-
Artykuły„Kobiety rodzą i wychowują cywilizację” – rozmowa z Moniką RaspenBarbaraDorosz1
-
ArtykułyMagiczne sekrety babć (tych żywych i tych nie do końca…)corbeau0
-
ArtykułyNapisz recenzję powieści „Kroczący wśród cieni” i wygraj pakiet książek!LubimyCzytać2
-
ArtykułyLiam Hemsworth po raz pierwszy jako Wiedźmin, a współlokatorka Wednesday debiutuje jako detektywkaAnna Sierant1
Biblioteczka
2016-06-15
2016-01-18
Po prostu uwielbiam wszelakie historie związane z piratami, morzem i przygodą. Po książkę Marcina Mortki - przyznam się - sięgnąłem z lekką obawą, gdyż nie znałem wcześniej autora i jego stylu. Ale po przeczytaniu kilkudziesięciu stron wiedziałem, że mam w ręku świetnie napisaną, skonstruowaną, przemyślaną i okraszoną mega humorem powieść. Właśnie - humor - podczas lektury śmiałem się do łez. Momentami ledwo trzymałem książkę. Z początku myślałem, że będzie to opowieść zbliżona mniej lub bardziej do słynnego filmu Piraci z Karaibów, ale szybko się okazało, że jest to zupełnie inna opowieść.
Ciekawe jaka będzie druga część, która czeka na mnie na półce w domu...
Szczerze, gorąco polecam.
Po prostu uwielbiam wszelakie historie związane z piratami, morzem i przygodą. Po książkę Marcina Mortki - przyznam się - sięgnąłem z lekką obawą, gdyż nie znałem wcześniej autora i jego stylu. Ale po przeczytaniu kilkudziesięciu stron wiedziałem, że mam w ręku świetnie napisaną, skonstruowaną, przemyślaną i okraszoną mega humorem powieść. Właśnie - humor - podczas lektury...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-21
Nareszcie jest sygnał z Polski! Jednak nie tylko Kraków, ale i Wrocław nadaje, że również tutaj żyją ludzie, którzy przetrwali atomową pożogę.
Wrocław, a w zasadzie jego centrum, zostało doszczętnie zniszczone. Nie ma już pięknie wyremontowanego rynku i okolicznych zabytków architektury, lecz straszy pamiętający wybuch wojny nuklearnej, pokryty szkliwem, wciąż radioaktywny krater. W tym miejscu nikt nie przeżył.
Ale jednak z ponad siedmiuset tysięcy mieszkańców ktoś ocalał.
To już moje drugie spotkanie z post apokaliptycznym Wrocławiem, a wydarzenia tutaj się dziejące opisał Robert Szmidt, którego uważam – IMO – za znawcę tematu, no i rzecz jasna samego Wrocławia. Dlatego zabrałem się za książkę bez obaw. No i tak było.
W książce nie brakuje szybkich i dynamicznych zwrotów akcji. Bohaterowie są z krwi i kości. W trakcie czytania spotykamy różne enklawy ludzkiej egzystencji, którzy przetrwali atomową zagładę. I mimo tej tragedii ludzie wciąż walczą nie tylko ze zmutowanymi zwierzętami czy roślinami, ale nawet grzybami. Walczą o władzę i dominację w nowo powstałym post-nuklearnym świecie. A opisujący te realia narrator, wchodząc w psychikę poszczególnych bohaterów, głównie Nauczyciela, pokazuje nam jak może wyglądać ten ponury świat.
Zwrócę jeszcze szczególną uwagę, na świetnie skonstruowane opisy podziemnych tuneli ciągnących się pod miastem, zniszczonych ulic czy budynków. Mamy też tutaj owiany legendą podziemny drugi Wrocław i żyjących ocalałych ludzi. Ale nikt z ocalałych ludzi nie ma bladego pojęcia, gdzie jest wejście do tego miasta. Nadzieją jest surowy i bezwzględny burmistrz miasta – Pan Jan, który znany jest z poprzedniej książki Roberta Szmidta. Mamy tutaj idealnie wplecioną kontynuację oraz – mam nadzieję – zapowiedź kolejnej książki osadzonej w post nuklearnym Wrocławiu.
Nareszcie jest sygnał z Polski! Jednak nie tylko Kraków, ale i Wrocław nadaje, że również tutaj żyją ludzie, którzy przetrwali atomową pożogę.
Wrocław, a w zasadzie jego centrum, zostało doszczętnie zniszczone. Nie ma już pięknie wyremontowanego rynku i okolicznych zabytków architektury, lecz straszy pamiętający wybuch wojny nuklearnej, pokryty szkliwem, wciąż...
2016-02-08
DZIELNICA OBIECANA jest to pełna, pierwsza powieść Pawła Majki, która osadzona jest w Uniwersum Metro 2033. Jest to też pierwsza polska powieść należąca do tego uniwersum. Zarówno jestem świeżo po zakończeniu trylogii Glukhovsky’ego METRO 2033/34/35, jak i po OTCHŁANI Szmidta. Mając porównanie do OTCHŁANI, dostałem do ręki jeszcze inaczej opowiedzianą historię z Krakowa, z drugiego miasta po Wrocławiu, które również ocalało po Pożodze.
Do mniej więcej połowy mamy tutaj dużo akcji, wydarzeń. Śledzimy z uwagą losy postaci, dowiadując się coraz więcej o społeczności zamieszkującej post apokaliptyczny Kraków. Jest to bardzo dobrze napisana powieść, bohaterowie są świetnie skonstruowani, głównie ich przemyślenia, psychologia, charaktery, wszystko tutaj zgrabnie połączone z fabułą. No właśnie, fabuła. Ta tutaj powinna odgrywać szalenie ważną rolę, powoli odkrywać mroczne tajemnice przed czytelnikiem i trzymać go za gardło, aż do ostatniej kropki. Spodziewałem się raczej krwistych opowieści z post nuklearnego Krakowa, a cały czas czytałem raczej lekko przygodową opowiastkę z elementami post apo. No coś tutaj autorowi nie wyszło.
Książka generalnie mi się podobała, ale myślę, że autora stać na coś innego. Zakończenie trochę potraktowane mimochodem. Dobre, z dobrym pomysłem i oryginalnym, nawet interesującym. Ale niestety za szybko, za mało wyjaśnień, byle szybko skończyć. Jako przygodowa opowieść mogłaby nawet być i dałbym wysoką ocenę, ale nie oszukujmy się, uniwersum Metro wymaga czegoś więcej, niż lekkich powieści. To brutalny świat, twardy, mroczny, groźny i niebezpieczny.
DZIELNICA OBIECANA jest to pełna, pierwsza powieść Pawła Majki, która osadzona jest w Uniwersum Metro 2033. Jest to też pierwsza polska powieść należąca do tego uniwersum. Zarówno jestem świeżo po zakończeniu trylogii Glukhovsky’ego METRO 2033/34/35, jak i po OTCHŁANI Szmidta. Mając porównanie do OTCHŁANI, dostałem do ręki jeszcze inaczej opowiedzianą historię z Krakowa, z...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-27
Szczury Wrocławia. Chaos to najnowsza książka Roberta J. Schmidta, której głównym wątkiem są zombie. O zombie powstała już taka masa filmów, książek, komiksów czy nawet gier komputerowych, że nie sposób zliczyć, ile dokładnie. Zaledwie kilka opowiada nie tyle o samej pandemii, walce, lecz o początkach, co mogłoby wywołać zarazę. Mało która historia jest opowiadana nie przez jedną osobę, która przeżyła, a w perspektywie kilkunastu osób. Schmidt dokonał pewnego rodzaju eksperymentu pisarskiego na skalę globalną, w którym wzięło udział ponad 200 osób, i to realnych osób, o swoich imionach i nazwiskach. Z tych osób oczywiście ginie większość, która poprzez serię ugryzień, ukąszeń czy zadrapań, przeistacza się w hordę nieumarłych ludzi, których żadne znane metody (znane w czasach PRL-u) nie są w stanie zabić. Oczywiście Schmidt ma przydomek Niszczyciela światów, i to nie od parady. Ulubionym miejscem akcji pisarza jest miasto Wrocław, które już zostało tyle razy przez niego zniszczone, na tyle możliwych sposobów (oczywiście tylko w powieściach), że czasem się zastanawiam, skąd autor bierze nowe pomysły na zagładę miasta w ten, czy inny sposób.
Szczury Wrocławia. Chaos to pierwsza część zapowiedzianego cyklu. Powieść opowiada, w jaki sposób zaraza się zaczęła, w jakich okolicznościach, w jaki sposób zaczęła się rozprzestrzeniać, zamiast zostać zgładzona w zarodku. Ocalali mieszkańcy próbują na wszelkie możliwe sposoby zniszczyć powiększającą się w oszalałym tempie hordę zmartwychwstałych upiorów. Od próby użycia broni palnej, przez palenie zwłok, na atomówce kończąc. Wszystko bez efektu pozytywnego. Nieumarli jak są, tak są.
Akcja powieści rozgrywa się we Wrocławiu, i to w miejscach, które są mi doskonale znane, jak choćby rejon LZN-u przy Kiełczowskiej na Psim Polu, gdzie obecnie mieszkam.
Powieść przez to, że jest naszpikowana genialnymi opisami i dialogami, czyta się wyśmienicie. Umieszczenie akcji w czasach głębokiej komuny w PRL-u uważam za udane. Zaś powieść jest świetna. Eksperyment się powiódł. Czekam na część drugą.
Szczury Wrocławia. Chaos to najnowsza książka Roberta J. Schmidta, której głównym wątkiem są zombie. O zombie powstała już taka masa filmów, książek, komiksów czy nawet gier komputerowych, że nie sposób zliczyć, ile dokładnie. Zaledwie kilka opowiada nie tyle o samej pandemii, walce, lecz o początkach, co mogłoby wywołać zarazę. Mało która historia jest opowiadana nie przez...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-25
Niektórych historii nie da się opowiedzieć w jednym życiu – z tym zdaniem, widniejącym na okładce, w pełni się zgadzam.
Jeśli myślicie, że jest to opowieść o podróżach w czasie, o podróżnikach czasu, o wehikule czasu – jak go skonstruować, na jakich prawach fizyki działa, to się mylicie. To nie ta książka, to nie ta historia.
Ta książka opowiada o losach pewnego człowieka, o Harrym Auguście, który uwikłany jest w zagadkę czasu. O podróżach w czasie, ale nie za sprawą maszyny czasu, lecz umysłu, gdyż do tej pory to nasz umysł, nasz mózg stanowi jedną z największych zagadek dla naukowców, filozofów, teologów i innych ludzi, którzy od stuleci próbują zgłębić i rozwiązać tą tajemnicę.
To książka, która opisuje czym lub kim jest Bóg. O możliwościach tajemniczego urządzenia, które odpowie na największe pytania ludzkości: kim jesteśmy, dlaczego i jak powstaliśmy, kim byliśmy w dawnych czasach i kim będziemy, skąd pochodzimy. Czy dzięki temu urządzeniu staniemy się bogami? A może już nimi jesteśmy? Każdy z nas? Czym jest pamięć komórkowa? Dlaczego mamy nieodparte wrażenie, że byliśmy świadkami pewnych wydarzeń? Czy DEJA VU to sen, jawa, czy stan umysłu? Czy jest to nieświadome podróżowanie w czasie? Tak my myślimy, ale nie główny bohater, który doskonale pamięta swoje poprzednie żywoty i jest w stanie przewidzieć kolejne swoje losy. Harry August dąży do poznania, kim jest i dlaczego nim jest. Ludzie, do których sam należy, umierają za każdym razem, z pełną świadomością, że kolejny raz się odrodzą, ze wszystkimi swoimi wspomnieniami i przeżyciami. Ci ludzie to tzw. Ouroboranie. Czy to oni od wieków przenoszą w kolejnych swoich żywotach wiedzę, jak potoczą się losy państw, wojen? Czy za ich sprawą ludzkość zawdzięcza rozwój technologiczny?
Nie będę i nie chcę zdradzać, o czym ta książka jest. Ale powiem tylko tyle, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ale ostrzegam, że nie czyta się jej łatwo i można się pogubić. Ale warto. Bowiem po jej zakończeniu nie tylko świat będzie się wydawał tajemniczy, ale my sami również.
Niektórych historii nie da się opowiedzieć w jednym życiu – z tym zdaniem, widniejącym na okładce, w pełni się zgadzam.
Jeśli myślicie, że jest to opowieść o podróżach w czasie, o podróżnikach czasu, o wehikule czasu – jak go skonstruować, na jakich prawach fizyki działa, to się mylicie. To nie ta książka, to nie ta historia.
Ta książka opowiada o losach pewnego...
2016-12-11
Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych powieści SF obok Diuny. Ale w tym miejscu chciałbym głównie przestrzec tych, którzy myślą, że mają w rękach książkę o konstrukcji podobnej lub zbliżonej do Diuny, pod względem bohaterów, fabuły, sieci intryg czy charakteru narracji. Niestety, nic z tych rzeczy. Ale nie jest to minus, bowiem książka jest całkiem odmienna, mimo, że są podobieństwa. Między innymi, w obu przypadkach akcja rozgrywa się na jakiejś odległej planecie. Na Diunie/Arrakis oraz na Hyperionie.
Sama opowieść od samego początku może wprawić w lekką frustrację i w trudności z oswojeniem się zarówno ze stylem narracji, jak i z samą opowieścią. Nie ma tutaj jednolitej czy też wielowarstwowej fabuły. Mamy tutaj 6 różnych opowieści, różniących się między sobą pod każdym względem osób. Ale każdy z nich miał pewien cel spotkania się z tajemniczą i budzącą grozę istotą, która kontroluje czas. To Chyżwar (w nowym tłumaczeniu Szypuły jest to ponownie Dzierzba). W oryginale nazywa się Shrike, z której tłumacz zrobił Chyżwara. Shrike to dosłownie dzierzba i przypuszczam, że tłumaczowi po prostu z niczym się nie skojarzyła, więc uznał, że nie będzie pchał w polską wersję przypadkowego ptaszka. Problem polega na tym, że ptaszek przypadkowy nie był. Owszem, rzeczony Shrike to obca i bardzo dziwaczna istota, w niczym ptaka nieprzypominająca, ale... Dzierzby mają niemiły dla wrażliwych ludzi zwyczaj: kiedy złapią ofiarę, nadziewają go sobie żywcem na kolec i zostawiają do późniejszego spożycia (ten kolec to zwykle tarnina albo głóg, a w naszych czasach - także drut kolczasty wokół pastwisk). Chociaż generalnie Chyżwar mi jakoś specjalnie nie przeszkadzał i nie ma to raczej wpływu na fabułę, ale mimo wszystko lepiej brzmi oryginalna Dzierzba. Oprócz nieszczęsnego Chyżwara, mamy tutaj wiele przykładów dziwnych zmian zaistniałych przez tłumacza, np. Góry Cugielne zamiast Góry Brzeżne, Intruzi zamiast Wygnańcy. Ale i tak uważam, że te zmiany nie są tak kłująco-jadowite, jak w przypadku tłumaczenia Władcy Pierścieni przez pana Łozińskiego.
Całą książkę należy i powinno się czytać w zupełnym skupieniu i ze zrozumieniem. Każda z tych opowieści jest bardzo ważna do zrozumienia sensu historii, bowiem w pewien sposób historie się ze sobą łączą w spójną całość.
Hyperion bardziej mi przypomina inne powieści, niż Diunę. Bliżej jest do Diaspory Egana, Atlasu Chmur Mitchella, ale chyba najbardziej jest podobna do wyprawy do Czarnoksiężnika z krainy Oz. Szkielet fabuły Hyperiona jest oparty na dziewiętnastowiecznym poemacie o tym samym tytule napisanym przez angielskiego poetę Johna Keatsa, który również występuję w powieści jako jeden z bohaterów-pielgrzymów.
Warto sięgnąć po tę książkę, ponieważ ma pewien swój niepowtarzalny charakter, ciekawą historię i tajemnicę, która nam towarzyszy aż do ostatniej kropki. Jest to trudna książka i wymagająca od czytelnika cierpliwości. Nie ukrywam, że zdarzały się momenty, w których chciałem przerwać lekturę. Ale wytrwałem, bo chciałem się dowiedzieć czym lub kim jest Chyżwar? Dlaczego jest nazywany Władcą Bólu? Czym są Grobowce Czasu? Kto i kiedy je zbudował? Ile naprawdę mają lat? Czy Chyżwar pochodzi z przyszłości lub z przeszłości?
Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych powieści SF obok Diuny. Ale w tym miejscu chciałbym głównie przestrzec tych, którzy myślą, że mają w rękach książkę o konstrukcji podobnej lub zbliżonej do Diuny, pod względem bohaterów, fabuły, sieci intryg czy charakteru narracji. Niestety, nic z tych rzeczy. Ale nie jest to minus, bowiem książka jest całkiem odmienna, mimo, że są...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-30
Powiem tak, nigdy nie czytałem powieści tej autorki, bo jakoś tak się poukładały moje czytelnicze losy. Miałem też obawy, że to kolejny polski odpowiednik popularnych na zachodzie pisarzy prozy sensacyjnej. Ale okazało się zupełnie inaczej. Mamy tutaj powieść o tajemniczym skarbie Inków ukrytym nie w Andach, nie w dżungli, ani w jakimś totalnie zapomnianym miejscu, w którym nikt od rdzennych Inków nie był. Miejscem akcji jest zamek w Niedzicy. Książka pełna jest intryg, zwrotów akcji, dynamizmu, przepięknie i bogato wypełniona plastycznymi opisami, tajemnicą, humorem i tym, co ja lubię – nieszablonowymi i realnymi postaciami. Książka została przez autorkę bardzo dobrze zaplanowana, a fabuła jest mądrze poprowadzona. Bowiem nic tutaj nie nudzi i nie szwankuje. No, może poza jednym – czasami zbyt pieczołowicie są pewne rzeczy opisane. Zbyt rozwlekle i to może lekko wkurzyć czytelnika. Ale umiejętność pani Jolanty przeplatania mitów z historią i nauką uważam za majstersztyk najwyższych lotów. Majstersztykiem są też barwne, plastyczne opisy architektoniczne. Pomimo tego, iż jeszcze na zamku w Niedzicy i Czorsztynie nie byłem (ale znam), to poprzez wspomniane opisy, poczułem się tak, jakbym jednak tam był.
Nie znam innych książek tej autorki, ale bardzo chętnie bym je przeczytał. Wreszcie mamy pisarkę, która odważyła się pisać o tajemnicach poukrywanych po różnych miejscach w Polsce. Bowiem mamy o czym czytać, tu też mamy tajemnice, i to wcale nie gorsze od tych na świecie, które czekają na swojego odkrywcę.
Autorkę mogę śmiało przyrównać do Zbigniewa Nienackiego, na którego prozie się wychowałem. I cieszę się, że odkryłem coś równie dobrego jak proza pani Jolanty.
Powiem tak, nigdy nie czytałem powieści tej autorki, bo jakoś tak się poukładały moje czytelnicze losy. Miałem też obawy, że to kolejny polski odpowiednik popularnych na zachodzie pisarzy prozy sensacyjnej. Ale okazało się zupełnie inaczej. Mamy tutaj powieść o tajemniczym skarbie Inków ukrytym nie w Andach, nie w dżungli, ani w jakimś totalnie zapomnianym miejscu, w którym...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-15
Kiedy odkładałem na półkę METRO 2033, miałem w głowie potężny szum od nagromadzonej wiedzy, mnogości wątków, a paraliżujący strach wiejący od mrocznych opisów bardzo powoli odpuszczał. Powiem teraz – jak na spowiedzi – że miałem ogromne trudności z dotarciem do sypialni przez spowity mrokiem pokój. Już nie mówiąc o koszmarach, które mnie tej i następnej nocy nawiedziły. METRO 2033 było mega super przeżyciem. Świat opisany przez autora był namacalny, realny i przerażająco możliwy, bowiem groźba wojny nuklearnej wciąż nad nami wisi. I oby do niej nigdy nie doszło.
Kiedy zaś brałem do ręki METRO 2034 miałem w głowie poprzednie przeżycia, obrazki i chęć poznania dalszych losów bohaterów. No, ale od początku książka była dla mnie czymś innym. Już nie poznajemy poszczególnych stacji-miast moskiewskiego metra charakteryzujących się odmienną polityką czy też religią, opisów groźnych stworzeń, brakuje akcji, ataków. Książka może wydawać się nieco inna, jakby uboższa, nie dorównująca poprzedniej. Nic bardziej mylnego.
W tej książce mamy bardzo dużo przemyśleń bohaterów, dużo wspomnień. Z nostalgią, z chęcią powrotu do życia na powierzchni czy też odwrócenia biegu wydarzeń, odwrócenia czasu. Wiedząc, że to niemożliwe, bohaterowie na przekór losowi, wierzą w legendy i mity, takie, jak Arka Noego czy Szmaragdowy Gród. Wydaje mi się, że właśnie w takiej sytuacji jedyną nadzieją na lepsze jutro jest wiara w mityczne odległe światy, w herosów, którzy pomogą nam ocalić i odbudować cywilizację. Nie każdemu czytelnikowi ta książka się spodoba, ale trzeba dać jej czasu, a po jej zakończeniu, przemyśleć i podyskutować, wtedy można dostrzec zamysł autora.
METRO 2034 od razu mnie nie wciągnęło, gdzieś do połowy czekałem na jakieś wydarzenie. Nic takiego nie otrzymałem. Za to wtedy zrozumiałem, że zabrałem się do książki z zupełnie innej strony. W tej powieści możemy poznać świat, filozofię i zasady życia w metrze. Poznajemy, dlaczego doszło do tej wojny i kto był za to wszystko odpowiedzialny. Autor zadaje tutaj bardzo ważne pytania o sens istnienia, o to, kim jesteśmy i dokąd tak naprawdę zmierzamy. Dokąd prowadzi zuchwałość, obłuda, kłamstwo, bogacenie się kosztem innych ludzi. Dokąd też doprowadzi niszczenie środowiska, natury, która dała nam największą nagrodę – życie i mieszkanie na tej planecie. Jeśli się nie zmienimy, to, prędzej czy później, to nie natura nas wykończy, lecz my sami. Miliardy istnień ludzkich zginie, zaś mała część ludzkości, ta, która ucieknie do podziemia, przeżyje, nie tylko wojnę, skutki uderzeń nuklearnych głowic czy promieniowanie, a także wszelkie choroby i inne zmutowane paskudztwa, które wyłonią się ze zgliszcz miast oraz z mgły atomowej nawałnicy.
Kiedy odkładałem na półkę METRO 2033, miałem w głowie potężny szum od nagromadzonej wiedzy, mnogości wątków, a paraliżujący strach wiejący od mrocznych opisów bardzo powoli odpuszczał. Powiem teraz – jak na spowiedzi – że miałem ogromne trudności z dotarciem do sypialni przez spowity mrokiem pokój. Już nie mówiąc o koszmarach, które mnie tej i następnej nocy nawiedziły....
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-16
Podjęcie się recenzji tego zbioru okazało się dla mnie bardzo trudnym zadaniem, ponieważ każde jest praktycznie inne, i to nie tylko pod względem fabuły, konstrukcji, psychiki poszczególnych postaci, ale też rozmaitym stylem narracji autora, która rzuca nowe światło na nurt fantastyki. Za to ostatnie należy się ogromny plus dla autora.
Ale jeśli chodzi o całość, o ogólną ocenę zbioru opowiadań, to zanim do tego przejdę, chciałbym pokrótce omówić i ocenić każdy tekst.
Wieża Babilonu – opowiadanie ma niepowtarzalny klimat, bowiem osadzone jest w czasach babilońskich. Nie mamy tutaj władców, lecz zwykłych ludzi, którzy budują wysoką wieżę (Babel?) sięgającą nieba, by nie tylko zobaczyć świat tak, jak go widzą bogowie, lecz po to, by mogli oni swobodnie zejść z niebios i zstąpić na ziemię. Lecz ludzie boją się kolejnej pomsty Boga, kolejnego wielkiego potopu. Opowiadanie z przesłaniem. Bardzo mi się podobało, ocena 10/10
Zrozum – bardzo dobre opowiadanie i równie genialne, co Wieża Babilonu. Opowiadanie możnaby spokojnie przypisać do nurtu fantastyki tzw. cyberpunku, bardzo bliskie prozie Gibsona (która jest niedościgniona i wizjonerska). Tekst jest ciekawy i barwny. Autor tutaj stawia odważne pytania dotyczące ludzkiego pojmowania, ludzkiego mózgu i jego ogromnych, wręcz kosmicznych możliwości. Warty przeczytania i pozostaje na długo w pamięci. Ocena: 10/10
Dzielenie przez zero – opowiadanie dość pogmatwane. Dużo w nim matematycznych twierdzeń i sformułowań i przez to jest nieczytelne dla zwykłego czytelnika. Mnie nie zwaliło z fotela, a wręcz bardzo zmęczyło. Ocena 6/10
Historia twojego życia – na podstawie tego tekstu powstał film NOWY POCZĄTEK. Opowiadanie bardzo mi przypomina inny tekst o podobnej tematyce, o możliwości nawiązania pierwszego spotkania i rozmowy z obcą cywilizacją pozaziemską. Mam tu na myśli Ślepowidzenie Wattsa. Jest to dobre opowiadanie, dobrze oddaje, w jaki sposób mogłoby dojść do rozmów z obcymi, których i tak nie rozumiemy. Dzielą nas nie tylko tysiące lat rozwoju cywilizacyjnego i technologicznego, ale też sposób komunikacji. Dobry tekst, dający sporo do myślenia, ale troszeczkę nudny. Ocena 7/10
Siedemdziesiąt dwie litery – jest to opowiadanie, które zdobyło wiele prestiżowych nagród w świecie SF. Ma bardzo ciekawie zarysowanych bohaterów, fabułę i klimat. Kabała jako wyrocznia. Takie trochę do Dicka podobne, ale trochę zabrakło. Głównie mocniejszej puenty. Dobry tekst, ale mnie osobiście nie zachwycił. Ale warto przeczytać. Ocena 8/10
Co z nami będzie – jest to krótkie opowiadanie, ale niestety nie zachowało mi się długo w pamięci. I jak to z krótkimi opowiadaniami bywa, są mało ciekawe i nie cieszą oka. Ocena 3/10
Ewolucja ludzkiej nauki – kolejne krótkie opowiadanie. Podobnie jak to powyżej. Mało ciekawe. Słabe. Ocena 3/10
Piekło to nieobecność Boga – również nagrodzone opowiadanie, ciekawie napisane. Ciekawa wizja piekła i rola aniołów. Dobry, interesujący i dający do rozmyślań tekst. Ocena 8/10
Co ma cieszyć oczy – z początku to opowiadanie mnie kompletnie nie zachwyciło, ale po kilku stronach już tak nie było. Świat i fabuła nabierała ostrych barw. Zaczęła się gra autora z czytelnikiem. Pod koniec zostałem znokautowany. Opowiadanie okazało się zgodne z moimi przemyśleniami na temat stosowania preparatów, by skóra twarzy wyglądała wciąż młodo, oraz o przyszłość zabiegów przedłużających nasze życie, ale czy w nieskończoność? Ocena 10/10
Kupiec i Wrota Alchemika – jeśli miałbyś wiele żywotów, jakbyś wybrnął z pewnych opresji, złych wyborów. Czy można mieć wpływ na nasze losy? Jaka jest tego cena? Opowiadania bardzo dobre. Klimatem nawiązujące do Opowieści z Tysiąca i Jednej Nocy. Ocena 9/10
Wydech – Czy nauka podobnie jak wszystko inne podlega ewolucji i ciągle - szukając nowych rozwiązań – rozwija się? Czy jest jak wszechświat, po wielkim wybuchu, która rozszerza się w nieskończoność. Czy istnieje granica, do której może dojść nauka, a potem tylko zatacza koło, i kolejne koło, i kolejne… ? Ocena 9/10
Ogólnie zbiór 11 różnych tekstów, zawierający kilka słabszych opowiadań, zasługuje na dobrą ocenę i dobrą opinię. Warto go przeczytać. Myślę, że każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie.
Podjęcie się recenzji tego zbioru okazało się dla mnie bardzo trudnym zadaniem, ponieważ każde jest praktycznie inne, i to nie tylko pod względem fabuły, konstrukcji, psychiki poszczególnych postaci, ale też rozmaitym stylem narracji autora, która rzuca nowe światło na nurt fantastyki. Za to ostatnie należy się ogromny plus dla autora.
Ale jeśli chodzi o całość, o ogólną...
2016-12-03
Drugi tom trzeciej części jest nie tylko równie ciekawy i dopracowany z najmniejszymi detalami, co wszystkie poprzednie części cyklu. W tym tomie wreszcie wyjaśni się, kim jest Jardir, i czy Arlen jest prawdziwym i jedynym Wybawicielem. Tylko że on, Arlen, musi w to sam ponownie uwierzyć. Musi stanąć na czele rebelii i zwyciężyć zło, które zakorzeniło się w ludziach i zwalczyć demony. Teraz walka odbywa się nie tylko w nocy, ale również w pełnym słońcu pustyni.
Książka bardzo mi przypomniała inną historię i świat, z Prince of Persia, czy też z barwnych opowieści z 1001 i jednej nocy. Ale mimo wszystko opowieść spod pióra i z wyobraźni Petera Bretta jest równie dobra i, co lepsze, jest oryginalna. I można ten cykl postawić obok Kronik Diuny, Władcy Pierścieni czy też obok Pieśni Lodu i Ognia.
Drugi tom trzeciej części jest nie tylko równie ciekawy i dopracowany z najmniejszymi detalami, co wszystkie poprzednie części cyklu. W tym tomie wreszcie wyjaśni się, kim jest Jardir, i czy Arlen jest prawdziwym i jedynym Wybawicielem. Tylko że on, Arlen, musi w to sam ponownie uwierzyć. Musi stanąć na czele rebelii i zwyciężyć zło, które zakorzeniło się w ludziach i...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-22
W tej 3 książce z cyklu demonicznego, dowiadujemy się znacznie więcej o bohaterach z wcześniejszych powieści, głównie o Jardirze, Arlene czy Hasiku. A wszystko to opisane oczami Innevery.
Książkę czyta się wyśmienicie. Zresztą cały cykl demoniczny jest przemyślany, spójny, logiczny. Każda postać tutaj odgrywa ważną rolę. Walka z demonami jest jakby odsunięta na dalszy plan, bo w tej chwili bohaterowie muszą zwalczyć demony w sobie, a potem ruszyć na te prawdziwe bestie. Tylko okazuje się, że nie jest to takie proste.
Powieści tego Autora są oparte na całkowicie nowatorskim pomyśle. Można też odnieść wrażenie że jest to nie tylko fantasy, ale też ma elementy sf oraz historii post-apo.
W tej 3 książce z cyklu demonicznego, dowiadujemy się znacznie więcej o bohaterach z wcześniejszych powieści, głównie o Jardirze, Arlene czy Hasiku. A wszystko to opisane oczami Innevery.
Książkę czyta się wyśmienicie. Zresztą cały cykl demoniczny jest przemyślany, spójny, logiczny. Każda postać tutaj odgrywa ważną rolę. Walka z demonami jest jakby odsunięta na dalszy...
2016-10-14
Bardzo ciekawa książka, aczkolwiek nie jest już tak zaskakująca jak jego pierwsza książka Sekret Genezis. Niemniej jednak warto ją przeczytać, aby wyrobić sobie zdanie o ludziach, którzy zostali wytrzebieni prawie co do nogi przez nazistów i ich piekielne badania genetyczne.
Generalnie powieść mnie się podobała, bo styl autora jest ciekawy, i trzymający w napięciu. Niemniej jednak tak jak napisałem, ta książka nie jest tak nowatorska. Jej fabuła jest podobnej konstrukcji co jego debiut. Ale jest książką napisana z pomysłem i z przygotowaniem merytorycznym autora dość dużym. I za to plus.
Bardzo ciekawa książka, aczkolwiek nie jest już tak zaskakująca jak jego pierwsza książka Sekret Genezis. Niemniej jednak warto ją przeczytać, aby wyrobić sobie zdanie o ludziach, którzy zostali wytrzebieni prawie co do nogi przez nazistów i ich piekielne badania genetyczne.
Generalnie powieść mnie się podobała, bo styl autora jest ciekawy, i trzymający w napięciu....
2016-04-21
Wydany w 1994 roku, a więc 22 lata temu niniejszy przewodnik, wciąż zachwyca. Zachwyca nie tylko fotografiami, ale przede wszystkim rzetelną i fachową wiedzą. Barwnie przedstawiona jest w nim historia zamku, jego właścicieli. Spójnie są opisane najważniejsze sale i to co na zamku się zachowało. Przewodnik skierowany jest dla każdego pasjonata dolnośląskich zamków. I śmiało mogę powiedzieć, że jest to najlepszy przewodnik po zamku Książ. A tego typu przewodników na rynku jest co raz mniej. Jednego z autorów, który jest przewodnikiem, wciąż można spotkać podczas wycieczek po zamkowych zakamarkach.
Wydany w 1994 roku, a więc 22 lata temu niniejszy przewodnik, wciąż zachwyca. Zachwyca nie tylko fotografiami, ale przede wszystkim rzetelną i fachową wiedzą. Barwnie przedstawiona jest w nim historia zamku, jego właścicieli. Spójnie są opisane najważniejsze sale i to co na zamku się zachowało. Przewodnik skierowany jest dla każdego pasjonata dolnośląskich zamków. I śmiało...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-15
Jak każdy przewodnik, obfituje w piękne fotografie i ryciny, ale czy tylko to decyduje o tym czy książka jest dobra? Czasem tak, fotografie muszą być dobre, bo ukazują to co omawiane jest w treści przewodnika. Ale przewodnik ma jeszcze jedną, dobrą stronę: ma bardzo dobrze ułożoną warstwę tekstu. Wszystko oczywiście w skrócie, ale uchwycone zostały najważniejsze aspekty bogactwa i tajemnic jakie kryje wciąż od stuleci Zamek Książ.
Warto o nim poczytać, zanim go odwiedzimy. Do czego gorąco zachęcam, i nie zapomnijmy zabrać ze sobą przewodnika, który będzie służył pomocą podczas naszych spacerów w murach zamku, jak i w jego otoczeniu.
Jak każdy przewodnik, obfituje w piękne fotografie i ryciny, ale czy tylko to decyduje o tym czy książka jest dobra? Czasem tak, fotografie muszą być dobre, bo ukazują to co omawiane jest w treści przewodnika. Ale przewodnik ma jeszcze jedną, dobrą stronę: ma bardzo dobrze ułożoną warstwę tekstu. Wszystko oczywiście w skrócie, ale uchwycone zostały najważniejsze aspekty...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-30
Jest to obszerny, bogaty w ilustracje, ryciny i fotografie przewodnik, dobry, ale muszę tylko zaznaczyć, że nie dotyczy całego kompleksu zamku Książ, ale głównie skupiony jest na omówieniu cyklu barokowego z historią rodu Piastów i rodu Hochbergów, które to dość istotnie odcisnęły swój byt na zamku.
Przewodnik bardzo szeroko omamia barokowe wnętrza, wyposażenie, arcydzieła sztuki ówczesnych artystów i architektów epoki baroku, którzy podjęli się ogromnej pracy po to by oddać zamysł projektu Konrada Ernsta von Hochberga, który oczarowany METAMORFOZAMI Owidiusza, chciał zawrzeć najistotniejsze fragmenty tego dzieła w nowych pomieszczeniach zamku, podczas jego wieloletniej przebudowy , która w dużym stopniu ocalała do dnia dzisiejszego.
Jest to obszerny, bogaty w ilustracje, ryciny i fotografie przewodnik, dobry, ale muszę tylko zaznaczyć, że nie dotyczy całego kompleksu zamku Książ, ale głównie skupiony jest na omówieniu cyklu barokowego z historią rodu Piastów i rodu Hochbergów, które to dość istotnie odcisnęły swój byt na zamku.
Przewodnik bardzo szeroko omamia barokowe wnętrza, wyposażenie, arcydzieła...
2016-04-17
Ta wersja, jest rozszerzeniem podobnej książki autorstwa p. Anny Będkowskiej-Karmelity pt. Książ-zamek i tarasy. Dlaczego? Bowiem zawiera dodatki, w postaci ciekawostek o zamku, jego ostatnich właścicielach - rodzina Hochbergów, oraz legend.
Jak każdy przewodnik, obfituje w piękne fotografie i ryciny, ale czy tylko to decyduje o tym czy książka jest dobra? Czasem tak, fotografie muszą być dobre, bo ukazują to co omawiane jest w treści przewodnika. Ale przewodnik ma jeszcze jedną, dobrą stronę: ma bardzo dobrze ułożoną warstwę tekstu. Wszystko oczywiście w skrócie, ale uchwycone zostały najważniejsze aspekty bogactwa i tajemnic jakie kryje wciąż od stuleci Zamek Książ.
Warto o nim poczytać, zanim go odwiedzimy. Do czego gorąco zachęcam, i nie zapomnijmy zabrać ze sobą przewodnika, który będzie służył pomocą podczas naszych spacerów w murach zamku, jak i w jego otoczeniu.
I najważniejsze: odwiedźmy zamek wraz z przewodnikiem zamkowym - przeżycia i dodatkowe ciekawostki, których nie znajdziemy w żadnej książce, gwarantowane.
Ta wersja, jest rozszerzeniem podobnej książki autorstwa p. Anny Będkowskiej-Karmelity pt. Książ-zamek i tarasy. Dlaczego? Bowiem zawiera dodatki, w postaci ciekawostek o zamku, jego ostatnich właścicielach - rodzina Hochbergów, oraz legend.
Jak każdy przewodnik, obfituje w piękne fotografie i ryciny, ale czy tylko to decyduje o tym czy książka jest dobra? Czasem tak,...
2016-06-09
Książkę przeczytałem jednym tchem i muszę powiedzieć, że jest rewelacyjna. Tematyka dość znana mi osobiście z innych pozycji różnych autorów m.in. Raya Bradbury’ego 451 STOPNI FAHRENHEITA, a także z filmu EQUILIBRIUM. Wszystkie te historie skupiają się wokół tematu zakazu czytania książek, jako nośnika emocji człowieka. Jest to bardzo ponura i przerażająca wizja nieodległej przyszłości.
PRZEDRZEŹNIACZ porusza też inne wątki dotyczące moralności człowieka, moralności robotów i androidów, eksploatowane przez wielu autorów literatury nurtu fantastyki, tj. Philipa K. Dicka, wspomnianego wyżej Raya Bradbury’ego, Janusza Zajdla, Aldonusa Huxleya etc.
Wizja w PRZEDRZEŹNIACZU jest nie tylko przerażająca, lecz – niestety – realna. Świat ludzi w tej powieści jest postawiony do góry nogami i na dodatek zdeformowany do granic absurdu. Mamy świat idealny, wręcz raj/eden/idyllę… Mamy wieczne życie, mamy dużo wolnego czasu, bowiem we wszystkim, w codziennej egzystencji, wyręczają ludzi roboty. Każdy model do określonej funkcji. Nie ma wojen, głodu, bratobójstwa, zdrady i przestępczości na tle seksualnym. Właśnie. Brak zainteresowania płcią przeciwną jest również poruszony, bowiem ludzie zażywają pigułki, aby biernie egzystować i poddać się woli i władzy wszędobylskich robotów. Ludzie sprowadzili na siebie elektroniczne zło, przez siebie. Technika jest dobra, jest potrzebna, ale źle zastosowana może doprowadzić ludzkość do obłędu i zagłady. A wszystko zaczęło się od zaprzestania czytania i pisania, przecież wszystko można obejrzeć w telewizji lub w Internecie. Przestając czytać ludzie stracili wyobraźnię, zdolność myślenia. Stracili marzenia. Stracili zdolność tworzenia. Przestali być ludźmi. Stali się niczym.
Ale pojawiła się iskierka nadziei w tym mrocznym i diabelskim świecie. Trzy osoby mogą przywrócić to, co ludzkość straciła wieki temu. O tym też opowiada ta książka. Ale przeczytajcie to sobie sami i oceńcie nie książkę, nie autora, lecz samych siebie.
Książkę przeczytałem jednym tchem i muszę powiedzieć, że jest rewelacyjna. Tematyka dość znana mi osobiście z innych pozycji różnych autorów m.in. Raya Bradbury’ego 451 STOPNI FAHRENHEITA, a także z filmu EQUILIBRIUM. Wszystkie te historie skupiają się wokół tematu zakazu czytania książek, jako nośnika emocji człowieka. Jest to bardzo ponura i przerażająca wizja...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-06-05
Czytając drugą część można odnieść wrażenie, że jest lepsza, bardziej spójna, mniej nudna, bardziej dynamiczna od pierwszej. Jest to po części prawda. Ja odniosłem takie wrażenie, ale to tylko wrażenie, bo brakowało mi Arlena, Leeshy i Rojera, bowiem każdy czytelnik przywiązuje się do konkretnych bohaterów. Autor mimo to chciał też pokazać innych bohaterów, którzy mają ogromne znaczenie dla całej fabuły. Całość, czyli część 1 i 2 jest powieścią idealną, dopracowaną w detalach i napisaną z chirurgiczną precyzją.
Czytając drugą część można odnieść wrażenie, że jest lepsza, bardziej spójna, mniej nudna, bardziej dynamiczna od pierwszej. Jest to po części prawda. Ja odniosłem takie wrażenie, ale to tylko wrażenie, bo brakowało mi Arlena, Leeshy i Rojera, bowiem każdy czytelnik przywiązuje się do konkretnych bohaterów. Autor mimo to chciał też pokazać innych bohaterów, którzy mają...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-05-30
W tej części cyklu demonicznego od początku poznajemy losy Jardira i Abbana, i tylko ich. Fakt, że Pustynna Włócznia nie wnosi już nic nowego, ale i tak jest bardzo dobrze utrzymana dynamika fabuły oraz dość drobiazgowo przekazana psychika i rozwój bohaterów. Niestety, równocześnie dość rozwlekle i mniej cierpliwego czytelnika może doprowadzić do stanu podwyższonej agresji. Ale i tak mi się to osobiście podobało, a dużym plusem są opisy i złożoność wykreowanego przez autora świata. I muszę powiedzieć, że warto przebrnąć przez niektóre opisy, bo będą one ważne później. Jest to książka nie dla każdego, bowiem jest to lektura niełatwa, i trzeba czytać pomału, bo wątków i wspomnianych opisów jest bardzo dużo.
W tej części cyklu demonicznego od początku poznajemy losy Jardira i Abbana, i tylko ich. Fakt, że Pustynna Włócznia nie wnosi już nic nowego, ale i tak jest bardzo dobrze utrzymana dynamika fabuły oraz dość drobiazgowo przekazana psychika i rozwój bohaterów. Niestety, równocześnie dość rozwlekle i mniej cierpliwego czytelnika może doprowadzić do stanu podwyższonej agresji....
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy sięgnąłem po drugą część przygód kapitana Rolanda oraz jego dziwnej pirackiej załogi, wiedziałem, że czeka mnie szereg przygód, przy których można pęknąć ze śmiechu. I tak też było. Płakałem przez łzy.
Książka jest rewelacyjna, czyta się wyśmienicie, i jest to przygoda nieziemsko okraszona, jak wspomniałem powyżej, rubasznym humorem, a do tego szalenie i mega inteligentnym. Do dyspozycji piratów zostaje przekazany tym razem zupełnie inny statek niż tradycyjne żaglowce. To okręt podwodny. Bynajmniej nie jest to zwykła jednostka, lecz na domiar złego, skonstruowana przez samych diabłów, którzy za sprawą podstępnych cyrografów, kusicielstwa, matactwa i wszelakich diabelskich sztuczek namawiają kapitana Rolanda, aby wsiadł na tę plugawą łódź z piekła rodem. Oczywiście może zabrać ze sobą swoją wesołą, dziwną i niewiele lepszą od samych diabłów załogę. Tylko jest pewien problem, jak ich przekonać, aby wsiedli do tej piekielnej machiny.
Akcja powieści przenosi nas raz w głębiny tajemniczych Mórz Wszetecznych, a raz na wyspy i wysepki tak egzotyczne, jak kuszące zdjęcia z ofert biur podróży.
Książkę polecam z uwagi na opisy i świetny warsztat Marcina Mortki, a także jako coś, dzięki czemu możemy pobyć w egzotycznych miejscach bez wyruszania z domu.
Według mojej opinii przygody kapitana Rolanda, zwanego Wywijasem, i jego załogi śmiało mogą konkurować z uwielbianą serią filmów o Piratach z Karaibów.
Czekam na kolejną i, mam nadzieję, nie ostatnią powieść osadzoną gdzieś na obszarze Mórz Wszetecznych.
Kiedy sięgnąłem po drugą część przygód kapitana Rolanda oraz jego dziwnej pirackiej załogi, wiedziałem, że czeka mnie szereg przygód, przy których można pęknąć ze śmiechu. I tak też było. Płakałem przez łzy.
więcej Pokaż mimo toKsiążka jest rewelacyjna, czyta się wyśmienicie, i jest to przygoda nieziemsko okraszona, jak wspomniałem powyżej, rubasznym humorem, a do tego szalenie i mega...