Rozkoszna Gra Vi Keeland 7,7

„[…] Kiedy jestem z tobą, czuję motyle w brzuchu. Za pierwszym razem pomyślałem, że może jestem głodny czy coś. Nie byłem. Chodziło o ciebie.”
„Rozkoszna gra” to romans łączący w sobie motyw sportowy oraz relację szefowa-podwładny. Bardzo lubię te wątki, więc gdy tylko zapoznałam się z opisem, wiedziałam, że będę usatysfakcjonowana. Głównymi bohaterami powieści są Bella i Christian, dwa dość wyraziste i dające się lubić charaktery.
Bella Keating od piętnastego roku życia, kiedy jej mama zmarła, była sama. Przepychana z miejsca na miejsce, mogła liczyć wyłącznie na siebie. Te doświadczenia sprawiły, że otoczyła się skorupą, nie pozwalając sobie nikomu zaufać. Kiedy okazuje się, że odziedziczyła w spadku drużynę futbolową, jest w szoku. Nie dość, że zmuszona jest odnaleźć się w nowej rzeczywistości, bo w końcu nic nie wie o tej dyscyplinie sportu, to jeszcze okazuje się, że miała ojca, który najwyraźniej wiedział o jej istnieniu. Dlaczego więc nigdy wcześniej jej nie uznał, nie starał się poznać? Bella mierzy się z wieloma pytaniami, na które nie sposób znaleźć odpowiedzi. Osobowość Belli również nie jest tu pomocna. Kobieta jest typowym ścisłowcem, może pochwalić się niebywałą inteligencją, a jej miłość do tworzenia algorytmów niewątpliwie dodaje jej uroku. Którego nie przegapił Christian Knox, gwiazda drużyny. Mężczyzna mógłby mieć każdą kobietę, czemu więc zwrócił uwagę właśnie na nią? Ich pierwsze spotkanie jest… nietypowe, ale zdecydowanie zapadające w pamięć. Staje się też ogniwem zapalnym „gry” toczącej się między tym dwojgiem. Christian w swych działaniach jest nieustępliwy, a Bella, choć nie chce tego przyznać, czuje do niego słabość. Ich relacja jest niestosowna, w końcu ona jest jego szefową, ale przecież zakazany owoc smakuje najlepiej…
„Był taki duży i ciepły. Jego objęcia wydawały się jedynym bezpiecznym miejscem, w którym mogłam sobie pozwolić na wyłączenie czujności, chociaż na chwilę.”
Tego właśnie potrzebowałam! Powieść może nie należy do ambitnej literatury, ale w momencie, gdy po nią sięgnęłam, stała się moim lekarstwem. Historia Belli i Christiana, jest bardzo przyjemna, momentami zabawna, ale niesie ze sobą także ładunek emocjonalny. Vi Keeland nakreśla ich portret psychologiczny, sprawiając, że dla czytelnika stają się bardziej ludzcy i przystępni, mimo iż teoretycznie komfort ich życia w dużym stopniu odbiega od życia normalnego szarego człowieka. Autorka ubiera ich w jednak w problemy i kompleksy, z jakimi może mierzyć się każdy z nas. Wykreowała między nimi również świetną chemię, a ich relacja nie rozwija się zbyt szybko. Vi zadbała tu o budowanie napięcia i słodkie oczekiwanie na coś więcej. Bardzo to lubię!
Christian ujął mnie swoją zawziętością w zdobywaniu Belli. Właśnie w taki sposób rodzą się moje wysokie standardy co do mężczyzn, bo nasz główny bohater jest po prostu idealny. To Bella jest tą niepewną, zranioną przez los postacią, która boi się zaufać i powierzyć serce w ręce kolejnej osoby, która kiedyś może ją opuścić. Ten jej mechanizm obronny wywoływał u mnie smutek, ale też zrozumienie. W tej bohaterce odnalazłam cząstkę siebie. Ta z pozoru prosta i nieskomplikowana historia niesie ze sobą sporo emocji. Dostarczyła także elementu zaskoczenia.
Uwielbiam to, z jaką lekkością swoje powieści tworzy Vi Keeland. „Rozkoszna gra” niesamowicie mnie odprężyła oraz ukoiła ból w sercu, jaki pozostał po poprzedniej lekturze. Bohaterowie zdobyli moją sympatię, a ich historia urzekła. Przyniosła śmiech, wzruszenie, a w odpowiednich momentach przyprawiła o rumieńce na policzkach. Jeśli szukacie lekkiej historii, przez którą po prostu się płynie, to polecam Wam z całego serca tę opowieść!