-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2015-04-18
2015-03-04
Recenzja zamieszczona również na moim blogu:
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/03/pan-mercedes-s-king.html
Pewnie nie wiele jest osób, które należy zachęcać do sięgania po prozę Stephena Kinga, cóż ja właśnie do takich należę. Moja przygoda z tym autorem rozpoczęła się niedawno, bowiem nigdy nie przepadałam za literaturą z gatunku grozy. Chociaż już od jakiegoś czasu przymierzałam się do przeczytania tej pozycji, gdyż reklamowano ją, jako kryminał, a po nie zdecydowanie lubię sięgać. Ostatecznie do przeczytania „Pana Mercedesa” zachęciła mnie opinia i bardzo pozytywna ocena jednej z czytelniczek. Dziękuję Ci Olu, gdyż książka istotnie okazała się warta uwagi.
Na wstępie przyznaję się, że ta książka nie zachwyciła mnie do samego początku. Przez jakieś 150 stron targały mną wątpliwości, czy to rzeczywiście jest tak pasjonujący i pełen napięcia kryminał, jakiego oczekiwałam. Akcja tej powieści rozwijała się bardzo pomału, początkowo czytanie tej pozycji było jak podążanie po sinusoidzie, emocje wzrastały, po to by za chwile opaść. Całe szczęście jestem osobą wytrwałą i niezwykle rzadko zdarza mi się odłożyć na bok niedokończoną lekturę. Zazwyczaj trwam do końca w nadziei, że przyjdzie ta chwila, w której książka mnie zachwyci, tu wielkie ukłony w stronę Pana Kinga, bo książka w końcu pochłonęła mnie tak bardzo, że już absolutnie nie miałam ochoty odkładać jej na bok.
Autor w tej powieść bez wątpienia stworzył ciekawy portret psychologiczny mordercy, którego szokujące dzieje pomału odkrywamy śledząc fabułę tego kryminału. Brady Hartsfield to w istocie bardzo niebezpieczna i zdesperowana postać. To morderca, który ma w sobie niezwykle groźnie cechy, takie jak samotność, brak poczucia własnej wartości, agresję, złość oraz bardzo głęboką ranę w psychice.
"[...] zły. Jak jabłko, które z wierzchu wygląda dobrze, ale kiedy je rozkroisz, jest czarne i pełne robaków". str. 260
Ponadto autor ukazał ciekawą postać emerytowanego detektywa wydziału zabójstw, który wyczerpany i rozczarowany spokojnym oraz mało zajmującym sposobem życia, podejmuje niebezpieczną grę z psychopatycznym mordercą. Przyznam, że bardzo bawiła mnie postać detektywa B. Hodges’a. Nareszcie były policjant nie jest ukazany wyłącznie, jako zapijaczony, ale mimo wszystko świetnie wyglądający macho. Dlatego, bardzo polubiłam tę postać, dzięki której cała historia okraszona była sporą dawką dobrego humoru.
Powieść opiera się na klasycznej walce dobra ze złem. Z jednej strony psychopata, czerpiący radość z zabijania, z drugiej nieugięty emerytowany detektyw, chcący wykazać swoją sprawność i odwagę. Dokąd zaprowadzi głównych bohaterów ta niebezpieczna rozgrywka? Czy tym razem dobro wygra ze złem?
"Ne przejmuję się Bogiem ani groźbą powolnego przypiekania przez wieczność za swoje zbrodnie. Nie ma nieba ani piekła. Każdy z odrobiną rozumu o tym wie. Jak okrutna musiałby być najwyższa istota, żeby stworzyć tak popieprzony świat?" str. 429.
Bez wątpienia cechą charakterystyczną dla tej powieści jest pomału rozwijająca się fabuła, która w pewnym momencie przyciąga czytelnika, jak magnez, co w efekcie prowadzi do emocjonującego zakończenia. S. King kolejny raz w swojej powieści ukazuje bohatera, który na skutek traumatycznych wydarzeń zaczyna podążać niebezpieczną drogą, jego wiara jest mocno zachwiana, co w konsekwencji prowadzi do szokujących wydarzeń. Ale o tym przekonajcie się sami sięgając po tę intrygującą, ale i pełną poczucia humoru powieść.
Podsumowując, „Pan Mercedes” autorstwa S. Kinga to ciekawy i zajmujący kryminał, który stanowi dobrą rozrywkę, pobudza wyobraźnię i skłania do refleksji. Zdecydowanie polecam, chętnie sięgnę po kolejne dzieła tego twórcy.
"Rozmyśla o terrorystach, którzy rozwalili World Trade Center. Te błazny naprawdę wierzyły, że pójdą do raju i będą mieszkać wiecznie jakby w luksusowym hotelu, obsługiwani przez przepiękne młode dziewice. Niezły dowcip
[...] A potem odeszli razem z tysiącami swoich ofiar. [...] Wszystkie religie kłamią. Wszystkie zasady moralne są złudzeniem. Nawet gwiazdy to miraż. Prawdą jest ciemność i jedyne, co się liczy, to złożyć oświadczenie, zanim wejdziesz w tę ciemność. Naciąć skórę świata, żeby została blizna. ostatecznie tym jest cała historia: tkanką bliznowatą". str. 429-430.
Recenzja zamieszczona również na moim blogu:
http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com/2015/03/pan-mercedes-s-king.html
Pewnie nie wiele jest osób, które należy zachęcać do sięgania po prozę Stephena Kinga, cóż ja właśnie do takich należę. Moja przygoda z tym autorem rozpoczęła się niedawno, bowiem nigdy nie przepadałam za literaturą z gatunku grozy. Chociaż już od...
2015-01-14
„Hitler złożył miliony Żydów w ofierze fałszywemu bogu czystości rasowej. Miliony spalono, zastrzelono, powieszono, połamano kołem, otruto, zabito prądem i dano na rozszarpanie psom… wszystko w imię Boga”. Str. 101
Szczerze mówiąc to dopiero drugie moje spotkanie z twórczością Stephena Kinga. Pewnie tym, którzy są wielkimi fanami tego twórcy wyda się to dziwne. Faktem jest, że ten autor od dawna kojarzył mi się wyłącznie z horrorami, książkami grozy, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Nie jestem miłośniczką tego typu literatury. Owszem lubię kryminały i thrillery, czyli książki, które trzymają w napięciu, a nawet wywołują przerażenie, ale tylko takie, których treść i bohaterzy wydają się być autentyczni, a historie w nich przedstawiane mogą wydarzyć się w świecie realnym. Niemniej jednak skuszona pozytywnymi opiniami postanowiłam sięgnąć po najnowszą powieść Stephena Kinga pt.: „Przebudzenie” i muszę przyznać, że absolutnie się nie zawiodłam. Ale ostrzegam osoby, które szukają w literaturze wartkiej akcji, trupów, krwi i uczucia ogromnego przerażenia, niestety nie znajdą tego w tej pozycji. Stephen King stworzył historię, która toczy się bardzo spokojnie, dla wielu pewnie wręcz nudno, bo przez około 500 stron nic upiornego się nie dzieje, makabryczne są jedynie wydarzenia związane ze stratą najbliższych wielebnego Charlesa Jacobsa. Powiedziałbym, że to taka obyczajówka połączona z kontrowersyjnymi poglądami na temat wiary w Boga i tym, co czeka nas po śmierci.
„Religia to teologiczny odpowiednik klasycznego przekrętu ubezpieczeniowego, polegającego na tym, że rok po roku wnosisz składki, po czym, kiedy chcesz ze swojej sumiennie opłacanej polisy skorzystać, dowiadujesz się, że firma, która brała od ciebie pieniądze, tak naprawdę nie istnieje”. Str. 102
Cała tajemnica związana z jednym z głównych bohaterów rozwiązuje się dopiero na ostatnich kartach tej powieści. Mi absolutnie to nie przeszkadzało, książkę czytało mi się wspaniale, chwilami miałam wrażenie, że śledzę autobiografię autora. Przedstawiona historia w tej powieści jest bardzo refleksyjna, tajemnicza chwilami nawet mroczna. Ta historia bardzo mocno odwołuje się do kwestii wiary, nie tylko w Boga, ale i w naukę oraz nieograniczone możliwości ludzkiego umysłu. Treść zawarta w tej lekturze podąża również w kierunku tego, co czeka nas po śmierci, czy poza tym, co tu i teraz jest jeszcze coś innego, czego nie widać ludzkim okiem, czego nie możemy dotknąć? Czy po śmierci jest inny lepszy lub gorszy świat, a może piekło? A może nie ma już niczego?
„Nie ma żadnego dowodu, że jakiekolwiek zaświaty istnieją; żadnej podstawy naukowej; jest tylko suche zapewnienie, połączone z naszą silną potrzebą wiary, że to wszystko ma sens.” Str. 102
Na całym świcie jest mnóstwo religii, a ludzie wierzą i wyznają różnego Boga. Dlatego rodzi się pytanie, który Bóg jest tym najważniejszym, Wszechmogącym? I czy w ogóle istnieje? Czy tylko my, ludzie wymyśliliśmy go wyłącznie dla własnych potrzeb, aby łatwiej było nam żyć, by w momencie trwogi móc zwrócić się do kogoś potężniejszego? Kto z nas w chwili ciężkiej, nieuleczalnej choroby nie poddałby się nawet szarlatańskim metodom leczenia, jeżeli byłyby one ostatnią deską ratunku? Większość poniosłaby takie ryzyko. Właśnie takie pytania rodzą się w głowie w trakcie czytania tej powieści, dlatego polecam, zwłaszcza zwolennikom rozważań na temat wiary i otaczającego nas świata. Ci, którzy oczekują krwawego i przerażającego horroru, nie znajdą go w tej pozycji.
„Potrafi leczyć ciało, ale umysł? Nieszczególnie. A leczenie to proces, który w pewnej, może nawet w głównej części dokonuje się w głowie.” Str. 116
„Hitler złożył miliony Żydów w ofierze fałszywemu bogu czystości rasowej. Miliony spalono, zastrzelono, powieszono, połamano kołem, otruto, zabito prądem i dano na rozszarpanie psom… wszystko w imię Boga”. Str. 101
Szczerze mówiąc to dopiero drugie moje spotkanie z twórczością Stephena Kinga. Pewnie tym, którzy są wielkimi fanami tego twórcy wyda się to dziwne. Faktem...
2014-04-20
„Misery” S. Kinga to pierwsza książka tego pisarza, z którą miałam przyjemność się zapoznać. W trakcie jej czytania pomału zaczął przypominać mi się film nakręcony na jej podstawie, który jak się okazało oglądałam dawno temu. Całe szczęście nie pamiętałam zakończenia, dlatego czytałam z wypiekami na twarzy. Historia przedstawiona przez S. Kinga jest zatrważająca i momentami dramatyczna. Autor w doskonały sposób wciąga czytelnika w mroczny i tajemniczy klimat. Mimo tego, iż akcja powieści rozgrywa się w jednym miejscu, nawet przez moment nie odczuwałam znudzenia. Wręcz przeciwnie, historia stworzona przez autora porywała mnie coraz bardziej i z każdą kolejną stroną moja ciekawość i napięcie wzrastało. S. King w znakomity sposób wykreował postać niezrównoważonej i nieobliczalnej Annie Wilkes oraz więzionego przez nią pisarza, Paula Sheldona. Powiedziałbym, że autor nakreślił znakomite portrety psychologiczne głównych bohaterów. Oj nigdy nie chciałabym znaleźć się na miejscu Paula.
Reasumując ta książka była dla mnie świetną rozrywką, której nadal potrzebuję po przeczytaniu druzgocących książek związanych z tematyką wojenną. Gorąco polecam, miłośnicy gatunku na pewno nie będą zawiedzeni tą pozycją. Ja bez wątpienia sięgnę jeszcze nie raz po powieści Stephana Kinga.
„Misery” S. Kinga to pierwsza książka tego pisarza, z którą miałam przyjemność się zapoznać. W trakcie jej czytania pomału zaczął przypominać mi się film nakręcony na jej podstawie, który jak się okazało oglądałam dawno temu. Całe szczęście nie pamiętałam zakończenia, dlatego czytałam z wypiekami na twarzy. Historia przedstawiona przez S. Kinga jest zatrważająca i momentami...
więcej mniej Pokaż mimo to
Recenzja znajduje się również na moim blogu: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com, na który serdecznie zapraszam!
"Na wprost - kto wie, jak daleko - strzela w niebo jeszcze wyższa góra, a jej poszarpany wierzchołek - zaledwie zarys - otaczała teraz aureola zachodzącego słońca. (…) W przejrzystym powietrzu wyobraźnia jakby nagle budziła się do życia i wymykała spod władzy rozumu, toteż osoba patrząca obserwowała bezradnie, jak sama spada coraz niżej i niżej, podczas gdy niebo i stoki zmieniają swe położenie, kręcąc powoli młynki, krzyk wypływa z ust niczym leniwy balonik, włosy i sukienka wydymają się…". str. 76
Moja przygoda z prozą Stephena Kinga nie trwa długo, bowiem nigdy nie byłam zwolennikiem gatunku grozy. Jednakże kolejny raz zaintrygowana bardzo pochlebnymi opiniami postanowiłam poznać powieść, która została okrzyknięta horrorem wszechczasów. Krótki opis mówiący o nawiedzonym hotelu i telepatycznych zdolnościach małego chłopca wydał mi się szalenie ciekawy. Nastawiłam się na dużą dawkę strachu, a nawet przerażenia. Może to zabrzmi kuriozalnie, ale chciałam się bać, odczuwać dreszcz na plecach, doświadczyć sił nadprzyrodzonych, które wprowadzą mnie w stan lęku, zburzą mój spokój i wywołają strach w nocnych ciemnościach. Tymczasem okazało się, że nie jest tak łatwo mnie przestraszyć, albo po prostu jestem już zanadto dorosła na tego typu książki? Ewentualnie nie powinnam zabierać się za gatunek, który nie do końca leży w moim guście czytelniczym? A może to tylko moje oczekiwania były za bardzo wygórowane? Zupełnie szczerze - nie wiem. Miałam ogromną ochotę na tę książkę, a w rezultacie czuję lekki niedosyt, bowiem powieść nie spełniła w pełni mich oczekiwań, jednakże absolutnie nie zawiódł niewątpliwy kunszt autora i co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Jest mi niezwykle trudno oceniać tę powieść, bowiem moje odczucia względem niej są dwojakie.
"Lśnienie" opowiada o skomplikowanych perypetiach trzyosobowej rodziny, w której skład wchodzi Jack Torrance, jego żona Wandy oraz syn Danny. Jack uzależniony od alkoholu pisarz, były nauczyciel języka angielskiego, w chwili życiowego niepowodzenia przyjmuje posadę dozorcy w górskim hotelu "Panorama", o który ma zadbać w okresie zimowego przestoju. Jackowi towarzyszy żona oraz jego pięcioletni syn Danny. Chłopiec obdarzony jest niezwykłą umiejętnością, która pozwala mu wnikać w ludzkie myśli, ten fakt chwilami bardzo niepokoi rodziców chłopca.
Nawiedzony, odosobniony hotel, osadzony w surowym, górskim klimacie, zasypany śniegiem, zupełnie odcięty od świata wywołuje u Dannego osobliwy niepokój, wzbudza jego ciekawość, natomiast jego ojca doprowadza do niespotykanego obłędu.
Stephen King w tej powieści stworzył niebanalne portrety psychologiczne postaci, poprowadził narrację w taki sposób, aby czytelnik mógł śledzić przedstawioną historię z punktu widzenia różnych bohaterów, ukazał świat widziany okiem zagubionego dziecka, które nie potrafi odnaleźć się w skomplikowanych relacjach dorosłych. Postacią Jacka wprowadził czytelnika w świat osoby uzależnionej od alkoholu, obnażył jego skomplikowaną psychikę, pozwolił czytelnikowi na samodzielne dokonanie diagnozy tej postaci, poprzez ukazanie jego skomplikowanych relacji z rodzicami oraz braku akceptacji. W zasadzie większa część tej powieści to opis życia rodziny Torrence'ów oraz przyczyn ich skomplikowanych relacji, ich wzajemnych uczuć, przemocy i wewnętrznych dylematów. Dopiero mniej więcej od połowy powieść nabiera tempa oraz złowrogiej atmosfery, bohaterowie doświadczają dziwnych omamów, wszystko się komplikuje i wymyka spod kontroli, w życie rodziny wkrada się zupełny chaos, zaczynają prowadzić wewnętrzna walkę z demonami.
Reasumując, "Lśnienie" autorstwa S. Kinga to ciekawa powieść grozy z klaustrofobicznym i złowrogim klimatem, świetnie stworzonymi postaciami oraz dobrze skonstruowaną fabułą. Miłośnicy tego gatunku powinni być w pełni usatysfakcjonowani. Osobiście nie do końca potrafiłam się wczuć w ten klimat, ale wynika to chyba z tego, że nie jestem pasjonatem tego typu literatury, wolę książki o bardziej rzeczywistej treści. Mimo tego nie skreślam twórczości Pana Kinga i nadal małymi kroczkami, bez pośpiechu będę sięgać po kolejne jego dzieła, aby jeszcze lepiej poznać niepodważalny kunszt autora. W najbliższym czasie z pewnością przeczytam drugi tom cyklu.
"Jack przecknął się z lekkiego, nieprzyjemnego snu, w którym olbrzymie, niewyraźne sylwetki gnały go po śnieżnych, bezkresnych połaciach ku czemuś, co wziął zrazu za kolejny sen: ku rozbrzmiałej nagle w ciemnościach mechanicznej kakofonii - połączeniu brzęków, szczęków, buczenia, trzeszczenia, klekotów i zgrzytów". Str. 342
Recenzja znajduje się również na moim blogu: http://nieterazwlasnieczytam.blogspot.com, na który serdecznie zapraszam!
więcej Pokaż mimo to"Na wprost - kto wie, jak daleko - strzela w niebo jeszcze wyższa góra, a jej poszarpany wierzchołek - zaledwie zarys - otaczała teraz aureola zachodzącego słońca. (…) W przejrzystym powietrzu wyobraźnia jakby nagle budziła się do życia i wymykała spod...