rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , , ,

Jedna z najlepszych powieści polskich autorów. Napisana bardzo przyjemnie i barwnie, gładko jakby oglądało się film. Słowa przenikają nie tylko do serca ale i do duszy, pozostawiając w nim ciepło i miłość do bohaterów. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, co oceniałabym tak wysoko!

Od samego początku zakochałam się w tej książce. Autor nie tracił czasu na zbędne opisy, po wstępnym opisie przeszedł od razu do wątku, w którym to główny bohater traci pamięć. Przeskoki czasowe są tak zmyślne, że nawet się tego nie odczuwa, zupełnie jakby całkiem naturalnym było, że mija tyle a tyle lat, gdy dzieje się kolejny wątek.

Bohaterowie są wprost cudowni. Każdy jeden zbudowany został w taki sposób, że nie da się ich nie lubić, nawet jeśli zostali stworzeni do tego, by sympatii nie wzbudzać - a do każdego z nich jego własny charakter tak pasuje, że łatwo rozróżnić jednego od drugiego i nawet gdy się czyta dialogi, można by dopasować je do bohaterów nawet bez czytania imion.

Chłonęłam tę powieść na przemian z uśmiechem na ustach i ze łzami w oczach. Naprawdę, porwała mnie bez reszty i oczarowała. Zakończenie czytałam szybko i w napięciu, jak na szpilkach, nie mogąc się go doczekać! Polecam absolutnie każdemu, niezależnie od gatunków powieści, jakie czyta. ♥

Jedna z najlepszych powieści polskich autorów. Napisana bardzo przyjemnie i barwnie, gładko jakby oglądało się film. Słowa przenikają nie tylko do serca ale i do duszy, pozostawiając w nim ciepło i miłość do bohaterów. Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego, co oceniałabym tak wysoko!

Od samego początku zakochałam się w tej książce. Autor nie tracił czasu na zbędne opisy,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , , , , ,

Zdecydowanie polecam tę książkę, szczególnie na wieczory. Bardzo przyjemny styl, niezwykle spójnie napisana, opisy krajobrazu i otoczenia są bardzo płynne i skonstruowane tak, żeby można sobie było wszystko wyobrazić, ale nie zanudzić. Autor dba o budowę napięcia - może i nie czyta się tego jak na szpilkach, ale mnie osobiście fabuła bardzo wciągnęła. Jest napisana bardzo lekko, ale z pomysłem; nie szokuje samą fabułą ale jest kreatywnie przedstawiona, za co ogromne brawa dla autora.

Zdecydowanie polecam tę książkę, szczególnie na wieczory. Bardzo przyjemny styl, niezwykle spójnie napisana, opisy krajobrazu i otoczenia są bardzo płynne i skonstruowane tak, żeby można sobie było wszystko wyobrazić, ale nie zanudzić. Autor dba o budowę napięcia - może i nie czyta się tego jak na szpilkach, ale mnie osobiście fabuła bardzo wciągnęła. Jest napisana bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , ,

Lektura taka na czytanie w przerwach w pracy czy w autobusie. Bohaterowie nie zachowują się jak dorośli, bardziej jak nastolatkowie. Sama fabuła też dosyć infantylna - połowa książki to przygotowanie głównego bohatera do roli Powiernika ale w zasadzie nic nie jest tu opisane, ot parę wyjaśnień który stwór jest który. Same opisy krótkie, niewiele można sobie po nich wyobrazić, dużo ,,domyślałam" sobie sama. Dialogi też bez werwy, bohaterowie za dużo sobie słodzą, wiecznie nazywają się kotusiami i kochaniami, niemal w każdym zwróceniu się do siebie.
Druga połowa to niby rozkręcenie akcji, w końcu coś się zaczęło dziać, ale tak naprawdę zainteresowana poczułam się dopiero na ostatnich stronach (epilog nudny).
Mimo wszystko sięgnę za jakiś czas po kontynuację, bo to cienkie książki, no i mam nadzieję, że się rozkręci, ale ostrzegam, że sama powieść nie jest dla wybrednych i wymagających czytelników.

Lektura taka na czytanie w przerwach w pracy czy w autobusie. Bohaterowie nie zachowują się jak dorośli, bardziej jak nastolatkowie. Sama fabuła też dosyć infantylna - połowa książki to przygotowanie głównego bohatera do roli Powiernika ale w zasadzie nic nie jest tu opisane, ot parę wyjaśnień który stwór jest który. Same opisy krótkie, niewiele można sobie po nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Na początku myślałam, że książka ta opowiada o socjopacie - ale im dalej w lekturę, tym większego nabierałam przekonania, że czytam po prostu historię naprawdę zagubionego w życiu człowieka. To zapiski mężczyzny, który nie rozumiał, czym są uczucia i emocje, nie potrafił odnaleźć się w społeczeństwie. W swoich dziennikach opisuje własną tułaczkę po życiu, próby pojęcia, czy jest społeczeństwo, a przede wszystkim - jak w nim funkcjonować. Naprawdę dobra lektura, pozostawia po sobie ślad w pamięci i każe zastanowić się nad własnym życiem.

Na początku myślałam, że książka ta opowiada o socjopacie - ale im dalej w lekturę, tym większego nabierałam przekonania, że czytam po prostu historię naprawdę zagubionego w życiu człowieka. To zapiski mężczyzny, który nie rozumiał, czym są uczucia i emocje, nie potrafił odnaleźć się w społeczeństwie. W swoich dziennikach opisuje własną tułaczkę po życiu, próby pojęcia, czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wiem, że sporo osób ma mocno podzielone zdanie na temat tej książki. Ja serialu nie oglądałam, daleko mi też do fanki brytyjskiego humoru, ale przeczytać miałam ochotę i to też zrobiłam.

Książkę oceniam jako przeciętną - były momenty, kiedy sobie śmiechłam pod nosem, a były takie, w których łapał mnie cringe. Dużo bezsensownych dla mnie pytań (kiedy stworzone zostaną cyfrowe chipsy? itp.), nawiązania do seksu i innych "wrażliwych" tematów. Ani to dobra książka, ani też zła - jest napisana lekkim stylem, a ponieważ cała podzielona jest alfabetycznie (jak to "encyklopedia") czyta się ją naprawdę szybko.

Wiem, że sporo osób ma mocno podzielone zdanie na temat tej książki. Ja serialu nie oglądałam, daleko mi też do fanki brytyjskiego humoru, ale przeczytać miałam ochotę i to też zrobiłam.

Książkę oceniam jako przeciętną - były momenty, kiedy sobie śmiechłam pod nosem, a były takie, w których łapał mnie cringe. Dużo bezsensownych dla mnie pytań (kiedy stworzone zostaną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Wreszcie znalazłam czas, by sięgnąć po ten klasyk. Na temat Frankensteina wiedziałam tyle, co przysłowiowa większość - czyli kojarzyłam motyw stworzonego przez szalonego naukowca potwora.
Książka mocno przypadła mi do gustu. To, czego się spodziewałam, to raczej groteskowa historia, w której do życia powołany zostaje złożone z różnych części ciała bezrozumne monstrum, które zaczyna zabijać, tymczasem uraczyłam się niesamowitą i pełną emocji opowieścią o - uczuciach. Wielu uczuciach.
Victor Frankenstein tworzy potwora i powołuje go do życia - przerażony swym dokonaniem odrzuca go, pozostawia samemu sobie, a ten, bezimienny, w trakcie swojej tułaczki uczy się czym są odczucia, uczucia, emocje i słowa. Poznaje poruszającą historię żyjącej w ubóstwie rodziny, próbuje uparcie znaleźć dla siebie miejsce w tym okrutnym świecie, w którym nikt go nie akceptuje z powodu samego jego wyglądu. Nawet jego stwórca odtrąca go i życzy mu śmierci. W gruncie rzeczy to opowieść o wiele głębsza, niżby przekazał film, która daje wiele do myślenia.

Wreszcie znalazłam czas, by sięgnąć po ten klasyk. Na temat Frankensteina wiedziałam tyle, co przysłowiowa większość - czyli kojarzyłam motyw stworzonego przez szalonego naukowca potwora.
Książka mocno przypadła mi do gustu. To, czego się spodziewałam, to raczej groteskowa historia, w której do życia powołany zostaje złożone z różnych części ciała bezrozumne monstrum,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Nie da się ukryć, że postać Souichiego jest irytująca, ale przecież oto właśnie chodziło, prawda? O irytującego chłopaka, który rzuca klątwy na prawo i lewo, i które raz wychodzą, innym zaś razem nie. Czytelnik śledzi historię i śmieje się, kiedy klątwa Souichiego odbija się na nim w jakiś sposób i chłopak dostaje za swoje.
Przyjemna lektura z lekkim humorem!

Nie da się ukryć, że postać Souichiego jest irytująca, ale przecież oto właśnie chodziło, prawda? O irytującego chłopaka, który rzuca klątwy na prawo i lewo, i które raz wychodzą, innym zaś razem nie. Czytelnik śledzi historię i śmieje się, kiedy klątwa Souichiego odbija się na nim w jakiś sposób i chłopak dostaje za swoje.
Przyjemna lektura z lekkim humorem!

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

Kompletnie beznadziejna powieść.

Po przeczytaniu opisu na okładce dostajemy smaczek - zapowiedź o głównej bohaterce, która pracuje jako policjantka a po godzinach jako wiedźma. Kobieta przenikająca z jednego świata do drugiego, do alternatywnej Polski dla istot magicznych. Świetny wstęp, prawda? Ogromne pole do popisu, wręcz gigantyczna przestrzeń do wykorzystania i wykreowania w ten sposób naprawdę świetnej serii.

No ale tyle że nie. Wielkie nie.

Główna bohaterka, Dora Wilk, jest policjantką, która w zasadzie na samym wstępie traci robotę. Dostaje zlecenie w świecie magicznych i cała fabuła skupia się na ściganiu jakiegoś typa. Dora ma jakieś tam wizje we śnie, jakieś przypuszczenia, coś tam. Pomagają jej demon i anioł, którzy są tak beznadziejnie wykreowanymi postaciami, że to się w głowie nie mieści. Czułam, jakby pisała to jakaś napalona nastolatka, której zależy na pseudo mokrych tekstach, a nie na porządnej fabule.

Co Cię będzie irytować podczas lektury?

♦ Dora ma podobno 30 lat i podobno twarda z niej babka, w końcu policjantka - tymczasem niemal na każdym kroku zbiera jej się na płacz
♦ Do Mirona, 350-letniego demona, wiecznie zwraca się "diabełku" i wiecznie z nim flirtuje, chociaż wszędzie podkreśla, że ona nie szuka związku
♦ Do Jushuy, 350-letniego anioła, zwraca się z kolei "aniołku". Cała książka to same "diabełki", "aniołki" i inne zdrobnienia, których 30-latka mocno nadużywa
♦ Wszechobecne fleksowanie się na temat wyglądu mężczyzn. Standardowo ślicznotki w książce wyglądają jak aniołki i elfiki, a faceci mają szerokie muskularne klaty, są wysocy na dwa metry i mają lśniące włosy, kwadratowe podłużne szczęki i przepiękne oczy. Przereklamowane.
♦ W zasadzie to o jej pracy policjantki nie ma nic, bo na starcie zostaje zawieszona i morderstwo, o którym czytamy w pierwszym rozdziale idzie w zapomnienie, Dora W OGÓLE nie prowadzi tej sprawy.
♦ Scena kłótni Dory między nią a prokuratorem (czy kimś tam) kiedy na posterunku oskarżył ją o puszczanie się. Przecież to było tak ŻENUJĄCE, że się w głowie nie mieści. Naprawdę 30-latkowie mieliby dyskutować na taki temat i to w taki dziecinny sposób - na zasadzie "haha, a ty nie wiesz co to cy*ki", "a ty za to jesteś taka i taka", jeszcze brakowało klasycznego "powiem mamie".
♦ Sceny, które mają być scenami teoretycznie dla dorosłych - przypominam, że główna bohaterka ma 30 lat - są opisane jak dla typowych nastolatek, które dopiero wdrażają się w świat romantyzmu i seksualnego przyciągania.
♦ Rozwiązanie sprawy, którą Dora prowadziła w świecie dla magicznych było proste jak drut, bo Dora robiła wszystko po najmniejszej linii oporu.
♦ Tak, było też morderstwo w świecie ludzi i tak, na sam koniec był bardzo króciutki fragment, gdy Dora wpadła na posterunek i przy okazji ot tak, w minutkę rozwiązała sprawę i podała sprawcę na tacy.

Proszę nie zrozumieć mnie źle - ja wiem, że ta powieść została wydana w 2012 roku, ale to w gruncie rzeczy niczego nie tłumaczy. W tym samym roku wydano też w Polsce "Szklany Tron" czy "Cień i Kość", powieści dużo lepsze, napisane przez autorki podobne wiekiem do pani Jadowskiej. Jak widać polskie fantasy jest po prostu tandetne i nie ma co się do niego zabierać.

Kompletnie beznadziejna powieść.

Po przeczytaniu opisu na okładce dostajemy smaczek - zapowiedź o głównej bohaterce, która pracuje jako policjantka a po godzinach jako wiedźma. Kobieta przenikająca z jednego świata do drugiego, do alternatywnej Polski dla istot magicznych. Świetny wstęp, prawda? Ogromne pole do popisu, wręcz gigantyczna przestrzeń do wykorzystania i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Junji Ito i, choć oczywiście kojarzyłam parę tytułów, nie wiedziałam, czego dokładnie się spodziewać.

Muszę przyznać, że jak na pierwszą jego mangę, uważam, że dobrze trafiłam - bo "Gyo" bardzo mi się spodobało. Widziałam różne opinie na temat tej mangi, zgaduję, że nie tyle to kwestia upodobań, co raczej oczekiwań, jakie fani mogli mieć, ale ja naprawdę nie narzekam.

Historia ciekawie przedstawiona, w ogóle sam pomysł, sama fabuła przypadła mi do gustu, wciągała od pierwszych stron. Piękne ilustracje, przyjemna kreska, groteskowość przykuwająca uwagę. Niektóre fragmenty wydawały mi się dziwnie nie na miejscu, trochę absurdalne, ale słyszałam, że u Junji Ito jest to normalnością. Do tego opowiadania na końcu również były super.

Z całą pewnością sięgnę po więcej!

To moje pierwsze spotkanie z twórczością Junji Ito i, choć oczywiście kojarzyłam parę tytułów, nie wiedziałam, czego dokładnie się spodziewać.

Muszę przyznać, że jak na pierwszą jego mangę, uważam, że dobrze trafiłam - bo "Gyo" bardzo mi się spodobało. Widziałam różne opinie na temat tej mangi, zgaduję, że nie tyle to kwestia upodobań, co raczej oczekiwań, jakie fani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Podejdę do książki surowo, ponieważ należę do szerokiego grona fanów pana Sandersona.

Na pewno nie jest to książka na miarę pisanych przez Brandona kolosów. Jest okej, ale nic poza tym. Bohaterowie też są okej: główny bohater stracił pamięć na skutek wylądowania w alternatywnym świecie, w czasie tak zwanego u nas średniowiecza. Przy sobie ma jedynie tytułowy "Oszczędnego czarodzieja poradnik przetrwania w średniowiecznej Anglii" - nadpalony, trzeba dodać, a i strony należałoby zebrać, gdyż wielu z nich brakuje. Bohater wyrusza więc w swoją mini-podróż na poszukiwanie samego siebie, po drodze wplątując się w intrygę i poznając mieszkańców tamtejszego świata.

Jak na Sandersona przystało, sporo nazw miejsc czy imion brzmi jak typowy Sanderson. Nazewnictwo pewnych funkcji, które pełnią ludzie jest z początku niezrozumiałe, aż do momentu, gdy sami wpadniemy na to, co dane słowo może oznaczać. Podczas lektury przyjemnie jest odkrywać podobieństwa do naszego świata oraz różnice - nie brakuje tu typowego fantasy, pewnego rodzaju magii i stworzeń, których w prawdziwym świecie brak.

No i niby to klimat średniowiecza, ale ponieważ główny bohater pochodzi z dalekiej przyszłości (jeśli tak można to nazwać w tym przypadku - w końcu nie cofnął się w czasie, tylko przeszedł do alternatywnego świata), przeważają tu informację o nanobotach, "mocach" głównego bohatera oraz czarnych charakterów czy portalach międzywiarowych, których w powieści nie braknie. Trochę mi to psuje całość, także już wiem, że łączenie średniowiecza z science-fiction zdecydowanie nie jest dla mnie.

Podejdę do książki surowo, ponieważ należę do szerokiego grona fanów pana Sandersona.

Na pewno nie jest to książka na miarę pisanych przez Brandona kolosów. Jest okej, ale nic poza tym. Bohaterowie też są okej: główny bohater stracił pamięć na skutek wylądowania w alternatywnym świecie, w czasie tak zwanego u nas średniowiecza. Przy sobie ma jedynie tytułowy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki One-Punch Man tom 21 - Moment Yusuke Murata, ONE
Ocena 8,0
One-Punch Man ... Yusuke Murata, ONE...

Na półkach: , , , , , ,

One-punch mana po prostu nie da się nie lubić

One-punch mana po prostu nie da się nie lubić

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Tak naprawdę ciężko mi ocenić tę książkę, bo wiem, że Poe jest bardzo cenionym pisarzem i wielu innych inspiruje - może to kwestia doboru opowiadań a może tłumaczenia, ale czytało mi się je bardzo opornie.

Książka podzielona jest na dwa "tomy" to 10 opowiadań i w sumie ze wszystkich dwudziestu opowiadań najbardziej przypadły mi do gustu "Prawdziwy opis wypadku z p. Waldemarem" oraz "Czarny kot".

Myślę, że warte przeczytania, nawet przez osoby, które są przyzwyczajone do lżejszych tekstów i równie lżejszej tematyki.

Tak naprawdę ciężko mi ocenić tę książkę, bo wiem, że Poe jest bardzo cenionym pisarzem i wielu innych inspiruje - może to kwestia doboru opowiadań a może tłumaczenia, ale czytało mi się je bardzo opornie.

Książka podzielona jest na dwa "tomy" to 10 opowiadań i w sumie ze wszystkich dwudziestu opowiadań najbardziej przypadły mi do gustu "Prawdziwy opis wypadku z p....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , ,

Kolejny tom dla fanów Kuby Sobańskiego - przyjemna lektura, chociaż początki trochę cięższe do przebrnięcia, bo raczej niewiele się dzieje (poza motywem głównego wątku). Kuba dalej pozostaje inteligentny i przebiegły, choć niektóre wypadki to już przesadne szczęście. Niemniej, nie było najgorzej.

Kolejny tom dla fanów Kuby Sobańskiego - przyjemna lektura, chociaż początki trochę cięższe do przebrnięcia, bo raczej niewiele się dzieje (poza motywem głównego wątku). Kuba dalej pozostaje inteligentny i przebiegły, choć niektóre wypadki to już przesadne szczęście. Niemniej, nie było najgorzej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Dawno już nie byłam tak surowa w ocenie książki. Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś tak nudnego. Absolutnie nie polecam - ta książka nie nadaje się nawet na krótki wieczór z lekką lekturą.

Czyta się szybko, bo styl jest lekki, ale fabuła jest nijaka. Orczyca Viv porzuca ścieżkę miecza, aby otworzyć kawiarnię w mieście Thune, gdzie nikt nie wie, czym jest kawa. Viv nie zna się na biznesie i w zasadzie wszystko wymyślają za nią jej nowo poznani znajomi, co ma najwyraźniej ułatwić czytelnikowi polubienie tych postaci, bo poza pomysłami niczego do fabuły nie wnoszą. Nie mają żadnej swojej historii, żadnej duszy, to po prostu kukiełki, którymi trzeba było zapchać fabułę. Dialogi są po prostu idiotyczne, niby mają być "zabawne", ale nie są. Krótkie, bez znaczenia.

Czym charakteryzują się bohaterowie? Kat miał być chyba najfajniejszy ze swoim mrukliwym "hm" a wydaje się zwykłym nudziarzem. Naparstek miał być cichy i małomówny a wydaje się niedorozwinięty. Tandri miała być sukubbą z trudną przeszłością, a jest po prostu dziwna i potrzebna w tej książce tylko do pisania menu na tablicy.

A "najlepsze" są tak zwane czarne charaktery, czyli Madrygał, która niby grozi Viv, że musi płacić jej za to, że nie spalą jej kawiarni, po czym zapłata ma być w... wypiekach.

Dlaczego kawiarnia nazywa się "Legendy i latte"? Bo RAZ padło słowo "legendy". Spodziewałam się, że może przy tej latte Viv będzie opowiadać klientom o swoich wyczynach, ale nie, w zasadzie nie mam pojęcia, dlaczego to się w ogóle tak nazywa...
Na końcu jest jeszcze krótkie opowiadanie "Szpila", ale darowałam sobie jego czytanie. Cała książka była nudna jak przysłowiowe flaki z olejem, i po prostu nie widzę żadnego pozytywu dla którego miałabym dać chociaż dwie gwiazdki - już ta jedna jest tylko za to, że styl jest lekki i szybko (na szczęście) się czyta.

Dawno już nie byłam tak surowa w ocenie książki. Nie pamiętam kiedy ostatnio czytałam coś tak nudnego. Absolutnie nie polecam - ta książka nie nadaje się nawet na krótki wieczór z lekką lekturą.

Czyta się szybko, bo styl jest lekki, ale fabuła jest nijaka. Orczyca Viv porzuca ścieżkę miecza, aby otworzyć kawiarnię w mieście Thune, gdzie nikt nie wie, czym jest kawa. Viv...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Przyznam, że podczas samej lektury moja ocena często się wahała. Niby początek mnie zaciekawił, ale szybko zaczął mi się dłużyć, nie widziałam powodu, dla którego miałabym czytać tę książkę dalej, zwłaszcza, że fabuła wydawała mi się kończyć nawet nie w połowie. Ale potem okazało się, że jest jeszcze drugie dno, że jest jeszcze coś do "odkrycia" i koniec końców stwierdzam, że powieść sama w sobie jest bardzo fajna.

Jeśli lubicie sagę "Siedem sióstr" to myślę, że na spokojnie można też sięgnąć po tę tutaj :)

Przyznam, że podczas samej lektury moja ocena często się wahała. Niby początek mnie zaciekawił, ale szybko zaczął mi się dłużyć, nie widziałam powodu, dla którego miałabym czytać tę książkę dalej, zwłaszcza, że fabuła wydawała mi się kończyć nawet nie w połowie. Ale potem okazało się, że jest jeszcze drugie dno, że jest jeszcze coś do "odkrycia" i koniec końców...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zdecydowanie polecam tę lekturę jako coś lekkiego do czytania, czy to na podróż, czy to na wieczór. Napisana lekkim i przyjemnym stylem, prostym językiem. Każde z czterech opowiadań ma w sobie swój urok i coś, co porusza człowieka - nie można tego nazwać wyciskaczem łez, ale nie można się nie uśmiechnąć czy nie wzruszyć choć odrobinkę.

Zdecydowanie polecam tę lekturę jako coś lekkiego do czytania, czy to na podróż, czy to na wieczór. Napisana lekkim i przyjemnym stylem, prostym językiem. Każde z czterech opowiadań ma w sobie swój urok i coś, co porusza człowieka - nie można tego nazwać wyciskaczem łez, ale nie można się nie uśmiechnąć czy nie wzruszyć choć odrobinkę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardziej opowiadanie niż powieść. Lekko napisana, po części przewodnik po Tokio, po części historia rodziny narratorki. Zwykła lektura na dwugodzinną podróż pociągiem. Nie ukazuje żadnych życiowych prawd, a jedynie życiową prostotę.

Bardziej opowiadanie niż powieść. Lekko napisana, po części przewodnik po Tokio, po części historia rodziny narratorki. Zwykła lektura na dwugodzinną podróż pociągiem. Nie ukazuje żadnych życiowych prawd, a jedynie życiową prostotę.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , ,

Kto tak naprawdę pisze "Zwiadowców"?

Kiedy seria o zwiadowcach zakończyła się na jedenastym tomie, kolejne czytałam z czystego sentymentu. Przykro mi, że autor uważa i traktuje te tomy jako kontynuacje pierwszych tomów, bo są to dwie różne serie i nie mają ze sobą za wiele wspólnego. Jest cała masa rzeczy, które zwyczajnie są nie na miejscu, jakby to nie Flanagan John pisał nowe tomy, a jakiś jego młodszy krewniak, który jest zapoznany z fabułą.

Mianowicie:
♦ Will nie jest Willem; ani tym, którego poznaliśmy w pierwszych tomach, ani tym, którego spotkała tragedia w dwunastym tomie.
♦ Maddie jest postacią beznamiętną, pustą wręcz. Pozbawiona charakteru, osobowości, wkurzająca. Dostaje wszystko, czego chce, przez co po prostu nie da się jej lubić. W pierwszych tomach serii Will, Horace, Alyss i Jane byli wykreowani niesamowicie, różnorodnie, z sercem, i każda ich relacja wywoływała uśmiech na twarzy. Relacja Willa i Maddie jest po prostu nudna, nie ma iskry. No i wszyscy bohaterowie drugoplanowi (poza czarnymi charakterami) ubóstwiają i kochają Maddie.
♦ Fabuła (podobnie jak w paru poprzednich tomach) podąża ścieżką łatwizny i co by się nie działo, bohaterowie wybierają zawsze to najprostsze i najbardziej banalne rozwiązanie - "bo takie jest najlepsze". Wszystkie swoje decyzje opierają na przypuszczeniach, i wszystkie te przypuszczenia się sprawdzają. Są po prostu wszechwiedzący, nawet jeśli nie mają pojęcia o dziedzinie, z którą właśnie się stykają.
♦ Wszyscy się sobie wiecznie podlizują. WIECZNIE.

Co do fabuły "Wilków Arazan", to początek wcale nie wydawał się nieciekawy. Nie wiem, czy to wina tłumaczki, pani Małgorzaty Kaczorowskiej, czy może edytora/korektora, ale tłumaczenie jest fatalne; w książce występuje cała masa powtórzeń, zupełnie jakby ludzie w wydawnictwie zapomnieli o czymś tak istotnym jak tak zwane synonimy.

Potem okazało się, że pan Flangan zajrzał sobie do poprzednich tomów i zrobił fabułę ze zlepka przetrawionej już fabuły, tworząc odgrzewanego kotleta, czy raczej zmielonego klopsa - czarny charakter z pierwszych tomów, Morgarath, motyw magii z piątego tomu, trochę wspominek z drugiego.

Jak też ktoś w komentarzu wspomniał - przez 16 tomów nie było magii, a tu nagle autor postanowił spoliczkować nas wykreowaniem czarownicy próbującej przywołać demona. Z jakiego powodu chce to zrobić? Will się domyśla, a jego domysły są oczywiście nieomylne, więc to na pewno ten właśnie powód. Co z tego, że czarownica rozmowna na ten temat nie była. Sama magia nie była zbyt dobrze przemyślana. Prostota goniła bezmyślność.

Niniejszym się poddaję. Nie sięgam już po więcej tomów i nie kupuję, bo to się mija z celem. "Zwiadowcy" zakończyli się wraz z jedenastym tonem.

Nie, dziękuję, panie Flanagan.

Kto tak naprawdę pisze "Zwiadowców"?

Kiedy seria o zwiadowcach zakończyła się na jedenastym tomie, kolejne czytałam z czystego sentymentu. Przykro mi, że autor uważa i traktuje te tomy jako kontynuacje pierwszych tomów, bo są to dwie różne serie i nie mają ze sobą za wiele wspólnego. Jest cała masa rzeczy, które zwyczajnie są nie na miejscu, jakby to nie Flanagan John...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , , ,

Przyznaję, że nie jest łatwo do końca ocenić tę książkę. Trochę w niej plusów, trochę minusów, trochę rzeczy pięknych, trochę rzeczy dziwnych.

Z całą pewnością jest to powieść przeznaczona przede wszystkim dla nastolatków. I wcale nie wynika to z faktu, że to nastolatkowie są jej bohaterami. Tekst jest utrzymany w poetyckim stylu, nasycony fantazyjnymi metaforami, uniesieniami, zupełnie jak tomik poezji ale w formie powieści fabularnej. Oczywiście nie twierdzę, że to źle, ale dla dojrzałego czytelnika taki styl może być nużący (w końcu nastolatkowie przeżywają wszystko intensywniej, niż nauczeni doświadczeniem dorośli, rozumiem więc skąd to zainteresowanie tą powieścią). Pomimo tego dialogi są momentami dość infantylne, zabójczo proste, co kłóci się z utrzymywaną poetyckością, a wydarzenia niekiedy zakrawają na idiotyczne i nierealne.

Fabuła krąży wokół piątki bohaterów, a osadzona jest w szpitalu. Sam, Neo, Coeur, Sony oraz Hikari zmagają się nie tylko z różnymi chorobami przewlekłymi, ale także z życiowymi tragediami, które czytelnikowi zostają przedstawione z czasem. Pomimo cierpienia fizycznego i psychicznego, przyjaciele robią wszystko, aby ograbić życie z tego, co zabiera im czas - proste chwile, przedmioty, marzenia. Każdy z nich to zupełnie inny charakter, inna historia, a jednak wspólnie tworzą prawdziwą rodzinę.

Spośród ich piątki to Sam jest narratorką. Od początku nie wiemy, co jej dolega, lecz mamy świadomość, że zmaga się z ponurą przeszłością. Choć opiekuje się każdym swoim bliskim, nie dopuszcza do siebie wielu emocji, nie pozwala zbliżyć się nikomu wystarczająco mocno. Jest przede wszystkim obserwatorem, cieniem. Wszystko zaczyna się zmieniać, kiedy dołącza do nich Hikari - dziewczyna o żółtych włosach, która dla Sam przypomina słońce.

Nie uważam, że ta książka jest dla każdego. Porusza wiele poważnych i przykrych tematów, pomijając nawet samą śmierć czy choroby, których można się spodziewać, gdy czytamy, że fabuła dzieje się w szpitalu. Przemoc to tylko jeden z nich. Przede wszystkim wszystko krąży wokół uczuć i emocji: tęsknocie, strachu, nienawiści, ale również empatii, nadziei i miłości.

Tak jak wspomniałam, wydaje mi się, że spodoba się przede wszystkim nastolatkom, szczególnie tym wrażliwym na różnego rodzaju bodźce świata zewnętrznego; wierzę, że będą się z powieścią i bohaterami poniekąd utożsamiać. Jeśli chodzi o czytelników dojrzałych, to już kto co lubi.

Ogólnie książka mi się podobała. Mimo, że momentami miałam dość tej poetyckiej otoczki, parę razy się wzruszyłam. To łatwa do przyswojenia historia, przedstawiona nie najgorzej. Co na pewno jest dodatkowym plusem - "czuć" w tekście autorkę. Czuć, że jest młodą osobą, pełną empatii, czuć nawet jej zainteresowania. Myślę, że wykonała dobrą robotę i wiele osób może z tego skorzystać.

Przyznaję, że nie jest łatwo do końca ocenić tę książkę. Trochę w niej plusów, trochę minusów, trochę rzeczy pięknych, trochę rzeczy dziwnych.

Z całą pewnością jest to powieść przeznaczona przede wszystkim dla nastolatków. I wcale nie wynika to z faktu, że to nastolatkowie są jej bohaterami. Tekst jest utrzymany w poetyckim stylu, nasycony fantazyjnymi metaforami,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , , , , ,

Jeśli chodzi o powieści z nalepką "bestseller", to zawsze podchodzę do nich z ogromnym dystansem - wielokrotnie natknęłam się na książki, które sprzedawały się w ogromnych nakładach, a były w mojej opinii po prostu żenujące.

Ale "Muchomory w cukrze" mogę polecić z czystym sumieniem i wiem, że będę o tej książce myślała ciepło za każdym razem, gdy powrócę do niej wspomnieniem.

Fabuła wciągnęła mnie i pochłonęła już od pierwszych stron - jest napisana tak lekko i płynnie, że miałam wrażenie jakbym oglądała film we własnej głowie. Pozbawiona zbędnych dialogów i opisów, skupia się na fragmentach istotnych, mających znaczenie dla całej powieści. Bohaterowie są niewybrakowani, różnorodni, niezwykle barwni i bogaci w doświadczenia oraz osobowości, z którymi utożsamiać się może obecna młodzież, co tylko dodaje im prawdziwości. Bardzo łatwo i szybko przywiązałam się i polubiłam wszystkich (co rzadko mi się zdarza), a łączące ich relacje wzbudzały we mnie uczucie sentymentu. Kostek, Robin, Wenus, Hanna oraz główna bohaterka Fio po prostu skradli moje serce i, choć to wydaje się głupie, czułam jakbym sama mogła być częścią ich urokliwej paczki.

Fabuła rozwija się stopniowo. Po zdanej maturze, przyjaciele wyjeżdżają do Domku z Drewna i Szkła, daleko w górach, aby spędzić trzy miesiące z dala od ludzi oraz mediów społecznościowych. Spędzają czas na zabawie i relaksie, a przewodniczy im Adam, starszy przybrany brat Kostka. Jest w nim coś tajemniczego, a jednocześnie znajomego; z jednej strony wzbudza zaufanie, z drugiej zaś - niepokój. Czas upływa im błogo i wcale nie nonsensownie: cała piątka poznaje się coraz lepiej, otwierają się wzajemnie wobec siebie i odkrywają, jak wiele dla siebie znaczą.

Koniec nadchodzi nagle i uderza czytelnika jak niespodziewany cios. Głębszy sens, twardsze dno powieści i niejaka zawiłość sytuacji sprawia, że ma się wrażenie, jakby samemu wzięło się właśnie grzybki i doznało dziwnej, skomplikowanej halucynacji. To naprawdę smutne, przerażające poniekąd i budzące wiele różnych emocji zakończenie, po którym czytelnik odkłada książkę i jeszcze przez chwilę rozmyśla nad tym, co się stało - jak to się wszystko zaczęło, jak się potoczyło, i jak skończyło.

Należy mieć na uwadze, że powieść porusza wbrew pozorom sporo ciężkich tematów, takich jak hipochondria, problemy "własnego ja" oraz samobójstwa - i bardzo dobrze, że ostrzega o tym przed zaczęciem lektury.

To powieść, która wnosi coś do życia czytelnika - niby lekko niczym piórko, a jednak stanowczo kłuje jak dudka i pozostawia po sobie ślad.

Jeśli chodzi o powieści z nalepką "bestseller", to zawsze podchodzę do nich z ogromnym dystansem - wielokrotnie natknęłam się na książki, które sprzedawały się w ogromnych nakładach, a były w mojej opinii po prostu żenujące.

Ale "Muchomory w cukrze" mogę polecić z czystym sumieniem i wiem, że będę o tej książce myślała ciepło za każdym razem, gdy powrócę do niej...

więcej Pokaż mimo to