-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2020-02-12
2020-01-23
Moje zainteresowanie pozostało utrzymane na tym samym, wysokim poziomie, Arnold nie przestaje mnie zadziwiać, a w samą historię zaangażowałam się do tego stopnia, że natychmiast sięgam po tom trzeci.
Moje zainteresowanie pozostało utrzymane na tym samym, wysokim poziomie, Arnold nie przestaje mnie zadziwiać, a w samą historię zaangażowałam się do tego stopnia, że natychmiast sięgam po tom trzeci.
Pokaż mimo to2020-01-18
Świetna, świetna, świetna! Wciągająca, barwna, pełna zaskakujących pomysłów.
Nadal nie zdecydowałam, czy dobrze zrobiłam, czytając serię wg chronologii wydarzeń, zamiast daty publikacji. Da się odczuć, że czegoś brakuje. Da się odczuć, że nie cel u końca powieści jest tu najważniejszy, a proces samego przejścia. Ten brak oczywistego celu, do którego dążą bohaterowie, może być z początku deprymujący, ale jeżeli nie poddamy się temu odczuciu i nie zniechęci nas to, zostajemy wciągnięci w ciekawą, bogatą w wątki i niesamowite postacie, historię. Uwzględniając ten fakt, mogę z całą mocą stwierdzić, że pozycja jest jedną z najlepszych, które czytałam.
Płomień i krzyż to dwóch bohaterów. Katarzyna jest ciekawą, choć odrobinę irytującą postacią i ten emocjonalny konflikt towarzyszył mi do samego końca powieści. Za to Arnolda polubiłam od pierwszych stron i niesamowitą przyjemność sprawiało mi obserwowanie, jak odkrywa samego siebie i swoją przeszłość. Nietuzinkowa postać, mająca chyba największy wpływ na odbiór przeze mnie całej powieści. Dużym plusem jest również tło historyczne. Ogólnie rzecz ujmując, bardzo pozytywnie zaskoczył mnie pierwszy tom serii. Jacek Piekara jest, jak odkryłam, kolejnym genialnym pisarzem i wiem jedno - nie spocznę, póki nie przeczytam całego cyklu.
Dużym szacunkiem darzę polskich autorów fantasy. Jest coś w naszej rodzimej prozie tego gatunku, co odróżnia ją od zachodnich odpowiedników. Upatruję źródła tej różnicy między innymi we wszechobecnych naleciałościach naszej słowiańskiej kultury, nie do końca wypartej przez chrześcijańską wiarę, ale to temat do odrębnych rozważań.
Audiobook czytał Janusz Zadura i tu również należą się ukłony. Bo czyta ge-nial-nie!
Świetna, świetna, świetna! Wciągająca, barwna, pełna zaskakujących pomysłów.
Nadal nie zdecydowałam, czy dobrze zrobiłam, czytając serię wg chronologii wydarzeń, zamiast daty publikacji. Da się odczuć, że czegoś brakuje. Da się odczuć, że nie cel u końca powieści jest tu najważniejszy, a proces samego przejścia. Ten brak oczywistego celu, do którego dążą bohaterowie, może...
2019-12-14
Jest dużo lepiej, niż poprzednio. Bliski wschód nigdy nie był jednak moją mocną stroną, tak geograficznie, jak i politycznie, czy kulturowo, dlatego pozostawiam ten wpis bez szczegółów, ograniczając się do tego, że przyjemnie śledzi się losy nowych bohaterów, tak głównych w serii, jak i tych lokalnych. Robię sobie przerwę, ale na pewno wrócę do tej serii za jakiś czas.
Jest dużo lepiej, niż poprzednio. Bliski wschód nigdy nie był jednak moją mocną stroną, tak geograficznie, jak i politycznie, czy kulturowo, dlatego pozostawiam ten wpis bez szczegółów, ograniczając się do tego, że przyjemnie śledzi się losy nowych bohaterów, tak głównych w serii, jak i tych lokalnych. Robię sobie przerwę, ale na pewno wrócę do tej serii za jakiś czas.
Pokaż mimo to2019-08-16
w zakończeniu brakło tzw. pie*dolnięcia, ale poza tym świetnie się czytało. nawet nie zauważyłam, kiedy przeszłam do kolejnej części i zapomniałam skrobnąć kilku słów...
w zakończeniu brakło tzw. pie*dolnięcia, ale poza tym świetnie się czytało. nawet nie zauważyłam, kiedy przeszłam do kolejnej części i zapomniałam skrobnąć kilku słów...
Pokaż mimo to2019-08-01
liczba gwiazdek i półki mówią wszystko. już tylko obsesja w zakończeniu wszystkich zaczętych serii trzyma mnie przy Zwiadowcach, niestety...
liczba gwiazdek i półki mówią wszystko. już tylko obsesja w zakończeniu wszystkich zaczętych serii trzyma mnie przy Zwiadowcach, niestety...
Pokaż mimo to2019-07-23
NIEOBIEKTYWNIE I BEZ SPOJLERÓW O (NIE)PRZYJEMNOŚCI CZYTANIA
[uwaga! ta opinia może Ci pomóc w decyzji: sięgnąć po książkę? a może jej unikać?]
Atak wojsk białoruskich na Polskę - opis brzmi interesująco sam w sobie. Pomysł więc jest, gorzej z wykonaniem. Warsztatowo pozostawia wiele do życzenia, co utrudnia wdrożenie się w historię. Lektor też nie ułatwia zadania (czyta Leszek Filipowicz), albo to ja, najzwyczajniej w świecie, nie umiem się do niego przekonać. Na dodatek akcja zawiązuje się z początku dość wolno. Gdy to wszystko przełknąć, przetrawić i pójść dalej, stajemy się świadkami ciekawej, choć w dalszym ciągu surowej opowieści o szeregu mniej lub bardziej istotnych dla fabuły uczestników wojny.
Osobiście jestem zadowolona z lektury, ale chociaż ciekawa jestem kolejnych części, to nie jestem pewna, jak szybko do nich sięgnę.
Jak na (mniej lub bardziej) pierwszy kontakt z tematem - pozycja przyjemna, bo tchnie nowością. Dla kogoś, kto dopiero poznaje gatunek, ale ma już za sobą kilka pozycji, obawiam się, może być ciężkostrawna. Nie umiem pozbyć się wrażenia, że czytam bardziej (fabularyzowany) reportaż, niż powieść. Miłośnik gatunku powinien to uznać za plus. Szczegółowość jest w tym przypadku największym plusem. Widać ogromną wiedzę i przygotowanie autora. Wydarzenia zdają się niezwykle prawdopodobne. Zdaję sobie sprawę z zarzutów, jakoby książka była w stylu "ku pokrzepieniu serc", ale czy to rzeczywiście zarzut? Tak samo jak trylogia Sienkiewicza, Stalowa kurtyna obnaża nasze wady, błędy i zaniedbania, skłaniając ku przemyśleniom i wyciąganiu wniosków. I radzi sobie z tym perfekcyjnie.
NIEOBIEKTYWNIE I BEZ SPOJLERÓW O (NIE)PRZYJEMNOŚCI CZYTANIA
[uwaga! ta opinia może Ci pomóc w decyzji: sięgnąć po książkę? a może jej unikać?]
Atak wojsk białoruskich na Polskę - opis brzmi interesująco sam w sobie. Pomysł więc jest, gorzej z wykonaniem. Warsztatowo pozostawia wiele do życzenia, co utrudnia wdrożenie się w historię. Lektor też nie ułatwia zadania (czyta...
2019-06-19
Muszę przyznać, że scena odtwarzania nagrania sprawiła, że jednej nocy nie przespałam xD nie lubię horrorów. Ale to była bardzo dobra książka, nie ze względu na poziom strachu, ale budowanie napięcia, kolejno odkrywane elementy układanki, co Mróz robi na codzień i nawet jeśli to nietypowa pozycja, to śmiem twierdzić, że o wiele lepsza od niektórych jego książek. Trochę mało satysfakcjonujące zakończenie, ale i tak przeczytałabym więcej.
Muszę przyznać, że scena odtwarzania nagrania sprawiła, że jednej nocy nie przespałam xD nie lubię horrorów. Ale to była bardzo dobra książka, nie ze względu na poziom strachu, ale budowanie napięcia, kolejno odkrywane elementy układanki, co Mróz robi na codzień i nawet jeśli to nietypowa pozycja, to śmiem twierdzić, że o wiele lepsza od niektórych jego książek. Trochę mało...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-28
bardzo przyjemna lektura, chociaż szału nie było. niby nie mogłam się oderwać od słuchania, ale gdy przyszło do pisania... nie mam wiele argumentów za. na plus na pewno są: natychmiastowe wprowadzenie w akcję, dobre tempo, przyjemna narracja i (niezaprzeczalnie, dozgonnie) cudowny głos pana Gosztyły. Na minus: niezbyt rozbudowana i niezbyt skomplikowana fabuła, bez wątków pobocznych, z czasem irytujące postępowanie bohaterów, brak szczegółów ze światka prawniczego, po łebkach relacje z sali sądowej. kwestii zakończenia nie umiem rozstrzygnąć - czy jestem zadowolona, czy też nie. na pewno będę kontynuować przygodę z chyłką i zordonem, bo audiobook świetnie nadaje się do biegania :) i podtrzymuję: mróz pisze na tyle dobrze, że da się go polecić z czystym sumieniem, ale w zależności od tego, komu: albo jako niezłą książkę, albo raczej jako coś na ząb pomiędzy.
bardzo przyjemna lektura, chociaż szału nie było. niby nie mogłam się oderwać od słuchania, ale gdy przyszło do pisania... nie mam wiele argumentów za. na plus na pewno są: natychmiastowe wprowadzenie w akcję, dobre tempo, przyjemna narracja i (niezaprzeczalnie, dozgonnie) cudowny głos pana Gosztyły. Na minus: niezbyt rozbudowana i niezbyt skomplikowana fabuła, bez wątków...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-04-16
To chyba już charakterystyczna cecha serii, że kończy się w ten sposób. Nie przeszkadza mi to bynajmniej. Uwielbiam cliffhangery i sama je stosuję. Nadal jestem fanką Hauerów. Podoba mi się sposób, w jaki prowadzona jest fabuła, chociaż oczekiwałam finału w niektórych wątkach. Poziom skomplikowania jednak, biorąc pod uwagę, że to political fiction, nie jest wystarczający. Wystarczy porównać jeden wieczorny serwis informacyjny, a fabuła staje się płaska, dwuwymiarowa. Nie przeszkadza to w pozytywnym odbiorze powieści, o ile nie ma się wygórowanych wymagań. Ja w gatunku raczkuję, więc nie mam :)
To chyba już charakterystyczna cecha serii, że kończy się w ten sposób. Nie przeszkadza mi to bynajmniej. Uwielbiam cliffhangery i sama je stosuję. Nadal jestem fanką Hauerów. Podoba mi się sposób, w jaki prowadzona jest fabuła, chociaż oczekiwałam finału w niektórych wątkach. Poziom skomplikowania jednak, biorąc pod uwagę, że to political fiction, nie jest wystarczający....
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-20
do house of cards trochę daleko, ale powieść ma niewątpliwie kilka zalet. postacie nie są może szczególnie wyraziste, rozczarowaniem była główna bohaterka. pani marszałek została na początku przedstawiona przez premiera jako kobieta z jajami, tymczasem przez całą powieść ani razu ich nie pokazała. przypadło mi do gustu za to małżeństwo patryka i mileny. nietypowa, ciekawa relacja. dlatego jestem porażona końcówką i zapewne sięgnę po kolejną część, bo nie zniosę niepewności.
audiobooka tradycyjnie polecam słuchać na lekkim przyśpieszeniu :)
do house of cards trochę daleko, ale powieść ma niewątpliwie kilka zalet. postacie nie są może szczególnie wyraziste, rozczarowaniem była główna bohaterka. pani marszałek została na początku przedstawiona przez premiera jako kobieta z jajami, tymczasem przez całą powieść ani razu ich nie pokazała. przypadło mi do gustu za to małżeństwo patryka i mileny. nietypowa, ciekawa...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-04
UWAGA! Przeczytanie opinii grozi podniesieniem poziomu glukozy we krwi. Cukruję bardzo.
Przeczytałam 3 tomy Stalkera, przeczytałam Moskala, przeczytałam Komornika i zaczęłam Rewers. I wiem już, że to jeden z moich ulubionych autorów ever, nie mówiąc o tym, że polskich. Gołkowski przyzwyczaił mnie już do prostych, zwyczajnych i - mimo nieprzeciętnych umiejętności - bardzo przeciętnych bohaterów, wiodących bardzo przeciętny - jak na zastane warunki środowiskowe - żywot. I na tym się ta przeciętność kończy, bo dzięki genialnemu operowaniu słowem, bogatym i żywym opisom świata i akcji, a w końcu też, dzięki totalnie trafiającemu w moje gusta poczuciu humoru, Gołkowski stwarza świat, w który chcemy się zanurzyć natychmiast i na wieki wieków :)
Wiem, że moja ocena i peany na cześć autora są kwestią mojego spaczonego gustu. Nic na to nie poradzę. Wiem, że dopiero zaczynam z postapo i nie mam w mózgu skanera ustawionego na wykrywanie wtórności. Nic na to nie poradzę. Zaczęłam od Gołkowskiego i choćbym przeczytała arcydzieła światowej literatury, pozostanę wierna sentymentom. Totalnie nie mam ochoty narzekać na nic. Poza tym: są wredne anioły, jest twardziel o wrażliwym sercu, jest masa krwi, flaków, walki na miecze, magia i jazda konno i ja na prawdę nie wiem, czego więcej miałabym chcieć :)
Ciekawa jestem, jak ocenię serię całościowo, ale po przeczytaniu pierwszego tomu jestem bardzo na tak. BARDZO. Na tak.
UWAGA! Przeczytanie opinii grozi podniesieniem poziomu glukozy we krwi. Cukruję bardzo.
Przeczytałam 3 tomy Stalkera, przeczytałam Moskala, przeczytałam Komornika i zaczęłam Rewers. I wiem już, że to jeden z moich ulubionych autorów ever, nie mówiąc o tym, że polskich. Gołkowski przyzwyczaił mnie już do prostych, zwyczajnych i - mimo nieprzeciętnych umiejętności - bardzo...
2018-08-06
WHAT?!
miałam napisać, że lektor genialny (pan Grzegorz Pawlak bije wszystkich na głowę, nawet uwielbianego przeze mnie Gosztyłę), miałam napisać, że jednak seria jako całość ma sens i logikę i wpisuje się w schemat tworzenia powieści, nawet jeśli w dwóch pierwszych częściach tego za bardzo nie widać, miałam napisać (znów), że Gołkowski jest moim kolejnym ideałem i aktualnie ulubionym polskim autorem. i że to chyba pierwsze fantasy, w którym nie przeszkadza mi, że bohater jest tylko jeden (zwykle wolę, gdy jest ich min. dziesięciu :p)
ale.
cholera jasna, finał? SERIO? jeżeli myślisz, że wiesz, jak to się wszystko skończy, to na 99% się mylisz. może nie mam racji i książka jest przewidywalna, a ja po prostu za mało jeszcze przeczytałam, ale mojego zdania to nie zmieni. pan Gołkowski rozwalił mi mózg. i ostatecznie został guru. wielbię. chcę więcej. i chcę na półce. audiobook mi nie wystarcza.
p.s. czy tylko ja widzę delikatne podobieństwo między Ezekielem i Wade'em Wilsonem? czy to po prostu moja obsesja na punkcie tego drugiego xD
WHAT?!
miałam napisać, że lektor genialny (pan Grzegorz Pawlak bije wszystkich na głowę, nawet uwielbianego przeze mnie Gosztyłę), miałam napisać, że jednak seria jako całość ma sens i logikę i wpisuje się w schemat tworzenia powieści, nawet jeśli w dwóch pierwszych częściach tego za bardzo nie widać, miałam napisać (znów), że Gołkowski jest moim kolejnym ideałem i...
2018-06-15
Gołkowski sprawił, że nie tylko pokochałam jego powieści, ale pokochałam post-apo w ogóle. Komornik jest serią genialną i drugi tom tylko to potwierdza. Jestem usatysfakcjonowana i chcę więcej!
Kilka słów o lektorze: Grzegorz Pawlak 10/10. Chętnie usłyszę go w czymś jeszcze.
Gołkowski sprawił, że nie tylko pokochałam jego powieści, ale pokochałam post-apo w ogóle. Komornik jest serią genialną i drugi tom tylko to potwierdza. Jestem usatysfakcjonowana i chcę więcej!
Kilka słów o lektorze: Grzegorz Pawlak 10/10. Chętnie usłyszę go w czymś jeszcze.
2018-04-20
Klasyczne science-fiction, ale w krzywym zwierciadle postsocjalistycznej mentalności społeczeństwa rosyjskiego. Tak w jednym zdaniu można by opisać ten zbiór opowiadań. Czyli: witajcie w Rosji.
Często wspominam, że za klasycznym sci-fi nie przepadam i czytam tylko w ramach poszerzania horyzontów. Ale styl Glukhowskiego mi się w Metrze podobał, więc sięgnęłam po tytuł bez wahania. I uważam książkę za ciekawą, właśnie za to zakrzywienie rzeczywistości, przepuszczenie jej przez pryzmat rosyjskiego postrzegania prawa i państwowości. Przy czym nie zamierzam wartościować tego postrzegania, ani nie zamierzam wartościować samego społeczeństwa rosyjskiego. Koniec i kropka.
Rzeczywistość w "Witajcie w Rosji" została nadmuchana do kosmicznych rozmiarów i wypełniona niezliczoną ilością absurdów, w kierunku których gnamy jak na złamanie karku, nie oglądając się na ostrzeżenia myślicieli, wizjonerów i pisarzy sci-fi, aż się tą stworzoną przez nas samych rzeczywistością zachłyśniemy - tak jak w innych opowiadaniach z gatunku. Jednak sam fakt, że to cechy rosyjskiego systemu są tak wyolbrzymione, w nas młodych, wychowanych w duchu kapitalizmu, w wierze, że wszystko jest możliwe, zapatrzonych w Unię Europejską i w zglobalizowany świat z dostępem do Internetu, wywołuje chyba jeszcze większe emocje. Jak powiedział kiedyś, parafrazowany z resztą w jednym z opowiadań, rosyjski poeta Tiutczew: "Umysłem Rosji nie zrozumiesz (...). W Ruś można tylko wierzyć". Szczera prawda. I jako prawdziwą wartość tego zbioru uznałabym właśnie zróżnicowany odbiór treści, w zależności od systemu, w którym czytelnik dorastał. Inaczej odbierze opowiadania Rosjanin, dla którego to tylko hiperbolizacja dobrze mu znanych cech społeczeństwa; inaczej mieszkaniec postsowieckich, postsocjalistycznych krajów, w których pamięć o socjalizmie wciąż żywa jest w ojcach i dziadach, w świadomości społecznej. I wreszcie, za zupełnie niedorzeczne musi uznać opowiadania ten, który o socjalistach słyszał tylko z telewizji. Ten wielopoziomowy wydźwięk każdej z historii mnie urzekł. "Witajcie w Rosji" wiele mówi nam o samych Rosjanach. Mamy okazję poznać nieco ich mentalność, w przekroju różnych warstw społecznych, trochę jak nadal aktualna Trylogia Sienkiewicza, choć cel się różni. Opowiadania nie były spisane ku pokrzepieniu serc, a raczej ku przestrodze. Witajcie w Rosji. To, co uważacie za absurd, u nas jest na porządku dziennym. To jest nasza rzeczywistość i pędzi w tym kierunku. (Oczywiście nie tak przejaskrawiona, chociaż - kto ich tam wie?)
Dlatego najbardziej podobało mi się chyba opowiadanie Utopia. Swoiste zderzenie: mój odbiór Rosji, Rosjan, tej książki vs. postrzeganie nas, kapitalizmu i demokracji, przez Rosjan, przez Iwana Nikołajewicza Antonowa. Postrzeganie zupełnie przewartościowane i dlatego tak bardzo dla nas obce.
Klasyczne science-fiction, ale w krzywym zwierciadle postsocjalistycznej mentalności społeczeństwa rosyjskiego. Tak w jednym zdaniu można by opisać ten zbiór opowiadań. Czyli: witajcie w Rosji.
Często wspominam, że za klasycznym sci-fi nie przepadam i czytam tylko w ramach poszerzania horyzontów. Ale styl Glukhowskiego mi się w Metrze podobał, więc sięgnęłam po tytuł bez...
2016-02-02
to jest ten rodzaj powieści, po której przez długi czas nie możesz dojść do siebie. patrzysz tępo przed siebie i mielisz zakończenie, obracasz je, rozciągasz we wszystkie strony i robisz co możesz, a ono nie potrafi się wchłonąć. jakby sito własnych oczekiwań i przewidywań miało za małe oka i co grubsze kawałki zostały, irytująco nieruchome, czekając na to co zrobisz.
zakończenie. ono jest idealne. piękne. jedyne sprawiedliwe. szczęśliwe i nieszczęśliwe, bo właśnie takie jest życie.
po prostu ...łał
to jest ten rodzaj powieści, po której przez długi czas nie możesz dojść do siebie. patrzysz tępo przed siebie i mielisz zakończenie, obracasz je, rozciągasz we wszystkie strony i robisz co możesz, a ono nie potrafi się wchłonąć. jakby sito własnych oczekiwań i przewidywań miało za małe oka i co grubsze kawałki zostały, irytująco nieruchome, czekając na to co zrobisz....
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-01
jak na pierwsze spotkanie z Mario Puzo chyba nie trafiłam dobrze. w porównaniu z serialem wypada słabo. ale mam sentyment do Cezara i nic na to nie poradzę :)
jak na pierwsze spotkanie z Mario Puzo chyba nie trafiłam dobrze. w porównaniu z serialem wypada słabo. ale mam sentyment do Cezara i nic na to nie poradzę :)
Pokaż mimo to2017-07-27
niezaprzeczalnie ciekawe, chociaż zupełnie do mnie nie przemawiające. mimo to, oczywiście, doceniam kunszt.
niezaprzeczalnie ciekawe, chociaż zupełnie do mnie nie przemawiające. mimo to, oczywiście, doceniam kunszt.
Pokaż mimo to2016-06-29
słabo zarysowany wątek główny - to jedyny zarzut jaki mam do tej książki. nieznajomość gry kompletnie nie przeszkadza świeżo upieczonemu entuzjaście realiów postapokaliptycznych. tytuł lekki, przyjemny, szybko się czyta. polubiłam miszkę, polubiłam zonę i wracam do nich w drugim tomie jeszcze w tym tygodniu.
słabo zarysowany wątek główny - to jedyny zarzut jaki mam do tej książki. nieznajomość gry kompletnie nie przeszkadza świeżo upieczonemu entuzjaście realiów postapokaliptycznych. tytuł lekki, przyjemny, szybko się czyta. polubiłam miszkę, polubiłam zonę i wracam do nich w drugim tomie jeszcze w tym tygodniu.
Pokaż mimo to2016-07-05
Nie jestem znawcą gatunku, może dlatego tak mi się Gołkowski podoba. Nie jest to proza najwyższych lotów, to na pewno. Ale też nie sądzę by autor celował w ten tytuł. To jest Zona, to jest stalker. Tam ma być prosto, jak konstrukcja cepa. Świetnie wykreowany nastrój, czytając masz wrażenie, jakbyś to ty był Miszką, przemierzał Zonę z odbezpieczonym zbawicielem w rękach. Pod względem wątku fabularnego jest o niebo lepiej, mamy jasny cel. Poprzedni tomik to zlepek stalkerskich opowieści, zalążek do dziesiątek kolejnych tomów, które mogłyby powstać. Dla kogoś nie obeznanego w temacie genialne wprowadzenie.
Bohater urasta do miana mistrza w swoim fachu. Sama jego obecność wystarczy, żeby wszyscy wokół byli zobligowani zrobić łał, meksykańską falę, bo hej, Miszka zawitał. Weteran, człowiek, który przeszedł całą Zonę, czego on to nie widział. Ale dla równowagi ma nie pokolei we łbie, jest niebezpieczny dla swojego otoczenia, też popełnia błędy, no nie mam, po prostu nie mam się do czego przyczepić.
Czytałam jak zarzuca się autorowi niekonsekwencję, no mają panowie i panie trochę racji, nie przeczę. I czasem nawet to denerwuje. Ale jako świeżak w gatunku jestem w stanie ten błąd wybaczyć bez cienia żalu.
Słów kilka o audiobooku: na początku wydaje się być sztywno, może przez narrację pierwszoosobową, może przez to, że poprzednim moim audiobookiem była superprodukcja narrenturm, ale lektor tak przyjemnie zaciąga ruskim, że ostatecznie nie mam żadnych zastrzeżeń.
Nie jestem znawcą gatunku, może dlatego tak mi się Gołkowski podoba. Nie jest to proza najwyższych lotów, to na pewno. Ale też nie sądzę by autor celował w ten tytuł. To jest Zona, to jest stalker. Tam ma być prosto, jak konstrukcja cepa. Świetnie wykreowany nastrój, czytając masz wrażenie, jakbyś to ty był Miszką, przemierzał Zonę z odbezpieczonym zbawicielem w rękach. Pod...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kolejny literacki skok w bok - w ramach poszerzania horyzontów.
Zarzuty, które znalazłam w recenzjach nie są w pełni zasłużone. Owszem, dałoby się nieco ograniczyć objętość i owszem, nie jest to nic, z czego nie zdawalibyśmy sobie sprawy (od dawna obserwujemy przypadki hipokryzji kościoła katolickiego), ale wyjątkowość tej książki, jak przypuszczam, polega na zebraniu w jednym miejscu dziesiątek świadectw samych zainteresowanych. Nie jestem jednak ekspertem ani od literatury faktu, ani od środowisk LGBT. Przesłuchałam z zainteresowaniem, bez świętego oburzenia, ale niejednokrotnie z obrzydzeniem, co nieuniknione, jeśli się nie ma totalnie wykrzywionego kręgosłupa moralnego.
Czy lektura wniosła coś do mojego życia? Nie, o ile nie liczyć inspiracji, jaką stał się system, rządzący Watykanem; inspiracji, którą możliwe, że wykorzystam przy pisaniu własnych historii, z gatunku fantasy, oczywiście. Literacki skok w bok uważam więc za zakończony sukcesem.
Kolejny literacki skok w bok - w ramach poszerzania horyzontów.
więcej Pokaż mimo toZarzuty, które znalazłam w recenzjach nie są w pełni zasłużone. Owszem, dałoby się nieco ograniczyć objętość i owszem, nie jest to nic, z czego nie zdawalibyśmy sobie sprawy (od dawna obserwujemy przypadki hipokryzji kościoła katolickiego), ale wyjątkowość tej książki, jak przypuszczam, polega na zebraniu w...