-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2018-02-10
2017-05-30
„Miejska gorączka” jest komiksem superbohaterskim, któremu o wiele bliżej do obyczajówki niż do typowego przedstawiciela swojego gatunku... bardzo, ale to bardzo szalonej i absurdalnej obyczajówki, która jest po prostu świetnym i wciągającym czytadłem. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to to duże podobieństwo samego komiksu do jego głównej bohaterki, tak jak w przypadku Harley nigdy nie możemy być pewni tego, co w danym momencie zrobi, tak tutaj nie da się przewidzieć, co zdarzy się już za kilka stron. Po prostu może wydarzyć się praktycznie wszystko. A dzieje się naprawdę dużo i cały czas towarzyszy temu ten piękny absurd. I co najważniejsze to nie jest tylko zasługa Harley Quinn. Pomaga jej w tym zgraja wyjątkowych indywiduum — szkoda tylko, że jak na razie tylko kilka z nich zostało lepiej rozwiniętych (co mam nadzieję, że się zmieni wraz z następnymi tomami). Poza szaleństwem i absurdem główna siła komiksu tkwi w interakcjach pomiędzy postaciami, z których też wynika masa humoru, ale co ważniejsze, mimo tego rollercoasteru dookoła są one... bardzo ludzkie, nie są tylko wyłącznie pretekstem do tworzenia kolejnych kawałów, dzięki nim widzimy, jak realistycznie zostały stworzone te postacie. Mimo tych szalonych założeń przy kreacji niektórych z nich, podczas ich interakcji czujemy się jakbyśmy byli świadkami rozmów pomiędzy prawdziwymi ludźmi, a nie jakimiś tworami, w których usta włożono pierwsza lepsze dialogi, byleby tylko było śmiesznie. Jesteśmy w stanie łatwo wczuć się w to, co przeżywają i to nie jest tylko radość, ale również smutek czy miłość. „Harley Quinn: Miejska gorączka” jest komiksem, który pokochałem całym sercem i to już od pierwszego rozdziału (który notabene sam w sobie jest już świetną zabawą formą). Nie jest to dzieło ambitne i nie ma w ogóle zamiaru tym być, jest to czysta rozrywka, która sprawia naprawdę dużo frajdy. Z czystym sercem polecam każdemu i sam czekam, aż w moje ręce trafi drugi tom. Mam nadzieję, że i tym razem się nie zawiodę.
„Miejska gorączka” jest komiksem superbohaterskim, któremu o wiele bliżej do obyczajówki niż do typowego przedstawiciela swojego gatunku... bardzo, ale to bardzo szalonej i absurdalnej obyczajówki, która jest po prostu świetnym i wciągającym czytadłem. Pierwsze co mi przychodzi do głowy to to duże podobieństwo samego komiksu do jego głównej bohaterki, tak jak w przypadku...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-21
Po prostu coś pięknego i do tego wciąga jak diabli oraz angażuję emocjonalnie czytelnika. Los Winstona jak i całego społeczeństwa stał mi się nieobojętny. Do tego jeszcze ten przyjemny w odbiorze styl pisania autora. Nie było po prostu żadnych problemów z czytaniem tej pozycji. To była czysta przyjemność — niestety trwała krótko, ale nie żałuję tego w żadnym stopniu. Książka, z którą według mnie każdy powinien się zaznajomić. Innymi słowy, nie wypada jej nie znać. Mimo upływu lat niestety jest nadal aktualna. Podczas czytania nie mogłem się pozbyć sprzed moich oczu obrazu Korei Północnej. Dzięki takim powieściom człowiek zaczyna doceniać, że żyję w trochę lepszej rzeczywistości. Gorąco polecam każdemu.
Co tu dużo mówić: „Dwaplusdobra książka” - cytując jedną z już zamieszczonych tu opinii.
Po prostu coś pięknego i do tego wciąga jak diabli oraz angażuję emocjonalnie czytelnika. Los Winstona jak i całego społeczeństwa stał mi się nieobojętny. Do tego jeszcze ten przyjemny w odbiorze styl pisania autora. Nie było po prostu żadnych problemów z czytaniem tej pozycji. To była czysta przyjemność — niestety trwała krótko, ale nie żałuję tego w żadnym stopniu....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-22
„Zabójczy żart” jest to dość krótki komiks, ale za to bardzo treściwy i strasznie wciągający. Jest to chyba jedna z ważniejszych historii dla postaci Jokera, jak i przedstawienia relacji łączącej Księcia Zbrodni z Batmanem. Po prostu kawał dobrej roboty i to pod każdym względem: nieważne czy chodzi o scenariusz, czy o rysunki i kolorowanie (mowa tu o poprawionej wersji). Alan Moore i Brian Bolland odwalili kawał dobrej roboty. Chyba najlepszym potwierdzeniem tego jest fakt, że pomimo upływu lat historia, jak i rysunki zbytnio się nie postarzały i nadal robią wrażenie. Co tu dużo mówić: polecam po prostu brać się za czytanie. To na pewno nie będzie zmarnowany czas.
„Zabójczy żart” jest to dość krótki komiks, ale za to bardzo treściwy i strasznie wciągający. Jest to chyba jedna z ważniejszych historii dla postaci Jokera, jak i przedstawienia relacji łączącej Księcia Zbrodni z Batmanem. Po prostu kawał dobrej roboty i to pod każdym względem: nieważne czy chodzi o scenariusz, czy o rysunki i kolorowanie (mowa tu o poprawionej wersji)....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-09
„Cierpienia młodego Wertera” nie są jakąś wielce genialną powieścią, z którą każdy czytelnik powinien się zetknąć chociaż raz w swoim życiu — co to, to nie. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że jest to kawał bardzo dobrego i wciągającego czytadła, które zrobiło na mnie duże wrażenie. Może to trochę źle zabrzmi, ale Goethemu udało się sprawić, że podczas lektury umiałem bardzo dobrze wczuć się w sytuację Wertera, zrozumieć jego położenie i uczucia nim obecnie władające. Innymi słowy, stał się mi bardzo bliski, przez co jeszcze bardziej przeżywałem to, co go spotykało. Po prostu połykałem kolejny list za listem, coraz bardziej obawiając się nieuniknionego. Smutne trochę, że ta książka jest tak strasznie niedoceniona — najprawdopodobniej przez to, że zrobione z niej lekturę szkolną. Ja podszedłem do niej z własnej woli i nie żałuję tej decyzji. Będę o niej na pewno pamiętał przez długie lata i coś czuję, że nawet może niedługo do niej wrócę. Osobiście gorąco polecam.
„Cierpienia młodego Wertera” nie są jakąś wielce genialną powieścią, z którą każdy czytelnik powinien się zetknąć chociaż raz w swoim życiu — co to, to nie. Nie mogę jednak zaprzeczyć, że jest to kawał bardzo dobrego i wciągającego czytadła, które zrobiło na mnie duże wrażenie. Może to trochę źle zabrzmi, ale Goethemu udało się sprawić, że podczas lektury umiałem bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-04-18
Przygody z Henrikiem Peterssonem w roli głównej ciąg dalszy. Książka niczym nie ustępuje swojemu poprzednikowi, jednak ściska lekki żal gdy pomyśleć, że miała potencjał by być trochę lepsza od swojego poprzednika. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, a sama lektura sprawia nie mało przyjemności. Najlepiej wypada wątek HP (głównego bohatera), od którego po prostu nie byłem w stanie się oderwać. Był on o wiele bardziej ciekawszy niż ten w poprzednim tomie, smuci trochę, że wątek Rebecci wypada przy nim strasznie blado. Jest on największą wadą książki. Oczywiście, nie jest zły jednak mam wrażenie, że bez niego powieść poradziłaby sobie równie dobrze. Tak samo jak w poprzedniej części pojawiły się zwroty akcji bardzo dobrze wykorzystujące przeskakiwanie pomiędzy wątkami. Owszem są one bardzo fajne jednak po pewnym czasie stają się strasznie przewidywalne przez co tracą cały swój urok. Podsumowując dla samego wątku Henrika warto zapoznać się z tą pozycją.
Przygody z Henrikiem Peterssonem w roli głównej ciąg dalszy. Książka niczym nie ustępuje swojemu poprzednikowi, jednak ściska lekki żal gdy pomyśleć, że miała potencjał by być trochę lepsza od swojego poprzednika. Książkę czyta się bardzo szybko i przyjemnie, a sama lektura sprawia nie mało przyjemności. Najlepiej wypada wątek HP (głównego bohatera), od którego po prostu...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-08-28
Na początku książkę traktowałem jak typową przygodówkę z domieszką mrocznego klimatu. Stację metra, którą zamieszkuje Artem atakują stworzenia przychodzące z powierzchni. Chłopak przez splot różnych wydarzeń wyrusza w podróż by znaleźć ratunek dla swojego "domu". Z czasem jednak książka zaczęła mnie coraz bardziej wciągać. Najbardziej spodobało mi się, że powieść w jakiś sposób próbuje ukazać czym jest religia w życiu człowieka. Gdy to zauważyłem od razu lektura stała się dla mnie o wiele ciekawsza. Ostatnie rozdziały połykałem od razu jeden za drugim. Największy szacun dla autora za zakończenie. Po prostu się nie spodziewałem takiego obrotu spraw, taki nagły zwrot akcji na sam koniec to jest coś. Boję się tylko, że inne powieści z tego uniwersum nie będą aż tak dobre jak ta. Ogólnie to gorąco polecam, książka warta przeczytania.
Na początku książkę traktowałem jak typową przygodówkę z domieszką mrocznego klimatu. Stację metra, którą zamieszkuje Artem atakują stworzenia przychodzące z powierzchni. Chłopak przez splot różnych wydarzeń wyrusza w podróż by znaleźć ratunek dla swojego "domu". Z czasem jednak książka zaczęła mnie coraz bardziej wciągać. Najbardziej spodobało mi się, że powieść w jakiś...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-31
Ehh.. co tu dużo mówić, bardzo dobry kawał lektury. Niczym nie ustępuje pierwszemu tomowi, a nawet jest trochę lepszy. Wszystko dzięki o wiele dłuższym rozdziałom dzięki czemu autor mógł zwolnić trochę akcję i pokazać o wiele więcej wydarzeń dzięki czemu opowiadania tylko zyskały. Już nie mogę się doczekać kiedy kolejny tomik przygód wiedźmina Geralta trafi w moje ręce.
Ehh.. co tu dużo mówić, bardzo dobry kawał lektury. Niczym nie ustępuje pierwszemu tomowi, a nawet jest trochę lepszy. Wszystko dzięki o wiele dłuższym rozdziałom dzięki czemu autor mógł zwolnić trochę akcję i pokazać o wiele więcej wydarzeń dzięki czemu opowiadania tylko zyskały. Już nie mogę się doczekać kiedy kolejny tomik przygód wiedźmina Geralta trafi w moje ręce.
Pokaż mimo to2014-06-01
Takie lektury szkolne to ja zawsze mogę czytać! Książka bardzo mi się podobała jednak z racji, że znajdowały się w niej same opowiadania powiązane ze sobą tylko postacią wiedźmina nie byłem aż taki wciągnięty w lekturę. Większość opowieści bardzo mi się podobały lecz znalazły się też te słabsze. Mimo kilku wad książka jest dobra, a jej przeczytanie zachęciło mnie do zakupu kolejnych tomów z przygodami wiedźmina Geralta.
Takie lektury szkolne to ja zawsze mogę czytać! Książka bardzo mi się podobała jednak z racji, że znajdowały się w niej same opowiadania powiązane ze sobą tylko postacią wiedźmina nie byłem aż taki wciągnięty w lekturę. Większość opowieści bardzo mi się podobały lecz znalazły się też te słabsze. Mimo kilku wad książka jest dobra, a jej przeczytanie zachęciło mnie do zakupu...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-26
Najwięcej czasu zajęło mi czytanie dodatków. Jednym słowem były one strasznie nudne i ciężko szła mi ich lekturę czego nie można powiedzieć o części fabularnej. Pochłonąłem ją w niecałe dwa tygodnie. Trochę zawiodłem się tylko na wyglądzie tej całej wojny w Mordorze. Spodziewałem się szczerze czegoś innego ale poza tym książka tak samo jak poprzednie tomy jest bardzo dobra. Gorąco polecam.
Najwięcej czasu zajęło mi czytanie dodatków. Jednym słowem były one strasznie nudne i ciężko szła mi ich lekturę czego nie można powiedzieć o części fabularnej. Pochłonąłem ją w niecałe dwa tygodnie. Trochę zawiodłem się tylko na wyglądzie tej całej wojny w Mordorze. Spodziewałem się szczerze czegoś innego ale poza tym książka tak samo jak poprzednie tomy jest bardzo dobra....
więcej mniej Pokaż mimo to2013-12-14
Czytało mi się ten tom tak samo dobrze jeśli nie lepiej od poprzedniego. Szkoda tylko, że trzeba było tyle czekać na przygody Froda i Sama, ale było warto. Ogólnie książka trzyma taki sam wysoki poziom jak poprzedni tom. Już nie mogę się doczekać kiedy będę mógł zabrać się za lekturę kolejnego.
Czytało mi się ten tom tak samo dobrze jeśli nie lepiej od poprzedniego. Szkoda tylko, że trzeba było tyle czekać na przygody Froda i Sama, ale było warto. Ogólnie książka trzyma taki sam wysoki poziom jak poprzedni tom. Już nie mogę się doczekać kiedy będę mógł zabrać się za lekturę kolejnego.
Pokaż mimo to2013-11-23
Bardzo wciągająca historia. Mimo dość nużącego wstępu opowiadającego o dziejach hobbitów, zielach itp. od książki nie mogłem po prostu się oderwać. Ekranizacja przy papierniczym pierwowzorze po prostu może się schować. Kiedy film jest szczerze średni książka jest po prostu rewelacyjna. Od razu wziąłem się za czytanie dalszych przygód Froda.
Bardzo wciągająca historia. Mimo dość nużącego wstępu opowiadającego o dziejach hobbitów, zielach itp. od książki nie mogłem po prostu się oderwać. Ekranizacja przy papierniczym pierwowzorze po prostu może się schować. Kiedy film jest szczerze średni książka jest po prostu rewelacyjna. Od razu wziąłem się za czytanie dalszych przygód Froda.
Pokaż mimo toBardzo wciągająca historia. Fajnie jest przeczytać dla odmiany kryminał prowadzony z perspektywy m.in. zabójcy, a nie ciągle osoby, która go ściga.
Bardzo wciągająca historia. Fajnie jest przeczytać dla odmiany kryminał prowadzony z perspektywy m.in. zabójcy, a nie ciągle osoby, która go ściga.
Pokaż mimo toNa początku podchodziłem do tej książki jak do każdej innej lektury. Bez żadnych oczekiwań itp. Ku mojemu zdziwieniu książka bardzo mnie wciągnęła, a główny wątek pod koniec nawet wzruszył.
Na początku podchodziłem do tej książki jak do każdej innej lektury. Bez żadnych oczekiwań itp. Ku mojemu zdziwieniu książka bardzo mnie wciągnęła, a główny wątek pod koniec nawet wzruszył.
Pokaż mimo toJedna z moich ulubionych szkolnych lektur. Na początku podchodziłem do lektury sceptycznie jednak z każdą stroną coraz bardziej wciągałem się w lekture. Ogólnie to miło spędziłem przy tej książce. Zdarzyło się, że kilka akcji było trochę nużących ale poza tym nie mam nic innego tej książce do zarzucenia.
Jedna z moich ulubionych szkolnych lektur. Na początku podchodziłem do lektury sceptycznie jednak z każdą stroną coraz bardziej wciągałem się w lekture. Ogólnie to miło spędziłem przy tej książce. Zdarzyło się, że kilka akcji było trochę nużących ale poza tym nie mam nic innego tej książce do zarzucenia.
Pokaż mimo toNa początku trudno było się przyzwyczaić do języku jakim posługiwali się bohaterowie książki. Początkowe rozdziały trochę ciężko się czytało ale z czasem książka bardzo zaczęła wciągać.
Na początku trudno było się przyzwyczaić do języku jakim posługiwali się bohaterowie książki. Początkowe rozdziały trochę ciężko się czytało ale z czasem książka bardzo zaczęła wciągać.
Pokaż mimo toJedna z lepszych książek jaką dane mi było w życiu czytać. Bardzo piękna. Przy końcówce po prostu nie mogłem się od niej oderwać.
Jedna z lepszych książek jaką dane mi było w życiu czytać. Bardzo piękna. Przy końcówce po prostu nie mogłem się od niej oderwać.
Pokaż mimo to
Dobra, naprawdę nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale historia z Lando Calrissianem w roli głównej to kawał czystego złota.
Moim głównym zarzutem do dość średniawej „Księżniczki Lei” było to, jak słabo angażowała ona czytelnika do opowiadanej przez siebie historii... W przypadku „Lando Calrissiana” taki zarzut nie przeszedłby mi nawet przez gardło. Historia duetu Soule-Maleev naprawdę mocno mnie zaangażowała, że aż ciężko mi było oderwać się od lektury. „Lando Calrissian” jest to kawał wciągającego i trzymającego w napięciu czytadła z bardzo udaną plejadą bohaterów, zaś sam Lando wypada tutaj o wiele ciekawiej niż w filmach z oryginalnej trylogii. Jedyne, do czego można się bardziej przyczepić to dość specyficzna kreska Maleeva. Potrzebowałem chwili, by się do niej przyzwyczaić, ale potem pokochałem ten styl całkowicie, jednak jestem świadomy, że nie każdy będzie miał takie same odczucia w tym przypadku. Jeśli chodzi o markę „Star Wars” jest to najlepszy komiks, jaki dotąd czytałem (Ta, jestem świadomy, że pewnie jeszcze nie raz będę to powtarzał na przełomie następnych swoich opinii).
Tak samo pozytywne odczucia mam w przypadku „Rozbitego imperium”, które dalej trzyma dobry poziom, a nawet jest trochę lepsze niż ostatnio. Jednak jak dobra ta historia nie jest to moim zdaniem „Lando” mimo wszystko ją przebija.
Co tu dużo mówić, za taką cenę, jaką chce Egmont za ten komiks, po prostu grzechem jest go nie kupić.
Dobra, naprawdę nigdy nie sądziłem, że to powiem, ale historia z Lando Calrissianem w roli głównej to kawał czystego złota.
więcej Pokaż mimo toMoim głównym zarzutem do dość średniawej „Księżniczki Lei” było to, jak słabo angażowała ona czytelnika do opowiadanej przez siebie historii... W przypadku „Lando Calrissiana” taki zarzut nie przeszedłby mi nawet przez gardło. Historia duetu...