-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-02-19
2016-10-17
Wstyd przyznać, ale ta błahostka mnie tak wciągnęła, że nie mogłam się oderwać. Już wiem, jaki jest fenomen Browna - potrafi napisać tak, że chce się czytać dalej mimo, że człowiek wie, że jest to płytka literatura. Czyta się szybko, ale z bólem oczu, gdy się patrzy na dziwne wyrażenia i zdania, nie będące poprawnie chyba w żadnym języku. Intryga z początku poprowadzona ciekawie, ale im dalej w las tym gorzej. Na samym końcu już po prostu WSZYSTKO co się tylko dało było całkiem inne - zły był dobry, dobry był zły. Miało być to zaskoczeniem, a w pewnym momencie już było to tak zaplątane, że brakło w tym sensu. Co do faktów w tej książce, to średnio zaawansowany człowiek w tym temacie, czuje że jest miejscami tu trochę przebajdurzone. Mimo goniącego absurdu za absurdem i płycizny, nie można powiedzieć by książka nudziła. Można ją dosłownie połknąć, jest nieszczególnie wymagająca i stanowi świetną rozrywkę. W dodatku jest dużo lepsza niż "Anioły i demony", co jednak nie klasyfikuje tej książki jako arcydzieło. Jednak, mimo że chciałabym dać niższą ocenę i w zasadzie powinnam, to nie umiem, gdyż mnie ta książka wciągnęła, nawet jeśli to tylko czytadło.
Wstyd przyznać, ale ta błahostka mnie tak wciągnęła, że nie mogłam się oderwać. Już wiem, jaki jest fenomen Browna - potrafi napisać tak, że chce się czytać dalej mimo, że człowiek wie, że jest to płytka literatura. Czyta się szybko, ale z bólem oczu, gdy się patrzy na dziwne wyrażenia i zdania, nie będące poprawnie chyba w żadnym języku. Intryga z początku poprowadzona...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-04
Do końca nie wiem co myśleć o tej książce. Czekałam na nią długo i niecierpliwie. Gdy w końcu mogłam się za nią zabrać, byłam przygotowana na coś dobrego. I owszem tak było, ale nie wszystko wyszło tak świetnie. Oczywiście zakończenie mnie zaskoczyło, duży plus, bo to jest niezwykle ważne by nie udało się nam poznać zakończenia w połowie książki. Niestety duży minus za to, że ogólna akcja w książce toczyła się strasznie wolno i przyznam, czasem lekko powiewało nudą. Powieść skupiała się na wątkach bardziej osobistych z perspektywy Robin i Strike'a. Niby w porządku, ale moim zdaniem przyćmiło to trochę śledztwo. Mam wrażenie, że mimo licznych morderstw jakoś te wątki osobiste przyćmiły całą tą „powagę” zbrodni w powieści. Jakby nagle kryminalny wątek stanowił tło całego cyklu, a nie odwrotnie. Nie twierdzę, że źle to wyszło, ale na pewno nie jakoś szalenie najlepiej. Jeżeli dołączyć do tego ciągłe jakby niezdecydowanie z bohaterów co do swoich uczuć, to trochę się to miesza. O ile w poprzednich częściach, nie stwarzał się u mnie wyraźny podział, których bohaterów lubię, których, nie, ci są w porządku itp. ; o tyle tu zapałałam szczerą nienawiścią co do Matthew. Dlatego byłam pomysłem rozgoryczona ich ponownym zejściem się (chociaż to było do przewidzenia). Jednak nie rozumiem dosłownie samej końcówki książki... Komu owe „tak” mówi Robin? I odnośnie konkretnie czego? Nie wiem czy to pomysł by pociągnąć cykl do 4 części – z czego oczywiście byłabym bardzo zadowolona – czy coś co definitywnie go kończy. W każdym razie, zakończenie jest dla mnie wielką niewiadomą, a tego bardzo nie lubię, gdy pisarz że tak powiem manipuluje czytelnikiem, tworząc taki koniec że w głowie kołacze się jedynie myśl, że „o co właściwie chodzi?”. Uważam, że książka jest dobra, tak czy inaczej ciekawa, chociaż czasem jakieś fakty wypadały mi z pamięci. Jednak wydaje mi się, że „Jedwabnik” był najlepszą częścią z tego cyklu. W każdym razie, jestem wdzięczna autorce, że stwarza „żywe” tło Londynu, chociażby poprzez dodawanie stacji metra i podróżą nim – po prostu to uwielbiam. Nie ma nic lepszego jak czuć miasto w powieści jak coś całkiem odrębnego i równie żywego jak bohaterowie.
Do końca nie wiem co myśleć o tej książce. Czekałam na nią długo i niecierpliwie. Gdy w końcu mogłam się za nią zabrać, byłam przygotowana na coś dobrego. I owszem tak było, ale nie wszystko wyszło tak świetnie. Oczywiście zakończenie mnie zaskoczyło, duży plus, bo to jest niezwykle ważne by nie udało się nam poznać zakończenia w połowie książki. Niestety duży minus za to,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-05
Przyznam, że zarówno do pierwszej części jak i do drugiej odnosiłam się z pewnym sceptycyzmem. Pierwsza część moim zdaniem była bardziej zwyczajnie "okej" niż żeby był jakiś szał. Może też dlatego, że dość dobrze pamiętałam film. Drugą część filmu również oglądałam, ale z raz czy dwa i ogólnie jakoś średnio mi zapadł w pamięć. W każdym razie, chcąc nie chcąc strasznie się w tej części wciągnęłam w tę historię. W pewnym momencie, aż się denerwowała że ciągle jest tylko mowa o Lisbeth a tak mało historii o niej i jej przemyśleniach. Mimo, że jest mi charakterem w ogóle nie po drodze, zapałałam do panny Salander ogromnym uczuciem słuszności w tym co robi. Oczywiście dalej uderza mnie pewna "rozwiązłość seksualna" tych "dobrych" bohaterów, że wprawiało mnie nieraz to w osłupienie. Nie mniej, nie jestem zaściankowa na tyle, żeby jakoś mnie to szokowała bym to potępiała, lecz nie rozumiem tego. Jednak pewien niesmak pozostaje. A wracając do samej książki. Niezwykle szybko mi się ją czytało. Książka jest bardzo ciekawa, porusza ważne aspekty w "światku" każdego państwa - nawet jeżeli realnie ma to mały rozdźwięk. I chyba też dlatego książka stała się tak popularna. Na pewno wpłynęło na nią to, że może pierwsza część jest bardziej tajemnicza, ta jest dużo dynamiczniejsza i bardziej szalona - jeżeli można to tak ująć. Naprawdę bardzo, bardzo dobra, mimo pewnych ale.
Przyznam, że zarówno do pierwszej części jak i do drugiej odnosiłam się z pewnym sceptycyzmem. Pierwsza część moim zdaniem była bardziej zwyczajnie "okej" niż żeby był jakiś szał. Może też dlatego, że dość dobrze pamiętałam film. Drugą część filmu również oglądałam, ale z raz czy dwa i ogólnie jakoś średnio mi zapadł w pamięć. W każdym razie, chcąc nie chcąc strasznie się w...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-16
Książki Remarque takie są - mądre, trochę zamieszania, filozofii, dużo czarnego humoru i traktat o życiu. Z początku czytając tę książkę cały czas się śmiałam, z tego okrutnego, jakże prawdziwego i naprawę śmiesznego humoru. Książka porusza wiele bardzo ważnych życiowych kwestii, jak odnaleźć się w życiu w tamtych czasów, ale i w ogóle. Nie mniej jest to dość smutna książka mimo całej swej mądrości. Smutna z powodu pracy bohaterów, sensu życia i jego przewartościowania, gdy okazuje się iż to pieniądz rządzi życiem człowieka. Pełno w niej samotności mimo pewnej żywiołowości życia. To już moja kolejna powieść Remarque'a i nie wiem dlaczego, ale zawsze nie jestem w stanie do końca zrozumieć, jakby momentami niektóre fragmenty powstawały 5 minut po obudzeniu autora się ze snu i jeszcze pływał myślami gdzieś daleko. Jednak na pewno widać, że Remarque znał ogromną prawdę o życiu, jakoś dobrze je znał i zdaje mi się, że nie bał się śmierci. Przynajmniej tak to odczuwam, gdy czytam jego humanistyczne i egzystencjalne wywody. W każdym razie, Remarque to pisarz niesamowity i w tej książce widać to od razu.
Książki Remarque takie są - mądre, trochę zamieszania, filozofii, dużo czarnego humoru i traktat o życiu. Z początku czytając tę książkę cały czas się śmiałam, z tego okrutnego, jakże prawdziwego i naprawę śmiesznego humoru. Książka porusza wiele bardzo ważnych życiowych kwestii, jak odnaleźć się w życiu w tamtych czasów, ale i w ogóle. Nie mniej jest to dość smutna książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-02-29
Książka ma ciekawy, nieco zadziwiający charakter. Francja, czasy wojny i niewidoma dziewczynka. Jej postać wcale nie budzi litości, ani heroizmu, a oczarowanie jej pogodą ducha i interesującym wnętrzem. Książka przypomina nieco „Złodziejkę książek” Zusaka, ale nie jest jakąś tam jej kopią, czy też autor się na niej wzorował. Czytając ją ma się często podobne odczucia. Jakoś nie szokuje, nie wywołała we mnie żadnych mocnych emocji. Ni mniej jest bardzo ciekawa, lekka, ale mądra i treściwa. Mimo, że nie związywałam się jakoś z bohaterami, czułam się trochę tak jakbym siedziała u kogoś w domu, w ciepłym fotelu i z przyjemnością słuchała opowieści tych ciekawych ludzi. Książka jest bardzo przyjemna, bardzo szybko się ją czyta. To uczucie, gdy książkę pisaną prawie 10 lat, przeczytałam w 3 dni. Sam temat wojny, aż tak niezwykle się tu nie odznacza, cały świat się wkoło tego nie kręci, tu bohaterowie żyją w tych czasach, ale chcąc jakby się od tego odciąć, żyją w głowie w całkiem innym świecie. Starają się pamiętać to co miłe, dobre, radzić sobie z trudami, jakie muszą pokonać, rzuceni przez los w takie czasy. Lektura tej książki była czystą przyjemnością, nawet jeżeli pojawiały się jakieś małe wady. Na pewno nie znaczące. A język, nie jest błahy, ale jest jednocześnie prosty, lekki w przyswojeniu, a wręcz zatopieniu się w historii. Godna przeczytania.
Książka ma ciekawy, nieco zadziwiający charakter. Francja, czasy wojny i niewidoma dziewczynka. Jej postać wcale nie budzi litości, ani heroizmu, a oczarowanie jej pogodą ducha i interesującym wnętrzem. Książka przypomina nieco „Złodziejkę książek” Zusaka, ale nie jest jakąś tam jej kopią, czy też autor się na niej wzorował. Czytając ją ma się często podobne odczucia. Jakoś...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-07
Okej, strasznie się wciągnęłam, tak że książkę przeczytałam w ciągu niecałego dnia. Druga część jest o niebo lepsza. I dobrze, bo ekranizacja drugiej części mi nie przypadła. Było wiele momentów, w których naprawdę się uśmiałam. Myślę, że książka nabrała jakby więcej sensu i 'zwartości', wszystko działo się plynniej i miało konkretny skutek. Niezwykle mi się podobała. Tylko jedno ogromne 'ale'... SPIŻ, SPIŻOWE, ZE SPIŻU, SPIŻ SPIŻ SPIŻ... O matko, ile można?! Nawet jeżeli jest to niezwykle popularny materiał do budowy i obudowy wszystkiego co się tylko da w mitologicznej rzeczywistości, to jednak nie mogłam już ścierpieć tego spiżu. A tak poza tym to bardzo ciekawa i przyjemna, śmieszna i oczywiście napisana tak, że nie wraca 'nachalnie' do przypominania nam co i jak było w pierwszej części, tylko gładko, jasno i treściwie opisuje. Końcówka oczywiście zmusza do sięgnięcia po kolejny tom, co z chęcią zrobię!
Okej, strasznie się wciągnęłam, tak że książkę przeczytałam w ciągu niecałego dnia. Druga część jest o niebo lepsza. I dobrze, bo ekranizacja drugiej części mi nie przypadła. Było wiele momentów, w których naprawdę się uśmiałam. Myślę, że książka nabrała jakby więcej sensu i 'zwartości', wszystko działo się plynniej i miało konkretny skutek. Niezwykle mi się podobała....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-28
Przyznam, że nieco się zawiodłam. Moim zdaniem trochę się ta książka nijak ma do pierwszej części. W zasadzie, ta książka nie jest moim zdaniem drugim tomem, tylko nawiązuje do "Jej wszystkie życia". Po pierwsze tamta powieść ma w sobie coś magicznego, poprzez ponawiająca się historię życia Ursuli, za każdym razem inną. Tu mamy zwyczajne życie jej młodszego brata Teddego. I cóż, mimo że to czasy wojny, czasy tak okrutne, a jednak można je opisać niezwykle ciekawie... Tu moim zdaniem są nudne do bólu. Widać kunszt pisarski Atkinson, jednak nie przekłada się to na porywającą akcję. Ta książka to jakby pamiętnik żali, smutków i niepowodzeń rodu Todd. Ciężko stwierdzić, że ta książka jest zła. Jest po prostu nie interesująca, raczej nie wiąże się z pierwszą częścią, tylko raczej ją zaburza i niszczy jej czar. Nie dałam już rady przeczytać ostatnich kilkudziesięciu stron, bo zbyt długo się z tą książką męczyłam, by dotrwać do końca, który już mnie nie interesuje. Szkoda.
Przyznam, że nieco się zawiodłam. Moim zdaniem trochę się ta książka nijak ma do pierwszej części. W zasadzie, ta książka nie jest moim zdaniem drugim tomem, tylko nawiązuje do "Jej wszystkie życia". Po pierwsze tamta powieść ma w sobie coś magicznego, poprzez ponawiająca się historię życia Ursuli, za każdym razem inną. Tu mamy zwyczajne życie jej młodszego brata Teddego. I...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-07-08
Przyznam, że jest mi przykro, że ta książka mi się nie spodobała, bo bardzo lubię styl pisarski Allende. Ale niestety, moim zdaniem tego stylu prawie w ogóle tutaj nie widać. Uwielbiałam czytać długie wywody autorki i opisy, tutaj tego wszystkiego brak. W dodatku książka jest bardzo cienka, a czytałam ją długo, ponieważ strasznie mnie męczyła. Myślę, że Allende lepiej wychodzi pisanie długich opowieści, wielowątkowych i zawiłych, niż takich krótkich książek. Wiem, że liczył się tutaj temat, to o czym pisała. Jednak przez brak tego co pisarka zawsze potrafiła przekazać, cały czar i urok słowem, ta książka wydaje mi się napisana jakby w pośpiechu i dlatego, że nie miała innego pomysłu, albo chciała napisać koniecznie to i tylko to. W dodatku prawie wszyscy bohaterowie w tej książce wydają mi się strasznie chłodni, trochę oderwani od pewnych uczuć. Szkoda, ale niestety jak dla mnie słaba.
Przyznam, że jest mi przykro, że ta książka mi się nie spodobała, bo bardzo lubię styl pisarski Allende. Ale niestety, moim zdaniem tego stylu prawie w ogóle tutaj nie widać. Uwielbiałam czytać długie wywody autorki i opisy, tutaj tego wszystkiego brak. W dodatku książka jest bardzo cienka, a czytałam ją długo, ponieważ strasznie mnie męczyła. Myślę, że Allende lepiej...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-10
Zakupiłam bo wiedziałam, że to kolejna powieść o Cmentarzu Zapomnianych Książek. "Cień wiatru" podobał mi się bardziej, jednak książka jest równie bardzo dobrze napisana. Uderzyło mnie w tej książce to, że ma nieco więcej elementów fantastycznych, magicznych. No i dałam się złapać na tym, że dopiero pod koniec książki zrozumiałam, że tak naprawdę jest to część mająca poprzedzić wydarzenia z "Cienia wiatru", pomimo że została napisana później. Dlatego nie do końca wszystko było dla mnie jasne. Potem jednak dostałam olśnienia, wszystko było spójne logiczne i pisane oszołamiająco dobrym językiem.
Zakupiłam bo wiedziałam, że to kolejna powieść o Cmentarzu Zapomnianych Książek. "Cień wiatru" podobał mi się bardziej, jednak książka jest równie bardzo dobrze napisana. Uderzyło mnie w tej książce to, że ma nieco więcej elementów fantastycznych, magicznych. No i dałam się złapać na tym, że dopiero pod koniec książki zrozumiałam, że tak naprawdę jest to część mająca...
więcej mniej Pokaż mimo to2009-02
Kupiłam ją w górach na jakimś straganie za pół ceny. Książka wciąga od samego początku, tak że z niecierpliwością czekałam na kolejne części serii. Napisana dość prostym językiem, ale napisana bardzo dobrze. Można ją czytać wiele razy i chyba nigdy się nie znudzi.
Kupiłam ją w górach na jakimś straganie za pół ceny. Książka wciąga od samego początku, tak że z niecierpliwością czekałam na kolejne części serii. Napisana dość prostym językiem, ale napisana bardzo dobrze. Można ją czytać wiele razy i chyba nigdy się nie znudzi.
Pokaż mimo to2016-12-01
To pierwsza książka z tego cyklu przeczytana, gdy przeczytałam ją nie będąc już nastolatką. I myślę, ze jak na razie jest to najlepsza część ze wszystkich trzech. Gdyż mimo obecnego świata "jakby fantastycznego", ta jest względnie "normalna". Nie ma niekończących się podróży w czasie, przeskakiwania z miejsca na miejsce i tego chaosu, który tak bardzo był dla mnie uciążliwy w drugiej części. Ta jest względnie spokojna i jasna. Bardzo dobrze się ją czyta, człowiek mniej się gubi. I cóż pisać więcej, tyko sięgnąć po kolejne części.
To pierwsza książka z tego cyklu przeczytana, gdy przeczytałam ją nie będąc już nastolatką. I myślę, ze jak na razie jest to najlepsza część ze wszystkich trzech. Gdyż mimo obecnego świata "jakby fantastycznego", ta jest względnie "normalna". Nie ma niekończących się podróży w czasie, przeskakiwania z miejsca na miejsce i tego chaosu, który tak bardzo był dla mnie uciążliwy...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-29
Nigdy nie byłam jakąś straszną fanką Potter'a. Jako dziecko mniej zetknęłam się z powieściami, za to uwielbiałam filmy o Harrym Potterze i musiałam być na każdym w kinie. Gdy usłyszałam o tej książce, byłam zdziwiona, zaciekawiona i nieco sceptyczna. Gdy dowiedziałam się, ze jest napisana w formie sztuki i nie przez samą i wyłącznie Rowling, coraz mniej to wszystko wydawało mi się to ciekawe. Kiedy wszyscy tak krzyczeli o tej książce i gdzie się nie obróciłam każdy ją miał w ręku, nie wytrzymałam i stwierdziłam, że też muszę przeczytać po padnę z ciekawości. Więc tak. W szkole nigdy nie cierpiałam czytać sztuk jak Makbet, Antygona itp. Drażniła mnie ta forma niewiarygodnie, więc nie nastawiałam się na fajerwerki w wygodnym czytaniu. Jednak przyznam, że nie najgorzej mi się to czytało. Może dlatego, że dialogi są zwykłe, a nie wierszowane czy jakieś wymyślne. Chociaż wiadomo, gdyby to była powieść to byłoby już w ogóle różowo. Przyznam, że nieco mnie zaskakuje jak potoczyła się historia w kontynuacji. A mianowicie syn Harrego w Slitheryn'ie i to jako jedyny z rodziny, jak czarna owca. Dalej, przyjaźń chłopca z synem Dracona. A na koniec to przyjaźń Harrego z Draconem! A tak od ogółu do szczegółu to myślę, że jest to wszystko niezwykle ciekawe, bardzo, bardzo wciąga. Jednak przyznam, że cała akcja toczy się zbyt szybko. Rozumiem, że to jest tylko spisanie sztuki, jaka będzie wystawiona, ale jednak. Bardzo wydaje mi się to okrojone i trochę przykro. Dlatego pomimo, ze wciąga to jakoś nie byłam wstanie się porwać do końca tej historii. Jest trochę niuansów takich jak pojawianie się jakiś zaklęć, o których wcześniej nie słyszałam no i nie wiem co robią, więc czułam się taka zagubiona. Po drugie, jakoś w ogóle mi nie pasowało imię Delphi - takie ni w 5, ni w 10. I tak samo to skąd się wzięła - znikąd - i to co się z nią stało później, bo w zasadzie nie jest to ostatecznie objaśnione. Sam pomysł chłopców - Albusa i Scorpiusa - do podróżowania w czasie, by uratować wyłącznie jedną osobę, wydaje się dziwny, trochę szczerze mówiąc nawet głupi. A przez to powstaje tylko jeszcze większe zamieszanie, które staje się nieco dziwne. W każdym razie. Dla prawdziwych fanów Pottera to coś, na co czekali całe lata i jaką formą by to nie było napisane i co by się tam nie zdarzyło, będą oni zadowoleni. Dla mnie to raczej przyjemne zaspokojenie ciekawości, które obeszło się bez rozczarowania, ale nie też z jakimś gromkim aplauzem. Dobre to, że momentami jest naprawdę śmieszna. Ciekawie się było dowiedzieć CO DALEJ, ale przyznam, że można było to dużo lepiej wymyślić i napisać.
Nigdy nie byłam jakąś straszną fanką Potter'a. Jako dziecko mniej zetknęłam się z powieściami, za to uwielbiałam filmy o Harrym Potterze i musiałam być na każdym w kinie. Gdy usłyszałam o tej książce, byłam zdziwiona, zaciekawiona i nieco sceptyczna. Gdy dowiedziałam się, ze jest napisana w formie sztuki i nie przez samą i wyłącznie Rowling, coraz mniej to wszystko wydawało...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-07
Już od samego początku się trochę zawiodłam, gdy dowiedziałam się iż książka nie jest o samy Sherlocku Holmesie, tylko jest jakby obecny tu tylko duchem i nazwiskiem. Tak czy inaczej książkę czytało się przyjemnie, ale myślę, że ta część w ogóle nie jest porównywalna do "Domu Jedwabnego", które było wprost genialne. Tu moim zdaniem jest okej, całkiem ciekawie, oczywiście zwrot akcji i intryga prowadzona od początku zaskoczyła mnie, ale dalej nie na tyle bym mogła ocenić tę książkę lepiej. Wydaje mi się, że pisanie o Holmesie Horowitz'owi idzie dużo lepiej, a tu jest po prostu w porządku.
Już od samego początku się trochę zawiodłam, gdy dowiedziałam się iż książka nie jest o samy Sherlocku Holmesie, tylko jest jakby obecny tu tylko duchem i nazwiskiem. Tak czy inaczej książkę czytało się przyjemnie, ale myślę, że ta część w ogóle nie jest porównywalna do "Domu Jedwabnego", które było wprost genialne. Tu moim zdaniem jest okej, całkiem ciekawie, oczywiście...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-02
Moja druga książka Mroza, z innego cyklu i już powoli widzę jakie mam odczucia co do jego twórczości. Znaczna większość czytelników uwielbia ten cykl z Chyłką, a ja po pierwszej części mogę stwierdzić, że z dwojga złego wolę jednak komisarza Forsta. Po pierwsze nie przepadam za akacją książki, która toczy się w sądzie, dlatego też ta książka jakoś szczególnie mnie nie porwała. Dwa, wydaje mi się ogółem trochę prostacka. Rozumiem zarysować ostrych bohaterów, ale gdy główna bohaterka klnie i wysławia się tak mocno i dosadnie, w każdej możliwej sprawie, na każdy temat, w każdym zdaniu i robi to ciągle, postać ta zwyczajnie z "mocnej" robi się taką prostacką i aż mam wrażenie, nieco żałosną. Dlatego moim zdaniem tutaj granica została definitywnie przekroczona, że aż bolało. Oczywiście to, nad czym już raz ubolewałam - imiona - o matko! Czy naprawdę muszą być takie, a nie inne? Kordian... Serio? Szkoda, że na studiach nie dorabiał jako aktor w "Dziadach". I drażniące są opisy typu "król TVN", jako o Wojewódzkim, opisy samochodu, aparatu, komputera, telefonu że jaki model, ile kosztuje i co to cudo techniki umie. Albo ile kosztuje to super pyszne, albo to super syfiaste danie, piwo czy co tam jeszcze. Poza tym, mam odczucie, że akcja trochę przerysowana, trochę takie pomieszanie. Ogólnie mnie jakoś nie porwała i szczególnie nie zainteresowała. Chętnie przeczytam kolejne części, ale nie wiem czy mnie porwą tak jak innych. Może się zwyczajnie wciągnę, ale jak na razie to średnio mi się podobała.
Moja druga książka Mroza, z innego cyklu i już powoli widzę jakie mam odczucia co do jego twórczości. Znaczna większość czytelników uwielbia ten cykl z Chyłką, a ja po pierwszej części mogę stwierdzić, że z dwojga złego wolę jednak komisarza Forsta. Po pierwsze nie przepadam za akacją książki, która toczy się w sądzie, dlatego też ta książka jakoś szczególnie mnie nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-28
Nie lubię polskich pisarzy, ale postanowiłam sięgnąć po książkę Mroza ze względu na jego nie małą ostatnio popularność. No i cóż. Książka niezwykle wciąga, przeczytałam ją bardzo szybko, do tego co prawda nie była jakaś szczególnie długa. Moim zdaniem jest to połączenie Dana Browna z Jo Nesbo. Na początku zapowiadało się na kryminał w stylu Nesbo - trochę zdegenerowany główny bohater, a potem coraz bardziej na sensacyjną książkę Browna, gdzie poznaje swą pomocnicę, z którą będzie rozwiązywał zagadkę, a akcja będzie się toczyć tak szybko jak odbijająca się piłka na korcie tenisowym. W dodatku powaliło mnie wplątanie tutaj wątku religijnego, który już tak zajechał Brown'em, że głowa mała, a mało tego, było to tak potrzebne jak skrzydła świni. Co do bohaterów to ciężko mi się wypowiedzieć. Niby mają być "typowo nietypowi", ale jakoś tak trochę nijako wyszło, prócz pewnych skrajności. Na pewno jedno jest niezwykle tragiczne i nie wiem skąd to się autorowi wzięło. A mianowicie imiona i nazwiska bohaterów tej książki. I nie tylko tych pierwszoplanowych. Samo Forst już mnie powala, nie mówiąc już o innych, tak pasujących, że o matko i tak dziwacznych, że ciężko się przyzwyczaić do tego tworu i cudu. No i oczywiście, nie można zapomnieć o tendencji zagranicznych pisarzy, typu "wyciągnęła macbooka, zamówił McWrapa w McDonaldzie, jechał astrą sprawdzając na swoim smartfonie trasę przez google maps (jeszcze po krajowej jakiejś tam 75 czy innej drodze, o której nie mam zielonego pojęcia gdzie ona jest więc po kij autor to pisze?), paląc swoje westy robił coś tam, tere fere, pił kawę Ą i Ę. Nienawidzę takiego wciskania i wymieniania z "imienia i nazwiska" jakiś firm telefonów, żarcia, samochodów, komputerów czy czego tam jeszcze. Wygląda to jak reklama, a ja się tylko siedzę i zastanawiam czy mu za to zapłacili, a jeśli nie to co go skłoniło do wdawania się w takie szczegóły. Poza tym, przyznam, że momentami język jest trochę zbyt mocno prostacki, mimo że nie często takie rzeczy nie kolą w oczy, jeżeli ma być ukazana pewna brutalność. Do tego książkę się wręcz połyka, a niektóre momenty są naprawdę strasznie śmieszne. Końcówka bardzo mnie zainteresowała, ale przyznam, że jakby nie patrzeć to można się było tego właśnie spodziewać. Ogólnie rzecz biorąc chętnie bym wystawiła niższą ocenę, ale i wyższą. Dlatego pozostanę przy tej, gdyż można mieć naprawdę mieszane uczucia co do tej twórczości. Na pewno jedno, jest dobra na nudę i szybko się ją czyta.
Nie lubię polskich pisarzy, ale postanowiłam sięgnąć po książkę Mroza ze względu na jego nie małą ostatnio popularność. No i cóż. Książka niezwykle wciąga, przeczytałam ją bardzo szybko, do tego co prawda nie była jakaś szczególnie długa. Moim zdaniem jest to połączenie Dana Browna z Jo Nesbo. Na początku zapowiadało się na kryminał w stylu Nesbo - trochę zdegenerowany...
więcej mniej Pokaż mimo to2008
Gdy przeczytałam ją ponownie po 8 latach, stwierdzam, że albo poprzednim razem nie dokończyłam książki, albo zapomniałam wszystkiego z wyjątkiem początku. Wydaje mi się, że początki tych książek, zanim całą historia się rozwinie jest ciekawsza, gdy jest pełnia wartkiej akcji. Dlatego, że autor ma tendencję do tego, by w pewnym momencie książki, wsadzić każdą możliwą niemożliwość i jest to trochę przefantazjowane. Nie mniej bardzo miło czyta się te powieści. Pod koniec nieco męczą, już chce się poznać finał tej historii. Ale w końcu jestem gotowa by dalej zagłębić się w kolejne części.
Gdy przeczytałam ją ponownie po 8 latach, stwierdzam, że albo poprzednim razem nie dokończyłam książki, albo zapomniałam wszystkiego z wyjątkiem początku. Wydaje mi się, że początki tych książek, zanim całą historia się rozwinie jest ciekawsza, gdy jest pełnia wartkiej akcji. Dlatego, że autor ma tendencję do tego, by w pewnym momencie książki, wsadzić każdą możliwą...
więcej mniej Pokaż mimo to2009
Miło było wrócić do tej książki po latach. Zadziwiające, że pamiętałam z niej dobrze tylko początek, całą resztę musiałam odkrywać na nowo. W sumie dobrze, ponieważ książka sprawiła mi jeszcze większą przyjemność. Niezwykle wciąga, że trudno się od niej oderwać, chociaż z perspektywy czasu, gdy widać że to książka dla młodzieży, trochę męczy nadmiar fantastyki. Trochę tego był nadmiar. Nie mniej, bardzo przyjemna pozycja. Autor pisze w niezwykle zabawny sposób, że czasem z najbardziej zwyczajnych wypowiedzi, można wynieść duża dawkę humoru. Mimo, że to książka dla trochę młodszych odbiorców, jest godna polecenia każdemu.
Miło było wrócić do tej książki po latach. Zadziwiające, że pamiętałam z niej dobrze tylko początek, całą resztę musiałam odkrywać na nowo. W sumie dobrze, ponieważ książka sprawiła mi jeszcze większą przyjemność. Niezwykle wciąga, że trudno się od niej oderwać, chociaż z perspektywy czasu, gdy widać że to książka dla młodzieży, trochę męczy nadmiar fantastyki. Trochę tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-18
Trudno mi tą książkę nazwać arcydziełem, gdyż jest niezwykle krótka. Oczywiście zawiera w sobie ogromną mądrość, ale trochę zbyt oszczędnie przedstawioną moim zdaniem. Pokazana jest tu siła przyjaźni i poświęcenia, ale również trudność podejmowania decyzji, które zaważą o naszym życiu i niestety innych. Pokazuje to też prawdę jak trzeba się poświęcić dla osoby, która jest niepełnosprawna umysłowo, jak bardzo czasami potrafi być uciążliwa, mimo że zaprzęgamy wszystkie swoje nerwy i całą dobrą wolę by tej osobie było w życiu dobrze i jak czasem niszczy to życie osobie normalnej, zdrowej. Dzieło specyficzne, nieco ciężkie, mimo dość przystępnej formy.
Trudno mi tą książkę nazwać arcydziełem, gdyż jest niezwykle krótka. Oczywiście zawiera w sobie ogromną mądrość, ale trochę zbyt oszczędnie przedstawioną moim zdaniem. Pokazana jest tu siła przyjaźni i poświęcenia, ale również trudność podejmowania decyzji, które zaważą o naszym życiu i niestety innych. Pokazuje to też prawdę jak trzeba się poświęcić dla osoby, która jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-10-15
Na początku trochę się zirytowałam ponieważ chyba 3 z wszystkich opowiadań już kiedyś czytałam i to na samym początku. Były to "Przygody Sherlocka Holmesa" i myślę, że było to jakieś trefne wydanie. Pomijając ten fakt, to jedna z grubszych części Sherlocka. Oczywiście ciężko tej literatury nie uwielbiać, ale tą książkę jakoś strasznie długo męczyłam, mimo że opowiadania są krótkie. Myślę, że jednak te opowiadania były nieco przegadane. Nie mniej, nie mam serca dać innej oceny, gdyż w tych opowieściach czuje się po prostu TEN klimat.
Na początku trochę się zirytowałam ponieważ chyba 3 z wszystkich opowiadań już kiedyś czytałam i to na samym początku. Były to "Przygody Sherlocka Holmesa" i myślę, że było to jakieś trefne wydanie. Pomijając ten fakt, to jedna z grubszych części Sherlocka. Oczywiście ciężko tej literatury nie uwielbiać, ale tą książkę jakoś strasznie długo męczyłam, mimo że opowiadania są...
więcej mniej Pokaż mimo to
Byłam sceptycznie nastawiona do twórczości Browna, ale w końcu postanowiłam się zabrać do tej książki. Oglądałam film i to nie raz, i przyznam że wyszedł lepiej niż książka, bo ominęła połowę tego niepotrzebnego dramatyzmu. Ogólnie książka jest okej – tak po prostu okej. Wciąga, ale przyznam koło połowy, mimo rozwijającej się akcji, zaczyna poważnie nużyć, aż do bólu głowy. Zwyczajnie przegadana i momentami strasznie. Uważam też, że jest o jakieś 100 stron z tego powodu za długa. Szczególnie widać to pod koniec. Kiedy już prawie, prawie wszystko zmierza ku końcowi, ale coś jakoś szybciej się skończyć nie może. W każdym razie ciekawa, ale nie taka szalenie wspaniała. Podobało mi się za to opisy rzeźb i innych dzieł sztuki, całe to ukazane piękno i fascynacja historią. Drażniło mnie zaś szalona fascynacja religijnością kamerlinga, gdyż takie myślenie doprowadza mnie do szału. Książka ogólnie rzecz biorąc nie jest literaturą z górnej półki, ale na pewno nie jest zła. Bardziej, jakby to określić... luźna. Chociaż od nadmiaru niepotrzebnej treści dosłownie boli głowa, a książka ciąży w ręku. Kto lubi takie historie, na pewno się w tym odnajdzie. Jednak film zdecydowanie lepszy, bo fabuła jest dużo prostsza.
Byłam sceptycznie nastawiona do twórczości Browna, ale w końcu postanowiłam się zabrać do tej książki. Oglądałam film i to nie raz, i przyznam że wyszedł lepiej niż książka, bo ominęła połowę tego niepotrzebnego dramatyzmu. Ogólnie książka jest okej – tak po prostu okej. Wciąga, ale przyznam koło połowy, mimo rozwijającej się akcji, zaczyna poważnie nużyć, aż do bólu głowy....
więcej Pokaż mimo to