-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-05-01
2024-02-21
Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tej serii. Chociaż szczerze - momentami cicho tego pragnęłam.
Dla wielu z nas, czytelników, odkrywanie cząstek siebie w czytanej literaturze to prawdziwy skarb. Niesie to ze sobą wzruszenie, poczucie zrozumienia, czasem ukojenie. Czasem. Bo co jeśli w bohaterach zaczynamy dostrzegać własne wady?
W serii Elleny Ferrante to odkrywanie siebie było bolesne, męczące i nieprzyjemne. Ciężko się dziwić, skoro musimy konfrontować się z mieszaniną tak intensywnych emocji - brudnych, krwistych, ale też na swój podniosły sposób imponujących. Wszystko tu jest duszne. Bohaterowie, miasto, polityka. Im bardziej wgłębiałam się w fabułę, tym bardziej było mi ciasno i ciężko, miałam poczucie, że i mnie zaczyna pochłaniać czujne spojrzenie bohaterek.
I tak czytałam. Z początku zaintrygowana, potem zmęczona, ale równocześnie nie będąca w stanie się oderwać. Obserwowałam błędy, które znałam z własnej codzienności, sylwetki postaci, które przypominały ludzi z bliskiego otoczenia, miasto, które tchnęło emocjami też z mojego dzieciństwa. Mimo gigantycznych różnic w naszych życiach, mimo przepaści między nastrojem polskiej wsi a klimatem neopolitańskiego osiedla - w serii "Genialna przyjaciółka" było coś niewypowiedziane uniwersalnego, co jest nam znane, ale zazwyczaj pozostaje nieuchwytne. Jest rozwarstwione, pozbawione konturów, wślizguje się do naszych żyć.
Trudna, ale niesamowita seria.
Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tej serii. Chociaż szczerze - momentami cicho tego pragnęłam.
Dla wielu z nas, czytelników, odkrywanie cząstek siebie w czytanej literaturze to prawdziwy skarb. Niesie to ze sobą wzruszenie, poczucie zrozumienia, czasem ukojenie. Czasem. Bo co jeśli w bohaterach zaczynamy dostrzegać własne wady?
W serii Elleny Ferrante to...
2024-01-31
To był piękny reportaż.
Dawno nie miałam podobnych odczuć przy literaturze non-fiction. Trafiałam już na genialne publikacje, z pewnością też ważne i trudne. We “Wszystkich ziarnach piasku” było jednak coś wyjątkowego. Nie wiem czy to przez poziom oddania sprawie i ryzyka, jakiego podjął się Bartek Sabela, żeby spłodzić tę książkę, czy przez jego umiejętności filozoficznego, wręcz poetyckiego spoglądania na rzeczywistość. Wrażliwość, która kipiała ze stron tej pozycji, całkowicie mnie zalała i poruszyła.
Nie wiedziałam wcześniej nic o Saharze Zachodniej. Nazwa pozostawała znajoma, ale jedynie ze słyszenia, nigdy nie zagłębiałam się dalej. Nie miałam pojęcia o ich historii, sytuacji politycznej, zwyczajach i codziennych zmaganiach. Wszystko ukryło się za sentencją “obszar konfliktowy”, a ja to przyjęłam i uznałam za fakt daleki, który mnie nie dotyczy.
I takie decyzje podejmujemy na codzień. Trudno się dziwić, trud dnia codziennego rzadko stwarza przestrzeń, by myśleć o innych, co dopiero tych, którzy są tak daleko i nie jesteśmy z nimi powiązani. A jednak, gdyby spytać losową osobę na ulicy, czy organizacje takie jak ONZ są ważne, to naturalnym będzie spodziewać się odpowiedzi twierdzącej. Wtedy ponownie sprawa nie dotyczy n a s. Bo przecież to o n i się tym zajmują. Prawda? A co jeśli nie?
Myślę, że szczególnie powinno to uderzać w serca Polaków. Druga wojna światowa nie była aż tak dawno, naprawdę już wszystko zapomnieliśmy? Czytając o sytuacji Saharyjczyków nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ich duch jest bardzo podobny do naszego - to samo pragnienie, potrzeba niezależności, odwaga i miłość do swojej ojczyzny, wola walki za nią. W naszych żyłach płynie podobna krew. Choć to poleganie na generalizacji i schematach utartych już częściowo przez mijający czas, to uważam to porównanie za piękne i dość dosadne.
Chciałam zakończyć, pisząc, że książka Bartka Sabeli była dla mnie jak saharyjska herbata. Gorzka jak życie, słodka jak miłość, łagodna jak śmierć.
Nie znalazłam jednak w niej słodyczy, niespecjalnie też łagodności. Dostrzegłam za to gorycz, jak w życiu. Piękno jak w miłości. I wagę, jaką niesie za sobą śmierć.
To był piękny reportaż.
Dawno nie miałam podobnych odczuć przy literaturze non-fiction. Trafiałam już na genialne publikacje, z pewnością też ważne i trudne. We “Wszystkich ziarnach piasku” było jednak coś wyjątkowego. Nie wiem czy to przez poziom oddania sprawie i ryzyka, jakiego podjął się Bartek Sabela, żeby spłodzić tę książkę, czy przez jego umiejętności...
2023-12-14
Walczy we mnie dużo emocji - to R.F. Kuang udało się w moim przypadku po raz czwarty.
Na początku byłam tą książką absolutnie zafascynowana, potem usłyszawszy i przeczytawszy część recenzji, zaczęłam się niepokoić. Jestem jednak zaskoczona, jak bardzo odmienne wrażenia płynęły dla mnie z tej lektury.
Zarzuty o gatunek (ni to fantastyka, ni to historyczna) do mnie nie trafiają. Sam fakt, że ktoś działa na pograniczu tych dwóch kategorii, w moim odczuciu nie przekłada się w żaden sposób na jakość. Jest również multum sprzecznych opinii w kwestii świata przedstawionego - z jednej strony czytałam głosy osób, które zarzucały, że prawie nic tu nie zostało zbudowane jako nowe, z drugiej zarzuty o czytanie "podręcznika” przez ilość dodatków mających przybliżyć omawianą rzeczywistość.
Z pierwszym argumentem nie zgadzam się fundamentalnie, bo uważam, że Kuang wykazała się monumentalnym wysiłkiem researcherskim, żeby świat przedstawiony był dla nas jak najbardziej wiarygodny. Zgodzę się, że gdyby zagłębiać się w tę pozycję tylko i wyłącznie pod względem światotwórczym, to znalazłyby się fragmenty nie do końca spójne. Przez wzgląd jednak na inne elementy powieści, ogólny przekaz i fakt, że była to jednotomówka, uważam ten błąd za niespecjalnie istotny.
Co do zarzutu drugiego - to już raczej kwestia preferencji osób, które wolą po prostu samą akcję, bez zgłębiania świata przedstawionego. Ja personalnie jestem przeogromną fanką bawienia się swoją twórczością, tworzenia własnego przebiegu polityki, wariacji nad rzeczywistością, opisów języka, itd. “Babel” jest tym przepełniona i uważam to za jej gigantyczny plus. Zwłaszcza, że te fragmenty miały kolosalne znaczenie dla książki, która ostatecznie mówi przecież o translatoryce. Zgodzę się natomiast, że po dłuższym czasie ilość przypisów bywała męcząca i mogła zostać rozwiązana w inny sposób. Z drugiej strony.. Czy nie dawało to właśnie możliwości osobom mniej zaangażowanym na ominięcie tych fragmentów, które ich nudziły? Można nad tym dyskutować.
Czytałam też w recenzjach o słabo rozwiniętych bohaterach. Tutaj miałam już więcej przemyśleń i mogę napomknąć więcej o fabule, więc jeśli ktoś unika spoilerów jak ognia - tutaj można zastopować.
Faktycznie, muszę przyznać, że czasem zastanawiały mnie decyzje np. Robina (choć głównie na początku książki, później ten problem zniknął). Jego reakcje były dla mnie momentami odrobinę zbyt mdłe i niezrozumiałe. Gdy jednak zastanowiłam się w jaki sposób ten chłopak spędził swoje młodsze lata.. nawet to do mnie dotarło. Przypomniałam sobie mój rok klasy maturalnej, gdzie stres i natłok zżerał mnie z każdej strony, czułam się wtedy.. nijako. Wiem, że cierpiałam, wiem, że było mi gdzieś w środku źle, ale nie rozumiałam dlaczego, nie było okazji, żebym się nad tym zastanawiała, bo byłam wciąż zarzucana pracą. Nie byłam do końca sobą, nie znałam siebie. Po latach ciężko mi zrozumieć tamten stan, ale niezaprzeczalnie istniał i bardzo przypomina mi on zachowanie Robina w pierwszych dwóch latach w Oxfordzie. Myślę sobie, że czasem brak opisu wielkich uczuć i przemyśleń u bohaterów ma jak najbardziej sens i niekoniecznie jest wynikiem niedopracowania. Nie powiedziałabym może, że “Babel” jest najlepszą pozycją w budowaniu realistycznych portretów ludzkich, natomiast muszę napomknąć, że uważam R.F. Kuang za mistrzynię ukazywania zmiany w charakterze następującej po zetknięciu z trudami życia. To był jeden z moich ulubionych aspektów “Wojny makowej” i te same odczucia mam wobec “Babel”. Zżyłam się z bohaterami i cierpiałam z nimi, nie mogę więc powiedzieć, że byli dla mnie płascy.
Ostatni element ciężkiej dyskusji, który chciałam poruszyć.. to kwestia “promowania terroryzmu”. Z czym również się nie zgadzam. Faktycznie, kłuła mnie w oczy kategoryczność stawiania przez większą część książki tylko jednej strony za złą i zdecydowanie nie jestem fanką 0-1 podejścia do takich tematów. Uważam jednak, że “Babel” zreflektowała się pod tym względem, gdy pojawił się wątek robotników w Anglii. Dalekie jest to wszystko jednak dla mnie od gloryfikacji terroryzmu. Wielokrotnie zaznaczone było w tej pozycji, że skrajna przemoc NIE JEST rozwiązaniem dobrym. W większości przypadków nie jest też jedynym. Uważam, że uczniowie Babel mogli na wielu etapach przemyśleć sprawę, postąpić inaczej. Książka jednak ukazała ich prawdziwie jako ludzi wadliwych, bo każdy człowiek taki tak naprawdę jest. Pokazała, że da się świat doprowadzić do momentu, gdy dobrego wyjścia już zwyczajnie nie ma. Gdy przemoc staje się koniecznością, bo zwyczajnie nikt nie jest skłonny odpuścić. I może to przybrać różną formę - konfliktu między państwami lub konfliktu między przyjaciółmi, rodziną. Czasem zgoda nie jest osiągalna i przestaje się już nawet do niej dążyć, wszyscy starają się po prostu przetrwać, pomimo tego, że my - ludzie - sami sobie nawzajem zgotowaliśmy taki los.
Nie jest to pozycja idealna, ale uważam, że majstersztykiem jest ubrać taką ilość wiedzy, taką skalę dylematów moralnych w formułę jednego tomu, który na dodatek naprawdę świetnie się czyta pod względem językowym. Tutaj oczywiście też ukłony dla tłumacza Grzegorza Komerskiego, ciekawie musiało się przekładać książkę o takiej fabule.
Walczy we mnie dużo emocji - to R.F. Kuang udało się w moim przypadku po raz czwarty.
Na początku byłam tą książką absolutnie zafascynowana, potem usłyszawszy i przeczytawszy część recenzji, zaczęłam się niepokoić. Jestem jednak zaskoczona, jak bardzo odmienne wrażenia płynęły dla mnie z tej lektury.
Zarzuty o gatunek (ni to fantastyka, ni to historyczna) do mnie nie...
2023-11-27
"Niespokojni ludzie" to książka niesamowicie wrażliwa i świadoma różnorodności ludzkich przeżyć i bolączek. Długo po nią nie sięgałam, bo nie mogłam przezwyciężyć w sobie poczucia, że będzie infantylna i głupkowata (okładka jest moim zdaniem bardzo nietrafiona) . A jednak zaskoczyła mnie. Jej satyryczność działała tylko na korzyść i zaskakująco pasowała do słodko-gorzkiego przekazu. Można jej momentami zarzucić lekką naiwność, ale myślę, że była ona wynikiem prowadzonej perspektywy. Trochę tak, jakby autor starał się patrzyć na życie, jak na szklankę w połowie pełną, a nie pustą.
"Niespokojni ludzie" to książka niesamowicie wrażliwa i świadoma różnorodności ludzkich przeżyć i bolączek. Długo po nią nie sięgałam, bo nie mogłam przezwyciężyć w sobie poczucia, że będzie infantylna i głupkowata (okładka jest moim zdaniem bardzo nietrafiona) . A jednak zaskoczyła mnie. Jej satyryczność działała tylko na korzyść i zaskakująco pasowała do słodko-gorzkiego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-01
Mam taką niefortunną przypadłość, że bardzo lubię czytać cudze listy i dzienniki. Takie już wydane oczywiście, ale wciąż można byłoby podyskutować do moralności takiego upodobania.
"Zapiski.." pobiły u mnie rekord zaznaczonych karteczek na ilość stron. Zostałam zasypana ogromem pięknych fragmentów i prywatnych przemyśleń, które uderzają inaczej, kiedy ma się w głowie, że człowiek pisał to sam dla siebie, a niekoniecznie w intencji wydania. Czy są fragmenty słabsze lub z którymi się nie zgadzałam? Owszem. Nie było ich jednak wiele i nie zmieniają mojego obrazu tej pozycji. A fakt, że większość treści była wciąż niesamowicie aktualna, pomimo, że Kenko pisał na przełomie XIII i XIV wieku, jest absolutnie fascynująca i sporo mówi o ludzkości.
Mam taką niefortunną przypadłość, że bardzo lubię czytać cudze listy i dzienniki. Takie już wydane oczywiście, ale wciąż można byłoby podyskutować do moralności takiego upodobania.
"Zapiski.." pobiły u mnie rekord zaznaczonych karteczek na ilość stron. Zostałam zasypana ogromem pięknych fragmentów i prywatnych przemyśleń, które uderzają inaczej, kiedy ma się w głowie, że...
2023-10-19
Każdy ma jakieś swoje źródło komfortu. Często jest nim też literatura. Mamy ulubione pozycje z dzieciństwa, o których mówimy z takim zapałem, jakby przewyższały wartością klasyczne powieści z górnych półek. Łączy je z nami nostalgia i wspomnienia.
"Dziki rok" wywołał we mnie takie same odczucia, mimo że poznałam go w wieku dorosłym. Coś jednak w sposobie opowiadania młodego Dary sprawiło, że czułam jakby cofnięto mnie do przeszłości. Jego więź z przyrodą, niezrozumienie dla brutalności, szukanie nadziei na to, że da się coś zmienić, że ON może coś zmienić. Łagodność, ciekawość. I natura. Wszystko, by obudzić w nas wrażliwość sprzed lat i pomóc wyciągnąć z niej wnioski.
Każdy ma jakieś swoje źródło komfortu. Często jest nim też literatura. Mamy ulubione pozycje z dzieciństwa, o których mówimy z takim zapałem, jakby przewyższały wartością klasyczne powieści z górnych półek. Łączy je z nami nostalgia i wspomnienia.
"Dziki rok" wywołał we mnie takie same odczucia, mimo że poznałam go w wieku dorosłym. Coś jednak w sposobie opowiadania...
2023-09-10
Żałuję, że częściej nie zaczynam książek nie widząc o nich zupełnie nic - ani o fabule, ani o cudzych opiniach. Zawsze, gdy wybieram kolejną lekturę w ten sposób, łapię się, że jestem dużo bardziej zaangażowana i skupiona - bo często nie wiem, gdzie historia mnie zaprowadzi. Sięgając po "Zmartwychwstanie" bałam się, że będę czytała książkę meandrującą wyłącznie na temat wiary chrześcijańskiej i to w sposób mało obiektywny. Wzięłam ją do ręki tak naprawdę wyłącznie przez nazwisko autora. Im dalej więc wgłębiałam się w treść, tym bardziej byłam zaskoczona. Bo chociaż "Zmartwychwstanie" ma (bardzo) mocny wydźwięk moralizatorski, to nie jest pozycją, wobec której da się przejść obojętnie. Możemy nie zgadzać się z wnioskami wysnutymi tu w dyskusjach, sama jestem przeciwna wielu myślom głównych bohaterów. Umiejętność jednak Tołstoja w przedstawianiu różnych perspektyw ludzkich, różnych detali, które mają znaczący wpływ na nasze dalsze poczynania w życiu, jest czymś, co ze wszystkich książek, które czytałam, dostrzegam wyłącznie u niego i Dostojewskiego. "Zmartwychwstanie" przedstawia portret człowieka usiłującego odnaleźć sens w ludzkiej brzydocie i cierpieniu. Tak jak wcześniej wspomniałam, możemy dojść do zupełnie innych wniosków niż on, ale samo przeżycie takiego kryzysu egzystencjonalnego, jest dla większości z nas bardzo uniwersalne i możemy odnaleźć odbicia własnych przeżyć wśród bohaterów Tołstoja.
Żałuję, że częściej nie zaczynam książek nie widząc o nich zupełnie nic - ani o fabule, ani o cudzych opiniach. Zawsze, gdy wybieram kolejną lekturę w ten sposób, łapię się, że jestem dużo bardziej zaangażowana i skupiona - bo często nie wiem, gdzie historia mnie zaprowadzi. Sięgając po "Zmartwychwstanie" bałam się, że będę czytała książkę meandrującą wyłącznie na temat...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-01
Intensywna lektura, którą powinien przeczytać chyba każdy, zwłaszcza jeśli nie jest świadom potęgi jaką niesie ze sobą dostęp do informacji. Aż szok bierze, jak łatwo zbagatelizować wydarzenisa, które dzieją się na bieżąco wokół nas.
Intensywna lektura, którą powinien przeczytać chyba każdy, zwłaszcza jeśli nie jest świadom potęgi jaką niesie ze sobą dostęp do informacji. Aż szok bierze, jak łatwo zbagatelizować wydarzenisa, które dzieją się na bieżąco wokół nas.
Pokaż mimo to2023-07-21
Nie jest to lektura dla każdego, a moja ocena jest tu skrajnie subiektywna. "Pochwała cienia" odpowiada na konkretny typ wrażliwości wobec otoczenia, o którym uważam, że zdecydowanie za rzadko rozmawiamy. Wywołała we mnie dużo tęsknoty za sztuką życia, spowodowanej są przez bardzo konkretne rzeczy - związane z naturą, przestrzenią, czy też posiłkami. Piękna to była książka i bardzo dla mnie ważna, też tak prywatnie.
Nie jest to lektura dla każdego, a moja ocena jest tu skrajnie subiektywna. "Pochwała cienia" odpowiada na konkretny typ wrażliwości wobec otoczenia, o którym uważam, że zdecydowanie za rzadko rozmawiamy. Wywołała we mnie dużo tęsknoty za sztuką życia, spowodowanej są przez bardzo konkretne rzeczy - związane z naturą, przestrzenią, czy też posiłkami. Piękna to była książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-15
Jak ja się przy tym wybitnie dobrze bawiłam!! Odrobinę przypominała mi ta pozycja "Drogę Królów" Sandersona - prawdopodobnie przez ciekawie rozpisane postaci i dużą rolę intelektu i dyplomacji w rozwoju fabuły. Szczególnie ciekawe były fragmenty powiązane z wyborem mniejszego zła - doprowadzało to do często niebanalnych i nie do końca przewidzianych wątków fabularnych. Na pewno sięgnę po dalsze części :))
Jak ja się przy tym wybitnie dobrze bawiłam!! Odrobinę przypominała mi ta pozycja "Drogę Królów" Sandersona - prawdopodobnie przez ciekawie rozpisane postaci i dużą rolę intelektu i dyplomacji w rozwoju fabuły. Szczególnie ciekawe były fragmenty powiązane z wyborem mniejszego zła - doprowadzało to do często niebanalnych i nie do końca przewidzianych wątków fabularnych. Na...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-01
To była ciężka przygoda opisana wartkim językiem. Jestem w szoku, że coś tak męczącego psychicznie, przepełnionego dokładnie opisaną przemocą fizyczną i psychiczną, udało mi się przeczytać w przeciągu tygodnia. Duże piętno odcisnęła na mnie ta lektura.
To była ciężka przygoda opisana wartkim językiem. Jestem w szoku, że coś tak męczącego psychicznie, przepełnionego dokładnie opisaną przemocą fizyczną i psychiczną, udało mi się przeczytać w przeciągu tygodnia. Duże piętno odcisnęła na mnie ta lektura.
Pokaż mimo to2023-05-19
Miałam łzy w oczach. Dawno żadna lektura nie wywołała we mnie tak dużego bólu, musiałam robić przerwy w czytaniu. Chciałabym, żeby te dzieci i też przede wszystkim ich rodzice oraz opieka społeczna o dobrych sercach, zostali kiedyś wynagrodzeni za swoje cierpienia i poświęcenia.
Miałam łzy w oczach. Dawno żadna lektura nie wywołała we mnie tak dużego bólu, musiałam robić przerwy w czytaniu. Chciałabym, żeby te dzieci i też przede wszystkim ich rodzice oraz opieka społeczna o dobrych sercach, zostali kiedyś wynagrodzeni za swoje cierpienia i poświęcenia.
Pokaż mimo to2023-02-20
2023-01-26
Okej - co to była za książka!! Trudna do przebrnięcia, skomplikowana, rozbudowana i niezachęcająca formą. A jednak, czuję, że przeżyłam z nią drugie życie. Nie znam innego autora, który potrafiłby z taką wnikliwością tworzyć bohaterów o zupełnie różnych charakterach i sprzecznych poglądach, gdzie każda z postaci potrafi uargumentować je na takim poziomie, że sama mam wątpliwości co do własnych przekonań. Nie ma tu oczywistych odpowiedzi, nie ma zero-jedynkowości, nie ma postaci oczywiście złych i oczywiście dobrych - to życie uchwycone w czystej postaci. Wszystko ma swój sens, swoje uzasadnienie i pochodzenie i ta prawdziwość jest w tym wszystkim najbardziej przejmująca. Niesamowity pisarz.
Okej - co to była za książka!! Trudna do przebrnięcia, skomplikowana, rozbudowana i niezachęcająca formą. A jednak, czuję, że przeżyłam z nią drugie życie. Nie znam innego autora, który potrafiłby z taką wnikliwością tworzyć bohaterów o zupełnie różnych charakterach i sprzecznych poglądach, gdzie każda z postaci potrafi uargumentować je na takim poziomie, że sama mam...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-20
Brak tu domkniętych zakończeń, brak odpowiedzi podanych na tacy i klarownych wytłumaczeń. Ale przecież tak właśnie wygląda życie, prawda? Nigdy nie będziemy mieć odpowiedzi "na pewno". Piękne to było kurczę.
Brak tu domkniętych zakończeń, brak odpowiedzi podanych na tacy i klarownych wytłumaczeń. Ale przecież tak właśnie wygląda życie, prawda? Nigdy nie będziemy mieć odpowiedzi "na pewno". Piękne to było kurczę.
Pokaż mimo to2022-06-14
Ogromnie szanuję research autora, naprawdę. Wykonał kawał dobrej roboty. Mimo to trochę brakowało mi ujęcia całego tego ogromu treści w formę trochę bardziej przystępną i ciekawą, bo przejście przez tę pozycję wcale nie było wyzwaniem łatwym.
Ogromnie szanuję research autora, naprawdę. Wykonał kawał dobrej roboty. Mimo to trochę brakowało mi ujęcia całego tego ogromu treści w formę trochę bardziej przystępną i ciekawą, bo przejście przez tę pozycję wcale nie było wyzwaniem łatwym.
Pokaż mimo to2022-07-13
Nie wiem na ile ocenianie cudzych wspomnień, przeżyć i prywatnych opisów ma sens. Jest jednak coś niesamowitego w tak głębokim, wnikliwym przekazie pisemnym własnego życia. Czuję się, jakby Sylvia otworzyła przed czytającym swoją głowę, duszę. Miała niezwykły dar do zamykania ulotnych myśli w formie słów.
Nie wiem na ile ocenianie cudzych wspomnień, przeżyć i prywatnych opisów ma sens. Jest jednak coś niesamowitego w tak głębokim, wnikliwym przekazie pisemnym własnego życia. Czuję się, jakby Sylvia otworzyła przed czytającym swoją głowę, duszę. Miała niezwykły dar do zamykania ulotnych myśli w formie słów.
Pokaż mimo to2022-11-20
Piękna. Absolutnie piękna.
Im starsza się robię, tym rzadziej trafiam na takie pozycje. Książki, które mnie zaskakują, pochłaniają i sprawiają, że po przeczytaniu czuję się troszkę innym człowiekiem. "Cień wiatru" jest taką książką i przepełnia mnie gigantyczna wdzięczność, że mogłam ją przeczytać.
Piękna. Absolutnie piękna.
Im starsza się robię, tym rzadziej trafiam na takie pozycje. Książki, które mnie zaskakują, pochłaniają i sprawiają, że po przeczytaniu czuję się troszkę innym człowiekiem. "Cień wiatru" jest taką książką i przepełnia mnie gigantyczna wdzięczność, że mogłam ją przeczytać.
2022-06-29
Nie jest to może najbardziej obfita w akcję, nie pozwalająca się oderwać książka. Jest to natomiast literatura faktu, wspomnienia człowieka, który był przygotowany na śmierć i miał nigdy nie spisać swoich dzienników. Bardzo poruszająca i pokazująca jak ludzkie życie może stać się mniej istotne od poczucia "honoru".
Nie jest to może najbardziej obfita w akcję, nie pozwalająca się oderwać książka. Jest to natomiast literatura faktu, wspomnienia człowieka, który był przygotowany na śmierć i miał nigdy nie spisać swoich dzienników. Bardzo poruszająca i pokazująca jak ludzkie życie może stać się mniej istotne od poczucia "honoru".
Pokaż mimo to
That's it.
Pierwsza książka, dotycząca projektowania, którą uważam za rzeczywiście istotną i wartościową. Przykre, że od pierwszego wydania minęło pół wieku, a my wciąż nie dajemy sobie rady z etycznym podejściem do wzornictwa przemysłowego.
That's it.
Pokaż mimo toPierwsza książka, dotycząca projektowania, którą uważam za rzeczywiście istotną i wartościową. Przykre, że od pierwszego wydania minęło pół wieku, a my wciąż nie dajemy sobie rady z etycznym podejściem do wzornictwa przemysłowego.