Scholastique Mukasonga urodziła się w Rwandzie w 1956 roku. Od wczesnego dzieciństwa doświadczyła przemocy i upokorzenia spowodowanymi przez konflikty etniczne wstrząsające jej krajem. W 1960 jej rodzina została zesłana do zanieczyszczonej i słabo rozwiniętej prowincji Bugesera. Mukasonga została później zmuszona do opuszczenia szkoły oraz ucieczki do Burundi. W 1992 roku wyemigrowała do Francji. Było to zaledwie dwa lata przed brutalnym ludobójstwem ludu Tutsi jakie przetoczyło się przez Rwandę. W trakcie masakry zginęło 27 członków rodziny pisarki. Dwanaście lat później zadebiutowała w świecie literatury autobiografią „Inyenzi ou les Cafards”. Następnie wydała książki „ La femme aux pieds nus” (2008 r.) i „ L’Iguifou” (2010 r.). Jej pierwsza powieść, pt. „Maria Panna Nilu” została nagrodzona w 2012 roku Ahamadou Kourouma Prize i Renaudot Prize, a także Océans France Ô prize rok później oraz French Voices Award w 2014 r.http://www.scholastiquemukasonga.net/home/
Książki, których akcja toczy się na pensjach dla dziewcząt mają szarm i posmak tajemnicy; zakwitające dziewczęta przekraczają tajemną granicę pomiędzy byciem dzieckiem a byciem kobietą zapuszczając się na nieznany grunt kobiecości, cielesności i erotyzmu. Wystarczy wspomnieć „Piknik pod wiszącą skałą”, opowieści Colette, czy „Tajemnice Abigel” Magdy Szabo. Jednak w powieści „Panna Maria Nilu” ta warstwa to jedynie dekoracja dla dramatu rasowej nienawiści, bowiem akcja powieści dzieje się w Rwandzie w latach 70-tych XX wieku, czyli ćwierć wieku przed masakrą Tutsi dokonaną przez Hutu w 1994 roku. 80 lat po Holocauście w małym kraju w środku Afryki, jeśli wierzyć statystykom, w 100 dni zabito meczetami, kijami i czym popadnie 1 000 000 ludzi. Scholastique Mukasonga na przykładzie małej społeczności dziewcząt uczących się w elitarnej szkole z internatem pokazuje nakręcanie się spirali nienawiści tak dobrze znanej nam z Europy lat 30-tych i 40-tych. Książka nie jest jakaś wybitna, ma konstrukcję luźno powiązanych z sobą epizodów. Brak mi było w niej spójnej opowieści. Jednak dobrze pokazuje jak łatwo manipulować emocjami i słabościami ludzi. „Ojciec mówi, że nie wolno zapominać o ciągłym straszeniu ludu” - mówi jedna z bohaterek, córka wojskowego kacyka. Historia pokazuje, że straszenie, podjudzanie, odbieranie ofiarom ludzkiej godności wszędzie, bez względu na kontynent, odbywa się podobnie. Drugi temat "Marii Panny Nilu" to rola kobiety w rwandyjskim społeczeństwie, naprawdę nie godna pozazdroszczenia.
Rewelacyjna powieść. Fabuła umieszczona wiele lat przed rokiem 1994, o którym wszyscy słyszeliśmy (ale stosunkowo niedługo po falach przemocy, o których nikt u nas nie wie) więcej pozwala dowiedzieć się o tle ludobójstwa w Rwandzie, niż stosy reportaży i opracowań. Wspaniałymi narzędziami posłużyła się autorka: językiem, perspektywą, gdzie dziewczyńskie rozważania i fantazje wieku dojrzewania zgrabnie przechodzą w wiece polityczne, a ludowe wierzenia i czary zlewają z rozpaczliwie złożonym stosunkiem do białych: mieszanką podziwu, pogardy, tajemnicy. Utwór jest pastiszem gatunku "opowieści coming-out-of-age o tajemniczej szkole w izolazji" (Harry Potter itd.),który rozstrzaskuje jak gliniany posążek.