-
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać2 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać468
Biblioteczka
2021-01-26
2021-01-30
„Bywa, że w niektórych ludziach przeglądamy się jak w lustrze. Zmuszają nas, żebyśmy zobaczyli to, czego nie chcemy widzieć. Każą nam stanąć twarzą w twarz z naszym prawdziwym ja.”
Charlotte Knopfler zajmuje się akupunkturą. Razem z przyjaciółką Rachel prowadzą prywatny gabinet.
Jednak kiedyś Charlotte była jednym z najlepiej zapowiadających się neurochirurgów. Śmierć pacjentki zniweczyła plany o wielkiej karierze. Mimo to Charlotte jest zadowolona ze swojego życia. Ma Rachel, nowego chłopaka i szansę wyjścia na prostą. Aż pewnego dnia odbiera telefon z policji, a funkcjonariusz prosi ją o identyfikację zwłok. Charlotte jedzie do kostnicy. Na miejscu okazuje się, że nie zna kobiety, która za życia podała jej nazwisko jako kontakt w nagłych wypadkach.
Wielkie były miałam obawy sięgając po ten tytuł. Pierwsza książka Elizabeth Keenan i Grega Wandsa podpisujących się pseudonimem E. G. Scott była, może nie najgorsza, ale na pewno nie należała do nadzwyczajnych.
Kiedy zaczęłam czytać „Dlaczego ja” przez połowę książki miałam podobne odczucia i zarzuty jakie żywiłam wobec „Nic o mnie nie wiesz”. Że przydługo, że się nie klei... tak było do momentu, nawet nie wiem dokładnie którego, kiedy akcja przyspieszyła, a klimat stał się bardziej mroczny. Gnając do zakończenia, bo nie mogłam się doczekać rozwiązania, kilka razy bałam się spojrzeć za siebie 😉, co przy lekturze thrillera zdecydowanie dobry znak. Dodatkowo na plus, wątek medyczny i to nie taki zwykły, a dotyczący ziołolecznictwa. Na tej płaszczyźnie było bardzo ciekawie.
Oczywiście były też minusy.
Jak już wspomniałam mało składny początek i dwóch detektywów (od siedmiu boleści 😉) prowadzących sprawę. Dawno już nie czytałam takich „drewnianych” dialogów. Pod koniec książki panowie się nieco poprawili, ale niesmak pozostał i nie polubiłam tych bohaterów. Dla przeciwwagi, polubiłam główną bohaterkę i bardzo jej kibicowałam.
„Wszystkie złe emocje, którym dajesz ujście, skrywają silną, odporną i zaradną kobietę. Tego musisz się trzymać. Nie smutku. Rozpacz jedynie pociągnie cię na dno.”
„Dlaczego właśnie ja” to thriller, taki z prawdziwego zdarzenia, który czyta się błyskawicznie i dostarcza odbiorcy wielu emocji. Ma wszystkie zalety, które powinna mieć powieść tego gatunku. Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
„Bywa, że w niektórych ludziach przeglądamy się jak w lustrze. Zmuszają nas, żebyśmy zobaczyli to, czego nie chcemy widzieć. Każą nam stanąć twarzą w twarz z naszym prawdziwym ja.”
Charlotte Knopfler zajmuje się akupunkturą. Razem z przyjaciółką Rachel prowadzą prywatny gabinet.
Jednak kiedyś Charlotte była jednym z najlepiej zapowiadających się neurochirurgów. Śmierć...
2021-03-07
Ellie Power jest zwyczajną dziewiętnastolatką. Ma kochającą mamę i chłopaka, z którym wiąże swoją przyszłość.
Niestety wśród nich jest ktoś jeszcze. To alter ego Ellie.
Pomimo, że matka z córką przez wiele lat pracowały nad okiełznaniem drugiej natury Ellie, ta staje się coraz bardziej nieprzewidywalna...i niebezpieczna dla ich obu.
„Nauczyłaś się przenigdy nie ufać ciszy, przenigdy nie odpuszczać czujności. Nawet kiedy śpisz.
Zwłaszcza kiedy śpisz.
Chcesz poznać strach?
Strach ma imię.
Nazywa się Siggy.”
Narracja poprowadzona jest dwutorowo. Pierwszoosobowa w rozdziałach poświęconych Ellie i trzecioosobowa w tych, poświęconych prowadzonemu śledztwu. Co jakiś czas mamy także okazję prześledzić transkrypcje ze starych sesji terapeutycznych głównej bohaterki.
Tym samym autorka nie pozwala czytelnikowi znudzić się tą historią, co zapisuję zdecydowanie na plus, bo książka nie należy do „chudzinek” 😉
Sama fabuła również jest bardzo ciekawa. W pierwszej połowie, tak jak należy, utrzymuje nas w niepokoju. Nie wiemy czego się spodziewać po przewróceniu kartki. Niestety fajnie zbudowane emocje rozsypują się gdzieś w połowie, być może celowo, bo pod koniec znowu wskakujemy na rollercoaster 🙃
„Umysł może zrobić wszystko. Nawet unicestwić przyczynę tego, od czego człowiek rozpada się na kawałki.”
Przyznam się, że trochę mam problem z oceną tej książki.
Fabuła jest ciekawa. Narracja świetna. Autorka wnika tak głęboko w psychikę swoich bohaterów jak tylko się da. Pokazuje, że dobrzy popełniają błędy, a źli, nie zawsze mają niecne pobudki. Uwypukla pewne ludzkie zachowania, czym nie ułatwia czytelnikowi sprawy oceny poszczególnych postaci. Naprawdę rzadko zdarza się w literaturze popularnej tak wnikliwe podejście do natury ludzkiej.
Zdecydowanie jednak przeszkadza mi styl tej powieści. Język momentami jest zbyt kolokwialny (żeby nie powiedzieć prostacki i slangowy). Być może to znowu zamierzony zabieg. Być może miało to zwrócić uwagę na coś, czego ja nie dostrzegłam w tej książce. Jak dla mnie jest za mało „literacko”.
Ale to thriller, jestem przekonana, że fani gatunku będą zadowoleni. Skóra momentami cierpnie, czasami boimy się odwrócić kartkę...zakończenie ciekawe...czego chcieć więcej? 😉
„Chcesz wiedzieć, co to strach?”
Za egzemplarz recenzencki i klucz do zamkniętych drzwi dziękuję Wydawnictwu Muza.
Ellie Power jest zwyczajną dziewiętnastolatką. Ma kochającą mamę i chłopaka, z którym wiąże swoją przyszłość.
Niestety wśród nich jest ktoś jeszcze. To alter ego Ellie.
Pomimo, że matka z córką przez wiele lat pracowały nad okiełznaniem drugiej natury Ellie, ta staje się coraz bardziej nieprzewidywalna...i niebezpieczna dla ich obu.
„Nauczyłaś się przenigdy nie ufać...
2021-03-13
Beth, Megan i Joanne - trzy kobiety, które, pomimo różnic jakie je dzieliły, zostały przyjaciółkami. Poznały się na uniwersytecie. Teraz, po czterdziestce, nadal pozostają ze sobą w kontakcie.
Kiedy jedna z nich, Megan, przyjmuje oświadczyny swojej życiowej partnerki, nie chce wchodzić w nowy etap życia z ciążącym jej od dwudziestu lat kłamstwem. Postanawia wyjawić pewną tajemnicę z przeszłości. Trudy nie potrafi pogodzić się z faktem, że Megan potrafiła przez lata wspólnego życia zataić coś przed nią. Stawia Megan ultimatum i zmusza ją do wyjawienia prawdy Beth i Joanne. Megan, nie widząc innego wyjścia, otwiera Puszkę Pandory...
„Prawo przyczyny i skutku głosi, że każda przyczyna ma swój skutek, a każdy skutek staje się przyczyną czegoś innego.”
Co to była za książka! Historia wciągnęła mnie od pierwszej strony, mimo, że jej początek był dość spokojny. Ot, opowieść o trzech przyjaciółkach i pewnym feralnym wieczorze. Ten drobny „kamyczek” wywołuje jednak lawinę zdarzeń.
Okazuje się, że owy błąd z przeszłości zaważył na życiu każdej z dziewczyn, jednak żadna nie zadawała sobie z tego sprawy.
To jedna z tych książek, gdzie najdrobniejszy błąd w fabule spowodowałby zawalenie się całej opowieści, która została utkana przez autorkę z taką starannością. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca, bo historia jest przemyślana w najdrobniejszych szczegółach.
Oprócz tego, że jest to misterna historia, to napisana jest prostym, przystępnym językiem.
Wychwyciłam jeden mały błąd, ale nie ma on większego wpływu na fabułę i wynika chyba z błędu w tłumaczeniu, więc się nie czepiam 😉
Nie mogę napisać zbyt wiele, żeby nikomu nie zepsuć zabawy...
...tak, ta książka jest świetną rozrywką, nie pozwala się znudzić.
Największą zaletą tego thrillera, jest to, że jest odmienny od większości pozostałych.
Gwarantuję Wam, że zakończenie sprawi, że szeroko otworzycie oczy 😉
„Są sekrety, których lepiej nie wyjawiać.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Beth, Megan i Joanne - trzy kobiety, które, pomimo różnic jakie je dzieliły, zostały przyjaciółkami. Poznały się na uniwersytecie. Teraz, po czterdziestce, nadal pozostają ze sobą w kontakcie.
Kiedy jedna z nich, Megan, przyjmuje oświadczyny swojej życiowej partnerki, nie chce wchodzić w nowy etap życia z ciążącym jej od dwudziestu lat kłamstwem. Postanawia wyjawić pewną...
2021-04-05
Policja odnajduje szczątki zaginionej czternaście lat wcześniej Angeli. Okazuje się, że ta kiedyś najpopularniejsza w szkole dziewczyna wcale nie uciekła z domu, jak kiedyś podejrzewano, lecz była ofiarą Dusiciela ze Sweetbay. Zabójcy, który miał na koncie również inne ofiary, także odnalezione po latach.
Okazuje się również, że seryjny morderca był kiedyś związany z najlepszą przyjaciółką Angeli - Geo. Policja szybko aresztuje Geo, która przez wiele lat ukrywała to, co wydarzyło się tej strasznej nocy, kiedy Angela zaginęła...
„Przeszłość pozostaje z nami na zawsze niezależnie od tego, czy postanawiamy o niej myśleć, czy nie, bez względu na to, czy bierzemy za nią odpowiedzialność, czy nie.”
„Ty będziesz następna” to moje drugie spotkanie z twórczością Jennifer Hillier. Poprzednia jej książka pt. „Małe sekrety” bardzo mi się podobała. Miałam do niej kilka zastrzeżeń, ale w ogólnym rozrachunku wyszła in plus. Szczególnie wpływ na ocenę miało wtedy zakończenie, niesamowite, fascynujące i niemal sensacyjne. Byłam bardzo ciekawa czy ta książka dorówna tamtej.
„Ty będziesz następna” rozpoczyna się, niczym u Hitchcock’a, z „wysokiego C”, ponieważ już z pierwszego rozdziału dowiedziałam się niemal wszystkiego. Pomyślałam wtedy, że to niezwykle odważny zabieg, bo teraz może być już tylko gorzej... ale jeśli będzie lepiej, to biorę w ciemno każdą następną książkę tej pani 😉
„Zaprzeczenie rzeczywistości w ogóle jej nie chroni. Nie pomaga. Sprawia tylko, że staje się podatna na zranienie.”
Książka podzielona jest na pięć części, a każda zatytuowana jest nazwą następujących po sobie etapów żałoby, które znamy chyba wszyscy: zaprzeczenie - gniew - targowanie się - depresja - akceptacja... a ja znowu pomyślałam, że to bardzo wysoko zawieszona poprzeczka...
Nielinearna narracja poprowadzona jest tutaj bezbłędnie. Rozdziały dotyczące licealnego życia głównych bohaterów, przeplatają się z tymi dziejącymi się współcześnie. Nie są one jednak określone, więc lektura wymaga uwagi.
Postaci także jest wiele. Już w swojej poprzedniej książce autorka udowodniła, że potrafi nad nimi zapanować, więc i tutaj wszystkie one są świetnie skonstruowane i znakomicie osadzone w fabule.
Mamy tu także „drugie dno”, czyli jakby osobne rozważania, do których skłania ta lektura oprócz śledzenia głównego fabularnego wątku. Pobyt Geo w więzieniu i przystosowanie się do jego warunków, a później znowu konieczność przestawienie się na tryb normalnego życia, śmierć jej matki i choroba jednej z najlepszych przyjaciółek. To wszystko zmusza czytelnika do przemyśleń i nadaje bardzo emocjonalny charakter tej lekturze.
„W każdej historii pojawia się bohater i łajdak.
Czasem to jedna i ta sama osoba.”
I w końcu clue tej powieści, czyli główny wątek, to co sprawia, że czytamy ją z zapartym tchem, mimo, że wszystkiego dowiedzieliśmy się już na początku.
Ale czy na pewno?
„Ty będziesz następna” należy do thrillerów z rodzaju „nieodkładalnych”.
Wszystkie wątki, postaci, fabuła i narracja grają tu jak rzadko kiedy. Zakończenie jest niesamowite!
Ja nie jestem wielkim fanem tego gatunku. Właściwie należy do tych (razem z fantastyką 🤪), bez których mogłabym nadal świetnie funkcjonować w moim czytelniczym świecie. Ocenę moją opieram więc na tych kilkudziesięciu przeczytanych tytułach. I ten był najlepszy! 🤩
Emocje, napięcie, historia...chapeau bas - połknęłam w niespełna dwa dni.
Muszę jednak się przyczepić chociaż trochę 😉...
Znowu słynne szpilki z czerwoną podeszwą 🥴🤣 czyli to, co uwierało mnie w „Małych sekretach”, uznaję więc, że to znak rozpoznawczy autorki 😉 I drugi minusik za tłumaczenie tytułu. A właściwie za wymyślenie nowego. „Ty będziesz następna” jest na pewno bardziej chwytliwy dla przypadkowych gości księgarni, ale oryginalny „Jar of Hearts” jest niezwykle wielowymiarowy i do tej historii pasuje o niebo bardziej 😉
Rzadko kiedy tak mocno polecam thriller. Jeśli jednak chcecie przeczytać w tym roku tylko jeden, weźcie właśnie ten 🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję #WydawnictwoMuza
Policja odnajduje szczątki zaginionej czternaście lat wcześniej Angeli. Okazuje się, że ta kiedyś najpopularniejsza w szkole dziewczyna wcale nie uciekła z domu, jak kiedyś podejrzewano, lecz była ofiarą Dusiciela ze Sweetbay. Zabójcy, który miał na koncie również inne ofiary, także odnalezione po latach.
Okazuje się również, że seryjny morderca był kiedyś związany z...
2021-05-05
Benjamin, Pierre i Nils. Trzej bracia, których poznajemy w momencie wypełniania ostatniej woli ich zmarłej matki. W swoim liście do synów poprosiła ona o rozsypanie jej prochów nad jeziorem, nad którym kiedyś spędzali wszystkie rodzinne wakacje.
Przewrotnie, zdarzenie to jest tym kończącym całą historię. Aby poznać jego przyczynek musimy, wraz z bohaterami tej powieści cofnąć się wiele lat wstecz, zgłębić tę historię i postarać się zrozumieć niezwykle skomplikowane relacje łączące tych trzech dorosłych mężczyzn.
„Każdy nosi w sobie kawałek lasu. Swój własny, taki, który zna na pamięć i który daje poczucie bezpieczeństwa. A własny kawałek lasu to najlepsza rzecz na świecie.”
„Daleko, coraz bliżej” to bardzo ciekawa propozycja od Wydawnictwa Muza, która dzisiaj ma swoją premierę.
To powieść bardzo dojrzała, skomplikowana zarówno w treści jak i w formie. Poruszająca niezwykle ważkie tematy. Nie jest to książka łatwa, niemniej jednak wciąga czytelnika od owej, wspomnianej powyżej, pierwszej sceny.
To opowieść o trudnych rodzinnych relacjach. Wszystko w tej powieści jest tak realistyczne, że czujemy jakby działa się tu i teraz. Bohaterowie żyją, a my czytelnicy możemy obserwować to, co miało wpływ na podejmowane przez nich decyzje.
„Nigdy nie rozmawiali ze sobą o tym, co się wydarzyło, i nie zrobili tego również w tamten wieczór, bo żaden z nich nie wiedział jak to się skończy. Choć być może to wcale nie było potrzebne, może ich wspólne milczenie było najpiękniejszą rzeczą, jaka ich w tamtej chwili spotkała.”
Powieść ta ma także zdecydowanie niecodzienną konstrukcję. Jej początek to jednocześnie jej koniec. W pierwszym rozdziale jesteśmy niesłychanie daleko poznania prawdziwych przyczyn opisywanego zdarzenia, a w miarę posuwania się fabuły, zbliżamy się tak naprawdę do początku historii. Może to sugerować już sam tytuł, ale ma on, tak jak cała historia także i drugie dno.
„Daleko, coraz bliżej” to powieść z głęboką warstwą psychologiczną, która sprawia, że stawiamy sobie pytania dotyczące własnego życia. Uświadamia nam ona jak bardzo kruche jest to, co zostało nam dane i jak mocno trzeba się starać, aby nie dopuścić, by los zabrał nam to wszystko.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Benjamin, Pierre i Nils. Trzej bracia, których poznajemy w momencie wypełniania ostatniej woli ich zmarłej matki. W swoim liście do synów poprosiła ona o rozsypanie jej prochów nad jeziorem, nad którym kiedyś spędzali wszystkie rodzinne wakacje.
Przewrotnie, zdarzenie to jest tym kończącym całą historię. Aby poznać jego przyczynek musimy, wraz z bohaterami tej powieści...
2021-05-12
Alice Henderson pracuje jako dziennikarka w jednej z lokalnych gazet. Pewnej środy odbiera w redakcji telefon z pogróżkami. Początkowo traktuje to jak głupi żart, ale analizując zdarzenia ubiegłych tygodni okazuje się, że w każdą kolejną środę spotykają ją różne niecodzienne sytuacje.
Każda zbliżająca się środa to dla Alice powód do stresu i strachu. Partner dziennikarki wynajmuje prywatnego detektywa, byłego policjanta, Mathew Hill’a, aby chronić Alice i powstrzymać stalkera.
„Dobra wiadomość jest taka, że większość stalkerów to nie zabójcy.
Zła - że wielu zabójców para się najpierw stalkingiem.”
„Zapłacisz mi za to” to drugi thriller Teresy Driscoll. Nie miałam jeszcze przyjemności poznać „Obserwuję cię”, więc podeszłam do niego z „otwartą głową” 😉. Zazwyczaj bowiem, jeśli czytam kolejną książkę danego autora, mam pewne oczekiwania, czasami nawet obawy, że tytuł nie dorówna poprzednim. W tym przypadku zupełnie nowe nazwisko z góry gwarantowało dobrą zabawę. Wynik „z tarczą, czy na tarczy”, nie ma znaczenia, coś nowego oznacza zawsze ciekawe doświadczenie.
Autorka zastosowała narrację nielinearną, więc teraźniejsze wydarzenia przeplatane są tymi z przeszłości Alice i prześladującego ją stalkera. Dzięki takiemu zabiegowi historią nie można się znudzić i czyta się ją błyskawicznie. Zdecydowanie nie działa w tym przypadku powiedzonko „jeszcze jeden rozdział i gaszę światło” 🤣.
Co najbardziej mi się podobało w tej książce, to to, że oprócz głównego wątku, autorka umieściła w niej jeszcze inny, dotyczący relacji łączących Alice z jej matką oraz naszego „złego” z jego bliskimi.
„W tym momencie dociera do mnie, że to, co wcześniej brałam za strach, w ogóle nim nie było. Przez wszystkie tygodnie bałam się stalkera? To nie był prawdziwy strach.”
„Zapłacisz mi za to” to nie jest skomplikowany thriller. To raczej prosta historia. Niemniej jednak utrzymuje czytelnika w ciągłym napięciu przez kilka większych zwrotów akcji. Po drugiej stronie szali autorka kładzie nasze emocje, co gwarantuje czytelniczy rollercoaster, czyli to, na co miłośnicy gatunku czekają najbardziej. Oczywiście muszę przyznać, że chciałam zabawiać się w detektywa, i że, tym razem, udało się autorce wodzić mnie za nos. Obstawiałam raz tego, raz innego. Później okazało się, że nawet dobrze, ale gdzieś w końcu porzuciłam ten trop i typowałam inaczej 😂🤣 Jeden-zero dla autorki!
Z przyjemnością sięgnę również po jej poprzednią książkę.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu SQN.
Alice Henderson pracuje jako dziennikarka w jednej z lokalnych gazet. Pewnej środy odbiera w redakcji telefon z pogróżkami. Początkowo traktuje to jak głupi żart, ale analizując zdarzenia ubiegłych tygodni okazuje się, że w każdą kolejną środę spotykają ją różne niecodzienne sytuacje.
Każda zbliżająca się środa to dla Alice powód do stresu i strachu. Partner dziennikarki...
2021-05-19
Helen Thorpe ma wspaniałego męża, bliskich przyjaciół i piękny dom w Greenwich Park. Spodziewa się także upragnionego dziecka. Kiedy Helen zapisuje się na do szkoły rodzenia nie sądzi, że ten dzień mógłby przesądzić o jej dalszym życiu. W wyniku zbiegu okoliczności na zajęcia dociera sama. Nie ma ani Daniela, ani Sereny, szwagierki Helen, która również spodziewa się dziecka. Jest za to Rachel, nieznajoma samotna kobieta, która chętnie dotrzymuje Helen towarzystwa. Obie kobiety zbliżają się do siebie, ale pewnego dnia Rachel znika...
„Myślałam o tym, jakie to nowoczesne szukać odpowiedzi w internecie. Ile milionów kobiet siedzi teraz, tak jak ja, w pięknym domu, z kieliszkiem wina w ręce lub z dzieckiem w brzuchu albo z jednym i drugim, i ze łzami w oczach wpisuje dokładnie te same słowa?”
Wydarzenia przedstawione są z punktu widzenia Helen, naszej głównej bohaterki, Sereny, jej szwagierki i Katie, jej przyjaciółki. Pozwala to spojrzeć na postępowanie Helen również z innych perspektyw niż jej własna, co zdecydowanie jest korzystne i ciekawe dla czytelnika. Chociaż poznajemy je wszystkie, to głównymi bohaterkami są zdecydowanie Helen i Rachel. Niestety żadna z tych postaci nie przypadła mi do gustu, żadnej nie polubiłam. Szczególnie Helen była postacią niezwykle irytującą. Do tego stopnia, że miałam ochotę wyciągnąć ją z kart powieści i mocno nią potrząsnąć 🥴😉
To mój największy zarzut dla tej powieści, bo owszem wzbudziła ona we mnie emocje, tylko chyba nie w tym miejscu gdzie powinna. Niestety przez to niejako rozmyły się inne moje odczucia, których powinnam doświadczyć czytając thriller. Irytacja zabiła wszytko. Niemniej jednak, teraz, oceniając „na zimno”, „Greenwich Park” ma również swoje mocne strony, a do nich zdecydowanie należy sama historia, która jest świetna i dobrze opowiedziana. Jest także, co zawsze dopisuję do zalet, mocno osadzona w realiach, co, przy wciągającej lekturze, powoduje złudzenie, że historia toczy się tuż obok nas 🤩
„Greenwich Park” to debiut Katherine Faulkner. Nie jest to thriller idealny, ale jest na tyle ciekawy, że sięgnę po kolejny, jeśli się pojawi.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Helen Thorpe ma wspaniałego męża, bliskich przyjaciół i piękny dom w Greenwich Park. Spodziewa się także upragnionego dziecka. Kiedy Helen zapisuje się na do szkoły rodzenia nie sądzi, że ten dzień mógłby przesądzić o jej dalszym życiu. W wyniku zbiegu okoliczności na zajęcia dociera sama. Nie ma ani Daniela, ani Sereny, szwagierki Helen, która również spodziewa się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-01
Amerykańskie przedmieście lat piędziesiątych. Domki jak z obrazka, wystrzyżone trawniki i nienaganne rabaty. Kobiety zajmujące się wychowaniem dzieci, prowadzeniem domu oraz byciem dobrą żoną i sąsiadką. Pośród nich Joyce. Niby jedna z nich, ale jednak inna. Pochodząca z „innego świata”, matka dwojga dzieci.
Dla Ruby, czarnoskórej pomocy domowej, wizyty w domu Joyce są niczym promień słońca w pochmurny dzień. Podczas wielu godzin ciężkiej, mało płatnej pracy w innych domach na osiedlu Sunnylakes, u Joyce zawsze czeka na Ruby uśmiech i życzliwość.
Aż pewnego dnia Ruby zastaje w domu tylko dwójkę dzieci Joyce. Ich mama zniknęła.
„Mieszkańcy Sunnylakes żyją jak w krainie snu. Pilnują, żeby nikt nie przebił tej ich bańki, ale to tylko... pozory.”
„Bardzo długie popołudnie” to debiutancki kryminał Ingi Vesper. Moim zdaniem autorka poradziła sobie dobrze, chociaż temat był niełatwy. Nawet jeśli sama zagadka kryminalna nie jest bardzo wysokich lotów to już tło społeczno-psychologiczne przedstawione jest tutaj bardzo szczegółowo. Szczególnie w kontekście nierówności rasowych. Brawa za to, że w debiutanckiej powieści autorka nie bała się poruszyć tego, cały czas trudnego, pomimo upływu lat, tematu.
„Mając do czynienia z czarnymi, niektórzy ludzie jej pokroju dostrzegają pewne pokrewieństwo, inni widzą tylko niższy szczebel drabiny. Czerpią satysfakcję z faktu, ze ktoś ma w życiu gorzej niż oni.”
„ Bardzo długie popołudnie” czyta się dobrze i płynnie. Łatwo wejść w klimat tej książki, czuć kalifornijskie słońce, a opisy są tak barwne, że sceny przesuwają się przed oczami niczym film.
Kryminalnie, jak już wspomniałam, nie jest odkrywczo, ale poprawnie. Co najważniejsze, nie jest schematycznie, myślę, że także dzięki niezwykle ciekawemu tłu.
Wiem już teraz, że tę książkę zapamiętam jako dobrą powieść obyczajową z wątkiem kryminalnym. Lekką lekturę, z klimatem, która ma moc oderwania czytelnika od rzeczywistości na kilka godzin.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Słowne.
Amerykańskie przedmieście lat piędziesiątych. Domki jak z obrazka, wystrzyżone trawniki i nienaganne rabaty. Kobiety zajmujące się wychowaniem dzieci, prowadzeniem domu oraz byciem dobrą żoną i sąsiadką. Pośród nich Joyce. Niby jedna z nich, ale jednak inna. Pochodząca z „innego świata”, matka dwojga dzieci.
Dla Ruby, czarnoskórej pomocy domowej, wizyty w domu Joyce są...
2021-06-20
Lila Anderson budzi się na szpitalnym łóżku. Okazuje się, że jest jedyną osobą ocalałą z wypadku samochodowego, w którym zginął jej kolega i jeszcze jedna osoba, nieznajoma młoda dziewczyna. Lila powoli wraca do siebie, wychodzi do domu i w swoich rzeczach odnajduje medalion, który na pewno nie należy do niej. Uznaje, że jest on własnością Stephanie - nieznajomej dziewczyny, która zginęła w wypadku. Lila jedzie na jej pogrzeb z zamiarem zwrócenia medalionu i złożenia kondolencji jej rodzinie. Tam poznaje Jacka Foleya, przyrodniego brata Stephanie, który wyraźnie daje jej do zrozumienia, że nie jest tam mile widziana.
Splot dziwnych wydarzeń powoduje, że Lila i Jack angażują się we wspólne amatorskie śledztwo, a w miarę jego postępów okazuje się, że nie wszystko jest takie jak wydawało się na początku...
„Być może to prawda, że zawsze istnieje ktoś, komu jest gorzej.”
„Zamilknij na zawsze” to książka, która swoją premierę miała zaledwie kilka dni temu. Przyznaję, że początkowo czytało mi się bardzo trudno. Ciężko było mi wejść w tę historię pomimo, że narracja jest linearna, zdania krótkie, a język powieści prosty. Dopiero mniej więcej w połowie coś drgnęło i wciągnęły mnie wydarzenia fabularne. Niemniej jednak nie obyło się bez zgrzytów ponieważ skumulowało się tu wiele rzeczy, za którymi nie przepadam w tym gatunku.
Po pierwsze, bohaterka, którą ktoś cały czas stara się znokautować, a ona wstaje i idzie dalej.
Po drugie, zbyt wiele splotów niewiarygodnych zdarzeń.
I w końcu, to najgorsze, wpleciona w fabułę taka „opera mydlana”, że zastanawiałam się, który wątek jest tu ważniejszy, czy ten miłosny, czy jednak ten, nazwijmy go, kryminalny.
Podsumowując, „Zamilknij na zawsze” zaczyna się groźnie, po czym pędzi przez wydarzenia przeplatane na zmianę miłosnymi uniesieniami i niewiarygodnymi zbiegami okoliczności, aby zakończyć się na trochę wydumanym finale.
Ale...było jednak coś, co sprawiło, że nie odłożyłam jej w połowie. Chciałam wiedzieć jak się zakończy, chociaż bardzo szybko zorientowałam się kto jest sprawcą i każda następna strona była tylko potwierdzeniem moich przewidywań.
Książka Keri Beevis na pewno sprawdzi się jako wakacyjna lektura. Taki miły dodatek do plażowego leżaka 😉
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Lila Anderson budzi się na szpitalnym łóżku. Okazuje się, że jest jedyną osobą ocalałą z wypadku samochodowego, w którym zginął jej kolega i jeszcze jedna osoba, nieznajoma młoda dziewczyna. Lila powoli wraca do siebie, wychodzi do domu i w swoich rzeczach odnajduje medalion, który na pewno nie należy do niej. Uznaje, że jest on własnością Stephanie - nieznajomej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-06-23
Juva, główna bohaterka „Żelaznego wilka” pochodzi z czytających z krwi. Pomimo to, że jest częścią tego rodu, to bardzo nim gardzi. Juva jest łowczynią wilków. Stara się nie myśleć o przeszłości, próbuje budować swoje życie od nowa, zapominając o przodkach. Jednak pewien splot wydarzeń powoduje, że będzie musiała ona powrócić do tego, co chce wymazać z pamięci. Będzie musiała zmierzyć się ze swoją przeszłością.
„Żelazny wilk” to pierwsza książka z gatunku fantastyka po jaką sięgnęłam od czasu Harrego Pottera. Minęło więc lat ...wiele 😉
Czytałam ją długo, a po lekturze także długo starałam się ją „przetrawić” 😉 Stało się tak przede wszystkim dlatego, że była ona dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Mam wrażenie, że na przestrzeni tych lat, kiedy nie miałam styczności z tym gatunkiem, bardzo mocno on ewaluował. Dlatego też zupełnie nie czuję się na siłach, żeby ocenić tę powieść. Niemniej jednak mogę napisać o wrażeniach, jakie wywołała ta niecodzienna dla mnie lektura.
To jedna z tych książek, które jednoczenie i chcemy skończyć, i chcielibyśmy aby historia toczyła się bez końca 😉 Napisana jest pięknym i bardzo plastycznym językiem. Gdzieś w połowie lektury zupełnie zapomniałam, że należy do gatunku, przed którym wzbranialam się wiele lat. Bardzo wciągnęła mnie ta historia, zafascynowali genialnie wykreowani bohaterowie, zauroczył świat przedstawiony przez autorkę i niesamowity klimat tej powieści.
Warto także wspomnieć o pięknych opisach, które, jeśli są, zawsze doceniam.
Cała historia jest bardzo misternie utkana, co świadczy o kunszcie pisarskim autorki, ale także wymusza na czytelniku uważną lekturę, ponieważ każdy z wątków ma tu znaczenie i łatwo byłoby się zagubić.
Jestem niezwykle zadowolona, że dzięki uprzejmości wydawnictwa mogłam wkroczyć w świat zupełnie dla mnie nowy.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
Juva, główna bohaterka „Żelaznego wilka” pochodzi z czytających z krwi. Pomimo to, że jest częścią tego rodu, to bardzo nim gardzi. Juva jest łowczynią wilków. Stara się nie myśleć o przeszłości, próbuje budować swoje życie od nowa, zapominając o przodkach. Jednak pewien splot wydarzeń powoduje, że będzie musiała ona powrócić do tego, co chce wymazać z pamięci. Będzie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-08-22
„Przyciska papier do mokrej powierzchni. Ciepło świeżego moczu wystarczająco dobrze działa i nie będzie musiała chuchać. Wyłania się szyfr.
W jej oczach pojawia się niepokój. Czytanie w lustrze zajmuje chwilę. Maleńkie cyfry ze skrawka papieru przenosi na inny kawałek...”
Elżbieta I, niezwykle charyzmatyczna i inteligentna angielska królowa i John Dee, mężczyzna, który zrobiłby dla niej wszystko. On nie może przyznać się do swojego uczucia, ale ona wszystko wie. Wie także, jak dobrze to wykorzystać w bezwzględnej politycznej walce. John nie może zdobyć królewskiego serca, ale może zrobić dla niej jeszcze więcej. Może stać się „królewskimi oczami”...
„O tobie, John, zawsze myślę jak o swoich oczach, które wyraźnie widzą w ciemności, podczas gdy oczy innych potrafią ujrzeć wyłącznie ciemność.”
Książkę Olivera Clementsa to nie łatwa lektura. Mimo, że temat jest „zawsze młody”, a fabuła niezwykle ciekawa, to język powieści, ogrom zdarzeń oraz postaci sprawił, że ciężko było mi się wgryźć w tę fabułę. Czytelnik od pierwszych stron wrzucony jest na głęboka wodę wydarzeń, które mkną jedno za drugim. W związku z tym pierwsza połowa powieści była dla mnie jedynie próbą połapania się kto jest kim i w którym miejscu fabuły teraz jestem. Na szczęście druga cześć „Oczu królowej” w końcu przyniosła tę prawdziwą czytelniczą radość. Poznałam nie tylko bohaterów, ale także specyficzny styl autora i dopiero wtedy mogłam zatopić się w tej szalonej lekturze. Mówię „szalonej”, bo fabuła gna „na łeb, na szyję” i nie zwolni aż do końca.
„Wydrapał dla niej symbol u siebie na ścianie, banalny - dwoje oczu osłoniętych przed słońcem dłonią z kciukiem zwróconym do dołu. Do złudzenia przypominał dwa zera i siódemkę.”
Chyba jednak nie do końca tego spodziewałam się po tej powieści. Myślałam, że dostanę trochę leniwą, przygodową opowieść z gatunku płaszcza i szpady, a lektura ta okazała się krwawym thrillerem w nowoczesnym wydaniu.
„Oczy królowej” zdecydowanie są dla mnie zaskoczeniem. Czy to dobrze? Chyba jeszcze nie wiem, ale chętnie przeczytałabym drugi tom, bo ten pozostawił niedosyt, który wynikał z mojego późnego „odnalezienia się” w fabule 😉. Autor zdecydowanie kupił mnie trochę nieoczywistym i zdecydowanie oryginalnym stylem 🤩
Sensacyjne wydarzenia, tajni agenci, niezwykle krwawe i sugestywne opisy, wszystko to składa się na fabułę tej powieści.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Rebis.
„Przyciska papier do mokrej powierzchni. Ciepło świeżego moczu wystarczająco dobrze działa i nie będzie musiała chuchać. Wyłania się szyfr.
W jej oczach pojawia się niepokój. Czytanie w lustrze zajmuje chwilę. Maleńkie cyfry ze skrawka papieru przenosi na inny kawałek...”
Elżbieta I, niezwykle charyzmatyczna i inteligentna angielska królowa i John Dee, mężczyzna, który...
2021-10-09
Maggie Holt otrzymuje w spadku posiadłość Baneberry Hall. Jako dziecko mieszkała tam trzy tygodnie wraz z rodzicami, tylko nic z tego czasu nie pamięta. Wszytko co wie o tym domu, to to, co opisał jej ojciec w książce. Książce, która błyskawicznie stała się bestsellerem, co wpłynęło na całe późniejsze życie Maggie. Książce, której ona nienawidzi, bo dom, który jest w niej opisany jest nawiedzony...
„Każdy dom ma jakąś historię i jakiś sekret.”
„Wróć przed zmrokiem” to świeżutka propozycja od Wydawnictwa Kobiecego. Jeśli chodzi o fabułę to zdecydowanie wyróżnia się wśród nowości swojego gatunku, ponieważ nie jest to ani typowy thriller, ani horror. Dlatego też byłam bardzo ciekawa tego tytułu.
Autorowi udało się stworzyć fantastyczny klimat nawiedzonego domu. I mimo, że nie jest to horror, raczej thriller z jego elementami, to czasami naprawdę czytelnikowi jeżą się włosy na karku.
Czyta się błyskawicznie. Jest to zasługą świetnej konstrukcji tej powieści. Teraźniejsze wydarzenia przeplatają się z tymi, wybranymi ze znienawidzonej przez główną bohaterkę książki jej ojca.
Akcja wartka, bohaterowie kolorowi - czego chcieć więcej?
Może tylko ciekawego zakończenia?
I tu takie znajdziemy! Ciekawe i zaskakujące. Czujemy, że autor puścił oko do czytelników, czujemy się trochę „wkręceni”. Super!
Jestem bardzo miło zaskoczona książką „Wróć przed zmrokiem”. Jej lektura to, po prostu, świetna zabawa. Miła odskocznia od czasami ciężkich i zbyt mrocznych thrillerów.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
Maggie Holt otrzymuje w spadku posiadłość Baneberry Hall. Jako dziecko mieszkała tam trzy tygodnie wraz z rodzicami, tylko nic z tego czasu nie pamięta. Wszytko co wie o tym domu, to to, co opisał jej ojciec w książce. Książce, która błyskawicznie stała się bestsellerem, co wpłynęło na całe późniejsze życie Maggie. Książce, której ona nienawidzi, bo dom, który jest w niej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-10-19
„Czym jest jeden sekret więcej?”
Izzy i Bec, przyjaciółki od czasów szkolnych. Różni je właściwie wszytko, od wyglądu po status społeczny, ale cały czas utrzymują ze sobą kontakt. Jednak w dorosłym życiu serdeczne uczucia powoli zastępują zgoła inne. Zazdrość, zawiść oraz stare i nigdy niezapomniane urazy i pretensje. Kiedy w końcu życie Bec zaczyna się układać, Izzy zaczyna się zachowywać prawie irracjonalnie. Bec nie pozostaje dłużna przyjaciółce. Kiedy emocje sięgają zenitu i Bec jedzie do domu Izzy by wygarnąć jej co o tym wszystkim myśli, zastaje przyjaciółkę martwą.
„Szkoda, że nie mogę ci powiedzieć, jak pięknie wyglądają te maleńkie kropelki koloru wina, albo że kałuża krwi wokół twojej głowy przypomina aureolę.”
„Toksyczna przyjaźń” to typowy brytyjski thriller z gatunku domestic noir. W tym roku dzięki Wydawnictwu Muza mieliśmy okazję poznać ich co najmniej kilka. Ten należy do tych bardziej dynamicznych. W jego fabule nie ma miejsca na złapanie oddechu, bo akcja pędzi do przodu. W kolejnych wydarzeniach poznajemy relacje zarówno pomiędzy dwiema przyjaciółkami jak i pozostałymi bohaterami powieści. Niestety wszyscy, oprócz psa jednej z bohaterek 😉 są niezwykle irytujący. Rzadko mi się to zdarza, ale nie udało mi się polubić ani jednego bohatera. Być może dlatego, że każdy z nich ma jakiegoś „trupa w szafie”, każdy coś ukrywa, kręci i manipuluje pozostałymi.
Cóż, tytuł zobowiązuje i wspomniane relacje są naprawdę toksyczne.
Myślę, że „Toksyczna przyjaźń” zadowoli fanów gatunku. To taki „pewniak” 😉. Z jednej strony nic odkrywczego, z drugiej to naprawdę solidny thriller z wartką akcją, kilkoma dynamicznymi zwrotami i, co najważniejsze, z naprawdę fajnym zakończeniem!
Zakończenie jest tutaj bardzo ciekawe i plusik dla autorki, bo udało się jej mnie „wkręcić”. Oprócz tego, jest to zakończenie otwarte, więc pozwala także czytelnikowi na własną jego interpretację i „dopowiedzenie” sobie dalszej części historii 😉
Polecam, jeśli macie ochotę pooddychać trochę toksycznym powietrzem 🤪😉🤩
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
„Czym jest jeden sekret więcej?”
Izzy i Bec, przyjaciółki od czasów szkolnych. Różni je właściwie wszytko, od wyglądu po status społeczny, ale cały czas utrzymują ze sobą kontakt. Jednak w dorosłym życiu serdeczne uczucia powoli zastępują zgoła inne. Zazdrość, zawiść oraz stare i nigdy niezapomniane urazy i pretensje. Kiedy w końcu życie Bec zaczyna się układać, Izzy...
2021-10-24
Przed kilkoma laty, na służbie, ginie jedna z częstochowskich policjantek. Jej partner, komisarz Wilk, nie zdołał jej wtedy pomóc.
W tym samym czasie, w wypadku samochodowym ginie syn i mąż Magdy, psychoterapeutki. Po sześciu latach przed domem Magdy zostaje znaleziona zamordowana kobieta.
Sprawę prowadzi Wilk ze swoją nową partnerką. W tym śledztwie pytań jest więcej niż odpowiedzi. Czy Wilkowi uda się rozwiązać tę zawikłaną sprawę? Tym bardziej, że wszystko wskazuje na to, że sprawa dotyka go osobiście...
"Tak, przeszłość należy zostawić za sobą i ruszyć z nadzieją naprzód."
"W cieniu terapeutki. Zazdrość" to debiut literacki Anny Krystaszek. A z debiutami bywa różnie... W tym przypadku jest tak, że nie potrafię tego ocenić. Z pewnością dlatego, że moją uwagę przykuło, zupełnie niepotrzebnie, kilka rzeczy, które popsuły mi radość z odbioru fabuły. Bo ta, sama w sobie, jest dobra. Nawet bardzo dobra. Jak przystało na thriller psychologiczny jest tajemniczo, jest zawiło i nawet trochę mroczno. Historia jest wielowątkowa. Nie wiemy czego się spodziewać ze strony bohaterów, bo nie ma tutaj dobrych i złych. Każdy z nich ma coś, co ukrywa, każdy wie coś, o czym nie chce powiedzieć. Tworzy to aurę tajemniczości, co przy wielkiej zawiłości tej historii z pewnością dało by efekt wow...
no właśnie...
Język jest, jak dla mnie, jest zdecydowanie zbyt siermiężny, żeby nie powiedzieć prostacki. Wiele zarówno przekleństw jak i kolokwializmów. Podejrzewam, że taki był zamysł by, być może, trochę zaszokować czytelnika, a może dodatkowo nim wstrząsnąć. Uważam, że zupełnie niepotrzebnie, bo ta historia świetnie obroniłaby się sama, bez "ozdobników". Czasami mniej znaczy więcej i fajnie jest gdy autor pozostawia pole do popisu dla wyobraźni czytelnika. Niestety tu wszystko wywalone jest "kawa na ławę". Druga rzecz, która zepsuła mi lekturę, to dialogi. Cały czas zastanawiałam się: "O matko jedyna! Czy czytał to ktoś przede mną?" Niezwykle irytujący sposób prowadzenia dialogu, gdzie absolutnie każde zdanie zaczyna się imieniem osoby, do której się zwracano. To ciągłe: Magdo, Kubo, Olgo, Pawle...Ja wiem, że tak się tak czasami mówi, ale na pewno nie w każdym zdaniu prowadzonego dialogu. Znowu odebrałam to jako ignorancję dla inteligencji czytelnika - on naprawdę wie o czym czyta (nawet jeśli czasami autor myśli inaczej). Finalnie dało to poczucie nienaturalności dialogu, co mi osobiście bardzo przeszkadzało. W reszcie ostatnie - zakończenie. Wielu pewnie powie: zaskakujące! Ja powiem: trochę wymuszone i trochę na siłę. Znowu wszystko powiedziane, opisane, podkreślone kursywą... Ponownie odebrałam to jako niepotrzebne narzucenie się czytelnikowi. Nie pozostawiające mu przestrzeni na oddech i refleksję...
Wszystko to sprawiło, że nie wiem jak ocenić tę książkę. W moim odczuciu ogromny potencjał samej (świetnej) historii został przygnieciony czymś, co zamiast niej samej, zostało mi w głowie. Niepotrzebnie.
Staram się, by debiut Anny Krystaszek pozostał w mojej pamięci jako znakomita historia, którą w rzeczy samej, jest. Nie wiem nawet, czy (fabularnie) nie jest to jeden z lepszych polskich thrillerów jakie dane mi było przeczytać. Wszystko co mnie uwierało kładę na karb błędów (albo zapędów) debiutanta. Bo potencjał jest. Ogromny. Oceńcie sami!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Przed kilkoma laty, na służbie, ginie jedna z częstochowskich policjantek. Jej partner, komisarz Wilk, nie zdołał jej wtedy pomóc.
W tym samym czasie, w wypadku samochodowym ginie syn i mąż Magdy, psychoterapeutki. Po sześciu latach przed domem Magdy zostaje znaleziona zamordowana kobieta.
Sprawę prowadzi Wilk ze swoją nową partnerką. W tym śledztwie pytań jest więcej niż...
2021-12-23
"Nazywam się Eleonora Akwitańska, mam trzynaście lat. Demony przebrane za posłańców przynoszą mi wiadomość, że mój ojciec zmarł w niecodziennych okolicznościach podczas pielgrzymki do Composteli..."
Eleonora Akwitańska nie pragnie niczego bardziej niż pomścić śmierć swojego ojca. Z tego powodu poślubia syna króla Francji Ludwika VI Grubego. Jest przekonana, że to właśnie przyszły teść jest zamieszany w morderstwo jej ojca. Jednak podczas wesela król umiera podobną śmiercią. Eleonora nagle staje się królową, a jej mąż królem Francji, którym nigdy nie chciał być. Oboje próbują dowiedzieć się kto stoi za tajemniczymi zabójstwami. Kto dążył do tego, by tron objęło dwoje niedoświadczonych władców.
Aby się tego dowiedzieć czasami należy zanurzyć się w brudny, średniowieczny świat, wcale nieodpowiedni dla koronowanych głów. A jeszcze gorzej gdy serce podpowiada co innego, niż to czym kieruje się rozum.
"Życie raczej nie stanie się łatwiejsze, za to my możemy stać się silniejsi. i wolę myśleć, że odtąd zawsze, codziennie, będziemy przeżywać przedostatni dzień wojny."
Po pierwsze - nie jest to mój ulubiony gatunek. I wiedziałam to już wtedy, kiedy zgłosiłam do wydawnictwa chęć przeczytania tej książki. Po prostu nie mogłam przejść obojętnie obok następnej powieści autorki genialnej trylogii Białego Miasta.
Początek lektury był dla mnie trudny pod względem połapania się wśród tych wszystkich postaci i wątków. Później za to nie mogłam się oderwać, ponieważ świat przedstawiony w "Akwitanii" był tak odmienny, tak ciekawy i tak niesamowicie fascynujący, że nie sposób było odłożyć tę książkę na bok.
"Akwitania" to zupełnie inna książka niż trylogia Białego Miasta. Oczywiście jest tak samo znakomicie napisana, ale w zupełnie innym klimacie. Nawet trudno ją zaszufladkować jako przedstawiciela jakiegoś konkretnego gatunku. Myślę, że najbliżej byłby thriller historyczny, ale mogłaby to być z powodzeniem powieść szpiegowska lub kryminał. Cząstki każdego z tych gatunków można dopatrzeć się w tej misternie utkanej fabule.
Zakończenie jest tu wisienką na torcie. Świetne, zaskakujące i co najważniejsze w tych gatunkach - logiczne. Takie, które zadowoli wszystkich miłośników suspensu.
Trzeba także wspomnieć, że graficznie również jest bardzo ciekawa. Mapa oraz drzewa genealogiczne Eleonory i Ludwika są bardzo pomocne w odnalezieniu się czytelnika w fabularnej czasoprzestrzeni.
Lektury ostatniego roku udowodniły mi kilkukrotnie, żeby nie rezygnować z książek, które nijak wpisują się w moje ulubione gatunki, a "Akwitania" tylko potwierdziła tę tezę.
Dziękuję Wydawnictwu Muza z egzemplarz recenzencki.
"Nazywam się Eleonora Akwitańska, mam trzynaście lat. Demony przebrane za posłańców przynoszą mi wiadomość, że mój ojciec zmarł w niecodziennych okolicznościach podczas pielgrzymki do Composteli..."
Eleonora Akwitańska nie pragnie niczego bardziej niż pomścić śmierć swojego ojca. Z tego powodu poślubia syna króla Francji Ludwika VI Grubego. Jest przekonana, że to właśnie...
2021-12-25
„Jest Pan albo niezwykłym detektywem, albo okropnym romantykiem.”
W piątym tomie przygód inspektora Scotland Yardu udajemy się w okolice Newcastle. Richard Jury spędza tam świąteczny czas. Podczas zwiedzania okolicy poznaje tajemniczą kobietę. Jury jest zafascynowany Helen Minton i chętnie umawia się na kolejne spotkanie. Kiedy na nie przybywa, okazuje się, że Helen nie żyje. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Jednak Jury w to nie wierzy i dyskretnie rozpoczyna prywatne śledztwo, które zaprowadzi go w kręgi angielskiej arystokracji. Wbrew początkowym planom swoje święta Jury spędzi wiejskiej posiadłości rozwiązując sprawę dwóch morderstw. W wigilijnej kolacji będą mu towarzyszyć starzy znajomymi: Melrose Plant i jego ciotka Agatha, ale także zabójca... 🧐☠️
„W tym domu siadanie do kolacji nie przedstawia kłopotu, martwi mnie raczej podnoszenie się zza stołu.”
Raczej nie jestem osobą, która w okresie świątecznym szuka korespondujących z nim lektur. „Zajazd Jerozolima” trafił mi się przypadkiem, akurat teraz, jako kolejny jednego z ulubionych cykli. Sięgnęłam po tę lekturę, ponieważ wiedziałam, że to „pewniak”, który zagwarantuje miłe spędzenie kilku wolnych świątecznych dni. Oczywiście czytanie go w tym czasie tylko „podkręciło” klimat tej historii. Bo po co rozmawiać przy świątecznym stole o polityce, skoro można o morderstwie 😉
„Zajazd Jerozolima” okazał się najlepszym tomem tego cyklu. Może właśnie dzięki temu klimatowi 😉, bo przecież wszystkie poprzednie również bardzo mi się podobały. I tak jak wcześniej mamy tu galerię niesamowitych postaci, w tym, jak to u Grimes, świetnie sportretowanych postaci dziecięcych. Fabuła jest dynamiczna, a sprawa kryminalna ciekawa, dzięki czemu czyta się szybko i płynnie.
Zawsze przy okazji książek autorstwa Marhy Grimes zastanawiam się jak to się dzieje, że Amerykanka potrafiła napisać tak bardzo angielskie kryminały. Świetne to jest...tak po prostu doskonałe! Bez udziwnień, proste, w odpowiednim klimacie i tempie poprowadzone historie, których nie powstydziliby się najlepsi angielscy autorzy kryminałów.
Jak zawsze polecam ten mało znany (a szkoda!) amerykańsko-angielski cykl kryminalny 🤩
„Jest Pan albo niezwykłym detektywem, albo okropnym romantykiem.”
W piątym tomie przygód inspektora Scotland Yardu udajemy się w okolice Newcastle. Richard Jury spędza tam świąteczny czas. Podczas zwiedzania okolicy poznaje tajemniczą kobietę. Jury jest zafascynowany Helen Minton i chętnie umawia się na kolejne spotkanie. Kiedy na nie przybywa, okazuje się, że Helen nie...
2021-12-11
2021-12-11
2021-11-15
„Bo wiecie obywatelu, że pice alkoholu nie rozwiązuje problemów, podobnie zreszta jak picie mleka.”
Jest rok 1986. Młoda dziewczyna - studentka wraca do akademika. Nigdy jednak tam nie dociera.
W roku następnym w Poznaniu odbywają się Międzynarodowe Targi. Jak to zwykle bywa zainteresowanych jest wielu, od zagranicznych biznesmenów po dziewczyny do towarzystwa, które także mają szanse „ubić” przy okazji kilka świetnych interesów 😉.
Na dancingu w hotelu Polonez zostaje zastrzelona wokalistka z zespołu grającego gościom do tańca i kotleta. Okazuje się, że dziewczyna miała również drugi etat i dorabiała na boku „obsługując” co lepszych hotelowych gości. Pomimo wielu osób bawiących się tego wieczora w Polonezie nikt nie widział sprawcy. Na szczęście na sali był również Teofil Olkiewicz, który na gorąco rozpoczął prowadzenie śledztwa.
W tym samym czasie Ryszard Grubiński zostaje okradziony podczas pokera, właśnie w czasie kiedy stawka na stole sięgnęła zenitu. Zdaje sobie sprawę, że to nie był przypadek i zleca ciche śledztwo zaprzyjaźnionemu z nim kapitanowi Brodziakowi.
Jak potoczą się losy tych spraw? O tym w „Morderczej rozgrywce!
„Niezależnie od tego co się wydarzy w Polsce, ludzi zawsze będzie stać na alkohol. Picie to w końcu narodowa tradycja.”
Najnowszy tom przygód poznańskich milicjantów, tak jak poprzednie, przenosi nas do Poznania. Tym razem w dzikie lata osiemdziesiąte. Obserwujemy więc rosnące miejscowe biznesy, cinkciarzy, panienki z dancingów szukające swojego szczęścia i wielkie wydarzenia - tym razem międzynarodowe poznańskie targi.
Jak zwykle u Ryszarda Ćwirleja dostajemy mnogość wątków i jak zwykle, z niesamowitą finezją wątki te zbiegną się ze sobą w końcówce powieści. To już właściwie znak rozpoznawczy tego autora. Solidny kryminał z solidnym zakończeniem. Fabuła mocno osadzona w ówczesnej rzeczywistości i kupa dobrego, ciętego języka.
Co mi sprawiło największą frajdę, oprócz spotkania ze starymi dobrymi znajomymi 🤩, to to, że akcja dzieje się w latach które pamiętam. To, oprócz oczywistego zadowolenia z obcowania ze świetnym kryminałem, doprawiło to spotkanie szczyptą nostalgii za tymi dzikimi latami 🙃. Bo one już nie wrócą, ale powspominać zawsze miło.
Akurat tego tytułu i tego autora reklamować nie trzeba. Każdy z wiernych czytelników ma swoje powody, dla których sięga po jego książki. Tym, którzy jeszcze nie czytali powiem tylko, że warto znać 🙂
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
„Bo wiecie obywatelu, że pice alkoholu nie rozwiązuje problemów, podobnie zreszta jak picie mleka.”
Jest rok 1986. Młoda dziewczyna - studentka wraca do akademika. Nigdy jednak tam nie dociera.
W roku następnym w Poznaniu odbywają się Międzynarodowe Targi. Jak to zwykle bywa zainteresowanych jest wielu, od zagranicznych biznesmenów po dziewczyny do towarzystwa, które...
Południowy Londyn, ulica Lowland Way, kilkanaście kilometrów od centrum, a jednak to cichy i spokojny zakątek przedmieść, głównie za sprawą starań i solidarności jego mieszkańców.
Niestety jedna z mieszkanek tej ulicy umiera, a jej spadkobierca nie jest zainteresowany współpracą z sąsiadami. Ich życie zmienia się w koszmar. To co zdołali już osiągnąć legło w gruzach, więc ze wszystkich sił starają się pozbyć niewygodnego nowego sąsiada. Solidarnie, jak zwykle, ale jak się także okazuje, każdy na własną rękę.
Kiedy dochodzi do tragicznego wypadku policja wszczyna śledztwo...
„Poczucie winy zdawało się zaciskać palce na jej gardle, nie pozwalając zaczerpnąć tchu. Teraz, kiedy wszystko sprowadziło się do walki o przetrwanie, honor był luksusem.”
Louise Candlish kolejny raz zabiera nas na wycieczkę na londyńskie przedmieścia. Tak jak w poprzedniej jej książce narracja „Na progu zła” przedstawiona jest z perspektywy wielu osób. Ten zabieg pozwala na wczucie się czytelnika w każdą z postaci z osobna. Jednak, odmiennie niż w pierwszej książce, akcja „Tuż za ścianą” dzieje się nieśpiesznie, a jej zwroty raczej nie przyprawiają o przyspieszone bicie serca. Zagłębianie się w fabułę przypomina raczej podglądanie sąsiadów zza odchylonej firanki. Wychodzą na jaw grzeszki mieszkańców Lowland Way, ich lęki i obawy, ale także obłuda i fałsz, na co dzień przykryte nieszczerymi uśmiechami i życzeniami „miłego dnia”. Nacisk położony jest tu bardziej na interakcje między bohaterami, niż na to by czytelnikowi przechodził dreszcz po plecach.
Niestety zakończenie także nie zwala z nóg. Tak jak w poprzedniej książce autorki jest ono z rodzaju otwartych i każdy z czytelników mógłby dopisać jeszcze kilka zdań od siebie.
„- Zamknęli niewinnego człowieka.
- A kto według pana jest winny? - spytała adwokatka, ale jej mina mówiła, że nie spodziewa się odpowiedzi.”
„Tuż za ścianą” czyta się błyskawicznie, wystarczy jedno popołudnie lub dwa wieczory aby rozwiązać zagadkę z Lowland Way. Czy to rozwiązanie okaże się szczęśliwe dla jej mieszkańców? Według mnie nie, ale każdy z nas mógłby rozważyć to na swój sposób.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Muza.
Południowy Londyn, ulica Lowland Way, kilkanaście kilometrów od centrum, a jednak to cichy i spokojny zakątek przedmieść, głównie za sprawą starań i solidarności jego mieszkańców.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNiestety jedna z mieszkanek tej ulicy umiera, a jej spadkobierca nie jest zainteresowany współpracą z sąsiadami. Ich życie zmienia się w koszmar. To co zdołali już osiągnąć legło w gruzach, więc...