rozwiń zwiń

Co czytały nasze babcie i nasi dziadkowie? O książkach ich życia

Konrad Wrzesiński Konrad Wrzesiński
21.01.2023

Ufam, że dzwoniliście już z życzeniami, posłaliście kwiaty albo – wierzę, że właśnie tak! – pojechaliście ich odwiedzić. Albo jeszcze lepiej – z okazji ich święta postanowiliście spróbować lepiej poznać ich życie. Na dowiedzenie się czegoś o naszych babciach i dziadkach sposobów jest kilka. Pytajmy. Słuchajmy, gdy wspominają. Gdy z ich ust pada magiczne: „A pamiętam jak…”. I czytajmy książki ich młodości.

Co czytały nasze babcie i nasi dziadkowie? O książkach ich życia Suzy Hazelwood/Pexels

Chwilę temu miałem ich czworo. A w zasadzie pięcioro, jeśli doliczyć prababcię, która pamiętała początki XX wieku. Przeżyła wojnę, straciła męża, w samotności wychowała trójkę dzieci, dzieląc czas między nie a pracę w polu i obejściu. O jej znoju, cichym poświęceniu, raczej się nie mówiło. Z całą pewnością się nie pisało. Bo gdzie? Pozwólcie więc, że ją wspomnę. Babcia Gienia była super. Była dzielna i nie do zdarcia. Dożyła 98 lat.

Chwilę później zostało ich tylko dwoje. Z nich samych – niewiele. Czy wystarczająco dobrze poznałem ich życie? Pewnie nie. Czy pytałem? Nie bardzo. Dziś, schorowani, nic mi o nim nie powiedzą.

Jeśli macie więcej szczęścia, zapytajcie ich, jak to kiedyś było. Jeśli nie, możecie – jak ja – spróbować wyczytać historię ich życia z książek.

Co czytali nasi dziadkowie?

Polska literatura XX wieku to dla mnie Gombrowicz, Hłasko, Białoszewski, wreszcie – Witkacy. Dalej też wszystko jest jasne: Różewicz, Miłosz, Szymborska. Ale to byłoby przecież zbyt proste. Bo czy fakt, że dziś kocham ich ja (ja – ze swoją XXI-wieczną perspektywą; ich – uświęconych jako klasyków), oznacza też, że zaczytywali się nimi moi dziadkowie? Czy moja 10-letnia babcia brała w ręce Tyrmanda? Czy mój zaharowujący się w polu dziadek czytywał Schulza?

Możliwe. Ale przecież musiało być coś więcej. Coś na wpół dziś zapomnianego. Ich dziecięce lektury. Rzeczy, po które sięgali jako nastolatkowie. Albo takie, które później czytywali swoim własnym dzieciom.

Poszperałem zatem. Popytałem. Poczytałem komentarze w naszym serwisie. Zrobiłem też research w redakcji, wypytując kolegów i koleżanki, co czytały ich babcie i z jakimi lekturami widywały swoich dziadków. Co leżało na półkach?

Dzień Babci i Dzień Dziadka 2023. Książki naszych dziadków i babć

Zebrałem kilkadziesiąt powieści. Nie zmieszczę tu wszystkich. Wybrałem 12, które powtarzały się najczęściej.

Poniżej znajdziecie i klasyki, i ledwo pamiętane dziś książki; nazwiska, które wielkimi literami wypisano w każdej antologii, i takie, które – przyznaję – przy pisaniu tekstu zobaczyłem po raz pierwszy.

Krystyna Siesicka, „Jezioro osobliwości”

Jedna z najpopularniejszych – obok „Zapałki na zakręcie” – książek autorstwa Krystyny Siesickiej. W „Jeziorze osobliwości” poznajemy Martę, nastolatkę mieszkającą w ciasnym mieszkaniu na warszawskim blokowisku. Pewnego dnia na jej drodze staje Michał – syn nowego partnera matki Marty, Anny. Między młodymi rodzi się uczucie.

Miłości przeszkodzić może jednak nowa sytuacja w domu dziewczyny, a także Patryk – zamożny kolega Michała.

„Jezioro osobliwości” to opowieść o rodzinnych konfliktach, pierwszych miłościach i rozterkach nastoletniej dziewczyny.

– Kiedy pisałam „Jezioro osobliwości”, nie przypuszczałam, że ta książka stanie się aż tak popularna – mówiła Krystyna Siesicka. – A już na pewno kończąc ją, nie sądziłam, że Marta i Michał będą do mnie wracać. Przeciwnie, byłam pewna, że po ostatniej kropce rozstanę się z nimi na zawsze. A jednak do dziś myślę o moich bohaterach z zadumą, zwłaszcza kiedy odpowiadam na wasze – jakże często! – zadawane mi pytanie: – I co się z nimi później stało…?

Edmund Niziurski, „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa”

Wydana w 1959 roku – pięć lat po ukazaniu się „Księgi urwisów”, pierwszej książki Edmunda Niziurskiego dla młodzieży – powieść przygodowo-humorystyczna. Wartka akcja i absurdalne poczucie humoru sprawiły, że „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa” natychmiast podbiły serca młodych czytelników. Powieści nie zaszkodził też na pewno fakt, że na jej motywach w 1966 roku powstał serial telewizyjny.

Tytułowy Marek Piegus to zamyślony trzynastolatek mieszkający na warszawskim Powiślu. Ma jeszcze jedną charakterystyczną cechę – nieustannego pecha. Wszystko, za co się weźmie – choćby zadanie było najprostsze na świecie – owocuje niebywałymi problemami.

Pewnego razu Marka uprowadza gang złoczyńców. Chłopca zamierza uwolnić harcerska drużyna o specjalności detektywistycznej. Jeśli jesteście ciekawi, jak skończyć się mogą zwyczajny klasowy dyżur i pospolite wagary, czytajcie Niziurskiego.

Adam Bahdaj, „Wakacje z duchami”

Kolejna klasyka literatury młodzieżowej lat 60. Choć Adam Bahdaj debiutował jako twórca powieści społeczno-obyczajowych i kryminałów dla dorosłych, to historie pisane dla młodszych czytelników przysporzyły mu najwięcej fanów.

Dlaczego? Jak pisała na naszych łamach Sonia Miniewicz, historie, które wyszły spod pióra Bahdaja, są szczere, nienachalne, bezpretensjonalne. „Sprawnie łączył wątki obyczajowe z zagadkami kryminalnymi, opowiadał z humorem o szarej rzeczywistości, opisywał beztroskie przygody, ale też biedę i patologię, w których przyszło żyć niektórym jego bohaterom. Unikał protekcjonalnego tonu, nie próbował nikogo umoralniać na siłę, ale równocześnie podkreślał, jak istotna jest przyjaźń, społeczna wrażliwość i, po prostu, bycie dobrym człowiekiem, nawet jeśli wokół pełno jest nieuczciwych i niegodziwych ludzi”.

„Wakacje z duchami” – choć po prawdzie mogłem wybrać dowolną książkę z dorobku Bahdaja –  czytane są do dziś. Dostajemy w nich kontynuację opowieści z „Do przerwy 0:1”, powieści, w której pisarz przedstawił czytelnikom słynną trójkę bohaterów – Paragona, Mandżaro i Perełkę.

Tym razem Bahdaj wysłał ich na wakacje do cioci i pozwolił im pobawić się w detektywów próbujących odkryć, co tak naprawdę dzieje się w rzekomo nawiedzonym zamku.

Stanisław Dygat, „Jezioro Bodeńskie”

Tak się pięknie złożyło, że mieszkam niedaleko parku Stanisława Dygata i ilekroć go przecinam, myślę o wznowionej w 2018 roku „Podróży”, którą czytałem kilka lat temu, w drodze do znienawidzonej pracy.

Książką pokolenia naszych dziadków było jednak raczej „Jezioro Bodeńskie”, w której Dygat opisał przeżycia młodego Polaka (tragiczne i groteskowe zarazem) w położonym właśnie nad Jeziorem Bodeńskim niemieckim obozie dla Francuzów i Anglików.

Wydana w 1946 w Warszawie przez Państwowy Instytut Wydawniczy debiutancka powieść wielkiego pisarza obnaża naszą mitologię narodową. Dygat konfrontuje bowiem wywodzące się z rodzimych wzorców literackich marzenia i refleksje z obozową codziennością.

Helena Mniszkówna, „Trędowata”

Dwutomowa powieść Heleny Mniszkówny, wydana w 1909 roku, to romans ze wszech miar klasyczny, nawiązujący formą do „Tristana i Izoldy” czy „Romeo i Julii”, przeniesiony na polską scenę.

Akcja „Trędowatej” rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku, w czasie żarliwych sporów o podziały i nierówności społeczne, opisuje tragiczne dzieje miłości, której spełnieniu co i rusz coś staje na drodze. Los skromnej szlachcianki Stefci Rudeckiej i ordynata Michorowskiego to los tragicznych kochanków.

Powieść Mniszkówny jest jednym z najczęściej ekranizowanych polskich utworów literackich. Na ekran przenosili ją m.in. Edward Puchalski (1926), Juliusz Gardan (1936), Jerzy Hoffman (1976), a także Wojciech Rawecki i Krzysztof Lang (serial z 1999 roku).

Maria Krüger, „Godzina pąsowej róży”

Wydana w 1960 roku książka autorki kultowej „Karolci”. „Godzina pąsowej róży” to bardzo dobrze starzejąca się powieść o nastolatce – i dla nastolatek. Opowiadając historię Andy, Krüger udowadnia, że w życiu każdej dziewczyny przychodzi moment, gdy buntuje się ona przeciwko ustalonemu porządkowi. Jest tak teraz. Było i 60 lat temu.

Pewnego dnia nieposłuszna matce Anda rozbija szklaną ramkę fotografii, na której cioteczna prababka Eleonora trzyma różę. Gdy krew z ukłutego palca zabarwia kwiat na czerwono, antyczny zegar, przy którym poprzednio majstrowała dziewczyna, przenosi ją do XIX wieku.

Nastolatka trafia w nieznany sobie świat sztywnych zasad. Bohaterka „Godziny pąsowej róży” jest zmuszona spojrzeć na życie w inny sposób – po drodze ucząc się właściwego postępowania i rozwiązywania problemów.

Stanisława Fleszarowa-Muskat, „Pozwólcie nam krzyczeć”

Wydane w 1957 roku „Pozwólcie nam krzyczeć” to historia młodej dziewczyny, która z Warszawy trafia na przymusowe roboty do Niemiec. Magdalena pracuje w niemieckiej prowincji, gdzie prócz Polaków pod nadzorem bawarskich pracodawców pracują także Białorusini, Ukraińcy, Francuzi i Belgowie.

Wojenny świat opisany piórem Fleszarowej-Muskat nie jest czarno-biały. Pisarka kreśli zarys skomplikowanych relacji. Oczami Magdaleny widzimy dobro, którego można doświadczyć w dramatycznych warunkach, ale i mroczne strony ludzkiej zażyłości.

Dalsze losy bohaterki zostały przedstawione w powieściach „Przerwa na życie” oraz „Wizyta”.

Joanna Chmielewska, „Lesio”

Trudna do podrobienia proza Chmielewskiej bywa nazywana „kryminałami ironicznymi”. Doskonałym ich przykładem jest „Lesio”, jedna z najdowcipniejszych i najczęściej wznawianych książek pisarki.

W powieści poznajemy wiecznie spóźniającego się do pracy architekta,  tytułowego Lesia Kubajka, pracującego w biurze projektów, który wplątuje się w serię niezwykłych, zabawnych przygód.

Proza Joanny Chmielewskiej to doskonała satyra na warunki życia w latach 60. w PRL-u. Pełna ciętego języka, świetna językowa literatura.

Jack London, „Biały Kieł”

Klasyk autorstwa Jacka Londona (właściwie Johna Griffitha Chaneya), który od pierwszego wydania (1906 rok) wpisał się do światowego kanonu literatury dziecięcej i młodzieżowej.

Tytułowy Biały Kieł to mieszaniec psa i wilka. Dzieciństwo spędza w puszczy, u boku matki. Następnie trafia do Indian. W wiosce szczeniak – prześladowany przez inne psy, które wyczuwały w nim dzikie pochodzenie – staje się samotnikiem. Kieł uczy się jednak walczyć. Wkrótce zostaje psem zaprzęgowym, po czym, z powodu swej siły, zostaje wykupiony i wykorzystany do nielegalnych krwawych walk z innymi psami.

Kieł, przez długi czas niepokonany, omal nie ginie po walce z buldogiem Cheerokee. Wilka ratuje Weedon Scott, młody chłopak, który usiłuje oswoić nawykłe do agresji zwierzę.

„Biały Kieł” to ponadczasowa powieść przygodowa, którą od ponad stu lat zaczytują się kolejne pokolenia. Wyjątkowa opowieść o wytrwałości, wierności, wielkości przyjaźni, wreszcie – miłości. Przypomnienie, że każde zwierzę potrafi się odwdzięczyć za okazane mu dobro. I wyjątkowy zapis piękna nieposkromionej natury.

Alfred Szklarski, „Tomek w krainie kangurów”

Wielokrotnie wznawiana książka Alfreda Szklarskiego, po raz pierwszy wydana w 1957 roku przez Wydawnictwo Śląskie, i jednocześnie pierwszy tom cyklu powieści opowiadających o przygodach Tomka Wilmowskiego.

„Tomek w krainie kangurów” przenosi nas w rok 1902, gdy Polska znajduje się pod zaborami. Tytułowy Tomek to czternastoletni błyskotliwy uczeń jednego z warszawskich gimnazjów. Choć chłopiec uczy się pilnie, ma opinię „polskiego buntowszczyka”. Jest synem polskiego rewolucjonisty i podobnie jak on nienawidzi rosyjskiego caratu.

Życie Tomka zmienia się wraz z pojawieniem się Jana Smugi, światowej sławy podróżnika, który zabiera nastolatka w podróż. Chłopiec wsiada na statek. Płynie na spotkanie z przygodą – i niemal zapomnianym ojcem.

Marek Hłasko, „Pierwszy krok w chmurach”

Jeśli już poznawać socrealistyczną rzeczywistość, to z kim, jeśli nie z Hłaską. „Pierwszy krok w chmurach” napisano w czasach, gdy wypadało podmalowywać rzeczywistość, stroić ją w pełne nadziei krągłe słowa, czyniąc z bohaterów część zgranego kolektywu. 20-letni Hłasko nie zamierzał jednak podporządkowywać się wytycznym podsuwanym przez komunistyczne władze.

Opowiadania młodego pisarza to przedstawienie brutalnego zderzenia marzeń z rzeczywistością. To świat pełen szarości, monotonnej pracy, która – miast wyzwalać – była źródłem męczarni. Niedościgniony zapis życia proletariatu, pełen twardych mężczyzn, spracowanych dłoni i szorstkiego języka, który zrobił z Hłaski gwiazdę literatury, o której mówiono na ulicach i w tramwajach, ale i buntownika, któremu przyglądano się uważnym okiem.

Chcecie poznać realia życia w odradzającej się Polsce? Czytajcie prozę proletariackiego księcia z Marymontu.

Margaret Mitchell, „Przeminęło z wiatrem”

Trudno byłoby zakończyć bez książki życia kilku pokoleń. Ponad 1000-stronicowa epopeja Margaret Mitchell ukazuje losy bogatej córki plantatora bawełny, Scarlett O’Hary, dzięki której podpatrujemy polityczne i społeczne zmiany będące skutkiem wojny secesyjnej.

Scarlett, na początku opowieści zielonooka kokietka obkręcająca sobie mężczyzn wokół palca, w ogniu wojny z beztroskiej dziewczyny zmienia się w dojrzałą kobietę.

Cóż jeszcze można napisać o absolutnej klasyce literatury światowej? Dzieło Mitchell, jedna z najważniejszych książek XX wieku, to opowieść o świecie, który przeminął. Historia kobiecej niezłomności i walki o szczęście. A także – zdaniem wielu – romans wszech czasów.


komentarze [40]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
0penheartsurgery 27.03.2024 12:12
Czytelniczka

Duża część przedstawionych książek to jakieś lata 60-70, więc względem obecnie dorosłych osób to raczej książki dzieciństwa  ich rodziców, 
Oczywiście "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia" i każdy równa do siebie, jednak ciężko mi własnych bliskich utożsamiać z dziadkami/staruszkami, a obecni 60-latkowie to przecież młodzi ludzie  😉
Wiele z tych książek sama czytałam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Stara baśń  Plama na Złotej Puszczy  I ty zostaniesz Indianinem  Krzyżacy  Młyn nad Lutynią. Dziewczyna i gołębie
Aka 27.03.2024 14:54
Czytelniczka

Stara baśń to lata 70 ale jeszcze chyba jeszcze wcześniejszego stulecia , Sienkiewicz też nie jakaś  nowalijka 😊

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Aka 27.11.2023 21:44
Czytelniczka

Gdyby nasze babcie miały czytniki to by się nie dało buszować po ich biblioteczkach a właśnie często w wyniku mogła się narodzić miłość do książek

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna 25.02.2023 10:44
Czytelnik

Moja babcia w latach 60-tych miała calkiem bogatą bibliotekę. To tam poznałam Steinbecka, Caldwella, Karen Blixen. Był też London, Rodziewiczówna, Sienkiewicz, Dygat, Bratny i wiele innych. Chyba największe wrażenie zrobiło na mnie "Pożegnanie z Afryką", nie wiedziałam że można tak pisać..  O tym, że istnieje jakaś literatura młodzieżowa dowiedziałam się jako już prawie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Agnieszka Żelazna 22.02.2023 18:52
Czytelniczka

Te książki czytałam ja, teraz czyta je moja nastoletnia córka. Są ponadczasowe. A moje babcie to raczej niczego nie czytały. Jedna to Rosjanka, a druga przegnana ze Stanisławowa gdy miejscowość przestała należeć do Polski była zajęta szukaniem nowego miejsca do życia na ziemiach odzyskanych i walką o przetrwanie w nowej, powojennej rzeczywistości.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Koziński 30.01.2023 23:30
Redaktor

Moja Babcia ze strony Ojca - Kraszewski - chyba komplet wydanych powieści i to po kilka razy. Do dziś pamiętam, kiedy jeździłem na wakacje - a biblioteki i ebooków nie było - sięgałem, po niektóre pozycje. Babcia Helena miała kilka półek Kraszewskiego. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
relskias 30.01.2023 22:53
Czytelniczka

Lektury dziadkow?! To wszystko ksiazki mojego dziecinstwa. Chyba autor tego zestawienia jest nastolatkiem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
befana_di_campi 23.02.2023 20:26
Czytelnik

PESEL-e się pomieszały ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
MarekFeliks 25.01.2023 09:26
Czytelnik

Moja babcia czytywała Biblię - została mi po niej na pamiątkę. :) Jak również książeczka do nabożeństwa, podniszczona i z wieloma obrazkami pełniącymi rolę zakładek.
Była dzieckiem, które w wieku 5 lat straciło ojca. Dzieci było... dwanaścioro i moja prababcia musiała część z nich ulokować u różnych członków rodziny. Moja babcia trafiła do ciotki, u której jako małe dziecko...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
WL1960 25.01.2023 06:36
Czytelnik

To nie jest portal wyłącznie dla nastolatków. Wypadałoby zatem zmienić tytuł na bardziej odpowiadający treści artykułu „Co czytali MOI dziadkowie”.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ajka 23.01.2023 18:09
Czytelniczka

Niestety nie miałam do kogo zadzwonić, choć gdybym mogła to z chęcią bym to zrobiła. Mój ukochany dziadzio zawsze wołał bym dała mu moje książki, które przywoziłam na wakacje ( czytał je i był na bierząco z lekturami wnuczki).  Oczami wyobraźni widzę go siedzącego pod jabłonią z kawą na stoliku i jedną z moich książek ( mam zdjęcie jak czyta "Anię z lechickich pól").  Wiem,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
joly_fh 23.01.2023 14:06
Bibliotekarka

Ey, Siesicka, Szklarski, Niziurski to są książki z mojego dzieciństwa, a nie dziadków mających 80 lat...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post