Biblioteczka
2015-02
2014-12-20
2014-04-30
Kiedy zamawiałam książkę, wydawało mi się, że będzie zupełnie czymś innym, niż to, co w końcu dostałam. Spodziewałam się, jak pewnie większość osób po nią sięgająca, szczegółowego opisu procesu i jego przekłamań, a potem jeszcze bardziej przerażających opisów życia w więzieniu, w celi śmierci. Wydaje mi się, że taką właśnie powieść sugeruje nieco opis na tyle okładki, chociaż z drugiej strony już dawno uświadomiłam sobie, jak często niewiele wspólnego ów opis ma z faktyczną książką.
Co w takim razie otrzymujemy w tej książce? Pierwszą połowę zajmuje mniej-więcej opis dzieciństwa autora, tego w jaki sposób w ogóle doszło do jego skazania, co wtedy czuł i co zapamiętał. Książka jest zbiorem anegdotek, historii, przemyśleń i wspomnień mężczyzny, który większość dorosłego życia spędził w więzieniu.
Muszę przyznać, że na początku ciężko mi było wykrzesać z siebie jakiekolwiek przyjazne emocje względem autora. Pisze on o sobie jako o człowieku, który osiągnął spokój i równowagę życiową, kiedy z dużej części tego, co pisze, jawnie widać żal i niezagojone rany. Jednak potem dogłębnie poznając jego historię, ciężko się dziwić, że żal nadal w nim pozostał. Mimo to autor stara się pozostać nastawionym pozytywnie, otwartym człowiekiem, walczy ze swoim żalem i negatywnymi uczuciami. Chociaż nie mogę zgodzić się z częścią rzeczy, które myśli i pisze, to jednak potrafię docenić jego historię. Jest wzburzająca, okropna, ale i dająca w pewien sposób nadzieję. A przede wszystkim pokazuje według mnie jak ważne jest, żeby nie być obojętnym na pewne sprawy i że każda pomoc, choćby najmniejsza, ma często wielkie znaczenie.
Kiedy zamawiałam książkę, wydawało mi się, że będzie zupełnie czymś innym, niż to, co w końcu dostałam. Spodziewałam się, jak pewnie większość osób po nią sięgająca, szczegółowego opisu procesu i jego przekłamań, a potem jeszcze bardziej przerażających opisów życia w więzieniu, w celi śmierci. Wydaje mi się, że taką właśnie powieść sugeruje nieco opis na tyle okładki,...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-03-25
Kupując tę książkę miałam co do niej spore nadzieje. Długi czas przeleżała na półce, zanim zdecydowałam się po nią sięgnąć kilka dni temu.
Niestety, okazało się, że książka niekoniecznie spełniła moje oczekiwania. Ma wiele zalet, oczywiście, a także sprawiła, że dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy - jako źródło informacji dla osób, które nie są historykami i chcą dowiedzieć się więcej o czasach starożytnych, nie jest to koniecznie zła lektura.
Aczkolwiek dobrą też nie mogę jej nazwać.
Główną zaletą książki jest to, że daje nam wgląd w kulturę panującą w starożytności. Jej zasięg, czyli fakt, że obejmuje swoją treścią Grecję, Egipt, Macedonię i Rzym, nie jest ani zaletą ani też wadą - z jednej strony szerokość poruszanych tematów jest dobra (można porównać wszystkie epoki pod względem moralności i kultury) ale też zła, ponieważ autor nie skupia się konkretnie na jednej dziedzinie, a rozdrabnia się na wiele mniejszych.
Główną jednak wadą, która odstrasza mnie od tej pozycji (i poniekąd również od wszystkich pozycji tego autora) to język, którego używa. Nie jestem fanką wykrzykników używanych w prozie wszelakiej, reprezentuję podejście minimalistyczne w tej kwestii, a używanie ich w książkach historycznych (nagminne używanie, należy podkreślić) sprawia, że dostaję nerwicy. Czytając książkę miałam wrażenie, że autor traktuje czytelnika jak idiotę, szczególnie, kiedy wykrzyknikiem podkreśla fakty, które według mnie powinny być raczej powszechne znane przeciętnemu czytelnikowi i nie są niczym szokującym.
Niejedna osoba w opiniach podkreślała fakt, iż autor nie odróżnia mitów od rzeczywistości. Według mnie owszem, odróżnia, jednak niestety to, co jest jasne w jego głowie, niekoniecznie musi być tak klarowne w tym, co napisał. W podejściu do tych mitów również jest coś dziwnego, ponieważ autor zdaje się rozliczać moralnie bohaterów opowieści antycznych z ich zachowań. Co więcej - czyni to również z postaciami historycznymi. Tak jak większość innych przewinień mogłabym tej książce wybaczyć (jak np. brak przypisów), tak ten jeden argument przemawia na całkowitą niekorzyść autora. Moja logika w tej kwestii jest całkiem prosta: mimo wszystko pisząc książkę historyczną nie powinno się oceniać danych osób z punktu widzenia moralności XXI wieku, co autor zdaje się czasem czynić. Rozumiem nazywanie Nerona czy Tyberiusza potworami, ponieważ tak się poniekąd zapisali na kartach historii (nie pochwalam tego, aczkolwiek jestem w stanie przymknąć oko na ów fakt) jednak ocenianie moralne postępowania Heleny Trojańskiej albo Odyseusza przerasta już moje umiejętności spokojnej, obiektywnej krytyki.
Jeśli chodzi o brak przypisów, spieszę wyjaśnić dlaczego uważam to za wadę. Na końcu książki mamy spis wybranej bibliografii. Mimo wszystko jednak autor w książce porusza na tyle kontrowersyjne tematy (chociażby wspomniana w opiniach poniżej kwestia tego, co Tyberiusz wyprawiał z niemowlętami), że człowiek wolałby mimo wszystko dowiedzieć się skąd pochodzą informacje na temat konkretnych zjawisk. Szczególnie, że autor niejednokrotnie opisuje przedstawianych bohaterów z takiej perspektywy, jakby miał częściowy wgląd w ich psychikę i rozumiał przyczyny podejmowanych przez nich decyzji - co uważam za niemożliwe, o ile nie podpierał się ich pamiętnikami albo listami.
Na koniec kolejna wada, jakby wynikająca pośrednio z ostatniej. Otóż autor nadzwyczaj często posuwa się do proponowania swoich własnych wniosków na temat pewnych wydarzeń. Owszem, czasem podkreśla, iż historycy powszechnie mają inne zdanie na ten temat, jednak nie zawsze. Poza tym opinie te wyrażane są w tonie nieomylności i całkowitej pewności co do własnych przekonań, udowadniane są natomiast czymś, co nazwałabym raczej dowodami poszlakowymi - owszem, można wysnuć na ich podstawie takowe teorie, jednak nie można mieć co do nich pewności.
Poza tym, jeśli chodzi o opis na okładce - nie należy mu wierzyć w żadnym stopniu. Pytania, które są tam stawiane są ledwie poruszane w książce, na pewno nie ma udzielonych na nie odpowiedzi. Co więcej, nie są również bezpośrednio stawiane. Fakt, że w książce znalazło się jedno zdanie na temat tego w jakim stopniu Iliada i Odyseja są mitami a w jakim nie są, nie sprawia, że w książce znajdziemy odpowiedź na pytanie "wojna o piękną Helenę - ile prawdy jest w homeryckim micie?".
Koniec końców książka jest zbiorem suchych faktów historycznych urozmaiconych przez teorie spiskowe autora, pikantne szczegóły z życia antycznych obywateli przedstawione w taki sposób, by mogły szokować i moralne ocenianie praktycznie każdej osoby. Wszystko w sosie ze zgwałconej chronologii, zbyt dużej ilości imion i nazwisk, przez co treść nie jest do końca jasna, z dodatkiem zbyt swobodnego i kolokwialnego stylu językowego, który zamiast powodować, że książkę czyta się łatwo, jedynie drażni - a w moim przypadku również obraża czytającego.
Książkę można przeczytać, ale tylko jako teoretyczny wstęp do historii antyku, z którą należy zapoznać się z nieco bardziej wiarygodnych źródeł.
Kupując tę książkę miałam co do niej spore nadzieje. Długi czas przeleżała na półce, zanim zdecydowałam się po nią sięgnąć kilka dni temu.
Niestety, okazało się, że książka niekoniecznie spełniła moje oczekiwania. Ma wiele zalet, oczywiście, a także sprawiła, że dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy - jako źródło informacji dla osób, które nie są historykami i chcą...
2014-03-04
Ta książka to jeszcze jeden dowód na to, że nie powinno się wypożyczać książek z biblioteki, ponieważ potem ma się kaca, że się ich nie ma na półkach.
"Kurtyzany" to jedna z ciekawszych książek, jakie ostatnio czytałam. Nie tylko ukazuje portrety naprawdę interesujących postaci, ale ani nie słodzi za bardzo, ani nie potępia. Wręcz przeciwnie - autorka wydaje się być zafascynowana niejaką podwójną moralnością nie tylko samych kurtyzan, ale też świata, w którym żyją. Okazuje się, że pruderia nie zawsze jest aż taka pruderyjna, za to rozwiązłe kobiety lekkich obyczajów są zaginionym ogniwem w ewolucji kobiecej wolności.
Ta książka to jeszcze jeden dowód na to, że nie powinno się wypożyczać książek z biblioteki, ponieważ potem ma się kaca, że się ich nie ma na półkach.
"Kurtyzany" to jedna z ciekawszych książek, jakie ostatnio czytałam. Nie tylko ukazuje portrety naprawdę interesujących postaci, ale ani nie słodzi za bardzo, ani nie potępia. Wręcz przeciwnie - autorka wydaje się być...
2014-02-18
2013-06-20
Wystawiam opinię "przeciętna", jednak oznacza to ni mniej ni więcej, że jak na standardy Pratchetta książka jest po prostu zła.
Na początku zdawało mi się (miałam nadzieję?) że winą można w większym stopniu zwalić na tłumacza - do pana Macieja Szymańskiego nie mam wielkich zastrzeżeń (poza jednym, wielce zabawnym kwiatkiem, że róże w ogródku próbowały zrobić różnicę - po angielsku make a difference faktycznie ma konkretne znaczenie, ale tłumaczenie tego dosłownie nie jest dobrym pomysłem) jednak cokolwiek by o nim nie mówić Cholewą nie jest. Ale fakt - "Spryciarz..." nie należy do Świata Dysku, zmiana tłumacza nie była więc znowuż taka nieuzasadniona... To znaczy byłaby, gdyby nie fakt, że akcja książki równie dobrze spokojnie mogłaby być osadzona w Ankh-Morpork. Jedyne, co byśmy tracili to odniesienia do historycznych postaci (a tak na dobrą sprawę i tak zwykle udawało się Pratchettowi te odniesienia zgrabnie wpleść).
Dostaliśmy książkę, w której opisując wiktoriański Londyn Pratchett tak na dobrą sprawę odsłania karty. Mamy tu Peela, który po prostu musiał być pierwowzorem Vimesa, zachowuje się w książce prawie tak samo. Mamy Angelę, która dość mocno trąci Sybil no i Dodgera, który jest bardziej radosną i mniej obytą w świecie wersją Moista. Mamy więc zestaw charakterów, które dla nałogowych czytelników będą znajome... Niestety, charaktery te dojrzewały co najmniej dwie książki, są już dojrzałe i pełne (w przypadku Vimesa pełnia aż z nich kipi) - dostając coś, co jest podobne, ale nie takie same, większość czytelników po prostu poczuje się oszukana. Okej, znam ten typ, jest taki sam jak Moist... Zaaaraz... Nieee... Moist był lepszy!
No i przepis na katastrofę gotowy.
Co jeszcze? Jest trochę... nudno. Zwyczajnie. Nic się w sumie nie dzieje, a to, co się już dzieje, czytelnik zna na pamięć i mógłby uprzedzić fakty aż do samego końca właściwie po pierwszych dwóch rozdziałach.
Za dużo gadania, stanowczo za dużo opisów i tak dalej - za mało akcji. Argument ten nieco blednie, kiedy człowiek uświadomi sobie, że książka jest w sumie po to, by spróbować pokazać świat, jaki wtedy istniał. Tu z kolei rodzi się pytanie, czy taka radosna akcja i kosiani bohaterowie (książka nie posiada złego charakteru! Nie takiego prawdziwego jak chociażby w Prawdzie czy Piekle Pocztowym) są odpowiedni do pokazania nędzy i rozpaczy biedoty... Bo mimo wszystko jakoś się nie przejęłam. Pratchett udowadnia jedynie, że jak ktoś miał trochę oleju w głowie - dawał radę.
Zwykle moim narzekaniom na książkę nie ma końca, tym razem jednak nie mam nawet ochoty narzekać. Tak czy inaczej, Pratchett mym mistrzem jest i trochę przykro czytać coś takiego wydanego pod jego nazwiskiem.
Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jeśli ma to być czyjaś pierwsza zabawa z Pratchettem to może przeczytać jednak niech nie wyrabia sobie za bardzo po książce opinii, ponieważ moim zdaniem dość mocno odbiega od poziomu Świata Dysku jako takiego.
Wystawiam opinię "przeciętna", jednak oznacza to ni mniej ni więcej, że jak na standardy Pratchetta książka jest po prostu zła.
Na początku zdawało mi się (miałam nadzieję?) że winą można w większym stopniu zwalić na tłumacza - do pana Macieja Szymańskiego nie mam wielkich zastrzeżeń (poza jednym, wielce zabawnym kwiatkiem, że róże w ogródku próbowały zrobić różnicę - po...
2013-04-01
2013-05-15
Nic nowego, nic nadzwyczajnego...
Nie chcę, by ktokolwiek posądził mnie o wystawianie tej książce złej recenzji, bo tak na pewno nie jest. Żeby uniknąć więc podejrzeń, zacznę od stron dobrych.
Przede wszystkim, książkę czyta się niesamowicie szybko i sprawnie - mi lektura zajęła na dobrą sprawę około 4 godzin.
Książka przedstawia historie w sposób faktycznie obiektywny i rzeczowy: nie można autorce zarzucić, że zaczęła ją pisać z jakimś konkretnym nastawieniem, które próbowała za wszelką cenę sprzedać czytelnikowi.
Mamy tu dodatkowo mini encyklopedię tych "najważniejszych" seryjnych morderców, czy też może jednych z najbardziej rozpoznawanych: podane są informacje na temat tak samych zbrodni, przeszłości każdego z mordercy jak i procesu ich ścigania.
I pięknie. Książka naprawdę sprawdza się jako zbiór ciekawostek, początek podróży po zagadnieniach i tematach, które są niesamowicie głębokie i o których napisano stosy książek. Jako punkt wyjścia: książka jest genialna.
Mimo to mam kilka zastrzeżeń typu czepialskiego. Kolokwialny momentami styl, pewne wyrażenia, które się powtarzają (śledczy, którzy "z niejednego pieca chleb jedli" było okropne już za pierwszym razem w tego typu książce, tu zostało zaś użyte co najmniej dwa razy) i przede wszystkim coś, od czego naprawdę niewiele książek o podobnej tematyce potrafi się ustrzec: używanie słownictwa, które ma piętnować morderców. I tak można się nabawić migreny, kiedy na kilku kartkach autorka nazywa Mansona "zwyrodnialcem", a potem opisując jego przeszłość "małym Charliem".
Wszystkie te drobne szczegóły, które mi przeszkadzały, w żaden sposób nie zaniżają wartości merytorycznej tej książki - wartości, której niestety przez wybitne braki w temacie, nie jestem w stanie odpowiednio określić.
Nic nowego, nic nadzwyczajnego...
Nie chcę, by ktokolwiek posądził mnie o wystawianie tej książce złej recenzji, bo tak na pewno nie jest. Żeby uniknąć więc podejrzeń, zacznę od stron dobrych.
Przede wszystkim, książkę czyta się niesamowicie szybko i sprawnie - mi lektura zajęła na dobrą sprawę około 4 godzin.
Książka przedstawia historie w sposób faktycznie obiektywny i...
2012-12-10
2012-10-01
Dość długo wahałam się z wystawianiem tej książce jakiejkolwiek oceny. Przede wszystkim dlatego, że sama nie jestem pewna w jaki sposób mam ją odbierać - może ona być bardzo dobra, albo bardzo zła. Osobiście przychylam się ku opinii, że jest dobra - stąd moja ocena.
Przede wszystkim należy zauważyć, że główna bohaterka jest tak irytująca, że podczas lektury można mieć prawdziwą ochotę wyrzucić książkę za okno, z nadzieją, że coś ją jeszcze przejedzie. Właściwie wszystko w książce mniej lub bardziej drażni - to, w jaki sposób żaden z bohaterów nie dopuszcza do siebie prawdy, jak wszyscy obijają się o swoje wielkie Idee, z których nie zostaje praktycznie nic, kiedy skonfrontować je z rzeczywistością.
I tu właśnie leży pies pogrzebany - czytając książkę nie wiedziałam, czy intencją autorki było pokazanie nam tego absurdu, czy absurd wyszedł jej sam. Tak czy inaczej, książka nie nadaje się dla osób o słabych nerwach, które nie lubią się irytować. Omijać szerokim łukiem w takim przypadku.
Dość długo wahałam się z wystawianiem tej książce jakiejkolwiek oceny. Przede wszystkim dlatego, że sama nie jestem pewna w jaki sposób mam ją odbierać - może ona być bardzo dobra, albo bardzo zła. Osobiście przychylam się ku opinii, że jest dobra - stąd moja ocena.
Przede wszystkim należy zauważyć, że główna bohaterka jest tak irytująca, że podczas lektury można mieć...
2011-01-01
2012-07-04
Jest to książka ciekawa dla tych, którzy nie mają wielkiego doświadczenia w temacie, ale chcą się nieco zagłębić w historię i szukają ciekawego punktu zaczepienia. Z tej perspektywy książka ta jest wręcz idealna.
Osobiście kupiłam ją właściwie ze względu na dwa, może trzy tematy, przeczytałam całą i nie czuję się zawiedziona. Nic szczególnego dla ludzi obeznanych, wielkiego szoku nie przeżyłam, ale jest interesująco.
Jest to książka ciekawa dla tych, którzy nie mają wielkiego doświadczenia w temacie, ale chcą się nieco zagłębić w historię i szukają ciekawego punktu zaczepienia. Z tej perspektywy książka ta jest wręcz idealna.
Osobiście kupiłam ją właściwie ze względu na dwa, może trzy tematy, przeczytałam całą i nie czuję się zawiedziona. Nic szczególnego dla ludzi obeznanych,...
"Saturn" był pierwszą książką Dehnela, którą przeczytałam i mogę ze spokojem uznać, że nie ostatnią.
Czytało mi się ją bardzo gładko (lektura zajęła mi ledwie kilka godzin), nawet pomimo tego, że nie jest to typowa dla mnie jako odbiorcy forma narracji.
Całość uważam za bardzo dobrą, wydaje mi się tylko, że rozwiązanie tematu homoseksualnych wątków biograficznych Goyi można było fabularnie załatwić nieco... łagodniej. Nie chodzi o to, że nie podoba mi się sposób przedstawienia - po prostu umieszczony jest w akcji w momencie obłożenia z obu stron bardzo obrazowymi opisami żalu, cierpienia i niestabilności psychicznej bohatera, a cytaty z listów mimo wszystko wbijają się klinem prosto w gładką narrację i zaburzają jej styl. To właściwie jedyne, co naprawdę mam do zarzucenia tej książce.
"Saturn" był pierwszą książką Dehnela, którą przeczytałam i mogę ze spokojem uznać, że nie ostatnią.
więcej Pokaż mimo toCzytało mi się ją bardzo gładko (lektura zajęła mi ledwie kilka godzin), nawet pomimo tego, że nie jest to typowa dla mnie jako odbiorcy forma narracji.
Całość uważam za bardzo dobrą, wydaje mi się tylko, że rozwiązanie tematu homoseksualnych wątków biograficznych Goyi...