Jackie Collins

Nie zadzieraj z Santangelo! Rodzinę Santangelo miałam przyjemność poznać już jakiś czas temu w "Wyznaniach buntowniczki". Było to też moje pierwsze spotkanie z pisarstwem Jackie Collins i już wtedy polubiłam jej lekkie pióro. "Szanse" kupiłam spontanicznie pod wpływem chwili. Moja przygoda z tym tomiszczem trwała dokładnie tydzień i jestem jak najbardziej zadowolona. Książka właściwie jest sagą rodzinną, chociaż w dużej mierze opowiada o losach Gina Santangelo i tego jak z biednego ulicznego chłopaka staje się szanowanym gangsterem. Drugą główną bohaterką powieści jest Carrie, prostytutka, której wreszcie udaje się uwolnić od mrocznej przeszłości i zacząć wszystko na nowo z czystym kontem. To przede wszystkim jest historia tej dwójki, której na dobrą sprawę nie łączyło zbyt wiele i nie rozumiałam dlaczego autorka postanowiła opisać ich życie w tej jednej książce. Myślę nawet, że postać Carrie jest tutaj zbędna. Gino i Carrie spotkali się tylko dwa razy i nic dla siebie nie znaczyli. Później natomiast dużo więcej jest tutaj Lucky, córki Gina oraz w mniejszym stopniu Stevena, syna Carrie. I jak w poprzednim przypadku, uważam, że rola Stevena była tu niepotrzebna. "Szanse" to ciekawa powieść pełna seksu, przemocy, alkoholu i narkotyków. To świat gangsterski, w którym rządzi pieniądz oraz władza. Fajnie, że książka opowiadała losy Gina od samego początku, jeszcze zanim był poważanym "biznesmenem". Jednak świat kobiety i mężczyzny jest tutaj bardzo uprzedmiotowiony i stereotypowy, ale muszę przyznać, że oddaje klimat tamtych burzliwych czasów Ameryki. Nie brak tutaj wulgaryzmów czy brutalności, co jest jednak na plus, ponieważ autorka nie ściemnia, odkrywa prawdę. Nie jest to książka łagodna ani tym bardziej w moim stylu, ale jednak w jakiś sposób mnie urzekła i wciągnęła w ten swój brudny świat. Naprawdę mi się podobała i przyjemnie spędziłam z nią czas. "Szanse" nie wywołują większych emocji, dlatego ta książka jest idealna do czytania na odprężenie i odstresowanie się. Jackie Collins znów mnie nie zawiodła ;).