-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński31
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-05-09
2024-04-10
Po pierwszej części zakochałam się w światotwórstwie Diuny, ale nie byłam w stanie uwierzyć w jej bohaterów, ani w pełni zatopić się w akcji.
Po drugiej muszę przyznać, że postacie nabrały rumieńców i w końcu zaczęto oddawać im sprawiedliwość. Nie mogę się doczekać aż dam się również pochłonąć fabularnie kolejnym częściom.
Po pierwszej części zakochałam się w światotwórstwie Diuny, ale nie byłam w stanie uwierzyć w jej bohaterów, ani w pełni zatopić się w akcji.
Po drugiej muszę przyznać, że postacie nabrały rumieńców i w końcu zaczęto oddawać im sprawiedliwość. Nie mogę się doczekać aż dam się również pochłonąć fabularnie kolejnym częściom.
2024-03-20
Przepiękne felietony, uwielbiam pióro Ferrante i każda jej kolejna praca to potwierdza.
Przepiękne felietony, uwielbiam pióro Ferrante i każda jej kolejna praca to potwierdza.
Pokaż mimo to2024-02-21
Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tej serii. Chociaż szczerze - momentami cicho tego pragnęłam.
Dla wielu z nas, czytelników, odkrywanie cząstek siebie w czytanej literaturze to prawdziwy skarb. Niesie to ze sobą wzruszenie, poczucie zrozumienia, czasem ukojenie. Czasem. Bo co jeśli w bohaterach zaczynamy dostrzegać własne wady?
W serii Elleny Ferrante to odkrywanie siebie było bolesne, męczące i nieprzyjemne. Ciężko się dziwić, skoro musimy konfrontować się z mieszaniną tak intensywnych emocji - brudnych, krwistych, ale też na swój podniosły sposób imponujących. Wszystko tu jest duszne. Bohaterowie, miasto, polityka. Im bardziej wgłębiałam się w fabułę, tym bardziej było mi ciasno i ciężko, miałam poczucie, że i mnie zaczyna pochłaniać czujne spojrzenie bohaterek.
I tak czytałam. Z początku zaintrygowana, potem zmęczona, ale równocześnie nie będąca w stanie się oderwać. Obserwowałam błędy, które znałam z własnej codzienności, sylwetki postaci, które przypominały ludzi z bliskiego otoczenia, miasto, które tchnęło emocjami też z mojego dzieciństwa. Mimo gigantycznych różnic w naszych życiach, mimo przepaści między nastrojem polskiej wsi a klimatem neopolitańskiego osiedla - w serii "Genialna przyjaciółka" było coś niewypowiedziane uniwersalnego, co jest nam znane, ale zazwyczaj pozostaje nieuchwytne. Jest rozwarstwione, pozbawione konturów, wślizguje się do naszych żyć.
Trudna, ale niesamowita seria.
Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tej serii. Chociaż szczerze - momentami cicho tego pragnęłam.
Dla wielu z nas, czytelników, odkrywanie cząstek siebie w czytanej literaturze to prawdziwy skarb. Niesie to ze sobą wzruszenie, poczucie zrozumienia, czasem ukojenie. Czasem. Bo co jeśli w bohaterach zaczynamy dostrzegać własne wady?
W serii Elleny Ferrante to...
2024-02-18
Do tej pory najbardziej bolesna do czytania część. Niemniej dalej jest to seria, która wywołuje we mnie fale emocji i wciąż zostawiam większość swoich przemyśleń na jej zakończenie.
Do tej pory najbardziej bolesna do czytania część. Niemniej dalej jest to seria, która wywołuje we mnie fale emocji i wciąż zostawiam większość swoich przemyśleń na jej zakończenie.
Pokaż mimo to2024-02-12
... Ale się wciągnęłam.
Nie piszę rozbudowanej recenzji, bo nie potrafię rozdzielić mojej opinii od tej z poprzedniej części. Mam poczucie, że tę serię należy oceniać jako ciągłą całość.
... Ale się wciągnęłam.
Nie piszę rozbudowanej recenzji, bo nie potrafię rozdzielić mojej opinii od tej z poprzedniej części. Mam poczucie, że tę serię należy oceniać jako ciągłą całość.
2024-02-09
To pozycja wciągająca i męcząca równocześnie. Wiele elementów mnie boli i frustruje, ale są to rzeczy tak dogłębnie ludzkie, że nie mogę tego sprowadzić do wady. Ferrante jest niesamowitą obserwatorką rzeczywistości.
To pozycja wciągająca i męcząca równocześnie. Wiele elementów mnie boli i frustruje, ale są to rzeczy tak dogłębnie ludzkie, że nie mogę tego sprowadzić do wady. Ferrante jest niesamowitą obserwatorką rzeczywistości.
Pokaż mimo to2024-01-23
„Pora była jeszcze przed wiosennym redykiem, halę więc spowijała cisza, a w zacienionych miejscach i na podmywanych zimną wodą kamieniach wciąż gnieździł się śnieg.”
Myślę, że mogłam być wymagającą czytelniczką wobec tej książki - jestem wielbicielką gatunku fantasy i terenów górskich równocześnie. Do tej pory miałam poczucie, że nikt nie wykorzystał dobrze potencjału, który tkwi w tym połączeniu. Na myśl przyszedł mi jedynie Sanderson, który wywołał uśmiech pisząc o “ludziach z nizin, zatrutych powietrzem” (kto wie, ten wie, kto nie - zachęcam do sięgnięcia po majstersztyk jakim jest jego “Droga Królów”).
Gdy znalazłam więc “Taniec gór żywych”, byłam niewiarygodnie zainteresowana. Tatry, magia i przygoda - to brzmiało całkowicie jak moja bajka.
Więc po kolei. Historia zawarta w tej pozycji, to mieszanina dawnych wierzeń, legend i pewnego rodzaju mrocznej baśniowości - takiej która pozwala nam rozmawiać ze zwierzętami niczym rodowa księżniczka Disneya, a równocześnie nie ujmuje naturze jej dzikości. Słowiańskość i duch gór jest wyczuwalny na każdej stronie. Tak więc klimat? Wspaniały, dostałam dokładnie to, czego oczekiwałam (a uważam, że byłam wybredna).
Jeśli zaś chodzi o samą fabułę - nie jest to materiał, który zaskakuje oryginalnością. W tym samym czasie język bywa trudny, a sama akcja powolna. Jeśli jest się fanem Tolkiena, nie jest to miażdżącym przytykiem, natomiast dla mniej cierpliwych czytelników, może to nie być najlepszy wybór.
Z mojej strony - polecam ten tytuł i zaznaczam, że najlepszą porą na jego czytanie będą początki wiosny. Oczywiście najlepiej w górach, ale myślę, że nawet mały strumyk i kontakt z naturą sprawi, że poczujecie się magicznie.
„Pora była jeszcze przed wiosennym redykiem, halę więc spowijała cisza, a w zacienionych miejscach i na podmywanych zimną wodą kamieniach wciąż gnieździł się śnieg.”
Myślę, że mogłam być wymagającą czytelniczką wobec tej książki - jestem wielbicielką gatunku fantasy i terenów górskich równocześnie. Do tej pory miałam poczucie, że nikt nie wykorzystał dobrze potencjału,...
2024-01-06
Ohh..okej. Here we go.
Sięgnęłam po ten tytuł z impetu, po przeczytaniu "Babel". Ponownie słyszałam o bardzo podzielonych opiniach i specyficzności kolejnego dzieła Kuang. Doskonale rozumiem skąd te głosy się biorą. Od razu muszę przyznać - dawno nie odczuwałam takiego poziomu frustracji, jak podczas czytania "Yellowface".
Ale wysłuchajcie mnie.
Choć gatunek jest zupełnie inny, problematyka podjęta w tej książce pozostaje bliska reszcie twórczości RF Kuang. Kwestionowanie moralności czynów, wątki rasowe oraz główny bohater, który nie jest specjalnie dobrym człowiekiem, ale nieustannie chcemy o nim myśleć jak o postaci "szarej", którą aż chce się czasem usprawiedliwiać. Wszystko to znajdziemy zarówno w "Wojnie makowej", "Babel, czyli o konieczności przemocy", jak i właśnie "Yellowface". Uważam to za całkiem ciekawy case. Zaczęłam zastanawiać się, czy może w przypadku niektórych autorów, to nie dany gatunek powinien być ich konikiem, a może właśnie podejmowana problematyka? Nie ukrywam, że jestem gigantyczną fanką książek Kuang właśnie przez jej fascynację tematem moralności i tego, jak wielkie zło potrafi rodzić się z małych decyzji.
Wróćmy jednak na moment do "Yellowface".
June Hayward nie jest specjalnie dobrym człowiekiem. June Hayward stawia siebie niezdrowo wyżej niż resztę ludzi. June Hayward jest zbyt słaba wobec własnej próżności. June Hayward nie ma w sobie nic z bohaterki, do której pałałabym sympatią. Mimo to, łapałam się na tym, że momentami odczuwałam współczucie, bagatelizowałam jej czyny i po cichu liczyłam, że jednak nie będę musiała czytać o przyłapaniu na gorącym uczynku.
Bo przecież byłoby to n i e p r z y j e m n e.
To prawdziwie zabawne i straszne, jak dobrze napisana perspektywa prowadzona od strony negatywnego bohatera, potrafi zniekształcić nasze postrzeganie. Ta dyskusja ciągnęła się mocniej przy okazji serialu Netflixa o Jeffreyu Dahmerze, a ostatnio również przy postaci Snowa w "Balladzie ptaków i węży". Okej, wybielanie postaci przez wzgląd na ich atrakcyjność, to jedno. Drugą rzeczą jest jednak narracja, której naprawdę czasem nie doceniamy.
Jak powiedziała to w pewnym momencie książki sama June:
"Prawda jest rzeczą płynną. Każdą opowieść zawsze można przedstawić w innym świetle, wszystkie fabuły można wypaczyć."
Słowna propaganda nie zawsze dotyczy polityki. Nie zawsze nawet jest celowa. Z mojej perspektywy Kuang wykonała przy pisaniu "Yellowface" brudną i nieprzyjemną robotę. Za to cholernie dobrą.
Ohh..okej. Here we go.
Sięgnęłam po ten tytuł z impetu, po przeczytaniu "Babel". Ponownie słyszałam o bardzo podzielonych opiniach i specyficzności kolejnego dzieła Kuang. Doskonale rozumiem skąd te głosy się biorą. Od razu muszę przyznać - dawno nie odczuwałam takiego poziomu frustracji, jak podczas czytania "Yellowface".
Ale wysłuchajcie mnie.
Choć gatunek jest...
2023-11-27
"Niespokojni ludzie" to książka niesamowicie wrażliwa i świadoma różnorodności ludzkich przeżyć i bolączek. Długo po nią nie sięgałam, bo nie mogłam przezwyciężyć w sobie poczucia, że będzie infantylna i głupkowata (okładka jest moim zdaniem bardzo nietrafiona) . A jednak zaskoczyła mnie. Jej satyryczność działała tylko na korzyść i zaskakująco pasowała do słodko-gorzkiego przekazu. Można jej momentami zarzucić lekką naiwność, ale myślę, że była ona wynikiem prowadzonej perspektywy. Trochę tak, jakby autor starał się patrzyć na życie, jak na szklankę w połowie pełną, a nie pustą.
"Niespokojni ludzie" to książka niesamowicie wrażliwa i świadoma różnorodności ludzkich przeżyć i bolączek. Długo po nią nie sięgałam, bo nie mogłam przezwyciężyć w sobie poczucia, że będzie infantylna i głupkowata (okładka jest moim zdaniem bardzo nietrafiona) . A jednak zaskoczyła mnie. Jej satyryczność działała tylko na korzyść i zaskakująco pasowała do słodko-gorzkiego...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-11-20
To nie była po prostu książka o ptakach.
To była książka popularnonaukowa o życiu, o ludziach, o świecie, gdzie ptaki są jedynie pretekstem i konkretną perspektywą postrzegania naszej codzienności.
Świetna pozycja!
To nie była po prostu książka o ptakach.
To była książka popularnonaukowa o życiu, o ludziach, o świecie, gdzie ptaki są jedynie pretekstem i konkretną perspektywą postrzegania naszej codzienności.
Świetna pozycja!
2023-11-09
Wydaje mi się, że wiedza zawarta w tej pozycji stała się dużo bardziej powszechna, niż była w momencie jej pisania. W pewnym sensie, to dobrze, prawdopodobnie przyczyniła się do spopularyzowania tematu "psychologii tłumu".
Czuć, że książka jest starsza. Szczególnie raziły, niektóre fragmenty, rozprawiające o klasach społecznych. Dużo treści jednak możemy odnieść do czasów dzisiejszych, zwłaszcza, że mamy teraz internet, który jest wyjątkowo obrazowym przykładem zachowań zawartych w książce Le Bona. Polityka również wciąż rządzi się podobnymi prawami.
Polecam, ale dla zainteresowanych tematem ta pozycja będzie bardziej formą ciekawostki niż czymś odkrywczym.
Wydaje mi się, że wiedza zawarta w tej pozycji stała się dużo bardziej powszechna, niż była w momencie jej pisania. W pewnym sensie, to dobrze, prawdopodobnie przyczyniła się do spopularyzowania tematu "psychologii tłumu".
Czuć, że książka jest starsza. Szczególnie raziły, niektóre fragmenty, rozprawiające o klasach społecznych. Dużo treści jednak możemy odnieść do czasów...
2023-11-03
Czuję, że żyłam w dużej bańce z wiedzą na temat polskich wsi i to mimo, że sama z jednej pochodzę. Ogrom wiedzy do zdobycia i świetne dopełnienie filmu "Chłopy", którzy obecnie są w kinach.
Słuchałam w formie audiobooka, ale wyjątkowo gładko przyswajało się treść, patrząc na trudną tematykę.
Czuję, że żyłam w dużej bańce z wiedzą na temat polskich wsi i to mimo, że sama z jednej pochodzę. Ogrom wiedzy do zdobycia i świetne dopełnienie filmu "Chłopy", którzy obecnie są w kinach.
Słuchałam w formie audiobooka, ale wyjątkowo gładko przyswajało się treść, patrząc na trudną tematykę.
2023-10-29
Chciałam lekko spooky, ale luźną książkę na jesień, no i mam 🍁
Na pewno bym się w niej zakochała, gdybym znowu miała te 10 lat
Chciałam lekko spooky, ale luźną książkę na jesień, no i mam 🍁
Na pewno bym się w niej zakochała, gdybym znowu miała te 10 lat
2023-10-23
Jakie to było miłe i ciepłe i wspaniałe. Jeju.
Jakie to było miłe i ciepłe i wspaniałe. Jeju.
Pokaż mimo to2023-10-17
Kurczę, rozczarowałam się. Miałam okazję przesłuchać wcześniej "Rebeki" i moja opinia o Daphne du Maurier była naprawdę wysoka. Nie rozumiem więc jakim cudem mogła stworzyć fabułę tak 0-1 patrzącą na postacie, gdzie główna bohaterka jest skrajnie nieodpowiedzialna, wręcz dziecinna i podejmująca wątpliwe moralnie decyzje, których książka nie tylko nie potępia, a wręcz pochwala. Naprawdę wypadło to wszystko średnio
Kurczę, rozczarowałam się. Miałam okazję przesłuchać wcześniej "Rebeki" i moja opinia o Daphne du Maurier była naprawdę wysoka. Nie rozumiem więc jakim cudem mogła stworzyć fabułę tak 0-1 patrzącą na postacie, gdzie główna bohaterka jest skrajnie nieodpowiedzialna, wręcz dziecinna i podejmująca wątpliwe moralnie decyzje, których książka nie tylko nie potępia, a wręcz...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-17
Początek ciekawy, środek nie powalał, za to końcówka na nowo przypomniała mi za co polubiłam tę serię - za bohaterów. W porównaniu do pierwszego tomu, wypada delikatnie słabiej, ale i tak bardzo dobrze się bawiłam. Lubię podejście Abercromble'a do przedstawiania rozbudowy charakteru postaci, w przypadku "Pół świata" odbywa się to w sposób bardzo podobny, co w "Pół królu".
Początek ciekawy, środek nie powalał, za to końcówka na nowo przypomniała mi za co polubiłam tę serię - za bohaterów. W porównaniu do pierwszego tomu, wypada delikatnie słabiej, ale i tak bardzo dobrze się bawiłam. Lubię podejście Abercromble'a do przedstawiania rozbudowy charakteru postaci, w przypadku "Pół świata" odbywa się to w sposób bardzo podobny, co w "Pół...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-09-06
Ciekawa, ale jeśli siedzi się więcej w tematyce popularnonaukowej, to uważam ją za zbędną. Raczej skupia się na przekazaniu ogółu niż mówienia czegoś nowego o rzeczach już znanych.
Ciekawa, ale jeśli siedzi się więcej w tematyce popularnonaukowej, to uważam ją za zbędną. Raczej skupia się na przekazaniu ogółu niż mówienia czegoś nowego o rzeczach już znanych.
Pokaż mimo to2023-08-20
2023-07-18
Bez większych emocji, raczej nie moja lektura
Bez większych emocji, raczej nie moja lektura
Pokaż mimo to
Noo, muszę przyznać. Im dalej w las, tym mocniej się robi 👌
Noo, muszę przyznać. Im dalej w las, tym mocniej się robi 👌
Pokaż mimo to