-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński4
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
2016-05-25
2016-05-22
2014-09-27
2014-05-01
2014-04-26
2014-02-27
2014-01-01
2013-08-07
2013-07-27
Co mogłabym napisać o "Kobiecie z wydm"? A to, że mimo nużącej opowieści, czyta się ją bardzo szybko.
Nie będę zagłębiać się w to, czy Japończycy mają w genach pisania opowieści o niczym. Tzn. te opowieści naginają rzeczywistość. Są jednocześnie proste, ale trzeba zagłębić się w tekst, by zrozumieć o co tak naprawdę chodzi.Nie inaczej jest z "kobietą z wydm".
Napiszę od razu: nie przypadła mi żadna postać do gustu. Raczej odrzuciły, a w szczególności główny bohater. Dotychczas spotykałam się z taką jakby "ciszą" w japońskich powieściach. Ta "cisza" pojawia się w tej książce, ale zakłóca ją nawoływanie głównego bohatera, którego krzyki słyszę jeszcze teraz. Ta rozpacz, chęć wydostania się z więzienia z piasku jest bardzo widoczna. Próbuje się wydostać, krzyczy, że jest niewinny, że nie mają prawa zamykać go bez jego zgody w tej dziurze. Przecież chciał tylko pojechać na wakacje, żeby znaleźć nowy gatunek cicindeli! Sytuacja ta trochę kojarzy mi się z osobą, która trafiła za kratki, a nie chce się przyznać, że to ona popełniła zbrodnię. Pojawia się jeszcze owa "Kobieta", która... no cóż. Według mnie zachowuje się bardzo irytująco. Rozumiem gniew głównego bohatera na tą panią. Owa kobieta przypomina mi niektóre związki. A właściwie związek tego mężczyzny i tej kobiety. Dlatego nie polubiłam ich, bo oboje są dla siebie dość toksyczni.
"Kobieta z wydm" jest książką, która... etto... jest do przeczytania, według mnie się nie dłuży, ale tez nie porywa. mamy ciągłe chęci głównego do wydostania się ze wsi oraz tą dziwną kobietę, która nie wiem jaką już rolę odgrywa w zdarzeniach. Podejrzewam, że dla fanów Murakamiego to będzie nawet dobra powieść, ale dla osób pragnących prostej fabuły (czego w japońskich powieściach raczej ja sama się nie doszukam) będzie bardzo trudno przebrnąć.
Co mogłabym napisać o "Kobiecie z wydm"? A to, że mimo nużącej opowieści, czyta się ją bardzo szybko.
Nie będę zagłębiać się w to, czy Japończycy mają w genach pisania opowieści o niczym. Tzn. te opowieści naginają rzeczywistość. Są jednocześnie proste, ale trzeba zagłębić się w tekst, by zrozumieć o co tak naprawdę chodzi.Nie inaczej jest z "kobietą z wydm".
Napiszę od...
2013-03-28
2012-01-16
2013-03-13
Nie wiem co mam napisać, żeby powiedzieć czy jest warta przeczytania, czy też nie. Czy jest dobra, czy zła. Pozostawiam to ludziom, którzy zdecydują się przeczytać ową książkę.
Nie będę się rozpisywać. Powiem tylko jedno: książka opowiada o życiu ludzi którzy nigdy nie zaznają bycia kochanym, czy też mienia rodziny. Nie płakałam przy niej, nie śmiałam się. Była to opowieść o losach ludzi, którzy zostali na marginesie społeczeństwa już na początku swoich narodzin.
Nie wiem co mam napisać, żeby powiedzieć czy jest warta przeczytania, czy też nie. Czy jest dobra, czy zła. Pozostawiam to ludziom, którzy zdecydują się przeczytać ową książkę.
Nie będę się rozpisywać. Powiem tylko jedno: książka opowiada o życiu ludzi którzy nigdy nie zaznają bycia kochanym, czy też mienia rodziny. Nie płakałam przy niej, nie śmiałam się. Była to opowieść...
2013-06-20
Wzruszająca opowieść. Co mam napisać, żeby nakłonić ludzi do jej przeczytania? Nie ma słów żeby to opisać. Trzeba i koniec. A jak się przeczyta to się popłacze. A jak się popłacze to zostanie w sercu. A jak zostanie w sercu to nie ważne ile razy byśmy ją przeczytali - zawsze będziemy płakać i stwierdzać, że ta książka jest prawdą. Bo tacy są ludzie. Prawdziwi. Jak ta opowieść.
Wzruszająca opowieść. Co mam napisać, żeby nakłonić ludzi do jej przeczytania? Nie ma słów żeby to opisać. Trzeba i koniec. A jak się przeczyta to się popłacze. A jak się popłacze to zostanie w sercu. A jak zostanie w sercu to nie ważne ile razy byśmy ją przeczytali - zawsze będziemy płakać i stwierdzać, że ta książka jest prawdą. Bo tacy są ludzie. Prawdziwi. Jak ta opowieść.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2013-07-25
Nie wiem co napisać. A właściwie wiem, ale wyszedłby z tego nie zrozumiały bełkot. Jednak postaram się skleić wszystko to co przeżyłam w tej książce.
Jodi Picoult poznałam czytając "Kruchą jak lód". Była to moja pierwsza książka tej autorki. Bardzo mnie zszokowała. Nie pamiętam czy na niej płakałam. Ale teraz płaczę.
"Bez mojej zgody" to książka, która wzbudziła we mnie gniew. Później starałam się zrozumieć bohaterów. Czułam się jakby byli z krwi i kości. Na sam koniec zalałam się łzami, tekst mi się rozmazał. Dołujące było jeszcze to, że wiedziałam co się stanie. Wiedziałam i modliłam się, żeby jednak tak nie było.
Podczas lektury mocno się zastanawiałam. Kłóciłam się sama ze sobą, analizując postępowania bohaterów. Nawet z własnych doświadczeń (chodzi mi o relacje matka-dziecko). Książka podejmuje bardzo poważną tematykę. Pani w bibliotece, powiedziała mi, że to bardzo ciężka książka. I miała rację.
Nie będę pisać o czym jest. Jednak paraliżuje. Osoby, które mają rodzeństwo mogą się śmiało utożsamiać z bohaterami. I już nawet nie chodzi o chorobę Kate. Bardziej rzuca się w oczy, że starsze rodzeństwo jest mocno spychane na drugi plan, kiedy pojawia się następny potomek.
"Bez mojej zgody" to książka, którą się czyta dla mnie bardzo szybko, ale jest jednocześnie tak ciężka, że można czuć jej ciężar na sercu. Zostawia piętno i składa do refleksji.
Mam nadzieję, że każdy nakłoni się do przeczytania tej lektury. No i oczywiście wyszedł misz-masz.
Nie wiem co napisać. A właściwie wiem, ale wyszedłby z tego nie zrozumiały bełkot. Jednak postaram się skleić wszystko to co przeżyłam w tej książce.
Jodi Picoult poznałam czytając "Kruchą jak lód". Była to moja pierwsza książka tej autorki. Bardzo mnie zszokowała. Nie pamiętam czy na niej płakałam. Ale teraz płaczę.
"Bez mojej zgody" to książka, która wzbudziła we mnie...
2013-03-17
2011-07-01
Na początku nie spodziewałam się po tej książce czegoś wielkiego. Tak naprawdę nawet nie oglądałam filmu. Historia, napisana z tyłu książki(?) była przekonująca, ale okładka z MIley Cyrus, była dla mnie bardzo irytująca. Otóż ta opowieść stała u mnie na półce przez dłuższy czas i dopiero, gdy się na nią napatrzyłam wzięłam się za lekturę.
PPrzejdę do sedna sprawy: miło się czyta i na pewno nie jest zła. To zwruszająca opowieść przy której niektórzy mogą się popłakać. Przyznam się, że strasznie było mi smutno, jednak nie tak wystarczająco żeby rozpłakać się na całego. Lubię lekkie książki i "Ostatnią piosenkę" do takich zaliczam, gdyż jest to opowieść o miłóści i rodzinie, więc nie jest to kolejny zaplątany wydziw typu "Naznaczona" i "Zmierzch".
Nie powiem, że troszeczkę przesadzono, ale każdy ma swój gust. Ogólnie przyjemna lektóra w deszczowe dni, kiedy człowiekowi nic nie chce się robić i koniecznie musi się wypłakać. W dodatku jeszcze możn asobie w takie dni obejrzeć film itp.
Za film na pewno się kiedyś wezmę, ale kiedy to będzie to nie wiem...
Polecam ze względu na ciekawą opowieść.
Na początku nie spodziewałam się po tej książce czegoś wielkiego. Tak naprawdę nawet nie oglądałam filmu. Historia, napisana z tyłu książki(?) była przekonująca, ale okładka z MIley Cyrus, była dla mnie bardzo irytująca. Otóż ta opowieść stała u mnie na półce przez dłuższy czas i dopiero, gdy się na nią napatrzyłam wzięłam się za lekturę.
PPrzejdę do sedna sprawy: miło...
Niesamowita powieść, która zabiera czytelnika w jeden z burzliwych okresów Chin. Historia, której bohaterami są bękarci, próbujący przetrwać w chaotycznym świecie.
Nie należy podchodzić do powieści z zamiarem szybkiego jej przeczytania. Tak samo nie należy spodziewać się ogromnej ilości akcji. "Obfite piersi, krągłe biodra" to opowieść, którą trzeba zacząć oddychać. A najlepiej by było gdybyśmy oddychali powietrzem z północno-wschodniego Gaomi. Książka obfituje w piękne opisy przyrody, które zachwycają. Mo Yan potrafi w perfekcyjny sposób wprawić uważnego czytelnika w swój groteskowy świat.
Autor podejmuje ciekawą tematykę dzieła, poruszając temat "kim jestem?". Historię opisuje jedyny syn rodziny Shangguan Jintong. Od momentu jego narodzin, po niesamowite spotkanie zawarte na końcu piątej części. Jednakże, czytając, zwróciłam uwagę na drobny szczegół: bohater będąc w centrum wydarzeń, tak naprawdę nigdy nie jest jego źródłem. Zawsze jest osobą, która stoi z boku i się przygląda. Ma niewiele wkładu w opisywaną historię. Jego siostry są burzliwymi istotami, gotowe w imię miłości porzucić dom oraz własne dzieci. Natomiast sam Jintong trwa, jako narrator i bierny obserwator. W momencie gdy nie ma już postaci, na która czytelnik mógłby zwrócić uwagę, bohater orientuje się i zadaje podstawowe pytania: "(...) bo ja reprezentuję...właściwie kogo? Nikogo, nawet nie siebie..". Myślę, że autor poruszył również ważną kwestię jak bardzo tracimy siebie w obliczu osiągnięć innych. JIntong niewiele osiąga podczas wydarzeń w książce. W dodatku, gdy czytałam jego reakcje na pewne zdarzenia, czułam się jakby nie była to do końca jego kwestia, ze względu na tak mało znaczącą rolę w historii. Dzięki temu pod koniec otrzymujemy staruszka z marnymi osiągnięciami.
Powieść ukazuje niezwykłe przemiany w Chinach, dodatkowo otrzymujemy lekcję, która warto wyciągnąć z powieści. Niestety nie jest to książka, którą można odłożyć i zapomnieć. Trzeba usiąść w głębokim fotelu, napić się herbaty i zastanowić nad powieścią Mo Yana.
Niesamowita powieść, która zabiera czytelnika w jeden z burzliwych okresów Chin. Historia, której bohaterami są bękarci, próbujący przetrwać w chaotycznym świecie.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie należy podchodzić do powieści z zamiarem szybkiego jej przeczytania. Tak samo nie należy spodziewać się ogromnej ilości akcji. "Obfite piersi, krągłe biodra" to opowieść, którą trzeba zacząć oddychać. A...