-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać315
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2024-05-01
2024-02-08
„W Seisen-an najlepsze są poranki. Normalnie jestem nocnym markiem i z trudem stawiam czoło rankom, ale w Seisen-an zawsze wstaję wcześnie. Tutejsi mieszkańcy wstają o świcie, dzwonią dzwonami świątyni albo recytują sutry, czuję się więc winny, jeśli śpię. Siadam na wiklinowym krześle na werandzie świątyni i pijąc kawę, patrzę na ogród.”
To moje drugie spotkanie z Alexem Kerrem. „Japonia utracona” wypada dla mnie troszkę słabiej od "Innego Kioto", ale wciąż czerpałam z niej dużo przyjemności. Moje przeżycia niewiele się zmieniły - i tym razem urzekło mnie zżycie z japońską kulturą, wnikliwa analiza ludzkich zachowań, obiektów sztuki i waga przykładana do języka. W tym zbiorze esejów postać autora jest jednak bardziej wyrazista. Czułam ją na praktycznie każdej stronie. Przemyślenia są skrajnie subiektywne, więc osoby oczekujące rzetelnego, reportażowego materiału o Japonii, mogą być zawiedzone. To bardziej zbiór przemyśleń, choć człowieka z ciekawym doświadczeniem i spojrzeniem na życie. Potraktujcie więc „Japonię utraconą” bardziej jako pozycję do porannej herbaty, kontemplacji rzeczywistości i niech w tej formie wam służy.
„W Seisen-an najlepsze są poranki. Normalnie jestem nocnym markiem i z trudem stawiam czoło rankom, ale w Seisen-an zawsze wstaję wcześnie. Tutejsi mieszkańcy wstają o świcie, dzwonią dzwonami świątyni albo recytują sutry, czuję się więc winny, jeśli śpię. Siadam na wiklinowym krześle na werandzie świątyni i pijąc kawę, patrzę na ogród.”
To moje drugie spotkanie z Alexem...
2023-12-14
Walczy we mnie dużo emocji - to R.F. Kuang udało się w moim przypadku po raz czwarty.
Na początku byłam tą książką absolutnie zafascynowana, potem usłyszawszy i przeczytawszy część recenzji, zaczęłam się niepokoić. Jestem jednak zaskoczona, jak bardzo odmienne wrażenia płynęły dla mnie z tej lektury.
Zarzuty o gatunek (ni to fantastyka, ni to historyczna) do mnie nie trafiają. Sam fakt, że ktoś działa na pograniczu tych dwóch kategorii, w moim odczuciu nie przekłada się w żaden sposób na jakość. Jest również multum sprzecznych opinii w kwestii świata przedstawionego - z jednej strony czytałam głosy osób, które zarzucały, że prawie nic tu nie zostało zbudowane jako nowe, z drugiej zarzuty o czytanie "podręcznika” przez ilość dodatków mających przybliżyć omawianą rzeczywistość.
Z pierwszym argumentem nie zgadzam się fundamentalnie, bo uważam, że Kuang wykazała się monumentalnym wysiłkiem researcherskim, żeby świat przedstawiony był dla nas jak najbardziej wiarygodny. Zgodzę się, że gdyby zagłębiać się w tę pozycję tylko i wyłącznie pod względem światotwórczym, to znalazłyby się fragmenty nie do końca spójne. Przez wzgląd jednak na inne elementy powieści, ogólny przekaz i fakt, że była to jednotomówka, uważam ten błąd za niespecjalnie istotny.
Co do zarzutu drugiego - to już raczej kwestia preferencji osób, które wolą po prostu samą akcję, bez zgłębiania świata przedstawionego. Ja personalnie jestem przeogromną fanką bawienia się swoją twórczością, tworzenia własnego przebiegu polityki, wariacji nad rzeczywistością, opisów języka, itd. “Babel” jest tym przepełniona i uważam to za jej gigantyczny plus. Zwłaszcza, że te fragmenty miały kolosalne znaczenie dla książki, która ostatecznie mówi przecież o translatoryce. Zgodzę się natomiast, że po dłuższym czasie ilość przypisów bywała męcząca i mogła zostać rozwiązana w inny sposób. Z drugiej strony.. Czy nie dawało to właśnie możliwości osobom mniej zaangażowanym na ominięcie tych fragmentów, które ich nudziły? Można nad tym dyskutować.
Czytałam też w recenzjach o słabo rozwiniętych bohaterach. Tutaj miałam już więcej przemyśleń i mogę napomknąć więcej o fabule, więc jeśli ktoś unika spoilerów jak ognia - tutaj można zastopować.
Faktycznie, muszę przyznać, że czasem zastanawiały mnie decyzje np. Robina (choć głównie na początku książki, później ten problem zniknął). Jego reakcje były dla mnie momentami odrobinę zbyt mdłe i niezrozumiałe. Gdy jednak zastanowiłam się w jaki sposób ten chłopak spędził swoje młodsze lata.. nawet to do mnie dotarło. Przypomniałam sobie mój rok klasy maturalnej, gdzie stres i natłok zżerał mnie z każdej strony, czułam się wtedy.. nijako. Wiem, że cierpiałam, wiem, że było mi gdzieś w środku źle, ale nie rozumiałam dlaczego, nie było okazji, żebym się nad tym zastanawiała, bo byłam wciąż zarzucana pracą. Nie byłam do końca sobą, nie znałam siebie. Po latach ciężko mi zrozumieć tamten stan, ale niezaprzeczalnie istniał i bardzo przypomina mi on zachowanie Robina w pierwszych dwóch latach w Oxfordzie. Myślę sobie, że czasem brak opisu wielkich uczuć i przemyśleń u bohaterów ma jak najbardziej sens i niekoniecznie jest wynikiem niedopracowania. Nie powiedziałabym może, że “Babel” jest najlepszą pozycją w budowaniu realistycznych portretów ludzkich, natomiast muszę napomknąć, że uważam R.F. Kuang za mistrzynię ukazywania zmiany w charakterze następującej po zetknięciu z trudami życia. To był jeden z moich ulubionych aspektów “Wojny makowej” i te same odczucia mam wobec “Babel”. Zżyłam się z bohaterami i cierpiałam z nimi, nie mogę więc powiedzieć, że byli dla mnie płascy.
Ostatni element ciężkiej dyskusji, który chciałam poruszyć.. to kwestia “promowania terroryzmu”. Z czym również się nie zgadzam. Faktycznie, kłuła mnie w oczy kategoryczność stawiania przez większą część książki tylko jednej strony za złą i zdecydowanie nie jestem fanką 0-1 podejścia do takich tematów. Uważam jednak, że “Babel” zreflektowała się pod tym względem, gdy pojawił się wątek robotników w Anglii. Dalekie jest to wszystko jednak dla mnie od gloryfikacji terroryzmu. Wielokrotnie zaznaczone było w tej pozycji, że skrajna przemoc NIE JEST rozwiązaniem dobrym. W większości przypadków nie jest też jedynym. Uważam, że uczniowie Babel mogli na wielu etapach przemyśleć sprawę, postąpić inaczej. Książka jednak ukazała ich prawdziwie jako ludzi wadliwych, bo każdy człowiek taki tak naprawdę jest. Pokazała, że da się świat doprowadzić do momentu, gdy dobrego wyjścia już zwyczajnie nie ma. Gdy przemoc staje się koniecznością, bo zwyczajnie nikt nie jest skłonny odpuścić. I może to przybrać różną formę - konfliktu między państwami lub konfliktu między przyjaciółmi, rodziną. Czasem zgoda nie jest osiągalna i przestaje się już nawet do niej dążyć, wszyscy starają się po prostu przetrwać, pomimo tego, że my - ludzie - sami sobie nawzajem zgotowaliśmy taki los.
Nie jest to pozycja idealna, ale uważam, że majstersztykiem jest ubrać taką ilość wiedzy, taką skalę dylematów moralnych w formułę jednego tomu, który na dodatek naprawdę świetnie się czyta pod względem językowym. Tutaj oczywiście też ukłony dla tłumacza Grzegorza Komerskiego, ciekawie musiało się przekładać książkę o takiej fabule.
Walczy we mnie dużo emocji - to R.F. Kuang udało się w moim przypadku po raz czwarty.
Na początku byłam tą książką absolutnie zafascynowana, potem usłyszawszy i przeczytawszy część recenzji, zaczęłam się niepokoić. Jestem jednak zaskoczona, jak bardzo odmienne wrażenia płynęły dla mnie z tej lektury.
Zarzuty o gatunek (ni to fantastyka, ni to historyczna) do mnie nie...
2023-11-01
Mam taką niefortunną przypadłość, że bardzo lubię czytać cudze listy i dzienniki. Takie już wydane oczywiście, ale wciąż można byłoby podyskutować do moralności takiego upodobania.
"Zapiski.." pobiły u mnie rekord zaznaczonych karteczek na ilość stron. Zostałam zasypana ogromem pięknych fragmentów i prywatnych przemyśleń, które uderzają inaczej, kiedy ma się w głowie, że człowiek pisał to sam dla siebie, a niekoniecznie w intencji wydania. Czy są fragmenty słabsze lub z którymi się nie zgadzałam? Owszem. Nie było ich jednak wiele i nie zmieniają mojego obrazu tej pozycji. A fakt, że większość treści była wciąż niesamowicie aktualna, pomimo, że Kenko pisał na przełomie XIII i XIV wieku, jest absolutnie fascynująca i sporo mówi o ludzkości.
Mam taką niefortunną przypadłość, że bardzo lubię czytać cudze listy i dzienniki. Takie już wydane oczywiście, ale wciąż można byłoby podyskutować do moralności takiego upodobania.
"Zapiski.." pobiły u mnie rekord zaznaczonych karteczek na ilość stron. Zostałam zasypana ogromem pięknych fragmentów i prywatnych przemyśleń, które uderzają inaczej, kiedy ma się w głowie, że...
2023-10-19
Każdy ma jakieś swoje źródło komfortu. Często jest nim też literatura. Mamy ulubione pozycje z dzieciństwa, o których mówimy z takim zapałem, jakby przewyższały wartością klasyczne powieści z górnych półek. Łączy je z nami nostalgia i wspomnienia.
"Dziki rok" wywołał we mnie takie same odczucia, mimo że poznałam go w wieku dorosłym. Coś jednak w sposobie opowiadania młodego Dary sprawiło, że czułam jakby cofnięto mnie do przeszłości. Jego więź z przyrodą, niezrozumienie dla brutalności, szukanie nadziei na to, że da się coś zmienić, że ON może coś zmienić. Łagodność, ciekawość. I natura. Wszystko, by obudzić w nas wrażliwość sprzed lat i pomóc wyciągnąć z niej wnioski.
Każdy ma jakieś swoje źródło komfortu. Często jest nim też literatura. Mamy ulubione pozycje z dzieciństwa, o których mówimy z takim zapałem, jakby przewyższały wartością klasyczne powieści z górnych półek. Łączy je z nami nostalgia i wspomnienia.
"Dziki rok" wywołał we mnie takie same odczucia, mimo że poznałam go w wieku dorosłym. Coś jednak w sposobie opowiadania...
2023-09-27
Chociaż jestem dużą entuzjastką literatury popularnonaukowej, nie powiedziałabym, że należę do szerokiego grona fanów Harariego. Nie mam również o nim złej opinii, choć wiem, że zdarza się to szczególnie wśród środowiska naukowego. Powiedziałabym, że mam do niego stosunek ambiwalentny. Myślę, że autor bardziej wyróżnia się swoją charyzmą w pisaniu, niż w prawdziwie przełomowych przemyśleniach. Wzbudza we mnie podobne odczucia, co Andrzej Dragan, jako pisarz popularnonaukowy.
W "21 Lessons for the 21st Century" (które udało mi się przeczytać w oryginale) Harari nie zmienił diametralnie mojej wcześniejszej opinii o nim, ale dostrzegam zalety jego ostatniej pozycji. Luźna forma, przybierająca wręcz kształt rozmowy z czytelnikiem, stworzyła pole do popisu, względem podejmowanej tematyki. "Lekcje" bywały bardzo konkretne i bardzo ogólne, czasem wiązały się z radami, a czasem z pytaniami puszczonymi w eter. Czy wyniosłam z nich coś szczególnie przełomowego dla siebie? Niekoniecznie, ale nie ujmuję tu nikomu, kto wyhaczył dla siebie jakąś nowinkę. Ja na pewno wyciągnęłam z niej sporo cytatów i interesujących myśli/faktów.
Chociaż jestem dużą entuzjastką literatury popularnonaukowej, nie powiedziałabym, że należę do szerokiego grona fanów Harariego. Nie mam również o nim złej opinii, choć wiem, że zdarza się to szczególnie wśród środowiska naukowego. Powiedziałabym, że mam do niego stosunek ambiwalentny. Myślę, że autor bardziej wyróżnia się swoją charyzmą w pisaniu, niż w prawdziwie...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-16
Uwaga: Książka przeznaczona dla pasjonatów. Nie polecałabym jej nikomu, kto nie jest zainteresowany kulturą Japonii, jej estetyką i podejściem do tworzenia. To zwyczajnie nie jest pozycja, przez którą łatwo jest przejść bez napędzenia ciekawością. Jako jednak, że ja do grona zainteresowanych należę, to czerpałam z niej ogromną przyjemność i dosłownie przepełniłam ją swoimi notatkami i znacznikami.
"Inne Kioto" to wolna struktura, luźne przemyślenia wieloletniego mieszkańca tytułowego miasta, ale zbudowane na fundamentach zdobytej wiedzy o tamtejszej historii i kulturze. Czytając ją, czujecie się, jakbyście byli oprowadzani po mieście, gdzie każdy mijany obiekt daje pretekst, by opowiedzieć znacznie szerszą opowieść o ludziach. Naprawdę, byłam pod wrażeniem ile informacji może zawierać w sobie struktura podłogi w japońskich pomieszczeniach lub jak sposób pisania potrafi przełożyć się na całą nową filozofię. Alex Kerr prawdziwie przebudził we mnie cały nowy pokład fascynacji dla prostych przedmiotów.
Uwaga: Książka przeznaczona dla pasjonatów. Nie polecałabym jej nikomu, kto nie jest zainteresowany kulturą Japonii, jej estetyką i podejściem do tworzenia. To zwyczajnie nie jest pozycja, przez którą łatwo jest przejść bez napędzenia ciekawością. Jako jednak, że ja do grona zainteresowanych należę, to czerpałam z niej ogromną przyjemność i dosłownie przepełniłam ją swoimi...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-10
Żałuję, że częściej nie zaczynam książek nie widząc o nich zupełnie nic - ani o fabule, ani o cudzych opiniach. Zawsze, gdy wybieram kolejną lekturę w ten sposób, łapię się, że jestem dużo bardziej zaangażowana i skupiona - bo często nie wiem, gdzie historia mnie zaprowadzi. Sięgając po "Zmartwychwstanie" bałam się, że będę czytała książkę meandrującą wyłącznie na temat wiary chrześcijańskiej i to w sposób mało obiektywny. Wzięłam ją do ręki tak naprawdę wyłącznie przez nazwisko autora. Im dalej więc wgłębiałam się w treść, tym bardziej byłam zaskoczona. Bo chociaż "Zmartwychwstanie" ma (bardzo) mocny wydźwięk moralizatorski, to nie jest pozycją, wobec której da się przejść obojętnie. Możemy nie zgadzać się z wnioskami wysnutymi tu w dyskusjach, sama jestem przeciwna wielu myślom głównych bohaterów. Umiejętność jednak Tołstoja w przedstawianiu różnych perspektyw ludzkich, różnych detali, które mają znaczący wpływ na nasze dalsze poczynania w życiu, jest czymś, co ze wszystkich książek, które czytałam, dostrzegam wyłącznie u niego i Dostojewskiego. "Zmartwychwstanie" przedstawia portret człowieka usiłującego odnaleźć sens w ludzkiej brzydocie i cierpieniu. Tak jak wcześniej wspomniałam, możemy dojść do zupełnie innych wniosków niż on, ale samo przeżycie takiego kryzysu egzystencjonalnego, jest dla większości z nas bardzo uniwersalne i możemy odnaleźć odbicia własnych przeżyć wśród bohaterów Tołstoja.
Żałuję, że częściej nie zaczynam książek nie widząc o nich zupełnie nic - ani o fabule, ani o cudzych opiniach. Zawsze, gdy wybieram kolejną lekturę w ten sposób, łapię się, że jestem dużo bardziej zaangażowana i skupiona - bo często nie wiem, gdzie historia mnie zaprowadzi. Sięgając po "Zmartwychwstanie" bałam się, że będę czytała książkę meandrującą wyłącznie na temat...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-01
Intensywna lektura, którą powinien przeczytać chyba każdy, zwłaszcza jeśli nie jest świadom potęgi jaką niesie ze sobą dostęp do informacji. Aż szok bierze, jak łatwo zbagatelizować wydarzenisa, które dzieją się na bieżąco wokół nas.
Intensywna lektura, którą powinien przeczytać chyba każdy, zwłaszcza jeśli nie jest świadom potęgi jaką niesie ze sobą dostęp do informacji. Aż szok bierze, jak łatwo zbagatelizować wydarzenisa, które dzieją się na bieżąco wokół nas.
Pokaż mimo to2023-07-21
Nie jest to lektura dla każdego, a moja ocena jest tu skrajnie subiektywna. "Pochwała cienia" odpowiada na konkretny typ wrażliwości wobec otoczenia, o którym uważam, że zdecydowanie za rzadko rozmawiamy. Wywołała we mnie dużo tęsknoty za sztuką życia, spowodowanej są przez bardzo konkretne rzeczy - związane z naturą, przestrzenią, czy też posiłkami. Piękna to była książka i bardzo dla mnie ważna, też tak prywatnie.
Nie jest to lektura dla każdego, a moja ocena jest tu skrajnie subiektywna. "Pochwała cienia" odpowiada na konkretny typ wrażliwości wobec otoczenia, o którym uważam, że zdecydowanie za rzadko rozmawiamy. Wywołała we mnie dużo tęsknoty za sztuką życia, spowodowanej są przez bardzo konkretne rzeczy - związane z naturą, przestrzenią, czy też posiłkami. Piękna to była książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-20
Różne miałam przemyślenia w trakcie czytania i pod wieloma względami postać Scotta jako człowieka w tej książce wywoływała we mnie mieszane odczucia i ostatecznie zdecydowałam się odjąć za to trochę z mojej oceny. Niemniej, muszę też przyznać, że "Nieziemskie wyzwanie" to świetne źródło nowej wiedzy o funkcjonowaniu stacji kosmicznej ISS nie tylko z tej ludzkiej i naukowej strony, ale też bardzo technicznej i poniekąd politycznej. Polecam!!
Różne miałam przemyślenia w trakcie czytania i pod wieloma względami postać Scotta jako człowieka w tej książce wywoływała we mnie mieszane odczucia i ostatecznie zdecydowałam się odjąć za to trochę z mojej oceny. Niemniej, muszę też przyznać, że "Nieziemskie wyzwanie" to świetne źródło nowej wiedzy o funkcjonowaniu stacji kosmicznej ISS nie tylko z tej ludzkiej i naukowej...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-07-01
To była ciężka przygoda opisana wartkim językiem. Jestem w szoku, że coś tak męczącego psychicznie, przepełnionego dokładnie opisaną przemocą fizyczną i psychiczną, udało mi się przeczytać w przeciągu tygodnia. Duże piętno odcisnęła na mnie ta lektura.
To była ciężka przygoda opisana wartkim językiem. Jestem w szoku, że coś tak męczącego psychicznie, przepełnionego dokładnie opisaną przemocą fizyczną i psychiczną, udało mi się przeczytać w przeciągu tygodnia. Duże piętno odcisnęła na mnie ta lektura.
Pokaż mimo to2023-06-01
Trudna to pozycja do płynnego i przyjemnego czytania, ale i same mitologie są trudnymi do przekazania historiami. Nie odmówię tej pozycji bycia ciekawą, ale faktycznie trzeba być mocno zainteresowanym tematem, żeby przebrnąć. Nie jest to literatura dla każdego.
Trudna to pozycja do płynnego i przyjemnego czytania, ale i same mitologie są trudnymi do przekazania historiami. Nie odmówię tej pozycji bycia ciekawą, ale faktycznie trzeba być mocno zainteresowanym tematem, żeby przebrnąć. Nie jest to literatura dla każdego.
Pokaż mimo to2023-02-20
2022-07-13
Nie wiem na ile ocenianie cudzych wspomnień, przeżyć i prywatnych opisów ma sens. Jest jednak coś niesamowitego w tak głębokim, wnikliwym przekazie pisemnym własnego życia. Czuję się, jakby Sylvia otworzyła przed czytającym swoją głowę, duszę. Miała niezwykły dar do zamykania ulotnych myśli w formie słów.
Nie wiem na ile ocenianie cudzych wspomnień, przeżyć i prywatnych opisów ma sens. Jest jednak coś niesamowitego w tak głębokim, wnikliwym przekazie pisemnym własnego życia. Czuję się, jakby Sylvia otworzyła przed czytającym swoją głowę, duszę. Miała niezwykły dar do zamykania ulotnych myśli w formie słów.
Pokaż mimo to2022-11-01
Potężny kawał ciekawej biografii. Oprócz życiorysu samego Leonarda otrzymujemy również wnikliwą analizę jego dzieł i dodatkowy rys historyczny dotyczący innych postaci i wydarzeń, które rzucały nowy kontekst na losy tytułowego bohatera. Zabrakło mi delikatnie większego zobrazowania jego charakteru, bo z prywatnych notatek można wywnioskować, że był postacią o bardzo barwnej osobowości. Uważam to też jednak za całkiem naturalny zabieg w biografii niefabularyzowanej. Polecam!
Potężny kawał ciekawej biografii. Oprócz życiorysu samego Leonarda otrzymujemy również wnikliwą analizę jego dzieł i dodatkowy rys historyczny dotyczący innych postaci i wydarzeń, które rzucały nowy kontekst na losy tytułowego bohatera. Zabrakło mi delikatnie większego zobrazowania jego charakteru, bo z prywatnych notatek można wywnioskować, że był postacią o bardzo barwnej...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08-24
Nie wiem o co chodzi z tym moim ostatnim przewrażliwieniem na punkcie sporego ego u autora, ale w tej książce jest ono wyczuwalne na kilometr i lepiej mieć to na uwadze. Ma to spory wpływ na treść i jej odbiór, bo zabrakło mi jednej z ważniejszych cech pozycji kreujących się na popularnonaukowe - obiektywizmu. Mimo to nie przeczę, że była to ciekawa lektura, z charyzmą i interesującym powiązaniem szachów i obecnej struktury funkcjonowania na płaszczyźnie człowiek-maszyna.
Nie wiem o co chodzi z tym moim ostatnim przewrażliwieniem na punkcie sporego ego u autora, ale w tej książce jest ono wyczuwalne na kilometr i lepiej mieć to na uwadze. Ma to spory wpływ na treść i jej odbiór, bo zabrakło mi jednej z ważniejszych cech pozycji kreujących się na popularnonaukowe - obiektywizmu. Mimo to nie przeczę, że była to ciekawa lektura, z charyzmą i...
więcej mniej Pokaż mimo to
That's it.
Pierwsza książka, dotycząca projektowania, którą uważam za rzeczywiście istotną i wartościową. Przykre, że od pierwszego wydania minęło pół wieku, a my wciąż nie dajemy sobie rady z etycznym podejściem do wzornictwa przemysłowego.
That's it.
Pokaż mimo toPierwsza książka, dotycząca projektowania, którą uważam za rzeczywiście istotną i wartościową. Przykre, że od pierwszego wydania minęło pół wieku, a my wciąż nie dajemy sobie rady z etycznym podejściem do wzornictwa przemysłowego.