-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2017-04-26
2017-04-29
2017-03
2017-03
2017-01-11
2016-12-20
2016-12-11
2016-10
2016-08-25
2016-08-05
Paryż. Miasto miłości. Miasto sztuki. Miasto światła. Światowa stolica mody.
Wycieczka po Europie powoli dobiega końca. Londyn - ostatni przystanek kulturalny. Jednak Allyson nie jest specjalnie zachwycona. Ten tydzień okazał się dla niej bardzo męczący. Objazdowa wycieczka po najważniejszych miastach Europy zamiast dostarczyć niezapomnianych wrażeń, tylko ją wyczerpała. Ciągle w biegu i stale w drodze. Wiele razy dziewczyna oglądała zabytki zza szyby autokaru.
Kiedy przypadkiem poznaje młodego aktora, podejmuje decyzję, która w normalnych okolicznościach nawet nie przeszłaby jej przez gardło. Kiedy przystojny nieznajomy proponuje jej jednodniowy wypad do Paryża - dziewczyna zgadza się, czym wprowadza w osłupienie nie tylko swoją najlepszą przyjaciółkę, ale również siebie. Dotychczasowe życie jak w zegarku zostaje zburzone przez zupełnie obcą osobę, poznaną kilka godzin wcześniej. Zadziwiające! Allyson przybiera nową rolę. W Paryżu nie jest już turystką, zwykłą dziewczyną z Ameryki. Jest Lulu. Z cichej, rzetelnej uczennicy i porządnej dziewczyny z zasadami zmienia się w pewną siebie, beztroską, tryskającą radością, a czasem nawet szaloną - Lulu.
"[...] pomógł mi zrozumieć, że najważniejsze jest nie to, aby być, ale to, w jaki sposób być."
Chłopak pokazuje jej miasto - nie tylko to, które można zobaczyć w filmach, na zdjęciach w kolorowych magazynach czy pocztówkach. Pokazuje jej Paryż - na wskroś inny, magiczny. Pokazuje jej ludzi zajętych własnymi sprawami, zgiełk ulic, codzienne życie. Pokazuje jej samego siebie...
"Pokazał mi, jak się zgubić, a potem ja sama, pokazałam sobie, jak siebie odnaleźć."
Wraz z upływem kolejnych godzin dziewczyna czuje, że coraz bardziej się w nim zakochuje. Jest szczęśliwa, można powiedzieć, że żyje chwilą, ale w jej głowie co jakiś czas zapala się czerwona lampka...
Książka podzielona jest na dwie części i wbrew pozorom, które nasuwa nam tytuł, akcja nie dzieje się w przeciągu jednego dnia. W pierwszej części autorka opisuje czołowy punkt historii, czyli tytułowy jeden dzień spędzony w Paryżu, potem to już dalsze życie głównej bohaterki, które pod wpływem spontanicznej podróży znacznie się zmienia.
Autorka skupia się głównie na uczuciach bohaterów i ich przemianie wewnętrznej. W lekki, prosty sposób przedstawia czytelnikowi historię Allyson i Willema. Całość jest spójna i plastyczna, a akcja szybko się rozwija. "Ten jeden dzień" różni się od wcześniejszych książek Forman i może dlatego bardziej przypadł mi do gustu.
Czasami jeden dzień może odmienić nasze życie. Czasami jedna osoba może to zrobić - sprawić, że otworzymy się na ludzi, a przede wszystkim na samych siebie. Czasami przeżyjemy lata, a nic nie popchnie nas do tego.
"Jeżeli czas jest płynny to jeden dzień może trwać wiecznie."
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
Paryż. Miasto miłości. Miasto sztuki. Miasto światła. Światowa stolica mody.
Wycieczka po Europie powoli dobiega końca. Londyn - ostatni przystanek kulturalny. Jednak Allyson nie jest specjalnie zachwycona. Ten tydzień okazał się dla niej bardzo męczący. Objazdowa wycieczka po najważniejszych miastach Europy zamiast dostarczyć niezapomnianych wrażeń, tylko ją wyczerpała....
2016-08-06
Szybko i łatwo się czyta. Lekki język, prosta, nieskomplikowana fabuła - czasami przewidywalna. To książka, którą czyta się z leniwym uśmiechem na ustach. Wątki, jak dla mnie, słabo rozwinięte. Książka mogłaby być dłuższa, ale co kto lubi. Nie jest źle. Jak większość młodzieżówek, "Perfekcjonistka" relaksuje, nie męczy zawiłością, odrywa od świata zewnętrznego i wciąga czytelnika w akcję powieści. Inne książki autorki bardziej mi się podobały, ale czytałam je kilka lat temu, więc i mój gust trochę uległ zmianie. Reasumując, to lektura na jeden raz. Łatwa, przyjemna i odprężająca, jednak bez zbędnych oczekiwań. Dla niewymagających, szukających luźnej, nieskomplikowanej fabuły będzie świetną odskocznią.
Szybko i łatwo się czyta. Lekki język, prosta, nieskomplikowana fabuła - czasami przewidywalna. To książka, którą czyta się z leniwym uśmiechem na ustach. Wątki, jak dla mnie, słabo rozwinięte. Książka mogłaby być dłuższa, ale co kto lubi. Nie jest źle. Jak większość młodzieżówek, "Perfekcjonistka" relaksuje, nie męczy zawiłością, odrywa od świata zewnętrznego i wciąga...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-26
"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."
John Tyree to 23-latek wychowywany bez matki, mieszkający w cichym miasteczku w Karolinie Północnej - Wilmington wraz z ojcem. Niegdyś buntownik, miejscowy chuligan... Teraz? Zupełnie inna osoba.
Rok 2000. John chcąc zmienić coś w swoim życiu zaciąga się do wojska. Jego decyzja jest spontaniczna. Chłopak nie ma dalszych planów na przyszłość, jego relacje z ojcem są napięte, bowiem w żaden sposób nie mogą dojść do porozumienia, a dawni znajomi gdzieś się ulotnili. Krótko mówiąc, nic go tutaj nie trzyma. Służba w armii lądowej odmienia go, wykształca pozytywne cechy. Z biegiem lat chłopak dojrzewa i zaczyna mężnieć. Podczas letniej przepustki wraca w rodzinne strony. Wówczas w dość nietypowych okolicznościach poznaje piękną Savannah Curtis. Torebka dziewczyny wpada do wody i ginie w głębinach. Tutaj nasz bohater ma szansę wykazać się swoją odwagą i tak też się staje :) Targniony nagłym impulsem postanawia pomóc i wyławia torebkę, czym dużo zyskuje w oczach Savannah. Młodzi lepiej się poznają, okazuje się, że dziewczyna jest wolontariuszką i wraz z grupką przyjaciół przyjechała budować w okolicy domy dla ubogich. Z początku krótki, nic nie znaczący romans przeradza się w coś o wiele głębszego, czego obydwoje nie planowali. Są świadomi, że takie związki jak ich, mają małą szansę na przetrwanie. John jest żołnierzem i musi wiernie sprawować swoją służbę, toteż kiedy przepustka się skończy, jest zobowiązany wrócić.
Po dwóch wspólnie spędzonych tygodniach rozstają się pełni zmartwień i obaw, ale z gorącym postanowieniem utrzymania kontaktu.
Książki Sparksa mają wzruszać, zaskakiwać, a swą fabułą chwytać za serce. W tej pozycji mi tego zabrakło. Nie wciągnęłam się w opowiadaną historię, jak przy poprzednich powieściach. Nietypowy początek książki z góry zakomunikował zakończenie i choć kilka lat wcześniej oglądałam film i znałam ogólny zarys historii, to właśnie przez ten, jak dla mnie, feralny początek książka nie była już taka ciekawa i wciągająca. Również długie opisy, czasami zbędne, nużyły mnie podczas czytania. Sama historia Johna i Savannah jest smutna i opowiada, jakie jest prawdziwe życie - nie zawsze usłane różami. Książka ma swoje plusy i minusy. Nie jest zła, ale też nie idealna. Można poczytać w nudne wakacyjne wieczory lub w podróży :)
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
"Prawdziwa miłość oznacza, że zależy ci na szczęściu drugiego człowieka bardziej niż na własnym, bez względu na to, przed jak bolesnymi wyborami stajesz."
John Tyree to 23-latek wychowywany bez matki, mieszkający w cichym miasteczku w Karolinie Północnej - Wilmington wraz z ojcem. Niegdyś buntownik, miejscowy chuligan... Teraz? Zupełnie inna osoba.
Rok 2000. John chcąc...
2016-07-22
2016-07-15
2016-07-12
2016-07-06
Czy to możliwe, żeby dwoje ludzi przeznaczonych sobie, przez wiele lat nie dopuszczało do siebie tej myśli? Starało się tłumić swoje prawdziwe uczucia? Okłamywać samych siebie? Żyć razem, ale jakby oddzielnie?
Rosie Dunne i Alex Stewart są przyjaciółmi od wczesnych lat dzieciństwa. Wspólnie spędzają czas, planują swoją przyszłość, chodzą na imprezy, piją, wpadają w tarapaty, a potem próbują się z nich wyciągnąć. Razem przeżywają zarówno te radosne jak i te smutne chwile. Każdy, kto zna tą dwójkę, wie, że są nierozłączni. Jednak pewnego dnia życie postanawia splatać im figla. Rodzice Alexa wyjeżdżają do Ameryki i zabierają ze sobą chłopca. Alex wyjeżdża - przekonany, że niedługo Rosie do niego dołączy. On ma studiować medycynę na Harvardzie, ona hotelarstwo w Bostonie. Ale i tym razem los nie okazuje się dla nich zbyt łaskawy...
"Życie jest zabawne, prawda? Kiedy już myślisz, że wszystko sobie poukładałeś, kiedy zaczynasz snuć plany i cieszyć się tym, że nareszcie wiesz, w którym kierunku zmierzasz, ścieżki stają się kręte, drogowskazy znikają, wiatr zaczyna wiać we wszystkie strony świata, północ staje się południem, wschód zachodem i kompletnie się gubisz. Tak łatwo jest się zgubić."
"Love, Rosie", wcześniej znana jako "Na końcu tęczy", jest zupełnie inna od dotychczas czytanych przeze mnie powieści. Na jej treść składają się listy, e-maile, wydruki smsów, rozmów z czatu i innych pism. Na początku nie mogłam się do tego przyzwyczaić i wciągnąć w akcję powieści, ale wraz z kolejnymi kartkami czytało mi się coraz lepiej.
Historia Rosie i Alexa jest pięknym przykładem prawdziwej przyjaźni i miłości, która przetrwa najgorsze próby. Przypomina, że po burzy zawsze wychodzi słońce, a wszystkie przeszkody, które każdego kolejnego dnia życie rzuca nam pod nogi, powinniśmy pokonywać z podniesionym czołem.
"Wszyscy musimy mieć jakieś marzenia. I nadzieję, że możemy osiągnąć coś więcej, niż mamy."
Muszę przyznać, że podczas czytania wiele razy chciałam rzucić książkę w kąt i już do niej nie wracać. Przez tyle lat główni bohaterowie mijali się ze sobą, a los nie szczędził im kłopotów. Rosie swym zachowaniem i wyborami często doprowadzała mnie do szału, a ja mogłam się tylko temu bezsilnie przyglądać. Wydaję mi się, że autorka za bardzo skomplikowała losy Rosie i Alexa, już i tak bardzo skomplikowane. Kilka rzeczy mogło zostać pominiętych. Nie chcę spoilerować, więc nie będę dokładnie przytaczać, jakich.
"Love, Rosie" posiada wiele wartości i jak najbardziej jest godna polecenia. Historię Rosie i Alexa napisało samo życie, a kto wie? Może także wśród nas znajdują się osoby podobne do tej dwójki, a ta powieść pomoże uniknąć im podobnych błędów w przyszłości? :)
"Pokrewne dusze zawsze potrafią znaleźć do siebie drogę."
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
Czy to możliwe, żeby dwoje ludzi przeznaczonych sobie, przez wiele lat nie dopuszczało do siebie tej myśli? Starało się tłumić swoje prawdziwe uczucia? Okłamywać samych siebie? Żyć razem, ale jakby oddzielnie?
Rosie Dunne i Alex Stewart są przyjaciółmi od wczesnych lat dzieciństwa. Wspólnie spędzają czas, planują swoją przyszłość, chodzą na imprezy, piją, wpadają w...
2016-06-11
"Cyrk pojawia się znikąd.
Nie poprzedzają go żadne zapowiedzi, na słupach i tablicach w mieście nie ma plakatów, w gazetach żadnej wzmianki ani reklamy. Cyrk po prostu jest, podczas gdy wczoraj go nie było."
Wiele lat temu czarodziej Prospero i tajemniczy jegomość w szarym garniturze rozpoczęli pojedynek. Ale... nie był to zwykły pojedynek między dwojgiem skłóconych mężczyzn walczących o swe przywileje. Nic podobnego, bowiem walka nie była bezpośrednia. Każdy z mężczyzn wystawiał do rozgrywki swojego własnego zawodnika, którego szkolił, jak najlepiej przygotowując do ostatecznego starcia. Miejscem pojedynku była arena cyrkowa. Nikt tak naprawdę nie znał zasad. Rozgrywka toczyła się własnym torem. Zabronione było jedynie ingerowanie w pole gry przeciwnika.
"Cyrk nocy" Erin Morgenstern to powieść inna niż wszystkie. Albo ją pokochasz, albo znienawidzisz. Nie ma żadnego pomiędzy. To specyficzna powieść, której kartki nasiąknięte magią przeniosą Cię do krainy snów, prosto do wnętrza Le Cirque des Reves. Subtelnie będziesz zagłębiać się w jego historię... Myślisz, że poznałeś już wszystkie sekrety? Niech nie zwiedzie Cię Twoja pewność siebie. Niektóre tajemnice nigdy nie zostaną rozwikłane...
Akcja toczy się u schyłku XIX wieku. Wtedy też poznajemy dwójkę głównych bohaterów: Celię Bowen - córkę słynnego czarodzieja Prospero oraz Marco Alisdair'a - sierotę, przygarniętego przez niejakiego A.H. Para młodych iluzjonistów stanie naprzeciw siebie, aby walczyć na śmierć i życie. Kolejny pojedynek ma swój początek, a wraz z nim do gry wchodzi Le Cirque des Reves.
To właśnie cyrk odgrywa w powieści kluczową rolę. Nie jest tylko tłem wydarzeń, ale również współbohaterem, który rządzi się własnymi prawami. Za dnia stoi majestatyczny, ale jakby uśpiony, jednak w nocy ożywa gwałtownie. Jedni przychodzą do niego tylko raz, zaciekawieni czym zyskał sobie taki rozgłos, inni jeżdżą za cyrkiem wszędzie. Nazywają siebie "śniącymi", a rozpoznać ich można po czarnym bądź szarym ubraniu z pojedynczym akcentem czerwieni.
Morgenstern stworzyła odrębny świat, tak bardzo kontrastujący z dzisiejszymi realiami, obok którego nie da się przejść obojętnie. Pomimo paru wad, książka fantastyczna. Fabuła, choć z lekka nużąca na początku, powoli i skutecznie podbija serce czytelnika. Gdyby nie zakończenie, które pozostawia po sobie pewien niedosyt, moja ocena byłaby wyższa.
Tym, którzy jeszcze nie przeczytali, jak najbardziej polecam. Szczególnie, jeśli lubicie tajemniczy klimat muśnięty nutką magii.
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
"Cyrk pojawia się znikąd.
Nie poprzedzają go żadne zapowiedzi, na słupach i tablicach w mieście nie ma plakatów, w gazetach żadnej wzmianki ani reklamy. Cyrk po prostu jest, podczas gdy wczoraj go nie było."
Wiele lat temu czarodziej Prospero i tajemniczy jegomość w szarym garniturze rozpoczęli pojedynek. Ale... nie był to zwykły pojedynek między dwojgiem skłóconych...
2016-06-17
2016-06-04
Jakbyście się czuli, gdyby wasza najbliższa osoba zmarła? Popełniła samobójstwo, a Wy nie moglibyście zrobić nic, żeby ją uratować?
Cody Reynolds to młoda dziewczyna, najlepsza przyjaciółka Meg Garcii. Meg odebrała sobie życie. W jaki sposób? Zażyła truciznę. Ale nie był to impuls. Meg zastanawiała się nad tym już od dawna, miała wszystko skrupulatnie zaplanowane. W jej działaniu nie było miejsca na błędy, potknięcia. Starannie dopracowała każdy szczegół, aby mieć pewność, że na pewno umrze. Przed śmiercią wysłała do swoich bliskich list pożegnalny z czasowym opóźnieniem, a ślady, które po sobie zostawiła, zatuszowała. Jej śmierć była ogromną traumą dla rodziny. Ból, łzy, cierpienie i wszechogarniająca pustka opanowała serca bliskich, którzy nie mogli pojąć - dlaczego? Właśnie - dlaczego? Meg miała kochającą rodzinę, dom, przyjaciółkę, stypendium na prestiżowej uczelni oraz charyzmę i hart ducha wypisane na twarzy. Co sprawiło, że postanowiła popełnić samobójstwo? W czym tkwił błąd?
Cody postanawia się tego dowiedzieć i zrozumieć motyw, który pchnął Meg do tego straszliwego czynu. Być może przyjaciółka nie wyjawiła jej całej prawdy o sobie? A prawdziwa Meg była zupełnie inna, niż ta, którą znała Cody?
Wcześniejsze książki tej autorki o podobnej tematyce, które przeczytałam, nie wywarły na mnie specjalnego wrażenia, toteż i po "Byłam tu" nie spodziewałam się niczego nadzwyczajnego. Jednak było całkiem odwrotnie. Powieść niesie za sobą wartościowe przesłanie. Samobójstwo nie może być tematem tabu. Owszem, to temat, który przeraża, ale trzeba o nim rozmawiać, nie ignorować go. W ten sposób możemy uratować czyjeś życie. Autorka porusza bardzo ważne kwestie, pisze o nich otwarcie, z głębokim przekonaniem. To powieść, która wiele uczy, skłania do przemyśleń. Może nie jest to dzieło z najwyższej półki, ale z pewnością zasługuje na chwilę uwagi.
Jakbyście się czuli, gdyby wasza najbliższa osoba zmarła? Popełniła samobójstwo, a Wy nie moglibyście zrobić nic, żeby ją uratować?
Cody Reynolds to młoda dziewczyna, najlepsza przyjaciółka Meg Garcii. Meg odebrała sobie życie. W jaki sposób? Zażyła truciznę. Ale nie był to impuls. Meg zastanawiała się nad tym już od dawna, miała wszystko skrupulatnie zaplanowane. W jej...
2016-05-31
"Trzy metry nad niebem" to pierwsza powieść Federico Moccia. Historia o młodzieńczej miłości i problemach z nią związanych, gdzie mroczne sekrety, różnice społeczne i nieporozumienia rzucają cień na świat włoskiej młodzieży, a życie nie jest już takie łatwe, jak mogło się wydawać.
Kiedy Babi - cicha, spokojna, poukładana dziewczyna, dobra uczennica i wspaniała córka poznaje Stepa - wybuchowego, aroganckiego chuligana skorego do bójek, jest oburzona jego krytycznym zachowaniem i wyraźnie daje mu to do zrozumienia na niemal każdym kroku. Ale zazwyczaj właśnie to, co złe i zakazane, najbardziej nas fascynuje, pociąga. Tak było i w tym przypadku. Wzajemna niechęć stopniowo przeistacza się w silną zażyłość, a między dwójką głównych bohaterów rodzi się miłość. Ale nie jest ona taka bajkowa... Los często rzuca młodym kłody pod nogi. Ciągłe kłopoty, oporne nastawienie mamy Babi do Stepa i kłótnie między zakochanymi wynikające z głęboko zróżnicowanych charakterów nie dają tak łatwo o sobie zapomnieć. Pomimo licznych przeciwności, młodzi walczą o swoje. Step stara się zmienić złe nawyki, kontrolować impulsywne zachowanie. Babi dojrzewa, staje się bardziej konsekwentna, ale też odważna, pewna siebie - przy Stepie żyje pełną piersią. Czy dla pierwszej młodzieńczej miłości warto zaryzykować? Poświęcić się, choćby swoim kosztem?
"Trzy metry nad niebem" wzbudziło we mnie wiele emocji. Zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych (choć pozytywnych było więcej :D). Powieść spodobała mi się, zwłaszcza że bardzo lubię włoskie klimaty. Choć początek był trochę nużący, a wątek Babi i Stepa rozwinął się dopiero od połowy, później było już coraz lepiej. Książka pełna humoru. Zwłaszcza złośliwe docinki pary zakochanych potrafią nieźle rozbawić. Bardzo polubiłam też postać Palliny - wiecznie roztrzepanej, żywiołowej przyjaciółki Babi, ale nad wyraz lojalnej, która nigdy nie zostawia Babi w potrzebie.
"Trzy metry nad niebem" to pierwsza powieść Federico Moccia. Historia o młodzieńczej miłości i problemach z nią związanych, gdzie mroczne sekrety, różnice społeczne i nieporozumienia rzucają cień na świat włoskiej młodzieży, a życie nie jest już takie łatwe, jak mogło się wydawać.
Kiedy Babi - cicha, spokojna, poukładana dziewczyna, dobra uczennica i wspaniała córka...
Ira to mężczyzna w sędziwym wieku. Już dawno powinien przestać jeździć samochodem, biorąc pod uwagę jego stan zdrowia i coraz słabszą sprawność za kierownicą. Jednak nikt nie jest w stanie odwieść go od jego zawziętych przekonań. Kiedy w mroźny, zimowy dzień traci panowanie nad samochodem, który zbacza z drogi i stacza się po oblodzonej skarpie, jest załamany. Mijają godziny. Auto przysypują kolejne warstwy śniegu, a Ira z każdą chwilą traci nadzieję, że wyjdzie z tego cało. Jest ranny i osłabiony. Zaczyna doskwierać mu pragnienie, które w żaden sposób nie jest w stanie ugasić. Staruszek, pogodzony ze swoim losem, ze spokojem oczekuje na śmierć. Wszystko psuje mu jego żona Ruth, która dziwnym sposobem pojawia się na miejscu pasażera obok. Kobieta umarła kilka lat temu, siejąc w sercu męża pustkę i głębokie poczucie straty, nad którym do tej pory mężczyzna nie może zapanować. Ira przypomina sobie ich wspólnie spędzone chwile. Wraca myślą do czasów, kiedy pierwszy raz się spotkali. Miłość dodaje mu sił i wiary w przetrwanie. Jednak ile dni można przeżyć uwięzionym w samochodzie bez jedzenia i picia, w dodatku podczas śnieżycy?
Sophia to studentka historii sztuki. Marzy jej się praca w muzeum, najlepiej w jakimś dużym mieście. Dziewczyna nie prowadzi bujnego życia towarzyskiego jak inni studenci. Niedawno zerwała z chłopakiem, który nie może zrozumieć jej decyzji i uparcie usiłuje odzyskać jej względy. Sophia próbuje go unikać, jednak te próby są bezskuteczne. Studentka spotyka Luke'a - młodego ujeżdżacza byków, który szybko zyskuje jej sympatię. Jednak różni ich wszystko. Ona ma zamiar wyjechać, on nie porzuci swojej pasji i nie zostawi rancza... Czy nowo zawarta znajomość ma szansę się rozwinąć?
Czy dwie historie miłosne osadzone w zupełnie innych realiach mogą być do siebie podobne? Co się stanie, jeśli w pewnym momencie ich drogi się ze sobą skrzyżują?
"Najdłuższa podróż" to już moja czwarta z kolei książka twórczości Nicholasa Sparksa. Tym razem autor zabiera nas na spotkanie z historią Iry i Ruth oraz Sophii i Luke'a. Narratorem powieści jest 90-letni Ira, który uwięziony w swym samochodzie, wspomina swoje życie wypełnione miłością do żony. Jego opowieść przeplata się z drugą, odrębną historią, co wnosi wiele świeżości do fabuły i ożywia akcję powieści. Książka bawi i wzrusza, jednak dawka humoru jest odpowiednio wyważona i równoważy się z chwilami melancholii. Jak każde dzieło Sparksa, również "Najdłuższa podróż" niesie za sobą przesłanie, które zakorzenia się w sercu czytelnika.
"Najdłuższa podróż" to świetna książka i nie pozostaje mi nic innego, jak polecić ją Wam z uśmiechem na ustach :)
http://meandrymoichmysli.blogspot.com/
Ira to mężczyzna w sędziwym wieku. Już dawno powinien przestać jeździć samochodem, biorąc pod uwagę jego stan zdrowia i coraz słabszą sprawność za kierownicą. Jednak nikt nie jest w stanie odwieść go od jego zawziętych przekonań. Kiedy w mroźny, zimowy dzień traci panowanie nad samochodem, który zbacza z drogi i stacza się po oblodzonej skarpie, jest załamany. Mijają...
więcej Pokaż mimo to