-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński25
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-01-31
2023-04-30
2023-12-28
2023-08-04
2023-05-07
2023-01-16
2023-01-03
Od zawsze lubiłam powieści Flanagana Johna. Czytam je odkąd byłam nastolatką, kiedy to na rynku polskim pojawiły się dopiero cztery pierwsze tomy „Zwiadowców”. Kompletnie zakochałam się w tej serii i kiedy autor zaczął pisać także „Drużynę”, czułam, że zakocham się znowu.
Niestety, od zakończenia 11 tomu „Zwiadowców” oraz piątego tomu „Drużyny”, obie te serie stały się okropnie nudne. Czuję, że autor kaleczy swoje powieści tylko ze względu na popularność i rozgłos, jaki one mają – zamiast z dumą zakończyć swoje serie kiedy ich fabuły miały jeszcze sens i urok, Flanagan John brnie przez breję i bagno kiczowatości i przesadzonej nieprzewidywalności. W samej „Drużynie” przez wszystkie książki Lidia [UWAGA: spoiler!] wahała się między Halem a Stigiem, i teraz NAGLE wybiera Ingvara i w dodatku bierze z nim ślub. Nie jesteśmy nawet świadkami rodzącego się między nimi uczucia, autor postanawia zadowolić czytelników bezsensownym tłumaczeniem, dlaczego doszło do tej decyzji. Uważam, że jest to zabieg pozbawiony sensu – kiedy czytelnicy nastawiają się na związek Lidii z którymś z dwójki przyjaciół, czując napięcie przed ostateczną decyzją, nagle znikają wiążące ich uczucia, na jaw wychodzi zupełnie coś innego (co łączy ją z praktycznie każdym członkiem załogi Czapli).
Oczywiście moja ocena nie wynika tylko i wyłącznie z tego, że nie podoba mi się podejście autora do relacji Lidii z Ingvarem.
Niestety, ale ta seria naprawdę straciła już sens. Bohaterowie przestali być zasadniczo ważni, przestali się dopełniać, Edwin praktycznie w tej grupie już nie istnieje, potyczki słowne między Ulfem a Wulfem nie są nawet odrobinę zabawne.
Co do tego? Fabuła, a raczej jej brak. Kolejny tom "Drużyny" to po prostu krótka opowiastka o kradzieży statku, do której w pierwszej kolejności nie powinno było nawet dojść. Bo co? Bo wszyscy spali. To tak bardzo nie pasuje mi do wikingów i do tego, jak do tej pory autor kreował Skandię. Na dodatek, czego wprost nie mogę znieść, ślub, który Lidia miała brać z Ingvarem był typowo chrześcijański - z prowadzącym ją do ołtarzu "ojcem", księdzem Erakiem (?) i drużbami oraz "druhami". Kiedyś obie serie Flanagana potrafiły uczyć wielu wartościowych rzeczy w życiu, zawierały wiele ciekawostek, różnych spojrzeń, a bohaterów łączyły niesamowite więzi.
A teraz autor idzie na łatwiznę i wymyśla banalne historyjki, które w ogóle nie pasują do całości serii.
Ale tak, nadal to czytam, nadal mam sentyment, mimo że "Zwiadowcy" skończyli się na jedenastym tomie, a "Drużyna" na piątym.
Od zawsze lubiłam powieści Flanagana Johna. Czytam je odkąd byłam nastolatką, kiedy to na rynku polskim pojawiły się dopiero cztery pierwsze tomy „Zwiadowców”. Kompletnie zakochałam się w tej serii i kiedy autor zaczął pisać także „Drużynę”, czułam, że zakocham się znowu.
Niestety, od zakończenia 11 tomu „Zwiadowców” oraz piątego tomu „Drużyny”, obie te serie stały się...
2021-03-26
2022-08-13
2021-10-22
2021-10-25
2021-06-29
2020-02-11
2020-02-04
2020-01-20
2019-11-20
2019-10-16
2019-04-16
2019-04-07
2019-04-02
Na początku miałam bardzo mieszane uczucia. Niby kontynuacja lubianej przeze mnie powieści, ale początek trochę mnie nudził, później było już tylko gorzej, wiele rzeczy mnie denerwowało, tak jakby autorka zapychała fabułę opisami zakupów i ślicznych sukienek... ale koniec to petarda! Byłam bardzo zaskoczona i do teraz nie mogę się otrząsnąć. Zabieram się za kolejny tom najszybciej jak się da! :D
Na początku miałam bardzo mieszane uczucia. Niby kontynuacja lubianej przeze mnie powieści, ale początek trochę mnie nudził, później było już tylko gorzej, wiele rzeczy mnie denerwowało, tak jakby autorka zapychała fabułę opisami zakupów i ślicznych sukienek... ale koniec to petarda! Byłam bardzo zaskoczona i do teraz nie mogę się otrząsnąć. Zabieram się za kolejny tom...
więcej mniej Pokaż mimo to
Podejdę do książki surowo, ponieważ należę do szerokiego grona fanów pana Sandersona.
Na pewno nie jest to książka na miarę pisanych przez Brandona kolosów. Jest okej, ale nic poza tym. Bohaterowie też są okej: główny bohater stracił pamięć na skutek wylądowania w alternatywnym świecie, w czasie tak zwanego u nas średniowiecza. Przy sobie ma jedynie tytułowy "Oszczędnego czarodzieja poradnik przetrwania w średniowiecznej Anglii" - nadpalony, trzeba dodać, a i strony należałoby zebrać, gdyż wielu z nich brakuje. Bohater wyrusza więc w swoją mini-podróż na poszukiwanie samego siebie, po drodze wplątując się w intrygę i poznając mieszkańców tamtejszego świata.
Jak na Sandersona przystało, sporo nazw miejsc czy imion brzmi jak typowy Sanderson. Nazewnictwo pewnych funkcji, które pełnią ludzie jest z początku niezrozumiałe, aż do momentu, gdy sami wpadniemy na to, co dane słowo może oznaczać. Podczas lektury przyjemnie jest odkrywać podobieństwa do naszego świata oraz różnice - nie brakuje tu typowego fantasy, pewnego rodzaju magii i stworzeń, których w prawdziwym świecie brak.
No i niby to klimat średniowiecza, ale ponieważ główny bohater pochodzi z dalekiej przyszłości (jeśli tak można to nazwać w tym przypadku - w końcu nie cofnął się w czasie, tylko przeszedł do alternatywnego świata), przeważają tu informację o nanobotach, "mocach" głównego bohatera oraz czarnych charakterów czy portalach międzywiarowych, których w powieści nie braknie. Trochę mi to psuje całość, także już wiem, że łączenie średniowiecza z science-fiction zdecydowanie nie jest dla mnie.
Podejdę do książki surowo, ponieważ należę do szerokiego grona fanów pana Sandersona.
więcej Pokaż mimo toNa pewno nie jest to książka na miarę pisanych przez Brandona kolosów. Jest okej, ale nic poza tym. Bohaterowie też są okej: główny bohater stracił pamięć na skutek wylądowania w alternatywnym świecie, w czasie tak zwanego u nas średniowiecza. Przy sobie ma jedynie tytułowy...