-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-06-28
2015-12-20
Jedna decyzja, jeden wybór i już nic nie jest takie samo. Machina ruszyła, nie sposób jej zatrzymać, wszystko się zmienia. Nasz los jest nie ugięty, jak już coś sobie zaplanuje, to nie ma zmiłuj i nawet gdybyśmy próbowali zmienić bieg zdarzeń, to i tak już na nic nie mamy wpływu...
Ada, decydując o tym by zapisać swoją trzyletnią, niepełnosprawną córeczkę do elitarnego, prywatnego przedszkola dla bogaczy nawet nie sądziła, że ta jedna decyzja tak wiele zmieni w jej życiu. Już pierwszego dnia na Adę czeka w przedszkolu kilka "niespodzianek". Cóż... wcale się nie dziwię, że bohaterka niespodzianek nie lubi... Od tego dnia kobietę czeka wiele zmian. Nowy szef (i to jaki!), nowe przyjaźnie (czy aby na pewno?) i powrót skruszonego męża (powrót?) to nie wszystko! Ada jest dość uparta, buńczuczna i nie ma najłatwiejszego charakterku, dlatego też nie najlepiej radzi sobie z nowymi znajomościami, a ze względu na wymienione cechy nie potrafi też należycie korzystać ze wsparcia matki, która tak naprawdę jest jej prawdziwą opoką. W ciągu trzech miesięcy życie Ady stanęło na głowie i fiknęło kilka koziołków. Czy bohaterka wyjdzie z tego bez szwanku? A może obita i pokaleczona? Czy ktoś wyciągnie do niej rękę? Jedno jest pewne... rzeczy nie zawsze są takie, jakimi je widzimy!
Decyzje życiowe Ady mogłabym porównać do jajka z niespodzianką, bo tak naprawdę, obojętnie jakiego wyboru dokona bohaterka, nigdy nie wie co będzie w środku niespodzianki, a więc jakie przyjdzie jej ponieść konsekwencje. Zwykle jesteśmy w stanie przewidzieć co przyniesie los, ale los Ady jest bardzo przewrotny i chyba obojętnie co Ada wybierze, to on i tak postawi na swoim.
Na książkę miałam ochotę od kilku miesięcy, gdy tylko pojawiła się w zapowiedziach. Co ciekawe gdy trafiła wreszcie na moją półkę, nie rzuciłam wszystkiego, nie zgłębiłam lektury od razu. Czy to dobrze? Chyba tak... bo gdyby nie wyzwanie "Gra w kolory" to po kilku stronach rzuciłabym książkę w kąt. Na szczęście tego nie zrobiłam. Musiałam jednak czekać 100 stron, aż książka się rozwinie, wątek wciągnie i... choć częściowo zrozumiem bohaterkę. Początkowo nie mogłam jej znieść! Denerwowała mnie tym jak traktowała matkę, no i tym, że choć niby były blisko, to Ada ciągle miała przed nią jakieś tajemnice (i nie mam tu na myśli kota w piwnicy w dzieciństwie Ady). Jej matka zasługiwała na dużo więcej, a mam wrażenie, że często była traktowana jak "zawalidroga", jak ktoś kto na niczym się nie zna, i nie wie niczego o świecie. Chyba teraz rozumiecie dlaczego nie polubiłam Ady. Może przez pryzmat jej relacji z matką patrzyłam później na jej kontakty z innymi... No, ale minęło. Moje uprzedzenie w końcu zniknęło, a może po prostu chciałam lepiej poznać Adama... Wtedy też akcja książki mocno przyspieszyła. Pojawiło się kilka nowych wątków, które łączyły się ze sobą na różnych płaszczyznach i zrobiło się naprawdę ciekawie. Oczywiście cała ta historia nigdy nie mogłaby się wydarzyć, i choć wprost nie jest zbytnio cukierkowa, to i tak od początku wiadomo, że zmierza ku dobremu. Nawet gdyby jednak gdzieś kiedyś zdarzyło się, że żyje sobie taka Ada, to w Adama nie uwierzę. Toż to chodzący ideał, bez najmniejszej skazy!
Ta cała nierealność zdarzeń i postaci, w dodatku ze szczęśliwym zakończeniem sprawia, że książka w moich wspomnieniach będzie tylko kolejnym czytadłem, który choć pozostawi miłe wspomnienia (czytanie reszty książki sprawiło mi naprawdę dużo przyjemności), to nie zostawi w mojej głowie żadnych trwałych śladów.
Jedna decyzja, jeden wybór i już nic nie jest takie samo. Machina ruszyła, nie sposób jej zatrzymać, wszystko się zmienia. Nasz los jest nie ugięty, jak już coś sobie zaplanuje, to nie ma zmiłuj i nawet gdybyśmy próbowali zmienić bieg zdarzeń, to i tak już na nic nie mamy wpływu...
Ada, decydując o tym by zapisać swoją trzyletnią, niepełnosprawną córeczkę do elitarnego,...
2013-03-19
o druga część przygód Zośki. Tym razem dziewczynka po tym jak uratowała sześcioletnią Elę przed wtargnięciem na jezdnię (po której chwilę później przejechał samochód) i nadała sobie nowe imię - Zośka Bohaterka, za wszelką cenę chciała je utrzymać. Żeby imię miało cięgle tę samą wartość Zośka musiała nieustannie udowadniać swoje bohaterstwo. Ponad to w oczach Wery wcale nie była bohaterką. Nie było to wcale takie łatwe, gdyż niecodziennie przytrafiają się odpowiednie okazje.... Zośka postanowiła sama stworzyć taką sposobność :) Podobnie jak w pierwszej części Zośka pomysłów mało nie miała. Lecz ich realizacja ... hmmm nie zawsze przebiegała po jej myśli. Bardzo trudno być bohaterem przez cały czas. Podczas wykonywania ostatniego planu (cel: uratować panią Muchę) nic nie poszło tak jak powinno, a w efekcie końcowym Zośka musiała przyznać się przed panią Muchą i całą klasą do swojego przewinienia. Jakież było zdziwienie dziewczynki gdy pani ją pochwaliła... za prawdomówność! Zośce kamień spadł z serca. Już nie musi być bohaterką. Mówienie cały czas prawdy to jest dopiero coś.
Książka jest równie zabawna co poprzednia część, a pomysły małej bohaterki niewiarygodne. Odczuwam jednak pewien niedosyt, gdyż podobnie jak w "Zośce Wspaniałej" bohaterka ciągle szukała sposobów na udowodnienie zasadności swojego nowego imienia. Liczyłam na pewne rozwinięcie postaci i rozszerzenia zakresu tematyki z nią związanej. Owszem działania Zośki zmierzające do zwrócenia na siebie uwagi były śmiałe, odważne i zabawne. Dziewczynce tak bardzo zależało na pozostaniu bohaterką, że szukając sposobów na osiągnięcie celu nie brała pod uwagę niebezpieczeństwa i konsekwencji swoich czynów dla siebie i innych. Mimo to Zośki nie da się nie lubić. Jest urocza i rozbrajająca w tej swojej niezgrabności i naiwności :)
Ciekawe czy w kolejnych częściach autorka mnie zaskoczy?!
o druga część przygód Zośki. Tym razem dziewczynka po tym jak uratowała sześcioletnią Elę przed wtargnięciem na jezdnię (po której chwilę później przejechał samochód) i nadała sobie nowe imię - Zośka Bohaterka, za wszelką cenę chciała je utrzymać. Żeby imię miało cięgle tę samą wartość Zośka musiała nieustannie udowadniać swoje bohaterstwo. Ponad to w oczach Wery wcale nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-11
Dla detektyw Taylor Jackson miniony tydzień był szczególnie trudnym okresem. Poniedziałkowe zgłoszenie dotyczące brutalnego morderstwa popełnionego na ciężarnej Corinne Wolff to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Szybko się okazuje, że zabójstwo nie będzie jedynym przedmiotem skomplikowanego śledztwa pani porucznik. Cała sprawa każdego dnia wzbogaca się o nowe fakty i ... paragrafy. Jakby tego było mało, nad Taylor zawisły czarne chmury. Nie dość, ze ktoś usilnie chce ją ośmieszyć, zawstydzić i zdyskredytować, to jeszcze wydział wewnętrzny (Biuro Odpowiedzialności Zawodowej) dokładnie patrzy jej na ręce. Wydawać by się mogło, że to za dużo jak na jedną osobę, i jeden tydzień. Otóż to jeszcze nie wszystko!
Przyznam, że nie chciałabym być w skórze Taylor Jackson, ale to na szczęście twarda i nieugięta sztuka, i potrafi sobie radzić nawet w najtrudniejszej sytuacji. Wielkim wsparciem są dla niej najbliżsi współpracownicy, przyjaciółka Sam oraz bardzo męski i odważny narzeczony Baldwin.
To pierwsza książka autorki, którą czytałam i na pewno nie ostatnia. Spodobała mi się postać Taylor, sposób w jaki radzi sobie ze śledztwem, jak współpracuje ze swoją ekipą, a także jej życie prywatne, którego dużą część poznajemy w tym tomie, i jak mi się zdaje nie tylko w tym. Autorka wzbudza w czytelniku chęć poznania jej dalszych poczynań - zwłaszcza związanych z pewnym typem, ale też zachęca do sięgnięcia po poprzednią część, chociażby po to, by dowiedzieć się coś więcej w sprawie zabójcy o pseudonimie Królewna Śnieżka. Fabuła książki jest bardzo intrygująca. I choć od razu wiedziałam kto jest sprawcą, to miło było obserwować śledztwo. Książkę czyta się szybko ze względu na przystępny język i napięcie umiejętnie rozłożone w tekście. Taylor nie jest doskonała, ale naprawdę da się lubić. Wieczory w jej towarzystwie były interesującym doświadczeniem.
Gorąco polecam wszystkim miłośnikom thrillerów!
Dla detektyw Taylor Jackson miniony tydzień był szczególnie trudnym okresem. Poniedziałkowe zgłoszenie dotyczące brutalnego morderstwa popełnionego na ciężarnej Corinne Wolff to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Szybko się okazuje, że zabójstwo nie będzie jedynym przedmiotem skomplikowanego śledztwa pani porucznik. Cała sprawa każdego dnia wzbogaca się o nowe fakty i ......
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy Bella przeprowadza się do nowego (starego) domu, nawet nie sądzi, że jej życie stanie się takie "ciekawe". I pomyśleć, że wraz z rodziną miała na wsi odnaleźć spokój.
W momencie przeprowadzki na wieś Bella ma 8 lat, a jej brat 5. Dziewczynce nie bardzo podoba się ta zmiana, ale nie może nic na to poradzić. Sytuacja odmienia się, gdy Bella poznaje nową sąsiadkę Martę. Od tej pory dziewczynka nie może narzekać na nudę...
Dlaczego "kłopoty za rogiem"? Hmmm rzekłabym nawet "na każdym kroku"! Okazuje się, że Marta jest prawdziwą kopalnią pomysłów, szkoda tylko, że nie kończą się one zbyt dobrze. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak wiele potrafi "zmalować" jedna ośmiolatka, a gdy do pomocy ma drugą, niczego nieświadomą rówieśniczkę to może naprawdę wiele się wydarzyć! Uff całe szczęście to nie ja jestem mamą Belli, bo nie wiem czy wytrzymałabym takie sąsiedztwo chociaż przez tydzień. To niemożliwe jak wiele może się wydarzyć w zaledwie kilka dni!
Z tej Marty to naprawdę niezłe ziółko. Dziewczynka ma chyba ADHD, bo zupełnie nie potrafi wytrzymać w jednym miejscu, poza tym wszystko ją rozprasza. Bez przerwy się rusza, staje na głowie i fika koziołki. Tryska pomysłami, od których dorosłym pewnie włos na głowie by się zjeżył, a przez swoją chaotyczność prowadzi do serii niefortunnych zdarzeń. Szkoda, że cała wina spada na Bellę. Pierwsza refleksja po lekturze książki? "Matko kochana jakie niegrzeczne dziecko! Całe szczęście nie mam takiego w świetlicy!". Jednak druga myśl była już zupełnie inna. To chyba dobrze, że dziecko jest takie kreatywne, wszechstronne, pełne energii, spontaniczne, ruchliwe. Że w ogóle ma chęci coś robić, a nie grać na komputerze lub oglądać telewizję. Owszem, jest przy tym kłopotliwe, niesforne i nieprzewidywalne, ale... nie jest przy tym złośliwe. Marta sama za siebie nie może, wcale nie chce robić złych rzeczy. Rozpiera ją energia, ma mnóstwo pomysłów, które koniecznie musi tu i teraz wykorzystać i nie myśli o konsekwencjach.
Dzieciom w młodszym wieku szkolnym przygody Belli, Marty i Sida na pewno się spodobają i dostarczą dużo śmiechu. Byle tylko nie brały przykładu z bohaterów... :)
Kiedy Bella przeprowadza się do nowego (starego) domu, nawet nie sądzi, że jej życie stanie się takie "ciekawe". I pomyśleć, że wraz z rodziną miała na wsi odnaleźć spokój.
więcej Pokaż mimo toW momencie przeprowadzki na wieś Bella ma 8 lat, a jej brat 5. Dziewczynce nie bardzo podoba się ta zmiana, ale nie może nic na to poradzić. Sytuacja odmienia się, gdy Bella poznaje nową sąsiadkę...