Biblioteczka
2014-12-30
Gdybym teraz sięgnęła po tą książkę, zapewne szybciej zabiłabym się jej grzbietem, niż z przyjemnością dobrnęła do końca, a przecież książka jest cieniutka. Jednakże, kiedy czytałam pierwszą część Harrego Pottera miałam około jedenastu, dziesięciu lat. Oznaczało to grubsza, że zostałam porwana w magiczny świat czarownic, mioteł i spełniających się marzeń.
Przyznaję się bez bicia: jako dziecko czekałam z nadzieją na list z Hogwartu, który zmieni moje życie całkowicie. Chciałam, żeby spełniła się historia małej czarodziejki w moim własnym wydaniu. Jak można się domyślić, list nie przyszedł, a ja z czasem przestałam wierzyć lub też mieć nadzieję, że istnieje peron, z którego dzieci odjeżdżają do szkoły marzeń.
Nie oznacza to jednak, że wyrosłam z fikcji literackiej. Po prostu zmieniły mi się priorytety. Wiem, że moja umiejętność odbierania książek wszystkimi zmysłami, wzięła się właśnie z tej dziecięcej pasji, która pchała mnie przez kolejne książki o młodym czarodzieju.
Ta seria dorastała ze mną, rok po roku. Chociaż ostatnia część już całkowicie wychodziła poza moje gusta, jeśli idzie o literaturę, musiałam ją przeczytać, żeby dopełnić legendę... I tak należy patrzeć na tą książkę. Uważam, że tacy ludzie, jak ja, właśnie w tym wieku, mają największe szczęście. Niesamowitym uczuciem jest dorastać razem z książką. Nie ma znaczenia, że może potem zostać okrzyknięta kiczem wszech czasów i zjadaczem mózgu. Dla mnie będzie to ikona mojego dzieciństwa i założę się, że mając swoje dzieci, będzie to jedna z pierwszych książek, jakie będę im czytać. I Harry Potter będzie gościł na moich półkach. Niewątpliwie.
Gdybym teraz sięgnęła po tą książkę, zapewne szybciej zabiłabym się jej grzbietem, niż z przyjemnością dobrnęła do końca, a przecież książka jest cieniutka. Jednakże, kiedy czytałam pierwszą część Harrego Pottera miałam około jedenastu, dziesięciu lat. Oznaczało to grubsza, że zostałam porwana w magiczny świat czarownic, mioteł i spełniających się marzeń.
Przyznaję się...
Stara szkoła pisania romansów!
Ciężko mi było zabrać się do lektury i przełknąć moją dumę, żeby zatopić się w świat romansów, jednak kiedy już zrobiłam pierwszy krok, naprawdę trudno było mi po prostu odłożyć książkę. Polubiłam postacie, naprawdę wtopiłam się w fabułę i żal mi było brnąć do końca.
No i ta niesamowita głupota Scarlett, która doprowadziła mnie prawie do apopleksji.
Stara szkoła pisania romansów!
Ciężko mi było zabrać się do lektury i przełknąć moją dumę, żeby zatopić się w świat romansów, jednak kiedy już zrobiłam pierwszy krok, naprawdę trudno było mi po prostu odłożyć książkę. Polubiłam postacie, naprawdę wtopiłam się w fabułę i żal mi było brnąć do końca.
No i ta niesamowita głupota Scarlett, która doprowadziła mnie prawie do...
2013-06-25
2012-10-15
Pierwszym moim kontaktem z twórczością Kazuo Ishiguro było przeczytanie książki "Nie opuszczaj mnie", która tak w budowie jak i w klimacie niesamowicie przypadła mi do gustu. Możliwe, że to był mój błąd, ponieważ historia przedstawiona w "Okruchach dnia" jest zupełnie inna, przez co spodobała mi się dużo mniej.
Nie odbiera to jednak tej książce jej niezwykłej wartości i unikalnego klimatu, który mimo, iż był dla mnie odrobinę ciężkostrawny, nadal pozostawał wyjątkowy i ciekawy.
Postać narratora, dystyngowanego kamerdynera niewątpliwie działała mi na nerwy - możliwe nawet, że był to celowy zabieg autora, który kreuje swojego bohatera na osobę o niezachwianej pewności siebie w niektórych kwestiach. Pewności siebie, która mija się odrobinę - i to w zauważalny dla czytelnika sposób - z prawdą.
Konkluzja książki, jej zakończenie, może być kwestią dyskusyjną. To, czy postrzegamy słowa narratora jako bezwzględną prawdę, czy raczej odbieramy to jako próby zachowania zdrowego rozsądku i trzymania się tego, co nadal nadaje sens jego życiu, jest raczej kwestią osobistą. Niewątpliwie zakończenie łagodzi nieco moją irytację wobec głównego bohatera.
Niektóre wątki, chociaż przydługie i momentami męczące, prowadzone są w sposób naturalny dla postaci, która opowiada o wydarzeniach ze swojej przeszłości.
Mimo tego, że nie czuję się tą książką zauroczona, jest ona niewątpliwie warta przeczytania i jako taką mogę ją z czystym sumieniem polecić - jako zabawę formą i przykład genialnie wykreowanych postaci, pełnych i prawdziwych od początku do końca.
Pierwszym moim kontaktem z twórczością Kazuo Ishiguro było przeczytanie książki "Nie opuszczaj mnie", która tak w budowie jak i w klimacie niesamowicie przypadła mi do gustu. Możliwe, że to był mój błąd, ponieważ historia przedstawiona w "Okruchach dnia" jest zupełnie inna, przez co spodobała mi się dużo mniej.
Nie odbiera to jednak tej książce jej niezwykłej wartości i...
Jedna z najpiękniejszych książek dla dzieci, jaka kiedykolwiek powstała. Za każdym razem, kiedy ją czytam, nie mogę się powstrzymać od płaczu.
Jedna z najpiękniejszych książek dla dzieci, jaka kiedykolwiek powstała. Za każdym razem, kiedy ją czytam, nie mogę się powstrzymać od płaczu.
Pokaż mimo to"Władcy Pierścieni" należy przyznać, że są klasyką gatunku, kamieniem milowym dla nas, szaraczków uwielbiających fantastykę swoistą Biblią, którą przeczytać trzeba, bo inaczej w towarzystwie nie ma co się pokazywać. Jednakże to właśnie preludium do Trylogii urzekło mnie mocniej. "Hobbit, czyli tam i z powrotem" kołysze się dla mnie na płynnej granicy baśni i bajki, traktując czytelnika jak dziecko - nie jak idiotę, co zdarza się niejednemu współczesnemu autorowi, ale po prostu jak dziecko, ciekawe świata i patrzące na nie z perspektywy małej wiedzy. Pokazuje nam świat i przygody Bilba, zawierając w całej historii morał, którego nie musiałby prawić dzieciom, za to który jest idealny dla ludzi dorosłych. Przygody są piękne. Nie ma znaczenia, jak mocno kocha się spokój i wygodę, nasze serce wyrywa się ku przygodom, które są naszym przeznaczeniem.
"Władcy Pierścieni" należy przyznać, że są klasyką gatunku, kamieniem milowym dla nas, szaraczków uwielbiających fantastykę swoistą Biblią, którą przeczytać trzeba, bo inaczej w towarzystwie nie ma co się pokazywać. Jednakże to właśnie preludium do Trylogii urzekło mnie mocniej. "Hobbit, czyli tam i z powrotem" kołysze się dla mnie na płynnej granicy baśni i bajki,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie bardzo wiem w jaki sposób w ogóle sklasyfikować tę pozycję. Z jednej strony książka jest niesamowita: przedstawia sobą kontrowersyjną kwestię pedofilii w sposób jednak całkiem niespotykany. Z drugiej strony nieco już wyrosłam z podobnego stylu, w jakim napisana (przetłumaczona?) jest ta książka. Czuję potrzebę sięgnięcia po oryginał i zapoznania się z nią w tymże, żeby naprawdę wypowiedzieć się na temat stylu, ponieważ ten w polskiej wersji mnie zwyczajnie nie urzekł.
Nie bardzo wiem w jaki sposób w ogóle sklasyfikować tę pozycję. Z jednej strony książka jest niesamowita: przedstawia sobą kontrowersyjną kwestię pedofilii w sposób jednak całkiem niespotykany. Z drugiej strony nieco już wyrosłam z podobnego stylu, w jakim napisana (przetłumaczona?) jest ta książka. Czuję potrzebę sięgnięcia po oryginał i zapoznania się z nią w tymże, żeby...
więcej Pokaż mimo to