Popularne hasła / tagi
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andrzej Franaszek

Polski literaturoznawca, krytyk literacki, redaktor działu kulturalnego w "Tygodniku Powszechnym". Absolwent polonistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Członek jury Nagrody Nike w 2005 r. Zajmuje się twórczością współczesnych poetów polskich, m. in.: Zbigniewa Herberta (Ciemne źródło, 1998, antologia Poznawanie Herberta, 1998-2000) oraz Czesława Miłosza. Obecnie przygotowuje biografię Czesława Miłosza. Mieszka w Krakowie.
- 381 przeczytało książki autora
- 1 355 chce przeczytać książki autora
Książki i czasopisma
Cytaty
Ileż razy, żeby nazwać to, co czuję, musiałem to najpierw przeczytać.
Ileż razy, żeby nazwać to, co czuję, musiałem to najpierw przeczytać.
Miłosz:...od wczesnej młodości czy nawet od dziecka byłem szczególnie wrażliwy na opowieści o przemijaniu ludzi i rzeczy. /.../Tajemnica odsuwania się każdego "dzisiaj" we "wczoraj", znikania każdego "jest" zastępowanego przez "było", brzeg, na którym stoimy, patrząc, jak prąd unosi znane nam widoki, ale również nas samych łudzących się, że stoimy na brzegu. A ponieważ jest to los nas wszystkich, odzywać się musi poczucie elementarnej ludzkiej wspólnoty.
Miłosz:...od wczesnej młodości czy nawet od dziecka byłem szczególnie wrażliwy na opowieści o przemijaniu ludzi i rzeczy. /.../Tajemnica ods...
Rozwiń ZwińJeśli autor Napisu będzie w przyszłości wielokrotnie podkreślał, że słowo, język mogą służyć jako narzędzie zniewolenia, to jednym ze źródeł tej wiedzy były obserwacje nastolatka osaczonego sloganami, agitacją, monotonnie i nieustannie powtarzanym kłamstwem sączącym się z gazet i ulicznych szczekaczek. Sowieckie władze zresztą nie dbały o to, czy nowych poddanych uda się rzeczywiście przekonać lub chociaż oszukać, ważne było wyrzeczenie się wszelkiego oporu, powszechne uczestnictwo w rytuale, oficjalna fasada, tak więc wznoszone wtedy w błyskawicznym tempie rozmaite pomniki czy statuy w dosłowny sposób przypominały słynne potiomkinowskie wsie. W centrum Lwowa na przykład postawiono drewnianą wieżę, której „szczyt okryty był czerwoną materią i przybrany czerwonymi chorągiewkami. Stopnie wieży »ozdabiały« alegoryczne figury, mające przedstawiać »rozmaite dobrodziejstwa konstytucji stalinowskiej«. (...) Na Wałach Hetmańskich umieszczono też »w odstępie kilku kroków wielkie drewniane, ozdobnie wykonane tablice czerwone, na których widniały złotymi literami wypisane sentencje partii bolszewików«”. Dzieła te jednak nie tylko estetyka różniła od greckiej kolumny - wykonywano je bowiem z „materiałów nietrwałych - drewna stylizowanego na kamień i gipsu”, tak więc szybko dzięki jesiennym ulewom „ich stan stawał się opłakany”. W bolesny sposób trwalsze były inne zmiany. Już w pierwszych dniach po zajęciu Lwowa zaczęto usuwać polskie symbole państwowe, wśród zamalowywanych i w różny sposób niszczonych wtedy orłów był także ten, którego z mozołem skuto z fasady herbertowskiego gimnazjum, a uczniów witała odtąd krwawoceglasta rana w murze. Jak pisał niewiele starszy od poety Jan Józef Szczepański, „wszystko, czego nas uczono - posłuszeństwo, praworządność, poszanowanie ludzkiego życia i mienia - miało przygotować nas do życia w rozsądnym i uporządkowanym świecie, a nie w apokaliptycznym chaosie przemocy, nienawiści i zagłady”.
Jeśli autor Napisu będzie w przyszłości wielokrotnie podkreślał, że słowo, język mogą służyć jako narzędzie zniewolenia, to jednym ze źródeł...
Rozwiń Zwiń