-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
2012-01-01
2012-05-24
2012-05-24
I znowu stałam się ofiarą tej serii. Dlaczego tak na mnie wciąga?! Może przez te dramatyzowanie Mii? Albo przez przystojnego Michaela? Albo przez to, że mimo kompleksów i problemów głównej bohaterki, wszystko kończy się tak wspaniale idealnie? Nie mogę się pozbyć wrażenia, że to taki młodzieżowy harlequin. Ale czasami lubię takie.
I znowu stałam się ofiarą tej serii. Dlaczego tak na mnie wciąga?! Może przez te dramatyzowanie Mii? Albo przez przystojnego Michaela? Albo przez to, że mimo kompleksów i problemów głównej bohaterki, wszystko kończy się tak wspaniale idealnie? Nie mogę się pozbyć wrażenia, że to taki młodzieżowy harlequin. Ale czasami lubię takie.
Pokaż mimo to2012-05-22
Zaczynając od tyłu, zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło. Licząc na szczęśliwy koniec, brutalnie otrząśnięto mnie z marzeń. Książka bardzo wciągająca. Jednak to okropne zakończenie ciągle mi nie daje spokoju.
Zaczynając od tyłu, zakończenie zupełnie mnie zaskoczyło. Licząc na szczęśliwy koniec, brutalnie otrząśnięto mnie z marzeń. Książka bardzo wciągająca. Jednak to okropne zakończenie ciągle mi nie daje spokoju.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-05-24
Obiło mi się o uszy kilka pochlebnych opinii o tej książce, jednak w moje ręce wpadła zupełnie przypadkiem. Przyznam, że jest wspaniała. Nie ma szczegółu, do którego mogłabym się doczepić. Może to, że jest za krótka, choć i to było zapewne zamierzone, ponieważ przy większej dawce tekstu mogłabym się zwyczajnie zanudzić, choć sposób w jaki napisana jest ta książka na to nie wskazuje.
Szkoda mi Neila, jego nieustającej walki z ojcem, którą, mimo że skazaną na porażkę, ostatecznie wygrał. Nie podoba mi się jedynie sposób, w jaki to zrobił. I przykro mi z tego powodu.
Myślę, że niektórym jest potrzebne takie "Stowarzyszenie". Choć warunki członkostwa są dość surowe. Jednak Neil sprostał im, jest pełnoprawnym "umarłym poetą".
Następna książka, w którą za bardzo się wczułam. Nadal odczuwam tego konsekwencje.
Obiło mi się o uszy kilka pochlebnych opinii o tej książce, jednak w moje ręce wpadła zupełnie przypadkiem. Przyznam, że jest wspaniała. Nie ma szczegółu, do którego mogłabym się doczepić. Może to, że jest za krótka, choć i to było zapewne zamierzone, ponieważ przy większej dawce tekstu mogłabym się zwyczajnie zanudzić, choć sposób w jaki napisana jest ta książka na to nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-05-26
2012-05-17
Nie jest to książka, przy której szczególnie muszę myśleć, ale od czasu do czasu lubię takie. "Pamiętnik księżniczki" ma to do siebie, że za każdym razem przyprawia mnie o miłe łaskotanie w żołądku. I mimo niektórych denerwujących list typu "Jak opiekować się Grubym Luie'm", które dodają książce wiarygodności, lubię ją. Naprawdę bardzo. Jest taka beztroska i śmieszna. Na swój sposób genialna. Fantastyczna.
Nie jest to książka, przy której szczególnie muszę myśleć, ale od czasu do czasu lubię takie. "Pamiętnik księżniczki" ma to do siebie, że za każdym razem przyprawia mnie o miłe łaskotanie w żołądku. I mimo niektórych denerwujących list typu "Jak opiekować się Grubym Luie'm", które dodają książce wiarygodności, lubię ją. Naprawdę bardzo. Jest taka beztroska i śmieszna. Na...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-05-15
Z każdą częścią "Jutra", coraz bardziej jestem od niego uzależniona. Myślę, że trudno mi żyć w tym świecie, gdzie pełno wojen... Tyle że nie jestem w samym ich centrum.Oni, bohaterzy tej serii, są.
Kazdy powinien mieć beztroskie dzieciństwo, "spokojne" dorastanie. Dlatego tak bardzo mnie boli, gdy czytam o ludziach, którym w normalnej egzystencji przeszkodziła wojna, śmierć. Jedynym pocieszeniem jest to, że jakoś sobie radzą.
Wręcz niewyobrażalne jest to, co oni robią. Walczą za swój kraj, nie zważając na rany, poświęcają życie. I to nie z przymusu. Z czystego poczucia patriotyzmu. Wstrząsnęło mną to. Trzeba wykrzesac z siebie wielką odwagę, żeby zrobić coś takiego.
Kazdy ma ją w sobie, ale nie każdy ma tego świadomość. Wiara. To ona pomaga ją znaleźć.
Muiałam juz pisac źle o tej książce, że niektore opisy stanu umyślu bohaterki są wręcz męczące. Jestem raczej fanką nagłych zwrotów akcji, dialogów. Ale teraz, gdy już skończyłam czytać tę książkę, dostrzegam, że to jest potrzebne. Co prawda, miejscami można by je nieco ograniczyć, jednak większość jest niezbędna.
Ciąglę nie moge się nadziwić bohaterstwu i odwagi Robyn. Nie daje mi spokoju. Od początku serii uosabniam się z nią, ze względu na jej stanowczość i racjonalne myślenie (to już mniej), jednak nie jestem pewna, czy dorosłam do tego. Czy jestem tego godna. Bo mimo ze to fikcja, Robym jest moją bohaterem.
Nikt nie wie, co by zrobił w takiej sytuacji. Jednak trzeba przyznać, że ona zachowała się, jak należy. Jest wzorem do naśladowania i, przede wszystkim, największym bohaterem tej wojny. Wojny, która nie tylko toczy się na powierzchni Ziemii. Ta wojna jest w sercach. Bohaterów i czytelników.
Z każdą częścią "Jutra", coraz bardziej jestem od niego uzależniona. Myślę, że trudno mi żyć w tym świecie, gdzie pełno wojen... Tyle że nie jestem w samym ich centrum.Oni, bohaterzy tej serii, są.
Kazdy powinien mieć beztroskie dzieciństwo, "spokojne" dorastanie. Dlatego tak bardzo mnie boli, gdy czytam o ludziach, którym w normalnej egzystencji przeszkodziła wojna,...
2012-05-09
Książka młodzieżowa, choć niejeden ukazany w niej problem zaskoczyłby dorosłego.
Niektórzy żyją w dostatku, nie myśląc, że ktoś może mieć od nich gorzej. Drobnostka dla jednego, może być całym światem dla drugiego.
Jednak nie można mierzyć ludzi tą samą miarą. Nawet ci najbogatsi i najpiękniejsi mają problemy godne uwagi. Każdy je ma. I każdy ma prawo do rozwiązywania ich.
Książka młodzieżowa, choć niejeden ukazany w niej problem zaskoczyłby dorosłego.
Niektórzy żyją w dostatku, nie myśląc, że ktoś może mieć od nich gorzej. Drobnostka dla jednego, może być całym światem dla drugiego.
Jednak nie można mierzyć ludzi tą samą miarą. Nawet ci najbogatsi i najpiękniejsi mają problemy godne uwagi. Każdy je ma. I każdy ma prawo do rozwiązywania ich.
2012-05-09
Otrzymałam ją po to, aby napiosać do niej stosowną recdenzję. Sam tytuł i zapowiedź, że będą to przygody czwórki przyjaciółek nie nastroiły mnie optymistycznie, ale musze przyznać, że nie było to az takie złe.
Wszystko, czego się spodziewałam, nastąpiło, ale przeżyłam też kilka miłych niespodzianek. Co prawda, książka jest strasznie przwidywalna, jak wszystkie romanse, ale nie w każdej sytuacji.
Czasami coś aż się prosiło o chamski komentarz, ale ponieważ jestem powściągliwa, obyło się bez krwi. Ogólnie zadowalająca.
Otrzymałam ją po to, aby napiosać do niej stosowną recdenzję. Sam tytuł i zapowiedź, że będą to przygody czwórki przyjaciółek nie nastroiły mnie optymistycznie, ale musze przyznać, że nie było to az takie złe.
Wszystko, czego się spodziewałam, nastąpiło, ale przeżyłam też kilka miłych niespodzianek. Co prawda, książka jest strasznie przwidywalna, jak wszystkie romanse, ale...
2012-05-14
To juz druga przeczytana książka autorstwa Jackie Collins. Nie żałuję.
Nie znam się na życiu gwiazd, ale dreszczyk emocji, spowodowany genialnym rozwojem akcji, towarzyszył mi do ostatniej strony. Można by się doczepić do tego, że wszyscy są tu piękni, atrakcyjni, seksowni, ale tak to już jest wśród gwiazd; nic nie można na to poradzić.
Z początku gubiłam się w ilości i różnorodności nazwisk, ale z czasem dałam sobię radę. Tak jak myślałam, nadal nie mam docyć Jackie. Chcę więcej.
To juz druga przeczytana książka autorstwa Jackie Collins. Nie żałuję.
Nie znam się na życiu gwiazd, ale dreszczyk emocji, spowodowany genialnym rozwojem akcji, towarzyszył mi do ostatniej strony. Można by się doczepić do tego, że wszyscy są tu piękni, atrakcyjni, seksowni, ale tak to już jest wśród gwiazd; nic nie można na to poradzić.
Z początku gubiłam się w ilości i...
2012-03-01
2012-04-28
2012-04-26
2012-03-28
Nie potrafię napisać o niej jednego słowa, które by opisywało moje odczucia. Z jednej strony ją chwalę za te przesłanie, za to z drugiej strony besztam, bo nie wszystko w niej rozumiem. Tzn. Może i rozumiem, ale nie potrafię zdefiniować, CO rozumiem. W każdym razie nie jest to pierwsza-lepsza książka. Coś w niej jest. Każdy rozumie to inaczej. Chociaż nie wszystkim się podoba to, co rozumieją. Nie wiem, ile razy jeszcze powtórzę to słowo, ale boję się że będzie coraz gorzej. W każdym razie, widocznie trzeba ją ROZUMIEĆ. A z tym momentami jest ciężko. Ale lubię ją. Podoba mi się.
Nie potrafię napisać o niej jednego słowa, które by opisywało moje odczucia. Z jednej strony ją chwalę za te przesłanie, za to z drugiej strony besztam, bo nie wszystko w niej rozumiem. Tzn. Może i rozumiem, ale nie potrafię zdefiniować, CO rozumiem. W każdym razie nie jest to pierwsza-lepsza książka. Coś w niej jest. Każdy rozumie to inaczej. Chociaż nie wszystkim się...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-05-06
2012-03-25
2012-02-28
Najgorsze co mogłam przeżyć. Gdy przeczytałam ostatnie zdanie tej książki, chciało mi się płakać. Jest idealna. Nie wiem dokładnie pod jakim względem. Po prostu, gdy nie wiem co powiedzieć po przeczytaniu czegoś, albo jest tak żałosne, że szkoda mi na to słów, albo że mocno chwyciła mnie za serce i nie mogę wydusić ani sylaby.
Sam Forrest jest wspaniały. Postrzegam go jak dziecko, z czułością. Z początku myślałam "Ten to ma dobrze.". Nie zawsze musi się przejmować światem. Ale gdy doszłam do końca, współczułam mu jak nikomu na świecie. Odczuwał tak samo jak my, ale miał o tyle gorzej, że nie był tak samo odporny. Nie chodzi tu o fizyczną stronę tego słowa. Nie był odporny na uczucia.
Czasem myślę, że najłatwiej byłoby się ich wyrzec. Uniknęłabym bólu, który, o dziwo, zaczyna się od radości. Ubolewam, bo radość musi się w końcu skończyć.
Przygód można Forrestowi współczuć lub zazdrościć. Ja po tej lekturze, praktycznie o nich zapomniałam. Moje myśli zajął ten biedny Forrest.
Jak pisałam, postrzegam Forresta jako dziecko i chciałabym, żeby wszystko skończyło się dla niego szczęśliwie. W pewnym sensie tak było. Osiągnął, to co chciał. Prawie. Ale nigdy nie można mieć wszystkiego. Tyle że jemu chciałabym dać wszystko. Żeby wynagrodzić mu wszystkie krzywdy. Niby czym jest życie bez ryzyka, zawsze może się coś nie udać, ale tym razem nie dostrzegam tej możliwości. Wszystko powinno się udać. Nie ma opcji, że nie.
Gdyby Forrest istniał, nie spodobałoby mu się to co piszę. Ostatnią rzeczą, jaką by sobie życzył, to postrzeganie go jako dziecka. Nic na to nie poradzę. Chciałabym dla niego jak najlepiej, ale nie wiem czy coś zdziałam.
Jednak w mojej wyobraźni Forrest wygrał. Mieszka ze swoją miłością w wielkim domu, hodują krewetki, co miesiąc jeżdżą na mecze swojego syna. Piją herbatę z synową, a Forrest bawi się z wnuczętami. Mała Jenny ma piękny głos, a Forrest Junior akompaniuje jej na organkach.
Jednak to nierealne. :(
Ale gdybym spotkała kiedyś tego mojego wymarzonego Forresta, powiedziałabym mu : "Wiesz co, Forrest? Nie jesteś idiotem! "
Najgorsze co mogłam przeżyć. Gdy przeczytałam ostatnie zdanie tej książki, chciało mi się płakać. Jest idealna. Nie wiem dokładnie pod jakim względem. Po prostu, gdy nie wiem co powiedzieć po przeczytaniu czegoś, albo jest tak żałosne, że szkoda mi na to słów, albo że mocno chwyciła mnie za serce i nie mogę wydusić ani sylaby.
Sam Forrest jest wspaniały. Postrzegam go jak...
2012-04-17
Mimo całego zamieszania, które było wokół tej książki, postanowiłam się przełamać. Wyszło mi to na dobre.
Wciąga, nie jest jednak jedną z tych książek, o których nie moge przestać myśleć. Jednak coś w niej jest.
Nieśmiało stwierdzam, że przypomina mi ona trochę lekturę "Kamienie na szaniec". Nie jest tu to Wojna Światowa, ale dla nich- mieszkańców tych terenów, jest to katastrofa. Ich dotychczasowe życie , ich mały świat legł w gruzach. Oni natomiast muszą pokazać tym, którzy się do tego przyczynili, że nie ma "zbrodni bez kary". Starają się jak najbardziej przeszkodzić im w ich poczynaniach.
Książka bardzo dobra, ale nie rewelacyjna.
Mimo całego zamieszania, które było wokół tej książki, postanowiłam się przełamać. Wyszło mi to na dobre.
Wciąga, nie jest jednak jedną z tych książek, o których nie moge przestać myśleć. Jednak coś w niej jest.
Nieśmiało stwierdzam, że przypomina mi ona trochę lekturę "Kamienie na szaniec". Nie jest tu to Wojna Światowa, ale dla nich- mieszkańców tych terenów, jest to...
2012-04-06
Zawsze postrzegałam Freddie'go jako mistrza. Nie myślałam o tym, jakiej jest orientacji, gdzie mieszka, co lubi. Jest po prostu mistrzem.
Dlaczego pisze o nim w czasie teraźniejszym? Bo on nadal gdzieś tam jest. Stoi w oknie swojej sypialni i woła "Cooee!".
Mówi się, że człowiek nie umrze, dopóki pamięć i nim nie zginie. Jeśli przestrzegać tej zasady, to można go śmiało ochrzcić mianem nieśmiertelnego.
Gwiazdy rzadko są podejrzewane o ludzkie uczucia. Dla fanów jest mistrzem, dla jego bliskich- zwykłym człowiekiem, który jednak do końca napawał ich serca radością. Nie obchodzi mnie, czy brał narkotyki, czy był gejem. Po tej książce stał się dla mnie człowiekiem. Kimś, kogo częścią życia była muzyka, ale nie żył tylko dla niej. Żył dla Jima, dla swoich przyjaciół, dla swoich kotów, żył dla radości, jaką sprawiał mu widok szczęścia odciśniętego na twarzy jego bliskich.
Trudno oceniać zapiski osoby, która była z nim do końca, którą darzył takim uczuciem, która znała jego sekrety. Bardzo wątpię, aby zmienił jakiś fakt na swoją korzyść.Mógłby przecież też wyidealizować Freddie'go, bo w końcu ten perfekcyjny nie był. Ale nie zrobił tego. Pokazał go, jakim był naprawdę. I jestem mu strasznie wdzięczna, ze postanowił napisać tę książkę, że odważył się przypomnieć sobie te wszystkie wspomnienia, narażając się na ból i łzy. Dziękuję.
Ostatnie słowa w tej książce spowodowały u mnie smutny uśmiech. "On wie.". Jasne, że wie. W końcu to Freddie.
Zawsze postrzegałam Freddie'go jako mistrza. Nie myślałam o tym, jakiej jest orientacji, gdzie mieszka, co lubi. Jest po prostu mistrzem.
Dlaczego pisze o nim w czasie teraźniejszym? Bo on nadal gdzieś tam jest. Stoi w oknie swojej sypialni i woła "Cooee!".
Mówi się, że człowiek nie umrze, dopóki pamięć i nim nie zginie. Jeśli przestrzegać tej zasady, to można go śmiało...
Opowiadanie inne od wszystkich. Autorka wykazała się odwagą, pisząc o parze homoseksualistów, żyjących wśród powszechnej homofobii. W naszych czasach ludzie starają się do tego przyzwyczaić, pozbyć się uprzedzeń, jednak nie jest to dla nich takie proste. Dla ludzi starszego pokolenia, którym od małego wpajano, że ideał rodziny to kobieta, mężczyzna i ich dzieci, a wszystko co inne jest złe i skazane na potępienie. Tym bardziej na pewno zaskoczyła ich ta pozycja, ponieważ w zwykłych romansach mężczyźni również zdradzają żony, ale z kobietami.
Jestem z tego młodszego pokolenia, więc jakoś nie przeszkadzają mi homoseksualiści. Właściwie zasmucił mnie przykry koniec ich romansu.
Autorka, mówiąc krótko, nie owija w bawełnę, bez szczególniej 'gry wstępnej' przechodziła od razu do konkretów. Mogłaby być z tego dobra powieść. Ale może wtedy wszystko straciłoby swój smak?
Opowiadanie inne od wszystkich. Autorka wykazała się odwagą, pisząc o parze homoseksualistów, żyjących wśród powszechnej homofobii. W naszych czasach ludzie starają się do tego przyzwyczaić, pozbyć się uprzedzeń, jednak nie jest to dla nich takie proste. Dla ludzi starszego pokolenia, którym od małego wpajano, że ideał rodziny to kobieta, mężczyzna i ich dzieci, a wszystko...
więcej Pokaż mimo to