Brytyjski pisarz, poeta, scenarzysta i pilot myśliwca. Jego książki sprzedały się w ponad 250 milionach egzemplarzy na całym świecie.
Dahl urodził się w Walii w rodzinie norweskich imigrantów i służył w Royal Air Force w czasie II wojny światowej. Został pilotem na froncie afrykańskim, później brał udział w Bitwie o Ateny, a następnie został oficerem wywiadu, awansując do rangi wypełniającego funkcję podpułkownika lotnictwa. W 1942 roku stacjonował w Waszyngtonie jako wojskowy attaché, wykonując pracę dla wywiadu, w tym pisanie tekstów propagandowych. Zakończył służbę w 1946 r, w randze majora. Miał na swoim koncie 5 potwierdzonych zestrzeleń, co kwalifikowało go jako asa.
W czasie pobytu w Waszyngtonie poznał C.S. Forestera, który zachęcił go do pisania. Jego pierwsze teksty były inspirowane doświadczeniami w wojsku - w 1943 roku napisał inspirowane lotniczą legendą "Gremliny". Z czasem stał się najbardziej znany właśnie ze swoich utworów dla dzieci, jak "Charlie w fabryce czekolady" i innych. Nazwano go "jednym z największych twórców historii dla dzieci XX wieku". Jednocześnie z sukcesem tworzył także literaturę dla dorosłych, opowiadania z odrobiną makabry i humoru, które przyniosły mu kilka nagród. Najbardziej znanym z nich jest "Man from the South".
Dahl dorabiał, pisząc teksty dla Hollywood. Stworzył wiele scenariuszy filmowych, m.in. do serialu "Alfred Hitchcock przedstawia" oraz dla piątego filmu o Jamesie Bondzie - "Żyje się tylko dwa razy".
Był dwukrotnie żonaty – z aktorką Patricią Neal (1953–1983) i Felicity Ann d’Abreu Crosland (1983–1990). Felicity przyczyniła się do późniejszej ekranizacji powieści Dahla.
Zmarł na białaczkę w 1990 r. w Oksfordzie. Został skremowany z ulubionymi rekwizytami – whisky, ołówkami, czekoladą i piłą tarczową.http://www.roalddahl.com/
Zabawna sprawa z tymi rodzicami. Nawet jeśli ich dziecko jest najobrzydliwszym bachorem pod słońcem, zawsze uważają, że jest cudowne. Niektó...
Zabawna sprawa z tymi rodzicami. Nawet jeśli ich dziecko jest najobrzydliwszym bachorem pod słońcem, zawsze uważają, że jest cudowne. Niektórych uwielbienie zaślepia do tego stopnia, że potrafią sobie wmówić, iż ich dziecko ma cechy geniusza. (...) Czasami zdarzają się rodzice, którzy w ogóle nie wykazują zainteresowania swoimi dziećmi i oni są oczywiście o wiele gorsi. Właśnie takimi rodzicami byli państwo Piołunowie. Mieli syna Michała i córkę Matyldę. Matylda była dla nich jak strup.
Razem z dziewczynkami przeczytałyśmy drugi tom poświęcony perypetiom Charliego i Pana Wonki pt. "Charlie i wielka szklana winda" autorstwa Roalda Dahla.
Jednogłośnie orzekłyśmy, że druga część podoba nam się zdecydowanie bardziej od pierwszej.
Wspaniale opisane przygody w kosmosie, kosmiczny hotel i Knudle Plugawcy oraz Vita-Wonk i Wonka-Vita na plusowanie i minusowanie człowieka bardzo przypadły nam do gustu i sprawiły, że czytałyśmy oczarowane zaśmiewając się w głos.
Uważam, że jest to zabawna, przemyślana, skrojona na miarę małego czytelnika powieść. A z doświadczenia wiem, że u Roalda Dahla z dobrymi nawykami i wzorcami postępowania bywa często różnie i niekoniecznie miło oraz poprawnie.
Książka niosła ze sobą kilka chwalebnych nauk. Pojawia się przesłanie o wartości, jaką niesie ze sobą zmierzenie się z przeciwnościami, niepoddawaniem się, zrobieniem przysłowiowego kroku z łóżka i czerpaniu garściami z życia oraz eksploracji otaczającego nas fascynującego świata. To była też porządna lekcja, że lekkomyślność i niefrasobliwość nie popłaca.
Dopatrzyłam się też kilku dobitnych zgrzytów w obrębie fabuły i kontrowersji w kreacji bohaterów. Rozwinięty wątek satyry polityków w moim odczuciu nie był skierowany do najmłodszych. Zupełnie nie przystawał, wprawiał w konsternację, zamiast bawić. W tym tomie też dziadkowie i rodzice Charliego byli zrzędliwi, egoistyczni i pazerni, co kłóciło się w zupełności z obrazem tych postaci z pierwszej części przygód.
Te incydentalne "wybryki" pisarskie Dahla nie przyniosły jednak ujmy całej historii. Nadal pozostaje ona wg nas świetną pozycją rozrywkową dla dzieci.
Nie sposób nie wspomnieć o doskonałym i spójnym przekładzie Michała Rusinka. Wiersze Umpa-Lumpasów w Jego tłumaczeniu są mistrzowskie!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Zbiór opowiadań różnych autorów o jednej tematyce. Tematem przewodnim jest lot samolotem, a właściwie strach przed tym co może się stać. W większości przypadków to czysta fikcja i nie przeraża nas to co przerażało ludzi kilkanaście lat temu. Chociaż jeśli ktoś ma bujną wyobraźnie...
I jak zawsze w przypadku zbiorów opowiadań, jedne podobały mi się bardziej inne niej. Chociaż przyznam, że żadnego nie czytałam w samolocie. Ciekawa jestem czy wtedy wrażenie było by inne.