-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2017-05-14
2017-05-11
Tak, oznaczyłem książkę jako arcydzieło, bowiem zasługuje. To jest arcydzieło komizmu napisane przez naszego południowego sąsiada. W powieści opisane są losy rodziny arystokratów, którzy wracają z USA do swojej własności odzyskanej po setkach lat wraz z majątkiem, a raczej oszczędnościami, które z różnych przyczyn topnieją szybciej niż lodowa pokrywa Antarktydy. Książka bawi do łez i jest napisana z lekkim przymrużeniem oka. W tej części poznajemy arystokratyczny ród Kostków z Kostki oraz ich służbę. Od razu mają problemy z finansami. Ten dramatyczny rodowy kryzys zostaje poddany próbie naprawy dzięki ruchowi turystycznemu. Ale przeszkodą staje im na drodze inny słynny zamek oblegany przez armię turystów, innego czeskiego arystokraty. Pomysły, aby zdobyć serca czeskich turystów przerosną wasze oczekiwania. Mnie ta książka pokonała genialnym humorem, fabułą i świetnymi bohaterami.
Tak, oznaczyłem książkę jako arcydzieło, bowiem zasługuje. To jest arcydzieło komizmu napisane przez naszego południowego sąsiada. W powieści opisane są losy rodziny arystokratów, którzy wracają z USA do swojej własności odzyskanej po setkach lat wraz z majątkiem, a raczej oszczędnościami, które z różnych przyczyn topnieją szybciej niż lodowa pokrywa Antarktydy. Książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-26
Pomimo upływu wieków, kiedy stare imperia upadały, a na ich miejsca powstawały nowe, słowa spisane przez jednego z najbardziej błyskotliwych z cesarzy Rzymu, jak i władców, zostały wydane w tym tomiku. Słowa te nie straciły nic ze swojej wartości zarówno merytorycznej, filozoficznej, jak i literackiej. Nawet w naszych czasach, ludzi techniki, wiedzy i odkryć, słowa Marka Aureliusza są niczym szept otuchy podczas huraganu. Są niczym dar, którego nie można wycenić. Mają ogromną wartość. Warto przeczytać, i to nie raz. Warto czytać znajomym, naszym kochankom, mężom, żonom, dzieciom, wszystkim. Nawet naszym wrogom.
Pomimo upływu wieków, kiedy stare imperia upadały, a na ich miejsca powstawały nowe, słowa spisane przez jednego z najbardziej błyskotliwych z cesarzy Rzymu, jak i władców, zostały wydane w tym tomiku. Słowa te nie straciły nic ze swojej wartości zarówno merytorycznej, filozoficznej, jak i literackiej. Nawet w naszych czasach, ludzi techniki, wiedzy i odkryć, słowa Marka...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-30
Ostatni, trzeci tom czytałem dłużej niż dwa poprzednie, tylko po to, aby jak najdłużej pozostać w czasach przypomnianych i opisywanych przez autora. Niektóre fragmenty czytałem po kilka razy. A od samej książki nie mogłem się w żaden sposób oderwać. Książka, historia i bohaterowie, jest mega fajna. Super książka. Wrócę do niej tak szybko, jak się da. I myślę, że będę do niej wracał bardzo często. Właśnie takich książek, jak ta, w ostatnim czasie mi brakowało. Heroicznych czynów bohaterów. Bohaterów, którzy popełniają błędy czysto ludzkie. Którzy wyrażają swoje zdanie na każdy temat. Którzy mają swoje chwile słabości. Którzy umieją nie tylko wygrywać, ale i przegrywać, nawet sromotnie. Oraz pogodzić się ze stratą najbliższych i żyć z tym do końca życia, bez poczucia winy. Bowiem tak ma być, i niczym tego nie zmienimy, ani czynem, ani magią. Pamiętajmy o nich, tylko tego potrzebują.
Ostatni, trzeci tom czytałem dłużej niż dwa poprzednie, tylko po to, aby jak najdłużej pozostać w czasach przypomnianych i opisywanych przez autora. Niektóre fragmenty czytałem po kilka razy. A od samej książki nie mogłem się w żaden sposób oderwać. Książka, historia i bohaterowie, jest mega fajna. Super książka. Wrócę do niej tak szybko, jak się da. I myślę, że będę do...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-08-11
Przyszedł czas na drugi tom, czyli spotkanie kolejnymi przygodami wojownika z pierwszego tomu oraz z innymi bohaterami, których poznałem w pierwszym tomie. Znów mamy dużo opisów. Znów podróżujemy po Brytanii, ale wraz z rozwojem historii, zmuszeni jesteśmy do jej opuszczenia i udania się w podróż z ulubionymi bohaterami do Galii, oraz do serca Imperium, do Rzymu, aby poznać knowania wroga i dowiedzieć, że jeden z naszych ulubionych bohaterów jest zdrajcą, a inny z kolei musi zginąć w imię lepszej sprawy.
Przyszedł czas na drugi tom, czyli spotkanie kolejnymi przygodami wojownika z pierwszego tomu oraz z innymi bohaterami, których poznałem w pierwszym tomie. Znów mamy dużo opisów. Znów podróżujemy po Brytanii, ale wraz z rozwojem historii, zmuszeni jesteśmy do jej opuszczenia i udania się w podróż z ulubionymi bohaterami do Galii, oraz do serca Imperium, do Rzymu, aby poznać...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-07-21
Sądząc z opisu książki zdawałoby się, że skoro osadzona jest w latach 61-54 przed Chrystusem, jest powieścią historyczną o inwazji wojsk Juliusza Cezara na Brytanię. Otóż nie jest. Sądząc po okładce nie jest też powieścią fantasy. Nie ma tu magów, elfów itp. Są druidzi. To zatem do jakiego gatunku należy powieść? To książka z gatunku quasi-historycznej z elementami fantasy w minimalnej ilości. Osobiście powiem, że dla mnie ta książka to majstersztyk. Bowiem książka oprócz tego, że posiada bogactwo opisów historycznych z tego okresu, to ma wplecione w fabułę opisy ubiorów z tego okresu, wyglądu i funkcjonowania miast, warowni. W książce roi się od opisów brutalnej, zimnej i krwistej strategi ówczesnych Brytów, których bali się rzymscy legioniści. Bali się też tajemniczej, mrocznej magii druidów. A najbardziej bali poszczególnych wojowników.
O jednym z nich jest właśnie ta książka.
W powieści nie brakuje humoru, pięknych i barwnych opisów.
Sądząc z opisu książki zdawałoby się, że skoro osadzona jest w latach 61-54 przed Chrystusem, jest powieścią historyczną o inwazji wojsk Juliusza Cezara na Brytanię. Otóż nie jest. Sądząc po okładce nie jest też powieścią fantasy. Nie ma tu magów, elfów itp. Są druidzi. To zatem do jakiego gatunku należy powieść? To książka z gatunku quasi-historycznej z elementami fantasy...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-12
Nie każda książka napisana przez Gaimana jest moją ulubioną pozycją, nie każda też jest napisana dobrze, nie każda jest pozycją wybitną, porywającą czy idealną. Z tą akurat jest jeszcze inaczej. Dlaczego? Bo to mitologia nordycka, napisana i opowiedziana przez Gaimana w zupełnie inny sposób, niż do tej pory. Mamy tutaj mity przedstawione w prosty sposób, z lekkim przymrużeniem oka w stronę czytelnika. Ciekawie napisane, krótko przedstawione. Jest to dobre dla tych, którzy z mitologią nordycką spotykają się po raz pierwszy lub znają, ale nie wszystko. Dla mnie to trochę za mało. Za szybko się toczy w nich fabuła. Myślałem, że autor trochę dłużej pobawi się tym światem. Plusem jest to, że szybko i przyjemnie się to czyta.
Nie każda książka napisana przez Gaimana jest moją ulubioną pozycją, nie każda też jest napisana dobrze, nie każda jest pozycją wybitną, porywającą czy idealną. Z tą akurat jest jeszcze inaczej. Dlaczego? Bo to mitologia nordycka, napisana i opowiedziana przez Gaimana w zupełnie inny sposób, niż do tej pory. Mamy tutaj mity przedstawione w prosty sposób, z lekkim...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-06-26
Z reguły z Gaimanem mam jak z pogodą w górach Szkocji Północnej - czyli w kratkę. Jedne powieści mi się szalenie podobają, zaś drugie - gorzej, nie podobają i nie mam ochoty do nich wracać.
W przypadku Amerykańskich Bogów jest tak, że mi się podobały, ale z drugiej, że mi się trochę nie podobały. Podobało mi się to, że Gaiman wreszcie napisał coś innego, niż dotychczas. Coś, co się nie tylko da czytać, ale też uwielbiać, wpadać w zachwyt, w osłupienie etc. Zaś z drugiej strony, książka ma tyle bohaterów, ile ma stron. No, oczywiście – to lekka przesada z mojej strony. Jest dużo postaci, dużo starszych bogów. Bogów, którzy nie mogą nadążyć nad zmieniającymi się czasami, techniką, zmieniającą się kulturą i religią oraz obyczajami Amerykanów. Bowiem Ameryka to kraj stworzony przez imigrantów z różnych stron świata, z różnych kultur i wierzeń, które przybyły na nowe, nieznane ludziom i bogom – ziemie. Zarówno ludzie, jak i bogowie pragną stoczyć wojnę z nowymi bogami, wiedząc, że i tak przegrają. A jeśli przegrają, znikną w zapomnieniu. A to dla nich oznacza śmierć. Muszą zatem zaadoptować się do nowych warunków i złożyć pokłon prawowitym bogom tych ziem.
Podsumowując. To opowieść drogi. Trzeba ją przeczytać i przejść samemu. I samemu zrozumieć. To książka nie dla każdego, ale wiedzieć o niej to obowiązek.
Z reguły z Gaimanem mam jak z pogodą w górach Szkocji Północnej - czyli w kratkę. Jedne powieści mi się szalenie podobają, zaś drugie - gorzej, nie podobają i nie mam ochoty do nich wracać.
W przypadku Amerykańskich Bogów jest tak, że mi się podobały, ale z drugiej, że mi się trochę nie podobały. Podobało mi się to, że Gaiman wreszcie napisał coś innego, niż dotychczas....
2017-06-10
Moim zdaniem jest to najlepsza książka o piratach, jaką kiedykolwiek przeczytałem. Opisy morskich bitew, zaskakujące zwroty akcji, pełnokrwiści i wiarygodni bohaterowie, opisy statków i obfita terminologia marynistyczna z okresu lat 1600-1700. Widać, że Autor porządnie się przygotowywał do jej pisania. Brawo!
Fabuła robi wrażenie, bowiem trzyma w niepewności aż do wspaniałego zakończenia.
Jedynym zarzutem jest brak wyjaśnień wspomnianej terminologii, bowiem nie każdy czytelnik zabierający się za czytanie powieści ma dość wiedzy o okrętach, wyposażeniu czy też o morskiej taktyce z tego okresu. Po prostu przydałby się taki mały słowniczek na końcu książki, bo musiałem co jakiś czas googlować, jak padały pewne nieznane mi terminy. Albo jest to moje jakieś wyśrubowane marudzenie.
Ale sama powieść jest rewelacyjna. Istny majstersztyk i perfekcyjny warsztat Marcina Mortki. No i rzecz jasna, o czym warto wspomnieć, świetna i bogata lekcja historii z przełomu lat 1600/1700 regionu archipelagu wysp i wysepek Karaibów.
Czytanie tej dylogii to była dla mnie wspaniała przygoda i przyjemność. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości kiedyś do tych książek wrócę.
Moim zdaniem jest to najlepsza książka o piratach, jaką kiedykolwiek przeczytałem. Opisy morskich bitew, zaskakujące zwroty akcji, pełnokrwiści i wiarygodni bohaterowie, opisy statków i obfita terminologia marynistyczna z okresu lat 1600-1700. Widać, że Autor porządnie się przygotowywał do jej pisania. Brawo!
Fabuła robi wrażenie, bowiem trzyma w niepewności aż do...
2017-06-02
Moje pierwsze spotkanie z tą książką nastąpiło kilka lat temu w jednej z księgarń we Wrocławiu. Wtedy jej nie kupiłem, bo pierwsze skojarzenie było z serią filmów Piraci z Karaibów, że to jakiś klon, bo i piraci, i jakiś okręt, i karaibskie plenery. I było to mylne pojęcie?
Oj było, oj było! Za co pokornie biję się w pierś.
Książka i zawarte w niej przygody, opisy, fabuła, która zmieniała się jak na pełnym morzu, oraz mega wiarygodni, z krwi i kości bohaterowie oraz bogactwo opisanych miejsc na Karaibach, tworzą wspaniałą pozycję dla najbardziej wybrednego czytelnika.
Moim zdaniem opowieść jest tak barwna, spójna i okraszona pirackim humorem, że śmiało może konkurować z Piratami z Karaibów.
Polecam.
Moje pierwsze spotkanie z tą książką nastąpiło kilka lat temu w jednej z księgarń we Wrocławiu. Wtedy jej nie kupiłem, bo pierwsze skojarzenie było z serią filmów Piraci z Karaibów, że to jakiś klon, bo i piraci, i jakiś okręt, i karaibskie plenery. I było to mylne pojęcie?
Oj było, oj było! Za co pokornie biję się w pierś.
Książka i zawarte w niej przygody, opisy, fabuła,...
2017-05-21
Attyla Bicz Boży to bardzo dobrze skonstruowana powieść historyczna, o wielowątkowej strukturze z mnóstwem opisów ówczesnego antycznego świata, którego niepodzielnym władcą przez tysiąc lat był Rzym. Jego granice obejmowały niemal całą Europę, północną część Afryki i Azję Mniejszą. No i niestety taki kolos musiał kiedyś upaść. I upadł. Ale zanim upadł, padł na kolana przed wojownikiem Attylą i jego armią Hunów, która omal nie zniszczyła potęgi Rzymu i powstających nowych państw w Europie.
Powieść ma bogatą fabułę, bogate opisy nazw geograficznych oraz opisy ówczesnego świata. I pomimo tego iż autor rzetelnie przygotował się do tej powieści, to ma ona trochę defektów, między innymi w sposobie prowadzenia narracji, a przede wszystkim w scenach batalistycznych, które są nużące i mało ciekawe. Fakt, że uzbrojenie, stosowana taktyka są dokładnie opisane, jak były prowadzone bitwy w tamtych czasach, a także geografia, nazewnictwo, opisy bohaterów i opisy przyrody są gruntownie przygotowane, to jednak mogą one czytelnika wybić z rytmu i przyprawić o zawrót głowy.
Chociaż książka bywa nużąca, bowiem akcja raz przyspiesza, a raz strasznie spowalnia, to i tak jest to godna polecenia lektura. Z uwagi na historyczne fakty, i spojrzenie z innej strony, jak i dlaczego upadło Imperium, które powstało z nic nie znaczącej małej wioski.
Attyla Bicz Boży to bardzo dobrze skonstruowana powieść historyczna, o wielowątkowej strukturze z mnóstwem opisów ówczesnego antycznego świata, którego niepodzielnym władcą przez tysiąc lat był Rzym. Jego granice obejmowały niemal całą Europę, północną część Afryki i Azję Mniejszą. No i niestety taki kolos musiał kiedyś upaść. I upadł. Ale zanim upadł, padł na kolana przed...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-26
Jest to książka obfitująca w mnogość wątków, które próbują się tutaj ścigać. Wątki, których autor w żaden sposób nie wyjaśnia. Językowo może i dobrze napisana, ale fabularnie jest to powieść nieprzemyślana, napisana w pośpiechu. W powieści nic się nie wyjaśnia, aż do przedziwnego zakończenia, które jest sztampowe i sklecone na kolanie. W powieści panuje gigantyczny chaos. Jedne postacie są nakreślone dobrze z logiczną psychiką, a inne, np. Rudnicki, w sposób nijaki. Generalnie książka jest słaba, a czytanie jej przypomina oglądanie brazylijskiej telenoweli. Sceny z demonami - niezrozumiałe, słabe i z mnóstwem błędów logicznych. Zresztą wydaje mi się, że sam autor nie panował do końca nad logiczną stroną w tej powieści. "Adept" to pierwsza część cyklu i początek historii. Początek, który mnie nie porwał, i po kolejne części raczej już nie sięgnę.
Jest to książka obfitująca w mnogość wątków, które próbują się tutaj ścigać. Wątki, których autor w żaden sposób nie wyjaśnia. Językowo może i dobrze napisana, ale fabularnie jest to powieść nieprzemyślana, napisana w pośpiechu. W powieści nic się nie wyjaśnia, aż do przedziwnego zakończenia, które jest sztampowe i sklecone na kolanie. W powieści panuje gigantyczny chaos....
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-12
DUSZA CESARZA to bardzo krótka opowieść spod pióra Sandersona, odwołującej się do świata Elantris, ale bardzo luźno powiązane, a o dość niezwykłej i barwnej historii. Historii pewnej fałszerki Shai, której pod groźbą surowej kary postawiono ultimatum. Aby otrzymać wolność musi sfałszować coś, co wydaje się niemożliwe. A to, co wydaje się niemożliwe, nie może wyjść na światło dzienne. Nigdy. Shai ma na to zaledwie sto dni. Shai jest fałszerką, ale osobą obdarzoną niezwykłym talentem, bystrością umysłu oraz kunsztem. Jest geniuszem. Jak widać, jest to kolejna powieść która udowadnia niesamowitą erudycję Sandersona to tworzenia realnych i skomplikowanych postaci, które mają ogromny wpływ na fabułę oraz na nas samych. Jest to druga książka, jaką przeczytałem i chciałbym stwierdzić, że tak jak w przypadku Elantris, tak i tutaj, proza Sandersona to majstersztyk słowa i wyobraźni.
DUSZA CESARZA to bardzo krótka opowieść spod pióra Sandersona, odwołującej się do świata Elantris, ale bardzo luźno powiązane, a o dość niezwykłej i barwnej historii. Historii pewnej fałszerki Shai, której pod groźbą surowej kary postawiono ultimatum. Aby otrzymać wolność musi sfałszować coś, co wydaje się niemożliwe. A to, co wydaje się niemożliwe, nie może wyjść na...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-09
ELANTRIS to debiut literacki Brandona Sandersona i zarówno pierwsza samodzielna powieść, z całkowicie wymyślonym od nowa fantastycznym i niezwykłym uniwersum. Chociaż autor dał się już wcześniej poznać jako współautor dokończonego cyklu Koła Czasu Roberta Jordana, ale tak jak już wspomniałem, to Elantris jest pierwszą powieścią w dorobku pisarskim.
Tytułowe Elantris to miasto pradawnych bogów, które je niegdyś zamieszkiwały, a teraz te czasy świetności przeminęły i już niemal każdy o nich zapomniał. Jest to miejsce upadku bardzo wysokiej cywilizacji, która miała nie tylko magię, ale i piękne budowle, bogactwo, ogromną wiedzę, lecz przede wszystkim mieli władzę nad czasem i życiem. Byli nieśmiertelni. Bez chorób, trosk, wojen i wolni. Byli Bogami. Lecz pewnego dnia ich raj dotknął niewyobrażalny kataklizm. Dosięgły ich choroby, zaczęli umierać, a magia i wieczność bogów przeminęła. Elantris staje się miejscem złym, przeklętym. Staje się więzieniem i ostoją dla wszelkiego plugastwa.
Główny bohater powieści Raoden od początku powieści trafia do Elantris. A jego przyszła żona Sarene dowiaduje się o jego rychłej śmierci, która jest nie tyle co dziwna, ale tajemnicza. Raoden postawiony w całkowicie odmienionej sytuacji, musi od nowa jakby zacząć żyć, ale po pewnym czasie uświadamia sobie, że jego cel jest znacznie ważniejszy niż zakładał. Musi walczyć nie tylko o powrót świetności Elantris, ale musi walczyć, aby obca kultura i stojąca za nią religia potężnego Imperium nie opanowała miasta Elentris. Raodenowi pomagają przyjaciele poznani w Elantris, a nawet niektórzy wrogowie, których by o to nigdy nie podejrzewał.
Książka może nie obfituje w magiczne artefakty, czy zapierające dech w płucach sceny epickich bitew. Dostajemy do rąk książkę napisaną prostym słowem, ale bogatym językowo i fabularnie światem, a do tego mistrzowsko skonstruowanym. I powiem tak: dawno już nie czytałem tak dobrej książki, jak proza Sandersona, która mnie zafascynowała. Aż trudno uwierzyć, że ta książka jest jego debiutem. Ale tak jest. Ten autor przelał swoją pasję, swoją miłość do fantasy, a tworzenie coraz to nowych światów i ciekawych, realnych bohaterów przychodzi mu z taką swobodą. Kiedy spojrzeć na jego doczesne dokonania pisarskie, to już teraz można powiedzieć, że mamy do czynienia z mistrzem gatunku fantasy, który udowadnia, że ten nurt wcale nie jest wyeksploatowany, po prostu trzeba mocnej i bujnej wyobraźni, zamiłowania i dobrych chęci.
ELANTRIS to debiut literacki Brandona Sandersona i zarówno pierwsza samodzielna powieść, z całkowicie wymyślonym od nowa fantastycznym i niezwykłym uniwersum. Chociaż autor dał się już wcześniej poznać jako współautor dokończonego cyklu Koła Czasu Roberta Jordana, ale tak jak już wspomniałem, to Elantris jest pierwszą powieścią w dorobku pisarskim.
Tytułowe Elantris to...
2017-01-04
To moje drugie spotkanie z tym autorem, a przy tym pierwsza przeczytana książka, którą napisał samodzielnie. Wcześniej poznałem go jako współautora powieści Granica Lodu napisanej wspólnie z Douglasem Prestonem. Biorąc tę książkę spodziewałem się mocnego, mrocznego thrillera, bowiem akcja dzieje się w podobnej scenerii co Granica Lodu, w śnieżnej i mroźnej krainie. Zresztą opis i krzyczące do mnie slogany, że to przygoda trzymająca w napięciu podobnej do Parku Jurajskiego Crichtona, zachęciły mnie. Niestety, tej książce trochę daleko do Parku Jurajskiego. Daleko też do mocnego thrillera. Oczywiście jest to dobra książka, dobrze się ją czyta, ale nie tego oczekiwałem, zwłaszcza po tym autorze.
Powieści brakuje tzw. pazura. Ma suspens, fabułę, ciekawy pomysł, który nie został w pełni wykorzystany. Autor ma potencjał. Pytanie tylko, dlaczego tak słabo mu poszło? Fabuła, a właściwie potwór, mocno mnie rozczarował. Wyszedł taki sobie. Coś z kłami, atakuje i rozszarpuje ludzi na kawałki, odporny na niemal wszystko. To za mało. Potwór wyszedł taki, jak w horrorach klasy B lub nawet D. Bohaterowie – mało wiarogodni, papierowi, sztuczni.
Jedyne co można by napisać pozytywnego o tej książce, to wątek mediów. Wtrącają się niekiedy wszędzie, za sensację, sławę, i oczywiście pieniądze, są zdolni do wszystkiego.
Książka do poczytania. Tak jako przerywnik pomiędzy czymś ambitniejszym i ciekawszym.
To moje drugie spotkanie z tym autorem, a przy tym pierwsza przeczytana książka, którą napisał samodzielnie. Wcześniej poznałem go jako współautora powieści Granica Lodu napisanej wspólnie z Douglasem Prestonem. Biorąc tę książkę spodziewałem się mocnego, mrocznego thrillera, bowiem akcja dzieje się w podobnej scenerii co Granica Lodu, w śnieżnej i mroźnej krainie. Zresztą...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-01-01
Laguna to powieść nigeryjskiej autorki Nnedi Okorafor, której akcja została osadzona w realiach dawnej stolicy Nigerii, Lagos. Początkowo w tym miejscu leżała wioska Eko, a jej położenie w zatoce wybrzeża Atlantyku uczyniło ją dogodnym miejscem dla kontaktów handlowych z Europejczykami. Miasto założyli Portugalczycy w roku 1472 i nazwali Lagos (co dosłownie znaczy Jeziora, a nazwę to nosi inne miasto w południowo-zachodniej Portugali). Zaś samo Lagos zostało założone na trzech wyspach na ogromnym jeziorze.
Autorka umieściła akcję w Nigerii, na terenie kontynentu afrykańskiego, i myślę, że nie przypadkiem, ponieważ na podstawie geologicznych i antropologicznych dowodów, to właśnie tutaj znajdują się najstarsze skały na Ziemi (razem z Australią i Antarktydą tworzą trzy fragmenty, w niemal niezmienionej formie, dawnego superkontynentu sprzed miliardów lat). Na nich to właśnie nie tylko powstało życie na Ziemi, ale na jednym z tych fragmentów, w Afryce, powstał człowiek, to tutaj znajduje się kolebka cywilizacji. I, być może, to tutaj – według autorki – nawiążemy pierwszy kontakt z cywilizacją pozaziemską. Oczywiście należałoby tutaj wspomnieć – podobnie jak autorka – że nie tylko w jej prozie mamy do czynienia z kontaktem z Obcymi w Afryce, bowiem mieliśmy taką sytuację przedstawioną w filmie Dystrykt 9, który dość mocno autorkę poruszył. Aczkolwiek i tak w powieści mamy zupełnie inną historię, co zresztą książce wyszło na plus. Plusem są też przedstawione wydarzenia. Obcy nie przybywają do miasta, lecz niezauważeni lądują statkiem w oceanie. Jedynym zauważalnym znakiem, że coś się dzieje, jest to, że poziom wody w oceanie stale się podnosi, i zagraża mieszkańcom Lagos. Nie będę tutaj zdradzał fabuły, lecz powiem tylko tyle, skoro życie na Ziemi przybyło z Kosmosu i zapoczątkowało w wodzie, w oceanie, to dlaczego znów historia by się nie mogła powtórzyć? Może właśnie tak dojdzie do Inwazji, która wcale nie ma na celu zagłady naszej cywilizacji, czy też planety. Może obcy też chcą tutaj znaleźć swój nowy dom, a my możemy dać im jakiś kawałek na Ziemi. Może chcą nas ochronić przed zagładą, wywołując zmiany w kodzie genetycznym, manipulując przy tym i czyniąc nas na swoje podobieństwo, reagując na szybko zmieniające się warunki na Ziemi, które z każdą chwilą są dla nas bardziej zabójcze.
W książce nie ma dynamicznej akcji, brakuje też wyrazistych bohaterów. Mamy za to bardzo głębokie przemyślenia oraz postawionych kilka otwartych furtek, na drogi, którędy mogłyby jeszcze inaczej potoczyć się losy tej niezwykłej opowieści autorki.
Laguna to bardzo dobra książka, zupełnie inna historia spotkania człowieka z cywilizacją pozaziemską, której na nasz ludzki rozum jeszcze nie rozumiemy i chcemy ich zniszczyć. Bo są Obcymi.
Laguna to powieść nigeryjskiej autorki Nnedi Okorafor, której akcja została osadzona w realiach dawnej stolicy Nigerii, Lagos. Początkowo w tym miejscu leżała wioska Eko, a jej położenie w zatoce wybrzeża Atlantyku uczyniło ją dogodnym miejscem dla kontaktów handlowych z Europejczykami. Miasto założyli Portugalczycy w roku 1472 i nazwali Lagos (co dosłownie znaczy Jeziora,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kolejny raz potwierdzam, że to arcydzieło. Komedia w najlepszym wydaniu. Książkę czyta się co prawda szybko, ale jest przy tym mega rozrywkowa. Bardzo dobra. Polecam. Czekam na kolejne części.
Kolejny raz potwierdzam, że to arcydzieło. Komedia w najlepszym wydaniu. Książkę czyta się co prawda szybko, ale jest przy tym mega rozrywkowa. Bardzo dobra. Polecam. Czekam na kolejne części.
Pokaż mimo to