-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2024-05-09
2024-05-06
Początkowo uznawałam tę książkę za trochę zbyt banalną, zbyt oczywistą - jestem jednak w podobnych tematach od dłuższego czasu. Karina Antram zrobiła tutaj z kolei dokładnie to, czego można było oczekiwać po tytule i potencjalnej grupie odbiorczej tej pozycji - stworzyła prostą do przyswojenia i zaadaptowania pigułkę wiedzy. Myślę, że to może być świetna rzecz dla osób, które dopiero zaczynają szukać metod na zmęczenie i zdrowsze życie.
Początkowo uznawałam tę książkę za trochę zbyt banalną, zbyt oczywistą - jestem jednak w podobnych tematach od dłuższego czasu. Karina Antram zrobiła tutaj z kolei dokładnie to, czego można było oczekiwać po tytule i potencjalnej grupie odbiorczej tej pozycji - stworzyła prostą do przyswojenia i zaadaptowania pigułkę wiedzy. Myślę, że to może być świetna rzecz dla osób,...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-01
That's it.
Pierwsza książka, dotycząca projektowania, którą uważam za rzeczywiście istotną i wartościową. Przykre, że od pierwszego wydania minęło pół wieku, a my wciąż nie dajemy sobie rady z etycznym podejściem do wzornictwa przemysłowego.
That's it.
Pierwsza książka, dotycząca projektowania, którą uważam za rzeczywiście istotną i wartościową. Przykre, że od pierwszego wydania minęło pół wieku, a my wciąż nie dajemy sobie rady z etycznym podejściem do wzornictwa przemysłowego.
2024-04-10
Po pierwszej części zakochałam się w światotwórstwie Diuny, ale nie byłam w stanie uwierzyć w jej bohaterów, ani w pełni zatopić się w akcji.
Po drugiej muszę przyznać, że postacie nabrały rumieńców i w końcu zaczęto oddawać im sprawiedliwość. Nie mogę się doczekać aż dam się również pochłonąć fabularnie kolejnym częściom.
Po pierwszej części zakochałam się w światotwórstwie Diuny, ale nie byłam w stanie uwierzyć w jej bohaterów, ani w pełni zatopić się w akcji.
Po drugiej muszę przyznać, że postacie nabrały rumieńców i w końcu zaczęto oddawać im sprawiedliwość. Nie mogę się doczekać aż dam się również pochłonąć fabularnie kolejnym częściom.
2024-03-20
Przepiękne felietony, uwielbiam pióro Ferrante i każda jej kolejna praca to potwierdza.
Przepiękne felietony, uwielbiam pióro Ferrante i każda jej kolejna praca to potwierdza.
Pokaż mimo to2024-02-21
Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tej serii. Chociaż szczerze - momentami cicho tego pragnęłam.
Dla wielu z nas, czytelników, odkrywanie cząstek siebie w czytanej literaturze to prawdziwy skarb. Niesie to ze sobą wzruszenie, poczucie zrozumienia, czasem ukojenie. Czasem. Bo co jeśli w bohaterach zaczynamy dostrzegać własne wady?
W serii Elleny Ferrante to odkrywanie siebie było bolesne, męczące i nieprzyjemne. Ciężko się dziwić, skoro musimy konfrontować się z mieszaniną tak intensywnych emocji - brudnych, krwistych, ale też na swój podniosły sposób imponujących. Wszystko tu jest duszne. Bohaterowie, miasto, polityka. Im bardziej wgłębiałam się w fabułę, tym bardziej było mi ciasno i ciężko, miałam poczucie, że i mnie zaczyna pochłaniać czujne spojrzenie bohaterek.
I tak czytałam. Z początku zaintrygowana, potem zmęczona, ale równocześnie nie będąca w stanie się oderwać. Obserwowałam błędy, które znałam z własnej codzienności, sylwetki postaci, które przypominały ludzi z bliskiego otoczenia, miasto, które tchnęło emocjami też z mojego dzieciństwa. Mimo gigantycznych różnic w naszych życiach, mimo przepaści między nastrojem polskiej wsi a klimatem neopolitańskiego osiedla - w serii "Genialna przyjaciółka" było coś niewypowiedziane uniwersalnego, co jest nam znane, ale zazwyczaj pozostaje nieuchwytne. Jest rozwarstwione, pozbawione konturów, wślizguje się do naszych żyć.
Trudna, ale niesamowita seria.
Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tej serii. Chociaż szczerze - momentami cicho tego pragnęłam.
Dla wielu z nas, czytelników, odkrywanie cząstek siebie w czytanej literaturze to prawdziwy skarb. Niesie to ze sobą wzruszenie, poczucie zrozumienia, czasem ukojenie. Czasem. Bo co jeśli w bohaterach zaczynamy dostrzegać własne wady?
W serii Elleny Ferrante to...
2024-02-18
Do tej pory najbardziej bolesna do czytania część. Niemniej dalej jest to seria, która wywołuje we mnie fale emocji i wciąż zostawiam większość swoich przemyśleń na jej zakończenie.
Do tej pory najbardziej bolesna do czytania część. Niemniej dalej jest to seria, która wywołuje we mnie fale emocji i wciąż zostawiam większość swoich przemyśleń na jej zakończenie.
Pokaż mimo to2024-02-12
... Ale się wciągnęłam.
Nie piszę rozbudowanej recenzji, bo nie potrafię rozdzielić mojej opinii od tej z poprzedniej części. Mam poczucie, że tę serię należy oceniać jako ciągłą całość.
... Ale się wciągnęłam.
Nie piszę rozbudowanej recenzji, bo nie potrafię rozdzielić mojej opinii od tej z poprzedniej części. Mam poczucie, że tę serię należy oceniać jako ciągłą całość.
2024-02-09
To pozycja wciągająca i męcząca równocześnie. Wiele elementów mnie boli i frustruje, ale są to rzeczy tak dogłębnie ludzkie, że nie mogę tego sprowadzić do wady. Ferrante jest niesamowitą obserwatorką rzeczywistości.
To pozycja wciągająca i męcząca równocześnie. Wiele elementów mnie boli i frustruje, ale są to rzeczy tak dogłębnie ludzkie, że nie mogę tego sprowadzić do wady. Ferrante jest niesamowitą obserwatorką rzeczywistości.
Pokaż mimo to2024-02-08
„W Seisen-an najlepsze są poranki. Normalnie jestem nocnym markiem i z trudem stawiam czoło rankom, ale w Seisen-an zawsze wstaję wcześnie. Tutejsi mieszkańcy wstają o świcie, dzwonią dzwonami świątyni albo recytują sutry, czuję się więc winny, jeśli śpię. Siadam na wiklinowym krześle na werandzie świątyni i pijąc kawę, patrzę na ogród.”
To moje drugie spotkanie z Alexem Kerrem. „Japonia utracona” wypada dla mnie troszkę słabiej od "Innego Kioto", ale wciąż czerpałam z niej dużo przyjemności. Moje przeżycia niewiele się zmieniły - i tym razem urzekło mnie zżycie z japońską kulturą, wnikliwa analiza ludzkich zachowań, obiektów sztuki i waga przykładana do języka. W tym zbiorze esejów postać autora jest jednak bardziej wyrazista. Czułam ją na praktycznie każdej stronie. Przemyślenia są skrajnie subiektywne, więc osoby oczekujące rzetelnego, reportażowego materiału o Japonii, mogą być zawiedzone. To bardziej zbiór przemyśleń, choć człowieka z ciekawym doświadczeniem i spojrzeniem na życie. Potraktujcie więc „Japonię utraconą” bardziej jako pozycję do porannej herbaty, kontemplacji rzeczywistości i niech w tej formie wam służy.
„W Seisen-an najlepsze są poranki. Normalnie jestem nocnym markiem i z trudem stawiam czoło rankom, ale w Seisen-an zawsze wstaję wcześnie. Tutejsi mieszkańcy wstają o świcie, dzwonią dzwonami świątyni albo recytują sutry, czuję się więc winny, jeśli śpię. Siadam na wiklinowym krześle na werandzie świątyni i pijąc kawę, patrzę na ogród.”
To moje drugie spotkanie z Alexem...
2024-01-31
To był piękny reportaż.
Dawno nie miałam podobnych odczuć przy literaturze non-fiction. Trafiałam już na genialne publikacje, z pewnością też ważne i trudne. We “Wszystkich ziarnach piasku” było jednak coś wyjątkowego. Nie wiem czy to przez poziom oddania sprawie i ryzyka, jakiego podjął się Bartek Sabela, żeby spłodzić tę książkę, czy przez jego umiejętności filozoficznego, wręcz poetyckiego spoglądania na rzeczywistość. Wrażliwość, która kipiała ze stron tej pozycji, całkowicie mnie zalała i poruszyła.
Nie wiedziałam wcześniej nic o Saharze Zachodniej. Nazwa pozostawała znajoma, ale jedynie ze słyszenia, nigdy nie zagłębiałam się dalej. Nie miałam pojęcia o ich historii, sytuacji politycznej, zwyczajach i codziennych zmaganiach. Wszystko ukryło się za sentencją “obszar konfliktowy”, a ja to przyjęłam i uznałam za fakt daleki, który mnie nie dotyczy.
I takie decyzje podejmujemy na codzień. Trudno się dziwić, trud dnia codziennego rzadko stwarza przestrzeń, by myśleć o innych, co dopiero tych, którzy są tak daleko i nie jesteśmy z nimi powiązani. A jednak, gdyby spytać losową osobę na ulicy, czy organizacje takie jak ONZ są ważne, to naturalnym będzie spodziewać się odpowiedzi twierdzącej. Wtedy ponownie sprawa nie dotyczy n a s. Bo przecież to o n i się tym zajmują. Prawda? A co jeśli nie?
Myślę, że szczególnie powinno to uderzać w serca Polaków. Druga wojna światowa nie była aż tak dawno, naprawdę już wszystko zapomnieliśmy? Czytając o sytuacji Saharyjczyków nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ich duch jest bardzo podobny do naszego - to samo pragnienie, potrzeba niezależności, odwaga i miłość do swojej ojczyzny, wola walki za nią. W naszych żyłach płynie podobna krew. Choć to poleganie na generalizacji i schematach utartych już częściowo przez mijający czas, to uważam to porównanie za piękne i dość dosadne.
Chciałam zakończyć, pisząc, że książka Bartka Sabeli była dla mnie jak saharyjska herbata. Gorzka jak życie, słodka jak miłość, łagodna jak śmierć.
Nie znalazłam jednak w niej słodyczy, niespecjalnie też łagodności. Dostrzegłam za to gorycz, jak w życiu. Piękno jak w miłości. I wagę, jaką niesie za sobą śmierć.
To był piękny reportaż.
Dawno nie miałam podobnych odczuć przy literaturze non-fiction. Trafiałam już na genialne publikacje, z pewnością też ważne i trudne. We “Wszystkich ziarnach piasku” było jednak coś wyjątkowego. Nie wiem czy to przez poziom oddania sprawie i ryzyka, jakiego podjął się Bartek Sabela, żeby spłodzić tę książkę, czy przez jego umiejętności...
2024-01-23
„Pora była jeszcze przed wiosennym redykiem, halę więc spowijała cisza, a w zacienionych miejscach i na podmywanych zimną wodą kamieniach wciąż gnieździł się śnieg.”
Myślę, że mogłam być wymagającą czytelniczką wobec tej książki - jestem wielbicielką gatunku fantasy i terenów górskich równocześnie. Do tej pory miałam poczucie, że nikt nie wykorzystał dobrze potencjału, który tkwi w tym połączeniu. Na myśl przyszedł mi jedynie Sanderson, który wywołał uśmiech pisząc o “ludziach z nizin, zatrutych powietrzem” (kto wie, ten wie, kto nie - zachęcam do sięgnięcia po majstersztyk jakim jest jego “Droga Królów”).
Gdy znalazłam więc “Taniec gór żywych”, byłam niewiarygodnie zainteresowana. Tatry, magia i przygoda - to brzmiało całkowicie jak moja bajka.
Więc po kolei. Historia zawarta w tej pozycji, to mieszanina dawnych wierzeń, legend i pewnego rodzaju mrocznej baśniowości - takiej która pozwala nam rozmawiać ze zwierzętami niczym rodowa księżniczka Disneya, a równocześnie nie ujmuje naturze jej dzikości. Słowiańskość i duch gór jest wyczuwalny na każdej stronie. Tak więc klimat? Wspaniały, dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam (a uważam, że byłam wybredna).
Jeśli zaś chodzi o samą fabułę - nie jest to materiał, który zaskakuje oryginalnością. W tym samym czasie język bywa trudny, a sama akcja powolna. Jeśli jest się fanem Tolkiena, nie jest to miażdżącym przytykiem, natomiast dla mniej cierpliwych czytelników, może to nie być najlepszy wybór.
Z mojej strony - polecam ten tytuł i zaznaczam, że najlepszą porą na jego czytanie będą początki wiosny. Oczywiście najlepiej w górach, ale myślę, że nawet mały strumyk i kontakt z naturą sprawi, że poczujecie się magicznie.
„Pora była jeszcze przed wiosennym redykiem, halę więc spowijała cisza, a w zacienionych miejscach i na podmywanych zimną wodą kamieniach wciąż gnieździł się śnieg.”
Myślę, że mogłam być wymagającą czytelniczką wobec tej książki - jestem wielbicielką gatunku fantasy i terenów górskich równocześnie. Do tej pory miałam poczucie, że nikt nie wykorzystał dobrze potencjału,...
2024-01-13
Hm.. I jak to skomentować?
To jedna z najbardziej nierównych książek z jakimi miałam ostatnio styczność.
Pełno świetnych fragmentów, ciekawych badań i błyskotliwych idei.
Pełno generealizacji, wniosków bez poparcia i dziwnego bajdurzenia.
Nie wiem co myśleć, to była pozycja równocześnie świetna i słaba, interesująca i zniechęcająca.
Hm.. I jak to skomentować?
To jedna z najbardziej nierównych książek z jakimi miałam ostatnio styczność.
Pełno świetnych fragmentów, ciekawych badań i błyskotliwych idei.
Pełno generealizacji, wniosków bez poparcia i dziwnego bajdurzenia.
Nie wiem co myśleć, to była pozycja równocześnie świetna i słaba, interesująca i zniechęcająca.
2024-01-07
Była przejmująca i niesamowicie wciągająca.
Była przejmująca i niesamowicie wciągająca.
Pokaż mimo to
Noo, muszę przyznać. Im dalej w las, tym mocniej się robi 👌
Noo, muszę przyznać. Im dalej w las, tym mocniej się robi 👌
Pokaż mimo to