2666

Okładka książki 2666 Roberto Bolaño
Okładka książki 2666
Roberto Bolaño Wydawnictwo: Muza literatura piękna
1008 str. 16 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
2666
Wydawnictwo:
Muza
Data wydania:
2012-11-07
Data 1. wyd. pol.:
2012-11-07
Data 1. wydania:
2009-09-04
Liczba stron:
1008
Czas czytania
16 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377582688
Tłumacz:
Katarzyna Okrasko, Jan W. Rajter
Tagi:
Katarzyna Okrasko Jan W. Rajter
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Epicentrum zła



8350 450 183

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
232 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2312
2134

Na półkach: , ,

Niesamowicie złożona i mimo objętości - albo przez nią - nie da się prawdopodobnie wyłapać wszystkiego po jednokrotnej lekturze.

Niesamowicie złożona i mimo objętości - albo przez nią - nie da się prawdopodobnie wyłapać wszystkiego po jednokrotnej lekturze.

Pokaż mimo to

avatar
413
358

Na półkach: ,

Oaza chaosu na pustyni nudy za mottem autorstwa Charlesa Baudelaire.
Książkowy święty Graal, poszukiwany od dawna, był tak blisko...
Trzeba wciąż szukać, trzeba gonić króliczka. Podjąłem wyzwanie i pobiegłem za nim. Przez pustynię ‎efekciarstwa dwóch pierwszych części, przez nieprzebrane stosy okaleczonych ciał, które były tłem ‎fabularnej oazy. Szukałem optymalnych połączeń, wpadałem w ślepe uliczki, gubiłem się na ‎skrzyżowaniach. Sprawdzałem jak u Borgesa, co jest fikcją, co prawdą. Zastanawiałem się, czy ‎większe znaczenie ma tu interpretacja snów, czy nawiązania literackie, a może jednak mitologia lub ‎filozofia?
A jemu przecież właśnie o to dokładnie chodziło...
Bolaño prowadzi misterną grę, podobnie jak Fowles w ‎„Magu”‎‎. Stawia jednak w centrum ‎wydarzeń enigmatyczne miasto zbrodni, przypominające mroczne Derry od Kinga. Chociaż nie, prawdę mówiąc, Santa Teresa wymyka się jakimkolwiek literackim porównaniom, bo i chilijskiego ‎prozaika trudno z kimś zestawić.
Eklektyczna, meandrująca, brzydka, brutalna, wyczerpująca (zarówno mnie, jak i Jego?),nierówna. ‎Powieść wybitna? Tak, miejscami. Miejscami było to cholernie dobre. Zostawia też nieprzyjemne uczucie, bo zło tutaj przeraża, zło fascynuje i zło wreszcie powszednieje.
Kilka pytań na koniec i dość niepewne odpowiedzi...‎

Oaza chaosu na pustyni nudy za mottem autorstwa Charlesa Baudelaire.
Książkowy święty Graal, poszukiwany od dawna, był tak blisko...
Trzeba wciąż szukać, trzeba gonić króliczka. Podjąłem wyzwanie i pobiegłem za nim. Przez pustynię ‎efekciarstwa dwóch pierwszych części, przez nieprzebrane stosy okaleczonych ciał, które były tłem ‎fabularnej oazy. Szukałem optymalnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
140
140

Na półkach: , , ,

Roberto Bolaño – 2666 (2004) (9.5)

Roberto Bolaño – 2666 (2004) (9.5)

Pokaż mimo to

avatar
54
54

Na półkach:

To moje trzecie podejście do recenzji tej książki. Za pierwszym razem oceniłam "2666" nisko, potem nagle zmieniłam zdanie i uznałam, że jest rewelacyjna. Teraz w sumie już sama nie wiem co myśleć.
"2666" to coś w rodzaju układanki z pięciu elementów. Te elementy to osobne historie, łączące się niczym puzzle i koniec końców tworzące układankę. Jednak jej ostateczny kształt stanowi de facto nie rozwiązanie, lecz kolejną zagadkę.
Jest to układanka zarówno męcząca jak i fascynująca, jednostajna i zaskakująca, brutalna i pełna nadziei. Jeden z Czytelników napisał na LC, że ta książka to bestia. Myślałam, że chodzi o mroczną okładkę polskiego wydania. Ale po lekturze już wiem, że nie.
2666 było ostatnią książką Bolano. Ja jego przekaz odbieram tak: wszystko jest połączone ze wszystkim.

I jeszcze jedno. Jeśli istnieje jakaś antynagroda, Złota Malina dla tłumaczy to powinna zostac wręczona tłumaczom polskiej wersji 2666. Tekst jest przełożony w toporny sposób, zdania są zbudowane niezdarnie, na granicy poprawności gramatycznej. Często mam wrażenie, że tłumacze dzialali jak translator: przekładali pojedyncze słowa nie rozumiejąc zdania jako całości. Słownictwo jest koszmarne. Mamy "koszulkę z krótkim rękawem" zamiast "z krótkimi rękawami" (czytając poczułam się jak na bazarze),"wpierw" zamiast "najpierw" (dobrze, że nie "pierwej") oraz "śmieciowisko" zamiast "wysypisko śmieci". Hitem jednak było określenie leżały "głową w dół" w odniesieniu do zwłok. Zastanawiałam się dość długo o co tu chodzi. Głową w dół można wisieć, ale chyba nie leżeć? Chyba, że wspomniane zwłoki, nota bene znalezione na pustyni, na czymś jednak wisiały, a może leżały głową w dół na jakimś wzgórzu? Otóż nie. Z kontekstu wywnioskowałam, że zwłoki leżały TWARZĄ w dół. Ale widać dla tłumaczy twarz i głowa to to samo.

To moje trzecie podejście do recenzji tej książki. Za pierwszym razem oceniłam "2666" nisko, potem nagle zmieniłam zdanie i uznałam, że jest rewelacyjna. Teraz w sumie już sama nie wiem co myśleć.
"2666" to coś w rodzaju układanki z pięciu elementów. Te elementy to osobne historie, łączące się niczym puzzle i koniec końców tworzące układankę. Jednak jej ostateczny kształt...

więcej Pokaż mimo to

avatar
520
346

Na półkach:

Dawno lektura nie wzbudziła we mnie tak ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony są tu pomysły, opowieści jątrzące w czytelniku rany, zapamiętane, być może, na lata, z drugiej… pierwsze 500 stron przeczytałam w kilka dni, drugie 500 męczyłam 3 tygodnie. Bolano nudził mnie, zniesmaczał, rozgadywał się, gdy nie miał nic do powiedzenia. Chyba wszystkie wątki z drugiej wojny światowej wydawały mi się popłuczynami po rzeczach napisanych, czy pokazanych gdzieś lepiej. Całość relacji międzyludzkich budziła instynktowny sprzeciw. Uparte eksploatowanie najróżniejszych resentymentów (kobiety, geje, kolejne narody) – zmęczenie. Bolano zapewne? (może raczej częściowo) potępia maczyzm, ale jest on tu także strukturą świata – jeśli kobieta dostaje rolę to związaną ze swoją płcią.

Podobały mi się poszczególne pomysły, jak ten straszliwy katalog zbrodni, podawany aż do przesytu, i właśnie ten przesyt, to znużenie, które budzi w czytelniku coś tak okropnego, jest tu efektem wstrząsającym. Cały czas budzi mój podziw zamysł na książkę, ta próba utkania z poszarpanych wątków jakiejś nadmiarowej prawdy. Ale Bolanowska interpretacja świata i ludzkiego życia wydaje mi się płytka, prześlizgująca po powierzchni znaczeń. Nudziła mnie powtarzalność emocji. Dodatkowo w tej feerii wyobraźni chilijskiego pisarza zabrakło kąta dla wolnej woli czytelnika. Mamy tu rzeczy do przyjęcia, do przemyślenia, ale nie do zinterpretowania. Tylko struktura jest skomplikowana jak puzzle z 1000 kawałków, pilnuj się czytelniku, bo jak coś zgubisz to nie ułożysz.

Język powieści jest w porządku o tyle, że ma dobry, gawędziarski rytm.

Zakończenie podniosło moją ocenę całości. To książka wydana pośmiertnie, bez ostatecznej redakcji autora, ale raczej kosmetycznej, nie wyobrażam sobie, żeby mogła mieć zamknięty finał.

„2666” to próba pokazania ludzkiego życia, losu człowieka rozpiętego na pajęczynie rzeczywistości. Z poszarpanej, jątrzącej struktury tego obrazu bierze się wielkość powieści. I zapewne Roberto Bolano chciał, żeby jej czytanie bolało. Myślę jednak, że warto sięgnąć do Marcela Schwoba (jednego z ulubionych pisarzy Bolano) i „Żywotów urojonych”, żeby zobaczyć jak inaczej można opowiedzieć o tym samym.

Gdybym czytała Bolano jako 20, nawet 30-latka podobałby mi się dużo bardziej, może do zachwytu. Obecnie wszystkie próby powrotu do literatury iberoamerykańskiej kończą się dla mnie swego rodzaju czytelniczym fiaskiem.

Dawno lektura nie wzbudziła we mnie tak ambiwalentnych uczuć. Z jednej strony są tu pomysły, opowieści jątrzące w czytelniku rany, zapamiętane, być może, na lata, z drugiej… pierwsze 500 stron przeczytałam w kilka dni, drugie 500 męczyłam 3 tygodnie. Bolano nudził mnie, zniesmaczał, rozgadywał się, gdy nie miał nic do powiedzenia. Chyba wszystkie wątki z drugiej wojny...

więcej Pokaż mimo to

avatar
161
17

Na półkach:

Męcząca. Właśnie to słowo najlepiej oddaje moje wrażenia po przeczytaniu (na raty) tej książki. Autor najwyraźniej miał frajdę z wymyślania postaci i ich życiorysów z mnóstwem nieistotnych szczegółów, natomiast zupełnie go nie ciągnęło do kreślenia kierunku fabuły, ani do solidnego scementowania wątków różnych bohaterów, którzy zdają się być połączeni cienką i nieprzekonującą nicią.

Męcząca. Właśnie to słowo najlepiej oddaje moje wrażenia po przeczytaniu (na raty) tej książki. Autor najwyraźniej miał frajdę z wymyślania postaci i ich życiorysów z mnóstwem nieistotnych szczegółów, natomiast zupełnie go nie ciągnęło do kreślenia kierunku fabuły, ani do solidnego scementowania wątków różnych bohaterów, którzy zdają się być połączeni cienką i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
69
27

Na półkach: ,

To było moje pierwsze spotkanie z Roberto Bolano. 2666 totalnie wgniotło mnie w fotel, uziemiło na jakieś dwa tygodnie, zachwyciło, wzruszyło i sprawiło, że pomyślałam: czy to możliwe, że dziś jeszcze pisze się takie książki? Ano możliwe. Jest to książka-bestia, powieść niepozbawiona wad, a jednocześnie zachwycająca, prawdziwe tour de force, pościg, w którym gonimy króliczka – nie po to, by go złapać, lecz dla samej przyjemności tekstu. Polecam z czystym sercem. Moim zdaniem jedna z najważniejszych powieści początku XX w.

To było moje pierwsze spotkanie z Roberto Bolano. 2666 totalnie wgniotło mnie w fotel, uziemiło na jakieś dwa tygodnie, zachwyciło, wzruszyło i sprawiło, że pomyślałam: czy to możliwe, że dziś jeszcze pisze się takie książki? Ano możliwe. Jest to książka-bestia, powieść niepozbawiona wad, a jednocześnie zachwycająca, prawdziwe tour de force, pościg, w którym gonimy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1579
207

Na półkach: ,

"Każdy ma swoje własne zamiłowania: piłka nożna, kopulacja, picie piwa z puszki.
Mnie natomiast ogromną przyjemność sprawia dowiadywanie się różnych ponurych rzeczy z trudnych książek.”
- Stanisław Lem

I taką właśnie trudną książką jest "2666"
Jest to powieść, no właśnie, ale czy na pewno?
Wolumin ten składa się z kilku niepowiązanych ze sobą opowiadań, ale czy na pewno?
Opowiadania te to kilkusetstronicowe teksty, a więc same posiadają rozmiary iście powieściowe.
Każda z tych pozornie niepowiązanych opowieści w którymś momencie zahacza o Santa Teresa fikcyjne miasto w północnym meksyku, miasto klamrę rodem z Mad Maxa.
Jest to miejsce, w którym nieudolność władz, korupcja, nędza, chciwość i katastrofa ekologiczna stanowią tło dla rozgrywającego się tu festiwalu zbrodni, serii gwałtów i mordów na skalę wręcz masową, a życie toczy się dalej...

Księga ta jest zjawiskiem wręcz groteskowym, chwilami piękna jak dzieła wielkich klasyków, to znów chwiejnie balansująca na granicy kiczu.
Momentami pisana językiem górnolotnym, to znów pogrążająca się w reporterskiej paplaninie, by gwałtownie odbić w stronę rynsztoku...
Potrafi wciągnąć do tego stopnia, że chcemy szybko odwrócić kartkę, by dowiedzieć się, co jest na następnej stronie, to znów wikła się w szczegółach do tego stopnia, że poziom znużenia wzbudza w nas chęć ciśnięcia dziełem o ścianę.

Roberto Bolaño w swej historii stawia mnóstwo pytań, pytań o kondycję świata, o rolę literatury, o moralność, o historię jej wartość i ważkość i wreszcie o kondycję współczesnego człowieka...
Pytania te to niestety pytania otwarte i w "2666" nie znajdziemy na nie odpowiedzi...
Po lekturze rodzi się w mej skołatanej głowie jedno jeszcze pytanie - qué pasa?

Oczywiście polecam, choć z pewnością nie wszystkim...

"Każdy ma swoje własne zamiłowania: piłka nożna, kopulacja, picie piwa z puszki.
Mnie natomiast ogromną przyjemność sprawia dowiadywanie się różnych ponurych rzeczy z trudnych książek.”
- Stanisław Lem

I taką właśnie trudną książką jest "2666"
Jest to powieść, no właśnie, ale czy na pewno?
Wolumin ten składa się z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
383
211

Na półkach: ,

Ambiwalencja – słowo to ciśnie mi się na usta, gdy myślę o „2666” Roberto Bolaño. Książce, która zachwyca konceptem i rozczarowuje detalami, która nudząc, nie pozwala oderwać się czytelnikowi od kolejnych zdań, by za chwilę pochłonąć jego uwagę tak bezkompromisowo, żeby musiał zrobić sobie dłuższą przerwę. Jest rozciągnięta do granic, tworząc jednocześnie uczucie niedosytu, napisana w sposób przystępny, z brakiem większej finezji, stosując przy tym bogactwo technik narracyjnych. Mogłaby się w końcu podzielić na pięć osobnych powieści, aby rozpisana jako jedna, dawać sporo satysfakcji. Tak, sam nie wiem czy mi się podobało (w klasycznym tego słowa znaczeniu),ale wiem, że doświadczyłem czegoś wyjątkowego.

Autor pisząc tę powieść, czuł, że jego czas nadchodzi, że choroba go pokona. Tworzył zatem swój literacki testament, można powiedzieć – dzieło życia. Monumentalną opowieść o złu w najczystszej i najbardziej nieprzeniknionej postaci. O złu, którym jest miasto - Santa Teresa, bo o nim mowa, to odbicie prawdziwego Ciudad Juarez – miejsca mordu setek kobiet. Miejsca, gdzie nie można liczyć na sprawiedliwość ani dobre zakończenie.

„2666” podzielone jest na pięć części, które łączą się z sobą ową fatalną metropolią. W każdej z tych opowieści, bohaterowie, mierzą się ze swoim życiem właśnie w Santa Teresa. Każdy rozdział, jest też napisany delikatnie innym stylem. Mamy zatem romans z wielką literaturą w tle, trochę strumienia świadomości, lekki uśmiech w kierunku noir czy zapożyczenia z historyczno-przygodowego gatunku. Jednak najważniejsza jest część czwarta. Nieomal literatura reporterska, która dokonuje wiwisekcji prawie połowy popełnionych zbrodni. Jest to też część najdłuższa i najbardziej przytłaczająca, a jej lektura może przynieść dwie reakcje – rozpacz, albo obojętność. Obie dość intensywnie odbiją się na samoświadomym czytelniku.

Bo to, co w tej książce działa najlepiej, to poczucie, że całość została wymyślona w oparciu o prawdziwe wydarzenia, że gdzieś tam, daleko od nas, to wszystko dzieje się naprawdę. Kobiety są brutalnie mordowane, a organy ścigania bezradne. Choć może po prostu opieszałe. I czytając, strona za stroną, opisy makabrycznych zbrodni, jednocześnie dowiadując się czegoś o życiu ofiar, można się załamać. Zwłaszcza, że trwa to prawie przez 1/3 książki. Książki, która ma ponad 1000 stron. Szczególnie, że z tej podawanej w wiadomościach statystki, wystają prawdziwe postacie.

I oczywiście, da się (lekko) odpocząć przy pozostałych historiach. Można szukać jakichś pozytywów, ale zawsze, ostatecznie, i tak skończymy w tym martwym miejscu. Tak jak kobiety tam mieszkające, w końcu muszą stać się jego ofiarami. Choćby tylko mentalnymi. I rozpiętość tego projektu budzi szczery podziw, jednak jest też swoim własnym wrogiem.

By w pełni docenić delikatną nitkę wykwintnie łączącą ze sobą wszystkie historie przydałoby się „2666” przeczytać kilka razy. Czyli pisząc wprost, należałoby siadać do ponad 1000 stronicowej książki raz za razem. Wydaje mi się to mało prawdopodobne. Po pierwsze, ze względu na współczesny kanon czytelnika, który z przyswajaniem kultury się raczej śpieszy, tak by nie umknęły mu żadne nowości, a po drugie, bo Roberto Bolaño nie stworzył aż tak zachwycającej literatury, by chciało się doń wracać, byle tylko z nią poobcować. Stworzył świetną książkę, ale jej przydatność estetyczna wyczerpuje się po pierwszym czytaniu. Czy zatem znajdą się tacy, którzy będą spędzać tygodnie na powielaniu spotkań z chilijskim pisarzem, tylko dla tych zakamuflowanych niuansów? Niewątpliwie, choć podejrzewam, że będą nielicznymi wybrańcami.

Szczególnie, iż nie jestem pewny (ponieważ czytałem książkę tylko raz) czy owe szczegóły są faktycznie tak sprawnie poukrywane, czy może zwyczajnie giną w tym zalewie kartek. Może to nie kunszt pisarski, a rozwiązłość twórcza nadaje im tak skryty charakter.

I tu leży główny (moim zdaniem) problem „2666” – niewiedza czytelnika czy jest to praca skończona. Niby są informacje, że Bolaño nie zamierzał już wiele poprawiać, że osiągnął zadowalający efekt, ale wciąż nasuwają się pytania: „czy nie pracował zbyt szybko, byle tylko skończyć?”, „czy fizyczne cierpienie nie zaciemniało mu umysłu?”, „czy w tych ostatnich korektach, nie popełniłby zmian kluczowych?”, nie wiadomo.

I jak często się zdarza, tak i tu, śmierć twórcy unieśmiertelnia jego dzieło. Czy słusznie? Nie mnie oceniać, ale jednego jestem pewny – „2666”, to pozycja nietuzinkowa, świetna, godna polecenia. Nie wiem tylko czy aż tak wybitna jak wszyscy wokół krzyczą.

I nie wiem czy te okrzyki, jej z czasem nie zaszkodzą.

Tak jak pisałem, ambiwalencja - słowo to ciśnie mi się na usta, gdy myślę o „2666” Roberto Bolaño.

Ambiwalencja – słowo to ciśnie mi się na usta, gdy myślę o „2666” Roberto Bolaño. Książce, która zachwyca konceptem i rozczarowuje detalami, która nudząc, nie pozwala oderwać się czytelnikowi od kolejnych zdań, by za chwilę pochłonąć jego uwagę tak bezkompromisowo, żeby musiał zrobić sobie dłuższą przerwę. Jest rozciągnięta do granic, tworząc jednocześnie uczucie niedosytu,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
320
24

Na półkach:

Jedno z największych, jeśli nie największe, wyzwanie czytelnicze w dotychczasowym moim życiu.
Prawdopodobnie największa objętościowo książka jaką czytałem, i chociaż fizycznie nie wydaje się byc najwiekszego formatu, to jednak czczionka malutka, brak podziału na jakiekolwiek rozdziały, i w większosci niestandardowa forma zpaisu dialogów mówią same o olbrzymiej ilości treści zawartej na tych stronach.
Jaka jest ta książka? Wspaniała. Okropna. Miałem ją ochotę wyrzucic tyleż samo razy ile razy nie mogłem się od niej oderwać. Przy niektórych fragmentach usypia się tylko po to by przy kolejnych tracić dziesiątki stron niewiadomo kiedy. Nie jest to książka która daje dużo przyjemności z czytania. Jest poważna, ciężka, mroczna, diabelnie wymagająca. nie poczytacie jej sobie w dowolnych warunkach. Jest brutalna, oschła, wyrafinowana, prostacka, piękna, obrzydliwa. Daje niesamowitą satysfakcje z czytania, i jej skończenie daje tej satysfakcji jeszcze więcej, zdobycie kamienia milowego w czytaniu. Nie jest dla wszystkich, ale jeśli jest coś w tobie co chociaż odrobinę przyciąga cię do tej pozycji to napewno musisz z nią wygrać.
A gdyby teraz ktoś mnie zapytał, o czym była ta książka z przerażającą okładką, to choć wiem że w większości ją zrozumiałem, moja odpowiedź brzmiała by:
cholera, w sumie nie wiem.
Polecam wybranym.

Jedno z największych, jeśli nie największe, wyzwanie czytelnicze w dotychczasowym moim życiu.
Prawdopodobnie największa objętościowo książka jaką czytałem, i chociaż fizycznie nie wydaje się byc najwiekszego formatu, to jednak czczionka malutka, brak podziału na jakiekolwiek rozdziały, i w większosci niestandardowa forma zpaisu dialogów mówią same o olbrzymiej ilości treści...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    1 538
  • Przeczytane
    297
  • Posiadam
    143
  • Teraz czytam
    36
  • Ulubione
    19
  • Chcę w prezencie
    18
  • Do kupienia
    7
  • Literatura piękna
    6
  • Literatura chilijska
    6
  • 2013
    5

Cytaty

Więcej
Roberto Bolaño 2666 Zobacz więcej
Roberto Bolaño 2666 Zobacz więcej
Roberto Bolaño 2666 Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także