Zajazd „Jerozolima”

Okładka książki Zajazd „Jerozolima” Martha Grimes
Okładka książki Zajazd „Jerozolima”
Martha Grimes Wydawnictwo: W.A.B. Cykl: Inspektor Richard Jury (tom 5) kryminał, sensacja, thriller
295 str. 4 godz. 55 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Inspektor Richard Jury (tom 5)
Tytuł oryginału:
Jerusalem Inn
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2011-11-30
Data 1. wyd. pol.:
2011-11-30
Liczba stron:
295
Czas czytania
4 godz. 55 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377475300
Tłumacz:
Grzegorz Sowula
Tagi:
Londyn Boże Narodzenie dochodzenie R. Jury
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
179 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
442
441

Na półkach:

Poprzednie książki Autorki znacznie bardziej mi się podobały. Ta była trochę nudna, nie wciągnęła mnie. Brakowało w niej jakiejś iskry, humoru. Za dużo postaci, trudno wykryć powiązania pomiędzy nimi. Za dużo przeskoków i posiekanej akcji, za mało napięcia. No i strasznie dużo snobizmu.

Poprzednie książki Autorki znacznie bardziej mi się podobały. Ta była trochę nudna, nie wciągnęła mnie. Brakowało w niej jakiejś iskry, humoru. Za dużo postaci, trudno wykryć powiązania pomiędzy nimi. Za dużo przeskoków i posiekanej akcji, za mało napięcia. No i strasznie dużo snobizmu.

Pokaż mimo to

avatar
536
155

Na półkach: ,

Pomimo mojej sympatii do pani Marthy Grimes, muszę przyznać, iż ta część cyklu o inspektorze Jurym z New Scortalndardu okazała się słaba.
Jako osoba, znającą inne części serii i jej bohaterów, a w szczególności eks-artstokratę Melrosa Planta, muszę stwierdzić, że ta powieść mnie nieco rozczarowała. Intryga dosyć ciekawa, nie mniej przedstawiona w sposób utrudniający jej jednoznaczny odbiór. Na plus garść ciekawostek o bohaterach pierwszego i drugiego planu, których nie znałem z lektury innych odsłon serii, plus garść ciekawostek z życia brytyjskich wyższych sfer. Interesujące dla osób z nią ( serią) zaznajomionych, natomiast nie wiem, czy po lekturze tej tylko powieści nabrałbym ochoty na poszukiwanie pozostałych książek o tych bohaterach.

Pomimo mojej sympatii do pani Marthy Grimes, muszę przyznać, iż ta część cyklu o inspektorze Jurym z New Scortalndardu okazała się słaba.
Jako osoba, znającą inne części serii i jej bohaterów, a w szczególności eks-artstokratę Melrosa Planta, muszę stwierdzić, że ta powieść mnie nieco rozczarowała. Intryga dosyć ciekawa, nie mniej przedstawiona w sposób utrudniający jej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
541
184

Na półkach: , , , ,

„Jest Pan albo niezwykłym detektywem, albo okropnym romantykiem.”

W piątym tomie przygód inspektora Scotland Yardu udajemy się w okolice Newcastle. Richard Jury spędza tam świąteczny czas. Podczas zwiedzania okolicy poznaje tajemniczą kobietę. Jury jest zafascynowany Helen Minton i chętnie umawia się na kolejne spotkanie. Kiedy na nie przybywa, okazuje się, że Helen nie żyje. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Jednak Jury w to nie wierzy i dyskretnie rozpoczyna prywatne śledztwo, które zaprowadzi go w kręgi angielskiej arystokracji. Wbrew początkowym planom swoje święta Jury spędzi wiejskiej posiadłości rozwiązując sprawę dwóch morderstw. W wigilijnej kolacji będą mu towarzyszyć starzy znajomymi: Melrose Plant i jego ciotka Agatha, ale także zabójca... 🧐☠️

„W tym domu siadanie do kolacji nie przedstawia kłopotu, martwi mnie raczej podnoszenie się zza stołu.”

Raczej nie jestem osobą, która w okresie świątecznym szuka korespondujących z nim lektur. „Zajazd Jerozolima” trafił mi się przypadkiem, akurat teraz, jako kolejny jednego z ulubionych cykli. Sięgnęłam po tę lekturę, ponieważ wiedziałam, że to „pewniak”, który zagwarantuje miłe spędzenie kilku wolnych świątecznych dni. Oczywiście czytanie go w tym czasie tylko „podkręciło” klimat tej historii. Bo po co rozmawiać przy świątecznym stole o polityce, skoro można o morderstwie 😉
„Zajazd Jerozolima” okazał się najlepszym tomem tego cyklu. Może właśnie dzięki temu klimatowi 😉, bo przecież wszystkie poprzednie również bardzo mi się podobały. I tak jak wcześniej mamy tu galerię niesamowitych postaci, w tym, jak to u Grimes, świetnie sportretowanych postaci dziecięcych. Fabuła jest dynamiczna, a sprawa kryminalna ciekawa, dzięki czemu czyta się szybko i płynnie.
Zawsze przy okazji książek autorstwa Marhy Grimes zastanawiam się jak to się dzieje, że Amerykanka potrafiła napisać tak bardzo angielskie kryminały. Świetne to jest...tak po prostu doskonałe! Bez udziwnień, proste, w odpowiednim klimacie i tempie poprowadzone historie, których nie powstydziliby się najlepsi angielscy autorzy kryminałów.
Jak zawsze polecam ten mało znany (a szkoda!) amerykańsko-angielski cykl kryminalny 🤩

„Jest Pan albo niezwykłym detektywem, albo okropnym romantykiem.”

W piątym tomie przygód inspektora Scotland Yardu udajemy się w okolice Newcastle. Richard Jury spędza tam świąteczny czas. Podczas zwiedzania okolicy poznaje tajemniczą kobietę. Jury jest zafascynowany Helen Minton i chętnie umawia się na kolejne spotkanie. Kiedy na nie przybywa, okazuje się, że Helen nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
67

Na półkach:

Przypadkowo poznana przez Jury’ego Helen Minton staje się na tyle interesującą towarzyszką popołudniowej rozmowy, że zauroczony nadinspektor obiecuje odwiedzić ją ponownie. Tyle, że gdy to nastąpi, Helen będzie już martwa.
Wybierający się na Święta Bożego Narodzenia w odwiedziny do mieszkającej w Newcastle kuzynki nadinspektor Richard Jury zrobił sobie przystanek w miejscowości Washington. Na lokalnym cmentarzu spotkał Helen Minton, której pomógł przy lekkim osłabnięciu. Dzięki temu oboje spędzili miłe popołudnie przy whisky u niej w mieszkaniu, a inspektor Jury miał zamiar znów ją odwiedzić. Niestety, gdy ponownie dotarł na miejsce Helen już nie żyła, a na przyczynę zgonu wyglądały jej problemy z sercem i leki, jakie w związku z nimi zażywała. Podczas gdy Jury z przyczyn osobistych zaangażował się w śledztwo dotyczące śmierci kobiety, Melrose Plant cieszył się na myśl o świętach spędzonych bez ciotki Agathy, za to w towarzystwie swojej przyjaciółki Vivian Rivington, w rezydencji Spinney Abbey, do której zaprosił ich Charles Seaingham – uznany krytyk - na „jakąś artystowską imprezę”. Plant niestety nie docenił ciotki Agathy, bo może i ona nie zawsze umie wymawiać poprawnie angielskie nazwiska, ale doskonale potrafi się wprosić do towarzystwa, w którym znajduje się ktoś jej w jakikolwiek sposób znajomy. W ten sposób w wyprawę na północ wyruszyli: Melrose, jego lokaj Ruthven, Vivian, Agatha i tuziny jej bagaży. Na miejscu czas upływał na zwykłych w takich okolicznościach towarzyskich powinnościach gospodarzy i gości, aż do momentu, w którym jedna z przebywających w posiadłości kobiet została zamordowana.
Książka początkowo rozdziela się na dwa wyraźnie wyodrębnione wątki. Jeden opisuje w jaki sposób Jury prowadzi swoje śledztwo związane ze śmiercią Helen, w związku z czym odwiedza związane z nią miejsca oraz osoby, które mogły wiedzieć coś więcej na temat jej życia i powodów przybycia w te strony. Drugi wątek prezentuje przyjazd Melrose’a Planta i spółki do wspomnianego Spinney Abbey. Tam bohaterowie są angażowani w typowe konwersacje, posiłki, „panie do likierów”, „panowie do koniaków”, tu robótka, tam herbatka, a atmosfera zaczyna się z różnych przyczyn zagęszczać. Gdy Melrose zostanie zaproszony przez młodego chłopaka, by wyrwać się z tych towarzyskich mąk i udać się do zajazdu o nazwie „Jerozolima” na partyjkę bilarda, to o dziwo dawny hrabia i ileś-tam-innych-tytułów Plant założy narty i dzielnie pomknie do położonej nieopodal Jerozolimy, by poobserwować talent towarzysza, spotkać kilku interesujących stałych bywalców przybytku oraz… natknąć się na Richarda Jury’ego we własnej osobie, który akurat poszukuje informacji związanych z odwiedzającą niedawno zajazd Helen Minton. Od momentu ich wspólnego przybycia do posiadłości Charlesa Seainghama oraz odnalezienia zwłok jednej z goszczących w niej kobiet, akcja biegnie już jednym torem.
Tytułowy zajazd nie jest tu użyty jedynie symbolicznie, jak to miało miejsce w przypadku „Zawianego Kaczora”, aczkolwiek nie da się ukryć, że jego rola została nieco naciągnięta, by mógł pełnić zaszczyty miejsca ujętego w tytule i podtrzymać tradycję serii. Ot, Jury wpadnie tam na pewien trop (na który i tak wpadł przy okazji odwiedzin w szkole dla sierot oraz podczas pewnej rozmowy o przeszłości Helen),przypadkowo spotka Melrose’a (którego mógł spotkać w tamtych stronach na kilka innych sposobów) oraz odkryje istotny element tajemnicy obserwując sześciolatkę i jej zmagania z zastępowaniem w szopce małego Jezuska przez jej lalkę-dziewczynkę (to akurat ciekawy pomysł). Martha Grimes powraca tu do tego typu powieści, gdzie zamiast bohaterów zbiorowych w różnych konfiguracjach mamy znów kilka różnorakich indywiduów, ale też nie jest to aż tak akcentowane, jak w trzech pierwszych częściach cyklu. Sceny „domowe” z odwiedzin w Spinney Abbey przywołują na myśl angielskie kryminały z równie „domowymi” zbrodniami i Agathą Christie na czele, co również nie jest nowością w twórczości amerykańskiej pisarki. I choć całości trudno czynić jakieś większe zarzuty, ciężko również stwierdzić, iż powieść nie daje się od siebie oderwać aż do końca. To chyba kwestia rozłożenia akcentów w tej pierwszej, odrębnej dla Jury’ego i Planta części. Zanim obaj panowie się spotkają można odczuć, że „tam” (u nadinspektora) się coś zaczyna dziać, a tymczasem my zamiast „tam” pozostać, jedziemy z towarzystwem z Ardry End „w gości”, by posiedzieć za stołem. Rekompensuje nam to fakt, iż na miejscu dochodzi do morderstwa (słowo „rekompensata” brzmi nieco makabrycznie w tym kontekście),a sprawa zaczyna łączyć się w zaskakujący sposób ze śmiercią Helen Minton. Jednak po przeczytaniu książki nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w całej intrydze brakuje kilku istotnych może nie dla śledztwa, ale dla ogólnej historii elementów. Największy niedosyt odczuwam w związku niewyjaśnieniem, w jaki właściwie sposób wszystkie zagrażające skrywanemu przez mordercę sekretowi osoby dowiedziały się o tej tajemnicy. Helen Minton z przyczyn osobistych tych informacji szukała i znalazła, motyw jej morderstwa oraz tego, co mogła zrobić z tą wiedzą jest oczywisty, ale pozostałe osoby? Prowokacja powiązana z wizytą nadinspektora podczas kolacji w Spinney Abbey jest także nieco grubymi nićmi szyta. U jej podstaw leżało założenie, iż osoba podejrzana dojdzie do wniosku, że musi szybko podejmować ostateczne kroki, co wiązało się z dokonaniem próby zabójstwa niemal „na oczach” stróża prawa. Czy gdyby do niego doszło łatwo udałoby się sprawę w dalszym ciągu tuszować? A zły stan zdrowia pani domu, co do którego sugerowano, że jest podtruwana, a ostatecznie chyba – do feralnej kolacji – nie była? Możliwe jednak, iż coś przeoczyłam w trakcie czytania, gdyż przyznać trzeba, że podczas gdy w przywołanym przeze mnie „Pod Zawianym Kaczorem’ pani Grimes nie owijała w bawełnę i gdy wymagała tego sytuacja, to wykładała kawę na ławę, tak tutaj bohaterowie, szczególnie w rezydencji Seainghamów, mają tendencje do stosowania niedopowiedzeń i pozostawiania pewnych ważnych kwestii zawieszanych w powietrzu (poza niezawodną w temacie taktu i subtelności Agathą, oczywiście),co w połączeniu z faktem, iż czytelnik może czuć się nieco zdekoncentrowany sposobem opisania wydarzeń i czytając o jednym myśli o drugim, może powodować, że co nieco mu umknie. Niejednoznaczne moralnie jest także zakończenie. Fakt, że Jury pozwala, by morderca ostatecznie sam rozwiązał swoją kwestię, jest zrozumiałe z przyczyn osobistych, choć – co wytyka mu oburzony Plant – jest „w dużej mierze nieetyczne czy niepolityczne, niepolicyjne nawet”.
Mimo wszystko lektury absolutnie nie odradzam. Jest w niej nieco gorzkiego humoru, nieco ciężkich przemyśleń podanych w okołoświątecznej aranżacji, jest sierżant Wiggins próbujący ocalić własne życie podczas pobytu na pozarażanym złem wszelakim dworcu, jest i morderca, który w sumie nie chciał zabijać, ale gdy zagrożono jego pieczołowicie budowanemu od prawie dwudziestu lat światu, nie wahał się, by sięgnąć po truciznę i broń. Rozwiązanie na pewno może zaskoczyć, chociaż czytelnik dosyć szybko pójdzie we właściwą stronę w poszukiwaniu motywów zbrodni. No i mamy w końcu ciotkę Agathę dzielącą wspólny czas i miejsce zbrodni z Melrosem, co natchnie byłego hrabiego do przemyśleń, że spotykając Agathę od razu ludziom kojarzą się jakieś strzelaniny lub do sugerowania Jury’emu z nadzieją, że może akurat ciotkę także warto byłoby ująć w krąg podejrzanych... Kto polubił poprzednie części perypetii Jury’ego, Planta i Agathy powinien ostatecznie ocenić książkę na plus.

Przypadkowo poznana przez Jury’ego Helen Minton staje się na tyle interesującą towarzyszką popołudniowej rozmowy, że zauroczony nadinspektor obiecuje odwiedzić ją ponownie. Tyle, że gdy to nastąpi, Helen będzie już martwa.
Wybierający się na Święta Bożego Narodzenia w odwiedziny do mieszkającej w Newcastle kuzynki nadinspektor Richard Jury zrobił sobie przystanek w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
335
168

Na półkach: , , ,

Inspektor Richard Jury wyjeżdża z Londynu aby na święta odwiedzić swoją kuzynkę. Zanim, jednak, tam dociera poznaje pewną piękną i intrygującą kobietę, z którą nawiązuje znajomość. Jednak nie dane jest jej się rozwinąć ponieważ następnego dnia kobieta ta zostaje znaleziona martwa. Inspektor Jury postanawia rozwikłać sprawę, od początku nie wierząc, że mógłby to być zgon z przyczyn naturalnych. Dokąd zaprowadzi go śledztwo i jakie przyniesie rezultaty?

Książka nie była porywająca. Początek okropnie się ślimaczył. Miałam wrażenie, że fabuła w ogóle nie rusza się z miejsca. Dalej nie było jakoś szczególnie lepiej. Chociaż podobały mi się postacie stworzone przez autorkę. Każda była charakterystyczna i miała w sobie "coś".
Niestety jednak brakowało mi zbudowania napięcia, takiego, które od pewnego momentu nie pozwala oderwać się od książki. I mimo że Helen Minton nie była jedynymi zwłokami na kartach tej książki to jakoś nie miało to dla mnie dużej wartości (a zazwyczaj lubię jak trup ściele się gęsto). Rozwiązanie zagadki też przyszło jakby znikąd a przedstawienie go czytelnikowi nie było zachwycające ani emocjonujące. Co więcej, na koniec wciśnięto rozdział, bez którego książka spokojnie mogłaby się obejść i nie wnosił nic nowego do fabuły.
Zdecydowanie mnie nie zachwyciła.

Inspektor Richard Jury wyjeżdża z Londynu aby na święta odwiedzić swoją kuzynkę. Zanim, jednak, tam dociera poznaje pewną piękną i intrygującą kobietę, z którą nawiązuje znajomość. Jednak nie dane jest jej się rozwinąć ponieważ następnego dnia kobieta ta zostaje znaleziona martwa. Inspektor Jury postanawia rozwikłać sprawę, od początku nie wierząc, że mógłby to być zgon z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
617
486

Na półkach: , , , ,

Pozycja słabsza od poprzedniego tomu. Mimo iż oparta na podobnym pomyśle. Nadchodzi czas Bożego Narodzenia to wplatamy w tło fabuły elementy z tym związane. Nie za bardzo pasuje tu Zajazd Jerozolima. Uważam, że lepszy by był np pub Betlejem, a książkę nazwać po prostu "Betlejem". Autorka jednak chciała inaczej. Gdyby nie tytuł naszej książki to bym nawet nie zwrócił większej uwagi na ten zajazd. Więcej fabuły toczy się poza pubem/zajazdem. Inaczej było w poprzednich tomach przez co tworzył się klimat serii. Trochę całość tej fabuły się wlecze i z nadmiaru postaci pobocznych czasem nie wiadomo kto wymawia dane kwestie w dialogach i o co chodzi. Minusy trochę niweczy niezawodne poczucie humoru Planta i sierżant Wiggins ze swoimi przypadłościami. Choć tego drugiego jest mało. A szkoda. Jednakże polecam książkę fanom serii, fanom kryminałów i fanom fajnej książki.

Nadinspektor Jury odpowiada na zaproszenie kuzynki i zamierza spędzić święta Bożego Narodzenia z nią i jej rodziną w Newcastle. Podczas spaceru na cmentarzu ratuje od omdlenia tajemniczą kobietę. Ta w rewanżu zaprasza go do siebie. Po mile spędzonym wieczorze Jury dowiaduje się, że kobieta nie żyje. Nie patrząc na niezbyt przychylne spojrzenia miejscowej policji postanawia rozwiązać zagadkę jej śmierci.

Pozycja słabsza od poprzedniego tomu. Mimo iż oparta na podobnym pomyśle. Nadchodzi czas Bożego Narodzenia to wplatamy w tło fabuły elementy z tym związane. Nie za bardzo pasuje tu Zajazd Jerozolima. Uważam, że lepszy by był np pub Betlejem, a książkę nazwać po prostu "Betlejem". Autorka jednak chciała inaczej. Gdyby nie tytuł naszej książki to bym nawet nie zwrócił...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1480
576

Na półkach: , ,

Bardzo sprawnie napisany, klimatyczny kryminał z angielską prowincją w tle. Momentami miałam wrażenie, że czytam kolejną powieść królowej kryminału. Ale z drugiej strony, główny bohater - inspektor Jury z tą swoją samotnością i podejściem do życia przypominał mi odrobinę Wallandera. Wyszło więc takie trochę połączenie Mankella i Agathy Christie.

Bardzo sprawnie napisany, klimatyczny kryminał z angielską prowincją w tle. Momentami miałam wrażenie, że czytam kolejną powieść królowej kryminału. Ale z drugiej strony, główny bohater - inspektor Jury z tą swoją samotnością i podejściem do życia przypominał mi odrobinę Wallandera. Wyszło więc takie trochę połączenie Mankella i Agathy Christie.

Pokaż mimo to

avatar
335
246

Na półkach: , , , ,

Wszyscy kochają Boże Narodzenie. To magiczny czas, w którym domy ozdabiają świąteczne dekoracje, a w powietrzu unoszą się kuszące zapachy domowych wypieków. Dzieci ubierają choinki, kolędnicy śpiewają kolędy, a mordercy... mordują. Czy można sobie wymarzyć lepszą scenerię do popełnienia zbrodni niż odcięta od reszty świata przez malownicze zaspy śnieżne wiejska posiadłość pełna arystokratycznych dziwaków? Bo właśnie w takim towarzystwie przyjdzie spędzić święta niezłomnemu Richardowi Jury, po tym jak jego przyjaciel Melrose Plant odkryje zwłoki młodej kobiety. Rodzinne dramaty, skrywane tajemnice, wzajemne oskarżenia - oto chleb powszedni dla naszego detektywa.
"Zajazd Jerozolima" ma nieco wolniejsze tempo od wcześniejszych powieści Marthy Grimes, ale to wcale nie znaczy, że książka jest mniej pasjonująca. Sporo tu dobrych zapożyczeń z Agathy Christie, bo jak już się "ściąga", to trzeba to robić od najlepszych :)

Wszyscy kochają Boże Narodzenie. To magiczny czas, w którym domy ozdabiają świąteczne dekoracje, a w powietrzu unoszą się kuszące zapachy domowych wypieków. Dzieci ubierają choinki, kolędnicy śpiewają kolędy, a mordercy... mordują. Czy można sobie wymarzyć lepszą scenerię do popełnienia zbrodni niż odcięta od reszty świata przez malownicze zaspy śnieżne wiejska posiadłość...

więcej Pokaż mimo to

avatar
645
287

Na półkach: , ,

Ooo jak dobrze było się ochłodzić w te jakże gorące dni! Tym razem poniósł mnie bożonarodzeniowy klimat, a i Martha Grimes pomogła mi przeżyć smażenie się na plaży! Znowu klimat, znowu atmosfera i melancholijna sprawa inspektora Jury. Melancholijna? Właśnie tak, bo autorka nie stawia na akcję, ale właśnie na klimat, wgłębia się w cały proces śledztwa i rozwikłania zagadki i właśnie za to podziwiam autorkę i jej książki! Pojawili się kolejni ciekawi bohaterowie, a i ukochany Melrose Plant i Agatha!

Ooo jak dobrze było się ochłodzić w te jakże gorące dni! Tym razem poniósł mnie bożonarodzeniowy klimat, a i Martha Grimes pomogła mi przeżyć smażenie się na plaży! Znowu klimat, znowu atmosfera i melancholijna sprawa inspektora Jury. Melancholijna? Właśnie tak, bo autorka nie stawia na akcję, ale właśnie na klimat, wgłębia się w cały proces śledztwa i rozwikłania zagadki i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
39
26

Na półkach:

Rozczarowałam się trochę tą książką. Nastawiłam się pozytywnie i jakoś nie potrafiłam się wciągnąć.

Rozczarowałam się trochę tą książką. Nastawiłam się pozytywnie i jakoś nie potrafiłam się wciągnąć.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    217
  • Chcę przeczytać
    150
  • Posiadam
    49
  • Ulubione
    12
  • Kryminały
    11
  • 2012
    9
  • Kryminał
    8
  • 2014
    6
  • Chcę w prezencie
    4
  • 2013
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Zajazd „Jerozolima”


Podobne książki

Przeczytaj także