-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2018-06-17
2015-12-20
Jedna decyzja, jeden wybór i już nic nie jest takie samo. Machina ruszyła, nie sposób jej zatrzymać, wszystko się zmienia. Nasz los jest nie ugięty, jak już coś sobie zaplanuje, to nie ma zmiłuj i nawet gdybyśmy próbowali zmienić bieg zdarzeń, to i tak już na nic nie mamy wpływu...
Ada, decydując o tym by zapisać swoją trzyletnią, niepełnosprawną córeczkę do elitarnego, prywatnego przedszkola dla bogaczy nawet nie sądziła, że ta jedna decyzja tak wiele zmieni w jej życiu. Już pierwszego dnia na Adę czeka w przedszkolu kilka "niespodzianek". Cóż... wcale się nie dziwię, że bohaterka niespodzianek nie lubi... Od tego dnia kobietę czeka wiele zmian. Nowy szef (i to jaki!), nowe przyjaźnie (czy aby na pewno?) i powrót skruszonego męża (powrót?) to nie wszystko! Ada jest dość uparta, buńczuczna i nie ma najłatwiejszego charakterku, dlatego też nie najlepiej radzi sobie z nowymi znajomościami, a ze względu na wymienione cechy nie potrafi też należycie korzystać ze wsparcia matki, która tak naprawdę jest jej prawdziwą opoką. W ciągu trzech miesięcy życie Ady stanęło na głowie i fiknęło kilka koziołków. Czy bohaterka wyjdzie z tego bez szwanku? A może obita i pokaleczona? Czy ktoś wyciągnie do niej rękę? Jedno jest pewne... rzeczy nie zawsze są takie, jakimi je widzimy!
Decyzje życiowe Ady mogłabym porównać do jajka z niespodzianką, bo tak naprawdę, obojętnie jakiego wyboru dokona bohaterka, nigdy nie wie co będzie w środku niespodzianki, a więc jakie przyjdzie jej ponieść konsekwencje. Zwykle jesteśmy w stanie przewidzieć co przyniesie los, ale los Ady jest bardzo przewrotny i chyba obojętnie co Ada wybierze, to on i tak postawi na swoim.
Na książkę miałam ochotę od kilku miesięcy, gdy tylko pojawiła się w zapowiedziach. Co ciekawe gdy trafiła wreszcie na moją półkę, nie rzuciłam wszystkiego, nie zgłębiłam lektury od razu. Czy to dobrze? Chyba tak... bo gdyby nie wyzwanie "Gra w kolory" to po kilku stronach rzuciłabym książkę w kąt. Na szczęście tego nie zrobiłam. Musiałam jednak czekać 100 stron, aż książka się rozwinie, wątek wciągnie i... choć częściowo zrozumiem bohaterkę. Początkowo nie mogłam jej znieść! Denerwowała mnie tym jak traktowała matkę, no i tym, że choć niby były blisko, to Ada ciągle miała przed nią jakieś tajemnice (i nie mam tu na myśli kota w piwnicy w dzieciństwie Ady). Jej matka zasługiwała na dużo więcej, a mam wrażenie, że często była traktowana jak "zawalidroga", jak ktoś kto na niczym się nie zna, i nie wie niczego o świecie. Chyba teraz rozumiecie dlaczego nie polubiłam Ady. Może przez pryzmat jej relacji z matką patrzyłam później na jej kontakty z innymi... No, ale minęło. Moje uprzedzenie w końcu zniknęło, a może po prostu chciałam lepiej poznać Adama... Wtedy też akcja książki mocno przyspieszyła. Pojawiło się kilka nowych wątków, które łączyły się ze sobą na różnych płaszczyznach i zrobiło się naprawdę ciekawie. Oczywiście cała ta historia nigdy nie mogłaby się wydarzyć, i choć wprost nie jest zbytnio cukierkowa, to i tak od początku wiadomo, że zmierza ku dobremu. Nawet gdyby jednak gdzieś kiedyś zdarzyło się, że żyje sobie taka Ada, to w Adama nie uwierzę. Toż to chodzący ideał, bez najmniejszej skazy!
Ta cała nierealność zdarzeń i postaci, w dodatku ze szczęśliwym zakończeniem sprawia, że książka w moich wspomnieniach będzie tylko kolejnym czytadłem, który choć pozostawi miłe wspomnienia (czytanie reszty książki sprawiło mi naprawdę dużo przyjemności), to nie zostawi w mojej głowie żadnych trwałych śladów.
Jedna decyzja, jeden wybór i już nic nie jest takie samo. Machina ruszyła, nie sposób jej zatrzymać, wszystko się zmienia. Nasz los jest nie ugięty, jak już coś sobie zaplanuje, to nie ma zmiłuj i nawet gdybyśmy próbowali zmienić bieg zdarzeń, to i tak już na nic nie mamy wpływu...
Ada, decydując o tym by zapisać swoją trzyletnią, niepełnosprawną córeczkę do elitarnego,...
Często marzymy o sławie, podróżach, bogactwie, niewyobrażalnych pieniądzach, ale w obliczu zagrożenia życia, to co wydawało nam się szczytem, jest jedynie miłym dodatkiem. Wcale nie tak ważnym w kontekście zdarzeń, w których się znaleźliśmy. Co więc ważne jest w życiu? Miłość, przyjaźń, rodzina? - a może wystarczy poczucie stabilizacji, spokoju i bezpieczeństwa? W tej materii jest to sprawa indywidualna. Jedno jest pewne - każdy ma prawo marzyć!
Klaudia, dziewczyna bardzo pokrzywdzona przez najbliższych, w dniu swoich osiemnastych urodzin postanawia uciec i zacząć żyć od nowa, z czystą kartą. Trafia do Białołęki, gdzie czeka na nią stara, rozpadająca się chatka ze stajnią i zarośniętym ogrodem. Tam poznaje Kamila, równie poharatanego przez życie, niewiele starszego chłopaka. Niemal od pierwszego spotkania ta dwójka bohaterów próbuje ruszyć do przodu, zostawiając za sobą przykre wspomnienia, złe doświadczenia i tragedie, których doznali. Czy im się uda? Czy będą mogli sobie zaufać, choć wcześniej zawiodło ich aż tyle osób, a zło ciągle czai się gdzieś obok?
Książkę czytałam dość długo, bo... Hmmm.... najpierw spodobały mi się wątki/losy Klaudii i Kamila, bo były niespotykane, a przynajmniej dla mnie takie tematy to nowość w literaturze. Niestety później powiało nudą, bo bohaterowie ciągle się na siebie obrażali i godzili. To było denerwujące i zniechęcające, więc wymyślałam różne inne zajęcia, które były przyjemniejsze od czytania. Jest to jednak książka pożyczona, więc wypadało ją skończyć, poza tym... ma zieloną okładkę i pasuje do wyzwania, więc zawzięłam się w sobie i dzisiaj doczytałam do końca. I??? Muszę przyznać, że Autorka bardzo mnie zaskoczyła! Choć "wyśpiewanie marzeń" było dla mnie mocno naciągane to... zakończenie mega mnie zaskoczyło! Właściwie to w finale nie mogłam się oderwać i czułam się jakbym czytała jakiś dobry kryminał, bo podobnie odczuwałam napięcie :) Swym zakończeniem książka sporo zyskała na ocenie i patrząc na nią, jako całość też oceniam ją lepiej niż w trakcie lektury. Właściwie, choć minęło kilka godzin od kiedy odłożyłam książkę, to ciągle jestem pod wrażeniem. Nie sądziłam, że przy tylu książkach, które czytałam, ktoś jest w stanie mnie tak bardzo zadziwić i zafundować tak ekscytujące zakończenie. Decyzja Klaudii mnie przeraziła i zaskoczyła. Nie sądziłam, iż wymierzona w bohaterów intryga może doprowadzić do tak dramatycznych skutków. Jestem pod wrażeniem! Mocny, niespodziewany finał opowieści całkowicie zmienia obraz całej książki i łagodzi wszystkie wcześniejsze negatywne myśli o powieści. Polecam!
P.S. Pomijając postać doktora Maszewskiego, to gdybym na swej drodze spotkała Darię, to bym jej nogi z d.... wiecie co! A czy ja dobrze pamiętam? Tymoteusz Stern był mężem Julii Stern z serii Kwiatowej?
Często marzymy o sławie, podróżach, bogactwie, niewyobrażalnych pieniądzach, ale w obliczu zagrożenia życia, to co wydawało nam się szczytem, jest jedynie miłym dodatkiem. Wcale nie tak ważnym w kontekście zdarzeń, w których się znaleźliśmy. Co więc ważne jest w życiu? Miłość, przyjaźń, rodzina? - a może wystarczy poczucie stabilizacji, spokoju i bezpieczeństwa? W tej...
więcej Pokaż mimo to