Freddie Mercury i ja Jim Hutton 7,5
„Kiedyś spytałem go, dlaczego ze wszystkich ludzi na ziemi wybrał akurat mnie.
Popatrzył na mnie tymi swoimi wielkimi ciemnymi oczami.
- Bo ty mnie pokonałeś. Wygrałeś ze mną - odpowiedział.”
Kiedy Jim Hutton po raz pierwszy spotkał Freddiego Mercury’ego nie rozpoznał go, chociaż Queen już wtedy byli bardzo popularni. Potrzeba było czasu, aby tych dwóch mężczyzn stworzyło związek. Uczucie rodziło się powoli. Byli kompletnie różni, ale łączyła ich niezwykła wrażliwość i jednocześnie strach przed całkowitym oddaniem się drugiej osobie.
„Jeszcze jeden, ostatni raz obszedłem powoli dom, wyszedłem przez frontowe drzwi i popatrzyłem na okno sypialni Freddiego, wyobrażając sobie ostatnie „Cooee!”.”
Freddie Mercury to moja ukochana postać z muzycznego świata. Mam już za sobą co najmniej kilka tytułów opisujących życie tego muzyka i zespołu Queen. Nie chciałam czytać wspomnień partnera Mercury’ego wcześniej. Wolałam najpierw poznać tytuły bardziej obiektywne i wiarygodne. Co nie znaczy, że z góry osądzałam książkę Huttona jako niewiarygodną. Raczej jako świadectwo człowieka „związanego ze sprawą”, co oznaczało, że będzie to lektura niezwykle emocjonalna. A po drugie, lektura niepełna, bo przecież historia Huttona rozpoczyna się w miejscu, kiedy Queen było już na ostatniej prostej na drodze na muzyczny szczyt.
I taka też była ta książka. „Freddie Mercury i ja” autorstwa Jima Hutton’a to ciekawa pozycja dla tych, którzy już nieco wiedzą na temat burzliwej historii Queen i jej frontmana. Zdecydowanie nie polecam jej jako pierwszego tytułu, po który sięgniemy by zgłębić biografię tego niezwykłego człowieka jakim był Freddie Mercury. Jest to niezwykle subiektywny zapis, historia pełna wspomnień z siedmiu lat wspólnego życia. Jeśli sięgniemy po nią po takich genialnych tytułach jak „Freddie Mercury. Biografia legendy” Lesley-Ann Jones, czy „Queen. Królewska biografia” autorstwa Marka Blake’a, dostaniemy najpełniejszy obraz jeśli chodzi o osobę Freddiego Mercury’ego. Emocjonalne historie, które poznamy dzięki opowieści Jima Huttona, znakomicie uzupełnią te rzeczowe, ale także czasami zbyt „suche”, ze wspomnianych wcześniej biografii.
Nie chcę „osądzać” tego tytułu, ani jej autora. Nie chcę się zastanawiać, czy napisał ją dla pieniędzy, czy z innych powodów (bo różne były po jej publikacji głosy). Chcę odbierać ją jako świadectwo niezwykłego związku dwóch ciekawych osób, którzy spotkali się na pewnym etapie swojego życia i postanowili ze sobą być. Tak po prostu.
„Oddałbym wszystko za przeżycie związku z Freddiem jeszcze raz.”
To książka hołd. Dla człowieka, którego kochały miliony, a tak naprawdę poznało kilkoro ludzi. To opowieść o przyjaźni, o zaufaniu i o tym jak łatwo je stracić.
To nie jest książka o muzyce. To książka o człowieku, który „był muzyką”. To rzecz o miłości, tak wielkiej, co zdarza się raz i przyćmiewa wszystko to, co przedtem i potem.
To książka, która rozwaliła mnie na milion kawałków.