Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Przed laty, gdy byłem w wieku licealnym, ta książka zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Opowiadania wydały mi się wtedy naprawdę straszne. Teraz przeczytałem je powtórnie - i już nie odniosłem tego wrażenia. Jednak proza Jamesa, bardzo oszczędna w środkach wyrazu i rzeczowa, wolna od barokowej przesady i egzaltacji, wciąż zachowuje urok i nastrój. A że nie straszy? No cóż, to może kwestia stanu mojego umysłu i emocji, bo właściwie nic mnie już nie straszy. Ani Lovecraft, ani Poe, ani King.

Przed laty, gdy byłem w wieku licealnym, ta książka zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Opowiadania wydały mi się wtedy naprawdę straszne. Teraz przeczytałem je powtórnie - i już nie odniosłem tego wrażenia. Jednak proza Jamesa, bardzo oszczędna w środkach wyrazu i rzeczowa, wolna od barokowej przesady i egzaltacji, wciąż zachowuje urok i nastrój. A że nie straszy? No cóż,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ponoć zachwalał tę książkę Stephen King. Nie pojmuję dlaczego. Styl narracji przypomina wypracowanie licealistki. Owszem, zdolnej, ale jednak... Dialogi nienaturalne. Bohaterowie niby dorośli, ale zachowują się i mówią w sposób infantylny. Napięcia i grozy w ogóle nie czułem.
Na tym tle stosunkowo nieźle wypada końcówka, o której więcej nie napiszę, żeby nie psuć zabawy tym, którym ta książka przypadnie do gustu. Mnie nie przypadła. Ziewałem.

Ponoć zachwalał tę książkę Stephen King. Nie pojmuję dlaczego. Styl narracji przypomina wypracowanie licealistki. Owszem, zdolnej, ale jednak... Dialogi nienaturalne. Bohaterowie niby dorośli, ale zachowują się i mówią w sposób infantylny. Napięcia i grozy w ogóle nie czułem.
Na tym tle stosunkowo nieźle wypada końcówka, o której więcej nie napiszę, żeby nie psuć zabawy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta książka prezentowana jest jako "powieść" - ale w gruncie rzeczy nie jest to powieść, jej warstwa fabularna jest dość rachityczna i mówiąc bez ogródek: niezbyt wciągająca. To raczej esej o pamięci, przemijaniu, odczuwaniu czasu. Gdyby miał, powiedzmy, 100 stron, dałbym 10 gwiazdek i powiedziałbym: "Rewelacja!". Jednak esej liczący 350 stron naprawdę trudno wytrzymać.
W pierwszej części autor więcej uwagi poświęca pamięci indywidualnej, w drugiej skupia się na pamięci zbiorowej, narodowej i społecznej. Które dekady XX wieku poszczególne narody europejskie - ze wschodu i zachodu - wybrałyby jako swoją belle epoque? Do których czasów chciałyby wrócić?
Pierwsza część wydała mi się lepsza, emocjonalnie mocniejsza. Druga to taki syntetyczny przegląd historyczny XX wieku w różnych krajach Europy. Widać, że autor się przygotował i zgromadził potrzebną wiedzę, ale ja już miałem serdecznie dość, więc tylko skanowałem tekst, żeby już wreszcie dojechać do końca.

Ta książka prezentowana jest jako "powieść" - ale w gruncie rzeczy nie jest to powieść, jej warstwa fabularna jest dość rachityczna i mówiąc bez ogródek: niezbyt wciągająca. To raczej esej o pamięci, przemijaniu, odczuwaniu czasu. Gdyby miał, powiedzmy, 100 stron, dałbym 10 gwiazdek i powiedziałbym: "Rewelacja!". Jednak esej liczący 350 stron naprawdę trudno wytrzymać.
W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rzeczywiście bardzo dobra książka. Najczęściej przedstawiana jako "powieść", choć to bardziej nowela - dość krótka (niespełna 150 stron), jednowątkowa. Jeżeli coś mi przeszkadzało, to właśnie ta skrótowość. Przemiana w stosunku narratora-bohatera do jego matki dokonuje się zbyt szybko. Przejście od zapiekłej nienawiści i urazy do czułej miłości wydało mi się zbyt nagłe, naszkicowane kilkoma grubymi liniami. Nie zmienia to faktu, że rzecz jest napisana z talentem i bardzo wzruszająca
.

Rzeczywiście bardzo dobra książka. Najczęściej przedstawiana jako "powieść", choć to bardziej nowela - dość krótka (niespełna 150 stron), jednowątkowa. Jeżeli coś mi przeszkadzało, to właśnie ta skrótowość. Przemiana w stosunku narratora-bohatera do jego matki dokonuje się zbyt szybko. Przejście od zapiekłej nienawiści i urazy do czułej miłości wydało mi się zbyt nagłe,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Należę do frakcji mniejszościowej, której ta książka nie przypadła do gustu. Skuszony recenzjami czytałem ją z narastającym rozczarowaniem, a nawet irytacją. Trochę fajnych pomysłów i obrazów, kilka błyskotliwych fragmentów - i tyle. Wszystko to zostało utopione w morzu niepotrzebnego gadulstwa pozbawionego pomysłu i dyscypliny. Wiele zdań spokojnie można by wykreślić i nikt by tego nie zauważył.
Ktoś tu napisał, że Jonas Eika jest jak wnuk Schulza i Kafki. E tam! I Schulz, i Kafka to żelazna dyscyplina kompozycji, poetycka siła wizji i niesamowity nastrój. Przy lekturze chwilami ciarki chodzą po kręgosłupie. A tu - słowotok, nuda i ziewanie.

Należę do frakcji mniejszościowej, której ta książka nie przypadła do gustu. Skuszony recenzjami czytałem ją z narastającym rozczarowaniem, a nawet irytacją. Trochę fajnych pomysłów i obrazów, kilka błyskotliwych fragmentów - i tyle. Wszystko to zostało utopione w morzu niepotrzebnego gadulstwa pozbawionego pomysłu i dyscypliny. Wiele zdań spokojnie można by wykreślić i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Tej powieści stuknęło już 50 lat, a mimo to nie trąci myszką i czyta się ją całkiem nieźle. Niektórzy recenzenci wskazywali na jej pokrewieństwo z "Fiaskiem" Lema. Ja "Fiaska" nie czytałem, natomiast widzę podobieństwa do "Niezwyciężonego" (też Lema). I "Strefy zerowe", i "Niezwyciężony" to opowieści o wyprawach ratunkowych, które lecą sprawdzić, co się stało z zaginionymi ekspedycjami na inną planetę. Podobieństw jest więcej, ale nie będę tego wątku rozwijać, żeby nie zdradzić za wiele i nie popsuć zabawy tym, którzy po tę książkę sięgną.
Jeśli ktoś lubi taką tradycyjną literaturę SF - to nie powinien być rozczarowany.

Tej powieści stuknęło już 50 lat, a mimo to nie trąci myszką i czyta się ją całkiem nieźle. Niektórzy recenzenci wskazywali na jej pokrewieństwo z "Fiaskiem" Lema. Ja "Fiaska" nie czytałem, natomiast widzę podobieństwa do "Niezwyciężonego" (też Lema). I "Strefy zerowe", i "Niezwyciężony" to opowieści o wyprawach ratunkowych, które lecą sprawdzić, co się stało z zaginionymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkowicie zgadzam się z opinią recenzenta podpisującego się jako Mario. Już po kilkunastu stronach zacząłem gorączkowo sprawdzać w internecie, kim była tłumaczka i kto redagował to tłumaczenie. Pełno tu zgrzytów, niezgrabności, sformułowań nieporadnych, a czasami wręcz niezrozumiałych. Mimo to opowieść jest na tyle wciągająca i nastrojowa, że doczytałem do końca. Mimo stylistycznych kiksów z tekstu daje się wyczytać styl oryginału, choć trzeba to sobie przepuścić przez wewnętrzny filtr - przeprowadzić w głowie wirtualna redakcję tekstu na własny użytek.
To historia introwertyka żyjącego w swym wewnętrznym świecie, którego przez lata świat zmuszał do funkcjonowania według zasad obowiązujących w społeczeństwie. I wreszcie pod koniec życia ten stary wieśniak idzie za głosem serca.
Dziś, gdy w modzie są różne teorie psychologiczne i wszyscy biegają na terapię, powiedzielibyśmy pewnie, że ten bohater to przypadek ze spektrum autyzmu.

Całkowicie zgadzam się z opinią recenzenta podpisującego się jako Mario. Już po kilkunastu stronach zacząłem gorączkowo sprawdzać w internecie, kim była tłumaczka i kto redagował to tłumaczenie. Pełno tu zgrzytów, niezgrabności, sformułowań nieporadnych, a czasami wręcz niezrozumiałych. Mimo to opowieść jest na tyle wciągająca i nastrojowa, że doczytałem do końca. Mimo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Widać wielką kompetencję autora, który o życiu Leśmiana i członków jego rodziny wie niemal wszystko. Dla mnie miejscami było to wręcz zbyt szczegółowe, nie odczuwałem potrzeby, by poznać koleje losu wszystkich przodków Leśmiana aż do któregoś tam pokolenia. Jednak nie jest to wielki problem, bo zawsze można kawałek przekartkować bez uważnego czytania.
Książka napisana jest bardzo rzeczowo, rzekłbym wręcz - sucho. Z jednej strony budzi to zaufanie do autora i podawanych przez niego informacji, z drugiej zaś jakoś kłóci się ze statusem Leśmiana. To nie emocjonująca opowieść o życiu wielkiego maga poezji, zaklętego i uwięzionego w ciele chuderlawego notariusza z prowincji, lecz rzeczowe i drobiazgowe sprawozdanie.
Niemniej, wszyscy miłośnicy poezji Leśmiana powinni po tę książkę sięgnąć, choć nie muszą szczegółowo studiować wszystkich jej rozdziałów.
A swoją drogą Leśmian zaskoczył mnie bujnością życia romansowego: żonę zdradzał z kochanką, a potem żonę i kochankę zdradzał z drugą kochanką, która okazała się jego muzą. To właśnie schadzki z nią są opisane w cyklu "W malinowym chruśniaku".

Widać wielką kompetencję autora, który o życiu Leśmiana i członków jego rodziny wie niemal wszystko. Dla mnie miejscami było to wręcz zbyt szczegółowe, nie odczuwałem potrzeby, by poznać koleje losu wszystkich przodków Leśmiana aż do któregoś tam pokolenia. Jednak nie jest to wielki problem, bo zawsze można kawałek przekartkować bez uważnego czytania.
Książka napisana jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Znużyła mnie ta książka. Z uznaniem podchodzę do konceptu autora, który sprawnie potrafił zmiksować faktografię historyczną z porządkiem baśniowo-mitycznym, a wszystko to przyprawił językiem stylizowanym na archaiczną ludowość.

Tyle że ten cocktail ciężko wchodzi. Pierwsze łyki smakują ożywczo i sprawiają niekłamaną przyjemność, ale potem zaczyna to męczyć. Za dużo słów, za dużo wątków, za dużo rozdziałów, z których niektóre wydają się być ciałem obcym, ozdobnikiem wstawionym w narrację i niemającym związku z fabułą, nieposuwającym jej do przodu.

Im dłużej ten cocktail piłem, tym częściej sprawdzałem, ile jeszcze w szklance zostało, jak daleko do dna. I parę razy zdarzyło się mi jęknąć z rozpaczą: łojezu, aż tyle jeszcze!

A jednocześnie zdawałem sobie sprawę, że literacko to dobra robota. Choć jest tu jakiś problem z budowaniem postaci bohatera: obcując z nim przez kilkaset stron, w ogóle się z nim nie zżyłem ani nie zaprzyjaźniłem. Aż do samego końca pozostał mi kompletnie obojętny i w ogóle nie potrafiłem się przejąć tym, co go spotyka.

Właściwie nie wiem, ile gwiazdek dać - jeśli chodzi o uznanie dla wyobraźni i językowego kunsztu autora, to zasługuje na jakieś 7-8, a jeśli wziąć pod uwagę frajdę z czytania, to 2-3. Dam krakowskim targiem (to akurat jest jak najbardziej na miejscu, bo przecież to stolica Galicji) 5.

Podsumowując: nie wiem, o co chodzi z tą książką. Może po prostu jest dwa razy za długa?

Znużyła mnie ta książka. Z uznaniem podchodzę do konceptu autora, który sprawnie potrafił zmiksować faktografię historyczną z porządkiem baśniowo-mitycznym, a wszystko to przyprawił językiem stylizowanym na archaiczną ludowość.

Tyle że ten cocktail ciężko wchodzi. Pierwsze łyki smakują ożywczo i sprawiają niekłamaną przyjemność, ale potem zaczyna to męczyć. Za dużo słów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowanie. Książka jest po prostu słaba. Intryga nieciekawa, zagadka, którą rozwiązuje detektyw Lew Archer, zupełnie nie przykuwa uwagi. Nie bardzo wiadomo, dlaczego w ogóle ją rozwiązuje. Co sprawiło, że zatrzymał się w prowincjonalnym miasteczku USA, przez które przejeżdżał, i zaczął prowadzić śledztwo? Nie sposób pojąć.

W sumie więc - nuda. Takie małe książeczki, jeśli są dobre, pochłania się w dwie-trzy godziny, a ja tę męczyłem wiele dni, przerywając i wracając do niej z masochistycznym zacięciem i nadzieją, że może się rozkręci.

Tyle tylko, że tłumaczenie całkiem niezłe, a i sam Macdonald pod względem warsztatu był profesjonalistą, więc tekst płynie dość gładko.

Podsumowując więc: czyta się to bez bólu zębów, za to ziewając.

Rozczarowanie. Książka jest po prostu słaba. Intryga nieciekawa, zagadka, którą rozwiązuje detektyw Lew Archer, zupełnie nie przykuwa uwagi. Nie bardzo wiadomo, dlaczego w ogóle ją rozwiązuje. Co sprawiło, że zatrzymał się w prowincjonalnym miasteczku USA, przez które przejeżdżał, i zaczął prowadzić śledztwo? Nie sposób pojąć.

W sumie więc - nuda. Takie małe książeczki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat dzieciństwa widziany przez okulary dojrzałej mądrości. Rzeczywistość przepuszczona przez pryzmat dziecięcej fantazji i magii. Wielka literatura.

Świat dzieciństwa widziany przez okulary dojrzałej mądrości. Rzeczywistość przepuszczona przez pryzmat dziecięcej fantazji i magii. Wielka literatura.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Żenada. To nie książka, lecz produkt tekstowy. Ctrl+c ctrl+v. Stek banałów, frazesów, pustosłowie. I ta cena! Autor (i chyba zarazem wydawca) ma tupet.

Żenada. To nie książka, lecz produkt tekstowy. Ctrl+c ctrl+v. Stek banałów, frazesów, pustosłowie. I ta cena! Autor (i chyba zarazem wydawca) ma tupet.

Pokaż mimo to

Okładka książki Wygaszanie Polski 1989-2015 Adam Bujak, Bogdan Chazan, Piotr Gliński, Marek Gróbarczyk, Andrzej Jaworski, Janusz Kawecki, Jerzy Kłosiński, Grzegorz Kwaśniak, Antoni Macierewicz, Krzysztof Masłoń, Piotr Naimski, Andrzej Nowak (historyk), Dariusz Oko, Wojciech Reszczyński, Marek Sitarz, Artur Śliwiński (prof.), Leszek Sosnowski, Temida Stankiewicz-Podhorecka, Krzysztof Szczerski, Janusz Szewczak, Jan Szyszko
Ocena 6,6
Wygaszanie Pol... Adam Bujak, Bogdan ...

Na półkach:

Biblia sekty smoleńsko-pisowskiej. Żenada.

Biblia sekty smoleńsko-pisowskiej. Żenada.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowanie. Książkę reklamowano i zapowiadano jako pracę socjologiczną opartą na wynikach badań w mieście powiatowym na Mazowszu. Tymczasem to tylko zaangażowana neomarksistowska publicystyka polityczna. Odniesienia do badań socjologicznych znajdują się tylko w jednym rozdziale i właściwie sprowadzają się do kilku cytatów. Sam też takie "badania" przeprowadzam, gdy jestem gdzieś w Polsce i gadam z miejscowymi.
Niektóre rozdziały tej książki były wcześniej publikowane jako samodzielne artykuły w "Krytyce Politycznej".
Odnoszę wrażenie, że w omówieniach i artykułach prasowych publikowanych po wydaniu "Nowego autorytaryzmu" było więcej ciekawych myśli niż w samej tej książce.
A już zupełnie nieznośny jest rozdział poświęcony strukturze klasowej polskiego społeczeństwa. Tylko aktywista Partii Razem jest to w stanie przeczytać bez ziewania.

Rozczarowanie. Książkę reklamowano i zapowiadano jako pracę socjologiczną opartą na wynikach badań w mieście powiatowym na Mazowszu. Tymczasem to tylko zaangażowana neomarksistowska publicystyka polityczna. Odniesienia do badań socjologicznych znajdują się tylko w jednym rozdziale i właściwie sprowadzają się do kilku cytatów. Sam też takie "badania" przeprowadzam, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura powtórzona po latach. Nic a nic się nie zestarzała.

Lektura powtórzona po latach. Nic a nic się nie zestarzała.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeczytałem w czasie wakacji na plaży. To dobra lektura na taką okazję. Gdybym jednak przeczytał ją w domu w ciągu roku rezygnując z innych zajęć czy książek, uznałbym, że zmarnowałem czas.
Miłośnicy kryminału narzekają, że w tej książce za dużo jest powieści obyczajowej, a za mało kryminału. Cóż, najwyraźniej nie jestem miłośnikiem kryminałów, bo wątek śledztwa nieco mi się dłużył. Natomiast scenki obyczajowe uznałem za niezwykle ciekawe, pomysłowe, błyskotliwe. Były wśród nich prawdziwe perełki - opis pary bohaterów przygotowujących się do randki to cudo!
Miejscami drażnił mnie sposób napisania - wzorem wielu autorów powieści kryminalnych autorka włożyła sporo informacji w usta bohaterów, przez co część dialogów brzmi sztucznie. Ludzie tak ze sobą nie rozmawiają. Nie wygłaszają takich mini wykładów zbudowanych z okrągłych zdań. Autorka uniknęłaby wrażenia sztuczności, gdyby te informacje włożyła w usta narratora.

Przeczytałem w czasie wakacji na plaży. To dobra lektura na taką okazję. Gdybym jednak przeczytał ją w domu w ciągu roku rezygnując z innych zajęć czy książek, uznałbym, że zmarnowałem czas.
Miłośnicy kryminału narzekają, że w tej książce za dużo jest powieści obyczajowej, a za mało kryminału. Cóż, najwyraźniej nie jestem miłośnikiem kryminałów, bo wątek śledztwa nieco mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwna książka dziennikarza muzycznego i fana sportu. Taka jakby wprawka, przymiarka do pisania literatury. Z jednej strony daje się wyczuć niewątpliwy talent, zmysł języka, wyczucie słów. Z drugiej - brakuje pomysłu fabularnego, który wiązałby rozdziały w spójną i logiczną opowieść. W tej króciutkiej (niespełna 100 stron) książeczce przeplatają się trzy płaszczyzny: wizje rozmów i spotkań z wyimaginowanymi (byłymi?) partnerkami narratora, opowieści o epizodach z życia kilku XX-wiecznych artystów, muzyków, sportowców oraz scenki z antykwariatu, w którym tenże narrator pracuje. Te trzy sfery przenikają się i plączą nawzajem, a wszystkiemu akompaniuje muzyka, która - wyraźnie to czuć - jest dla autora bardzo ważna.
Niektóre obrazy są bardzo plastyczne, język miejscami bywa bardzo smakowity i pomysłowy, całość ma nieco senny, nostalgiczny nastrój.
W sumie to bardziej poemat prozą niż powieść.
Jednak całość zostawia uczucie pewnego niedosytu. Przede wszystkim brak jest pomysłu fabularnego, który pozwoliłby zbudować napięcie, wciągnąć czytelnika. Nic się tu nie rozwija ani nie narasta, nie posuwa do przodu. Scenki można by wymieszać, ustawić w innej kolejności i nie miałoby to żadnego wpływu na książkę - byłaby taka sama, jak jest.
W sumie widać, że to debiut. Zapowiadałby narodziny utalentowanego pisarza, gdyby poszły za nim kolejne utwory, jednak mimo upływu lat Jagielski opublikował chyba tylko książkę o Legii - drużynie piłkarskiej.
Może więc pozostanie raczej dziennikarzem niż pisarzem?

Dziwna książka dziennikarza muzycznego i fana sportu. Taka jakby wprawka, przymiarka do pisania literatury. Z jednej strony daje się wyczuć niewątpliwy talent, zmysł języka, wyczucie słów. Z drugiej - brakuje pomysłu fabularnego, który wiązałby rozdziały w spójną i logiczną opowieść. W tej króciutkiej (niespełna 100 stron) książeczce przeplatają się trzy płaszczyzny: wizje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowująca. Niektóre sceny i dialogi są błyskotliwe i szczerze zabawne, jednak całość się rozłazi. Ta powieść to absurdalna groteska z elementami fantastyki, jednak nawet groteska wymaga pewnej dyscypliny w prowadzeniu fabuły. U Ostachowicza wkrada się chaos, wiele scen sprawia wrażenie przypadkowych, tak jakby autora przy pisaniu poniosło i popłynął.
Niektóre fragmenty ocierają się o granice dobrego smaku, a część z nich już je przekracza. Ich obsceniczność wydaje się nieuzasadniona, nie służy niczemu poza epatowaniem czytelnika.
Przede wszystkim jednak pojawia się pytanie: co właściwie autor chciał powiedzieć? Skoro przywołał tak tragiczne wydarzenia jak Holocaust, skoro kazał pomordowanym Żydom wyłonić się z grobów i wejść między żywych, to zapewne chciał nam zakomunikować coś niezwykle wstrząsającego. Jakąś szczególnie ważną rzecz, prawdę czy opinię o ludziach, społeczeństwach, systemach politycznych. Czy w ogóle o świecie.
Jaki to komunikat?
Ni cholery nie wiem.

Rozczarowująca. Niektóre sceny i dialogi są błyskotliwe i szczerze zabawne, jednak całość się rozłazi. Ta powieść to absurdalna groteska z elementami fantastyki, jednak nawet groteska wymaga pewnej dyscypliny w prowadzeniu fabuły. U Ostachowicza wkrada się chaos, wiele scen sprawia wrażenie przypadkowych, tak jakby autora przy pisaniu poniosło i popłynął.
Niektóre...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka odświeżona po latach - pierwszy raz czytałem ją chyba w wieku licealnym. Pamiętam, że wtedy zrobiła na mnie piorunujące wrażenie siłą sugestywnych, senno-surrealistycznych wizji. Niektóre obrazy wdrukowały się w moją podświadomość i gdzieś tam na dnie są obecne do dzisiaj. Pamiętam też jednak, że wówczas lektura mnie zmęczyła. Ciężko brnąłem przez kolejne strony.
Dziś już wiem dlaczego - bo to nie jest tekst do szybkiego i łatwego czytania. Poszczególne akapity i zdania trzeba smakować, czasem wracać do nich, czytać ponownie, i jeszcze raz, i jeszcze, odkrywając ich urodę, soczystość i zagmatwaną błyskotliwość. Ta proza jest jak bluszcz, przez który wprawdzie można się przedrzeć szybko przy pomocy sekatora, ale wtedy nie da się zauważyć tego, co najpiękniej zawikłane i splątane. Trzeba to rozplątywać po niteczce, po łodyżce, pęd po pędzie, pomalutku i uważnie. Cudo!
Jeśli ktoś, tak jak ja, czytał przed laty w wieku szczeniackim i nie był w stanie docenić wszystkich niuansów - niech koniecznie powtórzy lekturę.

Książka odświeżona po latach - pierwszy raz czytałem ją chyba w wieku licealnym. Pamiętam, że wtedy zrobiła na mnie piorunujące wrażenie siłą sugestywnych, senno-surrealistycznych wizji. Niektóre obrazy wdrukowały się w moją podświadomość i gdzieś tam na dnie są obecne do dzisiaj. Pamiętam też jednak, że wówczas lektura mnie zmęczyła. Ciężko brnąłem przez kolejne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Arcydzieło.

Arcydzieło.

Pokaż mimo to