Syn
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Tytuł oryginału:
- The Son
- Wydawnictwo:
- Czwarta Strona
- Data wydania:
- 2016-10-12
- Data 1. wyd. pol.:
- 2016-10-12
- Liczba stron:
- 608
- Czas czytania
- 10 godz. 8 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788379763993
- Tłumacz:
- Jędrzej Polak
- Tagi:
- Amerykanie Dziki Zachód Indianie niebezpieczeństwo odmiana losu powieść amerykańska relacje rodzinne saga USA uczucie walka o przetrwanie wspomnienia XIX w. życie codzienne
- Inne
"Syn" Philippa Meyera to epicka, napisana z rozmachem powieść o amerykańskim Zachodzie. Wielopokoleniowa saga o losach dumnej i niezłomnej teksańskiej rodziny McCulloughów – od czasów XIX-wiecznych najazdów Komanczów do XX-wiecznego boomu naftowego – dla której najważniejszą wartością jest ziemia i honor. To także książka niepokojąca i działająca na wyobraźnię. Bez wątpienia można powiedzieć, że jest arcydziełem i kontynuacją najlepszej tradycji amerykańskiego kanonu – niezapomniana powieść łącząca pisarską sprawność Larry’ego McMurtry’ego z ostrością wyrazu Cormaca McCarthy’ego.
Oszałamiająca… to książka, która naprawdę zasługuje na miano arcydzieła.
Kate Atkinson
Mistrzowska!
„The New York Times”
Zapewne najlepsza książka amerykańska napisana w tym stuleciu.
„The Bookseller” (UK)
„Syn” słusznie rości sobie prawo do tytułu Wielkiej Amerykańskiej Powieści.
„The Washington Post”
Oszałamiająca… „Syn" jest dla literatury tym samym, czym Goya dla malarstwa.
„Sydney Morning Herald”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Teksas na trzy sposoby
Choć „Syn” opowiada o dziejach potężnego rodu McCulloughów, to żaden jego przedstawiciel nie jest najważniejszym bohaterem powieści (nawet tak często przywoływany Pułkownik, który zapewnił swym potomkom dostatnią przyszłość); na to miano zasługuje tylko Teksas. Meyer nadał swej powieści formę sagi rodzinnej, i to świetnej; sprytnie podzielił narrację pomiędzy przedstawicieli trzech pokoleń, dzięki czemu czytelnik cały czas pozostaje pobudzony i zaciekawiony, a przy tym zadbał o wspólny mianownik wszystkich pojedynczych wątków – stanowi go właśnie największy spośród wszystkich pięćdziesięciu stanów Ameryki.
Zamiar stworzenia obszernej kroniki Teksasu kierujący Philipem Meyerem łatwo dostrzec w tym, jak kompleksowo go opisuje. Eli, Pete i Jeanne dzieli nie tylko czas, a także charaktery i sposób patrzenia na rzeczywistość. W oczach pierwszego jego ojczysta kraina przypomina świat żywcem wyjęty z książek Karola Maya: jest niesamowicie ekscytujący i pełen potencjalnych przygód, lecz także śmiertelnie niebezpieczny oraz brutalny; stary McCullough patrząc na Teksas widzi kraj tylko dla prawdziwych mężczyzn, ociekających testosteronem, i takim mężczyzną postanawia zostać (ma zresztą ku temu znakomite psychologiczne predyspozycje). Dlatego też walczy, bez przerwy walczy, raz ramię w ramię z Indianami, innym razem przeciwko nim, cały czas zastanawiając się, kim właściwie jest: awanturnikiem czy ranczerem, białym czy czerwonym, mężem i nestorem rodu czy włóczęgą? Warto dodać, że Pułkownik stanowi światotwórczą kotwicę „Syna”: przez pozostałych bohaterów wspominany jest jak mityczny heros, a jego wyczyny błyskawicznie obrastają legendą.
Inaczej na świat patrzy jego syn, Pete, dlatego też widzi zupełnie inny Teksas: dla jego ojca sąsiedzi stanowią potencjalne niebezpieczeństwo, szczególnie, jeśli mają w żyłach choć kroplę meksykańskiej krwi, on natomiast pozostaje skrajnym pacyfistą i melancholikiem. W związku z wyprawą, która miała być próbą wymierzenia sprawiedliwości rodowi Garciów, a stała się krwawą jatką i pretekstem do powiększenia bogactwa McCulloughów, Pete staje się oschły, zamknięty w sobie, nieobecny. Dopiero szansa na symboliczną rekompensatę wybudza go z letargu. Mimo odrobiny nadziei i szczęścia, która wynagrodziła mu miesiące niechęci ze strony rodziny, mała ojczyzna tytułowego syna nie ma w sobie nic, co ekscytowało ojca: Pete nie widzi przygód i szans na odmianę życia, widzi ziemię już skąpaną we krwi i pragnącą wchłonąć jej jeszcze więcej.
W końcu Jeanne, pierwsza kobieta w Teksasie – nie tylko wśród McCulloughów, ale i wśród wszystkich bogatych rodów południowo-wschodniej Ameryki. Ona, podobnie jak Pułkownik, chce odmienić losy swej rodziny korzystając z bogactw natury: nie ma jednak zamiaru tworzyć kolejnych, coraz większych pastwisk dla bizonów. Zajmuje się najpierw poszukiwaniem, a następnie wydobyciem ropy, co przynosi jej prawdziwe bogactwo. Próbuje przy tym znaleźć osobiste szczęście, ale w tej kwestii sukces nie jest tak łatwy: ambicje nie pozwalają jej zwolnić, miłość zostaje brutalnie przerwana, a dzieci, jak zwykle, wykazują niepokojącą tendencję do podążania swoimi własnymi ścieżkami. Ostatnia część poświęconego Teksasowi tryptyku jest chyba najbardziej zaskakująca: czasami surowa kraina przemienia się w łagodnego i kojącego świadka rozkwitającej miłości, czasami zaś rozszarpuje wszystkie, nawet najskromniejsze plany, udowadniając, że nie okiełzna jej nikt – nawet niesamowicie samodzielna, silna i pewna siebie kobieta, która zbudowała silną tożsamość mimo otoczenia próbujących ją ignorować mężczyzn.
„Syn” to niebagatelna dzieło literackie, godny następca wielkiej tradycji amerykańskiej powieści. Philip Meyer idzie w niej w ślady wielkich poprzedników, próbując nakreślić szeroki obraz swej ojczyzny, nie zawsze piękny, czasami brutalny (choć jego pióro jest nieporównywalnie lżejsze od pióra Cormaca McCarthy'ego, z którym bywa porównywany). Jego Teksas nie tyle bywa, co po prostu jest rasistowski i seksistowski, ale przepełnia go magnetyczna siła, której oprzeć się nie sposób.
Bartek Szczyżański
Oceny
Książka na półkach
- 2 209
- 1 523
- 353
- 51
- 48
- 35
- 23
- 21
- 18
- 17
Opinia
Żyjemy na szczęście w czasach, kiedy przekłady literatury zza oceanu trafiają do rąk czytelników stosunkowo szybko, więc cieszy fakt, że krótko po laureatce Pulitzera 2014 (Szczygieł Donny Tartt) trafił do mnie finalista z tamtego roku. Czekałem na tę książkę, bo tematyka historii Pogranicza - a rzecz dzieje się w Teksasie na przestrzeni stu osiemdziesięciu lat - jest mi szczególnie bliska. Interesujące, że autor nie jest rodowitym Teksańczykiem: mieszka w Austin od 2005 roku.
Ta książka to rodzinna saga, ale nie taka, jak inne sagi. Oparta jest, niczym symfonia, na trzech przeplatających się wątkach, z których każdy mógłby funkcjonować oddzielnie, ale splecione razem potęgują znaczenia, wypełniają treścią wspomnienia, naświetlają wydarzenia i ludzi z różnych perspektyw (też w sensie czasowym), z bliska i z oddali. Spierają się wzajemnie o dziedzictwo pokoleń. A dziedzictwo to jest przesiąknięte krwią, i tą obficie przelaną, i tą przekazaną potomnym. Nie może być inaczej w krainie wydartej w blisko półwiecznym boju prawowitym właścicielom, na której ponadto żyją ze sobą dwie narodowości - Amerykanie i Meksykanie - pozostające od dawna, bo od wojny z lat 40. XIX wieku, w stanie bardzo chwiejnego zawieszenia broni, naznaczonego wzajemną nieufnością i odruchową przemocą. O historii tej krainy opowiada patriarcha rodu Eli McCullough, urodzony w 1836 roku. Jego narracja, nagrana krótko przed śmiercią w wieku lat stu, stanowi jeden ze wspomnianych "symfonicznych" motywów. To opowieść o korzeniach Teksasu, w sposób fenomenalny przedstawiająca społeczność Komanczów, wśród których Eli jako młody chłopak spędził istotną część życia. To też klasyczny bildungsroman i portret człowieka, który dzięki niebywale silnej woli stworzył wielkość swojej rodziny i odcisnął na jej członkach tak silne piętno, że jego cień odczuwalny jest jeszcze 70 lat po śmierci. Ta sama na wskroś teksaska twardość ma też, co doskonale widać w powieściowych wypadkach, wymiar budujący, jak i niszczycielski. Bo wzrost znaczenia jednych zawsze odbywa się kosztem innych.
O dramacie tych, którzy nie wyrażają zgody na ów krwawy fundament potęgi, opowiada dziennik syna Eli'ego, Petera. Zamykające się w latach 1915-17 zapiski, to świadectwo wrażliwca i intelektualisty, który wiążąc się z cudem ocalałą ofiarą masakry próbuje podświadomie odkupić rodzinne winy. Ne da się przy tym nie zauważyć, że Peter jest chodzącą emanacją przedwcześnie i tragicznie zmarłego stryja z początku powieści, a jednocześnie finał tego wątku stanowi swoistą, mimowolną, ale nie mniej przez to symboliczną, pomstę meksykańskich bohaterów powieści - coś w rodzaju przypadkowej sprawiedliwości dziejowej.
Ten wątek nierozerwalnie związany jest z trzecim, współczesnym, najmniej może obfitującym w ekscytujące wydarzenia, ale wiarygodnie odmalowującym końcowy etap przemiany kraju hodowców bydła w stan usłany odwiertami ropy naftowej, z czasem zresztą wysychającymi. Obrazuje to szczególnie mocno mentalność, której eksploatacyjna zaciekłość powoduje prędzej czy później jałowość ziemi. Tak jak kiedyś stało się z żyznymi niegdyś i porośniętymi trawą przestrzeniami Teksasu, które na oczach kolejnych pokoleń obróciły się w półpustynie, tak później odkryto i wydrenowano do dna złoża roponośne. Pozostała tylko nostalgia za dzikością dawnych czasów, jak w pięknym cytacie, który stanowi motto innej wielkiej powieści o Pograniczu: "Cała Ameryka leży u kresu drogi wiodącej przez zupełnie dziki obszar; nasza przeszłość nie obumarła, lecz wciąż w nas żyje. Przodkowie nasi wśród dziczy nosili w sobie cywilizację, my zaś żyjemy w otoczeniu cywilizacji będącej ich dziełem, lecz dzicz nadal w nas tkwi. Marzenia przodków stały się naszym życiem, a ich życie - naszymi marzeniami". (T. K. Whipple, Study Out the Land, tłum. M. Kłobukowski). W pewnym sensie Syn jest powieścią o dojrzewaniu, przy czym dojrzewa cały Teksas. Spina opisaną na wiele sposobów przeszłość teksaskiej ziemi ze współczesnością, w czym bliski jest Larry'emu McMurtry'emu (jakkolwiek korzysta z odmiennych konstrukcji fabularnych). Rozlicza się z jej mitami i wpisuje je we współczesną perspektywę. Wszak zmieniają się epoki, a geny pozostają te same.
Syn jest też więc powieścią rozliczeniową. Jednym z kamieni węgielnych amerykańskiej tożsamości jest przemoc - i Philipp Meyer bez ogródek to pokazuje. Czy to sięgając do udanie zaadaptowanej poetyki Cormaca McCarthy'ego, czy w gorzkich rozważaniach Petera McCullougha, rozprawia się z romantycznym mitem podboju Zachodu i owianą nimbem heroizmu historią Teksasu. W tym sensie jego powieść jest próbą oddania sprawiedliwości ofiarom ekspansji - zarówno Indianom, którzy żyli na tej ziemi "od zawsze", jak i Meksykanom, którzy byli tam sporo przed Amerykanami.
Jest to też powieść psychologiczna, skupiona na relacjach rodzinnych, ze szczególnym uwzględnieniem relacji międzypokoleniowych. Bo to rodzina jest podstawową komórką społeczną przekazującą dziedzictwo - mity, wzorce zachowań - w którym odnajdują się (bądź nie) kolejne pokolenia. Zastanawiające jest przy tym, jak różny odbiór budzą te same postacie w czytelnikach. Moją największą sympatią cieszył się najbardziej tragiczny Peter. Ale spotkałem opinie, że właśnie on irytuje, albo że zgoła żadna z postaci nie budzi sympatii. A jeśli budzą już jakieś uczucia - to różne u poszczególnych odbiorców. Być może właśnie te rozbieżności są świadectwem, że członkowie rodziny McCullough są po prostu ludzcy, pełni grzechów, zaniechań i słabości - od słabego charakteru po skłonność do przemocy. Ale też determinacji, skądinąd nie zawsze w słusznej sprawie. Może właśnie są tacy jak my sami?
Poza całą tą złożonością kunsztownie wycieniowanej literackiej konstrukcji, a muszę o tym wspomnieć, powieść Meyera niesie też ze sobą na wskroś realistyczny obraz codziennego życia plemienia Komanczów. Opis nasycony przykuwającymi uwagę szczegółami, naturalistyczny ale w jakiś spontaniczny, nie-efekciarski sposób, a przede wszystkim wypełniony rzadko spotykaną w literackim wizerunku Indian prawdą emocjonalną. Jest w pewien sposób tętniącą autentyzmem rewizją wyidealizowanego do bólu Tańczącego z Wilkami. Opartą na podobnym szkielecie (stąd wrażenie celowej polemiki), ale pozbawioną jego powierzchowności. Tu Komancze naprawdę przerażają i naprawdę fascynują. I na swój sposób są wielcy. I budzą litość. I nie ma w tym jednej fałszywej nuty.
Po lekturze Syna, ze wszystkimi jego zawiłościami i emocjami, jestem w stanie zrozumieć, co skłoniło tłumacza (Jędrzej Polak, niegdyś tłumacz Rączych koni) do nadania przekładowi własnej dedykacji - Mojemu Ojcu. W tej powieści przeszłość i teraźniejszość, i następujące po sobie pokolenia, spotykają się jak rzadko w której.
---
Inne moje recenzje: www.ZaOkladkiPlotem.pl
Żyjemy na szczęście w czasach, kiedy przekłady literatury zza oceanu trafiają do rąk czytelników stosunkowo szybko, więc cieszy fakt, że krótko po laureatce Pulitzera 2014 (Szczygieł Donny Tartt) trafił do mnie finalista z tamtego roku. Czekałem na tę książkę, bo tematyka historii Pogranicza - a rzecz dzieje się w Teksasie na przestrzeni stu osiemdziesięciu lat - jest mi...
więcej Pokaż mimo to