Biblioteczka
2024-03-18
2024-01
Nie wiem, ciężko było mi się wciągnąć w tę serię po takim czasie przerwy, a może po prostu, tak jak Pratchett, Schulz potrzebuje rozbiegu. Niemniej jednak jest to wciąż bardzo istotna część historii. I ten tom zawiera więcej materiałów dodatkowych, w tym bardzo długi wywiad, z którego wyłania się bardzo skromny człowiek
Nie wiem, ciężko było mi się wciągnąć w tę serię po takim czasie przerwy, a może po prostu, tak jak Pratchett, Schulz potrzebuje rozbiegu. Niemniej jednak jest to wciąż bardzo istotna część historii. I ten tom zawiera więcej materiałów dodatkowych, w tym bardzo długi wywiad, z którego wyłania się bardzo skromny człowiek
Pokaż mimo to2023-09-08
Przeczytana częściowo na Legimi a częściowo wysłuchana jako audiobook.
To jest trzeci raz jak w pracy czytałam o historii Diatłowa i innych uczestników wyprawy na Ortoten. Ponieważ jednak poprzednie razy były po tym, jak ogłoszono, że "animatorzy Krainy Lodu pomogli rozwiązać zagadkę sprzed pół wieku!!!", byłam pewna, że teoria o lawinie (jakiegokolwiek rodzaju) była najczęściej podnoszona i jest najbardziej prawdopodobna.
Teraz już sama nie wiem.
Jeśli jednak oczekujecie od tej książki, że powie wam, jaka jest prawda - zawiedziecie się.
Dowiecie się mnóstwa szczegółów, mnóstwo na temat tego jak działał Związek Radziecki (żadna z nich was nie zaskoczy though, bo wszyscy trochę się spodziewamy takich odpałów po komunistycznej Rosji), jakie były teorie i losy śledztwa. Nie dowiecie się jednak co się stało. Bo prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Zbyt wiele czasu minęło, zbyt wiele śladów i dokumentów zaginęło, zbyt wiele złej woli było w urzędnikach tamtego okresu, by można było teraz dojść do jakichkolwiek wniosków.
Nie zmienia to faktu, że sama próba dowiedzenia się przyczyn tragedii jest fascynująca.
Tylko ludzi szkoda.
Przeczytana częściowo na Legimi a częściowo wysłuchana jako audiobook.
To jest trzeci raz jak w pracy czytałam o historii Diatłowa i innych uczestników wyprawy na Ortoten. Ponieważ jednak poprzednie razy były po tym, jak ogłoszono, że "animatorzy Krainy Lodu pomogli rozwiązać zagadkę sprzed pół wieku!!!", byłam pewna, że teoria o lawinie (jakiegokolwiek rodzaju) była...
2023-08-31
To jest przezajebiste urban fantasy, z bohaterką, która ma większość zalet Mary Sue, bez jej wad. Łyknęłam w jeden dzień.
Jagoda jest wiedźmą od klątw - dobrą, ale nie najlepszą. Trochę antyspołeczną, ale utrzymującą kontakt z rodziną i biorącą pod swoje skrzydła uczennicę. Nie zakochującą się (przez trzy tomy, spoiler) w facetach podtykanych przez fabułę. Próbującą zachować rozsądek i nie walić na rympał w walkę z silniejszymi przeciwnikami od niej.
Ogółem nie jest to książka, która zmieni wasze życie. Ale jest to książka, która da wam wielką satysfakcję z czytania czegoś fajnego. Which is awesome.
To jest przezajebiste urban fantasy, z bohaterką, która ma większość zalet Mary Sue, bez jej wad. Łyknęłam w jeden dzień.
Jagoda jest wiedźmą od klątw - dobrą, ale nie najlepszą. Trochę antyspołeczną, ale utrzymującą kontakt z rodziną i biorącą pod swoje skrzydła uczennicę. Nie zakochującą się (przez trzy tomy, spoiler) w facetach podtykanych przez fabułę. Próbującą...
2023-08-10
Powiem tak - po przeczytaniu chciałam obejrzeć kilka filmików o tej książce (dla hype'u, bo lubię tak zrobić) i trochę mi zszedł entuzjazm.
But fuck it. I loved it.
Jak wiele osób (jak mówi lista sprzedaży amazona) zostałam przekonana do tej książki przez pana Bigolasa Dickolasa Wolfwooda. I tak jak kazał, nie wiedziałam o tej książce nic, oprócz tego, że jest queerowa. Nie wiem czy faktycznie jest, ale to jest prosty wniosek do wyciągnięcia, więc let's leave it that way.
Więc przeczytałam tę książkę bez jakichkolwiek oczekiwań i się zachwyciłam.
Don't get me wrong, to nie jest wielka, skomplikowana książka. To nie jest Wojna i Pokój czy Komu bije dzwon. To bardzo prosta opowieść z cyklu spotkanie szpiegów. I tym co jest w tym piękne jest język i prostota. Nie mamy się czuć zaskoczeni. Mamy się czuć uwiedzeni tą historią. Ja się tak poczułam.
Btw. to jest zajebisty tytuł. Uwielbiam długie, "opisowe" tytuły.
Powiem tak - po przeczytaniu chciałam obejrzeć kilka filmików o tej książce (dla hype'u, bo lubię tak zrobić) i trochę mi zszedł entuzjazm.
But fuck it. I loved it.
Jak wiele osób (jak mówi lista sprzedaży amazona) zostałam przekonana do tej książki przez pana Bigolasa Dickolasa Wolfwooda. I tak jak kazał, nie wiedziałam o tej książce nic, oprócz tego, że jest queerowa....
2023-08-20
O łał... Cóż.
Tytuł trochę pomija, że chodzi o lesbijskie doświadczenia w agencji towarzyskiej. W sumie jednak, nie do końca o tym jest komiks.
Bo to bardzo mocny, przykry, prawdziwy kawałek życia. Dużo więcej niż o seksie i sex-worku mówi o depresji, samotności, braku wsparcia, społeczeństwie, wymaganiach, byciu sobą, różnych tabu i próbie znalezienia własnej drogi. Podróż przez życie GB i karty tego komiksu jest ciekawa, ale jednocześnie znajoma. Niestety. Boleśnie.
Także kibicuję autorce i bohaterce. Tak jak kibicuję sobie i moim przyjaciołom. Oby udało nam się wszystkim odnaleźć własną drogę
O łał... Cóż.
Tytuł trochę pomija, że chodzi o lesbijskie doświadczenia w agencji towarzyskiej. W sumie jednak, nie do końca o tym jest komiks.
Bo to bardzo mocny, przykry, prawdziwy kawałek życia. Dużo więcej niż o seksie i sex-worku mówi o depresji, samotności, braku wsparcia, społeczeństwie, wymaganiach, byciu sobą, różnych tabu i próbie znalezienia własnej drogi. Podróż...
2019-04-10
Nie jestem w stanie ocenić tej książki obiektywnie, to znaczy bardziej niż zwykle.
Książka zaczyna się jak typowy romans, ale nagle dostaje poważnego skrętu w krzaki i to mnie absolutnie urzekło. Nagle przestała być cukierkowym i naiwnym obrazkiem i stała się czymś dużo bardziej prawdziwym. A potem skręca jeszcze ze dwa razy i przez to jest wciągająca i zaskakująca. Choć jednocześnie wszystko to jest spójne, pasuje do bohaterki, jej rozwoju i świata przedstawionego.
Wiktoriańska Anglia jest przedstawiona tak klimatycznie, że nie mogłam się od tego nastroju uwolnić przez cały dzień po przeczytaniu jej.
Fragment gdzie pojawia się *ding roll credits spowodował mój spory mindfuck, jestem zachwycona.
Polecam straszliwie i dziękuję za polecenie.
Nie jestem w stanie ocenić tej książki obiektywnie, to znaczy bardziej niż zwykle.
Książka zaczyna się jak typowy romans, ale nagle dostaje poważnego skrętu w krzaki i to mnie absolutnie urzekło. Nagle przestała być cukierkowym i naiwnym obrazkiem i stała się czymś dużo bardziej prawdziwym. A potem skręca jeszcze ze dwa razy i przez to jest wciągająca i zaskakująca. Choć...
2022-04-06
Kolejna z książek, w których obiektywną ocenę nawet nie będę próbować się bawić - spłakałam się jak nieboskie stworzenie, nie raz, nie dwa. Historię uważam za fascynującą i wcale nie nieprawdopodobną, nawet jeśli nie zdarzyła się naprawdę. I cóż główna bohaterka jest ciekawa i wydaje się być osobą z krwi i kości. Łał
Kolejna z książek, w których obiektywną ocenę nawet nie będę próbować się bawić - spłakałam się jak nieboskie stworzenie, nie raz, nie dwa. Historię uważam za fascynującą i wcale nie nieprawdopodobną, nawet jeśli nie zdarzyła się naprawdę. I cóż główna bohaterka jest ciekawa i wydaje się być osobą z krwi i kości. Łał
Pokaż mimo to2021-12-28
Dawno nie miałam tak, że poszłam do biblioteki, spojrzałam na półkę i stwierdziłam "o! to jest książka idealnie dla mnie".
Uwielbiam ciekawostki na temat życia seksualnego zwierząt, więc część z tych informacji mnie nie zaskoczyła (jestem fascynującym człowiekiem na imprezach), jednak i ja dowiedziałam się z niej czegoś.
Myślę, że jako książka dla dzieci jest bardzo dobra, napisana entuzjastycznym, ale też neutralnym językiem. Nie próbuje nikogo do niczego przekonywać, po prostu mówi, jak jest i że jest to ciekawe. A jest niesamowicie. Polecam, polecam.
Dawno nie miałam tak, że poszłam do biblioteki, spojrzałam na półkę i stwierdziłam "o! to jest książka idealnie dla mnie".
Uwielbiam ciekawostki na temat życia seksualnego zwierząt, więc część z tych informacji mnie nie zaskoczyła (jestem fascynującym człowiekiem na imprezach), jednak i ja dowiedziałam się z niej czegoś.
Myślę, że jako książka dla dzieci jest bardzo...
2021-12-13
O matko, o matko, jak mi się to dobrze czytało. Przyjemnie, tekst po prostu płynął, bohaterowie byli ciekawi, niby archetypowi, ale unikali wszystkich irytujących tropów. Bohaterka jest zmuszona do ślubu z wiecznie nadąsanym obcym facetem? Typowy fanfik kazałby się jej od razu zakochać, z przeciwnościami will-they-won't-they. Tutaj ich relacja jest wielowymiarowa, choć rozwija się powoli. Jest aura zagrożenia, nie jest jednak ona edge'owo brutalna. Świat jest ciekawy, chce się o nim wiedzieć więcej, twistów jest mnóstwo. Czysta przyjemność czytania.
Jedna z dwóch najlepszych książek jakie przeczytałam w 2021.
O matko, o matko, jak mi się to dobrze czytało. Przyjemnie, tekst po prostu płynął, bohaterowie byli ciekawi, niby archetypowi, ale unikali wszystkich irytujących tropów. Bohaterka jest zmuszona do ślubu z wiecznie nadąsanym obcym facetem? Typowy fanfik kazałby się jej od razu zakochać, z przeciwnościami will-they-won't-they. Tutaj ich relacja jest wielowymiarowa, choć...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-20
To trudna książka do oceny dla mnie.
Bo ja kochałam ten podcast (najbardziej pierwszy sezon, ale też i późniejsze). Uwielbiam język Josepha Finka, to jak konstruuje zdania, myśli bohaterów w sposób jednocześnie poetycko-filozoficzny jak i przyziemny i ironiczny. Czasem naraz. Bohaterka (której imienia dowiadujemy się w podcaście stosunkowo późno) jest bardzo prawdziwą postacią, żywą i kibicuje się jej do końca. Fabuła wciąga, a intryga się rozrasta.
To wszystko tu jest... ale nie zachwyca tak, jak wtedy, gdy słucha się Jasiki Nicole, która to opowiada. Więc może gdybym nie znała podcastu byłabym zachwycona, ale wiem, że mogło być lepiej. Kilka scen zniknęło z tej książki (pewnie dla przejrzystości) i może jest przez to bardziej zwięzła, ale straciła pewien aspekt losowości, który podkreślał, jak bardzo to jest podróż, a nie spójna historia. Jak bardzo to jest życie, a nie narracja.
Polecam, ale podcast polecam bardziej.
PS logo jest przezajebiste
To trudna książka do oceny dla mnie.
Bo ja kochałam ten podcast (najbardziej pierwszy sezon, ale też i późniejsze). Uwielbiam język Josepha Finka, to jak konstruuje zdania, myśli bohaterów w sposób jednocześnie poetycko-filozoficzny jak i przyziemny i ironiczny. Czasem naraz. Bohaterka (której imienia dowiadujemy się w podcaście stosunkowo późno) jest bardzo prawdziwą...
2019-02-02
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem zachwycona. Absolutnie. Podobały mi się rysunki, hiperrealizm i skupienie się na szczegółach w niektórych obrazkach było cudowne.
Podobał mi się humor (pierwsze zdanie właściwej historii "no, come back..." miodzio, od razu ustawia nas w odpowiednim mindsecie), bohaterki (heh) i bohaterowie (no, głównie Alan), za to, że są tak swojsko i uroczo pokręceni. Działają bardzo podobnie do moich znajomych (+/- bdsm). Podoba mi się jak tworzy się relacja między Ally i Lisą, jak wszystkie relacje działają i rozwijają się. Ja wiem, że czytanie erotyki dla fabuły to jakiś przegryw... ale cholera czytałam dla fabuły.
Chociaż erotyka jest top-notch, na ile ja się tam znam xD
Potrafiło mnie to skopać po emocjach i to wyjątkowo mocno (retrospekcja z Marion) i zasadniczo pierwszy dzień jak to odkryłam, to byłam wyjątkowo mocno rozproszona w pracy xD
Co mogę zarzucić komiksowi? Jest tak naprawdę bajką dla dorosłych, realistyczną, ale nadal bardzo wishful thinking. Nie znajdziemy tu problemów, których nie da się pozbyć. W sumie nie ukrywam, że ta nadzieja to coś, co mnie przykuło do tytułu, ale nie jest to dzieło... o, wiem. Nie ma w tym ponurości i cynizmu. Ani grama, wbrew pozorom i to sprawia, że komiks wpada w kategorię dość baśniową. Ironicznie, biorąc pod uwagę treść.
Czasem, zwłaszcza w kwestii Ally, wpada w brak "show, don't tell". Znaczy autor mówi, że ktoś jest jakiś, choć działania przeczą temu obrazowi.
Nie ma też napięcia związanego z tym, czy się zejdą czy nie, istnieją (na kopy) spoilery wewnątrz tekstowe jak to się skończy. Irytujące, nie lubię takich chwytów. Ale faktem jest, że nie chodzi tu o to czy, tylko jak.
Czytając jarałam się jak kościoły w Norwegii i czarownice na stosie. Zajebisty komiks.
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem...
2019-02-06
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem zachwycona. Absolutnie. Podobały mi się rysunki, hiperrealizm i skupienie się na szczegółach w niektórych obrazkach było cudowne.
Podobał mi się humor (pierwsze zdanie właściwej historii "no, come back..." miodzio, od razu ustawia nas w odpowiednim mindsecie), bohaterki (heh) i bohaterowie (no, głównie Alan), za to, że są tak swojsko i uroczo pokręceni. Działają bardzo podobnie do moich znajomych (+/- bdsm). Podoba mi się jak tworzy się relacja między Ally i Lisą, jak wszystkie relacje działają i rozwijają się. Ja wiem, że czytanie erotyki dla fabuły to jakiś przegryw... ale cholera czytałam dla fabuły.
Chociaż erotyka jest top-notch, na ile ja się tam znam xD
Potrafiło mnie to skopać po emocjach i to wyjątkowo mocno (retrospekcja z Marion) i zasadniczo pierwszy dzień jak to odkryłam, to byłam wyjątkowo mocno rozproszona w pracy xD
Co mogę zarzucić komiksowi? Jest tak naprawdę bajką dla dorosłych, realistyczną, ale nadal bardzo wishful thinking. Nie znajdziemy tu problemów, których nie da się pozbyć. W sumie nie ukrywam, że ta nadzieja to coś, co mnie przykuło do tytułu, ale nie jest to dzieło... o, wiem. Nie ma w tym ponurości i cynizmu. Ani grama, wbrew pozorom i to sprawia, że komiks wpada w kategorię dość baśniową. Ironicznie, biorąc pod uwagę treść.
Czasem, zwłaszcza w kwestii Ally, wpada w brak "show, don't tell". Znaczy autor mówi, że ktoś jest jakiś, choć działania przeczą temu obrazowi.
Nie ma też napięcia związanego z tym, czy się zejdą czy nie, istnieją (na kopy) spoilery wewnątrz tekstowe jak to się skończy. Irytujące, nie lubię takich chwytów. Ale faktem jest, że nie chodzi tu o to czy, tylko jak.
Jarałam się jak kościoły w Norwegii i czarownice na stosie.
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem...
2019-02-12
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem zachwycona. Absolutnie. Podobały mi się rysunki, hiperrealizm i skupienie się na szczegółach w niektórych obrazkach było cudowne.
Podobał mi się humor (pierwsze zdanie właściwej historii "no, come back..." miodzio, od razu ustawia nas w odpowiednim mindsecie), bohaterki (heh) i bohaterowie (no, głównie Alan), za to, że są tak swojsko i uroczo pokręceni. Działają bardzo podobnie do moich znajomych (+/- bdsm). Podoba mi się jak tworzy się relacja między Ally i Lisą, jak wszystkie relacje działają i rozwijają się. Ja wiem, że czytanie erotyki dla fabuły to jakiś przegryw... ale cholera czytałam dla fabuły.
Chociaż erotyka jest top-notch, na ile ja się tam znam xD
Potrafiło mnie to skopać po emocjach i to wyjątkowo mocno (retrospekcja z Marion) i zasadniczo pierwszy dzień jak to odkryłam, to byłam wyjątkowo mocno rozproszona w pracy xD
Co mogę zarzucić komiksowi? Jest tak naprawdę bajką dla dorosłych, realistyczną, ale nadal bardzo wishful thinking. Nie znajdziemy tu problemów, których nie da się pozbyć. W sumie nie ukrywam, że ta nadzieja to coś, co mnie przykuło do tytułu, ale nie jest to dzieło... o, wiem. Nie ma w tym ponurości i cynizmu. Ani grama, wbrew pozorom i to sprawia, że komiks wpada w kategorię dość baśniową. Ironicznie, biorąc pod uwagę treść.
Czasem, zwłaszcza w kwestii Ally, wpada w brak "show, don't tell". Znaczy autor mówi, że ktoś jest jakiś, choć działania przeczą temu obrazowi.
Nie ma też napięcia związanego z tym, czy się zejdą czy nie, istnieją (na kopy) spoilery wewnątrz tekstowe jak to się skończy. Irytujące, nie lubię takich chwytów. Ale faktem jest, że nie chodzi tu o to czy, tylko jak.
Jarałam się jak kościoły w Norwegii i czarownice na stosie.
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem...
2019-02-18
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem zachwycona. Absolutnie. Podobały mi się rysunki, hiperrealizm i skupienie się na szczegółach w niektórych obrazkach było cudowne.
Podobał mi się humor (pierwsze zdanie właściwej historii "no, come back..." miodzio, od razu ustawia nas w odpowiednim mindsecie), bohaterki (heh) i bohaterowie (no, głównie Alan), za to, że są tak swojsko i uroczo pokręceni. Działają bardzo podobnie do moich znajomych (+/- bdsm). Podoba mi się jak tworzy się relacja między Ally i Lisą, jak wszystkie relacje działają i rozwijają się. Ja wiem, że czytanie erotyki dla fabuły to jakiś przegryw... ale cholera czytałam dla fabuły.
Chociaż erotyka jest top-notch, na ile ja się tam znam xD
Potrafiło mnie to skopać po emocjach i to wyjątkowo mocno (retrospekcja z Marion) i zasadniczo pierwszy dzień jak to odkryłam, to byłam wyjątkowo mocno rozproszona w pracy xD
Co mogę zarzucić komiksowi? Jest tak naprawdę bajką dla dorosłych, realistyczną, ale nadal bardzo wishful thinking. Nie znajdziemy tu problemów, których nie da się pozbyć. W sumie nie ukrywam, że ta nadzieja to coś, co mnie przykuło do tytułu, ale nie jest to dzieło... o, wiem. Nie ma w tym ponurości i cynizmu. Ani grama, wbrew pozorom i to sprawia, że komiks wpada w kategorię dość baśniową. Ironicznie, biorąc pod uwagę treść.
Czasem, zwłaszcza w kwestii Ally, wpada w brak "show, don't tell". Znaczy autor mówi, że ktoś jest jakiś, choć działania przeczą temu obrazowi.
Nie ma też napięcia związanego z tym, czy się zejdą czy nie, istnieją (na kopy) spoilery wewnątrz tekstowe jak to się skończy. Irytujące, nie lubię takich chwytów. Ale faktem jest, że nie chodzi tu o to czy, tylko jak.
Jarałam się jak kościoły w Norwegii i czarownice na stosie.
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem...
2019-02-24
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem zachwycona. Absolutnie. Podobały mi się rysunki, hiperrealizm i skupienie się na szczegółach w niektórych obrazkach było cudowne.
Podobał mi się humor (pierwsze zdanie właściwej historii "no, come back..." miodzio, od razu ustawia nas w odpowiednim mindsecie), bohaterki (heh) i bohaterowie (no, głównie Alan), za to, że są tak swojsko i uroczo pokręceni. Działają bardzo podobnie do moich znajomych (+/- bdsm). Podoba mi się jak tworzy się relacja między Ally i Lisą, jak wszystkie relacje działają i rozwijają się. Ja wiem, że czytanie erotyki dla fabuły to jakiś przegryw... ale cholera czytałam dla fabuły.
Chociaż erotyka jest top-notch, na ile ja się tam znam xD
Potrafiło mnie to skopać po emocjach i to wyjątkowo mocno (retrospekcja z Marion) i zasadniczo pierwszy dzień jak to odkryłam, to byłam wyjątkowo mocno rozproszona w pracy xD
Co mogę zarzucić komiksowi? Jest tak naprawdę bajką dla dorosłych, realistyczną, ale nadal bardzo wishful thinking. Nie znajdziemy tu problemów, których nie da się pozbyć. W sumie nie ukrywam, że ta nadzieja to coś, co mnie przykuło do tytułu, ale nie jest to dzieło... o, wiem. Nie ma w tym ponurości i cynizmu. Ani grama, wbrew pozorom i to sprawia, że komiks wpada w kategorię dość baśniową. Ironicznie, biorąc pod uwagę treść.
Czasem, zwłaszcza w kwestii Ally, wpada w brak "show, don't tell". Znaczy autor mówi, że ktoś jest jakiś, choć działania przeczą temu obrazowi.
Nie ma też napięcia związanego z tym, czy się zejdą czy nie, istnieją (na kopy) spoilery wewnątrz tekstowe jak to się skończy. Irytujące, nie lubię takich chwytów. Ale faktem jest, że nie chodzi tu o to czy, tylko jak.
Jarałam się jak kościoły w Norwegii i czarownice na stosie.
Tytułem wstępu 1: Czytałam to po angielsku na deviantarcie autora, co nie zmienia za bardzo fabuły, ale myślę, że warto to odnotować.
Tytułem wstępu 2: Nie umiem tego dzieła ocenić obiektywnie. W ogóle, zapomnijcie.
W ogóle myślę, że przekleję tę recenzję pięciokrotnie, ponieważ bingereadowałam to i nie mam trochę podziału na tomy w mojej głowie.
Jestem tym komiksem...
2020-08-31
Przyznam, że nie wiem, czy ta książka utrzyma się w serwisie, jako że nie jest to książka wydana w jakimkolwiek porządnym wydawnictwie. Jednak z dwóch powodów chcę ją tu umieścić.
Pierwszym jest to, że uważam, że każdy powinien ją przeczytać z wielu różnych przyczyn i być może ktoś się skusi.
Po drugie, jest to (na wrzesień), najlepsza książka jaką przeczytałam w tym roku i jeśli nie mam tego konta dla siebie, to nie wiem, po co.
Nie jestem obiektywna (znaczy, nigdy nie jestem, ale teraz trochę bardziej), bo nie ukrywam, że temat ludzkiej seksualności jest absolutnie dla mnie fascynujący. I przeczytanie książki napisanej przez sex-workerkę (słowo prostytutka mi nie pasuje, zajmuje inną przestrzeń semantyczną) o tym, jak ten biznes w Australii wygląda absolutnie wpasowuje się w ten temat, zwłaszcza w tym wydaniu. Ponieważ nie jest to ponury dramat o wykorzystywaniu ludzi. O nie.
Ta książka składa się z trzech elementów, przy czym pierwsze dwa są przemieszane, ostatni pojawia się na końcu. Są tu więc zabawne anegdotki z życia, w najlepszym, powiedziałabym nawet że Pratchettowym, stylu, są bardzo ważne przemyślenia, które powiedziałabym, że wiele wyjaśniają w świecie (i czasem rezonowały ze mną bardzo mocno) i jest porównanie (z bibliografią!) różnych stylów działań rządów względem sex-worku. I jak zazwyczaj nie chodzi i dobrostan ludzi, których on dotyczy.
Jasne nie jest to opus magnum i opowiada tylko o jednym wycinku sytuacji. Inaczej wygląda ta sytuacja w Szwecji, w Afganistanie czy w Polsce. Jednak nie jest to książka, która tym opus magnum pragnie być. To tylko jedno ze spojrzeń na temat.
Traf chciał, że bardzo ważne, bo z środka.
I bardzo zabawne.
Przyznam, że nie wiem, czy ta książka utrzyma się w serwisie, jako że nie jest to książka wydana w jakimkolwiek porządnym wydawnictwie. Jednak z dwóch powodów chcę ją tu umieścić.
Pierwszym jest to, że uważam, że każdy powinien ją przeczytać z wielu różnych przyczyn i być może ktoś się skusi.
Po drugie, jest to (na wrzesień), najlepsza książka jaką przeczytałam w tym roku...
2020-06-28
O rany...
W Polsce temat seksualności jest... nawet nie tabu. Jest napalmem, którym oblewa się przeciwników politycznych. Seksualność kobiet, seks w którym nie chodzi o macierzyństwo jest ekwiwalentem bomby atomowej. Gorzej zapewne byłoby tylko, gdyby była to książka o transpłciowych gejach, ale i tak byłam autentycznie zdziwiona, że ktoś to wydał w Polszy.
Cieszę się, że to zrobił. Prawdopodobnie książka trafiła do wąskiego grona odbiorców, ale dobrze, że w ogóle.
Jest to książka, której głównym grzechem jest swoisty hurraoptymizm i nadmiar entuzjazmu. Która próbuje cię przekonać, na każdym kroku, że jeśli nie odczuwasz bólu czy dyskomfortu - wszystko jest z tobą w porządku. Niezależnie od tego co czujesz, jak czujesz i do kogo czujesz.
To nie jest książka popularno-naukowa, które mają inną budowę i cel (i znacznie więcej nauki? Może jestem rozpuszczona pod tym względem, zdarzyło mi się czytać blog Emily), to bardziej self-help, ale z mocną naukową podbudową. Bardzo dobrze, na czymś trzeba się w życiu opierać.
Jest to książka o seksie. Ale i - nie jest to książka o seksie. Jest to książka o stresie, o oczekiwaniach i ludzkiej psychice. Pod tym względem każdy - niezależnie od swojego aktualnego statusu związkowo-seksualnego - powinien ją przeczytać. Stwierdzenie, że emocje są jak tunel i musisz przejść przez mrok by dojść do światła?
Jak to nie jest najważniejsza rzecz na 2020 dla mnie, to ja nie wiem co nią jest.
O rany...
W Polsce temat seksualności jest... nawet nie tabu. Jest napalmem, którym oblewa się przeciwników politycznych. Seksualność kobiet, seks w którym nie chodzi o macierzyństwo jest ekwiwalentem bomby atomowej. Gorzej zapewne byłoby tylko, gdyby była to książka o transpłciowych gejach, ale i tak byłam autentycznie zdziwiona, że ktoś to wydał w Polszy.
Cieszę się, że...
Głównie za historię Valerie, ale także za mroczny klimat Roku 1984, za tajemnicę i wielość wątków
Głównie za historię Valerie, ale także za mroczny klimat Roku 1984, za tajemnicę i wielość wątków
Pokaż mimo to
Fascynująca książka o relacjach Irlandii z Kościołem. O początkach republiki, o władzy jaką miał Kościół, o wyzysku, o przemocy i przede wszystkim o kontroli. Ta część książki jest przerażająca i czyta się ją naprawdę ciężko. Potem jednak wchodzimy na drogę zmiany tego statusu quo, drogę długą, krętą i wyboistą. Ale jest to książka pełna nadziei, bo Irlandczycy wybrali wolność. Nie tylko dla osób w jednopłciowych związkach, nie tylko dla kobiet, ale przede wszystkim dla siebie. Wolność własnego sumienia.
Świetna książka
Fascynująca książka o relacjach Irlandii z Kościołem. O początkach republiki, o władzy jaką miał Kościół, o wyzysku, o przemocy i przede wszystkim o kontroli. Ta część książki jest przerażająca i czyta się ją naprawdę ciężko. Potem jednak wchodzimy na drogę zmiany tego statusu quo, drogę długą, krętą i wyboistą. Ale jest to książka pełna nadziei, bo Irlandczycy wybrali...
więcej Pokaż mimo to