-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2016-09
2016-09
2016-09
2016-08
2016-08
2016-08
Rano skończyłam czytać, a w tej chwili (23:19) nawet już nie pamiętam, jak główny bohater miał na imię. Pamiętam za to że był skończonym głupkiem zadufanym w sobie. Mocno naciągnięta fabuła, postaci denerwujące strasznie i porady rodem z darmowych corocznych dodatków do Cosmopolitana, traktujących o nowych pozycjach i doznaniach seksualnych (nie obrażając Cosmo). Plusy ? Okładka, szata graficzna i papier, na którym tę pozycję wydano. Jedyne - niestety, niewiele rekompensują. Jak dla mnie - strata czasu.
Rano skończyłam czytać, a w tej chwili (23:19) nawet już nie pamiętam, jak główny bohater miał na imię. Pamiętam za to że był skończonym głupkiem zadufanym w sobie. Mocno naciągnięta fabuła, postaci denerwujące strasznie i porady rodem z darmowych corocznych dodatków do Cosmopolitana, traktujących o nowych pozycjach i doznaniach seksualnych (nie obrażając Cosmo). Plusy ?...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08
Są książki, od których trudno się oderwać. Które wciągają od pierwszej do ostatniej strony. Które zostawiają nas z przysłowiową "otwartą buzią" i zapadają w pamięć. Po zapoznaniu się z krótkim streszczeniem "Mniejszej połowy" miałam nadzieję, że właśnie na taką pozycję trafiłam. Niestety - pozory mylą. Ale po kolei.
Poznajmy Julkę i Majkę. Bliźniaczki. Krew z krwi, kość z kości. Niesamowicie zżyte. Najlepsze przyjaciółki. Ale okazuje się, że i w ich relacji są pewne zgrzyty. Kochają się, to pewne, ale ze szczerością to różnie jak się okazuje bywa. Podczas pewnej imprezy dochodzi do kłótni. Zawiedzione zaufanie, zranienie - bywa. Do domu wracają osobno. Niestety, tylko jedna z nich nazajutrz budzi się we własnym łóżku.
Kolejna ciekawa postać to Romek Zdun. Milicjant. Cudem zachowana od śmierci ofiara nękania lat szkolnych. Nie daje za wygraną. Rozwiąże zagadkę sióstr Małeckich choćby nie wiadomo co. Choćby miał ruszyć niebo i ziemię.
Tyle fabuła. Zapowiada się ciekawie, prawda? Niestety, coś poszło nie tak. Sama akcja, język, wartkość. Na zdecydowany plus można jedynie uznać umiejętne oddanie klimatu tamtych lat. PRL, partyjni, milicjanci. Wzajemne zależności. To tak naprawdę jedyne, czym broni się ta powieść. Jedyne, ale jak dla mnie warte pięciu gwiazdek, równych ocenie przeciętnej.
Przeczytałam, poznałam, pewno zapomnę. Prędzej czy później. Ale.. mam wakacje. Urlop :) jak czytać tego rodzaju powieści to tylko wtedy.
Są książki, od których trudno się oderwać. Które wciągają od pierwszej do ostatniej strony. Które zostawiają nas z przysłowiową "otwartą buzią" i zapadają w pamięć. Po zapoznaniu się z krótkim streszczeniem "Mniejszej połowy" miałam nadzieję, że właśnie na taką pozycję trafiłam. Niestety - pozory mylą. Ale po kolei.
Poznajmy Julkę i Majkę. Bliźniaczki. Krew z krwi, kość z...
2016-08
2016-07
2016-07
Jestem mamą. Co to oznacza? Sprzątam, piorę, gotuję. Ocieram zasmarkane nosy i całuję rozbite kolana przed założeniem plasterka. Przytulam. Czytam na dobranoc. Mówię "Kocham Cię" sto razy dziennie. A jednocześnie pracuję zawodowo.
Mój mąż jest tatą. Kocha nasze dzieci, ale to ja jestem od typowo "babskich" spraw. Potrafi naprawić rowerek, zrobić zakupy (oczywiście, jeśli wyposażę go w odpowiednią listę!), zagrać z maluchami w piłkę i nauczyć je jeździć na nartach. Umie też robić samoloty i wariować z córkami. Razem tworzymy jedną całość. Jesteśmy MAŁŻEŃSTWEM, RODZICAMI.
Trudno mi nawet wyobrazić sobie sytuację, w której jedno z nas miałoby zostać samo. Z rzeczywistością, codziennością, ze wszystkimi wspólnymi sprawami. A to właśnie spotkało Jeremego Howe, ojca dwóch małych dziewczynek, męża Lizzie. Pewnej nocy w 1992 roku do domu jego matki zastukała policja, aby go poinformować, że jego życie właśnie stanęło do góry nogami, gdyż jego druga połowa została bestialsko, z zimną krwią zamordowana. I jak tu teraz żyć? Jak poradzić sobie z natłokiem myśli, jak budować przyszłość?
"Mamotata" to prawdziwa historia. Nie ma tu miejsca na fikcję literacką, na budowanie fikcyjnej opowieści. Jest szczera aż do bólu. Pokazuje codzienne zmagania człowieka, który nie dość że musi poradzić sobie z własnym, niewysłowionym cierpieniem to jeszcze musi zadbać o swoje potomstwo i sprawy bardziej przyziemne jak kwestie materialne. Pochłonęłam jego świadectwo w jeden dzień. I jestem przez to bardziej zmotywowana do tego, aby doceniać to, co mam. Polecam każdemu. Nie jest to może odprężająca lektura, po jaką najczęściej sięga się w okresie urlopowym, ale za to jest to historia, pozostawiająca ślad w pamięci czytelnika. Już na zawsze.
Jestem mamą. Co to oznacza? Sprzątam, piorę, gotuję. Ocieram zasmarkane nosy i całuję rozbite kolana przed założeniem plasterka. Przytulam. Czytam na dobranoc. Mówię "Kocham Cię" sto razy dziennie. A jednocześnie pracuję zawodowo.
Mój mąż jest tatą. Kocha nasze dzieci, ale to ja jestem od typowo "babskich" spraw. Potrafi naprawić rowerek, zrobić zakupy (oczywiście, jeśli...
2016-07
Książka średnia. Naiwna i mocno naciągnięta. Nie było jakoś bardzo źle, ale mogłoby by być lepiej. Ciekawiej i śmieszniej. Przez większość czasu wydawało mi się, że bohaterka na siłę próbuje pokazać, że ma poczucie humoru i podchodzi do wszystkiego z dystansem. Niestety - nie wyszło. A szkoda.
Najbarwniejsza i najciekawsza postać w tej powieści to dla mnie matka Nataszy - tylko że jakoś tak wydaje mi się, jakbym już kiedyś miała do czynienia z podobną osobą - moim zdaniem jej pierwowzorem była matka Bridget Jones. Ten sam schemat z wyrzuceniem z domu ojca, jakiś dziwny facet nie wiadomo skąd, własna działalność (mocno niejasna).. ale wykreowanie tego charakteru do pewnego stopnia pani Kordel się udało.
Generalnie książka dla mnie mocno, bardzo bardzo mocno przeciętna i nie wiem, czy drugi raz bym po nią sięgnęła - strata czasu. Dobrze, że chociaż objętościowo niedużo, bo myślę że gdybym miała przemęczyć więcej kartek ilość gwiazdek jej przyznanych jeszcze bardziej poszłaby w dół.
Książka średnia. Naiwna i mocno naciągnięta. Nie było jakoś bardzo źle, ale mogłoby by być lepiej. Ciekawiej i śmieszniej. Przez większość czasu wydawało mi się, że bohaterka na siłę próbuje pokazać, że ma poczucie humoru i podchodzi do wszystkiego z dystansem. Niestety - nie wyszło. A szkoda.
Najbarwniejsza i najciekawsza postać w tej powieści to dla mnie matka Nataszy -...
2016-07
Lekka i przyjemna książeczka opowiadająca o kobiecej przyjaźni. Trochę schematów, trochę przewidywalna, pewno za parę miesięcy nie do końca będę pamiętała o co "kaman".. ale co z tego? I tak super wypełnia letnie popołudnie. Polecam dla odprężenia ! :)
Lekka i przyjemna książeczka opowiadająca o kobiecej przyjaźni. Trochę schematów, trochę przewidywalna, pewno za parę miesięcy nie do końca będę pamiętała o co "kaman".. ale co z tego? I tak super wypełnia letnie popołudnie. Polecam dla odprężenia ! :)
Pokaż mimo to2016-07
2016-07
W życiu Malwiny wszystko toczy się tak, jak powinno. Małżeństwo z mężczyzną, z którym dziewczyna chce spędzić resztę życia. Dom - dokładnie taki, jak być powinien. Wreszcie - ciąża. Zaplanowana, świadoma. Poród; trudny, ale nikt nie mówił że będzie łatwo. I w tym momencie zmienia się wszystko. Zmienia się cały świat. Dziecko jest chore. Kalekie. Upośledzone.
Do "świętego nigdy" odchodzą zagraniczne wojaże, kariera zawodowa młodej mamy. Liczy się to co tu i teraz. Na własne potrzeby jest coraz mniej miejsca. Rehabilitacja, lekarze, terapie - codzienność. I gdzie w tym wszystkim właściwie jest ojciec małej Dagmarki..?
Autorka wymyśliła ciekawy sposób narracji - bowiem prowadzi ją na przestrzeni kilku lat w jednym, naprawdę wyjątkowym dniu; urodzin małej córeczki. Widzimy walkę matki o lepsze jutro dziecka, o możliwość jego odnalezienia się we współczesnym świecie a jednocześnie czytelnik poznaje kobietę, która jest tak jak on sam człowiekiem i pragnie szczęścia. Akceptacji, pomocy, miłości.
Polecam. Każdemu, nie tylko mamie i tacie. Nie tylko rodzicom dziecka niepełnosprawnego. Naprawdę, bardzo ciekawie zarysowane studium psychologiczne rodziny, której trudno przetrwać tragedię, jaka ich doświadczyła. Zakończenie.. cóż, zaskakujące. Jak dla mnie średnie, ale całokształt jest na tyle dobry, że śmiało można na nie przymknąć oko.
W życiu Malwiny wszystko toczy się tak, jak powinno. Małżeństwo z mężczyzną, z którym dziewczyna chce spędzić resztę życia. Dom - dokładnie taki, jak być powinien. Wreszcie - ciąża. Zaplanowana, świadoma. Poród; trudny, ale nikt nie mówił że będzie łatwo. I w tym momencie zmienia się wszystko. Zmienia się cały świat. Dziecko jest chore. Kalekie. Upośledzone.
Do "świętego...
2016-07
2016-07
2016-06
2016-06
Macierzyństwo. Takie bez cukru, lukru i pudru. Wstawanie każdej nocy, bycie na każde wezwanie małej, bezbronnej istotki, wyrzekanie się ostatniego kawałka ciasta. Ale to także maleńkie rączki splecione na naszej szyi, radosne uśmiechy i magiczne słowo "mama". Szkoda tylko, że niejednokrotnie wydarzenia z drugiej z opisanych przeze skojarzeń często przyćmiewają te pierwsze. Niewyspanie, zdenerwowanie i bycie pod nieustającą presją często nie pozwalają nam w pełni odkryć tego wspaniałego odczucia, jakie jest bycie mamą.
Oto Emma. Sama wychowuje swojego trzynastomiesięcznego synka. Pewnego dnia wraca po kolejnym, męczącym dniu do domu. Bolą ją nogi, pieką oczy z niewyspania, więc postanawia wrócić metrem. Bo tak będzie lepiej, szybciej. Podczas wsiadania do pociągu jednak wskutek zamieszania ona zostaje na stacji, jej dziecko zaś wsiada do wagonu. Mimo początkowego przerażenia dziewczyna jest jednak pewna, że malcowi nic nie grozi - w końcu widziała przez szybę kobietę, która zaopiekowała się chłopcem i dała jej znać, że maluch trafi w jej objęcia już na kolejnej stacji. Jednak czy na pewno można zaufać komuś, kogo tak naprawdę się nie zna? Jedno jest pewne - nic już nie będzie takie samo.
Można zastanawiać się, jaką matką jest Emma. Można ją oceniać. Po głębszym wczytaniu się w fabułę - może i osądzać. Ale niezależnie od wszystkiego autorka pokazała w tej powieści siłę miłości macierzyńskiej. Tej, która potrafi popchnąć do wszystkiego. Która nie zna barier. Której instynkt zawsze przebija się na powierzchnię. Ja tę książkę pochłonęłam w jeden dzień; ba, w zasadzie w jedno popołudnie. Niecierpliwie przewracałam stronę za stroną. Wartka akcja, płynny język i poruszanie trudnych tematów w sposób możliwie bezpośredni - to dla mnie zdecydowane atuty tej książki. Polecam wszystkim - nie tylko matkom. Naprawdę warto !
Macierzyństwo. Takie bez cukru, lukru i pudru. Wstawanie każdej nocy, bycie na każde wezwanie małej, bezbronnej istotki, wyrzekanie się ostatniego kawałka ciasta. Ale to także maleńkie rączki splecione na naszej szyi, radosne uśmiechy i magiczne słowo "mama". Szkoda tylko, że niejednokrotnie wydarzenia z drugiej z opisanych przeze skojarzeń często przyćmiewają te pierwsze....
więcej Pokaż mimo to