-
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1 -
Artykuły
Los zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2013-01-31
2001-06-12
2013-10-01
2003-07-16
2014-02-28
2014-03-06
2017-07-26
Na więcej recenzji zapraszam na mojego bloga: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/ :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Sięgając po "Przebudzenie Arkadii" nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, ale już po pierwszych rozdziałach lektura wciągnęła mnie bez końca.
Zostawiając za sobą bolesne wspomnienia, nastoletnia Rosa przenosi się z Nowego Jorku do ciotki i siostry mieszkających na Sycylii. Nieświadoma sytuacji na miejscu, trafia w sam środek okrutnego świata mafii i trwającej od lat walki największych sycylijskich rodów. Z czasem dziewczyna odkrywa, że wszystko ma związek z pradawną legendą o Arkadii, krainie której mieszkańcy potrafili zmieniać się w zwierzęta na zawołanie. Teraz Rosa musi rozwikłać tajemnicą osnuwającą Sycylię i jej mieszkańców, zanim będzie dla nich za późno...
Sycylijska mafia, niebezpieczny sekret, legenda o Arkadii... brzmi świetnie, prawda? To, że przeczytałam "Przebudzenie Arkadii" to czysty przypadek, ponieważ normalnie tego typu historie nie są moimi ulubionymi i raczej nie sięgam po thrillery. Ale bardzo cieszę się, że to zrobiłam, bo książka okazała się naprawdę dobra i wciągnęła mnie na wiele godzin.
Z początku wydaje się być podobna do innych książek młodzieżowych - świadczy o tym styl w jakim jest napisana, ale też fabuła: młoda dziewczyna po przejściach, wyjeżdża do dalszej rodziny, po drodze poznaje przystojnego chłopaka, a na miejscu wpada w sam środek kłopotów. Rosa jest też postacią, która łatwo może zirytować - lubi kłamać i jest bardzo lekkomyślna, ale postanowiłam dać jej szansę i jak tylko akcja przybrała tempa, nie pożałowałam.
"Przebudzenie Arkadii" to połączenie thrillera z elementami fantastycznymi. Tempo akcji nie zwalnia ani na chwilę, a autor zapewnia czytelnikom niezliczone niespodzianki, strzelaniny i walki między zwaśnionymi klanami. Do tego inni miłośnicy fantastyki powinni być zadowoleni z tego, jak w fabułę została wpleciona legenda o Arkadii. Sądzę, że było to bardzo dobrze przemyślane i wykreowane, a pewne sceny przyprawiają wręcz o dreszcz emocji. O samej legendzie też wcześniej nie słyszałam, dlatego było to dla mnie coś nowego, świeży pomysł wyróżniający tą książkę spośród innych młodzieżówek.
Duży plus muszę też dać za fakt, że nie mamy tutaj tak zwanej "insta-love" czyli natychmiastowego uczucia między głównymi bohaterami. Wręcz przeciwnie, ich pierwsze spotkanie jest od tego dalekie, relacja nawiązuje się krok po kroku, a romans nie jest przesłodzony. Zarówno główne, jak i poboczne postaci są ciekawe i dobrze stworzone, a Rosa (po wspomnianym przeze mnie trudnym początku), zmienia się w trakcie powieści jak najbardziej na plus.
Sięgając po "Przebudzenie Arkadii" możecie spodziewać się wartkiej akcji, niespodziewanych zwrotów fabuły i ciekawego wątku fantastycznego. Jest to opowieść, która spowoduje, że nie będziecie mogli się oderwać, dopóki nie przewrócicie ostatniej strony, a później błyskawicznie będziecie chcieli dorwać pozostałe dwa tomy trylogii. Ja osobiście już nie mogę się doczekać, kiedy po nie sięgnę, a "Przebudzenie..." gorąco Wam polecam! :)
Na więcej recenzji zapraszam na mojego bloga: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/ :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją książki, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Sięgając po "Przebudzenie Arkadii" nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać, ale już po pierwszych rozdziałach lektura wciągnęła mnie bez końca.
Zostawiając za sobą bolesne wspomnienia, nastoletnia...
2017-03-07
Na więcej recenzji zapraszam na mojego bloga: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/
Leonor nic nie trzyma na Ziemi. Jest sierotą, która nigdy nie zagrzała długo miejsca w jednej rodzinie i nie ma żadnych bliskich, dlatego nie waha się ani chwili przed zgłoszeniem do programu "Genesis" - pierwszego reality show, które odbędzie się w kosmosie. Leonor oraz pięć innych dziewcząt i sześciu chłopców zostaje wysłanych na Marsa, gdzie mają założyć pierwszą ludzką kolonię i rozpocząć nowe życie. Przez czas trwania podróży będą spotykać się na krótkie randki, żeby po wylądowaniu mogli dobrać się w pary, a wszystkiemu przyglądać się będą miliony widzów na Ziemi. Ale czy wszystko na pewno jest takie kolorowe, na jakie wygląda?
Przepraszam Was za krótką przerwę na moim blogu, już wracam do recenzji i dziś chciałam z Wami porozmawiać o "Fobosie" Victora Dixena. Muszę przyznać, że po opisie myślałam, że będzie to lekka młodzieżówka rozgrywająca się kosmosie, ale jak bardzo byłam zaskoczona, gdy okazało się, że to raczej młodzieżowy thriller scifi! Pod tym względem, autor zaskoczył mnie bardzo pozytywnie.
Sam pomysł na historię jest bardzo ciekawy - wysłanie wybranej grupy młodych ludzi na Marsa, by tam założyli pionierską kolonię, a wszystko to w formie reality show oglądanego przez wszystkich na Ziemi. Cała fabuła rozgrywa się na dwóch płaszczyznach - jako czytelnik widzimy co rozgrywa się na statku kosmicznym oraz na Ziemi. Oba punkty widzenia okazują się bardziej mroczne niż myślałam, trzymające w napięciu i pełne zwrotów akcji, a to że obserwujemy wszystko z góry czyni książkę jeszcze bardziej ekscytującą.
Bohaterów jest dość wielu i choć siłą rzeczy lepiej poznajemy tylko część z nich, to wszyscy są ciekawi i mają potencjał do rozwoju w kolejnych tomach. Podobało mi się też to, że autor zdecydował się stworzyć bohaterów pochodzących z różnych stron świata i różnych kulturowo, a w dodatku każdy z nich skrywał jakąś tajemnicę. Większość historii była z punktu widzenia Leonor, dlatego to w nią najłatwiej się wczuć. Nie jest ona bohaterką idealną, ale na pewno nie jest nudna przez to wydawała się bardziej realna.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to same randki w kosmosie, które wydawały się dość sztuczne, szczególnie dialogi między bohaterami. Choć z drugiej strony, czego innego można się spodziewać po ludziach, którzy nie tylko w ogóle się nie znają, ale też wiedzą, że spotykają się na oczach setek tysięcy ludzi, którym muszą zaimponować. No i reakcje bohaterów stawały się trochę bardziej naturalne z czasem, dlatego nie jest to duży minus w moim rozrachunku.
Ogólnie powieść czyta się dość szybko, a jeżeli Was tak jak i mnie wciągnie cała historia, to jeszcze trudno się od niej oderwać. Jeżeli lubicie historie rozgrywające się kosmosie, z nutą tajemnicy i intrygi, gorąco polecam Wam "Fobosa"! :)
Na więcej recenzji zapraszam na mojego bloga: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/
Leonor nic nie trzyma na Ziemi. Jest sierotą, która nigdy nie zagrzała długo miejsca w jednej rodzinie i nie ma żadnych bliskich, dlatego nie waha się ani chwili przed zgłoszeniem do programu "Genesis" - pierwszego reality show, które odbędzie się w kosmosie. Leonor oraz pięć innych...
2017-02-10
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, aż mam problem z napisaniem jej recenzji. Może kiedyś uda mi się to zrobić, ale póki co, niech gwiazdki mówią za siebie :)
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, aż mam problem z napisaniem jej recenzji. Może kiedyś uda mi się to zrobić, ale póki co, niech gwiazdki mówią za siebie :)
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-14
Recenzja również na moim blogu: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/2017/03/recenzja-zatrute-ciasteczko-alan-bradley.html
11-letnia Flawia de Luce mieszka w małym sennym angielskim miasteczku, wraz z ojcem i dwiema siostrami. Usiłując zorganizować sobie czas i jednocześnie unikać gnębiących ją sióstr, dziewczynka większość czasu spędza po odziedziczonym po wuju laboratorium chemicznym, oddając się swojej pasji - truciznom. Jednak pewnego ranka życie Flawii przybiera niespodziewany zwrot, gdy znajduje na grządce z ogórkami martwego mężczyznę, a głównym podejrzanym o zabójstwo jest jej ojciec. Flawia postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i rozwiązać tajemniczą zagadkę.
Kryminały i thrillery to książki po jakie sięgam zdecydowanie najrzadziej, jednak biorąc udział w wyzwaniu czytelniczym w mojej lokalnej bibliotece byłam poniekąd zmuszona przeczytać coś z tego gatunku. Mój wybór padł na "Zatrute ciasteczko" Alana Bradleya, książkę, która zwróciła moją uwagę już jakiś czas temu. Szybko okazało się, że był to dla mnie strzał w dziesiątkę, gdyż historia Flawii wciągnęła mnie bez końca i nie mogłam się od niej oderwać. :)
Pierwsza rzecz, jaka rzuciła mi się w oczy gdy zaczęłam czytać "Zatrute ciasteczko" to genialny, czarny humor. Choć nasza Flawia i pozostali bohaterowie mają dość okropne przeżycia, nie tracą oni poczucia humoru, choć niekiedy jest on wręcz makabryczny. Mimo, że czytamy o zabójstwie, w niektórych momentach nie sposób się nie śmiać. Do tego Flawia świetnie nadaje się na główną bohaterkę serii kryminalnej - jest nie tylko niezwykle mądra jak na swój wiek, ale też bardzo spostrzegawcza i zdeterminowana. Muszę przyznać, że zauważyłam w niej coś z siebie w dzieciństwie, dlatego polubiłam ją od pierwszych stron.
Choć historia rozgrywa się w latach .50 XX wieku, to jako czytelnik miałam wrażenie, że tak naprawdę przenieśliśmy się do początków zeszłego stulecia, albo wręcz końca XIX wieku. Atmosfera małej wioski, gdzie każdy zna każdego oraz stara, wiktoriańska rezydencja Buckshaw są idealnym miejscem akcji dla tajemniczej historii, a sposób w jaki wysławia się Flawia i inni bohaterowie też wydają się pochodzić z poprzedniej epoki.
Być może jest to kwestia tego, że nie czytałam wielu kryminałów, ale zagadka przedstawiona w "Zatrutym ciasteczku" bardzo mnie wciągnęła. Miałam swoje przypuszczenia, ale mimo to autorowi udało się mnie w pewien sposób zaskoczyć i za to daję duży plus. Ogromnie podobał mi się też użyty w historii motyw unikatowego znaczka z królową Wiktorią i wszystkie przedstawione szczegóły ze świata kolekcjonerów. W trakcie czytania udało mi się wkładać kolejne elementy układanki na swoje miejsce, co sprawiło mi dużą satysfakcję.
Co więcej mogę dodać, po mojej recenzji chyba widać, że historia Flawii kompletnie mnie wciągnęła i z pewnością sięgnę po kolejne tomy serii. A jeśli i dla Was książka pełna niezwykłego humoru i atmosfery, z zadziorną bohaterką i wciągającą tajemnicą brzmi ciekawie, to gorąco polecam byście sięgnęli po "Zatrute ciasteczko"! :)
Recenzja również na moim blogu: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/2017/03/recenzja-zatrute-ciasteczko-alan-bradley.html
11-letnia Flawia de Luce mieszka w małym sennym angielskim miasteczku, wraz z ojcem i dwiema siostrami. Usiłując zorganizować sobie czas i jednocześnie unikać gnębiących ją sióstr, dziewczynka większość czasu spędza po odziedziczonym po wuju...
2017-01-04
Recenzja również dostępna na moim blogu: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/2017/02/recenzja-marina-carlos-ruiz-zafon.html
"Marino, zabrałaś ze sobą wszystkie odpowiedzi."
Akcja powieści rozgrywa się pod koniec lat 70. XX wieku w Barcelonie. 15-letni Oscar Drai uczy się w szkole z internatem, jednak jego myśli uciekają ku zaułkom i alejom barcelońskiej dzielnicy Sarriá, które skrywają w sobie czar minionych lat. Pewnego dnia coś przyciąga go do jednego z pałacyków, który jest zamieszkany przez Marinę i jej ojca Germána. Kompletnie zafascynowany dziewczyną i jej ojcem, zaczyna spędzać z nimi coraz więcej czasu. Marina zabiera go na tajemniczy cmentarz, gdzie spotykają zagadkową damę w czerni, odwiedzającą bezimienny grób. Nie zdając sobie sprawy, że właśnie zaplątali się w o wiele większą i niebezpieczną historię, postanawiają rozwikłać zagadkę tajemniczej kobiety.
Hiszpański pisarz Carlos Ruiz Zafón jest szerzej znany ze swojego cyklu Cmentarz Zapomnianych Książek, z powieścią "Cień Wiatru" na czele, jednak na uwagę zasługują również jego wcześniejsze dzieła. Jest to moje drugie spotkanie z tą książką i uważam je za równie udane, co pierwsze :) "Marina" była pisana z myślą o młodych czytelnikach, lecz sądzę, że może ona przypaść do gustu również dorosłym. Pracując nad nią pisarz zdecydował już, że będzie to jego pożegnanie z powieścią młodzieżową, dlatego łączy ona cechy zarówno jego wcześniejszych dzieł, jak i tych późniejszych. Napisana pięknym stylem, niekiedy brzmiącym wręcz poetycko, oddaje nostalgiczną atmosferę Barcelony sprzed lat i tęsknotę za tym, co przeminęło i już nie wróci. Choć powieść rozgrywa się stosunkowo niedawno, czytelnik często odnosi wrażenie, że przenosi nas o wiele więcej lat wstecz. Barcelona stanowi niesamowite, magiczne tło wydarzeń. Zabytkowe pałacyki, brukowane uliczki spowite mgłą, opuszczone budynki; miasto idealnie oddaje klimat historii Oscara i Mariny.
"Marina" to połączenie wielu gatunków literackich. Można w niej odnaleźć elementy powieści historycznej, science fiction, horroru, czy też melodramatu. Motyw niespełnionej, tragicznej miłości przywodzi na myśl epokę romantyzmu, a utrzymujący się nastrój grozy, makabryczne elementy rodem z horrorów, motyw choroby i szaleństwa oraz przerażające opisy budowli sugerują również, że autor czerpał z gatunku powieści gotyckiej.
Fabułę tworzą dwie historie, które zostają ze sobą powiązane – tragiczne losy Mariny i Oscara oraz Evy Irinovej i Michala Kolvenika. Podczas gdy rozwiązujemy tajemnicę z dwójką młodych bohaterów, autor stosuje ciekawy zabieg przedstawiając historię Michala Kolvenika poprzez pryzmat opowieści kolejnych postaci, za każdym razem zmieniając jego historię i krok po kroku odkrywając prawdę i jej kolejne warstwy. Słowa, jakimi rozpoczyna powieść powodują, iż czytelnik cały czas zastanawia się, czy fantastyczne wydarzenia rozgrywające się na kartach książki wydarzyły się naprawdę, czy może było to tylko wyobrażenie głównego bohatera.
Choć można powiedzieć, że Zafon bardziej skupia się na fabule, nie zapomina on o postaciach. Najlepiej poznajemy Oscara, który opowiada nam swoją historię, jednak pozostali bohaterowie także są dobrze rozwinięci, a czytelnik przywiązuje się do nich poznając ich historie. Poza mrocznymi tajemnicami, autor wspaniale opisuje przyjaźnie i powtarzający się wątek tragicznej miłości. Interesującym smaczkiem i ukłonem w kierunku klasyków literatury jest postać kota, który nosi imię Kafka, oraz postaci Marii Shelley i ogólne podobieństwo historii Michala Kolvenika do słynnego Frankensteina.
Podsumowując, "Marina" Carlosa Ruiza Zafóna jest powieścią którą poleciłabym zarówno czytelnikom, którzy znają już twórczość pisarza, jak i tym, którzy zapoznają się z nią po raz pierwszy. Melancholijny, mroczny klimat przepięknej Barcelony połączony z tragiczną historią i tajemnicą, tworzą niesamowitą, magiczną opowieść od której ciężko się oderwać. Momentami wzruszająca, a momentami mrożąca krew w żyłach, "Marina" jest godną polecenia pozycją prezentującą kunszt pisarski Zafóna w najlepszym wydaniu.
Recenzja również dostępna na moim blogu: http://gwiezdnekroniki.blogspot.com/2017/02/recenzja-marina-carlos-ruiz-zafon.html
"Marino, zabrałaś ze sobą wszystkie odpowiedzi."
Akcja powieści rozgrywa się pod koniec lat 70. XX wieku w Barcelonie. 15-letni Oscar Drai uczy się w szkole z internatem, jednak jego myśli uciekają ku zaułkom i alejom barcelońskiej dzielnicy Sarriá,...
2013-07-10
2013-11-07
2014-01-15
2014-01-24
2017-01-12
2014-08-30
2014-08-10
2014-08-05
2014-07-20
To jedna z moich ulubionych lektur z dzieciństwa. Uwielbiam tą historię o czterech siostrach, ich rozterkach i przygodach, pełną ciepła i humoru.
Nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po nią ponownie i przeczytam teraz. Jestem pewna, że lektura będzie równo udana :)
To jedna z moich ulubionych lektur z dzieciństwa. Uwielbiam tą historię o czterech siostrach, ich rozterkach i przygodach, pełną ciepła i humoru.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie mogę się doczekać kiedy sięgnę po nią ponownie i przeczytam teraz. Jestem pewna, że lektura będzie równo udana :)