-
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać441 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14 -
Artykuły
Zapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2023-12-03
2020-12-08
Jak doszłam do zdania, że kochać trzeba wszystkich, w tym Hitlera, to powiedziałam hell no i już nie skończyłam.
Jak doszłam do zdania, że kochać trzeba wszystkich, w tym Hitlera, to powiedziałam hell no i już nie skończyłam.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-23
2019-11-08
Poziom absurdu, chyba został osiągnięty. Nie ma to jak Chyłka z dnia na dzień, postanawia wybrać się na wspinaczkę w Himalaje. Zero przygotowania i mało tego, jak jakiś superbohater potrafi uciec przed lawiną. Nadejdzie wszelka katastrofa, a fantastyczna Chyłka ze wszystkiego wyjdzie, lepiej niż nie jeden znawca tematu - czegokolwiek ten temat by nie dotyczył. Nie wiem jak dla innych, ale mnie to okropnie męczy, gdzie bohaterom "coś tam się dzieje", jak złamana ręka, jak jakieś poważne choroby itp, machają jakoś na to ręką, ale potem nagle wychodzą takie cuda, że lecimy szukać tropów w Himalajach! Co w ogóle? Jeszcze niezwykle męczące są te przepychanki słowne Chyłki, kiedy prowadzi z kimś rozmowę i pojawiają się te jej beznadzieje odpowiedzi o niczym, odnośnie niewiadomo czego i wcale to nie śmieszne, a jak rozmowa z jakimś głupim bachorem. Zakończenie książki, to też jakaś fantastyka, że naprawdę mocno fantazja poniosła Mroza. Aż się boje przekonać, co wymyślił w kolejnych częściach. Ciężko mi zrozumieć, co się może komuś podobać w tej totalnie odrolnionej historii, bo bohaterowie też są już męczący i strasznie jacyś dziecinni.
Poziom absurdu, chyba został osiągnięty. Nie ma to jak Chyłka z dnia na dzień, postanawia wybrać się na wspinaczkę w Himalaje. Zero przygotowania i mało tego, jak jakiś superbohater potrafi uciec przed lawiną. Nadejdzie wszelka katastrofa, a fantastyczna Chyłka ze wszystkiego wyjdzie, lepiej niż nie jeden znawca tematu - czegokolwiek ten temat by nie dotyczył. Nie wiem jak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-31
Kupiłam, niezwykle zachęcona opisem książki. Początek miał duży potencjał na bardzo ciekawą historię, gdyż historia zaczyna się gdy bohaterowie - czwórka rodzeństwa - są dziećmi i wybierają się do wróżki, która miała umieć przewidzieć czyjąś datę śmierci. Do końca książki pozostaje ta kwestia nie do końca przedstawiona czy wróżka rzeczywiście przewidywała datę czy też bohaterowie przez wzgląd na tą wiedzę, nieuchronnie dążyli do właśnie tego dnia swojej śmierci (co widać szczególnie na przykładzie drugiej i trzeciej śmierci z rodzeństwa). Jednak poza tym wszystkim książka mi się po prostu nie podobała. Po 1/4 już byłam zmęczona, po połowie odłożyłam ja na jakieś 4 miesiące. W końcu jednak się za nią zabrałam ponownie i przeczytałam w miarę szybko, jednak męczyłam się. Nie podobał mi się język, który czasem przybierał dziwne formy osobowe w narracji. Wątki bohaterów niby rozwinięte, a jednak bardzo pobieżne w całokształcie. Relacje między rodzeństwem widać tylko w dzieciństwie i po śmierci każdego z kolejnych. Pomiędzy tym, powstają ogromne dziury i w sumie niewiele wiadomo nie tylko o pojedynczych bohaterach ale także o całości ich historii jako rodzinie. Uważam, że pomysł na historię miał duży potencjał, ale źle została poprowadzona akcja, wątki rozbite i nie rozwinięte, język momentami dziwny i zbyt błahy, czasem pełno niedomówień. Wydawało mi się też wiele rzeczy było przerysowane, jak ograniczenie się Simona do dwóch zainteresowań - tańca i szalonego i uwolnionego życia jako gej, rozbieżność w zachowaniach Klary, zamknięty na cały świat i swoje przekonania Daniel i Vayra żyjąca w swoim hermetycznym świecie, bez emocji, które nagle magicznie na koniec książki przybierają jaką w miarę kudzką formę. Bardzo się mocno rozczarowałam, bo dla mnie książka była czym innym niż mógł sugerować opis, a w dodatku była nudna i miałam problemy by zmusić się by ja czytać.
Kupiłam, niezwykle zachęcona opisem książki. Początek miał duży potencjał na bardzo ciekawą historię, gdyż historia zaczyna się gdy bohaterowie - czwórka rodzeństwa - są dziećmi i wybierają się do wróżki, która miała umieć przewidzieć czyjąś datę śmierci. Do końca książki pozostaje ta kwestia nie do końca przedstawiona czy wróżka rzeczywiście przewidywała datę czy też...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-01-11
Miała to być druga szansa dla autorki po "Słowiku", który wcale do mnie nie przemawiał. Przy tej książce jak się okazało, jeszcze mniej będziemy się z panią Hannah lubić. Czułam się momentami mocno zażenowana naiwnością i bezmyślnością postaci. Miałam ochotę wejść do książki i krzyknąć im w twarz, jak głupio się zachowują. Szczerze mówiąc, bohaterowi drugoplanowi są ciekawsi i "normlaniejsi" od pierwszoplanowych. Rodzina Allbright'ów jest po prostu wypaczona, nie rozumiem zażyłości między rodzicami Lenory i tego jak oni wszyscy razem działają na siebie destrukcyjnie. Wszelkie wyznania miłosne czy dorosłych bohaterów czy młodszych, były dla mnie bardzo naiwne i infantylne. Nie wiedziałam tutaj cudownej dziczy Alaski, bardziej śnieg i błoto, a kontrast powstawał w opisach przy porównaniu Seattle. Końcówka, gdzie Lenora składa zeznania na policji, jest postawą takiej głupoty, że prawie rwałam włosy z głowy. Jej syn, to więcej niż jak cudowne dziecko, co jest dla mnie aż mocno przesłodzone, że tak bez strachu przyjmuje każdą osobę, jaką matka powie, że to ktoś bliski. Co do języka, to nie mogłam znieść tego ciągłego przeciągania głosek "taaaa, nieee" i tego typu rzeczy. Nie wiem co to miało obrazować, bo jak sposób mówienia ludności w jakimś miejscu na ziemi, to w ogóle to nie zostało przedstawione. Ogólnie nic tutaj nie jest wyróżniającego się w język nie przebrzmiewa, taka sobie momentami pisanina. Na pewno nie odczułabym, że jest to powieść "głęboka", raczej dla mniej wymagających odbiorców lubiących taką słodką i tragiczną miłość w tle. Co prawda czyta się to bardzo szybko, ale dla mnie było to nieco żenująca lektura.
Miała to być druga szansa dla autorki po "Słowiku", który wcale do mnie nie przemawiał. Przy tej książce jak się okazało, jeszcze mniej będziemy się z panią Hannah lubić. Czułam się momentami mocno zażenowana naiwnością i bezmyślnością postaci. Miałam ochotę wejść do książki i krzyknąć im w twarz, jak głupio się zachowują. Szczerze mówiąc, bohaterowi drugoplanowi są...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-06-23
Cóż za truizmy, banały i totalne głupoty. W tej części Brown to już poleciał totalnie. Infantylizm postaci po prostu wylewa się z tej książki potokami. Szczytem wszelkiej głupoty było dla mnie cytowanie w POWAŻNEJ chwili DISNEY'OWSKIEJ KSIĘŻNICZKI ELSY. Ta książka jest bzdurna i głupia, powtarzanie na okrągło tego samego, schemat pisania książki i akcji wciąż ten sam już do znudzenia. Uważam, że cała intryga jest mocno bzdurna, szczególnie cały wątek z pałacem królewskim i łączenie jakiś naukowych wywodów z religijnymi tematami. Dialogi jeszcze głupsze niż zwykle. Momentami, to już się tak bardzo nie chciało czytać, że musiałam mocno się zmuszać. Brak opisów dzieł historycznych, jak w poprzednich częściach - tu jak są to zdawkowe, albo jakieś zbyt górnolotne głupoty. Straszna i beznadziejna. Jak komuś w ogóle może się to podobać? Jedynie postać, syntetycznej osobowości sztucznej inteligencji Winstona, była tutaj całkiem do zniesienia. Powinien już skończyć z tą serią, najlepiej z pisaniem w ogóle, bo tego to już nawet czytać się nie da, jak człowiek chce sięgnąć, po coś lekkiego i bardzo niewymagającego. Najgorsze, że to piąta część i prawdopodobnie, Brown wysmaruje jeszcze szóstą, bo nie mogłoby przecież zostać tak nie parzyście. Już boję się myśleć, co by było w kolejnej części.
Cóż za truizmy, banały i totalne głupoty. W tej części Brown to już poleciał totalnie. Infantylizm postaci po prostu wylewa się z tej książki potokami. Szczytem wszelkiej głupoty było dla mnie cytowanie w POWAŻNEJ chwili DISNEY'OWSKIEJ KSIĘŻNICZKI ELSY. Ta książka jest bzdurna i głupia, powtarzanie na okrągło tego samego, schemat pisania książki i akcji wciąż ten sam już...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05-30
Czuję się dogłębnie oszukana za to, że kupiłam tę książkę kierując się pozytywnymi opiniami. Podobnie jak jeden z bohaterów, Jacobo, wokół którego miedzy innymi skupia się akcja - posiadam metalowe pręty w kręgosłupie. Wynika to z choroby, na wózku nie jeżdżę, wiem dobrze co to stały i silny ból. Ból jest udręką, owszem, mnie na szczęście on nie rozsadza. Ale wydaje mi się po prostu głupie, by aby zakończyć życie, chcieć jechać wiele kilometrów, do innego stanu, dokonując eutanazji, która tutaj nie zostałą dosłownie nazwana - co, dla obywatela innego stanu jest zakazane, może przynieść problemy prawne rodzinie. Cóż, tak czysto pragmatycznie, ale brutalnie, jak również zdrowo rozsądkowo - czy nie prościej połknąć garść tabletek? Co do dalszej akcji i sposobu pisania - koszmar. W ciągu kilkunastu raptem godzin, bohaterowie mają tendencję do ciagłego krążenia między łóżkiem i tam spania-nie spania, kapaniem się i znowu jakimś takim plątaniem się bez sensu. Sprawia to wrażenie, że czytam jeden ten sam moment książki od nowa, jakby "która wersja lepsza". Przechodzenie z czasów późniejszych i wcześniejszych, jako przepłynięcia z jednego zdania w drugie, autorowi w ogóle nie wychodzi, szczególnie gdy akcja jest miałka i w kółko taka sama. Zdarzyło mi się, że przeczytałam kilka stron ponownie, bo się zamyśliłam i nie zorientowałam się szybko, że przecież to już czytałam. Poza tym, nie wiem czy to wymysł wydawniczy ze strony Polski czy to taki zamysł, co do postępującej utraty wzroku przez narratora i, że w związku z tym pisał "wołami" - ale znieść nie mogę że na szerokość strony mieści się 6 słów. Czcionka wielka jak w książce dla dzieci, sztuczne tworzenie długości i grubości książki, marnowanie papieru do potęgi. Tutaj też się trochę znam, bo grafikiem jestem i po prostu patrzeć nie mogę na taki techniczno wydawniczy bezsens. Dobrze, że i tak wydałam mniej pieniędzy, bo kupiła w promocji, ale szkoda mi każdego wydanego grosza na tą książkę. A dalej, wracając do treści. Mogłoby być nawet dobrze, gdyby nie durne imiona, tak błahe zarysowanie postaci, nawet nie wiem jak wyglądają, prócz tego, że ten chudy, ten ma jasne włosy czy tatuaże. Przez miałką akcję i dla mnie momentami głupotę. Pisanina taka, ciągle to samo, nic się specjalnie nie dzieje, jakieś gadanie nie wiadomo o czym, nuda, nuda, nuda. Tak po 120 stronie, a ma ich mniej niż 200 (ale faktycznie to na w A4 można by się zmieścić spokojnie w 20 kartkach), to już po prostu takie flaki z olejem, że czytać mi się w ogóle tego nie chciało. Gdy ktoś nie wie, jak to jest obcować z niepełnosprawnością, to każdy myśli że to okropna tragedia. No owszem, łatwo nie jest, ale mimo bólu, ludzie nie chcą się od razu zabijać, walczą jakoś, chcą żyć na tyle ile mogą. Tutaj jest wszystko takie powierzchowne, że nie wiem czy sens był w ogóle podejmowanie się tematu. Jeżeli autor pisał to sięgając do jakiś swoich przeżyć, to współczuję takiego pogmatwania. Jeszcze pozwolić dziecku samotnie odejść, nie być przy nim, bo "zrobi się tłum i to przyciągnie uwagę" i można ściągnąć na siebie konsekwencje prawne. Co za bezsens i głupota. Każdy to by płakał, że przy dziecku wtedy nie był, a tu no taki po prostu smutek. Beznadziejna jest ta książka, jak to się może komuś podobać, to nie jestem w stanie pojąć. Było może parę, takich naprawdę dobrych zdań, aspirujących do dobrego pisarstwa. Ale ogólnie to wyszło bardzo słabo, męczące i tragiczne.
Czuję się dogłębnie oszukana za to, że kupiłam tę książkę kierując się pozytywnymi opiniami. Podobnie jak jeden z bohaterów, Jacobo, wokół którego miedzy innymi skupia się akcja - posiadam metalowe pręty w kręgosłupie. Wynika to z choroby, na wózku nie jeżdżę, wiem dobrze co to stały i silny ból. Ból jest udręką, owszem, mnie na szczęście on nie rozsadza. Ale wydaje mi się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-02
Jeżeli poprzednie części były dla mnie słabe, to ta była wyjątkowo tragiczna. Naprawdę zdziwiłam się, gdy dowiedziałam się, że została wydana czwarta część. Nie rozumiałam, co za bardzo można by kontynuować. Na upartego owszem, można by, przecież to Mróz i jak zwykle na koniec książki czekało nas w poprzedniej części jak i w tej małe niedomówienie. Najgorsze, czego się obawiam, że autor już smaruje piątą część. Co ciekawe, pierwsze, hm może 40 stron, myślę sobie o, może będzie ciekawiej niż w poprzednich częściach. Jednak to małe niedopowiedzenie, że ta książka jest słaba. Była tragicznie nudna, ciągnęła mi się jak flaki z olejem, nie miałam siły jej czytać, musiałam się zmuszać, ponieważ chciałam zobaczyć co z tego wyniknie. Ogólnie, to przez 3/4 książki ciężko cokolwiek zrozumieć i połapać jakiś sens, póki nagle WSZYSTKO MAGICZNIE SIĘ NIE WYJAŚNI. Co nie zmienia faktu, że akcja z perspektywy punktu, w którym już coś wiemy, nie robi się ani o jotę lepsza. Uważam, że ogólne przyczyny i podłoże popełnionych zbrodni w tej części, są po prostu bzdurne i mają bardzo płytki wydźwięk, do tej jak zawsze patetycznej atmosfery. Akcja z Hiszpanią, Rosjanami, to wszystko nie pasuje, nie ma sensu, jest głupie i nie widzę powodu pisania książki o niczym. Ale jak widać da się i to z dużym sukcesem. Trzeba sobie tylko znaleźć odbiorców, ja zaś do nich nie należę. Ta kontynuacja, ze była niepotrzebna, to za mało. Już lepiej jak skończyłaby się ta seria na absurdalnych opisach z poprzedniego tomu. Jedyne co można polubić w tej książce, to postać Osicy, zaś cała reszta charakterów jest naciągana, pusta, głupawa. Szczególnie mocno to odczułam przy tych niemal szczenięcych uczuciach Forsta i Wardyś-Hensen. A tak, jeszcze moczenie w słonej wodzie, fakt okropne to tortury, ale tutaj jakoś wydało mi się to niemożliwie śmieszne, nie zatrważające. Jakby nie było, chyba lepiej tej książki nie czytać, bo to jedna wielka nuda.
Jeżeli poprzednie części były dla mnie słabe, to ta była wyjątkowo tragiczna. Naprawdę zdziwiłam się, gdy dowiedziałam się, że została wydana czwarta część. Nie rozumiałam, co za bardzo można by kontynuować. Na upartego owszem, można by, przecież to Mróz i jak zwykle na koniec książki czekało nas w poprzedniej części jak i w tej małe niedomówienie. Najgorsze, czego się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-20
Czytając tą książkę, miałam myśl "żeby nie było już kolejnej części", gdyż już na samym początku tego tomu w ogóle nie miałam pojęcia o co chodzi i dokąd ma autor zamiar poprowadzić tą akcję. Im dalej czytałam, tym mniej sensu widziałam w tym wszystkim, mimo że akcja jakoś się wyjaśniała i składała w jakąś spójność, co prawa niekoniecznie logiczną. Przez całą książkę, uderzyło mnie to, że to już nie jest Millenium, a jakiś twór, w którym po prostu pojawiają się ci sami bohaterowie. W porównaniu, objętościowo do oryginalnej trylogii, ta część jest wyjątkowo śmiesznie krótka. Ale może to i dobrze, bo więcej bym nie dała rady przeczytać. Męczyłam się z tą książką długo - na początku próbowałam z ebook'iem, ale w końcu kupiłam na promocji wersję papierową, bo tak nigdy bym jej nie przeczytała. Mimo jakiegoś tam w miarę ciekawego pomysłu na historię w tej książce, to odczuwam bardzo mocno, że jest to już pisanie na siłę by ciągnąć dalej tą serię. Nie wiadomo po co, bo już tak dobra nie będzie - autor umarł i nikt lepiej niż on tego nie napisze. Wydaje mi się, że opisy zasadniczo wszystkiego od ludzi i miejsc, do akcji i samej narracji jest tak skrótowo opisana, że nie wiem czy dało się bardziej. Wątek z więzieniem i z Fairą Kazi, nie miał dla mnie najmniejszego sensu w całej książce i z niczym zasadniczo się nie łączył. To takie wpisanie czegoś, by coś się działo, nie wiadomo po co i na co. Nie wiem kogo porwała ta książka, ale ja się niemożliwie przy niej nudziłam i czułam jakbym czytała bardzo mętne streszczenie jakiejś książki. Poprzednia część wydawała mi się dziwna i taka sobie, ale ta jest zdecydowanie słaba i po prostu nie wiadomo dokładnie o czym jest. Końcówka książki, też taka mocno od rzeczy, nie wiem cóż miało to wnieść, oprócz możliwej kontynuacji do następnego tomu, które pewnie autor wysmaruje. Ale już więcej części lepiej nie robi, bo jednak ma zbyt wybujałą wyobraźnię, za bardzo robi teatr z tej akcji, która miało w sobie to coś. Jakby pewien spokój. Tutaj tego nie ma, odnosi się wrażenie że po prostu to ma być książka niby trzymająca ciągle w napięciu. Pisanie po łebkach. Cóż, przeczytałam ale nie było to ciekawe przeżycie.
Czytając tą książkę, miałam myśl "żeby nie było już kolejnej części", gdyż już na samym początku tego tomu w ogóle nie miałam pojęcia o co chodzi i dokąd ma autor zamiar poprowadzić tą akcję. Im dalej czytałam, tym mniej sensu widziałam w tym wszystkim, mimo że akcja jakoś się wyjaśniała i składała w jakąś spójność, co prawa niekoniecznie logiczną. Przez całą książkę,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03-03
Myślałam, że poprzednia część była tragiczna, bo nudna i beznadziejna. Nie rozumiem absolutnie jak ta książka może cieszyć się taką popularnością. Mimo, iż temat jakiego dotyczy akcja, czego dowiadujemy się konkretniej pod koniec książki, ma jakiś większy sen, tak o tyle cała książka jest po prostu beznadziejnie głupia. Z każdą kolejną częścią dialogi po prostu wołają o pomstę do nieba, nawet w poważnej rozmowie przebija okropny infantylizm. Akcja ma już tyle zwrotów, że zapętlenie koła to mało - źli są dobrymi, a potem znowu są źli, żeby stać się dobrymi. Naprawdę, odnoszę wrażenie że rozwiązywanie zagadek przez Langdona w tej części w ogóle nie miało sensu. A nie, na koniec jak zwykle uratował wraz z piękną kobietą cały świat, skrywając w sobie pewne uczucia, które przy happy end'zie sobie ujawniają ale i tak nic z tego nie będzie, a cała sytuacja wyglada jak podchody zakochanych nastolatków. Ostatnie 150 stron to czytałam co 2 linijkę, bo i tak zbyt wiele nie traciłam, opuszczając te kawałki tekstu. Cieszyłam się, że skończyłam, bo jeszcze kilkanaście stron i ledwo bym to przetrzymała. Naprawdę, jeżeli ktoś taką książkę całkiem szczerze uważa za dobrą, nie wiem jak niski poziom rozrywki intelektualnej go zadowala. Poza tym odniosłam teraz wyraźnie wrażenie, że Robert Langdon to taki Indiana Johns, tylko trochę mniej zaradny, super sławny na całym świecie, przystojny i sprawny, ale czasem jakiś taki rozlazły i infantylny. Indiana Johnsa uwielbiałam, ale tu raczej nie.
Myślałam, że poprzednia część była tragiczna, bo nudna i beznadziejna. Nie rozumiem absolutnie jak ta książka może cieszyć się taką popularnością. Mimo, iż temat jakiego dotyczy akcja, czego dowiadujemy się konkretniej pod koniec książki, ma jakiś większy sen, tak o tyle cała książka jest po prostu beznadziejnie głupia. Z każdą kolejną częścią dialogi po prostu wołają o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-11
Myślałam, że uda mi się przeczytać, że przebrnę, że w końcu zrobi się ciekawa. Że być może do niej powrócę i w końcu ją skończę, po miesiącach, gdy ją odłożyłam. Ale nie. Bardzo lubię twórczość Nesbo, ale miałam to samo przy chyba pierwszej części z Harym Holem. A mianowicie, książka nudziła mnie niesamowicie, tak bardzo, że aż ciężko było mi w to uwierzyć. Próbowałam walczyć, by skończyć, przy przejść do kolejnej części, której byłam tak ciekawa. Ale po prostu nie mogłam. Szybkie zasypianie, to jedyne dobre co zafundowała mi ta książka. Akcja, się wlecze, nic ciekawego się nie dzieje. Mam wręcz wrażenie, że jakieś to totalne głupoty, w porównaniu z poprzednimi częściami, które mi się tak bardzo podobały. Nie mogłam zdzierżyć tego ślimaczenia się i pisaniny o niczym. Może to było budowanie jakiegoś napięcia, ale mnie ono wprawiało w totalny stan rozespania. Chyba się nie przemogę, skoro do tej pory się nie przemogłam i nie przeczytam tej książki. Może kiedyś, ale nie liczę na to.
Myślałam, że uda mi się przeczytać, że przebrnę, że w końcu zrobi się ciekawa. Że być może do niej powrócę i w końcu ją skończę, po miesiącach, gdy ją odłożyłam. Ale nie. Bardzo lubię twórczość Nesbo, ale miałam to samo przy chyba pierwszej części z Harym Holem. A mianowicie, książka nudziła mnie niesamowicie, tak bardzo, że aż ciężko było mi w to uwierzyć. Próbowałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-22
Kupiłam z powodu pochlebnych opinii i niestety żałuję. Zaczęłam ją czytać w wakacje, ale jakoś mi nie szła i stwierdziłam, że dokończę później. Niestety nie. Przeczytałam, a raczej przebrnęłam przez 100 parę stron i nic się nie działo. Moim zdaniem książka jest napisana w niezwykle nudny i rozwlekły sposób, uczucia zbyt egzaltowane, albo suche jak pieprz. Opisy z okopów, będące dziennikiem, nudne i ciągle łamania - znak "/" - doprowadzają do szału, jakbym czytała jakąś ankietę i miała opcje do wybrania, a nie opis przebiegu wojny. Akcja się nie posuwa, kręci się w miejscu, pomimo że niby coś tam się dzieje. Książka nic nie wnosi do gatunku opowieści historycznej z wojennym tłem. Nijaka i okropnie powolna, bez tła i kolorytu, udawana. Myślałam, że jakoś dam radę czytać dalej, ale nie jestem w stanie, nie zdzierżę. Moim zdaniem tragicznie to wyszło, nawet nie chcę próbować czytać tego ponownie w przyszłości.
Kupiłam z powodu pochlebnych opinii i niestety żałuję. Zaczęłam ją czytać w wakacje, ale jakoś mi nie szła i stwierdziłam, że dokończę później. Niestety nie. Przeczytałam, a raczej przebrnęłam przez 100 parę stron i nic się nie działo. Moim zdaniem książka jest napisana w niezwykle nudny i rozwlekły sposób, uczucia zbyt egzaltowane, albo suche jak pieprz. Opisy z okopów,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-11-04
Patrząc na tą książkę czuję się oszukana tak bardzo, jak mało kiedy. Otóż moi państwo, oszustwo medialne jest dużo prostsze niż nam się wydaje, a oto przykład. Książka wokół, której pełno szumu, więc oczywiście kupiłam i po pewnym czasie zabrałam się do czytania. I co? Pierwsze 5 stron i już czuję, że to książka o niczym. Więc jak zachwycać się nad czymś co jest niczym? Ale dobrze, idę dalej, przebijam się przez kolejne rozdziały czytając pochlebne opinie czytelników i nie mogę wyjść z zachwytu, że chyba mam jakąś inną książkę. Uchroń Boże, ta książka ma się tak do rzeczywistego świata jak latające świnie. Każda postać w tej książce jest przerysowana do granic możliwości. Główny bohater to okaz wręcz nie z tej planety - biedny sierota, w dzieciństwie zamieszkały w klasztorze, przez gwałcących i bijących go mnichów, głodzi się, tnie żyletkami, które chowa w każdym mieszaniu do jakiego zajdzie, jest kaleką, ponieważ ledwo chodzi z powodu nogi i pleców, pragnie miłości ale się jej boi i ple ple ple, więcej już chyba tragedii w życie jednego człowiek nie dało się wcisnąć. Ale uwaga! Nasz biedny kaleka Jude potrafi gotować lepiej niż nie jeden szef kuchni z gwiazdkami Michelin, w dodatku cukiernik z pierwszego zdarzenia, prawnik nad prawnikami, poeta, malarz i Bóg raczy wiedzieć czy w skrytości albo i w następnej części powieści nie przypadkiem kosmonauta, agent CIA i czarodziej. Rozbieżność, niespójność i szaleństwo w budowaniu postaci woła o pomstę do nieba i przypomina jakąś chorobę dwubiegunową lub schizofrenię. Żal i rozpacz płynie w tej książce szerokimi potokami - nic tylko rozpacz po przeszłości, żyletki i "oh ah nie pomagajcie mi". Myślałam około 120 strony, że akcja się rozwinie, gdyż nawet kilka stron mnie zainteresowało. Ale nie, płonne me nadzieje. Doszłam do mniej więcej połowy książki. Czytałam nie wiem co, gdyż z nudów się wyłączałam lub przysypiałam. Nie wiem, czym ta książka wywołuje taki fenomen, gdyż jest tak nierealna, że aż w oczy kole. Wstyd mi było to czytać. Cała nakreślona akcja jest dziwaczna, przyjaźń mężczyzn bardziej wygląda na jakieś upodobania homoseksualne lub więź 5 letnich chłopców, a nie dorosłych facetów. Adopcja kogoś kto ma 30 parę lat? Litości, tak naprawdę jest w Ameryce? Ludzie naprawdę z takich powodów płaczą? Chyba już zdążył przywyknąć, że jest sierotą. Ludzie tak mają, nie mogą całe życie płakać nad czymś czego nie mieli lub co stracili dawno temu. Ale nie w tej książce. Bardzo chciałam, przebić się przez drugą połowę tej powieści, chociaż 10 kolejnych stron, ale nie byłam wstanie zdzierżyć tych absurdów, głupoty i nudy. Fatalizm prześladuje tutaj bardziej chyba niż w starogreckiej tragedii antycznej. Moim zdaniem to istna tragedia i oszustwo, nie tam żadne wybitne dzieło.
Patrząc na tą książkę czuję się oszukana tak bardzo, jak mało kiedy. Otóż moi państwo, oszustwo medialne jest dużo prostsze niż nam się wydaje, a oto przykład. Książka wokół, której pełno szumu, więc oczywiście kupiłam i po pewnym czasie zabrałam się do czytania. I co? Pierwsze 5 stron i już czuję, że to książka o niczym. Więc jak zachwycać się nad czymś co jest niczym? Ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-08-04
Ciężko mi w ogóle coś o tej książce powiedzieć, ponieważ w zasadzie była o niczym. Co prawda dotarłam tylko do 150 strony, ale nie widziałam sensu dalszej lektury, ponieważ to naprawdę było o niczym. Pierwsza część była świetna, druga dziwna ale jeszcze szło to czytać. Tutaj mam wrażenie jakby połowa słów zaginęła, jakby co drugie słowo, zdania i wypowiedzi jakieś urwane, pełno nieodpowiedzialne. Szczerze mówiąc, to nie wiem do czego miała dążyć ta historia i o co w niej chodziło . Poza tym, ta część była jakaś wulgarna i to w jakiśrodę bardzo niesmaczny sposób. Serio, okropne że można napisać takdobrą pierwszą część cyklu i z każdą kolejną częścią zniszczyć to tak bardzo, że przeradza się w istną tragedię. Męczyłam się niezwykle i wysiłek na nic.
Ciężko mi w ogóle coś o tej książce powiedzieć, ponieważ w zasadzie była o niczym. Co prawda dotarłam tylko do 150 strony, ale nie widziałam sensu dalszej lektury, ponieważ to naprawdę było o niczym. Pierwsza część była świetna, druga dziwna ale jeszcze szło to czytać. Tutaj mam wrażenie jakby połowa słów zaginęła, jakby co drugie słowo, zdania i wypowiedzi jakieś urwane,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-12
Tak bardzo chciałam mieć tę książkę, w księgarniach patrzyłam na nią z utęsknieniem. Kiedy w końcu ją kupiłam nie mogłam się doczekać, aż ją przeczytam. I cieszę, się że kupiłam ją taniej, bo nie jest warta tych pieniędzy ile sobie za tę książkę życzą. Dawno już tak bardzo się nie zawiodłam! Byłam pewna, kierując się opiniami innych czytelników, że ta książka to naprawdę coś dobrego, a tymczasem od pierwszego rozdziału klęska. Napisana jest dobrym, nieco osobliwym, czasem troszkę mylnym językiem. Jednak widać, że kunszt pisarski sam w sobie, językowo jest dobry. Lecz reszta... Mam wrażenie, że wszystko było takie nijakie, bez duszy, mimo że postacie i cała historia, ma wyraźnie mocny charakter. Ale ja od początku czułam, że ta książka mnie nie porwie, poczułam się taka rozczarowana, gdy po połowie książki nic nie wnosiło by się to jakoś zmieniło. Ciekawie się robi przez mniej niż ostatnie 100 stron, chociaż też nie tak, żebym wcześniej się pewnych rzeczy nie domyśliła. W dodatku było tak, że gdy znalazłam się na 5 ostatnich stronach, zaczęłam się zastanawiać jak mogła się już skończyć skoro jeszcze nic się nie zadziało? Gdzie jest... w ogóle cokolwiek? Naprawdę nie wiem, czemu wobec takiego uznania, ta książka okazała się moją klęską, tak ogromnym rozczarowaniem, bo ciężko w ogóle powiedzieć dlaczego tak to wszystko jest nie tak! Plus taki, że bardzo szybko czyta się tą książkę. Teraz najchętniej wymieniłabym ją na jakąś inną. Ogromna szkoda.
Tak bardzo chciałam mieć tę książkę, w księgarniach patrzyłam na nią z utęsknieniem. Kiedy w końcu ją kupiłam nie mogłam się doczekać, aż ją przeczytam. I cieszę, się że kupiłam ją taniej, bo nie jest warta tych pieniędzy ile sobie za tę książkę życzą. Dawno już tak bardzo się nie zawiodłam! Byłam pewna, kierując się opiniami innych czytelników, że ta książka to naprawdę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-04-08
Wiele razy zastanawiałam się nad kupieniem tej książki. Całe szczęście, że jednak wolałam przejechać się na drugi koniec Warszawy by wypożyczyć ją z biblioteki, gdyż byłoby mi szczerze szkoda tych - uwaga - 40 paru złotych, czy nawet 30 gdzie w internecie można za tyle tę książkę kupić. Przyznam, że szczerze - to trochę złodziejstwo. To jakaś porażka - a za te pieniądze co sobie życzą za to dzieło, to już całkowicie. A w dodatku, ta książka jest oszukana. Bierzemy do ręki, no co, wygląda na jakieś 400 stron nie wyjęte... I... uwaga... książka ma jakieś 260 kilka stron. Jedna kartka jest gruba jak kartka techniczna, na oko jak jakieś 4-5 zwykłych kartek, przeciętnej gramatury papieru. Czy to nie beznadziejne zwiększanie sobie kosztów wydania książki, mimo że jej rzeczywista długość to jakaś połowa tego co by się zdawało? Przyznać mogę tylko, że okładka naprawdę piękna. Ale odnosząc się do tego co najważniejsze, czyli treść to już jest mniej kolorowo niż okładka. Cała historia wydawała mi się jakiś wielkim skrótem, jakby autor oddał nie ten maszynopis do wydania - ten w trakcie pracy, w ogólnym zarysie. Wszystko opisane z ogromnymi niedopowiedzeniami. Jakby autor gdzieś się spieszył pisząc tą książkę - jakby rzeczywiście musiał to napisać zanim ta opisana tu asteroida spali świat i musiał to nam jakoś szybko to przedstawić. Dwa, no cóż książka dla młodzieży, ale powiem z deka... no głupia. Nie wiem czy w książce dla młodzieży powinien pojawiać się nie dosłowny nawet moment seksu bohaterów, którzy mają po 16 lat, bo tak trochę moim zdaniem źle wygląda. Byłoby to okej, gdyby książka nie wpadała w ramy jako młodzieżowa. A poza tym beznadziejny pomysł tak ogólnie patrząc, że główny bohater Alex nic nie pamięta, nagle sobie przypomina, kontaktuje się telepatycznie z Jenny i nagle, hop siup są razem, całują się, kochają i w ogóle wszystko! A tak naprawdę nie da się z tej książki wyczuć czy minął tydzień, dwa w tej całej historii 3 dni czy 3 tygodnie. Takie jest to wszystko w tempie przyspieszonym. W dodatku ten dramatyzm! TEN DRAMATYZM! Coś się dzieje, niby wartka akcja, tak by wskazywały ochy i achy bohaterów, że och jak oni się boją, och jak się kochają, ale ogólnie to nie wiadomo o co chodzi. "O matko, matko zastrzelili człowieka, ojej ojej biegniemy. Chodź piękna, uciekamy. Kocham cię mój bohaterze. O Boże, Boże, co tu robić, rozpłaczę się najlepiej." - tak w skrócie opisałbym niektóre momenty z tej książki. I oczywiście bohaterowie są piękni, młodzi, wysportowani, mądrzy, życie idealne. Cud, miód i malina. No i najważniejsze - wybrani przez los (lub nie wiadomo co), mają wspaniałe zdolności porozumiewania się ze sobą z innych wszechświatów. No i w związku z tym muszą się oczywiście kochać OD ZAWSZE NA ZAWSZE. I nie da się pominąć tego, iż bohaterowie okazują niezwykłe "rozgarnięcie" życiowe. W jakieś 30 sekund podejmują decyzje o tym, by polecieć na drugi koniec świata do tej nieznanej osoby, ukochanej. Niezwykła głupota jednocześnie z oczywiście, wspaniałą umiejętnością odnalezienia się na jakiś 3 lotniskach w różnych krajach świata, gdzie w REALNYM świecie, ten kto lata kilka razy do roku, może pomylić chociaż by w którą stronę iść. No i fakt, że wiedzą iż robią bardzo źle, tak nagle wychodząc z domu... I w przypadku Alexa - łaskawie informuje swoich beznadziejnych rodziców, na karteczce (której w normalnym życiu by nikt nie zauważył), że musi polecieć na kilka dni pierdyliard kilometrów od domu, po w zasadzie nie wiadomo co. Tylko rodziców z pieniędzy nie okradł - jak Jenny, która wyszła sobie ot tak z domu i jak wiadomo, wszystkie karty kredytowe rodziców na nie wiadomo jaki limit - zawsze leżą na wierzchu tak by ich dzieci nie musiały się martwić jak sobie poradzą, same, NIELETNIE (Przepraszam, a czy nieletni nie potrzebuje jakiejś zgody opiekuna by podróżować sam? W ogóle to musi być z nim jakiś opiekun, albo ktoś zarejestrowany na wylot i przylot... Czy nie tak?) gdzieś, nie wiadomo gdzie. Nie wiem czy jakbym była dużo, dużo młodsza, to by mi się to chociaż trochę spodobało... A co do języka - przyznam, nawet nie najgorszy, ale ciężko tak całkiem stwierdzić, bo czasem o całej sytuacji były ledwo 2 zdania - więc jak tu oceniać. Ostatnie 60 stron to dosłownie czytałam co drugie zdanie, bo nie było sensu się wczytywać. Może, może sama końcówka mnie zainteresowała, ale raczej na pewno nie chcę wiedzieć jak potoczyła się dalsza historia i nie sięgnę po kolejną część, mimo że ją też od razu wypożyczyłam. Ogólny pomysł, nie był zły. Ale w całej tej historii wieje wielka dziura i trochę infantylizmu momentami. Szczerze, to cud iż wiem w ogóle o czym to było, ponieważ tę książkę czyta się mniej więcej z takim zainteresowaniem jak fakturę za prąd czy instrukcję obsługi pralki. No zawiodłam się i to poważnie. Raczej nie polecam, chyba że z czystej ciekawości, albo ktoś potrzebuje przeczytać coś takiego "nie wiadomo co głupiego" nie wymagającego myślenia i w sumie za bardzo też czytania.
Wiele razy zastanawiałam się nad kupieniem tej książki. Całe szczęście, że jednak wolałam przejechać się na drugi koniec Warszawy by wypożyczyć ją z biblioteki, gdyż byłoby mi szczerze szkoda tych - uwaga - 40 paru złotych, czy nawet 30 gdzie w internecie można za tyle tę książkę kupić. Przyznam, że szczerze - to trochę złodziejstwo. To jakaś porażka - a za te pieniądze co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-01-31
Jak by to ująć... No straszna. Poprzednie 2 części bardzo mi się podobały. Może mnie jakoś szalenie nie oczarowały, ale były bardzo ciekawe, tajemnicze. Nadchodzi 3 tom no i chciałoby się do czegoś dojść, powinno się wszystko stopniowo wyjaśniać. A tu nic! Nic, zero totalne. Nie dowiadujemy się kim są, skąd pochodzą i do czego ”służą” Little People. Niezwykle mnie to drażniło, że w sumie do niczego to nie prowadzi, oprócz spotkania Tengo z Aomame. No i jeszcze to, że „prawie się spotkali”jakieś 3 razy i wlokło się to niemożliwie. Czytałam tą książkę strasznie długo i po niej mam niestety dość twórczości Murakamiego na bardzo, bardzo długo – a to wielka szkoda. Żal bierze, jak taki fajny cykl został zakończony tak nijaką, nudą książką, gdzie wszystko w sumie jest statyczne, bezbarwne i się toczy i toczy jakby chciało a nie mogło. Co jeszcze, nie mogłam znieść wątków z tym całym Ukishawą. Uważam, że w ogóle nie było to potrzebne. Cóż, książka jest taka a nie inna. Zawieść się poważnie zawiodłam, do tego stopnia że nie wiem cóż sądzić o całym cyklu 1Q84... Bo jak mogę komuś to polecić, skoro ostatni tom nie wnosi ani ksztyny wyjaśnienia czegoś tak bardzo zawiłego w tych książkach? Trochę to bez sensu. Przykro, niezwykle przykro. Jestem taka szczęśliwa, że mękę czytania tej książki mam dawno za sobą.
Jak by to ująć... No straszna. Poprzednie 2 części bardzo mi się podobały. Może mnie jakoś szalenie nie oczarowały, ale były bardzo ciekawe, tajemnicze. Nadchodzi 3 tom no i chciałoby się do czegoś dojść, powinno się wszystko stopniowo wyjaśniać. A tu nic! Nic, zero totalne. Nie dowiadujemy się kim są, skąd pochodzą i do czego ”służą” Little People. Niezwykle mnie to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-27
O zgrozo. Nareszcie koniec. Należę do grona osób, które niecierpią i nie trawią, tak zwanej literatury bezsensowności, absurdu i tej okropnej dzwiności. O ile większości takich omijam szerokim łukiem, o ile to lektura to zmuszam się by dobrnąć do końca, gdyż ta dzwiność i absurdalność sprawia, że przeczytanie samego streszczenia nic mi nie da. Podobne męki przeżywałam czytając "Proces" Kafki, o tyle tutaj nie jest aż tak tragicznie. Momentami było naprawdę ciekawie, nawet bym powiedziała że czasami kryje się tu duża (żeby zaraz nie powiedzieć ogromna) mądrość. Zabawa językiem przyznam czasem naprawdę była śmieszna, ale naprawdę czasem. W dodatku cóż tu znaczy użycie słów "łydka" i "pupa", gdy nie o części ciała chodzi...? Co jeszcze - że naprawdę nie wiem co oznacza sam tytuł książki, a tym bardziej jego znaczenia i genezy w utworze. Tak naprawdę, gdy książka im bardziej normalna - a przejawiała się momentami - była całkiem ciekawa i znośna. Jednak jeżeli ktoś nie lubi tego rodzaju literatury, to z każdą kolejną strona coraz bardziej się męczy. A im bliżej końca tym jeszcze gorzej. A absurd od początku do końca w książce tak cienkiej sprawia, że nawet jak juz jest dość "w porządku", to zaraz staje się straszna. I tak właśnie było. Czytałam gorsze książki, ale i na pewno lepsze, a na pewno nie chcę mieć więcej styczności z tym rodzajem literatury. Dlatego niestety odradzam Gąbrowicza, Kafkę i Buhłakowa, tym których krew zalewa przy takiej lekturze! Wolę nie rozumieć tej książki, nie trawić jej sensu i rodzaju istnjenia, niż zrozumieć co dziej się w głowach ludzi, którzy uwielbiają tą książkę, ten typ literatury, i co nimi kieruje że z własnej, niewumuszonej woli czytają coś takiego więcej niż raz i to z uśmiechem na twarzy. Nigdy, nigdy!
O zgrozo. Nareszcie koniec. Należę do grona osób, które niecierpią i nie trawią, tak zwanej literatury bezsensowności, absurdu i tej okropnej dzwiności. O ile większości takich omijam szerokim łukiem, o ile to lektura to zmuszam się by dobrnąć do końca, gdyż ta dzwiność i absurdalność sprawia, że przeczytanie samego streszczenia nic mi nie da. Podobne męki przeżywałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-09-10
Dobry Boże, o czym to tak w ogóle jest? Tak pokrótce... Pewnego dnia, z samego rana do domu urzędnika bankowego przychodzi dwóch jegomościów informując go, iż jest aresztowany. Owy urzędnik Józef K., bardzo słusznie domaga się wyjaśnienia o co właściwie chodzi, jakie aresztowanie. Następnie dowiaduje się, że jest oskarżony i winny, ale nie wie niby o co i czemu. Próbuje to wyjaśnić, ale mu się nie udaje, próbuje temu jakoś zapobiec, ale i z tego nic nie wychodzi. Potem przez wuja, jego sprawę prowadzi adwokat, który nic nie robi prócz czczego gadania. Ogólnie są i sędzia mogą więcej niż sam Pan Bóg, a oskarżony mnie może nawet wiedzieć o co jest oskarżony. w Niektórych przypadkach ciągnie się to latami, u Józefa K. akurat rok, po czym zostaje wykonany wyrok - kara śmierci. Wszystko świetnie, ale O CO TU WŁAŚCIWIE CHODZI? Nie rozumiem tej książki, drażniła mnie tą wielostronnicową gadaniną, o Bóg wie czym, wszystko tak tajemnicze że bez sensu. W całej książce podobało mi się może z 7 stron - moment z Włochem i sąsiadką - no i na tym by można skończyć... Gdyż nie rozumiem z tego nic, sensu powstania tej książki i co autora naszło by coś takiego napisać... Po prostu mózg zbieram z podłogi, bo uciekł, nie mógł znieść męki czytania tego. Sam fakt, ze książka ma raptem niecałe 200 stron, a ja czytałam to miesiąc... Alegoria tej książki i inne wszystkie wspaniałości, którzy inni w niej dostrzegają, ani trochę do mnie nie przemawiają. Książka mnie drażniła jak nie wiem. Czytała wiele książek, które mi nie przypadły do gustu, ale jakoś je w końcu rozumiałam, albo chociaż do pewnego momentu, a tu nie. Jedynie doświadczyłam uczucia, że gdybym ja była ja miejscu K. to bym chyba oszalała i od razu trafiła do psychiatryka, uciekła do jakiego Bangladeszu czy innej Kambodży, żeby być jak najdalej od tego grona szaleńców (coś podobnego doświadczyłam czytając "Mistrz i Małgorzata" tylko tam był diabeł, więc było gorzej z człowiekiem) lub pewnie bym rozmyślała nad jakimś skokiem z mostu. Po prostu książki tego typu, że człowiek jest o krok od szaleństwa, a na pewno ja bym była, przyprawia mnie po prostu o atak apopleksji. Wolę czytać nie wiem jak trudną, ale zrozumiałą i przynajmniej dla mnie logiczną literaturę.
Dobry Boże, o czym to tak w ogóle jest? Tak pokrótce... Pewnego dnia, z samego rana do domu urzędnika bankowego przychodzi dwóch jegomościów informując go, iż jest aresztowany. Owy urzędnik Józef K., bardzo słusznie domaga się wyjaśnienia o co właściwie chodzi, jakie aresztowanie. Następnie dowiaduje się, że jest oskarżony i winny, ale nie wie niby o co i czemu. Próbuje to...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wyjątkowo nudna i infantylna. Poziom zagadki, całej intrygi, jak i narracji, powiedziałbym że bardziej skierowany jest do dzieci, niż do dorosłych czytelników. Wszystko rozwiązuje się od ręki, szybko i podane na tacy, co powoduje, że czytelnik nie ma szansy sam, na większe zastanowienie się nad czymkolwiek w tej książce. Postaci ani nie polubiłam, ani nie zapamiętałam, kto był kim, żadnych konkretnych cech. Z braku czegokolwiek innego, można przeczytać, ale raczej po zamknięciu książki od razu się wszystko zapomni.
Wyjątkowo nudna i infantylna. Poziom zagadki, całej intrygi, jak i narracji, powiedziałbym że bardziej skierowany jest do dzieci, niż do dorosłych czytelników. Wszystko rozwiązuje się od ręki, szybko i podane na tacy, co powoduje, że czytelnik nie ma szansy sam, na większe zastanowienie się nad czymkolwiek w tej książce. Postaci ani nie polubiłam, ani nie zapamiętałam, kto...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to