-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać3
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant2
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2017-12-24
2009
2017-12-17
Nigdy wcześniej nie czytałam Christensena i dlatego długo podchodziłam do tej książki. Ale w końcu przyszedł na nią czas. I jakże byłam uradowana, gdy zaczęłam ją czytać i poczułam, że w końcu w tym roku trafiłam na naprawdę świetną książkę, gdyż jakoś w tym roku średnio wypadało większość co brałam w rękę. Skojarzyła mi się ta książka mocno z „Magiczne lata” Roberta McCammona. Jednak tam chłopcy żyli więcej na krawędzi wyobraźni, ale przez co bardziej realistycznie, bo normalnie, bez narkotyków, pijaństwa i tego wszelkiego dziadostwa niszczącego życie. Książka o sile przyjaźni chłopców ze szkolnych lat podstawówki, aż do początków dorosłości, gdzie książka się kończy. Żyją w okresie Beatlesów, są ich bezwzględnymi fanami na swój sposób. To mnie nie poniosło na tej fali, gdyż o Beatlesach wiem nie za wiele, więc wymieniane kawałki i tytułu nic mi nie mówiły. Nie mniej, niczemu to nie szkodziło. Historia toczy się przez dzieje 4 chłopców, mimo że niecierpię wszelkich uzależnień i żal mnie brał, gdy książka zaczęła przechodzić na tory ciągu narkotyczno, pijackiego i strasznego lenistwa, to książka mi przez to jakoś nie zbrzydła, a może już nie była tak świetna jak z początku. Bo wolałbym, by akcja była jak na początku, młodzi chłopcy i rzeczy zakazane, ale żyjący w swej naiwności i wieku, nie ważą się przed niektórymi rzeczami. Podobała mi się ta przyjaźń, ta więź, mimo że rozchodziła się przez lata, każdy różnił się od siebie. Ale i tak pozostawali jednością, mogli na siebie liczyć, co można szczególnie zauważyć pod koniec książki, około 200 stron do końca. Sam koniec, ostatni rozdział, zaskoczył mnie niemożliwie. Pojawił się z nikąd. Jednak takie właśnie zakończeni, było najlepszym zakończeniem tej książki. Niektórym ta książka mocno nie przypada do gusty i owszem, może czasem nieco nuży, jednak nie odczuwałam jakiegoś strasznego znudzenia, czy odczucia, że co ja w ogóle czytam. Nie. Moim zdaniem książka jest treściwa, choć nie koniecznie "smaczna" z powodu rozległości patologii, która się tam pojawia. Nie każdemu to leży, mi też nie. Jednak mnie ta książka urzekła od początku, mimo wszystko.
Nigdy wcześniej nie czytałam Christensena i dlatego długo podchodziłam do tej książki. Ale w końcu przyszedł na nią czas. I jakże byłam uradowana, gdy zaczęłam ją czytać i poczułam, że w końcu w tym roku trafiłam na naprawdę świetną książkę, gdyż jakoś w tym roku średnio wypadało większość co brałam w rękę. Skojarzyła mi się ta książka mocno z „Magiczne lata” Roberta...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-25
Kiedyś dawno temu, obejrzałam film, niecały - w każdym razie akcja nie była mi obca. Książka niedługa, ale też niezbyt mnie porwała. Nie lubię twórczości Kinga i dziwi mnie jak ktoś może uwielbiać książki, które on pisze. Nadają się na przeniesienie ich na ekran, ale z czytaniem tego jest gorzej. W każdym razie, na pewno cała akcja trzymała się znacznie mocniej "kupy", niż te książki z ostatnich Kinga, kiedy jeszcze nie skończyły mu się pomysły, po napisaniu kilometrów tych czytadeł. Z nudów można przeczytać, ale żeby to była pozycja jakaś godna przeczytania, to tego nie powiem.
Kiedyś dawno temu, obejrzałam film, niecały - w każdym razie akcja nie była mi obca. Książka niedługa, ale też niezbyt mnie porwała. Nie lubię twórczości Kinga i dziwi mnie jak ktoś może uwielbiać książki, które on pisze. Nadają się na przeniesienie ich na ekran, ale z czytaniem tego jest gorzej. W każdym razie, na pewno cała akcja trzymała się znacznie mocniej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-11-23
Szczerze mówiąc nudna jak flaki z olejem. Akcja dziwna, poplątana, a niektóre momenty tak bezsensowne, że nie rozumiałam ich racji bytu. Postaci stanowczy nadmiar, że człowiek aż się gubił przy kolejnym nazwisku. W dodatku, osobowości bohaterów mnie irytowały. No cóż dodać więcej - mało ciekawa i ciężka do ogarnięcia sensu ku czemu cały pomysł na tą książkę zmierzał.
Szczerze mówiąc nudna jak flaki z olejem. Akcja dziwna, poplątana, a niektóre momenty tak bezsensowne, że nie rozumiałam ich racji bytu. Postaci stanowczy nadmiar, że człowiek aż się gubił przy kolejnym nazwisku. W dodatku, osobowości bohaterów mnie irytowały. No cóż dodać więcej - mało ciekawa i ciężka do ogarnięcia sensu ku czemu cały pomysł na tą książkę zmierzał.
Pokaż mimo to2017-11-13
Książka mi się podobała, jak zwykle czytana z pewną nostalgią. Jednak uważam, że obie części o "Orbitralnym spisku" spokojnie można by zmieścić, w jednej nieco grubszej książce. Szczególnie, że w poprzedniej części akcja bardzo powoli i dość słabo się rozwijała - była jakby jednym wiekim wstępem. Za to w tej książce wiele wątków ciągnęło się strasznie długo, niepotrzebnie przeciągane, trochę do granic wytrzymałości i już nie wyglądało to żartobliwie. Dajmy na to wątek przy sprawdzaniu pracowni biologicznej przez komicję do uzyskania certyfikatu - o matko, ileż można. Po 3 razie, przestałam czytać ten wątek, ogarniała wzrokiem tylko całość, czy rzeczywiście 95% jest słowo w słowo. Oczywiście coraz bardziej doskwiera mi z książki na książkę, krótki przedział czasowy całej akcji, do długości książki. Nie mniej jednak, sentyment do tej serii mam tak duży, że nawet teraz, gdy kolejne części czytam po raz pierwszy, tak czy inaczej ogólne wrażenie jest pozytywne.
Książka mi się podobała, jak zwykle czytana z pewną nostalgią. Jednak uważam, że obie części o "Orbitralnym spisku" spokojnie można by zmieścić, w jednej nieco grubszej książce. Szczególnie, że w poprzedniej części akcja bardzo powoli i dość słabo się rozwijała - była jakby jednym wiekim wstępem. Za to w tej książce wiele wątków ciągnęło się strasznie długo, niepotrzebnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-31
Każdy kto pokochał "Cień wiatru", czekał z utęsknieniem na ostatnią część serii. "Więzień nieba" mnie nie zachwycił, tutaj miałam duże nadzieje. Ale niestety od samego początku coś mi nie pasowało. Poczytałam inne opinie o tej książce, by przekonać się czy mi się coś przypadkiem nie zdaje, co do tych moich negatywnych odczuć. Niestety nie - nie tylko ja się zawiodłam. Otóż po pierwsze, gdy uwielbiam książki grubości cegieł, tak ta moim zdaniem jest stanowczo za długa, conajmniej o 150 stron. Spokojnie tą ilośc można by przydzielić poprzedniemu tomowi, bo aż się o to prosiło. A ostatnie 100 stron mnie okropnie męczyło. Druga rzecz, to fakt, że ta książka to nie powieść, a kryminał i to niestety mocno poplątany, bo gdy "zagadka się wyjaśnia", to w zasadzie nic z tego nie wynika. W ogóle odnosiłam wrażenie, że tutaj było za dużo wszystkiego, a jednocześnie za mało. Za dużo ckliwości i cukierkowych uczuć, naraz skrajna brutalność, tajemniczość do bólu itp. W dodatku nie mogłam się pozbyć wrażenia, że sam styl Zafona, przeszedł już w takie apogeum anegdot, synonimów, aforyzmów i Bóg wie jeszcze czego, że o normalne zdanie już ciężko - przestylizowanie momentami tak mocne, że aż karykaturalne. Kolejna rzecz, to nieco się pogubiłam, szczególnie pod koniec, gdy wyszła idea, że Julian Sempere spisał tę sagę o Cmentarzu, pod nazwiskiem Caraxa. Szczególnie, że autor chyba za bardzo wczuł się we wplątywanie to do takiego stopnia w książkę, że mamy wrażenie jakby sam zagubił się pośród treści - naprawdę przestaje się czuć, że to działo Zafona, a... nie wiadomo czyje. Postaci tak naprawdę dobrze nie poznaliśmy, mimo że są cały czas obecne. W dodatku, moim zdaniem nieco przerysowane jest już to, że dzieci w tej książce nie bawią się zabawkami, tylko i wyłącznie lubią książki. Wspaniale, ale nie przerysowywujmy tego do takiego stopnia. Każdy ma swoją ulubioną "zabawkę" jako dziecko i może to być zwykły kamień, szkatułka lub jakaś dziwna rzecz, ale nikt nie żyje tylko i wyłącznie samymi książkami, nawet największy miłośnik literatury. Wszystko to przychodzi mi stwierdzić z ogromnym bólem serca, bo "Cień wiatru" to legenda i klasyk naszych czasów, ale niestety zakończenie tej serii nie wyszło zbyt dobrze. Czego okropnie żałuję, ale mnie to wszystko nie porwało i nie zachwyciło.
Każdy kto pokochał "Cień wiatru", czekał z utęsknieniem na ostatnią część serii. "Więzień nieba" mnie nie zachwycił, tutaj miałam duże nadzieje. Ale niestety od samego początku coś mi nie pasowało. Poczytałam inne opinie o tej książce, by przekonać się czy mi się coś przypadkiem nie zdaje, co do tych moich negatywnych odczuć. Niestety nie - nie tylko ja się zawiodłam. Otóż...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-27
Przy tych książkach zawsze miło spędza się czas. Ta część jednak nie porwała mnie jak poprzednie. Lekka irytacja we mnie narasta, że 2 pierwsze części serii obejmowały duży wycinek czasu, a każda kolejna książka zaczyna skupiać się na czasie zawartym coraz to krótszym, aż do kilku tygodni. Nie mniej jednak, mam sentyment do tamtych czasów, więc tak czy inaczej z wielką ochotą sięgam po kolejne części. Plus taki, że ta książka była dość krótka i szybko się ją czytało.
Przy tych książkach zawsze miło spędza się czas. Ta część jednak nie porwała mnie jak poprzednie. Lekka irytacja we mnie narasta, że 2 pierwsze części serii obejmowały duży wycinek czasu, a każda kolejna książka zaczyna skupiać się na czasie zawartym coraz to krótszym, aż do kilku tygodni. Nie mniej jednak, mam sentyment do tamtych czasów, więc tak czy inaczej z wielką...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-17
Jest to niecodzienna książka, tym bardziej tak inna od literatury hiszpańskiej. Jest niezwykle ciekawa, jednak czyta się ją naprawdę bardzo długo, końcówka zaś strasznie męczy, mimo że tam znajdujemy odpowiedź na treść całej książki. Ciężko wyczuć przez 3/4 treści do czego ma nas ta przedziwna historia zaprowadzić, a dotarcie do końca jest naprawdę męczące. Mimo tego, że styl pisarski jest jak najbardziej hiszpański, język, przemyślenia i opisy, tak historia jest specyficzna bo dzieje się w miejscu, którego całkiem nie ma, jest wymyślone i samo w sobie, nawet dla bohaterów książki abstrakcyjne. A to się zazwyczaj w literaturze hiszpańskiej nie zdarza. Może dlatego ta książka momentami wymaga tyle cierpliwości. Nie mniej, podobała mi się, jednak najbardziej podobały mi się wątki, nie główne, z akcją na wyspie, a z wcześniejszego życia lub przemyślenia Johna. Jakoś było to bardziej namacalne. Jedynie poza tym, nieco irytującą rzeczą, był fakt mnogości roślin i zwierząt wymienianych i istotnych z nazwy, które kompletnie mi nic nie mówiły, w związku z czym, często musiałam sprawdzać jak to coś wygląda. Cóż więcej powiedzieć, trzeba przeczytać by stwierdzić, bo jest to książka całkiem inna. Niby realna, jak zwyczajna powieść, bo bohaterowie sami nie rozumieją fantastyczności i dziwności wyspy, na której znaleźli się nie z własne woli, jednocześnie fantastyczna, z racji nieokreślenia istoty, miejsca i sensu istnienia tej dziwnej wyspy oraz tego co i dlaczego się na niej dzieje. Niektórych bohaterów się lubi , jak Wade, inni irytują jak Syra, innych się nienawidzi, a jeszcze inny są nam obcy, nieistotni. To też z początku gubi, mnogość nazwisk i ludzi, przytłacza, powoduje że człowiek się gubi, nie wie jak ważne są te nazwiska, czy musi od razu wszystkie zapamiętać, by wiedzieć co się będzie dalej działo. Tak czy inaczej, to dobra książka, tylko nie jest łatwa, a ilość stron, zazwyczaj dla mnie błaha, tu męczyła.
Jest to niecodzienna książka, tym bardziej tak inna od literatury hiszpańskiej. Jest niezwykle ciekawa, jednak czyta się ją naprawdę bardzo długo, końcówka zaś strasznie męczy, mimo że tam znajdujemy odpowiedź na treść całej książki. Ciężko wyczuć przez 3/4 treści do czego ma nas ta przedziwna historia zaprowadzić, a dotarcie do końca jest naprawdę męczące. Mimo tego, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-27
Nie spodziewałam się po tej książce cudów, ale przyznam szczerze, że gdybym nie wiedziała, że jest to kontynuacja napisana przez innego autora, to pewnie bym nie się nawet nie domyśliła. No, ale ponieważ tak nie jest, można zauważyć wiele różnic. Jednak ogólnie tak na to patrząc wyszło dobrze, lepiej niż się tak naprawdę spodziewałam. Na pewno książka jak dla mnie była za krótka, początek zbyt rozbudowany w stosunku do końca książki, której zakończenie było wręcz niepokojąco błyskawiczne. Momentami gubiłam się w "wyjaśnieniach" i ogólnie odczuwało się lekki brak ogarnięcia tego wszystkiego, trochę odbieganie od istotnych rzecz dla innych, niepotrzebnych szczegółów. Irytowało mnie, że w tej książce, autor wykreował Lisbeth na jakąś niewieścią damę, dla której co drugi traci głowę lub nieustannie o niej myśli. To, moim zdaniem zbytnio odbiega od jej obrazu w oryginalnej części serii. Jest tutaj wiele niedociągnięć, dla tych którzy czytali serię, widzą te różnice i na pewno im przeszkadzają, ale zaskakująco wyszło to dobrze i można to z ciekawością przeczytać.
Nie spodziewałam się po tej książce cudów, ale przyznam szczerze, że gdybym nie wiedziała, że jest to kontynuacja napisana przez innego autora, to pewnie bym nie się nawet nie domyśliła. No, ale ponieważ tak nie jest, można zauważyć wiele różnic. Jednak ogólnie tak na to patrząc wyszło dobrze, lepiej niż się tak naprawdę spodziewałam. Na pewno książka jak dla mnie była za...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-18
Nawet nie wiem jak ocenić tą książkę. Poprzednie 2 części dało się jakoś czytać, mimo że pełne były banałów i cała schematyczna, czytało się jednak szybko. Ta się ciągnie bez sensu niemalże kilometrami, przewidywalna do bólu od pierwszej strony. Langdon w tej części z profesora i znawcy tematu, moim zdaniem zmienia się w jakiegoś idiotę i przygłupa, takie odniosłam wrażenie. Męczyłam tą książkę strasznie długo, nie wiem jak ją zniosłam i przebrnęłam, bo jest okropnie nudna i nie trzyma się w ogóle kupy ta cała koncepcja. Beznadzieja w skrócie i strata czasu, ale złe książki też trzeba czytać by wiedzieć, że właśnie tak wyglądają złe książki.
Nawet nie wiem jak ocenić tą książkę. Poprzednie 2 części dało się jakoś czytać, mimo że pełne były banałów i cała schematyczna, czytało się jednak szybko. Ta się ciągnie bez sensu niemalże kilometrami, przewidywalna do bólu od pierwszej strony. Langdon w tej części z profesora i znawcy tematu, moim zdaniem zmienia się w jakiegoś idiotę i przygłupa, takie odniosłam...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-28
Jak głośno było o tej książce zanim jeszcze nastąpiła premiera. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu będę mogła ją przeczytać. No i tak po 1/3 książki stwierdziłam, że jeszcze chyba nie dotarłam do tej cudownej treści, albo jej tu w ogóle nie ma. Moim zdaniem książka jest okropnie przeciętna, aż do bólu. Mam wrażenie, że jest tu pełno pompatyzmu i infantylności. Myślę, że tematem książka miała nadrobić wszystko, a mianowicie brak umiejętności pisania w sposób ciekawy. Momentami naprawdę mocno przysypiałam nad tą książką. A podobał mi się w niej tylko i wyłącznie jeden moment - o młodym studencie wykopującym ciała z cmentarzy - co też, szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia jak miało odnosić się do reszty treści książki. Chaos, nuda i przeciętność. Język w ogóle nie porywa, dosadne określenia śmieszą naiwnością zamiast być dosadnymi. Naprawdę nie wiem co ludzie widzą w tej książce. Może nie było jeszcze zbyt wielu dzieł o problemie niewolnictwa, ale to nie oznacza, że pierwszą taką książkę trzeba obsypać nagrodami, za nic. Całe 370 stron odnosiłam wrażenie przyrostu formy nad treścią, a mianowicie użycie słowa "kolorowi", stało się dla mnie bardziej obelżywe przez tą książkę niż w normalnym świecie. Mam straszny problem z tym, że ludzie innych różnych raz tak bardzo muszą podkreślać, że są tej rasy, że się tego nie wstydzą, jakby normalnemu człowiekowi robiło to różnicę w kontaktach z drugim człowiekiem, kto jakiej jest rasy. No, jakby nie patrzeć o tym jest ta książka, ale świat naprawdę wpędza się ze skrajności w skrajność. A książka ta nie przedstawia niczego szczególnego moim zdaniem. Cała ucieczka bohaterów, wydaje się nijaka, nie czuć tych szalonych i targającymi nich emocji. Płaskie i bezosobowe, bez wyrazu, nudne. Serio, nie wiem skąd ten zwał nagród i splendoru nad tym tworem literatury. Czuję się oszukana.
Jak głośno było o tej książce zanim jeszcze nastąpiła premiera. Nie mogłam się doczekać, aż w końcu będę mogła ją przeczytać. No i tak po 1/3 książki stwierdziłam, że jeszcze chyba nie dotarłam do tej cudownej treści, albo jej tu w ogóle nie ma. Moim zdaniem książka jest okropnie przeciętna, aż do bólu. Mam wrażenie, że jest tu pełno pompatyzmu i infantylności. Myślę, że...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-15
Już od dawna chciałam przeczytać tą książkę i w końcu wpadła mi w ręce w bibliotece. Zastanawiam się dlaczego ta książka jest tak naprawdę, mało popularna. Pomimo dosadnego języka, często zbyt wulgarnego, książka jest naprawdę dobra i niezwykle śmieszna, za sprawą tego właśnie ciętego języka. Nie można chyba polubić bohaterów tej historii, gdyż wszyscy są postaciami skrajnymi, dziwnie żyjącymi, za pan brat z nałogami i tylko się staczają. Ale mimo tej patologii, która przelewa się jak hektolitry alkoholu, czyta się szybko i przyjemnie. Można poznać realia pracy listonosza w latach '60 w USA. I przez pierwsze pół książki można naprawdę ubawić się do łez. Wystarczy jedno zdanie i pokładałam się ze śmiechu. A to duża umiejętność przy książce o takiej treści, bo dzięki temu zyskuje sympatię zamiast odczuwać sam niesmak.
Już od dawna chciałam przeczytać tą książkę i w końcu wpadła mi w ręce w bibliotece. Zastanawiam się dlaczego ta książka jest tak naprawdę, mało popularna. Pomimo dosadnego języka, często zbyt wulgarnego, książka jest naprawdę dobra i niezwykle śmieszna, za sprawą tego właśnie ciętego języka. Nie można chyba polubić bohaterów tej historii, gdyż wszyscy są postaciami...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-09
Ta książka leżała na półce kilka lat, zanim po nią sięgnęłam. I przyznam, ze jestem niezwykle zawiedziona. Myślałam, ze będzie to cudowna kontynuacja "Cienia wiatru" i "Gry anioła", podczas gdy historia te jest jakby uzupełnieniem, wyjaśnieniem pewnych kwestii z poprzednich książek. Co było bardzo mało satysfakcjonujące, szczerze mówiąc nawet mało porywające i mało ciekawe. Czytało się to szybko, bo tak też była książka napisana - akcja była mało porywająca i niezwykle szybka. Scena za sceną i już jesteśmy 7 rozdziałów dalej, bo takiej długości były rozdziały. Było mi przykro, że ta książka jak tak uboga w to wszystko, co oczarowało mnie w poprzednich częściach. Ta cała książka, spokojnie mogłaby być dopisana do którejś z wcześniejszych lub stanowić sam początek 3 razy grubszej książki. Niestety tak nie było i ubolewam. Ciekawie dowiedzieć się co działa się wcześniej i później z bohaterami Cmentarza Zapomnianych Książek, jednak nie było to spotkanie pełne satysfakcji.
Ta książka leżała na półce kilka lat, zanim po nią sięgnęłam. I przyznam, ze jestem niezwykle zawiedziona. Myślałam, ze będzie to cudowna kontynuacja "Cienia wiatru" i "Gry anioła", podczas gdy historia te jest jakby uzupełnieniem, wyjaśnieniem pewnych kwestii z poprzednich książek. Co było bardzo mało satysfakcjonujące, szczerze mówiąc nawet mało porywające i mało ciekawe....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-21
Kupiłam tę książkę zaraz po premierze i dopiero po całych 2 latach po nią sięgnęłam by ją przeczytać - nigdy wcześniej jeszcze nie nadszedł na nią czas. Może to za sprawą początku, który czytałam z raz czy dwa i wydawał mi się mało zachęcający. Tak, początek jest dziwny, ma się wrażenie, że nie wiadomo kompletnie o co chodzi, że jest nieco oderwany od historii. Ale początek wyjaśnia się całkowicie, ale w dalszej części, więcej niż połowa książki. Uwielbiam Cabre za to, że groteskowość i obsceniczność zachowań i absurdalność przemyśleń bohaterów i przeróżnych scen - umie to przedstawić i opisać w takich słowach, że człowiek nie czuje zgorszenia w tych dziesiątkach przekleństw, że każde słowo jest odpowiednie i na swoim miejscu mimo, że to zwykłe i mocne przekleństwo. To jest umiejętność posługiwania się słowem, bycie prawdziwym pisarzem - używanie wszystkich słów jako narzędzia, którego nie należy się bać i umieć to tak przedstawić by nie wydawało się perwersyjne. Jest to sztuka, bo wielu "pisarzy" używając lżejszych przekleństw czy seksualnych określeń liczy na rumieniec czytelnika, bądź pochłanianie książki z żądzy dostarczenia sobie jakiejś uciechy i niezdrowego zadowolenia. Cabre sięga po każde słowo umiejętnie i z wyrafinowaniem. Przyznam, że zbrakło mi tutaj trochę atmosfery Barcelony. Opisane są raczej "zwyczaje" panujące w tamtych czasach, czyli głównie rozpusta i zgorszenie. Samo miasto ukazane było raptem w kilku placach i ulicach, które za wiele mi nie zobrazowały. Jednak bardzo dobrze przestawiona jest postać Jaśnie pana - nie da się go polubić, za żadne skarby - i tak właśnie ma być. Jest to postać negatywna, tylko ukryta za "praworządnym" stanowiskiem, fasadą majątku i własnej dumy. To naprawdę bardzo dobra książka, ale myślę że nie dla każdego - dla tych, którzy rozumieją tego typu język.
Kupiłam tę książkę zaraz po premierze i dopiero po całych 2 latach po nią sięgnęłam by ją przeczytać - nigdy wcześniej jeszcze nie nadszedł na nią czas. Może to za sprawą początku, który czytałam z raz czy dwa i wydawał mi się mało zachęcający. Tak, początek jest dziwny, ma się wrażenie, że nie wiadomo kompletnie o co chodzi, że jest nieco oderwany od historii. Ale początek...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-18
To moje drugie podejście do tej książki, tym razem udało mi się przeczytać do końca, a nie tylko kilka pierwszych stron. Jest to historia tak bardzo nietypowa dla twórczości Murakamiego, bo wydaje się całkiem normalna, nie ma tu nierealnego świata, co jest dla Murakamiego nietypowe. Jednak ta książka była dla mnie trochę ciężka, bohaterowie jakoś do mnie nie przemawiali, mimo że targały nimi silne emocje, to wydawali mi się jacyś nijacy. Nikt w tej historii, nie umiał określić swych uczuć, co pchało ich do samobójstwa. Nie zostawiając listu, nie wyjaśniali nikomu swoich żali. Jednak nie podobała mi się ta książka tak bardzo jak inne utwory autora. Za bardzo była poplątana i trudna do zrozumienia emocji bohaterów, mimo swej zwyczajnej fabuły - o życiu, miłości i młodości. Nie jestem pewna czy wiem o co dokładnie w tej książce chodziło. Warta przeczytania, tak czy inaczej.
To moje drugie podejście do tej książki, tym razem udało mi się przeczytać do końca, a nie tylko kilka pierwszych stron. Jest to historia tak bardzo nietypowa dla twórczości Murakamiego, bo wydaje się całkiem normalna, nie ma tu nierealnego świata, co jest dla Murakamiego nietypowe. Jednak ta książka była dla mnie trochę ciężka, bohaterowie jakoś do mnie nie przemawiali,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-12
Ta książka książka leżała u mnie na półce półtora roku, zanim w końcu przeszedł na nią czas. Ogólnie rzecz biorąc książka jest ciekawa, ale nie aż tak by mi się bardzo spodobała. Na pewno "Blackout" był tysiąc razy lepszy i dużo lepiej potrafił na mnie oddziaływać emocjonalnie. Tutaj jakoś nie potrafiło to wszystko do mnie przemówić, ponieważ nawet jak nie chcemy takiej wizji przyszłości, to prędzej czy później, w mniejszym stopniu możemy się takiej wizji spodziewać. Oczywiście jestem temu przeciwna, bo myśl że jakiś algorytm napisany przez kogoś czy maszynę, miałby mi doradzać jak ma żyć - przeraża mnie. Ale pomijając tę koncepcyjną stronę, Elsberg ma chyba duże problemy z opisywaniem i kreowaniem postaci. Poza kolorem włosów i skóry, ciężej mi wyobrazić sobie jak kto wygląda, postaci są pod tym względem nijakie i przezroczyste. Imiona i nazwiska nijak mi pasują. Opisy odczuć i osobowości bohaterów, pomimo książki o tematyce danych osobowych, to widać bardzo mało, trzeba wyciągać wnioski niż po prostu przeczytać to z opisu. Akcja jest wartka, ale mnie nie ujęła. Szybko się czyta, ale nieszczególnie wciąga. Warto przeczytać i zastanowić się nad tym komu ufamy bardziej, że możemy coś wnieść do własnego życia - sobie czy aplikacji. Pod tym względem ta książka niesie dużo treści, ale sama treść wypada nieco słabiej.
Ta książka książka leżała u mnie na półce półtora roku, zanim w końcu przeszedł na nią czas. Ogólnie rzecz biorąc książka jest ciekawa, ale nie aż tak by mi się bardzo spodobała. Na pewno "Blackout" był tysiąc razy lepszy i dużo lepiej potrafił na mnie oddziaływać emocjonalnie. Tutaj jakoś nie potrafiło to wszystko do mnie przemówić, ponieważ nawet jak nie chcemy takiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-28
Nie znałam wcześniej twórczości autora, wiedziałam jedynie, że napisał "Chłopiec w pasiastej piżamie", a film ten oglądałam kilka razy. Nie spodziewałam się niczego szczególnego po tej książce. I dobrze, bo raczej nic szczególnego w niej nie ma, a raczej niczego czego nie było by już wcześniej. Jeżeli autor podejmuje się tematu II wojny światowej - szczególnie II - musi mieć świadomość, że tak wiele już powstało, że trudno zrobić coś naprawdę dobrego. Tutaj zaś od samego początku jawiła się straszna infantylność. Im dalej, tym mniej, jednak 3/4 książki miało charakter opisu średnio rozgarniętego dziecka. Oczywiście, tak miało być - chłopiec, który w imię ideologi i ojczyzny, zagubił siebie jak i człowieczeństwo. Jednak, moim zdaniem jest to nieco pokazane zbyt mocno, przerysowane, gdyż zawsze znajdą się skrajne jednostki, już jako dzieci. Ale mało, które czternastoletnie dziecko posyła na śmierć swoją rodzinę i znajomych, a już na pewno nie dlatego że nie podobało mu się czyjeś zachowanie, a tak w tej książce było w przypadku kucharki. Szczęście, że książka jest krótka, bo mimo, ze niesie jakieś wartości - jakim nie być - to poza tym, jest zbiorem wielu mocno oderwanych myśli i zbyt wielu luźnych wątków, które się nie łączą, tylko nagle urywają by przejść do następnej sceny. Jest to bardziej książka, która miała przedstawić co się dzieje w głowie, młodego człowieka, zapatrzonego w buńczuczne hasła i jak daleko jest w stanie się posunąć, z powodu wyimaginowanej władzy. Jednak ten portret psychologiczny, moim zdaniem średnio wyszedł.
Nie znałam wcześniej twórczości autora, wiedziałam jedynie, że napisał "Chłopiec w pasiastej piżamie", a film ten oglądałam kilka razy. Nie spodziewałam się niczego szczególnego po tej książce. I dobrze, bo raczej nic szczególnego w niej nie ma, a raczej niczego czego nie było by już wcześniej. Jeżeli autor podejmuje się tematu II wojny światowej - szczególnie II - musi...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-25
Filmu nie oglądałam, więc też nie miałam z czym porównać, zaś ekranizację "Milczenia owiec" znam niemal na pamięć. Czytałam też "Hannibal, pod drugiej stronie maski" i tamta książka przypadła mi do gustu. Dlatego spodziewałam się po tej książce naprawdę dużo, a tak szczerze mówiąc już od początku wydała mi się całkowicie nijaka. Postacie wydają mi się płaskie, dedukcja policjantów wcale nie nadzwyczajna. Hannibala Lectera jest tu tyle co nic. Nie widziałam tu takiej analizy psychologicznej mordercy, jakiej bym nie znalazła w innej, pierwszej lepszej książce gdzie jest jakiś narwaniec, który został jakoś skrzywdzony w dzieciństwie. Nie wiem co inni widzą w tej książce, bo ja nic prócz 2 stron na samym końcu z jednym, jedynym zwrotem akcji, który mnie naprawdę zaskoczył - to naprawdę nie wiedzę nic bo by mnie tu miało szczególnie wciągnąć czy zainteresować. Relacje bohaterów widać, że są, ale ciężko określić czy ktoś naprawdę się kocha, czy naprawdę się nienawidzą czy przyjaźnią - nic nie da się wyciągnąć, poczuć. Wszystko opisane pobieżnie, jakby w pośpiechu. Język był poprawny, ale ani śmieszny, ani kontrowersyjny czy poruszający. Po prostu słowa, zwykła książka, kryminał jakich wiele. Nie było chyba zdania, przy którym mogłabym pomyśleć - "o to było dobre". Okropnie się zawiodłam. Szczególnie, że Hopkins wykreował wspaniałe postać Hannibala, a tu Lecter wydaje mi się takim samym zwykłym szaleńcem z nożem jak byle wariat z psychiatryka, a nie wielbiciel sztuki, nauki i krwi, z świetnym mózgiem analityka. Zraziła mnie ta książka bardzo.
Filmu nie oglądałam, więc też nie miałam z czym porównać, zaś ekranizację "Milczenia owiec" znam niemal na pamięć. Czytałam też "Hannibal, pod drugiej stronie maski" i tamta książka przypadła mi do gustu. Dlatego spodziewałam się po tej książce naprawdę dużo, a tak szczerze mówiąc już od początku wydała mi się całkowicie nijaka. Postacie wydają mi się płaskie, dedukcja...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-30
Z początku nie byłam przekonana do pomysłu upadku boga z niebios i zmiany go w śmiertelnika, ale im dalej tym książka stawała się coraz bardziej wciągająca. Co prawda, nie porwała mnie aż tak, ale czytało się ją dobrze. Była ciekawa, momentami bardzo śmieszna i ironiczna, kiedy indziej strasznie powolna co człowieka nudziło. Nie podobały mi się drobne rzeczy, które mnie nieco drażniły. A jedną z tych rzeczy było przedstawienie - właśnie to przedstawienie - homoseksualizmu bohaterów. Odczułam to jako edukację na siłę, a wydaje mi się, że nie powinno to być tak formułowane w książce dla młodzieży. Nie mniej jednak sięgnę po kolejny tom, ale bez wielkiego zapału.
Z początku nie byłam przekonana do pomysłu upadku boga z niebios i zmiany go w śmiertelnika, ale im dalej tym książka stawała się coraz bardziej wciągająca. Co prawda, nie porwała mnie aż tak, ale czytało się ją dobrze. Była ciekawa, momentami bardzo śmieszna i ironiczna, kiedy indziej strasznie powolna co człowieka nudziło. Nie podobały mi się drobne rzeczy, które mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka, która zbiera wysokie oceny, wiele pozytywnych opinii, po raz kolejny okazało się, że to raczej niezrozumiały dla mnie szał. Zanim po nią sięgnęłam, minęło wiele czasu. Dobrze, że tyle samo nie spędziłam na jej czytaniu. Chociaż i tak czytałam ją bardzo długo, ze 3 tygodnie, to ostatnie 120 stron musiało poczekać na mnie prawie tyle samo, bym ją dokończyła - gdyż z rozpaczy nie wiedziałam co mam czytać. Przyznam, końcówka mnie nieco zaskoczyła, kim jest bohaterka opowiadająca historię z czasów powojennych, w roku 1995. Jednak to jedyne co mnie zaskoczyło w tej książce. Takich książek było już wiele, a ta nie wyróżnia się niczym szczególnym. Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, by pisać o wojnie, gdy już jest taki ogrom książek o tej tematyce, trzeba wyjść z czymś naprawdę świetnym. A tu niestety niczego takiego nie widziałam. Charaktery postaci, każdej jednej niemożliwie mnie drażniły, wydawały mi się głupie i lekkomyślne do granic możliwości, w szczególności tytułowy Słowik. Reszta postaci wydaje mi się przerysowana w zachowaniach i myśleniu. W dodatku płaskie i bez wyrazu. Męczyłam się bardzo nad tą książką, nie miałam siły jej czytać. Bo pomimo, że to były straszne czasy, które są w tej książce opisane, to nic mnie tutaj nie porwało. Cóż, nie rozumiem zachwytu nad tym w zasadzie czytadłem. Jest wiele książek o niebo lepszych od tej. Ale dostrzegają to nieliczni.
Książka, która zbiera wysokie oceny, wiele pozytywnych opinii, po raz kolejny okazało się, że to raczej niezrozumiały dla mnie szał. Zanim po nią sięgnęłam, minęło wiele czasu. Dobrze, że tyle samo nie spędziłam na jej czytaniu. Chociaż i tak czytałam ją bardzo długo, ze 3 tygodnie, to ostatnie 120 stron musiało poczekać na mnie prawie tyle samo, bym ją dokończyła - gdyż z...
więcej Pokaż mimo to