-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać460
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2020-04-03
2020-04-03
Sam pomysł na powieść od razu przyciągnął moją uwagę. Klimat escape roomu trafił w moje gusta. Jedno małe pomieszczenie a w nim stłoczona szóstka osób razem z trupem. W pokoju można znaleźć klika podpowiedzi, ale znajdując się w takiej sytuacji jak nasi bohaterowie, można przegapić najbardziej oczywiste rzeczy. Styl autora jest lekki, książkę czyta się przyjemnie. Akcja toczy się dwutorowo. Sceny z pokoju są przeplatane ze wspomnieniami Shepparda z lat szkolnych. Dzięki temu zabiegowi możemy lepiej dostrzec przemianę mężczyzny na przestrzeni lat i równocześnie stwierdzić, że niektóre jego cechy pozostały niezmienne, cechy, które najbardziej determinowały jego postępowanie. "Zgadnij kto" to dobry kryminał z fajnym pomysłem, nierozwleczoną akcją i fatalnym zakończeniem, które cholernie rozczarowuje. Pomimo tego naprawdę dobrze się przy niej bawiłam.
Sam pomysł na powieść od razu przyciągnął moją uwagę. Klimat escape roomu trafił w moje gusta. Jedno małe pomieszczenie a w nim stłoczona szóstka osób razem z trupem. W pokoju można znaleźć klika podpowiedzi, ale znajdując się w takiej sytuacji jak nasi bohaterowie, można przegapić najbardziej oczywiste rzeczy. Styl autora jest lekki, książkę czyta się przyjemnie. Akcja...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-03
Książka jest niesamowita, płakałam przy niej równie mocno jak przy "Lessie wróć" i "Pies, który jeździł koleją", a czytałam je dobry kawał czasu temu.
Książka jest niesamowita, płakałam przy niej równie mocno jak przy "Lessie wróć" i "Pies, który jeździł koleją", a czytałam je dobry kawał czasu temu.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-03
Uwielbiam historie o czworonogach chyba od zawsze! To już moje kolejne spotkanie z twórczością W.B. Cameron i cieszę się, że kolejna jego książka mi się podobała. Piękna opowieść, która pokazuje, jak silna jest przyjaźń, miłość i jak trwała jest nawet po kilku latach. Świetnie pokazuje niesamowitą więź człowieka z czworonogiem, jak również stosunek psa do ludzi, i odwrotnie -ludzi do psów.
Uwielbiam historie o czworonogach chyba od zawsze! To już moje kolejne spotkanie z twórczością W.B. Cameron i cieszę się, że kolejna jego książka mi się podobała. Piękna opowieść, która pokazuje, jak silna jest przyjaźń, miłość i jak trwała jest nawet po kilku latach. Świetnie pokazuje niesamowitą więź człowieka z czworonogiem, jak również stosunek psa do ludzi, i odwrotnie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-03
Szczerze mówiąc myślałam, że będzie to retelling tak jak "Cinder" a tu okazało się, że to prequel! Czyli mamy historię powstania wiedźmy, która pomogła Arielce. Pomysł byl dobry, dobre były też takie jakby retrospekcje, styl autorki dzięki któremu książka nie była przytłaczająca. Natomiast zabrakło mi magii, bohaterowie poboczni kompletnie nie mają sensu, główna bohaterka okazuje się być naiwna i mówiąc kolokwialnie głupia. Niestety nie wrócę do niej, może nie spodobała mi się tak bardzo, ponieważ liczyłam na coś innego?
Szczerze mówiąc myślałam, że będzie to retelling tak jak "Cinder" a tu okazało się, że to prequel! Czyli mamy historię powstania wiedźmy, która pomogła Arielce. Pomysł byl dobry, dobre były też takie jakby retrospekcje, styl autorki dzięki któremu książka nie była przytłaczająca. Natomiast zabrakło mi magii, bohaterowie poboczni kompletnie nie mają sensu, główna bohaterka...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLeAnne Hogan to sierżant, która brała udział w niejednej misji, narażając swoje życie. Misja w Afganistanie jest ostatnią, w której wzięła udział. Wraca z niej okaleczona fizycznie - straciła prawe oko a połowę jej twarzy pokrywają głębokie blizny - ale także psychicznie. Hogan ma kłopoty z pamięcią, z trudnem przypomina sobie szczegóły misji, w której brała udział, wydaje jej się, że winną temu jest ona sama. Postanawia wyruszyć w podróż po kraju, podczas której wspomina przeszłość i czuje, że jej życie nie ma sensu. Jednak w momencie największego kryzysu pojawia się wielki, czarny, bezpański pies. To on wybiera LeAnne na swoją opiekunkę i ratuje ją.( o fabule więcej Wam nie powiem, bo co za dużo to nie zdrowo). Gdy zobaczyłam na okładce słowa polecenia od takich pisarzy jak Stephen King czy Harlan Coben, to od razu wiedziałam, że muszę przeczytać ,,Po dobrej stronie". I nie zawiodłam się! Powieść jest niezwykle emocjonalna, a fabuła dobrze przemyślana, nie mogłam oderwać się od czytania. Cóż mogę więcej powiedzieć? Że jest to historia pełna bólu i cierpienia, bardzo emocjonalna i trudna, lecz myśle, że większości z was przypadnie do gustu.
LeAnne Hogan to sierżant, która brała udział w niejednej misji, narażając swoje życie. Misja w Afganistanie jest ostatnią, w której wzięła udział. Wraca z niej okaleczona fizycznie - straciła prawe oko a połowę jej twarzy pokrywają głębokie blizny - ale także psychicznie. Hogan ma kłopoty z pamięcią, z trudnem przypomina sobie szczegóły misji, w której brała udział, wydaje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-09-20
"Perfekcyjna żona" JP Delaneya okazała się być genialnym thrillerem z elementami fantastyki, nowych technologii i robotyki. Jeśli chodzi o to czy znam twórczość autora, to czytałam wcześniej tylko "Lokatorkę" i zmiadźyła mnie całkowicie.
"Perfekcyjna żona" to opowieść o kobiecie, Abbie, która po wypadku budzi się w szpitalu. Jest oszołomiona, zagubiona i zdezorientowana, nie wie dlaczego się tu znalazła, nie wie kim jest mężczyzna siedzący obok i nie wie kim ona sama jest. Mężczyzna twierdzi, że jest jej mężem, że nazywa się Tim, że kilka lat temu miała wypadek, że w domu czeka na nią autystyczny syn. Dużo informacji jak na początek, co? Im głębiej w fabułę tym jest mroczniej. Tim jest geniuszem nowoczesnych technologi, wynalazcą, informatykiem,milionerem. To właśnie on przywrócił Abbie do świata żywych dzięki ogromnemu przełomowi technologicznemu. Kobieta dowiaduje się, że straciła 5 lat. Teraz próbuje odnaleźć się w świecie, stara się powrócić do wcześniejszego życia. Niestety im więcej informacji do niej dociera tym przedstawiona przez męża wersja wydarzeń coraz mniej wydaje się prawdziwa. Tim od początku jest dla nas zagadką, którą krok po kroku odkrywamy.
Książka na początku była dla mnie trudna, nie mogłam przyzwyczaić się do stylu pisania autora, w "Lokatore" było dokładnie to samo. Lecz zaraz po tym historia mnie złapała i nie chciała wypuścić ani na krok. Napięcie trzymało mnie do samego końca, a zwiększało się po każdej kolejnej stronie. Autor dodatkowo bawił się moją wyobraźnią, przez co moje wyobrażenia zostały zaburzone i sama nie wiedziałam co jest prawdą a co fałszem. Więc czy warto przeczytać "Perfekcyjną żonę"? Jak najbardziej, jest to nowoczesny, fenomenalny i nieprzewidywalny thriller!
"Perfekcyjna żona" JP Delaneya okazała się być genialnym thrillerem z elementami fantastyki, nowych technologii i robotyki. Jeśli chodzi o to czy znam twórczość autora, to czytałam wcześniej tylko "Lokatorkę" i zmiadźyła mnie całkowicie.
"Perfekcyjna żona" to opowieść o kobiecie, Abbie, która po wypadku budzi się w szpitalu. Jest oszołomiona, zagubiona i zdezorientowana,...
2019-03-23
W tym tomie opisane są dalsze perypetie Lazlo i Sarai. Dwójka bohaterów może być wreszcie razem, jednak utrudnia to śmierć Sarai. Ale akcja książki nie krąży tylko wokół tych bohaterów. Poznajemy nowe postacie. Nowy świat. Nowe podejście do życia i ich nowe pragnienia. Kora i Nova. Siostry, bliźniaczki. Brutalnie traktowane, kochające to co przez wszystkich bohaterów wcześniej poznanych jest znienawidzone.
Ta książka podobała mi się zdecydowanie bardziej od pierwszego tomu, który także dobrze przyjęłam. Szybsza akcja, oraz miłość dwojga głównych bohaterów, wysuwająca się momentami na pierwszy plan to właśnie to czego brakowało mi w "Marzycielu". Książka od pierwszych stron wyciąga z nas mnóstwo pytań. Zadajemy je bez dostania odpowiedzi. Budują się nowe przypuszczenia, które prawda przygniata i zmienia całkowicie. Jesteśmy ciągle zaskakiwani, oczarowywani i dostajemy kolejne dawki niezwykłej historii. Laini Taylor przenosi nas po raz kolejny do wspaniałego świata, dobrze wykreowanych bohaterów, którzy wcale nie są tacy idealni. Mogę powiedzieć, że są wzorem idealnej stworzonej postaci. Popełniają błędy, dojrzewają, znowu popełniają błędy, wyciągają wnioski, a czasami są zmuszeni do podjęcia decyzji, które wcale nie są dobre.. ale są „mniejszym złem”. "Muza koszmarów" jest doskonałą kontynuacją "Marzyciela" jest to historia nie tylko o miłości ale przede wszystkim o walce o wybaczenie i akceptację. Nienawiść rodzi nienawiść a pozbycie się jej z serca jest ogromnie trudne, mimo to autorka pokazuje nam, że nie jest niemożliwe. Czytając tą książkę, chciałam jak najszybciej poznać zakończenie, w tym samym czasie chciałam żeby Lazlo i Sarai zostali ze mną przez wiele wieczorów i mnie nie opuszczali, mam nadzieję że to nie koniec ich przygód.
W tym tomie opisane są dalsze perypetie Lazlo i Sarai. Dwójka bohaterów może być wreszcie razem, jednak utrudnia to śmierć Sarai. Ale akcja książki nie krąży tylko wokół tych bohaterów. Poznajemy nowe postacie. Nowy świat. Nowe podejście do życia i ich nowe pragnienia. Kora i Nova. Siostry, bliźniaczki. Brutalnie traktowane, kochające to co przez wszystkich bohaterów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-03-18
Lazlo Strange jest sierotą i został wychowany przez mnichów w krainie zwanej Zosmą. Szczęście sprawiło, że któregoś dnia trafił do Wielkiej Biblioteki Zosmy i tam już pozostał. Chłopak został bibliotekarzem i tam zyskał przydomek Strange Marzyciel. Owe przezwisko nawiązywało do tego, że Strange marzył i wierzył w rzeczy, czy też poszukiwał istnienia tego, w co ludzie, dawno już przestali wierzyć. Tym czymś był Szloch. Pewnego dnia nadarza się okazja i Lazlo ma okazję udowodnić wszystkim, że marzenia się spełniają.
Początkowo trudno było mi się wbić w rytm przedstawionego świata. Denerwowały mnie trudne do wymówienia nazwy i imiona. Myślałam, że nie przebrnę, ale po kilkunastu rozdziałach historia mnie pochłonęła i pozwoliła przeżyć niesamowitą przygodę w tajemniczej krainie Elmuthaleth razem z tytułowym marzycielem Lazlo Strange i potomkinią bogów Sarai.
,,Marzyciel'' to powieść, która już od bardzo dawna zaprzątała mi głowę. Dziesiątki pozytywnych recenzji, fabuła rodem z baśni, no i ta piękna okładka...Świat wykreowany przez autorkę z pewnością zasługuję na uwagę, jest baśniowo i nieziemsko. Klimat również robi swoje i kiedy już poczułam magię płynącą z tej powieści, to styl autorki mnie oczarował. Czułam piękno biblioteki i potęgę niektórych postaci. Pięknie napisana książka, która zabiera czytelnika w niezwykłą podróż po świece surowym i magicznym. Nie wiem czy jest sens pisać więcej, o tej książce naprawdę było głośno, nie tylko przez okładkę (okładkowe sroki oszalały na jej punkcie, ja zresztą też), ale również przez tą niezwykłość i tajemniczość, którą za sobą niesie tytuł i opis z tyłu.
Lazlo Strange jest sierotą i został wychowany przez mnichów w krainie zwanej Zosmą. Szczęście sprawiło, że któregoś dnia trafił do Wielkiej Biblioteki Zosmy i tam już pozostał. Chłopak został bibliotekarzem i tam zyskał przydomek Strange Marzyciel. Owe przezwisko nawiązywało do tego, że Strange marzył i wierzył w rzeczy, czy też poszukiwał istnienia tego, w co ludzie, dawno...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-05-19
Robert Szmidt w pierwszym tomie pokazał, że naprawdę wie, co robi. Czy jest tak samo z drugim tomem? Jak najbardziej!
KRATY można by chyba czytać nie znając treści pierwszego tomu. Wrocław praktycznie umarł, całe miasto jest opanowane przez hordy zombie. Nieliczni, którym udało się przeżyć, żyją w ukryciu i starają się przetrwać. W więzieniu na ulicy Kleczkowskiej kapitan Okrutny postanawia wypuścić osadzonych, aby zrobić miejsce dla rodzin i najbliższych pracowników zakładu. Obmyślony szybkiej amnestii nie do końca idzie po myśli pracowników więzienia. Część zostaje zarażona i dołącza do hord, które opanowały miasto. Natomiast grupie najgorszych zbrodniarzy udaje się przetrwać. Zajezdnia tramwajowa przy ulicy Słowiańskiej zostaje ich przyczółkiem (mieszkam przy tej zajezdni i powiem wam, że przez tą książkę nigdy nie spojrzę na nią normalnie). Banda zwyrodnialców terroryzuje ocalałych mieszkańców dzielnicy, dopuszczając się strasznych zbrodni. W tym samym czasie, na Wielkiej Wyspie, major Biedrzycki stara się ogarnąć chaos i zapanować nad resztką wojska, która ocalała z pogromu. Próbuje też oszacować ilu mieszkańców miasta ocalało i opracować plan ściągnięcia ich na tereny Sępolna. Dookoła chaos, tragedie i nieumarli.
Warto wspomnieć, że książka stanowi ciekawy eksperyment literacki. Bohaterowie, od pierwszoplanowych do kompletnie epizodycznych noszą imiona, nazwiska i twarze rzeczywistych ludzi, którzy zgłosili się do tego przedsięwzięcia na facebookowej grupie „Chcę zginąć w Szczurach Wrocławia”. Ale jak to, twarze? Ano twarze, bo w książce znajdziemy ilustracje, a towarzyszą jej krótkie komiksy.
Książka trzyma tempo, autor umiejętnie dozuje nam akcję, nie szczędząc przy tym nieoczekiwanych zdarzeń. Autor nauczył nas, ze nie powinniśmy się przywiązywać do bohaterów książki. Zresztą - co nie wszyscy wiedzą- akcja nie bez powodu dzieje się w czasach PRL. Robert jako bohaterów obsadził prawdziwych czytelników, którzy za pomocą FB zgodzili się na uzycie ich imion i nazwisk na kartach powieści. Poza oczywistymi emocjami, jakie wywołuje u czytelników sama historia o nieumarłych, autor dozuje nam sporo mocnych wrażeń podczas opisu tego, jak w obliczu apokalipsy zachowują się ludzie. Jest to świetny wybieg- kolejny tom o walce z zombie byłby wtórny, natomiast tom w którym spodziewamy się walki o przetrwanie, a okazuje się, że nie tylko nieumarli są zagrożeniem... to strzał w dziesiątkę. Niektórzy prawdopodobniej poczują się mocno nieswojo czytając o tym, co zdarzyło się ich imiennikom. Dodam tu, że autor nie pisze książek dla dzieci, jak ktoś jest tam "tym złym" to jest nim nie tylko z nazwy. Morderstwa, gwałty, rzucanie niewinnych ludzi zombiakom na pożarcie? Oczywiście, wszystko to czeka na kartach powieści. Mogłabym pisać i pisać, ale po co? Myślę, że jeśli oglądaliście serial The Walking Dead bądź kiedyś intrygowali was zombie to warto sięgnąć po tę książkę. Nawet jeśli was nieinteresowany to warto po nią sięgnąć.
Robert Szmidt w pierwszym tomie pokazał, że naprawdę wie, co robi. Czy jest tak samo z drugim tomem? Jak najbardziej!
KRATY można by chyba czytać nie znając treści pierwszego tomu. Wrocław praktycznie umarł, całe miasto jest opanowane przez hordy zombie. Nieliczni, którym udało się przeżyć, żyją w ukryciu i starają się przetrwać. W więzieniu na ulicy Kleczkowskiej kapitan...
2019-04-28
Dlaczego sięgnęłam po „Szczury Wrocławia. Chaos”?
Po pierwsze klimat PRL-u. Po drugie historia sensacyjna o tle epidemii zarazy Zombie. Po trzecie jestem wrocławianką – nazwa zobowiązuje ;) Po czwarte mój chłopak miał hopla na punkcie serialu The Walking Dead, przez co zaraził mnie nim.
Rok 1963. Wrocław zamiera, rażony epidemią czarnej ospy. Akcja zaczyna się od przedstawienia izolatoriów, w których przebywają osoby z otoczenia chorych osób. Są to specjalnie przygotowane lokalizacje na terenie Wrocławia, gdzie ludzie spędzają 2 tygodnie, aby wykluczyć chorobę. Sytuacja wydaje się być pod kontrolą, gdy pewnego dnia z okna szpitala wypada siostra Młocicka. Pielęgniarka ginie na miejscu. Tyle, że nie do końca. Mimo że głowa zwisa pod dziwnym kątem, trochę tak jakby została oddzielona od kręgosłupa, a jej nogi są połamane niczym zapałki – Młocicka wstaje. Wstaje i jest żądna krwi. Wkrótce do siostry dołączają podobne stwory. Dzieje się coś, czego nikt nie przewidział. Ludzie wpadają w szał i mordują swoich towarzyszy z pokoju, zaraza zombie zaczyna się rozprzestrzeniać po całym Wrocławiu w zawrotnym tempie. Szwadrony ZOMO, wspierane przez siły wojskowe, nie są w stanie opanować fali zagłady. Wrocław w niej tonie.
„Szczury Wrocławia” to relacja z pierwszych 12 godzin kryzysu, to szybko przemykający przed oczami portret ludzi, miejsc i czasu, to książka pełna punktów przełomowych, z których każdy daje nadzieję na to, że już mało brakuje do końca, a tymczasem dzieje się coś co sprawia, że sytuacja ponownie się pogarsza. Smaku dodaje umiejętnie dawkowany czarny humor i ukryte nawiązania do naszych czasów, sprytnie i zwinnie zakamuflowane w dynamicznej narracji. Dlaczego właśnie ten rok? Ten czas? W roku 1963 chrzestny autora, doktor Bogumił Arendzikowski zdiagnozował czarną ospę, jemu także została dedykowana książka.
Zawrotne tempo akcji sprawia, że trudno się doczekać każdej wolnej chwili, jaką można by poświęcić lekturze kolejnych rozdziałów. Bohaterów jest mnóstwo, nie wiem czy słyszeliście, ale do Roberta J. Szmidta zgłosiło się ponad dwustu ochotników, których nazwiska autor nadał postaciom uśmiercanym w „Szczurach Wrocławia”. Szmidt celowo nie wyróżnia żadnej z postaci, nie czyni nikogo bezdyskusyjnym protagonistą utworu. Zapewnia nam za to możliwość śledzenia kilku „głównych” bohaterów, dając nam wielowymiarową perspektywę wydarzeń rozgrywających się w skażonym mieście. Autor wiedzie czytelnika poprzez uliczki Wrocławia, pozwalając nam podejrzeć, jak płynie życie w izolatoriach, internatach i szpitalach. Dla osób ze słabymi nerwami, opisy mogą być zbyt brutalne, zbyt krwawe. Jednak na wielki plus da się odczuć, że autor nie pisał tych opisów na siłę, byleby czytelnik miał co kilka stron odruchy wymiotne, tylko by przekazać grozę ataku i epidemii.
Wisienką na torcie, po 530 stronach solidnej lektury, jest bonus w postaci kilkunasto stronicowego opowiadania pod tytułem „Horda” początkującego autora, oczywiście o wiadomej tematyce. Nie jest ono może porywające tak jak książka, ale to zawsze ciekawy sposób promujący młodych twórców.
Dlaczego sięgnęłam po „Szczury Wrocławia. Chaos”?
Po pierwsze klimat PRL-u. Po drugie historia sensacyjna o tle epidemii zarazy Zombie. Po trzecie jestem wrocławianką – nazwa zobowiązuje ;) Po czwarte mój chłopak miał hopla na punkcie serialu The Walking Dead, przez co zaraził mnie nim.
Rok 1963. Wrocław zamiera, rażony epidemią czarnej ospy. Akcja zaczyna się od...
2019-04-14
Najśmieszniejsze we wszystkim jest to, że nie czytałam poprzednich tomów, jednak ta trzecia część sprawiła, że przeczytam je najszybciej jak tylko będę mogła. Dlaczego? Bo jest niesamowita!
Chyba nie ma osoby, która nie zna mitologii egipskiej, a jeśli takie osoby są to niech się wstydzą! Nie pamiętacie ich? A z lekcji historii, z czasów szkolnych? A może przypomnicie sobie jakiś film, albo kreskówki? Bóstwa, w które wierzono za czasów Faraonów, pojawiają się dosłownie wszędzie, możemy je spotkać na każdym kroku. „Ostrze nocy” to trzeci tom serii, który nie tylko odsłania przed nami tajemnice egipskich bogów i legend, ale również całkiem realne problemy oraz istotę walki pomiędzy dobrem i złem. Jest to zdecydowanie seria dla osób , które gustują w fantasy, ale również dla tych, które interesują się mitologią, historią starożytnych cywilizacji, które chcą choć na chwilę zapomnieć o współczesnej rzeczywistości i przeżyć wielką przygodę, bo autorka wodzi nas za nos a fabuła dosłownie wciąga w świat przedstawiony. Wiecie czemu nie miałam problemu z tym, że zaczynam serie od trzeciego tomu? Ponieważ autorka zadbała właśnie o takiego osoby jak ja. prezentując krótkie streszczenie na początku książki, tego co działo się przedtem.
Podsumowując, "Ostrze Nocy" to intrygująca i pełna niesamowitych emocji historia, która przeniesie nas do świata magii starożytnych bogów.
Najśmieszniejsze we wszystkim jest to, że nie czytałam poprzednich tomów, jednak ta trzecia część sprawiła, że przeczytam je najszybciej jak tylko będę mogła. Dlaczego? Bo jest niesamowita!
Chyba nie ma osoby, która nie zna mitologii egipskiej, a jeśli takie osoby są to niech się wstydzą! Nie pamiętacie ich? A z lekcji historii, z czasów szkolnych? A może przypomnicie...
2019-01-30
„Pocztówki z Amsterdamu” zaczynałam kilka razy, aż w końcu się zmusiłam i przeczytałam całą. Nie czytałam pierwszego tomu i nie przeczytam trzeciego.
W kontynuacji cyklu śledzimy dalsze perypetie głównej bohaterki, które nie są zbyt udane. Życie boleśnie zweryfikowało jej marzenia i sprowadziło ją na ziemię z krainy marzeń. Wielka miłość okazała się wielką klapą a Agnieszka znowu pragnie ciepła, stabilizacji i bezpieczeństwa.
Mam wrażenie że zabrakło pomysłu na tę opowieść. Całość jest nudna, nijaka, irytująca i pozbawiona większego sensu. Przez cały czas miałam w głowie, że gdzieś już to czytałam. Schematy, schematy, i jeszcze raz schematy. Chyba po prostu obyczajówki mi się przejadły - nie wiem. Wiem tylko, że dla osób, którym nie przeszkadza rutyna i schemat: nieszczęśliwa miłość, po której trzeba rozpaczać oraz naiwna, a wręcz potwornie głupia główna bohaterka, która czeka na księcia na białym koniu, który zaprowadzi ją do swojego pałacu... Ta książka może okazać się hitem, ja niestety się przy niej męczyłam, dam jeszcze przeczytać mojej mamie i cioci, zobaczymy co one powiedzą.
„Pocztówki z Amsterdamu” zaczynałam kilka razy, aż w końcu się zmusiłam i przeczytałam całą. Nie czytałam pierwszego tomu i nie przeczytam trzeciego.
W kontynuacji cyklu śledzimy dalsze perypetie głównej bohaterki, które nie są zbyt udane. Życie boleśnie zweryfikowało jej marzenia i sprowadziło ją na ziemię z krainy marzeń. Wielka miłość okazała się wielką klapą a...
2019-03-20
Powiem szczerze, okładka jest niesamowita. Uwielbiam mat, a błyszczące krople wody dodają okładce nastrój wręcz psychodeliczny, mroczny. Opuszczone miasto, w którym kryją się jego upiory. Coś niesamowitego. "Furia" klasyfikowana jest jako thriller, to niestety dla mnie, bardziej jest to obyczajówka z tłem o sensacyjnym brzmieniu i romansowym zabarwieniu. Wracając na chwilkę do okładki, Stephen King napisał "Napięcie, które człowieka wręcz dręczy", niestety do naszego Mistrza Grozy jej daleko. Fabuła książki została napisana dokładnie i bardzo szczegółowo. Cała intryga co prawda jest przewidywalna , jednak Brown plącze nowe wątki, myli tropy na tyle przekonująco, że aż trudno jest się od "Furii" oderwać. Polecam do poczytania przy winku lub innym trunku i choć niewiele było strachu to książka zasługuje na przeczytanie.
Powiem szczerze, okładka jest niesamowita. Uwielbiam mat, a błyszczące krople wody dodają okładce nastrój wręcz psychodeliczny, mroczny. Opuszczone miasto, w którym kryją się jego upiory. Coś niesamowitego. "Furia" klasyfikowana jest jako thriller, to niestety dla mnie, bardziej jest to obyczajówka z tłem o sensacyjnym brzmieniu i romansowym zabarwieniu. Wracając na chwilkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Sprawa pechowca" to fantastyczny retro kryminał! Rok 1910. Na scenie opery w Breslau ginie sławny baryton. Początkowo wydaje się, że to nieszczęśliwy wypadek. Szybko jednak okazuje się, że doszło do okrutnego, precyzyjnie zaplanowanego morderstwa… Klara Schulz, młoda, znudzona mieszczańskim życiem mężatka, marzy o karierze detektywa. Jednak wstąpienie w szeregi policji nie wchodzi w grę - wszak Klara jest kobietą! Kiedy więc otrzymuje prywatne zlecenie odnalezienia zabójcy śpiewaka, podejmuje się go bez wahania. Wkrótce w Breslau zaczynają ginąć kolejne osoby. Klara nie zdaje sobie sprawy, z jak niebezpiecznym przeciwnikiem będzie musiała się zmierzyć. Nie wie też, ile to pierwsze śledztwo będzie kosztować ją samą... Przygody Klary wciągnęły mnie już od pierwszych stron. Kobieta nawet na moment nie chce zrezygnować ze swoich zamiarów wyjaśnienia morderstwa. Jej determinacja, spryt, zdolność logicznego myślenia, a do tego możliwość konsultowania swoich wniosków z patologiem, psychiatrą i policjantem, sprawiają że śledztwo przebiega sprawnie. Była to przyjemna i w sumie lekka lektura mimo makabrycznych wydarzeń. Intryga jest prosta, ale nie banalna. Ciekawym dodatkiem są zdjęcia obiektów z tamtego okresu, dzięki temu, że mieszkam we Wrocławiu mogłam przejść się i porównać jak te miejsca wyglądają teraz.
"Sprawa pechowca" to fantastyczny retro kryminał! Rok 1910. Na scenie opery w Breslau ginie sławny baryton. Początkowo wydaje się, że to nieszczęśliwy wypadek. Szybko jednak okazuje się, że doszło do okrutnego, precyzyjnie zaplanowanego morderstwa… Klara Schulz, młoda, znudzona mieszczańskim życiem mężatka, marzy o karierze detektywa. Jednak wstąpienie w szeregi policji...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to