-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2017-11-07
2017-12-31
2017-12-31
2017-12-30
2017-12-30
2017-12-28
2017-12-20
2017-12-17
2017-05-27
„Miłość to piekielny pies” taki tytuł nosi zbiór wierszy Bukowskiego z lat 1974-1977. To był najlepszy okres w jego pisarstwie. Kiedy był przed trzydziestką, jak pewnie większość freaków, próbował popełnić samobójstwo, pijąc na umór. Przetrwał, ale z picia nie zrezygnował. Rozwinął skrzydła jako poeta i pisarz. Na szczęście nie stał się tym normalnym, godnym szacunku obywatelem. W 1974 roku miał 54 lata. Tematem jego wierszy jest seks, picie, wyścigi i samotność, która cieszy. Ja – to ono dominuje w tych utworach. Bukowski opisuje orbity egoisty. Już wie, że nie da się inaczej, że z kobietami, i w ogóle ludźmi, nie można zbyt blisko, bo to zawsze za dużo kosztuje. Cierpiąc zawsze z powodu swego ojca nie chciał mieć dzieci. Bał się. Dlatego lgnęły do niego te popaprane sztuki, co może nie są zbyt brzydkie, czasem nawet są eleganckie i zadbane, ale ich priorytetem nie jest dom ani rodzina. Było ich wiele. Tak samo jak wiele wierszy o nich. Ale nie dla nich. Bukowski nie poświęciłby żadnego wiersza nikomu oprócz siebie samego.
„Miłość to piekielny pies” taki tytuł nosi zbiór wierszy Bukowskiego z lat 1974-1977. To był najlepszy okres w jego pisarstwie. Kiedy był przed trzydziestką, jak pewnie większość freaków, próbował popełnić samobójstwo, pijąc na umór. Przetrwał, ale z picia nie zrezygnował. Rozwinął skrzydła jako poeta i pisarz. Na szczęście nie stał się tym normalnym, godnym szacunku...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-14
2017-12-07
2017-11-22
Bestie z mroków wyobraźni
Lubicie krew niewinnych ofiar? Ich strach, ich cierpienie, ich ból? Lubicie inteligentnych psychopatów, bestie w ludzkiej skórze, dla których przerażone oczy niewinnej dziewczyny są cudowną podnietą, jedynym celem życia? Lubicie ten moment, gdy niewinnej dziewczynce odbiera się młode życie w najbardziej wymyślny sposób i przy użyciu najprymitywniejszych narzędzi, z których zazwyczaj korzystają rzeźnicy podczas ćwiartowania zwierzęcych ciał? Jeśli na wszystkie postawione w tym wstępie pytania odpowiedziałeś – tak, to możesz być pewien, że „Cień bestii” Cody'ego McFaydena jest stworzony specjalnie dla ciebie.
Bestie z mroków wyobraźni
Lubicie krew niewinnych ofiar? Ich strach, ich cierpienie, ich ból? Lubicie inteligentnych psychopatów, bestie w ludzkiej skórze, dla których przerażone oczy niewinnej dziewczyny są cudowną podnietą, jedynym celem życia? Lubicie ten moment, gdy niewinnej dziewczynce odbiera się młode życie w najbardziej wymyślny sposób i przy użyciu...
2017-10-24
Literatura to litery. Układają się one w słowa, zdania, akapity, dialogi, opisy. Nadajemy im sens. Proces czytania stwarza dzieło po raz drugi. Litery to tworzywo, materia, którą ożywia twórca i po raz drugi czytelnik. Za każdym razem, za każdym odczytaniem tekst jest inny. Nakładamy nań, swoje refleksje, wyobrażenia, marzenia. Nakładamy też swoje oczekiwania. I kiedy ta poprzeczka zawieszona jest wysoko, to trudno poradzić sobie z wysokością. Tak mam z opowiadaniami z cyklu „Ballada o pewnej panience”.
Literatura to litery. Układają się one w słowa, zdania, akapity, dialogi, opisy. Nadajemy im sens. Proces czytania stwarza dzieło po raz drugi. Litery to tworzywo, materia, którą ożywia twórca i po raz drugi czytelnik. Za każdym razem, za każdym odczytaniem tekst jest inny. Nakładamy nań, swoje refleksje, wyobrażenia, marzenia. Nakładamy też swoje oczekiwania. I kiedy ta...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-03
Jest Lennon, jest Morisson, jest Cobain, czyli są wszyscy.
Jest Lennon, jest Morisson, jest Cobain, czyli są wszyscy.
Pokaż mimo to2017-10-28
Ireneusz Gimiński napisał krótką książeczkę, można rzec, że to dłuższe opowiadanie - „Wautyzmwzięci”, które poświęcił swojemu doświadczeniu bycia ojcem autystycznego dziecka. I ten tytuł wcale nie oznacza, że rodzice dzieci autystycznych są „wniebowzięci”, bo ich życie przebiega bardzo daleko od Nieba. Irek opisuje swoje doświadczenia i dzieli się tym, o czym wiemy tak niewiele. Żadne ładne i atrakcyjne historyjki nie są w stanie oddać tego, co w prostych słowach ukazał w swej książce, która jest o upadkach i o wzlotach, ale przede wszystkim o ciężkiej pracy, o codziennym trudzie i codziennej trudnej miłości do syna, który jest inny niż pozostałe dzieci.
Ireneusz Gimiński napisał krótką książeczkę, można rzec, że to dłuższe opowiadanie - „Wautyzmwzięci”, które poświęcił swojemu doświadczeniu bycia ojcem autystycznego dziecka. I ten tytuł wcale nie oznacza, że rodzice dzieci autystycznych są „wniebowzięci”, bo ich życie przebiega bardzo daleko od Nieba. Irek opisuje swoje doświadczenia i dzieli się tym, o czym wiemy tak...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-14
Kallentoft przenosi miejsce akcji swego kryminału z chłodnej Szwecji do upalnej Tajlandii. W powietrzu czuć ukrop, nieznośny zaduch. Jest wyczuwalny zdecydowany kontrast w zestawieniu z poprzednimi książkami skandynawskiego autora. Wchodzi on na niebezpieczną ścieżkę, bowiem pojawia się tutaj kwestia współczesnego, eleganckiego i zawoalowanego kolonializmu, handlu ludźmi i „nowoczesnego” niewolnictwa. Kallentoft każe swoim rodakom, ale także nam, zrobić rachunek sumienia z tego, czym jest współczesny przemysł turystyczny, jaką cenę moralną
płacimy za korzystanie z luksusów egzotycznych krain.
Kallentoft przenosi miejsce akcji swego kryminału z chłodnej Szwecji do upalnej Tajlandii. W powietrzu czuć ukrop, nieznośny zaduch. Jest wyczuwalny zdecydowany kontrast w zestawieniu z poprzednimi książkami skandynawskiego autora. Wchodzi on na niebezpieczną ścieżkę, bowiem pojawia się tutaj kwestia współczesnego, eleganckiego i zawoalowanego kolonializmu, handlu ludźmi i...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-19
2017-09-29
W swoich wywiadach i felietonach autor „Niemców” przerzuca pomost między bolszewicką ideologią a faszyzmem, wskazuje na inspiracje dla tworzenia totalitarnego imperium na wzór Związku Radzieckiego oraz na samą fascynację Hitlera w stosunku do Stalina. Zresztą, według Zychowicza działało to w obie strony – podobno Stalin chciał pojmać żywcem Hitlera i wyciągnąć wszystkie jego tajemnice na temat kultu jednostki, który towarzyszył postaci zbrodniczego kanclerza. W tych podobieństwach ujawnia się jednak ciekawy paradoks – o ile narody wchodzące w skład sowieckiego imperium nienawidziły bolszewizmu, to lewicowa ideologia bardzo przypadła narodowi niemieckiemu do gustu. Dlatego tytuł „Niemcy” kieruje nas w stronę pełnej odpowiedzialności za to, co spotkało Europę i świat w pierwszej połowie XX-go wieku. Z polskiego punktu widzenia ta odpowiedzialność jest tym większa, że pakt aliantów ze Stalinem utrwalił na pół wieku podział polityczny, który wpychał Polaków w ramiona ZSRR, czego skutki odczuwamy do dziś.
W swoich wywiadach i felietonach autor „Niemców” przerzuca pomost między bolszewicką ideologią a faszyzmem, wskazuje na inspiracje dla tworzenia totalitarnego imperium na wzór Związku Radzieckiego oraz na samą fascynację Hitlera w stosunku do Stalina. Zresztą, według Zychowicza działało to w obie strony – podobno Stalin chciał pojmać żywcem Hitlera i wyciągnąć wszystkie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-09
Tej prozie patronują pospołu Hrabal i Marek Nowakowski, ale bardziej Marek, bo to jednak proza z Warszawy i okolic. Takie powidoki z życia naszego powszedniego, niezauważalnego, peryferyjnego. Że "cud zdarza się co dnia", że "ten świat jest opętańczo piękny, nie dlatego że jest, ale że ja go tak widzę". To proza z szaro-mętnych miejsc, gdzie jeszcze nie wyblakły kolory życia.
Tej prozie patronują pospołu Hrabal i Marek Nowakowski, ale bardziej Marek, bo to jednak proza z Warszawy i okolic. Takie powidoki z życia naszego powszedniego, niezauważalnego, peryferyjnego. Że "cud zdarza się co dnia", że "ten świat jest opętańczo piękny, nie dlatego że jest, ale że ja go tak widzę". To proza z szaro-mętnych miejsc, gdzie jeszcze nie wyblakły kolory...
więcej Pokaż mimo to