-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-04-03
2024-01-13
Tak naprawdę ciężko mi ocenić tę książkę, bo wiem, że Poe jest bardzo cenionym pisarzem i wielu innych inspiruje - może to kwestia doboru opowiadań a może tłumaczenia, ale czytało mi się je bardzo opornie.
Książka podzielona jest na dwa "tomy" to 10 opowiadań i w sumie ze wszystkich dwudziestu opowiadań najbardziej przypadły mi do gustu "Prawdziwy opis wypadku z p. Waldemarem" oraz "Czarny kot".
Myślę, że warte przeczytania, nawet przez osoby, które są przyzwyczajone do lżejszych tekstów i równie lżejszej tematyki.
Tak naprawdę ciężko mi ocenić tę książkę, bo wiem, że Poe jest bardzo cenionym pisarzem i wielu innych inspiruje - może to kwestia doboru opowiadań a może tłumaczenia, ale czytało mi się je bardzo opornie.
Książka podzielona jest na dwa "tomy" to 10 opowiadań i w sumie ze wszystkich dwudziestu opowiadań najbardziej przypadły mi do gustu "Prawdziwy opis wypadku z p....
2023-12-19
2023-08-04
2020-04-08
2020-04-19
2022-10-12
2022-03-05
Jakkolwiek by to źle nie brzmiało, zawsze lubiłam tematykę IIWŚ. Ciężko mi było jednak dobrać dla siebie odpowiednie lektury do czytania.
"Bestia z Buchenwaldu" to chyba najciekawsza powieść dotycząca IIWŚ, jaką czytałam. Jest nie tylko połączeniem historii oraz opisu faktów, ale i swojego rodzaju biografią Ilse Koch, zbrodniarki niemieckiej.
Niezwykle podobało mi się to, że powieść opisywana była z jej perspektywy, jakby to ona sama pisała tę książkę. Natomiast sam styl autora sprawił, że historia Ilse Koch pochłonęła mnie bez reszty - byłam w stanie wyobrazić sobie, że opisywane przez pana Maxa Czornyja uczucia i emocje naprawdę należały do samej Ilse; mogłam bardzo dokładnie to sobie wyobrazić.
Sama powieść jest oczywiście przerażająca, zwłaszcza dlatego, iż oparta jest na faktach. Kiedy czytamy horror albo kryminał, w którym zbrodniarz torturuje swoją ofiarę, czujemy komfort, bo wiemy, że to fikcja - ale tutaj opisywane wydarzenia miały miejsce naprawdę i samo wyobrażanie sobie abażurów z ludzkiej skóry oraz wszystkiego tego, co opisywane było w książce - wprawia człowieka w dreszcz.
Autor nie szczędzi szczegółów, choć wierzę, że w niektórych momentach hamował się przy opisywaniu tych strasznych rzeczy. Jeśli ktoś ma słabe nerwy, to nie polecam czytać tej książki z uwagi na opisy stosowania przemocy wobec więźniów obozu. Niemniej lektura ta to uzupełnienie wiedzy na temat jednej z najbardziej okrutnych zbrodniarek tego świata.
Jakkolwiek by to źle nie brzmiało, zawsze lubiłam tematykę IIWŚ. Ciężko mi było jednak dobrać dla siebie odpowiednie lektury do czytania.
"Bestia z Buchenwaldu" to chyba najciekawsza powieść dotycząca IIWŚ, jaką czytałam. Jest nie tylko połączeniem historii oraz opisu faktów, ale i swojego rodzaju biografią Ilse Koch, zbrodniarki niemieckiej.
Niezwykle podobało mi się...
2020-12-10
2020-07-06
2020-03-29
2020-02-16
2019-12-12
2019-07-02
Rewelacyjna, ciekawa, wciągająca - aż do samego końca nie można się oderwać.
Rewelacyjna, ciekawa, wciągająca - aż do samego końca nie można się oderwać.
Pokaż mimo to2019-04-07
2019-02-04
Książka w zasadzie wciągnęła mnie już od samego początku i szybko przywiązałam się do bohaterów. Muszę też przyznać, że momentami miewałam dreszczyki niepokoju, a jednej nocy nawet ciężko było mi zasnąć w obawie przed Tym.
Lektura ciekawa i, choć pewien wątek przedstawiony pod koniec nie został przeze mnie najwyraźniej zrozumiany, powieść oceniam na bardzo dobrą.
Książka w zasadzie wciągnęła mnie już od samego początku i szybko przywiązałam się do bohaterów. Muszę też przyznać, że momentami miewałam dreszczyki niepokoju, a jednej nocy nawet ciężko było mi zasnąć w obawie przed Tym.
Lektura ciekawa i, choć pewien wątek przedstawiony pod koniec nie został przeze mnie najwyraźniej zrozumiany, powieść oceniam na bardzo dobrą.
2017-07-26
„W górach szaleństwa i inne opowieści” H.P. Lovecrafta mieści w sobie siedemnaście opowiadań tego mistrza grozy. Jest to pierwszy zbiór, który zakupiłam i w ogóle pierwsze moje spotkanie z twórczością tego autora.
Do sięgnięcia po jego prace zachęciły mnie rzecz jasna liczne pozytywne oceny oraz recenzje. Nie oszukujmy się – chyba każdy z nas choć raz w życiu usłyszał coś dobrego o „Lovecrafcie”. Nigdy nie byłam fanką horrorów, zwłaszcza horrorów z dozą wątków fantastycznych, ale w końcu któregoś dnia przekonałam się do zakupu zbioru opowiadań Lovecrafta i wzięłam się do czytania.
Muszę przyznać, że już od pierwszego opowiadania – a było to opowiadanie „Piekielna ilustracja” - mocno wciągnęłam się w styl autora. Można powiedzieć, że w iście profesjonalny sposób wprowadził mnie do swojej wyobraźni, przedstawiając do tej pory nieznany mi świat. Może to zabrzmieć dość wyniośle, ale tak właśnie się poczułam, kiedy wczytywałam się w fabułę „Piekielnej ilustracji”. Zarówno sama treść jak i jej brzmienie wywoływały we mnie dreszczyk, może nie niepokoju, ale powoli narastającej fascynacji oraz uznania dla autora. Dzięki temu z werwą i ochotą zabrałam się za kolejne opowiadania.
Przede wszystkim jednak muszę zaznaczyć pewną specyfikę u Lovecrafta – jego opowiadania są pisane ciągiem, wszystkie przedstawione z perspektywy narratora, który jest postronnym obserwatorem, bądź też bezpośrednim bohaterem, który jest świadkiem pewnych budzących niepokój i grozę wydarzeń. Nie spotkacie się tutaj z dialogami, a jeśli już to z bardzo krótkimi lub jednym bardzo długim, który natychmiast wtapia się w całość. Nie oznacza to jednak, że historia robi się nudna, kiedy ciągle opowiadana jest w postaci przemyśleń narratora i opisów jego wspomnień, wręcz przeciwnie – Lovecraft naprawdę potrafi wciągnąć swoim stylem. Potrafi pisać tak, że nie jest się w stanie oderwać od lektury, ba, ma się wręcz wrażenie, jakby czytelnik opowiadał samemu sobie własne wspomnienia, a nie czytał czyjeś – tak perfekcyjnie treść opowiadań wpasowuje się do umysłu.
I tak, z powyższego wynika jasno, że powieściami Lovecrafta jestem zachwycona, aczkolwiek muszę zaznaczyć, że i tak spotkały mnie momenty, kiedy ciężko było mi przebrnąć przez fabułę. Pierwszy raz zdarzyło mi się to przy opowiadaniu „Przypadek Charlesa Dextera Warda”, gdzie początek mnie zainteresował, środek potwornie nużył, a koniec znowuż wciągnął, przy okazji powodując, że zmieniłam nastawienie i uznałam samo opowiadanie za bardzo dobre.
Co innego przy opowiadaniu „Kolor z Przestworzy” - tutaj fabuła mnie po prostu nudziła, przebrnęłam przez tekst z niechęcią i cieszyłam się, kiedy już „pokonałam” to opowiadanie. Podobnie było z „Szepczącym w ciemności” - po tytule nabrałam sporych oczekiwań, ale opisane tam kosmiczne stworzenia trochę mnie zawiodły. Na całe szczęście później opowiadanie znów się rozkręciło. Fani Lovecrafta pewnie mnie za to zlinczują, ale nie podobało mi się również sławetne opowiadanie „Zew Cthulthu”.
Moim bezkonkurencyjnie ulubionym opowiadaniem, które wywołało we mnie dreszcze masy różnych emocji – podekscytowania, niepokoju, fascynacji i grozy – było opowiadanie „Herbert West – Reanimator”, do którego wracać będę z ogromną chęcią i przyjemnością. Świetna fabuła, świetnie opisana, świetnie poprowadzona – nie mogłam wyjść z podziwu, chłonęłam rozdział za rozdziałem, wprost nie mogąc się oderwać. Być może jest to kwestia indywidualna, ale uważam, że opowiadanie to zasługuje na miano „mistrzowskiego”. Było piąte w kolejności ze wszystkich siedemnastu i nie doczekałam się godnego go rywala, przynajmniej nie w tym zbiorze opowiadań :)
Pomimo tych negatywnych stron, takich jak nudnawa fabuła „Koloru z przestworzy”, a także – przed czym wiernie ostrzegam innych czytelników – bardzo długie i szczegółowe opisy otoczenia, daję 9/10, ponieważ Lovecraft ma wspaniały styl pisania, który łatwo wciąga i łatwo przyzwyczaja – sprawia wrażenie, że jest nie tylko czymś, co czytamy, ale co sami myślimy.
„W górach szaleństwa i inne opowieści” H.P. Lovecrafta mieści w sobie siedemnaście opowiadań tego mistrza grozy. Jest to pierwszy zbiór, który zakupiłam i w ogóle pierwsze moje spotkanie z twórczością tego autora.
Do sięgnięcia po jego prace zachęciły mnie rzecz jasna liczne pozytywne oceny oraz recenzje. Nie oszukujmy się – chyba każdy z nas choć raz w życiu usłyszał coś...
2017-09-23
Chyba tylko chory od powietrza człowiek z nizin przejdzie obojętnie obok powieści Sandersona...
Burzowo przyjemnie jest czytać kontynuację "Drogi królów" i znów zatopić się w licznych intrygach, walkach, odkryciach, tajemnicach i oczywiście losach każdego z bohaterów, przy czym nie ma opcji, by podczas lektury chociaż raz ziewnąć - po prostu nie ma na to czasu, gancho!
"Słowa światłości" porywa i zaskakuje od samego prologu, a dalsza treść tylko bardziej zachęca do czytania oraz podjęcia prób domyślenia się rozwikłań licznych zagadek i niewiadomych. Tutaj każdy, nawet najmniejszy i z pozoru zupełnie błahy wątek, może mieć ogromne znaczenie i wpłynąć na losy całego świata Rosharu.
W realnym życiu Sanderson jest jak Wszechmocny, a jego powieści są sprenami, które łączą się z ludźmi... Ja mam ich już... 9 :D
Jeśli szukasz powieści, która wciśnie Cię w fotel, to sięgnij po cykl "Archiwum Burzowego Światła". Zdecydowanie warta każdej kuli i godna polecenia!
Chyba tylko chory od powietrza człowiek z nizin przejdzie obojętnie obok powieści Sandersona...
Burzowo przyjemnie jest czytać kontynuację "Drogi królów" i znów zatopić się w licznych intrygach, walkach, odkryciach, tajemnicach i oczywiście losach każdego z bohaterów, przy czym nie ma opcji, by podczas lektury chociaż raz ziewnąć - po prostu nie ma na to czasu,...
2018-07-17
Wszędzie i wszystkim trąbię na temat tego, jak bardzo uwielbiam książki Sandersona Brandona, i to chyba naprawdę nigdy się nie zmieni.
Fakt faktem, że "Cienie tożsamości" czytałam praktycznie miesiącami, wracając do nich tylko wtedy kiedy miałam na to wenę, ale mimo wszystko mam usprawiedliwienie – chociaż trylogia "Zrodzonego z Mgły" zakorzeniła się głęboko w moim sercu, jej kontynuacja w postaci kolejnej trylogii trochę mnie zdystansowała. Nadal czyta się przyjemnie, nadal jest tu znajomy Sandersonowy humor i wspaniałe postaci, ale mimo wszystko najadłam się pierwszymi trzema tomami. Moim zdaniem Sanderson mógł na tym poprzestać i zakończyć historię. Choć fakt faktem, fabuła "Stopu prawa" i "Cieni tożsamości" (jak również, za pewne [bo jeszcze nie przeczytałam] "Żałobnych opasek") jest bardzo ciekawa + jak zawsze powalają zakończenia. Oczywiście, można to uważać za zupełnie nową trylogię, ale kurcze, za dużo już się tutaj dzieje, i to nie tak dużo, żeby być ciekawym, ale takie "dużo" przekraczające pewne granice.
No ale wciąż książki Brandona są godne polecenia, bo chyba nie ma bardziej ciekawych, oryginalnych fabuł, nietuzinkowych bohaterów i wspaniale opisanej akcji ♥.
Wszędzie i wszystkim trąbię na temat tego, jak bardzo uwielbiam książki Sandersona Brandona, i to chyba naprawdę nigdy się nie zmieni.
Fakt faktem, że "Cienie tożsamości" czytałam praktycznie miesiącami, wracając do nich tylko wtedy kiedy miałam na to wenę, ale mimo wszystko mam usprawiedliwienie – chociaż trylogia "Zrodzonego z Mgły" zakorzeniła się głęboko w moim sercu,...
2018-07-22
Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o horrory, to zwykle podchodzę do nich ze sporą dozą sceptycyzmu. Fakt faktem – nie czytam ich dużo. Ale jeżeli już się za jakiś biorę, bo zaciekawi mnie fabuła, to "trzymam się na dystans", ponieważ osobiście uważam, że horror to jeden z najcięższych gatunków – w takich powieściach trzeba odpowiednio dobrze budować napięcie i panować nad atmosferą, żeby przypadkiem nie zrobiło się błoto przesadyzmu i wyssanych z palca chwil grozy.
W przypadku "HEX-a" biję pokłony autorowi.
Moje obawy co do stylu powieści zostały rozwiane już na początku. Thomas Olde Heuvelt w bardzo interesujący sposób najpierw wytworzył w mojej wyobraźni pewne wizje, po czym rozwinął je w taki sposób, jakby otwierał przede mną bramę samej powieści, jakby otwierał mi oczy na świat, który wykreował. Zaciekawił mnie od pierwszych stron i sprawnie utrzymywał, a nawet zwiększał poziom tej ciekawosci wraz z rozwojem wydarzeń w książce. Sam język w powieści jest przyjemny, swobodny, nie ma żadnych przesadnie rozległych opisów ani niedopowiedzeń; autor nie zasypuje nas stertą podręcznikowych fragmentów historii ze średniowiecza, tylko skupia się na konkretnej historii konkretnej osoby – w tym przypadku czarownicy Katherine van Wyler.
Można powiedzieć, że to właśnie Katherine van Wyler jest tutaj główną bohaterką. Żyjąca od ponad trzystu piećdziesięciu lat czarownica nawiedza miasteczko Black Spring i jest obecna na co dzień w życiu każdego z jego mieszkańców. Niczym cichy duch przemierza ulice, "przygląda się" światu i składa mieszkańcom tak zwane "wizyty domowe". Oczywiście, wszyscy w Black Spring wiedzą o jej istnieniu, i mało tego – akceptują je. Przymusowo, ale zawsze. Ukrywają Katherine przed obcymi, na okrągło śledząc każdy jej krok dzięki zamontowanym w całej miejscowości kamerom oraz dzięki tytułowej aplikacji HEX, dzięki której mieszkańcy mogą na bieżąco informować władze miasta o obecnym pobycie i poczynaniach Karherine van Wyler. Nie mogą uciec z miasta, ponieważ gdy raz się tam zamieszka, trzeba już dokończyć w nim żywota. Ci, którzy postanowią jednak wydostać się z Black Spring, szybko przekonują się na własnej skórze, że nie jest to dobry pomysł.
Teoretycznie Katherine nie robi nikomu nic złego – nie krzywdzi, nie pożera dzieci, nie rzuca klątw... jeśli tylko nie wsłuchiwać się w jej szept, jest się bezpiecznym. Ale wyobraźcie sobie tylko przerażająco wyglądającą staruchę, która nagle pojawia się w salonie waszego domu, między kanapą a telewizorem i... po prostu stoi. Milczy, nie porusza się, tkwi w miejscu niczym groteskowy wystrój. Kto by nie dostał na głowę, mając coś takiego w domu?
Mieszkańcy Black Spring radzili sobie dotąd rewelacyjnie – do czasu, kiedy grupka młodych chłopców postanowiła w końcu coś zrobić z niewygodną sytuacją.
Powieść sama w sobie bardzo mi się podobała. Pochłonęłam ją wyjątkowo szybko, głównie ze względu na przyjemny styl autora – czułam się, jakbym energicznie przepływała przez fabułę, choć akcja rozgrywała się raczej powoli. Jednak z racji tego, że sama fabuła jest raczej nietypowa i nie ma w niej stereotypu wiedźmy pragnącej wyrżnąć całe miasto, tylko przedstawiony jest bardziej oryginalny pomysł, odpowiednio budowana atmosfera pozwala czytelnikowi wczuć się w klimat i niemal wcielić się w rolę jednego z mieszkańców Black Spring – można poczuć się jak jeden z nich, poczuć się częścią opisanych wydarzeń.
Zakończenie również jest zaskakujące i raczej nieprzewidziane, każe czytelnikowi zastanowić się nad paroma aspektami, także nie mamy tutaj do czynienia ani z suchym happy endem, ani nawet z bad endem.
"HEX" jest nie tylko powieścią o nawiedzającej miasto wiedźmie, to coś znacznie więcej. Mnie osobiście bardzo się podobało i polecam sięgnąć po tę lekturę!
Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o horrory, to zwykle podchodzę do nich ze sporą dozą sceptycyzmu. Fakt faktem – nie czytam ich dużo. Ale jeżeli już się za jakiś biorę, bo zaciekawi mnie fabuła, to "trzymam się na dystans", ponieważ osobiście uważam, że horror to jeden z najcięższych gatunków – w takich powieściach trzeba odpowiednio dobrze budować napięcie i panować nad...
więcej mniej Pokaż mimo to
Zdecydowanie polecam tę książkę, szczególnie na wieczory. Bardzo przyjemny styl, niezwykle spójnie napisana, opisy krajobrazu i otoczenia są bardzo płynne i skonstruowane tak, żeby można sobie było wszystko wyobrazić, ale nie zanudzić. Autor dba o budowę napięcia - może i nie czyta się tego jak na szpilkach, ale mnie osobiście fabuła bardzo wciągnęła. Jest napisana bardzo lekko, ale z pomysłem; nie szokuje samą fabułą ale jest kreatywnie przedstawiona, za co ogromne brawa dla autora.
Zdecydowanie polecam tę książkę, szczególnie na wieczory. Bardzo przyjemny styl, niezwykle spójnie napisana, opisy krajobrazu i otoczenia są bardzo płynne i skonstruowane tak, żeby można sobie było wszystko wyobrazić, ale nie zanudzić. Autor dba o budowę napięcia - może i nie czyta się tego jak na szpilkach, ale mnie osobiście fabuła bardzo wciągnęła. Jest napisana bardzo...
więcej Pokaż mimo to