-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Biblioteczka
2014-04-30
2014-01-27
Jest kilka rzeczy, które należy wiedzieć o tej książce, zanim się po nią sięgnie.
Przede wszystkim - ma ona ponad 800 stron. Jeśli dla kogoś nie stanowi to przeszkody, a wręcz zachętę, może spokojnie czytać dalej. Jeśli już ten fakt wywołuje w czytelniku lekką konsternację, z czystym sumieniem mogę powiedzieć: to nie książka dla Ciebie.
Podstawowym kryterium jest tu nie tylko objętość książki, ale również styl, w jakim jest napisana. Rynek pełen jest książek krótszych, które czyta się dużo łatwiej, bowiem prawdą jest, że nie zawsze książka ta jest lekka.
Jeśli ktoś nie jest fanem kryminałów, makabry, książek pełnych krwi, brutalności i bądźmy szczerzy - zła dla samego zła - ta książka również nie jest dla was.
"Wydział Zabójstw" jest czymś, co na pewnym etapie powinien chyba przeczytać każdy fan kryminałów. Szczególnie taki, który podobnie jak ja, większość fabuł serialów kryminalnych zna na pamięć, jest w stanie albo od razu przewidzieć plottwis, albo kiedy już następuje, wcale nie być nim zdziwiony.
Jest to pozycja dla ludzi, którym powoli nudzi się schemat utartych kryminałów, gdzie logika ustępuje miejsca odpowiedniej fabule i szokowaniu widza.
Głównie dlatego, że "Wydział Zabójstw" jest nie dziełem fikcyjnym, które kazałoby nam się zastanowić nad stanem psychicznym autora, a reportażem opartym na doświadczeniach młodego dziennikarza, który przez cały 1988 rok chodził krok w krok za detektywami wydziału zabójstw Baltimore i spisywał ich doświadczenia.
Nie znajdziemy tam bohaterów, którzy znajdują rozwiązania każdej napotkanej zagadki - co więcej, mało jest w tej książce faktycznych zagadek, więc jeśli tego szukacie, również możecie sobie odpuścić tę pozycję.
Co za to można w książce niewątpliwie znaleźć? Cudowny wgląd w osobliwą kulturę policyjną, zdominowaną przez mężczyzn, którzy muszą radzić sobie na swój własny sposób z otaczającą ich rzeczywistością - a czynią to najczęściej mało wyszukanym humorem i realnym, ale i brutalnym spojrzeniem na rzeczywistość.
Możemy znaleźć tam dobry i dokładny opis policyjnej pracy i tego jak wygląda naprawdę, nie wypaczona przez konieczność zainteresowania czytelnika lub widza niuansami fabularnymi przekłamującymi rzeczywistość.
Ale możemy również znaleźć kawał naprawdę dobrej literatury. Cudowną narrację, która czasami jest nieco ciężka, a czasami naprawdę porywająca.
Osobliwe postacie, które pod koniec książki zdają się być praktycznie naszymi znajomymi, kogoś, kogo pozdrowilibyśmy serdecznie na ulicy, i z którymi - żeby być szczerym - naprawdę ciężko się rozstać.
Przeczytanie tej książki zajęło mi dużo czasu - czy to z powodu jej ciężkiego tematu, objętości czy moich osobistych problemów, które do niedawna miałam z kończeniem swoich lektur. Prawda jest jednak taka, że od połowy nie mogłam się wręcz od niej oderwać, a teraz, kiedy już ją skończyłam, zapadłam na coś, co można spokojnie nazwać literackim kacem. Spoglądam na książkę, nie wierząc i nie chcąc wierzyć, że to już koniec, że więcej nie będzie. Żałując, że nigdy nie będzie mi dane poznać ich bohaterów, że nie mogę dowiedzieć się o nich czegoś więcej. Uświadamiam sobie, że 800 stron to za mało, że chcę jeszcze. A wydaje mi się, że jeśli o jakiejkolwiek książce po 800 stronach, można powiedzieć "za mało!", jest to pozycja wybitna.
Jest kilka rzeczy, które należy wiedzieć o tej książce, zanim się po nią sięgnie.
Przede wszystkim - ma ona ponad 800 stron. Jeśli dla kogoś nie stanowi to przeszkody, a wręcz zachętę, może spokojnie czytać dalej. Jeśli już ten fakt wywołuje w czytelniku lekką konsternację, z czystym sumieniem mogę powiedzieć: to nie książka dla Ciebie.
Podstawowym kryterium jest tu nie...
2013-05-20
Kryminały ewoluowały kiedy nie patrzyliśmy. Z doskonałej i niewymagającej rozrywki dla mężczyzn (w sumie zdaje mi się, że kiedyś dobry kryminał był dla mężczyzny tym samym, co harlequin dla kobiety) zmienił się w powieści psychologiczne z thrillerem w tle i możliwie dużą dozą absurdu (vide Nesbo, którego prędzej czy później skomentuję dobitnie, ale baaardzo dobitnie). Gdzieś zapomnieliśmy o tym, że kryminał może być lekki i przyjemny i niewymagający myślenia. Że może mieć klimacik. Ogólnie rzecz biorąc, Jan Wróbel próbuje nam o tym przypomnieć swoimi naprawdę przyjemnymi opowiadaniami. Są one proste, dość krótkie, przyjemne... Nie ma w nich wielkich zagadek, nie ma mrocznego klimatu - a przy okazji dodatkowo są zaskakujące i przyjemne. Tchną jakimś radosnym optymizmem (co autor podkreśla jeszcze w przedmowie, którą mnie zauroczył). Czytając tę książkę miałam wrażenie, że autor pisząc te opowiadania cieszył się z nich jak dziecko z worka cukierków.
Nic dziwnego, sama podobnie się cieszyłam: bowiem opowiadania te naprawdę są tego warte. Polecam, naprawdę łatwa, ale godna rozrywka!
Kryminały ewoluowały kiedy nie patrzyliśmy. Z doskonałej i niewymagającej rozrywki dla mężczyzn (w sumie zdaje mi się, że kiedyś dobry kryminał był dla mężczyzny tym samym, co harlequin dla kobiety) zmienił się w powieści psychologiczne z thrillerem w tle i możliwie dużą dozą absurdu (vide Nesbo, którego prędzej czy później skomentuję dobitnie, ale baaardzo dobitnie)....
więcej mniej Pokaż mimo to2013-05-15
Nic nowego, nic nadzwyczajnego...
Nie chcę, by ktokolwiek posądził mnie o wystawianie tej książce złej recenzji, bo tak na pewno nie jest. Żeby uniknąć więc podejrzeń, zacznę od stron dobrych.
Przede wszystkim, książkę czyta się niesamowicie szybko i sprawnie - mi lektura zajęła na dobrą sprawę około 4 godzin.
Książka przedstawia historie w sposób faktycznie obiektywny i rzeczowy: nie można autorce zarzucić, że zaczęła ją pisać z jakimś konkretnym nastawieniem, które próbowała za wszelką cenę sprzedać czytelnikowi.
Mamy tu dodatkowo mini encyklopedię tych "najważniejszych" seryjnych morderców, czy też może jednych z najbardziej rozpoznawanych: podane są informacje na temat tak samych zbrodni, przeszłości każdego z mordercy jak i procesu ich ścigania.
I pięknie. Książka naprawdę sprawdza się jako zbiór ciekawostek, początek podróży po zagadnieniach i tematach, które są niesamowicie głębokie i o których napisano stosy książek. Jako punkt wyjścia: książka jest genialna.
Mimo to mam kilka zastrzeżeń typu czepialskiego. Kolokwialny momentami styl, pewne wyrażenia, które się powtarzają (śledczy, którzy "z niejednego pieca chleb jedli" było okropne już za pierwszym razem w tego typu książce, tu zostało zaś użyte co najmniej dwa razy) i przede wszystkim coś, od czego naprawdę niewiele książek o podobnej tematyce potrafi się ustrzec: używanie słownictwa, które ma piętnować morderców. I tak można się nabawić migreny, kiedy na kilku kartkach autorka nazywa Mansona "zwyrodnialcem", a potem opisując jego przeszłość "małym Charliem".
Wszystkie te drobne szczegóły, które mi przeszkadzały, w żaden sposób nie zaniżają wartości merytorycznej tej książki - wartości, której niestety przez wybitne braki w temacie, nie jestem w stanie odpowiednio określić.
Nic nowego, nic nadzwyczajnego...
Nie chcę, by ktokolwiek posądził mnie o wystawianie tej książce złej recenzji, bo tak na pewno nie jest. Żeby uniknąć więc podejrzeń, zacznę od stron dobrych.
Przede wszystkim, książkę czyta się niesamowicie szybko i sprawnie - mi lektura zajęła na dobrą sprawę około 4 godzin.
Książka przedstawia historie w sposób faktycznie obiektywny i...
Świetna książka. Kiedy sięgałam po nią, miałam mieszane uczucia, nie do końca wiedząc, czy King z jego licznym dorobkiem i spory objętościowo odpowie moim wymaganiom literackim. Obawy te powiększyły się po kilku przeczytanych stronach. Styl tłumaczenia jest prosty, co nie zawsze bywa zaletą. Tu jednak nie okazał się bynajmniej wadą, ponieważ książkę czytało mi się naprawdę dobrze. Trzymała mnie w napięciu, nawet pomimo znajomości niektórych scen z filmu (zdecydowałam się go nie oglądać, póki nie przeczytam książki, co wydaje mi się, wyszło mi na dobre). Chociaż cała książka jest naprawdę straszna, scena ze szlauchem przeciwpożarowym naprawdę mnie przestraszyła. Nie miało znaczenia, że był środek dnia, a ja siedziałam w domu, w którym nie byłam sama - dawno coś, co czytałam nie wywarło na mnie aż takich emocji.
Świetna książka. Kiedy sięgałam po nią, miałam mieszane uczucia, nie do końca wiedząc, czy King z jego licznym dorobkiem i spory objętościowo odpowie moim wymaganiom literackim. Obawy te powiększyły się po kilku przeczytanych stronach. Styl tłumaczenia jest prosty, co nie zawsze bywa zaletą. Tu jednak nie okazał się bynajmniej wadą, ponieważ książkę czytało mi się naprawdę...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-09-06
Ciekawy wgląd w świat kryminalistyki
"Na tropie zła" nie jest książką dla ludzi, którzy oczekują od niej dreszczyku rodem z kryminałów. Nie jest to książka, podczas której możemy sobie długo pozwolić na spekulacje odnośnie tego kto zabił i w jakim celu - autor podczas prowadzenia narracji niejako narzuca nam swój tok myślenia. Możemy się z nim zgadzać, lub nie, jednak dowody i kolejne ślady wprowadzane są na bieżąco, razem z ich możliwą interpretacją.
Tak naprawdę "Raporty profilera" to nie książka o zbrodniach. Jest to raczej tytuł pozwalający na szybkie rzucenie okiem na to, jak wygląda praca nad zbrodnią, wszystko to, do czego zwykły zjadacz tak książek, jak i serialów i filmów kryminalnych nie jest przyzwyczajony. Nie ma tam żadnych popisowych numerów, olśniewających zwrotów akcji - są za to metody, chłodne analizy badawcze, sposoby upewnienia się, że przeczucie i poszlaki prowadzą do faktycznego sprawcy.
Takiego spojrzenia brakowało mi od dłuższego czasu, ukazania rzetelnej, ale i żmudnej często pracy dnia powszedniego, zamiast ekscentrycznych geniuszy, którzy nie stosują się do zasad, których pełno jest tak w beletrystyce jak i w serialach.
Książkę czyta się i lekko i nie. Sama narracja nie należy do ciężkich, jednak pełna jest kryminalistycznego żargonu, który autor próbuje czytelnikowi przybliżyć na bieżąco. Mimo wszystko jednak, jeśli ma się świadomość tego, że opisane przez autora wydarzenia nie są fikcją, przez niektóre fragmenty może być nieco ciężko przejść. Tym bardziej, kiedy można się złapać na tym, że oprócz pierwszej fali niechęci, po pewnym czasie zaczyna się współczuć nieco niektórym z morderców.
Ciekawy wgląd w świat kryminalistyki
"Na tropie zła" nie jest książką dla ludzi, którzy oczekują od niej dreszczyku rodem z kryminałów. Nie jest to książka, podczas której możemy sobie długo pozwolić na spekulacje odnośnie tego kto zabił i w jakim celu - autor podczas prowadzenia narracji niejako narzuca nam swój tok myślenia. Możemy się z nim zgadzać, lub nie, jednak...
2012-09-16
Tak właśnie powinien wyglądać dobry kryminał. Przede wszystkim każdy ma motyw i wykluczenie kogokolwiek z grona podejrzanych nie jest niczym łatwym. Poza tym jak się okazuje, można napisać zaskakujące zakończenie bez sięgania po wytarte już i typowe schematy.
Jestem bardzo zadowolona z lektury, szczególnie, że była lekka i przyjemna, ale i zapadająca w pamięć. Postacie były wykreowane bardzo dobrze - Anthony to mój ukochany typ bohatera.
Tak właśnie powinien wyglądać dobry kryminał. Przede wszystkim każdy ma motyw i wykluczenie kogokolwiek z grona podejrzanych nie jest niczym łatwym. Poza tym jak się okazuje, można napisać zaskakujące zakończenie bez sięgania po wytarte już i typowe schematy.
Jestem bardzo zadowolona z lektury, szczególnie, że była lekka i przyjemna, ale i zapadająca w pamięć. Postacie...
Kiedy zamawiałam książkę, wydawało mi się, że będzie zupełnie czymś innym, niż to, co w końcu dostałam. Spodziewałam się, jak pewnie większość osób po nią sięgająca, szczegółowego opisu procesu i jego przekłamań, a potem jeszcze bardziej przerażających opisów życia w więzieniu, w celi śmierci. Wydaje mi się, że taką właśnie powieść sugeruje nieco opis na tyle okładki, chociaż z drugiej strony już dawno uświadomiłam sobie, jak często niewiele wspólnego ów opis ma z faktyczną książką.
Co w takim razie otrzymujemy w tej książce? Pierwszą połowę zajmuje mniej-więcej opis dzieciństwa autora, tego w jaki sposób w ogóle doszło do jego skazania, co wtedy czuł i co zapamiętał. Książka jest zbiorem anegdotek, historii, przemyśleń i wspomnień mężczyzny, który większość dorosłego życia spędził w więzieniu.
Muszę przyznać, że na początku ciężko mi było wykrzesać z siebie jakiekolwiek przyjazne emocje względem autora. Pisze on o sobie jako o człowieku, który osiągnął spokój i równowagę życiową, kiedy z dużej części tego, co pisze, jawnie widać żal i niezagojone rany. Jednak potem dogłębnie poznając jego historię, ciężko się dziwić, że żal nadal w nim pozostał. Mimo to autor stara się pozostać nastawionym pozytywnie, otwartym człowiekiem, walczy ze swoim żalem i negatywnymi uczuciami. Chociaż nie mogę zgodzić się z częścią rzeczy, które myśli i pisze, to jednak potrafię docenić jego historię. Jest wzburzająca, okropna, ale i dająca w pewien sposób nadzieję. A przede wszystkim pokazuje według mnie jak ważne jest, żeby nie być obojętnym na pewne sprawy i że każda pomoc, choćby najmniejsza, ma często wielkie znaczenie.
Kiedy zamawiałam książkę, wydawało mi się, że będzie zupełnie czymś innym, niż to, co w końcu dostałam. Spodziewałam się, jak pewnie większość osób po nią sięgająca, szczegółowego opisu procesu i jego przekłamań, a potem jeszcze bardziej przerażających opisów życia w więzieniu, w celi śmierci. Wydaje mi się, że taką właśnie powieść sugeruje nieco opis na tyle okładki,...
więcej Pokaż mimo to