Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , , ,

Seria "Kryminał pod psem" Marty Matyszczak to mój mały wyrzut sumienia :( Już dawno, dawno temu chciałam ją poznać. Specjalnie na wakacje kupiłam sobie trzy pierwsze tomy i co? Dopiero co skończyłam pierwszy...

Bohaterem serii jest Szymon Solański, były policjant, który w nowym miejscu zamieszkania chce zacząć nowe życie. Szyman zamierza otworzyć własną agencję detektywistyczną, ale zanim przyjmie pierwsze zlecenie chce rozwikłać zagadkę śmierci jego niedoszłej sąsiadki, znanej aktorki teatralnej Marianny Biel. Dla policji śmierć kobiety jest zwykłym nieszczęśliwym wypadkiem, ale Szymon ma inną teorię.

Podczas "śledztwa" poznajemy niezwykle ciekawych sąsiadów Szymona, mieszkańców kamienicy, do której ten właśnie się wprowadził. To niezwykle ciekawe osoby, a każda z nich zdaje się mieć coś za uszami. Solańskiemu pomaga dawna znajoma Róża Kwiatkowska i... uroczy trójnożny pies, przygarnięty ze schroniska.

Śledztwo wlecze się i wlecze, zdaje się, że prawda nigdy nie wyjdzie na jaw. O ile Solańskiemu ten stan rzeczy zdaje się nie bardzo przeszkadzać, o tyle Gucio dwoi się i troi żeby pomóc. Właśnie dlatego Gucio stał się moim ulubionym bohaterem literackim :) Zdecydowanie najlepiej czytało mi się wątki, których narratorem był Gucio i sposób w jaki opisywał rzeczywistość.

Nawet jeśli w powieści momentami wiało nudą (no cóż w polskich realiach to mam wrażenie, że wszystkie sprawy kryminalne tak się dłużą) to książkę warto było przeczytać, by poznać Gucia, ale też przyjemnie było wrócić do Chorzowa, w którym mieszkałam kilka lat. Autorka w swojej książce "sprzedała" kilka smaczków dotyczących specyfiki miasta i jego mieszkańców, wplatając w treść także śląską gwarę, co dla mnie było szczególnie miłe.

Jeśli nie oczekujecie od książki galopującego śledztwa niczym w serialach CSI, jesteście otwarci na nowe perspektywy i lubicie się pośmiać przy lekturze to ta książka jest jak najbardziej dla was:)

Seria "Kryminał pod psem" Marty Matyszczak to mój mały wyrzut sumienia :( Już dawno, dawno temu chciałam ją poznać. Specjalnie na wakacje kupiłam sobie trzy pierwsze tomy i co? Dopiero co skończyłam pierwszy...

Bohaterem serii jest Szymon Solański, były policjant, który w nowym miejscu zamieszkania chce zacząć nowe życie. Szyman zamierza otworzyć własną agencję...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ostatnio nie miałam ani czasu, ani chęci na czytanie. Tworzenie ogrodu pochłonęło mnie całkowicie. Jednak moje myśli często krążyły wokół Liny i jej historii opisanej w książce "Szare śniegi Syberii" (choć to akurat bohaterka fikcyjna, ale podobne do jej losów dotyczyły setek tysięcy osób, tylko podczas II wojny światowej zginęło ponad 80 milionów). Rozmyślałam o tym co przeżywali ludzie, którzy w czasie wojny walczyli o siebie, ojczyznę i własną tożsamość. Doskonale pamiętam opowieści mojej babci o wydarzeniach z czasów wojny, o tym jak było źle - głód, chłód, niepewność, rozłąka z bliskimi, nieustanny lęk.

Coraz częściej prześladuje mnie myśl, że to wszystko poszło na marne, że ludzie niepotrzebnie ginęli broniąc swych zasad, tradycji, terytoriów, języka. Świat się wymieszał, rozciągnął, zmienił. Mam wrażenie, że ludzie coraz bardziej czują się obywatelami świata, a nie kraju, z którego pochodzą, że tak naprawdę nie jest dla nich ważne skąd pochodzą, bo dziś żyją tu, a za rok w zupełnie innym miejscu świata. Nie wiem czy to dobrze, czy źle, ale myślę, że każdy powinien pamiętać o swoich korzeniach, historii i tradycjach.

Często wpadam w zadumę, ogarnia mnie żałość i smutek na myśl o tych wszystkich straconych duszach, o osieroconych dzieciach, opłakujących dzieci rodzicach, utraconych małżonkach, opuszczonych domach, przerwanej edukacji, niespełnionych marzeniach, utraconym życiu dosłownie i w przenośni (brak prawdziwego dzieciństwa, konieczność przedwczesnego dorastania, niemożność realizowania planów i "zwykłego" codziennego życia. Dlatego gdy zobaczyłam, jak moja uczennica czyta książkę o chłopcach, którzy uciekli z transportu do Rzeszy, wiedziałam, że muszę znaleźć dla niej czas i ją poznać.

Dwunastoletni Bronek wraz z rodziną trafia do niewoli. Podczas transportu do Rzeszy postanawia uciec. Gdy nadarza się okazja, wraz z nowo poznanym kolegą rozpoczyna tułaczkę, której finałem ma być powrót do domu. Prawdopodobnie gdyby nie Jurek Bronek nie poradziłby sobie w trudnych, dzikich warunkach. To towarzysz niedoli pomagał Bronkowi szukać jedzenia, przemieszczać się po (często trudnym) terenie, był dla niego mentalnym wsparciem i dodawał sił i nadziei na szczęśliwy powrót. Wędrówka trwała ponad trzy miesiące, chłopcy byli wychudzeni, wymęczeni, ze świerzbem, czyrakami i wszami. Niestety do domu wrócił tylko Bronek...

Niesamowite ile chłopcy przeżyli w drodze do domu. Który z dzisiejszych dwunastolatków dałby radę iść w takich ciężkich warunkach chociaż tydzień? Ja takiego nie znam :( Przykro mi, naprawdę :( Dla młodych ludzi patriotyzm kończy się chyba na kibicowaniu "naszym". Nie mówię, że wszyscy muszą znać każdy szczegół naszej historii, ale wypadałoby chociaż okazać szacunek symbolom narodowym, miejscach pamięci narodowej, czy wyrazić zainteresowanie i chęć poznania przeżyć bohaterów wojennych i "zwykłych" ludzi, których wojna bezpośrednio dotyczyła.

Ostatnio nie miałam ani czasu, ani chęci na czytanie. Tworzenie ogrodu pochłonęło mnie całkowicie. Jednak moje myśli często krążyły wokół Liny i jej historii opisanej w książce "Szare śniegi Syberii" (choć to akurat bohaterka fikcyjna, ale podobne do jej losów dotyczyły setek tysięcy osób, tylko podczas II wojny światowej zginęło ponad 80 milionów). Rozmyślałam o tym co...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Okruchy dobra Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska
Ocena 7,2
Okruchy dobra Justyna Bednarek, J...

Na półkach: , , , , , , , , ,

"W końcu każdy z nas każdego dnia dostaje do rąk maleńki okruszek dobra. Takie ziarenko. Dobrą drobnostkę. Dobrostkę, można by rzec. Wystarczy, że się ją zasadzi w swojej duszy i zacznie pielęgnować. Wtedy dostąpimy prawdziwego szczęścia - i my, i to miasto, i cały świat."*

Ile osób - tyle historii do opowiedzenia. Każdy z nas ma swój bagaż doświadczeń, jedni mniejszy, drudzy większy, ale wszyscy odczuwamy jego "wagę". Przeżyte radości i smutki, sukcesy i porażki wpływają na naszą osobowość, nasz stosunek do życia i świata. Jednak... obojętnie co by się nie działo, warto wykrzesać z siebie okruchy dobra i ofiarowywać je innym każdego dnia. Te drobne gesty z naszej strony sprawią, że komuś będzie lepiej, łatwiej, radośniej, ale i my sami poczujemy się z tym dobrze i jednocześnie silniejsi, by stawić czoła jutru.

O czym zatem jest ta książka? O czynieniu dobra? Też! Jednak przede wszystkim jest to książka o nadziei.

Mieszkańców krakowskiej kamienicy życie delikatnie mówiąc "nie rozpieszcza". Każdy z mieszkańców przeżywa rozterki sercowe, rozlicza się z błędów przeszłości i nie jest pewien co przyniesie przyszłość. Choć jest im naprawdę trudno to świąteczna aura w przededniu wigilii napawa ich nadzieją na odmianę losu. W tym czasie linia życia mieszkańców kamienicy i kilku innych osób przecinają się i łączą w jedną. Nieoczekiwanie tych kilka osób spotyka się przy wspólnym wigilijnym stole i to spotkanie pozwala odzyskać siły, uwierzyć, że będzie dobrze i daje nadzieję na rozwiązanie wszystkich problemów...

Celowo nie opisuję dokładnie książki, bo chcę byście sami poznali jej bohaterów, poczuli tę nadzieję w ich sercach i zrozumieli, że warto wierzyć, warto się starać, dawać sobie i innym szansę, a w problemach, które na nas spadają nie zapominać o drugim człowieku, który często jest tuż obok, a w biegu życia nie zauważamy go, nie zaglądamy w oczy, w których przecież odbijają się potrzeby, uczucia, myśli. Czyńmy dobro, nie wahajmy się rozsiewać "dobrostek" wokół i pamiętajmy o złotej prawdzie - dobro zawsze do nas wraca!

Znany nam z serii "Ogród Zuzanny" duet pisarski poradził sobie z zadaniem stworzenia historii, która podtrzymuje nas na duchu, daje wiarę i siłę, sprawia, że chcemy być jeszcze lepsi, ale też wierzymy, że i nas czekają lepsze chwile. Mnie ujęła zwłaszcza końcówka książki, a więc wspólna wieczerza, budujące rozmowy i wyjście na pasterkę, a tam... słowa kazania. No tak... mnie niewierzącej ujęły właśnie słowa księdza, które miały pomóc odnaleźć w wiernych to co w nich najlepsze i sprawić, by podzielili się tym z innymi.

"W końcu każdy z nas każdego dnia dostaje do rąk maleńki okruszek dobra. Takie ziarenko. Dobrą drobnostkę. Dobrostkę, można by rzec. Wystarczy, że się ją zasadzi w swojej duszy i zacznie pielęgnować. Wtedy dostąpimy prawdziwego szczęścia - i my, i to miasto, i cały świat."*

Ile osób - tyle historii do opowiedzenia. Każdy z nas ma swój bagaż doświadczeń, jedni...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Biuro detektywistyczne Dziurka od klucza Joanna Kłos, Renata Piątkowska
Ocena 8,0
Biuro detektyw... Joanna Kłos, Renata...

Na półkach: , , , , ,

Które z dzieci choć raz nie marzyło by zostać detektywem? Z dumą móc powiedzieć, że rozwiązało się śledztwo i wskazało winnego...

Julek i Mikołaj też o tym marzyli. Zauroczeni filmami o policjantach także chcieli przeżyć fascynujące przygody, poczuć dreszczyk emocji i satysfakcję z dobrze wykonanej pracy detektywistycznej. Logiczne myślenie, umiejętność kojarzenia faktów to wcale nie taka wielka sztuka i już można zostać detektywem. Zakładając biuro detektywistyczne Dziurka od klucza, chłopcy nawet nie przypuszczali, że tak szybko poradzą sobie z pierwszą zagadką, a wieści o ich sukcesie rozejdą się po okolicy i wkrótce pojawią się nowe sprawy do rozwiązania.

Dorosłym pewnie trudno uwierzyć, że dzieci mogą zostać detektywami, ale... jak widać jest to całkiem realne :) Jak wygląda takie śledztwo? Jak poradzili sobie mali bohaterowie? Najważniejsza jest sztuka dedukcji - wyłuszczenie z całości najważniejszych elementów, szukanie poszlak, łączenie szczątkowych informacji z dowodami i wynikami obserwacji. Jednak czy naprawdę jest to możliwe w wykonaniu małych chłopców? Koniecznie przeczytajcie, a dowiecie się jak chłopcy rozwiązali sześć niezwykłych spraw.

Bardzo podoba mi się sposób w jaki autorka przedstawiła poszczególne śledztwa. Są one realistyczne i logiczne. Analiza sytuacji i "głośne" dyskusje Julka i Mikołaja na temat poznanych faktów pozwalają młodym czytelnikom spróbować samodzielnie wpaść na właściwy trop. Czytelnicy dzięki temu mogą sprawdzić własne predyspozycje i umiejętności detektywistyczne.

Które z dzieci choć raz nie marzyło by zostać detektywem? Z dumą móc powiedzieć, że rozwiązało się śledztwo i wskazało winnego...

Julek i Mikołaj też o tym marzyli. Zauroczeni filmami o policjantach także chcieli przeżyć fascynujące przygody, poczuć dreszczyk emocji i satysfakcję z dobrze wykonanej pracy detektywistycznej. Logiczne myślenie, umiejętność kojarzenia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dziś rocznica 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. W wielu miejscowościach Polski (i nie tylko) odbywały się liczne uroczystości, pochody, pikniki, koncerty i inne przedsięwzięcia związane z rocznicą. To radosne święto, bo dzięki bohaterstwu naszych przodków możemy żyć w wolnym kraju, pielęgnować narodowe tradycje, kulturę, mówić w ojczystym języku. Jestem dumna z tego, że jestem Polką i mieszkam w Polsce.

W tym szczególnym dniu, chciałabym się z Wami podzielić refleksjami na temat niezwykłej pozycji dla dzieci, która w jasny, zrozumiały sposób prezentuje nasze dobra narodowe - postacie, osiągnięcia, zabytki i skarby przyrody, nasze piękno, historię i tradycje. Wybrane zagadnienia omówione są w zwięzły, konkretny sposób. Treść ciekawie ujęto, autorka nie przynudza - wręcz przeciwnie, wzbudza zainteresowanie dalszymi rozdziałami. Książkę można czytać ciągiem, lub wybierać poszczególne rozdziały.

Pozycja skierowana jest do dzieci, ale świetnie nadaje się do inicjowania rozmów o Polsce, Polakach, ważnych wydarzeniach i ciekawych dla rodziców i nauczycieli. To zbiór najważniejszych informacji o Polsce w pigułce. Dobrze się czyta, chce się wiedzieć więcej. Trafne ilustracje uzupełniają i jeszcze bardziej "ocieplają" teksty.

Bardzo ciekawa książka! Polecam dzieciom w wieku szkolnym, rodzicom i nauczycielom. Wszyscy mamy za co kochać Polskę!

Dziś rocznica 100-lecia odzyskania niepodległości przez Polskę. W wielu miejscowościach Polski (i nie tylko) odbywały się liczne uroczystości, pochody, pikniki, koncerty i inne przedsięwzięcia związane z rocznicą. To radosne święto, bo dzięki bohaterstwu naszych przodków możemy żyć w wolnym kraju, pielęgnować narodowe tradycje, kulturę, mówić w ojczystym języku. Jestem...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dwanaście życzeń Karolina Głogowska, Katarzyna Troszczyńska
Ocena 6,3
Dwanaście życzeń Karolina Głogowska,...

Na półkach: , , , , , ,

Książki utrzymane w świątecznym klimacie są zwykle bardzo przyjemne, ciepłe, przypominają nam jak ważna jest w życiu rodzina, przyjaciele i dążenie do szczęścia (robienie czegoś dla siebie). Zwykle zaczynają się one dość smutno, ale magia świąt sprawia, że wszystko się zmienia, bo gdy zasiadamy przy wigilijnym stole razem z rodziną stajemy się silniejsi, mocniejsi, a czując wsparcie bliskich możemy góry przenosić.

W rodzinie Kreftów kobiety nie należą do szczególnie szczęśliwych (i to w kilku pokoleniach!) Są zabiegane, zagubione, często odczuwają pustkę/niedosyt/niezrozumienie, ciągle czegoś im brakuje. W swej bezsilności widzą tylko to co złe, a za swoje niepowodzenia/niedostatki obwiniają cały świat... tylko nie siebie, choć w kilku przypadkach powinny właśnie od siebie zacząć, doszukując się powodów swoich mniejszych czy większych nieszczęść.

W pierwszej części poznajemy wszystkie panie i panny Kreft, dowiadując się głównie tego na czym polega ich nieszczęście. Niestety przez pierwsze 200 stron zastanawiałam się o co im tak właściwie chodzi, bo głównie same są odpowiedzialne za to jak wygląda ich życie, a sprawiają wrażenie jakby szukały dziury w całym. Wyjątek stanowi nestorka rodu Róża (zresztą najpogodniejsza z kobiet!), która szansę na pełnię szczęścia i wyśnioną miłość straciła już we wczesnej młodości w wyniku rodzinnej przeprowadzki do innego miasta, a w późniejszym czasie w wyniku manipulacji rodziców. Jej wnuczka Basia przez wiele lat żyła w konflikcie z własnym ojcem, a z macochą i przyrodnią siostrą ich stosunki były wręcz wrogie. Sytuacja ta ciągle boli dziewczynę, niestety jest pamiętliwa, uparta i dumna, przez co przez wiele lat nie próbuje tego zmienić. Pozostałe bohaterki w moim odczuciu są bardzo niesprawiedliwe, momentami wyniosłe, niewdzięczne i zbyt wymagające od życia i innych, przez co same tak naprawdę blokują się na pełnię szczęścia.

Przez bardzo długi czas zastanawiałam się po co autorki napisały tę książkę, bo nie czułam tu za grosz świątecznej atmosfery. Bohaterki mnie irytowały (zwłaszcza Dagna i Rita) i miałam ochotę im przemówić do słuchu. Ich "problemy" były dla mnie wyssane z palca i wręcz byłam na nie zła, że tak źle traktują innych - pewnie przez to podobieństwo tak świetnie się dogadywały razem. Dagnę to najchętniej przełożyłabym przez kolano i wlała za to jak traktowała matkę, siostrę, a także za to jak wstydziła się swojej rodzinnej miejscowości.

Dopiero gdy sytuacja zaczęła się "klarować" i to wcale nie tak słodko i różowo, jak można by się spodziewać po takiej literaturze, zaczęłam patrzeć na powieść z innej strony. Być może się mylę, ale może autorki chciały trochę wstrząsnąć czytelniczkami? Może chciały byśmy się krytycznie przyjrzały swojemu życiu, relacji z bliskimi, oczekiwaniami i marzeniami, a także temu co tu i teraz. Może książka ukazała się już w październiku, żeby każda czytelniczka mogła zrobić na czas rachunek sumienia i spróbować zawalczyć o siebie, swoją rodzinę, bliskich, lepsze jutro. Może wszyscy powinniśmy się zastanowić, otworzyć szeroko oczy, rozejrzeć się wokół, spróbować coś zmienić, a nie czekać na świąteczny cud?!

Książki utrzymane w świątecznym klimacie są zwykle bardzo przyjemne, ciepłe, przypominają nam jak ważna jest w życiu rodzina, przyjaciele i dążenie do szczęścia (robienie czegoś dla siebie). Zwykle zaczynają się one dość smutno, ale magia świąt sprawia, że wszystko się zmienia, bo gdy zasiadamy przy wigilijnym stole razem z rodziną stajemy się silniejsi, mocniejsi, a czując...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Często pytani o to, o czym marzymy, odpowiadamy, że o wygranej, dużych pieniądzach, egzotycznych wakacjach, szybkich samochodach itp. A przecież to tylko rzeczy materialne. Najważniejsze jest jednak to, czego kupić nie można - rodzina, przyjaźń, poczucie bezpieczeństwa, spokoju i stabilizacji. Niestety uświadamiamy sobie o tym dopiero wtedy, gdy to utracimy.

W Jaworowej Dolinie, dzielnicy pewnego amerykańskiego miasteczka, mieszka wiele rodzin, które na ogół nie łączą zbytnio zażyłe stosunki, choć będąca na emeryturze Zell dąży do tego by to zmienić. Niestety dopiero tragedia, która odbyła się na miejscowym basenie sprawiła, że ludzie zaczęli zauważać się nawzajem i poczuli potrzebę wspólnie przeżyć to wydarzenie. To właśnie głównie na basenie przeplatają się i łączą losy bohaterów. Tego lata nie tylko tragedia Cuttera zburzy spokój i zaleje falą niepokoju Jaworową Dolinę. Nie bez znaczenia będzie tu też powrót do rodzinnego domu Jencey, obecnie matki dwóch córek, co nieodwracalnie zmieni nie tylko jej życie.

Jak się okazuje, przed przeszłością nie można uciec, trzeba się z nią zmierzyć, zaakceptować, by móc spokojnie i w zgodzie z sobą żyć i budować szczęście. To co mnie w książce zaskoczyło, to mnogość tajemnic z przeszłości, kłamstw czy niedopowiedzeń, co z kolei uświadomiło mi, że wszyscy nosimy ze sobą jakiś bagaż - większy lub mniejszy - ale od tego jak wykorzystamy nasze doświadczenia, jak postąpimy i jakie priorytety ustalimy zależy nasze szczęście i przyszłość. Może więc warto od czasu do czasu zerknąć w przeszłość, przeanalizować minione wydarzenia, zastanowić się jakie konsekwencje mają albo mogłyby mieć one na nasze dotychczasowe życie i może powinno się coś zmienić? Odpuścić, wybaczyć, przyznać się, zaakceptować? Czasem jedna mała decyzja może być wielkim krokiem do szczęścia, oczywiście czasem zmierzenie się z przeszłością wiąże się z przyjęciem na siebie odpowiedzialności (za coś), ale przynosi ulgę i upragniony spokój. Zatem zatrzymajmy się na chwilę, zastanówmy nad życiem, przeszłością i przyszłością. Może moglibyśmy zmienić coś na lepsze?

Często pytani o to, o czym marzymy, odpowiadamy, że o wygranej, dużych pieniądzach, egzotycznych wakacjach, szybkich samochodach itp. A przecież to tylko rzeczy materialne. Najważniejsze jest jednak to, czego kupić nie można - rodzina, przyjaźń, poczucie bezpieczeństwa, spokoju i stabilizacji. Niestety uświadamiamy sobie o tym dopiero wtedy, gdy to utracimy.

W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

Fenomen Remigiusza Mroza trwa... ludzie wciąż o nim mówią! Nawet jeśli ktoś nie zna książek jego autorstwa to i tak kojarzy jego postać, wie, że autor pisze z prędkością światła i wydaje rekordową ilość książek rocznie, które... ponoć są bardzo dobre! Czy tak jest w rzeczywistości ?

Kiedy na Giewoncie zostają znalezione zwłoki mężczyzny, sprawa jego morderstwa od razu wydaje się być inna niż wszystkie. Na pierwszy rzut oka widać, że na tej ofierze się nie skończy, bo zabójca zostawia "podpis", a to oznacza, że to dopiero początek. Na miejsce przybywa niezbyt lubiany komisarz Forst (mnie się cały czas kojarzył z Brudnym Harrym :p) i zaczyna śledztwo, które... niemal natychmiast jest mu odebrane. Ten jednak czuje, że nie może tej sprawy zostawić nierozwiązanej i wraz ze znaną dziennikarką Olgą Szrebską podejmuje się prywatnego śledztwa.

Ludzie! Ile tu się dzieje!!! Forst szukając sprawcy musi działać na arenie międzynarodowej, przy tym wplątuje się w niezłe polityczno-historyczne bagno, z którego wydaje się, że nie ma odwrotu. Odważny, pewny siebie i działający bez skrupułów Forst wraz z niezwykle błyskotliwą, energiczną i nie bojącą się ryzyka Szrebską podejmie się czegoś wydawałoby się niemożliwego. Niebezpieczeństwo, w jakim znaleźli się bohaterowie jest niewyobrażalne. Dociekając prawdy narażają się wielu ludziom. Akcja jest tak szybka i emocjonalna, że trudno oderwać się od książki. Nawet wtedy gdy poznajemy źródła historyczne "podpisu" mordercy to też chcemy więcej, zastanawiamy się jaki to może mieć związek ze sprawą i przede wszystkim kto za tym stoi.

Na początku książki byłam dla niej chyba zbyt surowa. Myślę, że przez to, że o autorze jest tak głośno, oczekiwałam czegoś absolutnie genialnego i... nie dostałam. Od razu zauważyłam, że sposób pisania, prowadzenia fabuły i tworzenia postaci jest wypadkową znanych mi seriali detektywistycznych, najlepszego kina akcji i kryminałów skandynawskich z twardym, odważnym i niemal niezniszczalnym bohaterem (coś jak Bruce Willis). Na początku mnie to drażniło, ale wątek zabójstwa mimo wszystko był coraz ciekawszy i chciałam wiedzieć jak się potoczy śledztwo, bo w to, że Forst znajdzie sprawcę nie wątpiłam nawet przez chwilę. Im dalej w las, tym bardziej doceniałam fakt, że nawet jeśli autor inspirował się różnymi źródłami to zrobił to w sposób bardzo udany, ciekawy i intrygujący. Bardzo ważny jest też tu wątek historyczny, który jest bardzo dopracowany i konsekwentnie odkrywany. Nie jest tylko dodatkiem, a spójną częścią dochodzenia. No i dałam się zaskoczyć! I to jak! Nawet nie mam tu na myśli rozwiązania zagadki (choć to też było zaskoczenie), ale zakończenie książki ... hmmm... wbija w fotel!

Czy książka mi się podobała? Tak, choć mam pewne zastrzeżenia. Nie jestem też szczególnie fanką kryminałów, a w szczególności kryminałów sensacyjnych, więc to, że książka zainteresowała mnie tak mocno, że trudno było mi się od niej oderwać, świadczy o tym, że jest naprawdę dobra!

Fenomen Remigiusza Mroza trwa... ludzie wciąż o nim mówią! Nawet jeśli ktoś nie zna książek jego autorstwa to i tak kojarzy jego postać, wie, że autor pisze z prędkością światła i wydaje rekordową ilość książek rocznie, które... ponoć są bardzo dobre! Czy tak jest w rzeczywistości ?

Kiedy na Giewoncie zostają znalezione zwłoki mężczyzny, sprawa jego morderstwa od razu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Odważ się kochać Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska
Ocena 7,2
Odważ się kochać Justyna Bednarek, J...

Na półkach: , , , , ,

Jakże miło mi było wrócić do Starej Leśnej, móc przebywać ze wspaniałymi ludźmi, uczestniczyć w ich codzienności, razem z nimi śmiać się, martwić, przeżywać dobre i złe chwile. Bardzo im wszystkim kibicowałam (no może poza Kacprzycką), szczególnie tym, walczącym o miłość.

W drugiej części "Ogrodu Zuzanny" dzieje się tak wiele, że czytamy z zapartym tchem i nie możemy się oderwać od książki. Choć na początku mnogość postaci, które już przecież znałam, nieco mnie przytłaczała, to jednak gdy tylko nastąpiła rzecz zupełnie niespodziewana, zdarzenie, które wstrząsnęło całą społecznością Starej Leśnej to po prostu przepadłam! Można powiedzieć, że tym razem fabuła krąży wokół Wioletty, która przechodzi metamorfozę zarówno zewnętrzną i wewnętrzną i postanawia zawalczyć o miłość i szczęście. Równocześnie toczy się postępowanie w sprawie, w której jak na taką spokojną, niewielką mieścinę bardzo dużo osób ma coś do ukrycia...

Autorki poczyniły ogromny postęp! Pierwsza część serii była bardzo przyjemna, ciepła i piękna, ale druga wydaje się o wiele lepsza! Często jest tak, że zbyt duża ilość wątków sprawia, że powieść jest chaotyczna i niedomknięta. Tutaj autorki przedstawiły wszystkie wątki genialnie. Idealnie się ze sobą przeplatają, zazębiają. Wszystkie są na równi ważne i opisane w optymalny sposób, żaden nie został potraktowany po macoszemu. Poznajemy nie tylko teraźniejsze życie poszczególnych mieszkańców, ale i historie z ich przeszłości, które w większości przypadków mocno rzutują na to co tu i teraz. Autorki domknęły wszystkie sprawy, ale dały też nadzieję na kolejną część (części?) i czuję, że teraz bliżej poznamy Kazimierę i... Krystynę. Zaskoczyło mnie bardzo to, że książka, którą na wstępie zakwalifikowałam jako obyczajówkę okazała się bardzo dobrze skonstruowaną powieścią obyczajowo-sensacyjną, dopracowaną w najdrobniejszych szczegółach. Zwroty akcji, tajemnice, odkrywanie kawałek po kawałku prawdy były fascynujące, a do tego prawdziwie bliskie czytelnikowi emocje, uczucia, obawy rodzące się w mieszkańcach Starej Leśnej.

Kto powiedział, że miłość jest łatwa? Że zawsze uderza jak grom z jasnego nieba i jest przyjemna jak morska bryza? Nie zawsze tak jest. To raczej rodzaj układu. Najpierw zwykle jest zauroczenie, w czasie którego widzimy wszystko w różowych barwach. Ale prawdziwa miłość ujawnia się później, w codziennych gestach, słowach, czy nawet wspólnym milczeniu. Bardzo trudno ocenić czy to co czujemy to właśnie miłość. Czy to jeszcze stan zauroczenia? A może strach przed samotnością? Środkiem do spełnienia innych marzeń - dom, dziecko? Nie spieszmy się z oceną i deklaracjami. Wszystko wyjdzie z czasem, ale jedno jest pewne. Nigdy się nie dowiemy, że to właśnie TA osoba jest nam przeznaczona, gdy nie damy miłości szansy. Dlatego proszę! Jesteś samotny? Nie patrz na metrykę! Po prostu odważ się kochać! Miłość przyjdzie na pewno!

Każda z przedstawionych tu postaci jest wyjątkowa na swój sposób, ma zespół cech właściwych tylko jej osobie i przez to czytelnik ma wrażenie, że osobiście zna wszystkich bohaterów. Jednych lubi bardziej, innych mniej, ale każdy jest tu ważny. Każdy ma za sobą jakąś przeszłość, doświadczenia, które bardzo wpłynęły na ich losy. Autorki przedstawiły swoich bohaterów w sposób bardzo prawdziwy. Nie sugerują kogo mamy lubić, a kogo nie, ale pokazują, że każdy z nas ma inne potrzeby, marzenia, pomysł na siebie, na przyszłość, bagaż przeżyć. Pokazują, że nasze życie nie zawsze zależne jest tylko od nas samych. Mimo wszystko powinniśmy patrzeć na innych holistycznie, nie przez pryzmat jednego zdarzenia, złej decyzji czy chociażby gburowatego usposobienia. Dajmy ludziom szansę, nie osądzajmy z góry. Zastanówmy się zanim kogoś zdefiniujemy. Oczywiście są wyjątki (także w tej powieści), ale dla czystego sumienia dajmy szansę... i innym, i sobie.

Gorąco polecam tę powieść wszystkim. Kobietom i mężczyznom, fanom powieści obyczajowych i tym, niekoniecznie w nich gustującym. Książkę wspaniale się czyta, nie ma nawet konieczności znajomości pierwszej części, bo autorki zadbały o to by je tutaj podsumować i to w sposób tak płynny, że osoby, które czytały część pierwszą nie mają wrażenia, że ciągle czytają to samo. Fenomenalna książka. Dziękuję bardzo autorkom, że piszą, że stworzyły takie miejsce jakim jest Stara Leśna i wachlarz tak różnych od siebie postaci. Jestem zachwycona!

P.S. Miałam dzisiaj zacząć swoją przygodę z Mrozem, ale nie wiem czy będę potrafiła od razu przestawić się na zupełnie inny klimat..

Jakże miło mi było wrócić do Starej Leśnej, móc przebywać ze wspaniałymi ludźmi, uczestniczyć w ich codzienności, razem z nimi śmiać się, martwić, przeżywać dobre i złe chwile. Bardzo im wszystkim kibicowałam (no może poza Kacprzycką), szczególnie tym, walczącym o miłość.

W drugiej części "Ogrodu Zuzanny" dzieje się tak wiele, że czytamy z zapartym tchem i nie możemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Co za szczęście, że przypadki chodzą po ludziach :) Tak właśnie trafiła do mnie książka, która wcześniej (również przypadkiem) trafiła w ręce kogoś innego. Ja pewnie nigdy nie sięgnęłabym po nią ze względu na okładkę, która w żaden sposób nie przyciąga. Muszę sobie wreszcie wbić do głowy, że mam nie oceniać książek po okładce!

Adela to trzydziestoczteroletnia kobieta, która wraca do rodzinnego Wrocławia po dziesięcioletniej nieobecności. Po ostatnich wydarzeniach musi zacząć żyć od nowa i ma w związku z tym pewien plan - zrobić coś dobrego. Kobieta obwinia się o to co się stało i przez dobre uczynki chce zadośćuczynienia. W realizacji planu pomaga jej Daniel (który pojawił się w jej życiu przypadkiem i na dobre w nim zagościł) w sposób dosłowny i pośredni, przez to, że dzięki wtajemniczeniu w przeszłość swej ciotki Stefy, pozwala jej poznać i zrozumieć siebie. "Historia Adeli" to tak właściwie także historia Stefy, którą poznajemy dzięki zawziętości i dociekliwości Adeli.

Książka urzekła mnie od pierwszego rozdziału! Zaskoczyła sposobem narracji i zachwyciła bohaterami, których z miejsca polubiłam i kibicowałam w dalszych poczynaniach. To nie jest jakaś tam, schematyczna historia. To książka o miłości, samotności, oddaniu, odpowiedzialności, przebaczaniu, szukaniu siebie. Ach można by tak długo wymieniać, a i tak każdy czytelnik znajdzie to coś dodatkowego, coś co wyda się napisane specjalnie dla niego. Tu wszystko ma swoje miejsce, sens, barwę i wydźwięk. Sposób narracji przywodzi na myśli snucie opowieści, która łączy nowoczesność z tradycją, przeszłość z teraźniejszością, pokolenia młodszych i starszych, dzieci i ich rodziców. Delektowałam się każdą stroną, po kolejnych rozdziałach robiłam przerwy, by móc przemyśleć, przetrawić to co właśnie przeczytałam. Po lekturze powieści czułam się wyczerpana emocjonalnie, ale w pozytywnym tego znaczeniu.

Ta pozycja to prawdziwa uczta dla duszy i serca. Dawno nie czytałam tak "bogatej" książki. Warto też dodać, że wszędobylskie jazzowe nuty niemal docierają do naszych uszu z każdym przewróceniem kolejnej strony, a liczne nawiązania do tekstów literackich sprawiają, że koniecznie chce się je poznać. Jeśli podobnie jak ja, będziecie mieli ochotę sięgnąć po wymieniane tytuły to nie musicie trudzić się z oznaczaniem stron, na których o nich wspomniano, autorka na końcu książki przygotowała dla nas listę najlepszych utworów :)

P.S. Ciekawe kto jeszcze po przeczytaniu książki będzie marzył o takim miejscu jak Becky Sharp :)

Co za szczęście, że przypadki chodzą po ludziach :) Tak właśnie trafiła do mnie książka, która wcześniej (również przypadkiem) trafiła w ręce kogoś innego. Ja pewnie nigdy nie sięgnęłabym po nią ze względu na okładkę, która w żaden sposób nie przyciąga. Muszę sobie wreszcie wbić do głowy, że mam nie oceniać książek po okładce!

Adela to trzydziestoczteroletnia kobieta,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Kiedy Bella przeprowadza się do nowego (starego) domu, nawet nie sądzi, że jej życie stanie się takie "ciekawe". I pomyśleć, że wraz z rodziną miała na wsi odnaleźć spokój.

W momencie przeprowadzki na wieś Bella ma 8 lat, a jej brat 5. Dziewczynce nie bardzo podoba się ta zmiana, ale nie może nic na to poradzić. Sytuacja odmienia się, gdy Bella poznaje nową sąsiadkę Martę. Od tej pory dziewczynka nie może narzekać na nudę...

Dlaczego "kłopoty za rogiem"? Hmmm rzekłabym nawet "na każdym kroku"! Okazuje się, że Marta jest prawdziwą kopalnią pomysłów, szkoda tylko, że nie kończą się one zbyt dobrze. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak wiele potrafi "zmalować" jedna ośmiolatka, a gdy do pomocy ma drugą, niczego nieświadomą rówieśniczkę to może naprawdę wiele się wydarzyć! Uff całe szczęście to nie ja jestem mamą Belli, bo nie wiem czy wytrzymałabym takie sąsiedztwo chociaż przez tydzień. To niemożliwe jak wiele może się wydarzyć w zaledwie kilka dni!

Z tej Marty to naprawdę niezłe ziółko. Dziewczynka ma chyba ADHD, bo zupełnie nie potrafi wytrzymać w jednym miejscu, poza tym wszystko ją rozprasza. Bez przerwy się rusza, staje na głowie i fika koziołki. Tryska pomysłami, od których dorosłym pewnie włos na głowie by się zjeżył, a przez swoją chaotyczność prowadzi do serii niefortunnych zdarzeń. Szkoda, że cała wina spada na Bellę. Pierwsza refleksja po lekturze książki? "Matko kochana jakie niegrzeczne dziecko! Całe szczęście nie mam takiego w świetlicy!". Jednak druga myśl była już zupełnie inna. To chyba dobrze, że dziecko jest takie kreatywne, wszechstronne, pełne energii, spontaniczne, ruchliwe. Że w ogóle ma chęci coś robić, a nie grać na komputerze lub oglądać telewizję. Owszem, jest przy tym kłopotliwe, niesforne i nieprzewidywalne, ale... nie jest przy tym złośliwe. Marta sama za siebie nie może, wcale nie chce robić złych rzeczy. Rozpiera ją energia, ma mnóstwo pomysłów, które koniecznie musi tu i teraz wykorzystać i nie myśli o konsekwencjach.

Dzieciom w młodszym wieku szkolnym przygody Belli, Marty i Sida na pewno się spodobają i dostarczą dużo śmiechu. Byle tylko nie brały przykładu z bohaterów... :)

Kiedy Bella przeprowadza się do nowego (starego) domu, nawet nie sądzi, że jej życie stanie się takie "ciekawe". I pomyśleć, że wraz z rodziną miała na wsi odnaleźć spokój.

W momencie przeprowadzki na wieś Bella ma 8 lat, a jej brat 5. Dziewczynce nie bardzo podoba się ta zmiana, ale nie może nic na to poradzić. Sytuacja odmienia się, gdy Bella poznaje nową sąsiadkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Często marzymy o sławie, podróżach, bogactwie, niewyobrażalnych pieniądzach, ale w obliczu zagrożenia życia, to co wydawało nam się szczytem, jest jedynie miłym dodatkiem. Wcale nie tak ważnym w kontekście zdarzeń, w których się znaleźliśmy. Co więc ważne jest w życiu? Miłość, przyjaźń, rodzina? - a może wystarczy poczucie stabilizacji, spokoju i bezpieczeństwa? W tej materii jest to sprawa indywidualna. Jedno jest pewne - każdy ma prawo marzyć!

Klaudia, dziewczyna bardzo pokrzywdzona przez najbliższych, w dniu swoich osiemnastych urodzin postanawia uciec i zacząć żyć od nowa, z czystą kartą. Trafia do Białołęki, gdzie czeka na nią stara, rozpadająca się chatka ze stajnią i zarośniętym ogrodem. Tam poznaje Kamila, równie poharatanego przez życie, niewiele starszego chłopaka. Niemal od pierwszego spotkania ta dwójka bohaterów próbuje ruszyć do przodu, zostawiając za sobą przykre wspomnienia, złe doświadczenia i tragedie, których doznali. Czy im się uda? Czy będą mogli sobie zaufać, choć wcześniej zawiodło ich aż tyle osób, a zło ciągle czai się gdzieś obok?

Książkę czytałam dość długo, bo... Hmmm.... najpierw spodobały mi się wątki/losy Klaudii i Kamila, bo były niespotykane, a przynajmniej dla mnie takie tematy to nowość w literaturze. Niestety później powiało nudą, bo bohaterowie ciągle się na siebie obrażali i godzili. To było denerwujące i zniechęcające, więc wymyślałam różne inne zajęcia, które były przyjemniejsze od czytania. Jest to jednak książka pożyczona, więc wypadało ją skończyć, poza tym... ma zieloną okładkę i pasuje do wyzwania, więc zawzięłam się w sobie i dzisiaj doczytałam do końca. I??? Muszę przyznać, że Autorka bardzo mnie zaskoczyła! Choć "wyśpiewanie marzeń" było dla mnie mocno naciągane to... zakończenie mega mnie zaskoczyło! Właściwie to w finale nie mogłam się oderwać i czułam się jakbym czytała jakiś dobry kryminał, bo podobnie odczuwałam napięcie :) Swym zakończeniem książka sporo zyskała na ocenie i patrząc na nią, jako całość też oceniam ją lepiej niż w trakcie lektury. Właściwie, choć minęło kilka godzin od kiedy odłożyłam książkę, to ciągle jestem pod wrażeniem. Nie sądziłam, że przy tylu książkach, które czytałam, ktoś jest w stanie mnie tak bardzo zadziwić i zafundować tak ekscytujące zakończenie. Decyzja Klaudii mnie przeraziła i zaskoczyła. Nie sądziłam, iż wymierzona w bohaterów intryga może doprowadzić do tak dramatycznych skutków. Jestem pod wrażeniem! Mocny, niespodziewany finał opowieści całkowicie zmienia obraz całej książki i łagodzi wszystkie wcześniejsze negatywne myśli o powieści. Polecam!

P.S. Pomijając postać doktora Maszewskiego, to gdybym na swej drodze spotkała Darię, to bym jej nogi z d.... wiecie co! A czy ja dobrze pamiętam? Tymoteusz Stern był mężem Julii Stern z serii Kwiatowej?

Często marzymy o sławie, podróżach, bogactwie, niewyobrażalnych pieniądzach, ale w obliczu zagrożenia życia, to co wydawało nam się szczytem, jest jedynie miłym dodatkiem. Wcale nie tak ważnym w kontekście zdarzeń, w których się znaleźliśmy. Co więc ważne jest w życiu? Miłość, przyjaźń, rodzina? - a może wystarczy poczucie stabilizacji, spokoju i bezpieczeństwa? W tej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Jedna chwila, jeden dzień mogą czasem odmienić całe nasze życie. Głęboko skrywana przed całym światem tajemnica może niespodziewanie zamieszać i przypomnieć o sobie nawet wiele lat później. Czy warto ryzykować?

Szczęśliwe życie u boku ukochanego męża, stabilna praca i spokojna codzienność, lecz nagle przeszłość staje na drodze Małgorzaty. Strach, niepewność, lęk o przyszłość. Dawno skrywana przeszłość burzy wszystko. Małgorzata próbuje radzić sobie sama z odkrytą prawdą, ale nie wychodzi jej to na dobre, gdyż strasznie cierpi. No cóż, każdy z nas wie, że nasze uczynki, mają swoje skutki i powinniśmy się liczyć z konsekwencjami, nawet jeśli nie następują od razu.

Sytuacji, w której znalazła się Małgorzata, na pewno nie życzylibyśmy nawet największemu wrogowi. To przykre, że jedna chwila zapomnienia może tak bardzo wpłynąć na nasze życie, ale przecież patrząc obiektywnie można się było tego spodziewać. Łatwo jest nam radzić innym, wygłaszać kazania i oceniać, ale kiedy górę biorą emocje, żywe wspomnienia młodości, beztroski i odrobiny szaleństwa dużo trudniej obiektywnie rozważać sytuację i postąpić poprawnie. Małgorzata popełniła dawno temu błąd, który ciągle gdzieś w głębi ją uwierał, choć sama przed sobą udawała, że wydarzyło się to tak dawno, że nie może być prawdziwe, a jednak...

Autorka bardzo plastycznie odmalowała uczucia bohaterki. Czytelnik przeżywając te kilka dni z życia Małgorzaty doskonale może wczuć się w jej rolę i poczuć wszystkie towarzyszące jej emocje. Szok, niedowierzanie, zaprzeczanie, umniejszanie, lęk, strach, niepewność, złość i wiele innych. Czujemy to napięcie, to rozedrganie emocjonalne - u mnie niestety źle się to skończyło. Nie dałam rady wytrzymać! Wiedziałam, że muszę się wyspać na następny dzień do pracy i nie zdążę doczytać... a przecież właśnie się dowiedziałam! I... popełniłam karygodny błąd, przeczytałam dwie ostatnie strony! Nigdy tego nie robię, nie chcę sobie psuć lektury, ale tutaj nie wyobrażałam sobie żeby nie poznać finału tej historii od razu, bo i tak pewnie bym nie zasnęła. Dopiero następnego dnia doczytałam brakujące strony.

To tylko kilka dni z życia, a w głowie i sercu bohaterki tak wiele się dzieje. Autorka świetnie budowała napięcie i nawet gdy dochodzimy do apogeum chcemy więcej i to dostajemy. Język użyty w powieści jest przyjemniejszy niż w poprzedniej książce autorki. Hanna Dikta pochodzi z mojego miasta i nadal w nim mieszka, co widocznie zaznaczyła na kartach powieści, a to dało mi dodatkową przyjemność z czytania. Nie wszystkie miejsca opisane w książce są dokładnie takie same jak w rzeczywistości, ale łatwo można się domyśleć co było tu inspiracją. Dowiedziałam się nawet, że Alicja, przyjaciółka Małgorzaty "mieszka" w moim bloku :) To strasznie przyjemne :)

Książka podoba mi się za grę emocji, przystępny język, wydarzenie z przeszłości i jego konsekwencje, których się kompletnie nie spodziewałam, a więc autorce udało się mnie zaskoczyć, za piękną przyjaźń i bezinteresowne wsparcie, za moralne dylematy i powolne dojrzewanie do przyjęcia konsekwencji swoich czynów (co wierzcie mi, w tym przypadku naprawdę nie jest łatwe). Jedyny mankament jaki zauważam to słabo rozwinięte tło powieści, choć całkiem możliwe, że to celowy zabieg, by czytelnik skupił się tylko na jednym, nie rozpraszając uwagi.

Jedna chwila, jeden dzień mogą czasem odmienić całe nasze życie. Głęboko skrywana przed całym światem tajemnica może niespodziewanie zamieszać i przypomnieć o sobie nawet wiele lat później. Czy warto ryzykować?

Szczęśliwe życie u boku ukochanego męża, stabilna praca i spokojna codzienność, lecz nagle przeszłość staje na drodze Małgorzaty. Strach, niepewność, lęk o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Na lekturę tej książki ochotę miałam od dnia, w którym przeczytałam jej opis w zapowiedziach. Pomyślałam, że może być miło, sielsko, ciepło, romantycznie i przede wszystkim mimo przeciwności losu optymistycznie. Dlatego gdy tylko zobaczyłam ją w "sklepiku" Granic bez wahania ją zamówiłam, ciesząc się ogromnie, że tak wyczekiwaną książkę mam zupełnie za darmo.

Zdradzona, porzucona przez męża Gabrysia w jednym dniu traci nie tylko męża, ale także pracę. Cóż robić w takiej sytuacji? Dzieci już dorosłe przeszły na swoje, więc nie może obciążać ich swoją osobą. Sama nie jest już podlotkiem, co więcej lada chwila zostanie babcią, więc na pewno trudno jej będzie znaleźć pracę. Na szczęście Gabi ma szaloną ciocię Hortensję, która z każdej opresji potrafi wyjść cało oraz rozwiązać kłopotliwe sytuacje swoich bliskich. Kobieta od razu obmyśla plan "ratowania" Gabrysi, który natychmiast wciela w życie. I tak bohaterka trafia nad morze do Pobierowa, a tam...

Prawda, że zapowiada się sympatycznie? Szkoda, że tylko zapowiada, bo potencjał powieści zupełnie nie został wykorzystany. Niestety postaci są nierzeczywiste, niespójne i niedopracowane, dialogi sztuczne, wszystko dzieje się tu zbyt szybko i chaotycznie przez co niewiarygodnie. Mam wrażenie, że autorka chciała zamieścić w książce zbyt wiele wątków, ale tutaj się to nie sprawdziło. Sprawa z przeszłości i wyjaśnienie związanej z nią tajemnicy została potraktowana po macoszemu. Do tego dochodzą jeszcze liczne literówki i błędy rzeczowe. Niestety jestem rozczarowana :( Nie będę się rozpisywać, bo niestety nie ma o czym. Mam jeszcze w domu "Leśny dworek" autorki, ale teraz nie wiem czy w ogóle zacząć ją czytać...

Na lekturę tej książki ochotę miałam od dnia, w którym przeczytałam jej opis w zapowiedziach. Pomyślałam, że może być miło, sielsko, ciepło, romantycznie i przede wszystkim mimo przeciwności losu optymistycznie. Dlatego gdy tylko zobaczyłam ją w "sklepiku" Granic bez wahania ją zamówiłam, ciesząc się ogromnie, że tak wyczekiwaną książkę mam zupełnie za darmo.

...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Prawdopodobnie najlepiej wypromowana książka w tym roku! Czy pozycja warta jest takiego rozgłosu? Czy jest "nieodkładalna" jak twierdzi Stephen King? "Zdumiewająca, porywająca, niesamowita" jak mówi Gillian Flynn ("Zaginiona dziewczyna").

Psycholog dziecięcy - Anna Fox, po traumatycznych wydarzeniach zamyka się w sobie. I nie tylko... Od kilku miesięcy nie wychodzi z domu, cierpi na agorafobię i przez to z nudów podgląda sąsiadów. Wiele o nich wie, a czego nie wie to sobie dopowiada wedle własnych domysłów. Któregoś dnia widzi coś przerażającego, coś co nie powinno się wydarzyć i... nic poza tym co widziała nie wskazuje na to, że zdarzenie miało miejsce. Czy można jej wierzyć? Może to tylko halucynacje wywołane lekami zapijanymi alkoholem? Co właściwie się stało? Dlaczego nikt jej nie wierzy? Co w tym wszystkim jest prawdziwe, a co wymysłem chorej, samotnej kobiety?

Anna szaleńczo chce dociec prawdy, choć lęk przed otwartą przestrzenią mocna ogranicza jej pole manewrów. Nikt jej nie wierzy. Nic nie wskazuje na to, że to co "widziała" jest prawdą. Jak było w rzeczywistości? Rozwiązanie zagadki nie jest takie proste. Co rusz wszystko się gmatwa. Anna nie jest wiarygodnym świadkiem, to co uparcie powtarza rodzi wiele wątpliwości. Czy sprawa się wyjaśni? A co jeśli kobieta cierpi na poważne zaburzenia psychiczne? Jak sprawdzić co jest prawdą, a co fikcją, kiedy nie ufa się innym i jest się mocno ograniczonym na zamkniętej przestrzeni?

Hit roku, szturmem wdzierający się na rynek księgarski i w ręce czytelników. Czy książka rzeczywiście zasługuje na swoją sławę? Ja pokładałam w niej ogromne nadzieje, liczyłam na to, że dosłownie zwali mnie z nóg. Oczaruje, przerazi i zaskoczy jednocześnie. I...? Nie udało się. Zwłaszcza początek. Szczerze mówiąc, to gdyby nie to, że otrzymałam egzemplarz recenzencki, książkę dawno odłożyłabym na półkę. Pierwsze sto stron było zupełnie zbędnych i niestety nudnych. A już na pewno książka nie należy do "nieodkładalnych". Akcja ruszyła dopiero po 115 stronie. Było znacznie lepiej, zainteresowanie rosło, ale... miałam tak silne skojarzenia z "Dziewczyną z pociągu", że trudno było mi cieszyć się tą nową historią i emocjonować kolejnymi etapami poznawania tajemnicy. Ostatecznie książka okazała się dobra, ale czuję jakiś niedosyt przez silne podobieństwo do innego tytułu. Czuję się też oszukana tym co otrzymałam w odniesieniu do reklamy. Spodziewałam się prawdziwej bomby, książki, która zawładnie mną od pierwszej strony i rzeczywiście nie będę mogła jej odłożyć, a dostałam nudny, przydługawy początek i ciekawą, emocjonującą dalszą historię, ale niestety odgrzewaną, przez co nie było tego "wow" jak przy "Dziewczynie z pociągu".

Czy warto więc przeczytać tę książkę? Warto! Ale najlepiej za jakiś czas, gdy ucichnie szum wokół książki, gdy nie będzie już ona wyskakiwać z lodówki :p Poważnie! Wstrzymajcie się na jakiś czas, weźcie ją w ręce za kilka tygodni, gdy opadną emocje związane z jej promocją. Najlepiej w mroczny, deszczowy, wietrzny i nieprzyjemny wieczór. Koniecznie w pokoju, gdzie gałęzie złowrogo trzepoczą o szybę okienną. Bójcie się! Wczujcie w postać Anny i spróbujcie zrozumieć co czuje.

Prawdopodobnie najlepiej wypromowana książka w tym roku! Czy pozycja warta jest takiego rozgłosu? Czy jest "nieodkładalna" jak twierdzi Stephen King? "Zdumiewająca, porywająca, niesamowita" jak mówi Gillian Flynn ("Zaginiona dziewczyna").

Psycholog dziecięcy - Anna Fox, po traumatycznych wydarzeniach zamyka się w sobie. I nie tylko... Od kilku miesięcy nie wychodzi z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Miłość zostaje na zawsze Justyna Bednarek, Jagna Kaczanowska
Ocena 7,1
Miłość zostaje... Justyna Bednarek, J...

Na półkach: , , , , , , ,

Piękna i ciepła powieść o rodzinie, miłości, przyjaźni, przywiązaniu i lojalności. Te słowa w zasadzie mogłyby wystarczyć, bo tę historię trzeba przeżyć samemu, delektować się wszystkimi wątkami, sukcesywnie odkrywanymi tajemnicami z przeszłości mieszkańców Starej Leśnej.

Główną oś powieści wytyczają trzy pokolenia pań Czaplicz - 90-letnia Cecylia, około 60-letnia Krystyna i jej córka Zuzanna (w zasadzie jest jeszcze jedno pokolenie - syn Zuzanny - Wojtek). W tej części sagi autorki skupiają się głównie na życiu uczuciowym Zuzanny, próbie odnalezienia szczęścia, miłości i spełnienia. Jest ona bardzo mocno związana z pozostałymi paniami Czaplicz, więc jej losy nieustannie wiążą się z nimi. Zuzanna to blisko 40-letnia kobieta, po rozwodzie, samotnie wychowująca syna (a właściwie ze wsparciem mamy i babci). Jest bardzo dobrym ogrodnikiem, na roślinach zna się jak nikt inny, niestety skąpy szef jej nie docenia, a na pracę w innym miejscu nie ma co liczyć, gdyż w młodości przerwała studia, by poświęcić się rodzinie.

Autorki stworzyły bardzo barwne postaci. Tu każdy jest "jakiś", ma swoją przeszłość i plany na przyszłość. Panie Czaplicz, małżeństwo Kozaków, Jacek Wtorek, Adam Przygodzki, Irena Sławińska, Wiesław Koczocik, Stanisław Grzybek, August Fąfera, Kazia, Wiola i Jurko - wszyscy oni są nietuzinkowi, ciekawi. Mają wiele wzruszających, chwytających za serce doświadczeń, trudnych decyzji i wyborów za sobą, rozczarowań, tęsknot i uczuć. Czytając książkę delektowałam się każdą stroną, każdym zdaniem, chciałam żeby książka nigdy się nie skończyła. Wspaniale mi było towarzyszyć im w tych kilku miesiącach życia, obserwować ich przemiany wewnętrzne, uświadamianie życiowych błędów, pragnień i uczestniczyć w życiu codziennym. Moją ulubioną bohaterką jest Cecylia - oj chciałabym taka być za 40 lat! - którą pokochałam od pierwszego "wejrzenia". Podoba mi się sposób narracji, język, humor, realizm postaci i miejsca, swojski klimat, duch przeszłości. Wspaniale są tu przedstawione relacje rodzinne, koleżeńskie, partnerskie - nie zawsze łatwe, nie zawsze oczywiste, często skryte, chowające jakąś urazę z przeszłości, ale jednocześnie silne i wierne. Cudownie było mi czytać tę książkę!

Jestem bardzo ciekawa czy w kolejnej części na pierwszym planie również będą panie Czaplicz, czy może państwo Kozakowie... Tak czy inaczej, już tęsknię za Starą Leśną i jej wspaniałymi mieszkańcami i bardzo chciałabym znów ich "spotkać" (oczywiście Kulczybę, Azę i Ryjka też).

Piękna i ciepła powieść o rodzinie, miłości, przyjaźni, przywiązaniu i lojalności. Te słowa w zasadzie mogłyby wystarczyć, bo tę historię trzeba przeżyć samemu, delektować się wszystkimi wątkami, sukcesywnie odkrywanymi tajemnicami z przeszłości mieszkańców Starej Leśnej.

Główną oś powieści wytyczają trzy pokolenia pań Czaplicz - 90-letnia Cecylia, około 60-letnia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu to często powtarzany slogan. Słowa te wypowiadamy z ironią, prześmiewczo, ale niestety bardzo często dużo w tym prawdy. Chyba każda rodzina ma jakieś nieprzyjemne wspomnienia, niedomówienia, chowane urazy, utajone konflikty. Nie zawsze wszystkie fakty związane z historią danej rodziny są wygodne i chętnie się o nich mówi. Często większość tych rodzin z zewnątrz uchodzi za idealne, poukładane, kochające się i wspierające, ale bywa, że to tylko pozory. Zdarzają się też rodziny, w których na ogół wszystko gra, jej członkowie świetnie się dogadują, tęsknią za sobą i dbają o siebie nawzajem, ale... i w takich rodzinach występują czarne owce, ale wciąż łączą nas więzy rodzinne. A Ty? W jakiej żyjesz rodzinie? Świąteczny czas to dobry moment na chwile refleksji, uświadomienie sobie ważnych prawd i możliwość naprawienia dawnych krzywd. W okresie świąt łatwiej wybaczamy, więc warto odbudować nadszarpnięte relacje rodzinne.

Rodzina Birchów to tata Andrew, mama Emma, starsza córka Olivia i młodsza Phoebe. Olivia pracuje jako lekarz w Liberii, gdzie walczy z epidemią wirusa haag, powodującego śmiertelną odmianę grypy, ale tego roku na święta wraca do rodzinnego domu. Zgodnie z zasadami lekarka wraz z osobami z najbliższego otoczenia musi poddać się tygodniowej kwarantannie, przez co te cztery osoby, zmuszone są spędzić cały tydzień razem. Każdy z nich nosi w sobie jakąś tajemnicę, targają nim wątpliwości, ukrywa w sobie jakiś żal, czuje się niezrozumiany. Rodzina Birchów kocha się wzajemnie, ale nie zawsze potrafi się dogadać, a przez to też dzielić się swoimi emocjami.

Znałam wcześniej opis książki i bardzo chciałam przekonać się, czy rodzina oczyści atmosferę, wyjaśni to co niewyjaśnione i przez te kilka dni przymusowego pobytu razem zżyje się ze sobą. To co mnie od początku zdziwiło to to, że tu każdy przed każdym coś ukrywa. Każdy z rodziny Birchów ma pretensje do innych członków, za niezrozumienie, zbyt małe zainteresowanie. Andrew od 1,5 roku ukrywa przed żoną wielką tajemnicę, która lada chwila zapuka do drzwi. Boi się jej wyznać prawdę, by ta nie straciła do niego zaufania i nie przekreśliła wszystkiego przez błąd przeszłości. Emma chciałaby dla wszystkich jak najlepiej, o sobie myśli na końcu. Jest nieco nadopiekuńcza, ma trochę żalu do rodziny za brak zainteresowania jej osobą, ale tak naprawdę całe życie pokazuje innym, że to oni są ważniejsi, sama ich tego nauczyła. W oczach męża to osoba bardzo prawa, która brzydzi się kłamstwem (zatajenie informacji to dla niej też kłamstwo), a przecież sama ukrywa coś przed resztą rodziny. Olivia również czuje się nierozumiana, wydaje jej się, że rodzice i siostra bagatelizują jej dramatyczne przeżycia z Afryki, nie są empatyczni i nie potrafią odpowiednio się zachować, a sama nie bardzo interesuje się ich życiem (co robią, co czują, co się z nimi dzieje). O to ma chyba największy żal Phoebe, która tak na dobrą sprawę ciągle robi dobrą minę do złej gry, udaje, że wszystko jest w porządku, że jest szczęśliwa, a przeżywa trudne dylematy. Tylko jak ma otrzymać wsparcie od innych, skoro sama nie dopuszcza myśli, że być może coś w jej życiu nie gra.

Bardzo ciekawa książka, interesujący wgląd w uczucia poszczególnych członków rodziny, ich wewnętrzne rozterki, pretensje i przewinienia. Bohaterów nie można jednoznacznie ocenić. Wybory, których dokonywali były trudne, nie zawsze właściwe, ale mimo wszystko często kierowali się dobrem innych osób, liczyli się z opinią innych.

Początek lektury był dla mnie dość trudny. Nie mogłam się skupić i "wejść" całą sobą w tę historię. Dopiero gdy rodzina przybyła do wiejskiej posiadłości w Wayfield, gdzie pozbawiona sąsiadów, z zanikającym dostępem do internetu, a więc kontaktu z innymi, skazana była na swoje towarzystwo, zaczęłam się wciągać w treść. Niemal przy każdej scenie było czuć napięcie między członkami rodziny, dystans, wzajemne pretensje, niepewność, a nawet osamotnienie [!]. To przykre, że takie sytuacje mają miejsce w wielu rodzinach, że bliscy nie potrafią ze sobą szczerze i otwarcie rozmawiać, nie znają swoich potrzeb i oczekiwań. Kiedy piątego dnia kwarantanny myślałam, że nastąpiło apogeum i wszystkie bomby wybuchły, okazało się, że to nie wszystko. Myślałam, że od tej pory nastąpi seria wyjaśnień, uścisków i porozumień, ale to jeszcze nie był koniec. Od tego momentu nie mogłam się rozstać z książką nawet na chwilę, czytałam nawet gotując obiad i korzystając z toalety (sorry za dosłowność).

Wspaniała książka! Nie ma w niej lukru, szczebiotu i gwiazdki z nieba (choć te elementy też w książkach lubię). Jest (w końcu!) prawda, bardzo trudna, początkowo niszcząca, ale ostatecznie oczyszczająca, potrzebna i spajająca. Piękna historia o rodzinie, relacjach rodzinnych, różnych osobowościach, oczekiwaniach, rozczarowaniach, aspiracjach i życiowych porażkach. Rodzina musi trzymać się razem, na dobre i na złe. Książka piękna, ważna i potrzebna. Polecam!

Pamiętajcie! Szczery dialog jest podstawą wszystkich relacji.

Z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu to często powtarzany slogan. Słowa te wypowiadamy z ironią, prześmiewczo, ale niestety bardzo często dużo w tym prawdy. Chyba każda rodzina ma jakieś nieprzyjemne wspomnienia, niedomówienia, chowane urazy, utajone konflikty. Nie zawsze wszystkie fakty związane z historią danej rodziny są wygodne i chętnie się o nich mówi. Często...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Zachwycona pierwszą częścią serii o losach rodziny De Beers ("Willow") koniecznie chciałam poznać kontynuację. Przyszło mi na to czekać aż pół roku. Wreszcie książkę mam, czytam i ???

Kim jest Willow przekonałam się czytając pierwszy tom, w którym dziewczyna po śmierci ojca rozwiązuje rodzinne tajemnice. Jeśli ktoś nie czytał jednak "Willow" to nie ma się czym przejmować, bo autorka w prologu "Mrocznego lasu" zgrabnie opisała to co działo się przedtem.

Po domknięciu wszystkich swoich spraw w Karolinie Południowej Willow zamierza na stałe przenieść się na Florydę gdzie mieszka jej biologiczna matka. Kobieta mieszka w pełnym przepychu Palm Beach, gdzie liczą się tylko pieniądze, posiadany majątek, bywanie w towarzystwie i drogie podróżowanie. Życie Grace tak się ułożyło, że nie pasuje ona do elity miasteczka. Willow zamierza to zmienić i tuż po przyjeździe na miejsce próbuje wprowadzić stosowne zmiany, by polepszyć jakość życia matki. Nie powinno to być takie trudne, bo Willow wspierana jest przez ukochanego Thatchera, no...a przynajmniej tak myśli. Budowanie nowego życie utrudnia trochę jej przyrodni brat Linden, który cierpi na zaburzenia psychiczne. Czy Willow uda się osiągnąć zamierzone cele? Zbudować w nowym miejscu trwałe, bezpieczne i szczęśliwe życie?

Dosłownie nie mogłam się doczekać kiedy poznam dalsze losy Willow i jej bliskich. Z przyjemnością przypomniałam sobie część jej historii zawartą w prologu i... iskierka zgasła. Początek książki nużył mnie strasznie. W zasadzie nie działo się nic ciekawego, na domiar złego, Thatcher, którego zapamiętałam jako miłego i uczynnego dżentelmena denerwował mnie swoją postawą od pierwszej kartki! Miałam ochotę wstrząsnąć Willow, by spadły jej klapki z oczu. Niestety nie było to możliwe. Drażnił mnie też rozwlekły opis sytuacji - każde spojrzenie, ruch ręki, powiew wiatru itd. Wiadomo, że opisy pozwalają czytelnikowi łatwiej wyobrazić sobie daną sytuację, ale momentami dosłownie odpływałam. Nie pamiętam czy podobnie było w "Willow", ale nawet jeśli to tam cały czas się coś działo, rozdziały kończyły się tak, że "jeszcze tylko jeden", "ostatni" i gdyby nie to, że człowiek musi jeść, spać i pracować to nie wypuściłabym książki z ręki. Tym razem zdarzało mi się zasnąć przed końcem rozdziału :(

Na szczęście później było już lepiej. Od wizyty Willow w salonie piękności książka interesowała mnie coraz bardziej. Czułam, że autorka szykuje jakąś bombę i wcale nie miałam na myśli tego co wydarzyło się niedługo po zajściu "panny z mokrą głową", bo o tym można było przeczytać na opisie książki znajdującym się na tylnej okładce. Czułam, że nastąpi tragiczny w skutkach zwrot akcji, autorka przecież słynie z takich "niespodzianek". Od tego momentu trudno mi było oderwać się od książki. Niestety do czasu, bo akcja znowu zwolniła i ten stan utrzymał się do końca książki :( Niby była "bomba", ale bardzo przewidywalna, niemal oczywista. Najważniejsze wydarzenia książki zajęły może 100 stron... z 518, więc czują się rozczarowana :(

Zachwycona pierwszą częścią serii o losach rodziny De Beers ("Willow") koniecznie chciałam poznać kontynuację. Przyszło mi na to czekać aż pół roku. Wreszcie książkę mam, czytam i ???

Kim jest Willow przekonałam się czytając pierwszy tom, w którym dziewczyna po śmierci ojca rozwiązuje rodzinne tajemnice. Jeśli ktoś nie czytał jednak "Willow" to nie ma się czym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna genialna, cudowna i niezwykła książka, która przeniosła mnie w przepiękny, romantyczny zakątek pełen rodzinnych tajemnic i... mrocznej przeszłości. To prawdziwa uczta dla czytelnika.

Po nagłym rozpadzie związku, Lena postanawia powrócić do Błękitnych Brzegów, miejsca swojego dzieciństwa. Tam, w uroczym, pachnącym pysznymi wypiekami domku swojej babci, otoczonym wspaniałym ogrodem i malowniczą okolicą kobieta chce wrócić do życiowej równowagi, spojrzeć na siebie i przyszłość z innej perspektywy, uspokoić skołatane nerwy. Miejsce jest naprawdę niezwykłe i idealnie pasuje na wypoczynek, relaks i odzyskanie wewnętrznej harmonii, ale... jest coś jeszcze. Wkrótce po przyjeździe do babci Lena w swoim pokoju odnajduje zaadresowaną do niej kopertę z listem od nieżyjącej już przyjaciółki z dawnych lat. List jest niczym puszka pandory. Jest początkiem odkrycia bardzo bolesnych i mrocznych tajemnic z przeszłości (tak, tak liczba mnoga). Autorka listu - Julia, daje Lenie wybór, kobieta ma do rozwiązania kilka zagadek w drodze do poznania prawdy i tylko od niej zależy czy podejmie się tego wyzwania, które całkowicie może odmienić jej życie.

Książka jest niesamowita! Wszystko w niej jest idealne. Urocze miejsce, które w czytelniku wywoła tęsknotę za utraconym dzieciństwem, spokojem życia w zgodzie z przyrodą i jej pięknem oraz przypomni jak ważna w naszym życiu jest rodzina. Niesamowita opowieść o przeszłości, pełna tajemnic, rodzinnych tragedii, ale i oddania, lojalności, silnych więzi i miłości.

Autorce należą się duże brawa za zbudowanie tak zagmatwanej historii i znalezienie sposobu na stopniowe odkrywanie wszystkich jej sekretów, a także stworzenie postaci z krwi i kości, odczuwających i przeżywających wiele emocji. Wszyscy bohaterowie są "jacyś", każdy z nich jest tu bardzo potrzebny i odgrywa ważną rolę. Umiejscowienie historii w tak cudownym miejscu dodaje jej tajemniczości, wyjątkowości i sprawia, że łatwiej nam zrozumieć bohaterów. Autorka snuje swoją opowieść niby niespiesznie z lekkością, a jednocześnie cały czas jesteśmy o krok bliżej poznania prawdy.

Książka bardzo mi się podobała. Nie spodziewałam się aż takiej petardy! Opis z okładki sugeruje raczej zwykłą obyczajówkę, ale na pewno nie można o niej powiedzieć, że jest zwykła. Polecam gorąco! Cudowna książka!!!

Kolejna genialna, cudowna i niezwykła książka, która przeniosła mnie w przepiękny, romantyczny zakątek pełen rodzinnych tajemnic i... mrocznej przeszłości. To prawdziwa uczta dla czytelnika.

Po nagłym rozpadzie związku, Lena postanawia powrócić do Błękitnych Brzegów, miejsca swojego dzieciństwa. Tam, w uroczym, pachnącym pysznymi wypiekami domku swojej babci, otoczonym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najwspanialsza, fenomenalna, doskonała, idealna, cudowna, genialna, obłędna, fantastyczna, rewelacyjna, wspaniała - nie wiem jak jeszcze można określić najlepszą powieść obyczajową. Czy powinnam pisać coś więcej? W zasadzie nie musiałabym, ale spróbuję, choć żadne więcej słowa w pełni nie oddają mojego zachwytu nad książką.

Nie chcę zdradzać ani słowa o fabule powieści, bo samodzielne odkrywanie jej krok po kroku jest jak prawdziwa uczta. Każde słowo, każda postać i każde zdarzenie jest tu niezwykle ważne. W książce nie ma ani jednego zbędnego słowa. Treść jest dopracowana w najdrobniejszym szczególe. Autorka stworzyła przepiękną historię o prawdziwej przyjaźni i miłości.

To opowieść, z którą nie mamy ochoty się rozstać, bohaterowie są nam niezwykle bliscy i żywo uczestniczymy we wszystkich wydarzeniach, zarówno tych teraźniejszych, jak i z przeszłości. Czytając książkę walczyłam ze sobą - z jednej strony chciałam jak najszybciej poznać historię Anny i Stefanii oraz przekonać się jak potoczy się życie Zosi, z drugiej strony chciałam jak najdłużej cieszyć się książką i każdym zapisanym w niej zdaniem. Bardzo dobrze czułam się w willi Dworaka, miło spędzałam czas z Zosią i Szymonem, cieszyłam się opowieściami Andrzeja i spacerowałam po lesie kontemplując jego magiczną atmosferę - gdy przeczytacie książkę, będziecie dokładnie wiedzieć o czym piszę.

Przepiękna książka, która pokazuje, że wszystko co nam się w życiu przytrafia jest "po coś", to co wydaje się przypadkiem, niekoniecznie tym właśnie jest. Los zapisuje na swych kartach scenariusz naszego życia na długo przedtem zanim wypełnią się wszystkie jego punkty. To daje czytelnikom nadzieję, że nawet to złe, może być początkiem dobrego. W moim sercu ta książka na pewno będzie miała specjalne miejsce i chętnie do niej wrócę.

Wszystko co napisałam to stanowczo za mało. Bardzo bym chciała, żeby tę książkę przeczytał każdy kto tutaj zagląda, bez względu na płeć. To oczywiście książka bardzo kobieca, pełna emocji, wzruszeń i sentymentów, ale mężczyznom na pewno pozwoli zrozumieć co jest dla nas ważne i a być może uświadomi, co dla nich w życiu powinno być najważniejsze. Genialna książka!

Cieszę się, że Magda Witkiewicz jest pisarką, stale nas zaskakuje. Sprawia, że czujemy się silniejsze, potrzebniejsze, bardziej świadome swojej wartości i... szczęśliwsze! Dziękuję! Jestem zachwycona!

Najwspanialsza, fenomenalna, doskonała, idealna, cudowna, genialna, obłędna, fantastyczna, rewelacyjna, wspaniała - nie wiem jak jeszcze można określić najlepszą powieść obyczajową. Czy powinnam pisać coś więcej? W zasadzie nie musiałabym, ale spróbuję, choć żadne więcej słowa w pełni nie oddają mojego zachwytu nad książką.

Nie chcę zdradzać ani słowa o fabule...

więcej Pokaż mimo to