-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant60
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński29
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2023-02-03
2018-05-26
2018-04-17
Książkę przeczytałem w ramach cyklicznych spotkań czytelnicznych Ddyskusyjnych Klubów Książki. Szczerze to jej nie dokończyłem. Myślałem, że będzie pokroju Arturo Pereza Reverte lub Dana Browna. Niestety nie jest. Książka pomimo ciekawej tematyki nie oferuje niczego więcej. Nie wciągnęła mnie fabuła.
Książkę przeczytałem w ramach cyklicznych spotkań czytelnicznych Ddyskusyjnych Klubów Książki. Szczerze to jej nie dokończyłem. Myślałem, że będzie pokroju Arturo Pereza Reverte lub Dana Browna. Niestety nie jest. Książka pomimo ciekawej tematyki nie oferuje niczego więcej. Nie wciągnęła mnie fabuła.
Pokaż mimo to2017-05-14
Kolejny raz potwierdzam, że to arcydzieło. Komedia w najlepszym wydaniu. Książkę czyta się co prawda szybko, ale jest przy tym mega rozrywkowa. Bardzo dobra. Polecam. Czekam na kolejne części.
Kolejny raz potwierdzam, że to arcydzieło. Komedia w najlepszym wydaniu. Książkę czyta się co prawda szybko, ale jest przy tym mega rozrywkowa. Bardzo dobra. Polecam. Czekam na kolejne części.
Pokaż mimo to2017-05-11
Tak, oznaczyłem książkę jako arcydzieło, bowiem zasługuje. To jest arcydzieło komizmu napisane przez naszego południowego sąsiada. W powieści opisane są losy rodziny arystokratów, którzy wracają z USA do swojej własności odzyskanej po setkach lat wraz z majątkiem, a raczej oszczędnościami, które z różnych przyczyn topnieją szybciej niż lodowa pokrywa Antarktydy. Książka bawi do łez i jest napisana z lekkim przymrużeniem oka. W tej części poznajemy arystokratyczny ród Kostków z Kostki oraz ich służbę. Od razu mają problemy z finansami. Ten dramatyczny rodowy kryzys zostaje poddany próbie naprawy dzięki ruchowi turystycznemu. Ale przeszkodą staje im na drodze inny słynny zamek oblegany przez armię turystów, innego czeskiego arystokraty. Pomysły, aby zdobyć serca czeskich turystów przerosną wasze oczekiwania. Mnie ta książka pokonała genialnym humorem, fabułą i świetnymi bohaterami.
Tak, oznaczyłem książkę jako arcydzieło, bowiem zasługuje. To jest arcydzieło komizmu napisane przez naszego południowego sąsiada. W powieści opisane są losy rodziny arystokratów, którzy wracają z USA do swojej własności odzyskanej po setkach lat wraz z majątkiem, a raczej oszczędnościami, które z różnych przyczyn topnieją szybciej niż lodowa pokrywa Antarktydy. Książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-30
Powiem tak, nigdy nie czytałem powieści tej autorki, bo jakoś tak się poukładały moje czytelnicze losy. Miałem też obawy, że to kolejny polski odpowiednik popularnych na zachodzie pisarzy prozy sensacyjnej. Ale okazało się zupełnie inaczej. Mamy tutaj powieść o tajemniczym skarbie Inków ukrytym nie w Andach, nie w dżungli, ani w jakimś totalnie zapomnianym miejscu, w którym nikt od rdzennych Inków nie był. Miejscem akcji jest zamek w Niedzicy. Książka pełna jest intryg, zwrotów akcji, dynamizmu, przepięknie i bogato wypełniona plastycznymi opisami, tajemnicą, humorem i tym, co ja lubię – nieszablonowymi i realnymi postaciami. Książka została przez autorkę bardzo dobrze zaplanowana, a fabuła jest mądrze poprowadzona. Bowiem nic tutaj nie nudzi i nie szwankuje. No, może poza jednym – czasami zbyt pieczołowicie są pewne rzeczy opisane. Zbyt rozwlekle i to może lekko wkurzyć czytelnika. Ale umiejętność pani Jolanty przeplatania mitów z historią i nauką uważam za majstersztyk najwyższych lotów. Majstersztykiem są też barwne, plastyczne opisy architektoniczne. Pomimo tego, iż jeszcze na zamku w Niedzicy i Czorsztynie nie byłem (ale znam), to poprzez wspomniane opisy, poczułem się tak, jakbym jednak tam był.
Nie znam innych książek tej autorki, ale bardzo chętnie bym je przeczytał. Wreszcie mamy pisarkę, która odważyła się pisać o tajemnicach poukrywanych po różnych miejscach w Polsce. Bowiem mamy o czym czytać, tu też mamy tajemnice, i to wcale nie gorsze od tych na świecie, które czekają na swojego odkrywcę.
Autorkę mogę śmiało przyrównać do Zbigniewa Nienackiego, na którego prozie się wychowałem. I cieszę się, że odkryłem coś równie dobrego jak proza pani Jolanty.
Powiem tak, nigdy nie czytałem powieści tej autorki, bo jakoś tak się poukładały moje czytelnicze losy. Miałem też obawy, że to kolejny polski odpowiednik popularnych na zachodzie pisarzy prozy sensacyjnej. Ale okazało się zupełnie inaczej. Mamy tutaj powieść o tajemniczym skarbie Inków ukrytym nie w Andach, nie w dżungli, ani w jakimś totalnie zapomnianym miejscu, w którym...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-03
Podróże kosmiczne, obcy z innych światów, inne planety - to już są bardzo wyeksploatowane tematy w literaturze SF. Rzadko kiedy któremukolwiek autorowi udaje się stworzyć coś całkiem nowego, czy też odkrywczego.
U Rafała Dębskiego mamy do czynienia z dość znanym typem opowieści, o której wspomniałem powyżej, ale z dość dobrym warsztatem i ciekawym, zaskakującym pomysłem, co wyszło powieści na duży plus.
Książka mogłaby być wzbogacona o pewne elementy wyjaśniające tajemnicę. Brakowało mi tutaj suspensu, czasem miałem wrażenie, że akcja toczy się nie tyle co ślimaczym tempem, co bardziej rozwlekle. Zabrakło dynamiki i lepiej nakreślonych postaci, bo IMO pikanterii, dramaturgii nie oddają wulgaryzmy, co mi się osobiście nie podoba. Niepotrzebnym elementem powieści są tutaj bardzo często zastosowane reminiscencje głównego bohatera. Trochę za dużo tego.
Podróże kosmiczne, obcy z innych światów, inne planety - to już są bardzo wyeksploatowane tematy w literaturze SF. Rzadko kiedy któremukolwiek autorowi udaje się stworzyć coś całkiem nowego, czy też odkrywczego.
U Rafała Dębskiego mamy do czynienia z dość znanym typem opowieści, o której wspomniałem powyżej, ale z dość dobrym warsztatem i ciekawym, zaskakującym pomysłem,...
Opinię pozostawię na razie bez oceny. Jeszcze dam szansę tej książce. Być może był to przypływ chwili, bowiem książka mnie nie zainteresowała. Lubię i cenię Gainmana, ale coś nie zaiskrzyło między mną a fabułą.
Opinię pozostawię na razie bez oceny. Jeszcze dam szansę tej książce. Być może był to przypływ chwili, bowiem książka mnie nie zainteresowała. Lubię i cenię Gainmana, ale coś nie zaiskrzyło między mną a fabułą.
Pokaż mimo to2017-04-12
Nie każda książka napisana przez Gaimana jest moją ulubioną pozycją, nie każda też jest napisana dobrze, nie każda jest pozycją wybitną, porywającą czy idealną. Z tą akurat jest jeszcze inaczej. Dlaczego? Bo to mitologia nordycka, napisana i opowiedziana przez Gaimana w zupełnie inny sposób, niż do tej pory. Mamy tutaj mity przedstawione w prosty sposób, z lekkim przymrużeniem oka w stronę czytelnika. Ciekawie napisane, krótko przedstawione. Jest to dobre dla tych, którzy z mitologią nordycką spotykają się po raz pierwszy lub znają, ale nie wszystko. Dla mnie to trochę za mało. Za szybko się toczy w nich fabuła. Myślałem, że autor trochę dłużej pobawi się tym światem. Plusem jest to, że szybko i przyjemnie się to czyta.
Nie każda książka napisana przez Gaimana jest moją ulubioną pozycją, nie każda też jest napisana dobrze, nie każda jest pozycją wybitną, porywającą czy idealną. Z tą akurat jest jeszcze inaczej. Dlaczego? Bo to mitologia nordycka, napisana i opowiedziana przez Gaimana w zupełnie inny sposób, niż do tej pory. Mamy tutaj mity przedstawione w prosty sposób, z lekkim...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-05-21
Attyla Bicz Boży to bardzo dobrze skonstruowana powieść historyczna, o wielowątkowej strukturze z mnóstwem opisów ówczesnego antycznego świata, którego niepodzielnym władcą przez tysiąc lat był Rzym. Jego granice obejmowały niemal całą Europę, północną część Afryki i Azję Mniejszą. No i niestety taki kolos musiał kiedyś upaść. I upadł. Ale zanim upadł, padł na kolana przed wojownikiem Attylą i jego armią Hunów, która omal nie zniszczyła potęgi Rzymu i powstających nowych państw w Europie.
Powieść ma bogatą fabułę, bogate opisy nazw geograficznych oraz opisy ówczesnego świata. I pomimo tego iż autor rzetelnie przygotował się do tej powieści, to ma ona trochę defektów, między innymi w sposobie prowadzenia narracji, a przede wszystkim w scenach batalistycznych, które są nużące i mało ciekawe. Fakt, że uzbrojenie, stosowana taktyka są dokładnie opisane, jak były prowadzone bitwy w tamtych czasach, a także geografia, nazewnictwo, opisy bohaterów i opisy przyrody są gruntownie przygotowane, to jednak mogą one czytelnika wybić z rytmu i przyprawić o zawrót głowy.
Chociaż książka bywa nużąca, bowiem akcja raz przyspiesza, a raz strasznie spowalnia, to i tak jest to godna polecenia lektura. Z uwagi na historyczne fakty, i spojrzenie z innej strony, jak i dlaczego upadło Imperium, które powstało z nic nie znaczącej małej wioski.
Attyla Bicz Boży to bardzo dobrze skonstruowana powieść historyczna, o wielowątkowej strukturze z mnóstwem opisów ówczesnego antycznego świata, którego niepodzielnym władcą przez tysiąc lat był Rzym. Jego granice obejmowały niemal całą Europę, północną część Afryki i Azję Mniejszą. No i niestety taki kolos musiał kiedyś upaść. I upadł. Ale zanim upadł, padł na kolana przed...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-26
Jest to książka obfitująca w mnogość wątków, które próbują się tutaj ścigać. Wątki, których autor w żaden sposób nie wyjaśnia. Językowo może i dobrze napisana, ale fabularnie jest to powieść nieprzemyślana, napisana w pośpiechu. W powieści nic się nie wyjaśnia, aż do przedziwnego zakończenia, które jest sztampowe i sklecone na kolanie. W powieści panuje gigantyczny chaos. Jedne postacie są nakreślone dobrze z logiczną psychiką, a inne, np. Rudnicki, w sposób nijaki. Generalnie książka jest słaba, a czytanie jej przypomina oglądanie brazylijskiej telenoweli. Sceny z demonami - niezrozumiałe, słabe i z mnóstwem błędów logicznych. Zresztą wydaje mi się, że sam autor nie panował do końca nad logiczną stroną w tej powieści. "Adept" to pierwsza część cyklu i początek historii. Początek, który mnie nie porwał, i po kolejne części raczej już nie sięgnę.
Jest to książka obfitująca w mnogość wątków, które próbują się tutaj ścigać. Wątki, których autor w żaden sposób nie wyjaśnia. Językowo może i dobrze napisana, ale fabularnie jest to powieść nieprzemyślana, napisana w pośpiechu. W powieści nic się nie wyjaśnia, aż do przedziwnego zakończenia, które jest sztampowe i sklecone na kolanie. W powieści panuje gigantyczny chaos....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-11
Po książkę sięgnąłem z kilku z powodów, jednym z nich było przeczytanie pierwowzoru braci Strugackich PIKNIK NA SKRAJU DROGI. Od razu napiszę, że książka w bardzo małym stopniu nawiązuje do tej powieści, która już jest klasyką. Mało tego, bardzo dużo jest tutaj rzeczy - żywcem - wplecionych przez autora od Strugackich. W głównej mierze chodzi o naśladownictwo stylu Strugackich. Poza tym, jest to powieść nawiązująca do uniwersum gry komputerowej STALKER.
Jeśli chodzi o samą powieść, to ŚLEPA PLAMA nie zrobiła na mnie absolutnie żadnego wrażenia; oprócz jednego: miałem nie odparte wrażenie, że nie czytam książki, lecz uczestniczę w grze komputerowej, a autor prowadząc narrację, opisuje wydarzenia z gry.
Książka do przeczytania jako przerywnik pomiędzy bardziej ambitnymi pozycjami. Książkę polecam w szczególności osobom lubiącym uniwersum gry STALKER.
Po książkę sięgnąłem z kilku z powodów, jednym z nich było przeczytanie pierwowzoru braci Strugackich PIKNIK NA SKRAJU DROGI. Od razu napiszę, że książka w bardzo małym stopniu nawiązuje do tej powieści, która już jest klasyką. Mało tego, bardzo dużo jest tutaj rzeczy - żywcem - wplecionych przez autora od Strugackich. W głównej mierze chodzi o naśladownictwo stylu...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-12-10
Świetna powieść Gaimana. Napisana w bardzo podobnym stylu do Koraliny, ale o zupełnie innej historii. Książka z wątkiem filozoficznym, dającym bardzo dużo do myślenia. Książka opowiadająca losy - a raczej wspomnienia głównego bohatera kiedy miał 7 lat, spędzając dzieciństwo opodal farmy, bardzo starej i tajemniczej, położonej nad stawem, który kiedyś był oceanem.
Książka ma bardzo specyficzny klimat, głównie nie tylko za sprawą narracji czy też fabuły, ale bardziej za sprawą pewnej tajemnicy, którą odkrywamy z każdą przeczytaną stroną, a poznajemy ją dopiero na końcu drogi, gdzie znajduje się ocean... wspomnień.
Gorąco polecam, każdemu.
Świetna powieść Gaimana. Napisana w bardzo podobnym stylu do Koraliny, ale o zupełnie innej historii. Książka z wątkiem filozoficznym, dającym bardzo dużo do myślenia. Książka opowiadająca losy - a raczej wspomnienia głównego bohatera kiedy miał 7 lat, spędzając dzieciństwo opodal farmy, bardzo starej i tajemniczej, położonej nad stawem, który kiedyś był oceanem.
Książka...
2015-11-22
Niestety nie wciągnęło mnie na początku, więc postanowiłem odstawić książkę, i dać jej jeszcze czas. Na razie bez oceny i ogólnej opinii.
Niestety nie wciągnęło mnie na początku, więc postanowiłem odstawić książkę, i dać jej jeszcze czas. Na razie bez oceny i ogólnej opinii.
Pokaż mimo to2015-11-06
Autora i jego książki obserwowałem już od pewnego czasu, od kiedy chorobliwie zainteresowałem się powieściami Dana Browna, myśląc, że to kolejny klon jego twórczości. W końcu postanowiłem zmierzyć się z powieścią Toma Knoxa, którego odkładałem na półkę, czy to w bibliotece, czy to w księgarni, wciąż zastanawiając się - czy warto?
Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Było warto.
Ale czy jest oryginalny - wydaje mi, że jest, bowiem książka - Sekret Genezis jest oparta na solidnych naukowych faktach, głównie z zakresu archeologii oraz antropologii. Powieść porusza bardzo ważne kwestie dotyczące powstania i życia pierwszych ludzi na Ziemi. Książka zawiera dość kontrowersyjne informacje, które nie zostały zawarte w znanej nam wersji Biblii - Księdze Rodzaju. Zresztą uwielbiam takie historie, które poruszają tego typu tematy, a ta książka po prostu wypełniła pewną lukę.
Książka należy do powieści sensacyjno-przygodowych, bardziej w stylu Indiana Jonesa niż zagadek kryminalno-sensacyjnych Dana Browna. Aczkolwiek nie zabrakło tutaj wątków kryminalnych. Co osobiście uwielbiam. Najbardziej uwielbiam takie powieści, gdzie autor umiejętnie wplata wątki i sceny kryminalne pomiędzy warstwy przygodowo-archeologicznej fabuły. I takim autor bez cienia wątpliwości stwierdzam, że jest Tom Knox. Autor świetnie buduje nastrój, suspens, a kolejne zagadki opisywanych miejsc w Turcji (zwłaszcza że się tam życiu było, opowieść nabiera nie tylko przestrzeni, ale i smaku i zapachu) oczywiście nie tylko Turcja, ale akcja toczy się też w innych krajach przyległych. Zaś towarzyszące książce emocje nie pozwalają zasnąć.
Mimo wszystko osobiście polecam książkę, a sam postanowiłem, że przeczytam pozostałe książki tegoż autora.
Autora i jego książki obserwowałem już od pewnego czasu, od kiedy chorobliwie zainteresowałem się powieściami Dana Browna, myśląc, że to kolejny klon jego twórczości. W końcu postanowiłem zmierzyć się z powieścią Toma Knoxa, którego odkładałem na półkę, czy to w bibliotece, czy to w księgarni, wciąż zastanawiając się - czy warto?
Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Było...
2015-10-07
Wydawałoby się, że sugerując się tytułem POTWÓR Z FLORENCJI i nazwiskiem jednego z najznakomitszych autorów thrillerów sensacyjnych, iż sięgnęliśmy po coś w tym stylu; po coś, co wgniecie nas na długie godziny w fotel.
Niestety, nie.
I tu chciałbym zaznaczyć, iż nie jest to powieść sensacyjna, ale nie jest przez to też gorsza.
Jest to zbeletryzowane śledztwo dziennikarskie na temat domniemanego seryjnego mordercy, który był postacią autentyczną, dokonującą makabrycznych zbrodni w okolicach Florencji. Jak się okazuje, po pewnym czasie po piętach zaczyna deptać Speziemu i Prestonowi nie tylko policja, ale też ludzie z rządu Włoch. Książka nie posiada żadnej wartkiej akcji, nie ma tutaj też superbohaterów czy mądrych detektywów. Za to mamy porządne studium zbrodni, portret psychologiczny seryjnego mordercy oraz skorumpowanych ludzi, nie tylko z wymiaru sprawiedliwości, ale też ze wspomnianych powyżej ludzi z rządu.
Sama powieść nie przyniesie nam czytelniczego ukojenia, za to da nam sporo do myślenia po jej zakończeniu, do czego może posunąć się aparatura rządowa, aby prawda nie została przypadkiem upubliczniona.
A sam POTWÓR stał się symbolem oraz dał początek innemu mordercy - Hannibalowi Lecterowi.
Wydawałoby się, że sugerując się tytułem POTWÓR Z FLORENCJI i nazwiskiem jednego z najznakomitszych autorów thrillerów sensacyjnych, iż sięgnęliśmy po coś w tym stylu; po coś, co wgniecie nas na długie godziny w fotel.
Niestety, nie.
I tu chciałbym zaznaczyć, iż nie jest to powieść sensacyjna, ale nie jest przez to też gorsza.
Jest to zbeletryzowane śledztwo...
2015-09-27
Nie wiem, doprawdy nie wiem, co napisać o tej książce. Książka jest - jeśli chodzi o pozycję w gatunku SF - bardzo słaba. Przypomina trochę poligon doświadczalny. Trochę kryminału, trochę opowieści o zombie lub czegoś podobnego, tyle że kosmicznego. Trochę filozofii, bardzo zbliżonej, ale w zubożonej wersji, do tej znanej mi z ostatnio przeczytanej DIASPORY G. Egana. Trochę tu wątków z różnych filmów, np. z GRAWITACJI, czy też z PROMETEUSZA. Trochę STAR TREKA. Niestety, książka razi od samego początku. Niepotrzebne opisy i dialogi o niczym. Fabuła jest chaotyczna i do tego bardzo naiwna. Czytając, w pewnym momencie, miałem wrażenie, że czytam kilka różnych powieści. Z jednej strony mamy zwykłą, podrzędną opowieść w klimatach SF, a z drugiej filozofię i typowe hard SF. Tak jakby autor nie mógł się zdecydować, co dokładnie napisać i jak wyobrażoną przez siebie historię przekazać czytelnikom.
Pomysł, uważam, że jest dobry, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia.
Nie wiem, doprawdy nie wiem, co napisać o tej książce. Książka jest - jeśli chodzi o pozycję w gatunku SF - bardzo słaba. Przypomina trochę poligon doświadczalny. Trochę kryminału, trochę opowieści o zombie lub czegoś podobnego, tyle że kosmicznego. Trochę filozofii, bardzo zbliżonej, ale w zubożonej wersji, do tej znanej mi z ostatnio przeczytanej DIASPORY G. Egana. Trochę...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-09-15
Żyjemy w czasach, gdzie dostęp do literatury jest coraz większy; na tyle duży, że w pewnym stopniu zapominamy lub po prostu przechodzimy obok literatury naszych wschodnich sąsiadów. Mam tu na myśli pisarzy rosyjskojęzycznych, których nazwisk tych dawnych nie pamiętamy. Ich książki już prawie w ogóle się nie pokazują na księgarskich półkach, ale kilku autorów dość mocno przypomina nam o tym, że rosyjska proza SF jest wciąż aktywna i wcale nie gorsza od zachodnich autorów. Do jednych z tych autorów rosyjskiej prozy fantastyczno-naukowej można zaliczyć Siergieja Łukjanienkę, który znany jest z serii książek zapoczątkowanej przez NOCNY PATROL.
BRUDNOPIS - tak nosi tytuł powieść Łukjanienki - nie jest z serii Nocnego Patrolu, zaś stanowi pierwszą część opowieści mieszkańca Moskwy Kiryła Maksimowa, dwudziestoletniego menadżera w firmie komputerowej. Pewnego dnia wraca do swojego mieszkania i psa. Okazuje się, że mieszka tam już ktoś inny, kobieta, i to od kilku lat! Akcja w tym momencie obraca się 180 stopni i nabiera tempa. Dramatyczne wydarzenia postępują jedno po drugim, zmieniając dotychczasowe życie Kiryła w piekło.
Książka po prostu jest rewelacyjna. Opisuje, do czego zdolne są aparaty władzy i jak szybko można zamienić tożsamość człowieka, który przestaje ufać nie tylko otoczeniu, ale i - co gorsza - samemu sobie. Te dramatyczne wydarzenia, które dzieją się wokół bohatera, to zaledwie początek. Powieść klimatem nawiązuje do niektórych powieści Philipa K. Dicka i historii z Archiwum X, ale i tak uważam, że Sergiej Łukjanienko stworzył swój własny styl i sposób opisywania świata.
Po drugą część tej historii, pod tytułem CZYSTOPIS, wkrótce sięgnę.
Żyjemy w czasach, gdzie dostęp do literatury jest coraz większy; na tyle duży, że w pewnym stopniu zapominamy lub po prostu przechodzimy obok literatury naszych wschodnich sąsiadów. Mam tu na myśli pisarzy rosyjskojęzycznych, których nazwisk tych dawnych nie pamiętamy. Ich książki już prawie w ogóle się nie pokazują na księgarskich półkach, ale kilku autorów dość mocno...
więcej mniej Pokaż mimo to2005-06-10
Książka liczy zaledwie ponad 100 stron, ale napisana jest w sposób wybitny. To nie jest zwykła książka, to arcydzieło. Autor pokazał jak można i powinno się malować słowem, a wytworzonymi obrazami, delektować się w wyobraźni.
Książka liczy zaledwie ponad 100 stron, ale napisana jest w sposób wybitny. To nie jest zwykła książka, to arcydzieło. Autor pokazał jak można i powinno się malować słowem, a wytworzonymi obrazami, delektować się w wyobraźni.
Pokaż mimo to
Książkę przeczytałem w ramach cyklicznych spotkań DKK. Mieliśmy za zadanie wybrać sobie książkę o polskim kinie w okresie PRLu. Oczywiście wybór był z listy. Ja wybrałem coś o Leonie Niemczyku - którego osobiście uważam za jednego z najwybitniejszych polskich aktorów na miarę gwiazd hollywoodu.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza o losach Leona. Druga o jego starszym bracie Ludwiku, których podzieliła wojna, polityka i zdrada.
Ksiażka od razu mnie wciągnęła, i prawie przeczytałem ją w jeden dzień. No, w sumie to zajęło i to dwa dni.
Rewelacja. Książkę czyta się tak, jakby się oglądało dobry film.
Książkę przeczytałem w ramach cyklicznych spotkań DKK. Mieliśmy za zadanie wybrać sobie książkę o polskim kinie w okresie PRLu. Oczywiście wybór był z listy. Ja wybrałem coś o Leonie Niemczyku - którego osobiście uważam za jednego z najwybitniejszych polskich aktorów na miarę gwiazd hollywoodu.
więcej Pokaż mimo toKsiążka podzielona jest na dwie części. Pierwsza o losach Leona. Druga o jego...