-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant1
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać318
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać7
Biblioteczka
2015-03-12
2015-03-21
Książkę czyta się szybko, bez zacięć. W odróżnieniu od pierwszej części, która była bardzo dynamiczna, tajemnicza i przerażająca, to druga już jest inna. Inna, co nie znaczy, że gorsza. Inna jest jej konstrukcja i wciąż pojawiają się kolejne elementy układanki, które rozwiążą zagadkę Strefy X i samej organizacji Southern Reach, równie tajemniczej. Pojawia się tutaj osoba Kontrolera, który ma zadanie rozwiązania, co zaszło podczas ostatniej ekspedycji do Strefy X, i co stało się z jednym z członków ostatniej, i jaki ma związek z wydarzeniami pierwszej ekspedycji, już nie tyle tajemniczej, co legendarnej. No i kim jest tajemniczy Latarnik. Pomysł i tajemniczość książki jest tutaj najważniejszą zaletą VanderMeera, ale niestety w moim odczuciu ta część jest jak na razie słabsza od pierwszej, bowiem za dużo mamy tutaj przemyśleń postaci, i trochę jakby fabuła razem z akcją w tej części nieco zwolniła tempa. Plusem jest otwartość fabuły i jej ukryta w słowach tajemnica, która mimo wszystko ujarzmiła mnie na tyle, iż sięgnąłem pod jej wpływem po kolejny, ostatni, trzeci tom cyklu.
Książkę czyta się szybko, bez zacięć. W odróżnieniu od pierwszej części, która była bardzo dynamiczna, tajemnicza i przerażająca, to druga już jest inna. Inna, co nie znaczy, że gorsza. Inna jest jej konstrukcja i wciąż pojawiają się kolejne elementy układanki, które rozwiążą zagadkę Strefy X i samej organizacji Southern Reach, równie tajemniczej. Pojawia się tutaj osoba...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-03-29
Trzecia część trylogii Southern Reach UKOJENIE wprowadza w kolejne zawirowania i zagadki zapoczątkowane w pierwszej i drugiej części. Autor kolejny raz zaskakuje nie tylko różnorodnością narracji, ale też opisów i splatania wątków, które, choć wydają się na pierwszy rzut oka dość chaotyczne, to zostały genialnie ustawione przez Autora. W pewnym celu. Na pewno, aby zagadkę nie było łatwo rozwiązać, i faktycznie tak jest. Powieść czyta się szybko, ale też niełatwo, bowiem od czasu do czasu natrafiamy na zagadki, bardzo trudne opisy oraz wplecione w to wszystko cytaty zarówno wymyślone przez Autora, jak i z Biblii. Od początku do końca wszystko jest zawiłe, tajemnicze, a niepokój i potęgujące się napięcie nie pozwalają przerwać lektury, a zasnąć... lepiej nie zasypiać. Dopiero na ostatnich stronach wszystko się wyjaśnia. Książka składa się z czterech różniących się od siebie, jak już wspomniałem, form narracji, a także zabiegów stylistycznych, tj. czasem narracji, postaciami oraz samym czasem akcji: wydarzenia, zanim powstała Strefa X oraz czasy teraźniejsze. Zagadkę Strefy X i organizacji Southern Reach wyjaśniają nam: Dyrektorka, Latarnik i jego pamiętnik, Ptasi Duch oraz Kontroler.
Trzecia część trylogii jest dobrze napisana i bardzo rzetelnie przemyślana. VanderMeer stworzył wspaniałą, wciągającą i przede wszystkim przerażającą opowieść. Natomiast grafiki ilustrujące trylogię Patryka Mogilnickiego są nie tylko lepsze od oryginalnych, ale też świetnie oddają psychodeliczny charakter opowieści, za które należą się brawa.
Trzecia część trylogii Southern Reach UKOJENIE wprowadza w kolejne zawirowania i zagadki zapoczątkowane w pierwszej i drugiej części. Autor kolejny raz zaskakuje nie tylko różnorodnością narracji, ale też opisów i splatania wątków, które, choć wydają się na pierwszy rzut oka dość chaotyczne, to zostały genialnie ustawione przez Autora. W pewnym celu. Na pewno, aby zagadkę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-22
War...War never changes... – tak brzmią słowa z kultowej gry FALLOUT z lat '90 na PC. Te słowa same mi się nasunęły podczas czytania tej książki. Dlaczego? Po prostu pasują; są uniwersalne.
WIECZNA WOJNA jest powieścią oczywiście bardziej z gatunku militarnej SF, aniżeli klimatów post-apo. Jest powieścią z tego gatunku, najprawdopodobniej najlepszą. Z reguły przechodzę obok tego typu książek, ale akurat ta wydawała mi się najciekawsza. I nie myliłem się. Książka wciąga i intryguje od samego początku. I nic w tym dziwnego, bowiem napisana jest przez Haldemana, który brał udział w działaniach militarnych USA w Wietnamie.
Niesamowite, żywe dialogi. Bardzo dobrze nakreślone i skonstruowane postaci, o realnych psychologiach, a także niepowtarzalny klimat, świetnie oddają charakter powieści, która pomimo już wielu lat, nie straciła nic na swojej wiarygodności.
Brutalność i głupota wojen nigdy się nie zmienią. Zawsze takie były i będą. Nieważne, jaki sprzęt jest w użyciu i miejsce starcia wrogich sobie armii. A przyczyna wciąż ta sama: to brak porozumienia, to brak dialogu obu stron. Na każdej wojnie zawsze zginą niewinne osoby. Zaś ci, którzy za tym stoją, spokojnie sobie siedzą w bezpiecznych miejscach, wydając rozkazy. Ktoś ma w tym jakiś interes. Nic za darmo.
War...War never changes... – tak brzmią słowa z kultowej gry FALLOUT z lat '90 na PC. Te słowa same mi się nasunęły podczas czytania tej książki. Dlaczego? Po prostu pasują; są uniwersalne.
WIECZNA WOJNA jest powieścią oczywiście bardziej z gatunku militarnej SF, aniżeli klimatów post-apo. Jest powieścią z tego gatunku, najprawdopodobniej najlepszą. Z reguły przechodzę...
2015-09-20
Kiedy spostrzegłem książkę w jednej z księgarń, pomyślałem sobie: kolejna z wielu książek-klonów w stylu Dana Browna, Alexa Scarrowa oraz duetu Douglas Preston/Lincoln Child. Niestety, tym razem pomyliłem się. Ta powieść, a zarazem historia, jest zupełnie inaczej opowiedziana, niż przez wspomnianych powyżej autorów. Nigdy nie sądziłem i nie pomyślałem, że można tak detalicznie, a przez to tak realistycznie opisać dramatyczne wydarzenia, dziejące się w głównej mierze w Europie, tak bardzo nam bliskiej. Realne zagrożenie ze strony terrorystów wciąż zagraża nie tylko USA, ale też każdemu krajowi, który ma wrażenie że jest bezpieczny. Jak się okazuje, nasza cywilizacja oparta jest na zaawansowanej technice, dzięki której mamy wrażenie, że jesteśmy niczym bogowie z Olimpu. Ale to tak naprawdę nasza tzw. pięta achillesowa, bo wystarczy brak energii elektrycznej, dostępu do ropy i surowców, abyśmy cały dorobek rozwoju na przestrzeni tysiąca lat obrócili w pył, i cofnęli samych siebie do epoki kamienia łupanego.
Ta książka to oczywiście fikcja literacka, ale kto nam zagwarantuje, że podobny scenariusz nigdy się nie wydarzy?
Powieść BLACKOUT czyta się bardzo szybko, pomimo że pozycja liczy prawie 800 stron.
Gorąco polecam.
Kiedy spostrzegłem książkę w jednej z księgarń, pomyślałem sobie: kolejna z wielu książek-klonów w stylu Dana Browna, Alexa Scarrowa oraz duetu Douglas Preston/Lincoln Child. Niestety, tym razem pomyliłem się. Ta powieść, a zarazem historia, jest zupełnie inaczej opowiedziana, niż przez wspomnianych powyżej autorów. Nigdy nie sądziłem i nie pomyślałem, że można tak...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-05-17
Kiedy usłyszałem o tej książce w zapowiedziach, oczekiwałem jej premiery. Nieznany dotąd autor, ale za to bardzo przekonująca wizja spotkania z obcą, wysokorozwiniętą cywilizacją, a co za tym idzie – niebezpieczne zderzenie dwóch odmiennych światów, które doprowadziły ludzkość nad krawędź zagłady.
Generalnie cykl PIĄTEJ FALI oparty jest na znakomitym, ale już dość znanym i eksploatowanym na prawo i lewo pomyśle. Znanym z wielu filmów, seriali telewizyjnych, powieści czy też komiksów. Mimo to książkę czyta się płynnie i bez zacięć. W tej powieści nie znajdziemy opisów obcych i ich technologii, nie znajdziemy też fajerwerków i rekwizytów znanych czytelnikom z różnych tego typu historyjek. I wyszło na plus tej opowieści. Innym plusem są przemyślenia, w jaki sposób obcy dokonują inwazji, z kolei, co jest tego powodem, utrzymywane jest w tajemnicy do samego końca.
Książka nie jest nowym pomysłem, tego już trochę było w przeszłości. Jest to powieść, co tu dłużej ukrywać, wtórna. I trochę jej brakuje do miana bycia najlepszym cyklem SF w ostatnim czasie. Jednym z kilku plusów jest to, że porusza kwestie związane z tym, czym jest człowieczeństwo i jak bardzo cenną rzeczą jest to, że planeta Ziemia pozwoliła nam tutaj zamieszkać.
Autor stawia tutaj kilka ważnych pytań, które stanowią zarówno szkielet opowieści, jak i kierunek, w którą stronę podąży fabuła wraz z psychiką i filozofią głównych bohaterów. Te pytania, to od kiedy obcy są w naszym świecie i dlaczego tutaj przybyli, i nas od tysięcy lat obserwują.
Minusem tej książki jest to że oprócz wspomnianego wtórnego pomysłu, w głównej mierze jest jej wykonanie. Zbyt długie niektóre opisy związane z błahą sytuacją. Zbędne wyjaśnianie czytelnikowi rzeczy oczywistych oraz bardzo proste dialogi o niczym, niczym wata wetknięta w szczeliny.
Książka ta to raczej najzwyklejsze czytadło, aby coś lekkiego poczytać. Dla fanów ambitnej prozy SF, ta pozycja może okazać się zbyt prosta, bo taka też jest. Książkę można przeczytać, ale tylko i wyłącznie z lekkim przymrużeniem oka.
Kiedy usłyszałem o tej książce w zapowiedziach, oczekiwałem jej premiery. Nieznany dotąd autor, ale za to bardzo przekonująca wizja spotkania z obcą, wysokorozwiniętą cywilizacją, a co za tym idzie – niebezpieczne zderzenie dwóch odmiennych światów, które doprowadziły ludzkość nad krawędź zagłady.
Generalnie cykl PIĄTEJ FALI oparty jest na znakomitym, ale już dość znanym i...
2015-05-20
Drugi tom cyklu PIĄTEJ FALI – BEZKRESNE MORZE – zaczyna się w tym samym miejscu, w którym autor postawił ostatnią kropkę w pierwszej części opowieści. Mamy tych samych bohaterów, dalszy ciąg walki z obcą cywilizacją, a przemyślenia głównych postaci zaczynają być coraz ciekawsze, tajemnicze i budzą - z każdą kolejną kartką, akapitem – grozę zbliżającej się piątej fali.
Niestety, ta rozkręcająca się, coraz bardziej wciągająca czytelnika historia, wraz z filozoficznymi przemyśleniami, które świetnie wplata autor w książkę, trwa mniej więcej do połowy powieści. Potem zaczyna się zwykła gadanina o niczym pomiędzy bohaterami. Od czasu do czasu autor serwuje smaczki filozoficzne.
Według mojej opinii oraz obserwacji rozwoju linii fabularnej, która buduje się obecnie na przestrzeni dwóch tomów cyklu PIĄTEJ FALI, pierwszy tom był lepszy, bowiem do końca nie wiadomo było, jak się zakończy. Natomiast drugi tom – pomimo tego, że na początku mamy dużo ciekawych opisów, i co najważniejsze – co było powodem inwazji obcych – to jest przewidywalny i dość mocno przegadany – zwłaszcza ostanie sto stron.
Oczywiście – dużym plusem obydwu części – jest bardzo dobrze prowadzony suspens. Zaś opowiadana tutaj historia, przemyślenia autora, przedstawiona w inny sposób inwazja obcych – bardzo mi się spodobała, aczkolwiek nie jest ona dla mnie czymś nowym i zaskakującym, bowiem mamy już wiele wersji inwazji przedstawionych na różne sposoby i na różnym polu zarówno w formie beletrystycznej, jak i filmowej.
Zakończenie jest otwarte, więc autor pozostawił sobie otwartą furtkę do dalszego rozwijania akcji. Sam też jestem ciekaw, jak zakończony się ta opowieść i przerażająca wizja apokalipsy.
Wciąż podoba mi się pomysł, na którym oparł się autor, tworząc ten cykl. Szkoda tylko, że trochę zawiodło wykonanie, bowiem niektóre fragmenty są niepotrzebnie rozdmuchane. Problematyka zawarta w tym cyklu mogłaby być zawężona do jednej powieści. Ale cóż, taki jest marketing i widzimisię wydawców.
Drugi tom cyklu PIĄTEJ FALI – BEZKRESNE MORZE – zaczyna się w tym samym miejscu, w którym autor postawił ostatnią kropkę w pierwszej części opowieści. Mamy tych samych bohaterów, dalszy ciąg walki z obcą cywilizacją, a przemyślenia głównych postaci zaczynają być coraz ciekawsze, tajemnicze i budzą - z każdą kolejną kartką, akapitem – grozę zbliżającej się piątej fali.
...
2015-10-03
Podróże kosmiczne, obcy z innych światów, inne planety - to już są bardzo wyeksploatowane tematy w literaturze SF. Rzadko kiedy któremukolwiek autorowi udaje się stworzyć coś całkiem nowego, czy też odkrywczego.
U Rafała Dębskiego mamy do czynienia z dość znanym typem opowieści, o której wspomniałem powyżej, ale z dość dobrym warsztatem i ciekawym, zaskakującym pomysłem, co wyszło powieści na duży plus.
Książka mogłaby być wzbogacona o pewne elementy wyjaśniające tajemnicę. Brakowało mi tutaj suspensu, czasem miałem wrażenie, że akcja toczy się nie tyle co ślimaczym tempem, co bardziej rozwlekle. Zabrakło dynamiki i lepiej nakreślonych postaci, bo IMO pikanterii, dramaturgii nie oddają wulgaryzmy, co mi się osobiście nie podoba. Niepotrzebnym elementem powieści są tutaj bardzo często zastosowane reminiscencje głównego bohatera. Trochę za dużo tego.
Podróże kosmiczne, obcy z innych światów, inne planety - to już są bardzo wyeksploatowane tematy w literaturze SF. Rzadko kiedy któremukolwiek autorowi udaje się stworzyć coś całkiem nowego, czy też odkrywczego.
U Rafała Dębskiego mamy do czynienia z dość znanym typem opowieści, o której wspomniałem powyżej, ale z dość dobrym warsztatem i ciekawym, zaskakującym pomysłem,...
2015-10-20
...I pozostaną po nas białe, plastikowe torebki. To najlepszy nasz nagrobek. Świadectwo dawnej cywilizacji. Podobno rozkładają się przez 500 lat...
Te słowa mnie po prostu zmroziły. Zresztą sama książka też. To rewelacja. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek jakakolwiek lektura mnie tak poruszy. Tematyka wydaje się prosta, a sam świat postnuklearnej zagłady już nam znany z innych książek, gier (np. Fallout - który trochę przypominał przedstawiony świat w Metrze 2033) oraz filmów. Pomimo tego, autor zaserwował nietuzinkową rozrywkę dla mojej wyobraźni i intelektu. METRO 2033 skłania do refleksji nad obecnym i przyszłym światem. Pokazuje, do czego zdolne są dwie potęgi tego świata - władza i religia. Obydwa twory cywilizacji, to najobrzydliwsza broń w rękach nieodpowiedzialnych i chciwych ludzi.
Do METRA 2033 podchodziłem jak do jeża. Ale podczas lektury, która mnie po prostu wchłonęła, niczym jakiś wir, nie mogłem się, ot tak sobie, z niej wyrwać. Zerwane nocki, problemy w pracy, zamyślony prowadząc samochód, miałem przed oczami cały czas świat METRA.
Wejdźcie do zalanych atramentową czernią tuneli metra, wytężcie wyobraźnię do maksimum możliwości, a kiedy poczujecie charakterystyczny zapach podziemia i usłyszycie zbliżający się z oddali skowyt potworów, lepiej nie gaście światła w nocy. A broń Boże - nie wchodźcie sami do metra.
...I pozostaną po nas białe, plastikowe torebki. To najlepszy nasz nagrobek. Świadectwo dawnej cywilizacji. Podobno rozkładają się przez 500 lat...
Te słowa mnie po prostu zmroziły. Zresztą sama książka też. To rewelacja. Nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek jakakolwiek lektura mnie tak poruszy. Tematyka wydaje się prosta, a sam świat postnuklearnej zagłady już nam znany z...
2015-04-02
Kiedy przechodziłem obok księgarni spostrzegłem tą książkę i zatrzymałem się. Po chwili wszedłem do środka. Kilka minut później zapłaciłem za nią 12 złotych. Faktem jest, że jest to powieść wydana pośmiertnie, dokończona przez Richarda Prestona. Tematyka książki jest dość intrygująca i przyciągająca – miniaturyzacja. Bohaterowie książki zostają zmniejszeni do rozmiarów 12 mm. Trafiając do mikroświata, mogą obserwować świat owadów, mikroorganizmów i innych stworzeń zamieszkujących hawajską dżunglę. Ale nie tylko… od teraz będąc częścią tego systemu, który do niedawna badali za pomocą mikroskopów, zmuszeni zostali do walki i ucieczki przed czyhającymi na nich wszędzie drapieżnikami mikroświata.
Książkę przeczytałem jednym tchem, nie mogąc się od niej w żaden sposób oderwać. Crichton stworzył wspaniały mikroświat na podstawie wnikliwej naukowej analizy, a opisy z najmniejszymi, mikroskopijnymi detali pozwalają nie tylko wyobrazić sobie ten malutki świat pod naszymi stopami, ale też poczuć i odkrywać. Coś wspaniałego. Ta książka to oczywiście thriller z elementami kryminału.
Pomimo tego, iż w pewnym momencie dało się wyczuć wejście „innego” pióra, bowiem Crichton ma niepowtarzalny charakter, to Preston już jest inny, ale ostrożny i wnikliwy. Co z kolei wyszło na plus fabule i Crichtonowskiej puencie. Bałem się o to ostatnie. Ale jak widać, zupełnie niepotrzebnie.
Chociaż spodziewałem się mocniejszego zakończenia, po dość brutalnym i niepokojącym początku książki, który zaczął się jak najlepszy kryminał. To jedyny minus tej książki. Bowiem jako całość książka i jej fabuła, akcja, psychologia postaci, opisy przyrody – to jednym słowem majstersztyk.
Zachowałem sobie na pamiątkę jedną rzecz: mianowicie paragon. Traktując to jako bilet za 12 złotych do mikroświata… A właśnie, jaki dziwny zbieg okoliczności – 12 złotych = 12 mm!!! :)
Kiedy przechodziłem obok księgarni spostrzegłem tą książkę i zatrzymałem się. Po chwili wszedłem do środka. Kilka minut później zapłaciłem za nią 12 złotych. Faktem jest, że jest to powieść wydana pośmiertnie, dokończona przez Richarda Prestona. Tematyka książki jest dość intrygująca i przyciągająca – miniaturyzacja. Bohaterowie książki zostają zmniejszeni do rozmiarów 12...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-04-03
Ta stosunkowo niewielka, licząca ponad 200 stron pozycja, bogato ilustrowana i opatrzona fotografiami zarówno kolorowymi jak i czarno-białymi, ukazuje nam krótki zarys historii rdzennych mieszkańców zamieszkujących ówczesną mezoamerykę oraz ich religię, bogów, rytuały , które po dziś budzą w nas grozę i nieodpartą chęć odkrycia ich wszystkich tajemnic. Autorka wprawnie, choć krótko, przedstawiła świat, którego już nie ma, a zostały po nich tajemnicze budowle, pismo, sztuka i czekające na archeologów tajemnice do odkrycia. Jednym słowem książkę warto przeczytać.
Ta stosunkowo niewielka, licząca ponad 200 stron pozycja, bogato ilustrowana i opatrzona fotografiami zarówno kolorowymi jak i czarno-białymi, ukazuje nam krótki zarys historii rdzennych mieszkańców zamieszkujących ówczesną mezoamerykę oraz ich religię, bogów, rytuały , które po dziś budzą w nas grozę i nieodpartą chęć odkrycia ich wszystkich tajemnic. Autorka wprawnie,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-12-31
Na książkę najpierw natknąłem się w bibliotece - oczywiście już ją wcześniej znałem z opisu i opinii, ale dopiero teraz zdecydowałem się po tę lekturę sięgnąć – potem, znaczy się w tym roku dostałem ją na gwiazdkę razem z pozostałymi dwoma tomami trylogii
Książka mną, można powiedzieć, zawładnęła, bowiem czytałem ją z wypiekami na twarzy. Każda strona, każdy opis przybliżał mnie do stwierdzenia, że mam do czynienia z dziełem wybitnym, bowiem zupełnie inaczej przekazuje i opisuje dzieje Artura i Brytanii na przełomie 5 i 6 wieku n.e.
Nie był on królem, ani księciem, ani też władcą ziem ówczesnej Brytanii. Był bohaterem. Był Wojownikiem. Fakt, że późniejsze podania i opowieści ubarwiły dzieje Artura, że miał wielki zamek Camelot, wyciągnął ze skały magiczny miecz o nazwie Excalibur, był sprawiedliwym władcą, powołał Okrągły Stół i – jak podają mądre księgi – poszukiwał legendarnego Graala. Niestety, to wszystko jest wymysłem różnych średniowiecznych mistrzów pióra. Prawdą jest jedynie to, że walczył o Brytanię z Saksonami w imię ludzi i bogów.
W każdej legendzie jest ziarno prawdy. Może zabrakło mi Camelotu, pięknych dworskich dam, rycerzy w lśniących zbrojach, ale mimo wszystko, cieszę się, że wreszcie poznałem spójną i – mam nadzieję – bliższą prawdy historię o wielkim wojowniku, o Arturze, który będąc wrogiem Kościoła i pogromcą Saksonów, walczył o wolność swojej ojczyzny, broniąc przy tym małego chłopca, urodzonego zimą Mordreda, przyszłego króla.
Na książkę najpierw natknąłem się w bibliotece - oczywiście już ją wcześniej znałem z opisu i opinii, ale dopiero teraz zdecydowałem się po tę lekturę sięgnąć – potem, znaczy się w tym roku dostałem ją na gwiazdkę razem z pozostałymi dwoma tomami trylogii
Książka mną, można powiedzieć, zawładnęła, bowiem czytałem ją z wypiekami na twarzy. Każda strona, każdy opis...
2015-12-10
Świetna powieść Gaimana. Napisana w bardzo podobnym stylu do Koraliny, ale o zupełnie innej historii. Książka z wątkiem filozoficznym, dającym bardzo dużo do myślenia. Książka opowiadająca losy - a raczej wspomnienia głównego bohatera kiedy miał 7 lat, spędzając dzieciństwo opodal farmy, bardzo starej i tajemniczej, położonej nad stawem, który kiedyś był oceanem.
Książka ma bardzo specyficzny klimat, głównie nie tylko za sprawą narracji czy też fabuły, ale bardziej za sprawą pewnej tajemnicy, którą odkrywamy z każdą przeczytaną stroną, a poznajemy ją dopiero na końcu drogi, gdzie znajduje się ocean... wspomnień.
Gorąco polecam, każdemu.
Świetna powieść Gaimana. Napisana w bardzo podobnym stylu do Koraliny, ale o zupełnie innej historii. Książka z wątkiem filozoficznym, dającym bardzo dużo do myślenia. Książka opowiadająca losy - a raczej wspomnienia głównego bohatera kiedy miał 7 lat, spędzając dzieciństwo opodal farmy, bardzo starej i tajemniczej, położonej nad stawem, który kiedyś był oceanem.
Książka...
2015-12-06
Na każdą powieść Bacigalupiego czekam z ogromną niecierpliwością, a z przeczytaniem – z ogromną ciekawością, bowiem zastawiam się, co też autor tym razem nam zaserwował. Dzieje się tak od czasu przeczytania NAKRĘCANEJ DZIEWCZYNY i innych opowiadań, które ukazały się nakładem wydawnictwa MAG pod szyldem najlepszej jakości i zupełnie innych książek, czyli UCZTA WYOBRAŹNI.
WODNY NÓŻ, tak brzmi tytuł nowej powieści z serii tzw. Ekologicznej Fantastyki, z której znany jest Bacigalupi, i w której też jest niekwestionowanym mistrzem. Akcję powieści tym razem osadził w południowej części USA, w rejonie Phoenix i Las Vegas. Tematem przewodnim jest woda, a w zasadzie to jej brak, bowiem świat stanął w obliczu katastrofy. Jest to świat brutalny, rządzący się swoimi prawami, złowrogi dla każdego, kto próbuje się jemu przeciwstawić. Świat, w którym cena za litr wody jest wielokrotnie wyższa od baryłki ropy czy uncji złota.
Pomimo tego, iż jest to powieść z gatunku SF, to jednak brakuje tutaj elementów fantastyki. Brakuje też – i niestety – głębi, której oczekiwałem po przeczytaniu NAKRĘCANEJ DZIEWCZYNY. Fakt, że akcji w WODNYM NOŻU nie brakuje, ale jest to powieść nieco słabsza od debiutu autora. Momentami jest trochę nużąca, gdyż zmuszałem się do czytania. Aczkolwiek postacie są tutaj świetnie nakreślone, a fabuła dość przekonująca i, co najważniejsze, wiarygodna. A problem braku dostępu do wody pitnej, jest dosłownie o krok. Oby wizja Bacigalupiego się nie sprawdziła, ale jeżeli nasz stosunek do utrzymania wody w czystości się nie zmieni, i będziemy ją wciąż zatruwać i zużywać w strasznych, niepotrzebnych ilościach, to katastrofę ściągniemy na siebie sami.
Na każdą powieść Bacigalupiego czekam z ogromną niecierpliwością, a z przeczytaniem – z ogromną ciekawością, bowiem zastawiam się, co też autor tym razem nam zaserwował. Dzieje się tak od czasu przeczytania NAKRĘCANEJ DZIEWCZYNY i innych opowiadań, które ukazały się nakładem wydawnictwa MAG pod szyldem najlepszej jakości i zupełnie innych książek, czyli UCZTA WYOBRAŹNI....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-21
Są powieści, w których obecne są statki kosmiczne o napędzie nadprzestrzennym, z bitwami w kosmosie, z laserami, z androidami, czy też z konfrontacją z obcą cywilizacją, przewyższającą ziemską o tryliardy lat rozwoju. Są powieści mniej lub bardziej przykuwające uwagę czytelnika, czy też przyprawiające o zawrót głowy ilością nagromadzonych nazw egzotycznych, czy też gadżetów technologicznych. Każda książka jest inna. Każdy autor różnie spostrzega sci-fi.
Ale są autorzy, którzy piszą zupełnie inne powieści, niż wspomniane powyżej historie. Mało która traktuje swoją przynależność do fantastyki naukowej poważnie. Kim Stanley Robinson należy bez wątpienia do najwyżej Ligii w tej tematyce. Trylogia Marsjańska (Czerwony, Zielony i Błękitny Mars) to arcydzieło i nagrodzona wielokrotnie pozycja, dzięki której poznałem tego autora.
Jego najnowsza powieść – 2312 – to również porządna lektura. Co prawda, może się ona wydawać nudna i że mało w niej SF. Jest to bardzo mylne pojęcie, bowiem do tej książki trzeba podejść z lekkim naukowym podejściem – głównie za zakresu ekologii, planetologii i geologii planet naszego Układu Słonecznego, który prędzej czy później skolonizujemy. To o wiele bardziej realne podejście, niż próby docierania do odległych o dziesiątki czy setki lat świetlnych planet.
Powieść 2312 skupia się na najistotniejszym temacie: Każda planeta jest co prawda zbudowana z tych samych materiałów co Ziemia, ale różnią się jednym – tylko u nas rozwija się życie. I też rodzi się pytanie, czy jest możliwe terraformowanie planet skalistych naszego układu? Jest, ale trzeba pamiętać, że każda planeta rządzi się swoimi prawami natury. Na każdej z osobna inaczej będą przebiegały procesy terraformowania.
W książce nie brakuje też innych wątków obok ekologii i geologii. Mamy też postawioną tezę i próbę odpowiedzi przez autora: Czy sztuczna inteligencja to nowy cud technologiczny, czy odrębny gatunek ludzi? Czytelnik musi sam odpowiedzieć na to pytanie, zaś wskazówki do tego rozwiązania pozostawił mu autor w powieści.
Powieść 2312 jest rewelacyjna, to istny majstersztyk i uczta dla intelektu.
Są powieści, w których obecne są statki kosmiczne o napędzie nadprzestrzennym, z bitwami w kosmosie, z laserami, z androidami, czy też z konfrontacją z obcą cywilizacją, przewyższającą ziemską o tryliardy lat rozwoju. Są powieści mniej lub bardziej przykuwające uwagę czytelnika, czy też przyprawiające o zawrót głowy ilością nagromadzonych nazw egzotycznych, czy też gadżetów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-06
Autora i jego książki obserwowałem już od pewnego czasu, od kiedy chorobliwie zainteresowałem się powieściami Dana Browna, myśląc, że to kolejny klon jego twórczości. W końcu postanowiłem zmierzyć się z powieścią Toma Knoxa, którego odkładałem na półkę, czy to w bibliotece, czy to w księgarni, wciąż zastanawiając się - czy warto?
Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Było warto.
Ale czy jest oryginalny - wydaje mi, że jest, bowiem książka - Sekret Genezis jest oparta na solidnych naukowych faktach, głównie z zakresu archeologii oraz antropologii. Powieść porusza bardzo ważne kwestie dotyczące powstania i życia pierwszych ludzi na Ziemi. Książka zawiera dość kontrowersyjne informacje, które nie zostały zawarte w znanej nam wersji Biblii - Księdze Rodzaju. Zresztą uwielbiam takie historie, które poruszają tego typu tematy, a ta książka po prostu wypełniła pewną lukę.
Książka należy do powieści sensacyjno-przygodowych, bardziej w stylu Indiana Jonesa niż zagadek kryminalno-sensacyjnych Dana Browna. Aczkolwiek nie zabrakło tutaj wątków kryminalnych. Co osobiście uwielbiam. Najbardziej uwielbiam takie powieści, gdzie autor umiejętnie wplata wątki i sceny kryminalne pomiędzy warstwy przygodowo-archeologicznej fabuły. I takim autor bez cienia wątpliwości stwierdzam, że jest Tom Knox. Autor świetnie buduje nastrój, suspens, a kolejne zagadki opisywanych miejsc w Turcji (zwłaszcza że się tam życiu było, opowieść nabiera nie tylko przestrzeni, ale i smaku i zapachu) oczywiście nie tylko Turcja, ale akcja toczy się też w innych krajach przyległych. Zaś towarzyszące książce emocje nie pozwalają zasnąć.
Mimo wszystko osobiście polecam książkę, a sam postanowiłem, że przeczytam pozostałe książki tegoż autora.
Autora i jego książki obserwowałem już od pewnego czasu, od kiedy chorobliwie zainteresowałem się powieściami Dana Browna, myśląc, że to kolejny klon jego twórczości. W końcu postanowiłem zmierzyć się z powieścią Toma Knoxa, którego odkładałem na półkę, czy to w bibliotece, czy to w księgarni, wciąż zastanawiając się - czy warto?
Odpowiedź przyszła bardzo szybko. Było...
2015-11-10
Kolejne spotkanie z prozą Toma Knoxa. I kolejny raz zostałem pozytywnie zaskoczony fabułą. Tym razem autor wziął sobie na warsztat tajemnice Zakonu Templariuszy oraz jaki jest ich związek z plemionami Mochica, z ich tajemnymi rytuałami. Na czym polegał sekret Zakonu, czyniących z nich najlepszych i najbardziej niebezpiecznych wojowników. Tajemnice, które zabrali ze sobą, a teraz mają szansę ujrzeć światło dzienne. Czy zatem to nie złoto i inne cenne przedmioty były ich skarbem na czele z legendarnym Świętym Graalem? Czy tajemniczy Święty Graal to nie kielich czy też Święta Krew, lecz tajemnicza substancja? Jeśli tak, to jaki związek ma on z Rytuałem Babilońskim u Indian Mochica, tajemnymi obrzędami templariuszy, serią niewyjaśnionych morderstw oraz samobójstw, zwłaszcza wśród młodzieży zarówno w Europie, jak i w USA?
Książka trzyma w napięciu od początku do końca. Jest to też inna książka tego autora, zupełnie inna od SEKRETU GENEZIS, ale równie dobra, z zaskakującym finałem, i bardzo frapującej fabule, pełnej tajemnych brutalnych obrzędów religijnych Majów, Azteków, Inków oraz Templariuszy. Najbardziej przerażające jest to, że przetrwały do naszych czasów i są wciąż praktykowane w różnych zakątkach globu.
Ciekawe jakie sekrety znajdują się na stronach innych książek Toma Knoxa? Przekonam się o tym już niebawem.
Kolejne spotkanie z prozą Toma Knoxa. I kolejny raz zostałem pozytywnie zaskoczony fabułą. Tym razem autor wziął sobie na warsztat tajemnice Zakonu Templariuszy oraz jaki jest ich związek z plemionami Mochica, z ich tajemnymi rytuałami. Na czym polegał sekret Zakonu, czyniących z nich najlepszych i najbardziej niebezpiecznych wojowników. Tajemnice, które zabrali ze sobą, a...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2015-11-03
Na książkę trafiłem zupełnie przypadkowo, podczas ostatniej wizyty w pobliskiej bibliotece. Książki, ani tym bardziej autorki, wcześniej w ogóle nie znałem. Jako że od młodości interesuję cywilizacjami, które zamieszkiwały kontynent Ameryki Południowej i Łacińskiej, tematyka od razu mnie zainteresowała i książkę wypożyczyłem.
Ta przypadkowa książka okazała się, już nawet kiedy byłem w połowie czytania, strzałem w dziesiątkę. Tematyka, jak i przemyślenia głównego bohatera, pokryły się z moimi przemyśleniami z ostatnich lat na temat kultury, nauki i wierzeń Inków.
Język narracji został przez autorkę poprowadzony w stylu dziennika, i tak też jest. Książka bowiem jest zapisem wydarzeń, a świadkiem ich był pewien hiszpański skryba, który przeniknął do świata Indian, do królestwa Inków. A ci przekazali mu wiedzę swojego ludu, obyczaje, religię, naukę (głównie astronomię). W ogóle, wiedza o czymś, co mogłoby zaszkodzić Kościołowi Katolickiemu, w tym niewątpliwie nauka o gwiazdach i innych planetach, była sprzeczna z naukami płynącymi z Watykanu. Tym, którzy parali się nauką, przypisywano konszachty z diabłem, dzięki czemu, zgodnie z prawem, Święta Inkwizycja, mogła działać, paląc przeciwników Kościoła, innowierców, na stosie lub wieszając, a wszystko to w imieniu Boga.
Książkę czyta się jednym tchem. Zaś akcja powieści nie zwalnia w żadnym miejscu. Książka jest nie tylko opisem świata Inków, ale też ich historią widzianą oczami skryby. Autorka umiejętnie wplotła w wydarzenia legendy o Gwiezdnych Ludziach, którzy – według wierzeń Inków – przybyli z odległych planet i nauczyli ich astronomii, hodowli roślin czy też wznoszenia budowli. Książka oprócz tego, że jest powieścią historyczną, jest też przewodnikiem po kulturze Inków. Ja, jako czytelnik, dzięki tej książce dowiedziałem się, skąd wzięły się niektóre owoce: jak ananas. Do czego ówcześni Indianie używali koki. A także jaki był ich stosunek do złota czy też kamieni szlachetnych.
Świat Inków był wyjątkowy. Był idealny. Dzięki tej książce poznałem ich świat. Byłem tam, ale tylko w wyobraźni. Przez naszą pychę, rządzę posiadania złota, ukradliśmy im to. Ale oni i tak wygrali, bowiem przemycili do naszych umysłów największy swój skarb – wiedzę.
Na książkę trafiłem zupełnie przypadkowo, podczas ostatniej wizyty w pobliskiej bibliotece. Książki, ani tym bardziej autorki, wcześniej w ogóle nie znałem. Jako że od młodości interesuję cywilizacjami, które zamieszkiwały kontynent Ameryki Południowej i Łacińskiej, tematyka od razu mnie zainteresowała i książkę wypożyczyłem.
Ta przypadkowa książka okazała się, już nawet...
2015-10-10
Nie będę owijał w bawełnę. To moje pierwsze spotkanie z powieścią braci Strugackich. I muszę przyznać otwarcie, że jest to najlepsza książka SF, którą przeczytałem w tym roku. Zważywszy, że wydano ją w latach '70-tych, to nic nie straciła ze swojego uroku i przynależności do gatunku fantastyki naukowej.
Strefa - bo tak nazywa się miejsce gdzie wylądowali Obcy z innego świata - jest obszarem ścisłego nadzoru przez wojsko. Nikomu nie wolno tam wchodzić, za wyjątkiem elitarnych oddziałów, tzw. STALKERÓW. Ale nie wchodzą tam bezinteresownie, tylko po cenne rekwizyty, za które dostają sporo gotówki. Lecz ostatnia misja kończy się fatalnie, i przyjdzie im za to zapłacić, nie tylko życiem. Główny bohater Red Shoehart przechodzi całkowitą metamorfozę. Zaczyna wątpić, czy jest do końca człowiekiem. Dowiaduję się, że jest...
Tego nie zdradzę.
Książka zwaliła mnie z fotela. I za jakiś czas do niej powrócę.
Nie będę owijał w bawełnę. To moje pierwsze spotkanie z powieścią braci Strugackich. I muszę przyznać otwarcie, że jest to najlepsza książka SF, którą przeczytałem w tym roku. Zważywszy, że wydano ją w latach '70-tych, to nic nie straciła ze swojego uroku i przynależności do gatunku fantastyki naukowej.
Strefa - bo tak nazywa się miejsce gdzie wylądowali Obcy z innego...
2015-10-07
Wydawałoby się, że sugerując się tytułem POTWÓR Z FLORENCJI i nazwiskiem jednego z najznakomitszych autorów thrillerów sensacyjnych, iż sięgnęliśmy po coś w tym stylu; po coś, co wgniecie nas na długie godziny w fotel.
Niestety, nie.
I tu chciałbym zaznaczyć, iż nie jest to powieść sensacyjna, ale nie jest przez to też gorsza.
Jest to zbeletryzowane śledztwo dziennikarskie na temat domniemanego seryjnego mordercy, który był postacią autentyczną, dokonującą makabrycznych zbrodni w okolicach Florencji. Jak się okazuje, po pewnym czasie po piętach zaczyna deptać Speziemu i Prestonowi nie tylko policja, ale też ludzie z rządu Włoch. Książka nie posiada żadnej wartkiej akcji, nie ma tutaj też superbohaterów czy mądrych detektywów. Za to mamy porządne studium zbrodni, portret psychologiczny seryjnego mordercy oraz skorumpowanych ludzi, nie tylko z wymiaru sprawiedliwości, ale też ze wspomnianych powyżej ludzi z rządu.
Sama powieść nie przyniesie nam czytelniczego ukojenia, za to da nam sporo do myślenia po jej zakończeniu, do czego może posunąć się aparatura rządowa, aby prawda nie została przypadkiem upubliczniona.
A sam POTWÓR stał się symbolem oraz dał początek innemu mordercy - Hannibalowi Lecterowi.
Wydawałoby się, że sugerując się tytułem POTWÓR Z FLORENCJI i nazwiskiem jednego z najznakomitszych autorów thrillerów sensacyjnych, iż sięgnęliśmy po coś w tym stylu; po coś, co wgniecie nas na długie godziny w fotel.
Niestety, nie.
I tu chciałbym zaznaczyć, iż nie jest to powieść sensacyjna, ale nie jest przez to też gorsza.
Jest to zbeletryzowane śledztwo...
Bardzo dziwna okładka, bardzo prosta i wydałoby się że jest zaprojektowana z myślą, iż biorąc książkę do ręki, będziemy mieli do czynienia podczas czytania z bardzo prostą fabułą. Niestety, bardzo mylące. Bowiem mamy tutaj oprócz grozy, sf, elementy tajemnicy, które dopiero po zakończeniu dają nam jakiś obraz, ale... niekompletny. Autor zadbał byśmy sięgnęli po kolejne części trylogii. Fabuła książki, postacie i ich rysy psychologiczne oraz tło tworzą pajęczynę wrażeń, zaś groza i tajemnica Strefy X nie pozwoliła mi nie tyle zasnąć o normalnej porze, to jeszcze nie mogłem się od lektury oderwać... Wciągająca, mocna i rzetelnie napisana przez VanderMeera powieść.
Muszę też tutaj wspomnieć o pewnym zabiegu tłumacza. Przez co książka może nabrać nieco negatywnych ocen. Mam na myśli użycie żeńskich odmian nazw specjalności bohaterów: antropolożki, geodetki, psycholożki oraz głównej postaci, narratorki - biolożki. Z początku rażą, ale kiedy czytelnik zasymiluje się z książką - to nie wyobrażam sobie innego zapisu, niż to które zaoferował tłumacz.
W powieści wplecione są pewne fragmenty tekstu, które po przeczytaniu osobno, dają nam pewną wskazówkę do rozwiązania zagadki... Ale nie zdradzę, przeczytajcie i poukładajcie sami.
Bardzo dziwna okładka, bardzo prosta i wydałoby się że jest zaprojektowana z myślą, iż biorąc książkę do ręki, będziemy mieli do czynienia podczas czytania z bardzo prostą fabułą. Niestety, bardzo mylące. Bowiem mamy tutaj oprócz grozy, sf, elementy tajemnicy, które dopiero po zakończeniu dają nam jakiś obraz, ale... niekompletny. Autor zadbał byśmy sięgnęli po kolejne...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to