"Bo czy można ulepić komuś serce, choćby i z plasteliny?
Czy nie jest raczej tak, że każdy sam lepi swoje serce?"
Piękna historia zielonego prosiaczka Polcia ulepionego z plasteliny z guziczkiem w nosku (mówiącego chlum-chlum, zamiast chrum) i kota Karolka ("rasowy, ale niestety, włóczęga").
Poza historią dostajemy pięknie wydaną książkę. Wydawniczy cukiereczek - świetna publikacja dziecięca, która zachwyci też dorosłych. Dołączone są ilustracje autora dające niesamowity klimat, są wręcz psychodeliczne. Miękka okładka. Duże litery, czcionka szeryfowa, co ułatwia czytanie czytelnikom dziecięcym, ale zachęcam i dorosłych. Zachwycam się do dziś.
Pamiętam doskonale ten wieczór przed pójściem spać, gdy zmusiłam Mamę, aby dokończyła czytanie mi książki. Mama wcześniej poznała zakończenie i nie chciała spełnić mojej prośby. W końcu uległa. Jak ja wtedy strasznie płakałam! Minęły dziesięciolecia, a we mnie tamten wieczór jest wciąż żywy.
Do książki wróciłam po kilkunastu latach, bo wcześniej nie czułam się gotowa, i przeżyłam niemały szok.
To co dzieje się w drugiej warstwie, sposób, w jaki jest opowiedziane i jakie robi wrażenie na czytelniku, powala na kolana.
Polecam każdemu czytelnikowi, ale tak od dziesiątego roku życia. Ja byłam zdecydowanie za młoda na pierwszą lekturę Prosiaczka.