-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2017-06
2016-10
2016-01-12
Miłość - silna więź, jaka łączy ludzi sobie bliskich. Tajemnicze, niezwykłe uczucie, które jest częstym natchnieniem dla artystów. Ta prawdziwa zdarza się tylko raz i trwa na całe życie.
Dom opieki - to tutaj starszy pan dzień w dzień opowiada kobiecie chorej na Alzheimera historię zapisaną na kartkach pamiętnika.
Allie Nelson i Noah Calhoun - tych dwóch połączyło gorące uczucie. Pomimo dzielących ich różnic społecznych, przeciwności losu, ich miłość przetrwała...
Pierwszy raz poznali się na jarmarku, latem 1932 roku. Wbrew wszystkiemu i wszystkim zakochali się w sobie, choć z góry było wiadomo, że ich młodzieńcze uczucie nie przetrwa długo. Tak też się stało. Lato minęło bardzo szybko, a wraz z nim wyjechała Allie. Pozostały wspomnienia, ból złamanego serca. Jednak Noah nie poddał się, pisał listy do ukochanej przez 2 lata, mimo że na żaden z nich nie dostał choćby najkrótszej odpowiedzi.
Kolejne lata umykały, a miesiące wspólnie spędzonego lata, można by rzec, odeszły w zapomnienie.
Wtedy, jakby za sprawą jakiegoś cudu, Allie ujrzała w gazecie artykuł ze zdjęciem Noaha. Sprawiło to, że głęboko tłumione uczucia odrodziły się na nowo. Allie wróciła... Choć sama nie wiedziała, dlaczego. Miała narzeczonego, wiodła spokojne, szczęśliwe życie - aż do teraz. Ale czy miłość zadaje pytania? Ona po prostu jest, nie można jej od tak wyrzucić, schować do szuflady. Miłość nie wybiera, może pojawić się w każdej chwili, zupełnie niespodziewanie.
Nie każdy wie, co oznacza miłość, nie potrafi jej rozpoznać, często mylnie ją interpretuje. Są różne rodzaje miłości, ale każda z nich odciska na naszym sercu wyraźny ślad, który pozostaje do końca naszych dni.
"Pamiętnik" to współczesna historia dwojga ludzi, których uczucie przetrwało próbę czasu. Piękna, subtelna, pozwoli uwierzyć w moc prawdziwego uczucia i zmienić sposób postrzegania świata na lepszy.
"Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość."
Miłość - silna więź, jaka łączy ludzi sobie bliskich. Tajemnicze, niezwykłe uczucie, które jest częstym natchnieniem dla artystów. Ta prawdziwa zdarza się tylko raz i trwa na całe życie.
Dom opieki - to tutaj starszy pan dzień w dzień opowiada kobiecie chorej na Alzheimera historię zapisaną na kartkach pamiętnika.
Allie Nelson i Noah Calhoun - tych dwóch połączyło gorące...
2016-07-26
"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."
John Tyree to 23-latek wychowywany bez matki, mieszkający w cichym miasteczku w Karolinie Północnej - Wilmington wraz z ojcem. Niegdyś buntownik, miejscowy chuligan... Teraz? Zupełnie inna osoba.
Rok 2000. John chcąc zmienić coś w swoim życiu zaciąga się do wojska. Jego decyzja jest spontaniczna. Chłopak nie ma dalszych planów na przyszłość, jego relacje z ojcem są napięte, bowiem w żaden sposób nie mogą dojść do porozumienia, a dawni znajomi gdzieś się ulotnili. Krótko mówiąc, nic go tutaj nie trzyma. Służba w armii lądowej odmienia go, wykształca pozytywne cechy. Z biegiem lat chłopak dojrzewa i zaczyna mężnieć. Podczas letniej przepustki wraca w rodzinne strony. Wówczas w dość nietypowych okolicznościach poznaje piękną Savannah Curtis. Torebka dziewczyny wpada do wody i ginie w głębinach. Tutaj nasz bohater ma szansę wykazać się swoją odwagą i tak też się staje :) Targniony nagłym impulsem postanawia pomóc i wyławia torebkę, czym dużo zyskuje w oczach Savannah. Młodzi lepiej się poznają, okazuje się, że dziewczyna jest wolontariuszką i wraz z grupką przyjaciół przyjechała budować w okolicy domy dla ubogich. Z początku krótki, nic nie znaczący romans przeradza się w coś o wiele głębszego, czego obydwoje nie planowali. Są świadomi, że takie związki jak ich, mają małą szansę na przetrwanie. John jest żołnierzem i musi wiernie sprawować swoją służbę, toteż kiedy przepustka się skończy, jest zobowiązany wrócić.
Po dwóch wspólnie spędzonych tygodniach rozstają się pełni zmartwień i obaw, ale z gorącym postanowieniem utrzymania kontaktu.
Książki Sparksa mają wzruszać, zaskakiwać, a swą fabułą chwytać za serce. W tej pozycji mi tego zabrakło. Nie wciągnęłam się w opowiadaną historię, jak przy poprzednich powieściach. Nietypowy początek książki z góry zakomunikował zakończenie i choć kilka lat wcześniej oglądałam film i znałam ogólny zarys historii, to właśnie przez ten, jak dla mnie, feralny początek książka nie była już taka ciekawa i wciągająca. Również długie opisy, czasami zbędne, nużyły mnie podczas czytania. Sama historia Johna i Savannah jest smutna i opowiada, jakie jest prawdziwe życie - nie zawsze usłane różami. Książka ma swoje plusy i minusy. Nie jest zła, ale też nie idealna. Można poczytać w nudne wakacyjne wieczory lub w podróży :)
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."
John Tyree to 23-latek wychowywany bez matki, mieszkający w cichym miasteczku w Karolinie Północnej - Wilmington wraz z ojcem. Niegdyś buntownik, miejscowy chuligan... Teraz? Zupełnie inna osoba.
Rok 2000. John chcąc...
2016-07-06
Czy to możliwe, żeby dwoje ludzi przeznaczonych sobie, przez wiele lat nie dopuszczało do siebie tej myśli? Starało się tłumić swoje prawdziwe uczucia? Okłamywać samych siebie? Żyć razem, ale jakby oddzielnie?
Rosie Dunne i Alex Stewart są przyjaciółmi od wczesnych lat dzieciństwa. Wspólnie spędzają czas, planują swoją przyszłość, chodzą na imprezy, piją, wpadają w tarapaty, a potem próbują się z nich wyciągnąć. Razem przeżywają zarówno te radosne jak i te smutne chwile. Każdy, kto zna tą dwójkę, wie, że są nierozłączni. Jednak pewnego dnia życie postanawia splatać im figla. Rodzice Alexa wyjeżdżają do Ameryki i zabierają ze sobą chłopca. Alex wyjeżdża - przekonany, że niedługo Rosie do niego dołączy. On ma studiować medycynę na Harvardzie, ona hotelarstwo w Bostonie. Ale i tym razem los nie okazuje się dla nich zbyt łaskawy...
"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić."
"Love, Rosie", wcześniej znana jako "Na końcu tęczy", jest zupełnie inna od dotychczas czytanych przeze mnie powieści. Na jej treść składają się listy, e-maile, wydruki smsów, rozmów z czatu i innych pism. Na początku nie mogłam się do tego przyzwyczaić i wciągnąć w akcję powieści, ale wraz z kolejnymi kartkami czytało mi się coraz lepiej.
Historia Rosie i Alexa jest pięknym przykładem prawdziwej przyjaźni i miłości, która przetrwa najgorsze próby. Przypomina, że po burzy zawsze wychodzi słońce, a wszystkie przeszkody, które każdego kolejnego dnia życie rzuca nam pod nogi, powinniśmy pokonywać z podniesionym czołem.
"Wszyscy musimy mieć jakieś marzenia. I nadzieję, że możemy osiągnąć coś więcej, niż mamy."
Muszę przyznać, że podczas czytania wiele razy chciałam rzucić książkę w kąt i już do niej nie wracać. Przez tyle lat główni bohaterowie mijali się ze sobą, a los nie szczędził im kłopotów. Rosie swym zachowaniem i wyborami często doprowadzała mnie do szału, a ja mogłam się tylko temu bezsilnie przyglądać. Wydaję mi się, że autorka za bardzo skomplikowała losy Rosie i Alexa, już i tak bardzo skomplikowane. Kilka rzeczy mogło zostać pominiętych. Nie chcę spoilerować, więc nie będę dokładnie przytaczać, jakich.
"Love, Rosie" posiada wiele wartości i jak najbardziej jest godna polecenia. Historię Rosie i Alexa napisało samo życie, a kto wie? Może także wśród nas znajdują się osoby podobne do tej dwójki, a ta powieść pomoże uniknąć im podobnych błędów w przyszłości? :)
"Pokrewne dusze zawsze potrafią znaleźć do siebie drogę."
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
Czy to możliwe, żeby dwoje ludzi przeznaczonych sobie, przez wiele lat nie dopuszczało do siebie tej myśli? Starało się tłumić swoje prawdziwe uczucia? Okłamywać samych siebie? Żyć razem, ale jakby oddzielnie?
Rosie Dunne i Alex Stewart są przyjaciółmi od wczesnych lat dzieciństwa. Wspólnie spędzają czas, planują swoją przyszłość, chodzą na imprezy, piją, wpadają w...
2016-05-31
"Trzy metry nad niebem" to pierwsza powieść Federico Moccia. Historia o młodzieńczej miłości i problemach z nią związanych, gdzie mroczne sekrety, różnice społeczne i nieporozumienia rzucają cień na świat włoskiej młodzieży, a życie nie jest już takie łatwe, jak mogło się wydawać.
Kiedy Babi - cicha, spokojna, poukładana dziewczyna, dobra uczennica i wspaniała córka poznaje Stepa - wybuchowego, aroganckiego chuligana skorego do bójek, jest oburzona jego krytycznym zachowaniem i wyraźnie daje mu to do zrozumienia na niemal każdym kroku. Ale zazwyczaj właśnie to, co złe i zakazane, najbardziej nas fascynuje, pociąga. Tak było i w tym przypadku. Wzajemna niechęć stopniowo przeistacza się w silną zażyłość, a między dwójką głównych bohaterów rodzi się miłość. Ale nie jest ona taka bajkowa... Los często rzuca młodym kłody pod nogi. Ciągłe kłopoty, oporne nastawienie mamy Babi do Stepa i kłótnie między zakochanymi wynikające z głęboko zróżnicowanych charakterów nie dają tak łatwo o sobie zapomnieć. Pomimo licznych przeciwności, młodzi walczą o swoje. Step stara się zmienić złe nawyki, kontrolować impulsywne zachowanie. Babi dojrzewa, staje się bardziej konsekwentna, ale też odważna, pewna siebie - przy Stepie żyje pełną piersią. Czy dla pierwszej młodzieńczej miłości warto zaryzykować? Poświęcić się, choćby swoim kosztem?
"Trzy metry nad niebem" wzbudziło we mnie wiele emocji. Zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych (choć pozytywnych było więcej :D). Powieść spodobała mi się, zwłaszcza że bardzo lubię włoskie klimaty. Choć początek był trochę nużący, a wątek Babi i Stepa rozwinął się dopiero od połowy, później było już coraz lepiej. Książka pełna humoru. Zwłaszcza złośliwe docinki pary zakochanych potrafią nieźle rozbawić. Bardzo polubiłam też postać Palliny - wiecznie roztrzepanej, żywiołowej przyjaciółki Babi, ale nad wyraz lojalnej, która nigdy nie zostawia Babi w potrzebie.
"Trzy metry nad niebem" to pierwsza powieść Federico Moccia. Historia o młodzieńczej miłości i problemach z nią związanych, gdzie mroczne sekrety, różnice społeczne i nieporozumienia rzucają cień na świat włoskiej młodzieży, a życie nie jest już takie łatwe, jak mogło się wydawać.
Kiedy Babi - cicha, spokojna, poukładana dziewczyna, dobra uczennica i wspaniała córka...
2016-04-17
2016-04-04
2016-03-30
"Przyszłość nigdy nie jest taka, jakiej się spodziewamy. Właśnie dlatego jest tak cholernie ekscytująca."
Jestem świeżo po przeczytaniu tej powieści i przyznam szczerze, że nie wiem od czego zacząć. Książka była piękna i poruszyła mną dogłębnie, emocje jeszcze nie zdążyły opaść...
Dex i Em. Em i Dex. Tych dwoje spotyka się ze sobą 15 lipca każdego roku.
15 lipca 1988 rok. Dzień po ceremonii zakończenia studiów, początek nowego, dorosłego życia, dzień św. Swithina... Ale to z innego powodu ów dzień jest tym wyjątkowym, nadzwyczajnym, szczególnym dniem w roku. Pamiętna noc 15 lipca 1988 zmieniła życie głównych bohaterów, zbliżyła ich do siebie, łącząc ich wspólne ścieżki życia na przyszłe kilkanaście lat.
"Wszystko, co wydarzy się jutro przeżyliśmy już dziś."
Dexter Mayhew to zupełne przeciwieństwo Emmy Morley. Bogaty i przystojny, zapatrzony w siebie, beztroski, luzacki, czerpiący z życia pełnymi garściami. Często nieodpowiedzialny, jak również irytujący, niemający jasno sprecyzowanych planów na przyszłość. Ona to typ "szarej myszki". Okularnica o rudawych włosach, głęboko wypierająca swą urodę, zakompleksiona. Wieczna idealistka pragnąca zmieniać świat.
Żadne z nich nie przypuszczało, że jeden dzień może tak wiele odmienić.
"Jeden dzień" jest historią, która ukazuje prawdę o życiu. Często jesteśmy zbyt zabiegani, zajęci i nie zauważamy tego, co dzieje się tuż obok nas. Szukamy czegoś daleko, a okazuje się, że mamy to na wyciągnięcie ręki. To zabawne, jak człowiek może przeżyć dziesięć, dwadzieścia lat, a nawet całe życie u boku drugiej osoby, wciąż nadaremno szukając gdzie indziej, nie dostrzegając, co tak naprawdę ma przed sobą.
Książka dająca wiele do myślenia, posiadająca drugie dno. Historia o magii prawdziwej przyjaźni, sile przeznaczenia, problemach, realiach codziennego życia...
Jak najbardziej zachęcam do przeczytania, jak również obejrzenia ekranizacji, która nie mniej jest godna uwagi :)
"-Myślałam, że wreszcie się ciebie pozbyłam.
-To niemożliwe."
"Przyszłość nigdy nie jest taka, jakiej się spodziewamy. Właśnie dlatego jest tak cholernie ekscytująca."
Jestem świeżo po przeczytaniu tej powieści i przyznam szczerze, że nie wiem od czego zacząć. Książka była piękna i poruszyła mną dogłębnie, emocje jeszcze nie zdążyły opaść...
Dex i Em. Em i Dex. Tych dwoje spotyka się ze sobą 15 lipca każdego roku.
15 lipca 1988...
2016-02-04
2016-03-12
"Są takie rzeczy, które nigdy nie umrą."
Do przeczytania tej powieści zachęciła mnie obejrzana wcześniej ekranizacja. Tak więc, kiedy tylko nadarzyła się okazja, książka trafiła w moje ręce.
"Intruz" to innowacyjna powieść, zupełnie inna niż "Zmierzch". Można powiedzieć, że została napisana dojrzalszym językiem. Tym razem nie będzie nic o wampirach. Autorka przeniesie nas w zupełnie inny świat. Świat przyszłości, w którym ludzkie ciała opanowały istoty z innych planet. Pasożyty, Robale, Intruzi - tak nazywane są dusze, które wszczepione do ludzkiego mózgu, przejmują całkowitą kontrolę nad człowiekiem - swoim żywicielem. W zupełnie nowej rzeczywistości, gdzie panowanie nad naszymi umysłami i władzę nad światem przejął niewidzialny wróg, nie ma miejsca na ból, cierpienie, nienawiść czy kłamstwa. Dusze są głęboko przekonane, że uratowały świat od ludzkiej obłudy, zapanowały nad jego zniszczeniem i uczyniły go piękniejszym. Jednak na Ziemi żyją jeszcze sporadyczne grupki ludzi. W ciągłym strachu, uciekając przed najgorszym.
Jedną z nich jest Melanie. Zostaję ona schwytana, a w jej ciele zostaje umieszczona dusza o imieniu Wagabunda. Dziewczyna nie ma zamiaru się poddać i walczy, zamknięta we własnym ciele, nie zdolna wykonać najmniejszego ruchu swoimi kończynami. Wagabunda zamieszkiwała już wiele planet, ale na żadnej z nich nie spotkała się z oporem ze strony żywiciela. A tu nagle słyszy głosy w swojej głowie.
"Dusza. To chyba odpowiednie określenie. Niewidzialna siła kierująca ciałem."
Coraz to nowsze wspomnienia Melanie o młodszym bracie Jamie'm oraz ukochanym - Jaredzie sprawiają, że Wagabunda nie potrafi opanować zalewających ją emocji. Wyrusza w daleką i niebezpieczną podróż w poszukiwaniu bliskich. Z czasem Melanie staje się jej powierniczką. Wagabunda zmienia się pod jej wpływem. Doświadcza wielu dotąd nieznanych jej uczuć - prawdziwej miłości, przyjaźni, ale również żarliwej nienawiści, gniewu, złamanego serca. Może nie wszystkie dusze są takie złe, a ludzi nie czeka zagłada?
"Serce i dusza. W moim przypadku były to dwie różne rzeczy. Zbyt długo byłam rozdarta. Nadszedł już czas, by położyć temu kres, by uczynić z tego ciała jedną całą osobę. Nawet jeśli to nie miałam być ja."
Książka mnie zachwyciła. Opowiada ona o ludzkiej sile, poświęceniu, gorliwej walce o przetrwanie. Walce o własne życie. W tych ciężkich warunkach, gdzie nie jest pewne, czy dożyje się jutra, jest jeszcze miejsce na miłość. To potęga głębokiego uczucia daje potrzebną siłę, zapewnia bezpieczeństwo.
Odmienność jest tutaj istotną kwestią. Pomimo ogromnych różnic przyjaźń między człowiekiem a duszą staje się możliwa. Nie powinniśmy pochopnie oceniać drugiej osoby i na starcie być do niej gniewnie nastawionym. Jak sami byśmy się poczuli w jej sytuacji?
"Co by było, gdyby wsadzono cię do ludzkiego ciała i kazano żyć na Ziemi, i okazałoby się, że czujesz się zagubiony wśród własnej rasy? Gdybyś był tak dobrą... osobą, że spróbowałbyś ocalić życie, które zabrałeś, i zwrócić tego człowieka rodzinie, prawie przy tym ginąc? A potem znalazłbyś się wśród obcych, brutalnych istot, które cię nienawidzą, krzywdzą i co jakiś czas próbują zabić? - Głos na chwilę mu się załamał. - A mimo to robiłbyś, co tylko w twojej mocy, żeby tym ludziom pomóc? Nie zasługiwałbyś wtedy na własne życie? Nie należałoby ci się choć tyle?"
"Są takie rzeczy, które nigdy nie umrą."
Do przeczytania tej powieści zachęciła mnie obejrzana wcześniej ekranizacja. Tak więc, kiedy tylko nadarzyła się okazja, książka trafiła w moje ręce.
"Intruz" to innowacyjna powieść, zupełnie inna niż "Zmierzch". Można powiedzieć, że została napisana dojrzalszym językiem. Tym razem nie będzie nic o wampirach. Autorka przeniesie nas...
Ira to mężczyzna w sędziwym wieku. Już dawno powinien przestać jeździć samochodem, biorąc pod uwagę jego stan zdrowia i coraz słabszą sprawność za kierownicą. Jednak nikt nie jest w stanie odwieść go od jego zawziętych przekonań. Kiedy w mroźny, zimowy dzień traci panowanie nad samochodem, który zbacza z drogi i stacza się po oblodzonej skarpie, jest załamany. Mijają godziny. Auto przysypują kolejne warstwy śniegu, a Ira z każdą chwilą traci nadzieję, że wyjdzie z tego cało. Jest ranny i osłabiony. Zaczyna doskwierać mu pragnienie, które w żaden sposób nie jest w stanie ugasić. Staruszek, pogodzony ze swoim losem, ze spokojem oczekuje na śmierć. Wszystko psuje mu jego żona Ruth, która dziwnym sposobem pojawia się na miejscu pasażera obok. Kobieta umarła kilka lat temu, siejąc w sercu męża pustkę i głębokie poczucie straty, nad którym do tej pory mężczyzna nie może zapanować. Ira przypomina sobie ich wspólnie spędzone chwile. Wraca myślą do czasów, kiedy pierwszy raz się spotkali. Miłość dodaje mu sił i wiary w przetrwanie. Jednak ile dni można przeżyć uwięzionym w samochodzie bez jedzenia i picia, w dodatku podczas śnieżycy?
Sophia to studentka historii sztuki. Marzy jej się praca w muzeum, najlepiej w jakimś dużym mieście. Dziewczyna nie prowadzi bujnego życia towarzyskiego jak inni studenci. Niedawno zerwała z chłopakiem, który nie może zrozumieć jej decyzji i uparcie usiłuje odzyskać jej względy. Sophia próbuje go unikać, jednak te próby są bezskuteczne. Studentka spotyka Luke'a - młodego ujeżdżacza byków, który szybko zyskuje jej sympatię. Jednak różni ich wszystko. Ona ma zamiar wyjechać, on nie porzuci swojej pasji i nie zostawi rancza... Czy nowo zawarta znajomość ma szansę się rozwinąć?
Czy dwie historie miłosne osadzone w zupełnie innych realiach mogą być do siebie podobne? Co się stanie, jeśli w pewnym momencie ich drogi się ze sobą skrzyżują?
"Najdłuższa podróż" to już moja czwarta z kolei książka twórczości Nicholasa Sparksa. Tym razem autor zabiera nas na spotkanie z historią Iry i Ruth oraz Sophii i Luke'a. Narratorem powieści jest 90-letni Ira, który uwięziony w swym samochodzie, wspomina swoje życie wypełnione miłością do żony. Jego opowieść przeplata się z drugą, odrębną historią, co wnosi wiele świeżości do fabuły i ożywia akcję powieści. Książka bawi i wzrusza, jednak dawka humoru jest odpowiednio wyważona i równoważy się z chwilami melancholii. Jak każde dzieło Sparksa, również "Najdłuższa podróż" niesie za sobą przesłanie, które zakorzenia się w sercu czytelnika.
"Najdłuższa podróż" to świetna książka i nie pozostaje mi nic innego, jak polecić ją Wam z uśmiechem na ustach :)
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
Ira to mężczyzna w sędziwym wieku. Już dawno powinien przestać jeździć samochodem, biorąc pod uwagę jego stan zdrowia i coraz słabszą sprawność za kierownicą. Jednak nikt nie jest w stanie odwieść go od jego zawziętych przekonań. Kiedy w mroźny, zimowy dzień traci panowanie nad samochodem, który zbacza z drogi i stacza się po oblodzonej skarpie, jest załamany. Mijają...
więcej Pokaż mimo to