-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Biblioteczka
2016-06-15
2016-01-18
Po prostu uwielbiam wszelakie historie związane z piratami, morzem i przygodą. Po książkę Marcina Mortki - przyznam się - sięgnąłem z lekką obawą, gdyż nie znałem wcześniej autora i jego stylu. Ale po przeczytaniu kilkudziesięciu stron wiedziałem, że mam w ręku świetnie napisaną, skonstruowaną, przemyślaną i okraszoną mega humorem powieść. Właśnie - humor - podczas lektury śmiałem się do łez. Momentami ledwo trzymałem książkę. Z początku myślałem, że będzie to opowieść zbliżona mniej lub bardziej do słynnego filmu Piraci z Karaibów, ale szybko się okazało, że jest to zupełnie inna opowieść.
Ciekawe jaka będzie druga część, która czeka na mnie na półce w domu...
Szczerze, gorąco polecam.
Po prostu uwielbiam wszelakie historie związane z piratami, morzem i przygodą. Po książkę Marcina Mortki - przyznam się - sięgnąłem z lekką obawą, gdyż nie znałem wcześniej autora i jego stylu. Ale po przeczytaniu kilkudziesięciu stron wiedziałem, że mam w ręku świetnie napisaną, skonstruowaną, przemyślaną i okraszoną mega humorem powieść. Właśnie - humor - podczas lektury...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-02-20
2016-01-21
Nareszcie jest sygnał z Polski! Jednak nie tylko Kraków, ale i Wrocław nadaje, że również tutaj żyją ludzie, którzy przetrwali atomową pożogę.
Wrocław, a w zasadzie jego centrum, zostało doszczętnie zniszczone. Nie ma już pięknie wyremontowanego rynku i okolicznych zabytków architektury, lecz straszy pamiętający wybuch wojny nuklearnej, pokryty szkliwem, wciąż radioaktywny krater. W tym miejscu nikt nie przeżył.
Ale jednak z ponad siedmiuset tysięcy mieszkańców ktoś ocalał.
To już moje drugie spotkanie z post apokaliptycznym Wrocławiem, a wydarzenia tutaj się dziejące opisał Robert Szmidt, którego uważam – IMO – za znawcę tematu, no i rzecz jasna samego Wrocławia. Dlatego zabrałem się za książkę bez obaw. No i tak było.
W książce nie brakuje szybkich i dynamicznych zwrotów akcji. Bohaterowie są z krwi i kości. W trakcie czytania spotykamy różne enklawy ludzkiej egzystencji, którzy przetrwali atomową zagładę. I mimo tej tragedii ludzie wciąż walczą nie tylko ze zmutowanymi zwierzętami czy roślinami, ale nawet grzybami. Walczą o władzę i dominację w nowo powstałym post-nuklearnym świecie. A opisujący te realia narrator, wchodząc w psychikę poszczególnych bohaterów, głównie Nauczyciela, pokazuje nam jak może wyglądać ten ponury świat.
Zwrócę jeszcze szczególną uwagę, na świetnie skonstruowane opisy podziemnych tuneli ciągnących się pod miastem, zniszczonych ulic czy budynków. Mamy też tutaj owiany legendą podziemny drugi Wrocław i żyjących ocalałych ludzi. Ale nikt z ocalałych ludzi nie ma bladego pojęcia, gdzie jest wejście do tego miasta. Nadzieją jest surowy i bezwzględny burmistrz miasta – Pan Jan, który znany jest z poprzedniej książki Roberta Szmidta. Mamy tutaj idealnie wplecioną kontynuację oraz – mam nadzieję – zapowiedź kolejnej książki osadzonej w post nuklearnym Wrocławiu.
Nareszcie jest sygnał z Polski! Jednak nie tylko Kraków, ale i Wrocław nadaje, że również tutaj żyją ludzie, którzy przetrwali atomową pożogę.
Wrocław, a w zasadzie jego centrum, zostało doszczętnie zniszczone. Nie ma już pięknie wyremontowanego rynku i okolicznych zabytków architektury, lecz straszy pamiętający wybuch wojny nuklearnej, pokryty szkliwem, wciąż...
2016-01-25
Niektórych historii nie da się opowiedzieć w jednym życiu – z tym zdaniem, widniejącym na okładce, w pełni się zgadzam.
Jeśli myślicie, że jest to opowieść o podróżach w czasie, o podróżnikach czasu, o wehikule czasu – jak go skonstruować, na jakich prawach fizyki działa, to się mylicie. To nie ta książka, to nie ta historia.
Ta książka opowiada o losach pewnego człowieka, o Harrym Auguście, który uwikłany jest w zagadkę czasu. O podróżach w czasie, ale nie za sprawą maszyny czasu, lecz umysłu, gdyż do tej pory to nasz umysł, nasz mózg stanowi jedną z największych zagadek dla naukowców, filozofów, teologów i innych ludzi, którzy od stuleci próbują zgłębić i rozwiązać tą tajemnicę.
To książka, która opisuje czym lub kim jest Bóg. O możliwościach tajemniczego urządzenia, które odpowie na największe pytania ludzkości: kim jesteśmy, dlaczego i jak powstaliśmy, kim byliśmy w dawnych czasach i kim będziemy, skąd pochodzimy. Czy dzięki temu urządzeniu staniemy się bogami? A może już nimi jesteśmy? Każdy z nas? Czym jest pamięć komórkowa? Dlaczego mamy nieodparte wrażenie, że byliśmy świadkami pewnych wydarzeń? Czy DEJA VU to sen, jawa, czy stan umysłu? Czy jest to nieświadome podróżowanie w czasie? Tak my myślimy, ale nie główny bohater, który doskonale pamięta swoje poprzednie żywoty i jest w stanie przewidzieć kolejne swoje losy. Harry August dąży do poznania, kim jest i dlaczego nim jest. Ludzie, do których sam należy, umierają za każdym razem, z pełną świadomością, że kolejny raz się odrodzą, ze wszystkimi swoimi wspomnieniami i przeżyciami. Ci ludzie to tzw. Ouroboranie. Czy to oni od wieków przenoszą w kolejnych swoich żywotach wiedzę, jak potoczą się losy państw, wojen? Czy za ich sprawą ludzkość zawdzięcza rozwój technologiczny?
Nie będę i nie chcę zdradzać, o czym ta książka jest. Ale powiem tylko tyle, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ale ostrzegam, że nie czyta się jej łatwo i można się pogubić. Ale warto. Bowiem po jej zakończeniu nie tylko świat będzie się wydawał tajemniczy, ale my sami również.
Niektórych historii nie da się opowiedzieć w jednym życiu – z tym zdaniem, widniejącym na okładce, w pełni się zgadzam.
Jeśli myślicie, że jest to opowieść o podróżach w czasie, o podróżnikach czasu, o wehikule czasu – jak go skonstruować, na jakich prawach fizyki działa, to się mylicie. To nie ta książka, to nie ta historia.
Ta książka opowiada o losach pewnego...
2016-12-11
Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych powieści SF obok Diuny. Ale w tym miejscu chciałbym głównie przestrzec tych, którzy myślą, że mają w rękach książkę o konstrukcji podobnej lub zbliżonej do Diuny, pod względem bohaterów, fabuły, sieci intryg czy charakteru narracji. Niestety, nic z tych rzeczy. Ale nie jest to minus, bowiem książka jest całkiem odmienna, mimo, że są podobieństwa. Między innymi, w obu przypadkach akcja rozgrywa się na jakiejś odległej planecie. Na Diunie/Arrakis oraz na Hyperionie.
Sama opowieść od samego początku może wprawić w lekką frustrację i w trudności z oswojeniem się zarówno ze stylem narracji, jak i z samą opowieścią. Nie ma tutaj jednolitej czy też wielowarstwowej fabuły. Mamy tutaj 6 różnych opowieści, różniących się między sobą pod każdym względem osób. Ale każdy z nich miał pewien cel spotkania się z tajemniczą i budzącą grozę istotą, która kontroluje czas. To Chyżwar (w nowym tłumaczeniu Szypuły jest to ponownie Dzierzba). W oryginale nazywa się Shrike, z której tłumacz zrobił Chyżwara. Shrike to dosłownie dzierzba i przypuszczam, że tłumaczowi po prostu z niczym się nie skojarzyła, więc uznał, że nie będzie pchał w polską wersję przypadkowego ptaszka. Problem polega na tym, że ptaszek przypadkowy nie był. Owszem, rzeczony Shrike to obca i bardzo dziwaczna istota, w niczym ptaka nieprzypominająca, ale... Dzierzby mają niemiły dla wrażliwych ludzi zwyczaj: kiedy złapią ofiarę, nadziewają go sobie żywcem na kolec i zostawiają do późniejszego spożycia (ten kolec to zwykle tarnina albo głóg, a w naszych czasach - także drut kolczasty wokół pastwisk). Chociaż generalnie Chyżwar mi jakoś specjalnie nie przeszkadzał i nie ma to raczej wpływu na fabułę, ale mimo wszystko lepiej brzmi oryginalna Dzierzba. Oprócz nieszczęsnego Chyżwara, mamy tutaj wiele przykładów dziwnych zmian zaistniałych przez tłumacza, np. Góry Cugielne zamiast Góry Brzeżne, Intruzi zamiast Wygnańcy. Ale i tak uważam, że te zmiany nie są tak kłująco-jadowite, jak w przypadku tłumaczenia Władcy Pierścieni przez pana Łozińskiego.
Całą książkę należy i powinno się czytać w zupełnym skupieniu i ze zrozumieniem. Każda z tych opowieści jest bardzo ważna do zrozumienia sensu historii, bowiem w pewien sposób historie się ze sobą łączą w spójną całość.
Hyperion bardziej mi przypomina inne powieści, niż Diunę. Bliżej jest do Diaspory Egana, Atlasu Chmur Mitchella, ale chyba najbardziej jest podobna do wyprawy do Czarnoksiężnika z krainy Oz. Szkielet fabuły Hyperiona jest oparty na dziewiętnastowiecznym poemacie o tym samym tytule napisanym przez angielskiego poetę Johna Keatsa, który również występuję w powieści jako jeden z bohaterów-pielgrzymów.
Warto sięgnąć po tę książkę, ponieważ ma pewien swój niepowtarzalny charakter, ciekawą historię i tajemnicę, która nam towarzyszy aż do ostatniej kropki. Jest to trudna książka i wymagająca od czytelnika cierpliwości. Nie ukrywam, że zdarzały się momenty, w których chciałem przerwać lekturę. Ale wytrwałem, bo chciałem się dowiedzieć czym lub kim jest Chyżwar? Dlaczego jest nazywany Władcą Bólu? Czym są Grobowce Czasu? Kto i kiedy je zbudował? Ile naprawdę mają lat? Czy Chyżwar pochodzi z przyszłości lub z przeszłości?
Niewątpliwie jest to jedna z najlepszych powieści SF obok Diuny. Ale w tym miejscu chciałbym głównie przestrzec tych, którzy myślą, że mają w rękach książkę o konstrukcji podobnej lub zbliżonej do Diuny, pod względem bohaterów, fabuły, sieci intryg czy charakteru narracji. Niestety, nic z tych rzeczy. Ale nie jest to minus, bowiem książka jest całkiem odmienna, mimo, że są...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-24
Zakończenie cyklu! Niestety w końcu przyszedł ten moment, kiedy docieramy do końca podróży. Nie spodziewałem się tak dużego tempa, akcji, tak ogromnych i emocjonujących zmian fabuły. Nie można było czegokolwiek się spodziewać. Totalne zaskoczenie na każdym kroku. Tutaj, w tej powieści, Brett zabłysnął i pokazał całą swoją magiczną wyobraźnię, która nie ma końca. To geniusz. A powieść to majstersztyk. To jest kolejny cykl, do którego będę jak najczęściej powracał. Aczkolwiek już zapowiedziane są kolejne przygody z tego cudownego universum.
Zakończenie cyklu! Niestety w końcu przyszedł ten moment, kiedy docieramy do końca podróży. Nie spodziewałem się tak dużego tempa, akcji, tak ogromnych i emocjonujących zmian fabuły. Nie można było czegokolwiek się spodziewać. Totalne zaskoczenie na każdym kroku. Tutaj, w tej powieści, Brett zabłysnął i pokazał całą swoją magiczną wyobraźnię, która nie ma końca. To geniusz....
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-27
Oczywiście nie może być inaczej, bo nie byłbym sobą, i napiszę tak - ta książka to REWELACJA. Nieznane losy bohaterów, ale są tak przewrotne, że uzupełniają cykl i są superfajnym brettowym dodatkiem do cyklu, a zarazem mogą czytać osoby, które Bretta nie czytały w ogóle! Polecam.
Oczywiście nie może być inaczej, bo nie byłbym sobą, i napiszę tak - ta książka to REWELACJA. Nieznane losy bohaterów, ale są tak przewrotne, że uzupełniają cykl i są superfajnym brettowym dodatkiem do cyklu, a zarazem mogą czytać osoby, które Bretta nie czytały w ogóle! Polecam.
Pokaż mimo to2018-05-16
16 maja 2018 to będzie dla mnie pamiętna data. Najważniejsza data. Z dwóch powodów:
Pierwszy powód to że zacząłem czytać OTCHŁAŃ część pierwszą
Drugi powód: to było drugie spotkanie z Peterem, i druga okazja aby zamienić kilka słów oraz zdobyć autografy i dedykacje. Niesamowity człowiek.
Niesamowita też książka. Nie dość,że wciąga niczym bagno, to jeszcze nie można przestać czytać. Sięgnąłem po ten tom od razu kiedy tylko go dostałem. Momentalnie zanurzyłem się w ten świat, aby razem z bohaterami wejść do Otchłani. Powiem tak, świetna powieść. Kawał dobrej roboty. Po prostu mistrzostwo.
16 maja 2018 to będzie dla mnie pamiętna data. Najważniejsza data. Z dwóch powodów:
Pierwszy powód to że zacząłem czytać OTCHŁAŃ część pierwszą
Drugi powód: to było drugie spotkanie z Peterem, i druga okazja aby zamienić kilka słów oraz zdobyć autografy i dedykacje. Niesamowity człowiek.
Niesamowita też książka. Nie dość,że wciąga niczym bagno, to jeszcze nie można...
2018-04-26
Po zakończeniu lektury cyklu na WOJNIE W BLASKU DNIA, powrót do danego uniwersum bywa trudny, ponieważ trzeba przypominać sobie co było w poprzednich częściach. Tak było i tym razem. Długo trwało zanim załapałem historię. Ale kiedy złapałem wiatr w żagle, nie mogłem się już zatrzymać. Książka znów mnie wchłonęła. Wróciłem do świata Arlena i Demonów. Książka ma coś w sobie. Ma potencjał. Ma bogactwo wymyślonego świata. Ma fabułę, która działa niczym magnes. Już dawno, żaden cykl tak mnie nie zaciekawił, jak cykl demoniczny.
To powieść dobrze napisana, z sensem i cholernie ciekawa.
Po zakończeniu lektury cyklu na WOJNIE W BLASKU DNIA, powrót do danego uniwersum bywa trudny, ponieważ trzeba przypominać sobie co było w poprzednich częściach. Tak było i tym razem. Długo trwało zanim załapałem historię. Ale kiedy złapałem wiatr w żagle, nie mogłem się już zatrzymać. Książka znów mnie wchłonęła. Wróciłem do świata Arlena i Demonów. Książka ma coś w sobie....
więcej mniej Pokaż mimo to2018-05-26
Książkę przeczytałem w ramach cyklicznych spotkań DKK. Mieliśmy za zadanie wybrać sobie książkę o polskim kinie w okresie PRLu. Oczywiście wybór był z listy. Ja wybrałem coś o Leonie Niemczyku - którego osobiście uważam za jednego z najwybitniejszych polskich aktorów na miarę gwiazd hollywoodu.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza o losach Leona. Druga o jego starszym bracie Ludwiku, których podzieliła wojna, polityka i zdrada.
Ksiażka od razu mnie wciągnęła, i prawie przeczytałem ją w jeden dzień. No, w sumie to zajęło i to dwa dni.
Rewelacja. Książkę czyta się tak, jakby się oglądało dobry film.
Książkę przeczytałem w ramach cyklicznych spotkań DKK. Mieliśmy za zadanie wybrać sobie książkę o polskim kinie w okresie PRLu. Oczywiście wybór był z listy. Ja wybrałem coś o Leonie Niemczyku - którego osobiście uważam za jednego z najwybitniejszych polskich aktorów na miarę gwiazd hollywoodu.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza o losach Leona. Druga o jego...
2018-02-03
Po latach w końcu tę książkę kupiłem i przeczytałem. Miałem wobec niej zresztą różne obawy, że pisana przez dwóch pisarzy, nie będzie tak dobra, jak napisana samodzielnie przez Dicka czy Zelaznego. Ale w miarę jak fabuła mnie wciągała coraz bardziej i głębiej zanurzałem się w ten postnuklearny świat, uznałem że to książka wybitna. Bardzo dobrze napisana i przemyślana. Z morałem i mocną puentą. Wielkie wydarzenie dla czytelnika. Polecam
Po latach w końcu tę książkę kupiłem i przeczytałem. Miałem wobec niej zresztą różne obawy, że pisana przez dwóch pisarzy, nie będzie tak dobra, jak napisana samodzielnie przez Dicka czy Zelaznego. Ale w miarę jak fabuła mnie wciągała coraz bardziej i głębiej zanurzałem się w ten postnuklearny świat, uznałem że to książka wybitna. Bardzo dobrze napisana i przemyślana. Z...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01-19
Jest to kolejna przeczytana przeze mnie, po BOŻYCH INWAZJACH Sutina, biografia Dicka. Czy lepsza? Trudno powiedzieć. Na pewno jest inna, inaczej napisana. Na czym innym autor się tutaj skupił.
Poza tym jest pozycja obowiązkowa dla fanów i kolekcjonerów twórczości Dicka. Zaś dla tych co zaczynają przygodę z jego książkami, drobną pomocą, i przewodnikiem.
Dick był osobą szaloną, tajemniczą, wielobarwną a zarazem geniuszem. Jego twórczość jest ponad czasowa.
Jest to kolejna przeczytana przeze mnie, po BOŻYCH INWAZJACH Sutina, biografia Dicka. Czy lepsza? Trudno powiedzieć. Na pewno jest inna, inaczej napisana. Na czym innym autor się tutaj skupił.
Poza tym jest pozycja obowiązkowa dla fanów i kolekcjonerów twórczości Dicka. Zaś dla tych co zaczynają przygodę z jego książkami, drobną pomocą, i przewodnikiem.
Dick był osobą...
2017-05-14
Kolejny raz potwierdzam, że to arcydzieło. Komedia w najlepszym wydaniu. Książkę czyta się co prawda szybko, ale jest przy tym mega rozrywkowa. Bardzo dobra. Polecam. Czekam na kolejne części.
Kolejny raz potwierdzam, że to arcydzieło. Komedia w najlepszym wydaniu. Książkę czyta się co prawda szybko, ale jest przy tym mega rozrywkowa. Bardzo dobra. Polecam. Czekam na kolejne części.
Pokaż mimo to2017-05-11
Tak, oznaczyłem książkę jako arcydzieło, bowiem zasługuje. To jest arcydzieło komizmu napisane przez naszego południowego sąsiada. W powieści opisane są losy rodziny arystokratów, którzy wracają z USA do swojej własności odzyskanej po setkach lat wraz z majątkiem, a raczej oszczędnościami, które z różnych przyczyn topnieją szybciej niż lodowa pokrywa Antarktydy. Książka bawi do łez i jest napisana z lekkim przymrużeniem oka. W tej części poznajemy arystokratyczny ród Kostków z Kostki oraz ich służbę. Od razu mają problemy z finansami. Ten dramatyczny rodowy kryzys zostaje poddany próbie naprawy dzięki ruchowi turystycznemu. Ale przeszkodą staje im na drodze inny słynny zamek oblegany przez armię turystów, innego czeskiego arystokraty. Pomysły, aby zdobyć serca czeskich turystów przerosną wasze oczekiwania. Mnie ta książka pokonała genialnym humorem, fabułą i świetnymi bohaterami.
Tak, oznaczyłem książkę jako arcydzieło, bowiem zasługuje. To jest arcydzieło komizmu napisane przez naszego południowego sąsiada. W powieści opisane są losy rodziny arystokratów, którzy wracają z USA do swojej własności odzyskanej po setkach lat wraz z majątkiem, a raczej oszczędnościami, które z różnych przyczyn topnieją szybciej niż lodowa pokrywa Antarktydy. Książka...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-30
Powiem tak, nigdy nie czytałem powieści tej autorki, bo jakoś tak się poukładały moje czytelnicze losy. Miałem też obawy, że to kolejny polski odpowiednik popularnych na zachodzie pisarzy prozy sensacyjnej. Ale okazało się zupełnie inaczej. Mamy tutaj powieść o tajemniczym skarbie Inków ukrytym nie w Andach, nie w dżungli, ani w jakimś totalnie zapomnianym miejscu, w którym nikt od rdzennych Inków nie był. Miejscem akcji jest zamek w Niedzicy. Książka pełna jest intryg, zwrotów akcji, dynamizmu, przepięknie i bogato wypełniona plastycznymi opisami, tajemnicą, humorem i tym, co ja lubię – nieszablonowymi i realnymi postaciami. Książka została przez autorkę bardzo dobrze zaplanowana, a fabuła jest mądrze poprowadzona. Bowiem nic tutaj nie nudzi i nie szwankuje. No, może poza jednym – czasami zbyt pieczołowicie są pewne rzeczy opisane. Zbyt rozwlekle i to może lekko wkurzyć czytelnika. Ale umiejętność pani Jolanty przeplatania mitów z historią i nauką uważam za majstersztyk najwyższych lotów. Majstersztykiem są też barwne, plastyczne opisy architektoniczne. Pomimo tego, iż jeszcze na zamku w Niedzicy i Czorsztynie nie byłem (ale znam), to poprzez wspomniane opisy, poczułem się tak, jakbym jednak tam był.
Nie znam innych książek tej autorki, ale bardzo chętnie bym je przeczytał. Wreszcie mamy pisarkę, która odważyła się pisać o tajemnicach poukrywanych po różnych miejscach w Polsce. Bowiem mamy o czym czytać, tu też mamy tajemnice, i to wcale nie gorsze od tych na świecie, które czekają na swojego odkrywcę.
Autorkę mogę śmiało przyrównać do Zbigniewa Nienackiego, na którego prozie się wychowałem. I cieszę się, że odkryłem coś równie dobrego jak proza pani Jolanty.
Powiem tak, nigdy nie czytałem powieści tej autorki, bo jakoś tak się poukładały moje czytelnicze losy. Miałem też obawy, że to kolejny polski odpowiednik popularnych na zachodzie pisarzy prozy sensacyjnej. Ale okazało się zupełnie inaczej. Mamy tutaj powieść o tajemniczym skarbie Inków ukrytym nie w Andach, nie w dżungli, ani w jakimś totalnie zapomnianym miejscu, w którym...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-10-26
Pomimo upływu wieków, kiedy stare imperia upadały, a na ich miejsca powstawały nowe, słowa spisane przez jednego z najbardziej błyskotliwych z cesarzy Rzymu, jak i władców, zostały wydane w tym tomiku. Słowa te nie straciły nic ze swojej wartości zarówno merytorycznej, filozoficznej, jak i literackiej. Nawet w naszych czasach, ludzi techniki, wiedzy i odkryć, słowa Marka Aureliusza są niczym szept otuchy podczas huraganu. Są niczym dar, którego nie można wycenić. Mają ogromną wartość. Warto przeczytać, i to nie raz. Warto czytać znajomym, naszym kochankom, mężom, żonom, dzieciom, wszystkim. Nawet naszym wrogom.
Pomimo upływu wieków, kiedy stare imperia upadały, a na ich miejsca powstawały nowe, słowa spisane przez jednego z najbardziej błyskotliwych z cesarzy Rzymu, jak i władców, zostały wydane w tym tomiku. Słowa te nie straciły nic ze swojej wartości zarówno merytorycznej, filozoficznej, jak i literackiej. Nawet w naszych czasach, ludzi techniki, wiedzy i odkryć, słowa Marka...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-09-30
Ostatni, trzeci tom czytałem dłużej niż dwa poprzednie, tylko po to, aby jak najdłużej pozostać w czasach przypomnianych i opisywanych przez autora. Niektóre fragmenty czytałem po kilka razy. A od samej książki nie mogłem się w żaden sposób oderwać. Książka, historia i bohaterowie, jest mega fajna. Super książka. Wrócę do niej tak szybko, jak się da. I myślę, że będę do niej wracał bardzo często. Właśnie takich książek, jak ta, w ostatnim czasie mi brakowało. Heroicznych czynów bohaterów. Bohaterów, którzy popełniają błędy czysto ludzkie. Którzy wyrażają swoje zdanie na każdy temat. Którzy mają swoje chwile słabości. Którzy umieją nie tylko wygrywać, ale i przegrywać, nawet sromotnie. Oraz pogodzić się ze stratą najbliższych i żyć z tym do końca życia, bez poczucia winy. Bowiem tak ma być, i niczym tego nie zmienimy, ani czynem, ani magią. Pamiętajmy o nich, tylko tego potrzebują.
Ostatni, trzeci tom czytałem dłużej niż dwa poprzednie, tylko po to, aby jak najdłużej pozostać w czasach przypomnianych i opisywanych przez autora. Niektóre fragmenty czytałem po kilka razy. A od samej książki nie mogłem się w żaden sposób oderwać. Książka, historia i bohaterowie, jest mega fajna. Super książka. Wrócę do niej tak szybko, jak się da. I myślę, że będę do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Kiedy sięgnąłem po drugą część przygód kapitana Rolanda oraz jego dziwnej pirackiej załogi, wiedziałem, że czeka mnie szereg przygód, przy których można pęknąć ze śmiechu. I tak też było. Płakałem przez łzy.
Książka jest rewelacyjna, czyta się wyśmienicie, i jest to przygoda nieziemsko okraszona, jak wspomniałem powyżej, rubasznym humorem, a do tego szalenie i mega inteligentnym. Do dyspozycji piratów zostaje przekazany tym razem zupełnie inny statek niż tradycyjne żaglowce. To okręt podwodny. Bynajmniej nie jest to zwykła jednostka, lecz na domiar złego, skonstruowana przez samych diabłów, którzy za sprawą podstępnych cyrografów, kusicielstwa, matactwa i wszelakich diabelskich sztuczek namawiają kapitana Rolanda, aby wsiadł na tę plugawą łódź z piekła rodem. Oczywiście może zabrać ze sobą swoją wesołą, dziwną i niewiele lepszą od samych diabłów załogę. Tylko jest pewien problem, jak ich przekonać, aby wsiedli do tej piekielnej machiny.
Akcja powieści przenosi nas raz w głębiny tajemniczych Mórz Wszetecznych, a raz na wyspy i wysepki tak egzotyczne, jak kuszące zdjęcia z ofert biur podróży.
Książkę polecam z uwagi na opisy i świetny warsztat Marcina Mortki, a także jako coś, dzięki czemu możemy pobyć w egzotycznych miejscach bez wyruszania z domu.
Według mojej opinii przygody kapitana Rolanda, zwanego Wywijasem, i jego załogi śmiało mogą konkurować z uwielbianą serią filmów o Piratach z Karaibów.
Czekam na kolejną i, mam nadzieję, nie ostatnią powieść osadzoną gdzieś na obszarze Mórz Wszetecznych.
Kiedy sięgnąłem po drugą część przygód kapitana Rolanda oraz jego dziwnej pirackiej załogi, wiedziałem, że czeka mnie szereg przygód, przy których można pęknąć ze śmiechu. I tak też było. Płakałem przez łzy.
więcej Pokaż mimo toKsiążka jest rewelacyjna, czyta się wyśmienicie, i jest to przygoda nieziemsko okraszona, jak wspomniałem powyżej, rubasznym humorem, a do tego szalenie i mega...