Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Maria z Colonna Walewskich Wielopolska
4
6,8/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,8/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
33 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Faunessy. Powieść dzisiejsza
Maria z Colonna Walewskich Wielopolska
5,3 z 3 ocen
7 czytelników 1 opinia
2013
Kryjaki. O sześćdziesiąt trzecim roku opowieść
Maria z Colonna Walewskich Wielopolska
7,3 z 3 ocen
15 czytelników 2 opinie
1962
Józef Piłsudski w życiu codziennym
Maria z Colonna Walewskich Wielopolska
7,0 z 1 ocen
4 czytelników 0 opinii
1937
Najnowsze opinie o książkach autora
Faunessy. Powieść dzisiejsza Maria z Colonna Walewskich Wielopolska
5,3
„Nie mężczyzna stworzył sobie swą pozycję absolutnej samczej wolności — dała mu ją kobieta. Dała mu ją: nieśmiertelna dobroć kobieca — nieśmiertelna jej wyrozumiałość — nieśmiertelnie w niej drzemiące pod każdą uczuciową powłoką: uczucie macierzyńskie, słodkie, przez palce patrzące”
Na niewielkich rozmiarów powieść “Faunessy” wydaną w 1913 roku w Krakowie trafiłam na stronie. chmuraczytania.pl, do której sentyment pozostał we mnie od czasów lockdownu. Co mnie zwabiło? Odważna okładka.
Wgłębiałam się w nią etapami, bo to nie jest proza prosta ani łatwa, a na pewno nieco irytująca jak na dzisiejsze czasy. Nafaszerowana francuskimi cytatami i naszpikowana nazwiskami twórców wszelakich europejskich nacji ujawnia niezaprzeczalnie olbrzymią wiedzę autorki dotyczącą literatury, malarstwa, architektury i muzyki. Wymaga koncentracji i skupienia, a także sporej wiedzy, by umieć wydobyć sens opisywanych sytuacji.
Nie sztuka jednak, a kobieta i jej uczucia są przedmiotem fabuły. “Faunessy” wyprzedza swoją epokę przynajmniej o kilka dekad w kwestii patrzenia na miłość i pożądanie oraz relacje damsko-męskie. Prawie cała treść podszyta jest erotyką. Bohaterkami są kobiety silne, wykształcone, dumne i wyzwolone. Bez skrępowania prowadzą rozmowy o uczuciach, o własnych prawach i potrzebach. Nie ma tu na pewno tradycyjnie pojętej kobiety - żony i matki - posłusznej, cichej, nastawionej na służalczą rolę wobec męża i dzieci, zawsze gotowej na spełnianie małżeńskich obowiązków. Małżeństwo w tej prozie to jedynie niewola w każdym aspekcie – i fizycznym, i psychicznym, a zdrada i odrzucenie przez mężczyznę nie muszą być dla kobiety tragedią.
Pierwsze dekady XX wieku wydały sporo znanych kobiet, które uchodziłyby dziś za typowe feministki. Potrafimy wymienić kilka nazwisk, ale Marii Jehanne Wielopolskiej (1882-1940) z pewnością w tym zestawie nie będzie. Dlaczego? Była od nich o wiele śmielsza, prowokująca, kontrowersyjna. Dziś powiedzielibyśmy skandalizująca.
Taka literatura nie mogła się sprzedać w tamtych latach, nie mówiąc o popularności. Trudno się zatem dziwić, że i autorka, i powieść, zginęły w mrokach zapomnienia.
Czy słusznie? Zainteresowanym polecam.
Kryjaki. O sześćdziesiąt trzecim roku opowieść Maria z Colonna Walewskich Wielopolska
7,3
Gorzka powieść, a w zasadzie podzielony na trzy części wyrzut niemalże publicystyczny, skierowany przeciwko klerowi katolickiemu, tępiącemu na wszelkie sposoby styczniowych powstańców. Upierającemu się, że władza zwierzchnia - nieważne, czy polska, czy zaborcza - jest dana od Boga i nie należy się jej przeciwstawiać. Nie należy podnosić na nią ręki. Nigdy. W żadnej sytuacji.
Jednak nawet jeśli książka ma mocną wymowę, popartą szeregiem konkretnych cytatów, to fabularnie pozostawia wiele do życzenia. Owszem, jest napisana piękną, bogatą polszczyzną, wzbogacona mnóstwem nietuzinkowych metafor, ale treść ma skąpą, umowną, nie tworzącą żadnej uchwytnej całości. Ot, najpierw niedobitki ostatniego oddziału, dowodzonego przez ekskomunikowanego wikarego Brzóskę, siedzą sobie i smętnie roztrząsają losy powstania. Potem Brzóska trafia na kurację do klasztoru, gdzie przez chwilę autorka proponuje szermierkę słowną z biskupem, przekonującym bohaterów, że opór wobec władzy jest wręcz zbrodnią. W końcu Brzóska i jego ostatni żywy kompan zostają ujęci i przyszykowani na szafot.
Książka na pewno jest warta uwagi - choćby ze względu na zapomniane już dzisiaj postawy wielu kościelnych wielmożów - ale jest to już raczej pomnik minionej epoki.