Vi Keeland pochodzi z Nowego Jorku. Pracuje jako prawniczka, ale sławę zyskała jako autorka uwielbianych bestsellerów "New York Timesa" i "USA Today". Autorka ma w swom dorobku takie bestsellery jak EGOmaniac, powieści z cyklu MMA fighter, w skład której wchodzą części: Walka, Szansa i Przebaczenie; czy też romanse napisane wspólnie z Penelope Ward: Drań z Manhattanu, Playboy za sterami, Milioner i bogini, Słodki drań, Zbuntowany dziedzic i inne. Ogromna popularność sprawiła, że książki Keeland tłumaczone są obecnie na ponad dwadzieścia języków, a łączny nakład sprzedanych tytułów wynosi sporo ponad milion egzemplarzy. Pisarka swojego przyszłego męża poznała już w wieku sześciu lat i jak zapewnia - ich uczucie jest wciąż bardzo żywe. Para ma trójkę dzieci i mieszka w Nowym Jorku.http://www.vikeeland.com
Ale wróciły wspomnienia! Mając tę książkę w ręku i patrząc, kto ją napisał, cofnęłam się do początków swojego bookstagrama i przypomniałam sobie, jak to kiedyś było… A, że ja
uwielbiam romanse sportowe, więc tutaj w ciemno sięgnęłam po książkę. Tym bardziej że napisał to jeden z moim ulubionych duetów.
On jest futbolistą. A ona jest byłą narzeczoną jego brata. Spotykają się w starym zajeździe, który jedno chce sprzedać, a jedno pozostawić. Kto wygra?
Okeeeeej, więc tak. Historia od samego początku mnie zaciekawiła, jednak już po dwóch rozdziałach, miałam wrażenie, że coś jest nie tak. Jakoś było tak bez emocji, trochę nudnawo, brakowało tej książce tego czegoś. Była taka bezpłciowa. I nie winie tutaj autorek, bo zajrzałam do oryginalnej wersji i było o niebo inaczej. Tutaj książka, niestety, otrzymała bardzo słabe tłumaczenie. Bohaterowie wyszli tacy bezosobowi, bez emocji. Nijacy. Słownictwo używane było odpychające. No powiem szczerze, że po jakiś 30% miałam już tej książki więcej nie ruszyć. Ale nie mogłam tego zrobić! Bo jak już zapomniałam o tłumaczeniu i bardziej wczułam się w całą fabułę, to okazało się, że ta historia łapie za serce.
Dwóje bohaterów, którzy się pokochali, ale nie mogą być ze sobą. Zakazane uczucie, które musi umrzeć i nigdy się nie rozwinąć. Było mi bardzo przykro, gdy okazało się, że Presley i Levi nie mają przyszłości. A potem byłam zła, że jedna durna osoba potrafiła ich ot tak rozdzielić! No kto ma taką władzę?! Kto decyduje o tym, czy można kogoś kochać, czy nie?!
Widzicie, jaki tutaj jest paradoks? Fabuła sama siebie musiała wybronić, bo tłumaczenie ją zniszczyło. Ktoś, kto weźmie tę książkę i zobaczy jak nieudolne jest to tłumaczenie, to ją odłoży i już do niej nie wróci. A szkoda, bo ta historia ma naprawdę piękne wnętrze.
Współpraca reklamowa @
„Well played. Zakład o więcej niż wszystko”
Uwielbiam książki wydane w duecie przez Vi Keeland i Penelope Ward. Jedne mnie zachwycają, inne są po prostu dobre, jednak zawsze spędzam z nimi udany czas. „Well played” to bardzo ciekawa historia, która wciągnęła mnie w wir wydarzeń i emocji.
Presley, chcąc zmiany w życiu swoim i syna, przeprowadza się do Beaufort. To tam ma najlepsze wspomnienie, ale także pewnego rodzaju misję, pragnie odbudować dawną sławę rodzinnego zajazdu swojego byłego partnera. Jej upór i poświęcenie w trakcie odbudowy, był naprawdę godny podziwu. Moją uwagę zwróciło również to, jak Presley poświęcała się w roli matki, z jak wielkim uporem dążyła do szczęścia swojego syna.
Levi, to sławny sportowiec i brat byłego partnera Presley. Od samego początku wyczuwalna jest między nimi chemia, ale także kłótni „między rozumem a sercem". Sytuacja, w której oboje się znaleźli, jest dla nich samych trudna i pełna znaków zapytania co będzie dalej i jak rozwinie się ich sytuacja.
Nie powiem, żeby ta książka była szczególnie zaskakująca i zawierała wiele zwrotów akcji, bo tak nie było. Jest przewidywalna, jednak zawiera tak wiele emocji, że naprawdę wynagrodziły mi to.
Duet Keeland i Ward, jak zwykle umilił mi czas. Czekam na kolejne książki spod Pióra dwóch świetnych autorek!