-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2015-09-22
2020-02-05
2016
Zadziwiające i zastanawiające jak wysokie oceny ma ta książka (8,18). Takich wyników nie ma Nesbo (rewelacyjna Policja ma zaledwie 8,12), czy choćby Larsson (najwyższa ocena 8,16) o innych pisarzach nie wspominając. Zastanawiające tym bardziej, że:
- wielu TYCH SAMYCH użytkowników oceniło też bardzo wysoko poprzednią powieść „Dwudziesta szósta ofiara” ( często czytamy seriami, bądź autorami, więc argument może być dyskusyjny)
- 23 użytkowników LC wystawiło noty 7-10 gwiazdek na przełomie 11-15 (po 4-5 osób każdego dnia)i 26-28 listopada 2015 r.;
- ŻADNA z tych 23 osóbnie nie ma ani jednego znajomego, o zdjęciach nie wspominając (nieobowiązkowe)
- na kontach tych osób widnieje od 40 do 60 książek i niemal tyle samo recenzji od 14 do 16, jednak 98% ma ich dokładnie po 15;
- w wielu przypadkach są to opinie dotyczące tych samych książek (choć to też w sumie nie powinno o niczym przesądzać);
- niektóre nicki użytkowników wystawiających tak wysokie oceny są identyczne (różni je jedynie zapis małą bądź dużą literą).
Zbieg okoliczności? Niczego nie sugeruję, choć za dużo tych podobieństw. Ocenę pozostawiam wam. Osobiście, będąc już po lekturze drugiego utworu tej autorki, nie wierzę, że te oceny są tak do końca uczciwe. Książki są tak źle (językowo, gramatycznie i stylistycznie) napisane, że dziwię się, iż żaden korektor, który nanosił poprawki, nie zwrócił pani Siudzie na to uwagi. Chociażby z czystej przyzwoitości…
!!! Odniosę się tu jeszcze do debiutu pisarki „Tajemnicy Niny”. Znając już styl i język nie spodziewam się po tej książce niczego nadzwyczajnego. Nie zamierzam się również męczyć i jej czytać, ale chciałam zwrócić tylko uwagę, że aż 59 ocen 7-10 gwiazdek wystawili autorce użytkownicy LC, którzy na swoich kontach mają przeczytaną jedynie tę konkretną książkę i od 2013-2014 roku nie pokazywali się w serwisie. Konta duchy nabijające czytelników w butelkę? Czy może świadomy i dobrze zaplanowany PR?
Zadziwiające i zastanawiające jak wysokie oceny ma ta książka (8,18). Takich wyników nie ma Nesbo (rewelacyjna Policja ma zaledwie 8,12), czy choćby Larsson (najwyższa ocena 8,16) o innych pisarzach nie wspominając. Zastanawiające tym bardziej, że:
- wielu TYCH SAMYCH użytkowników oceniło też bardzo wysoko poprzednią powieść „Dwudziesta szósta ofiara” ( często czytamy...
2019-07-15
2017-05-18
Chorobliwa nuda w gorący letni czas czyli parno, duszno i beznamiętnie.
I to w sumie mógłby być już koniec tej mojej recenzji, ale mam poczucie, że chyba powinnam to jednak doprecyzować.
Berlin- Grunewald, końcówka lat 90-tych w jednej z najbogatszych dzielnic miasta. Przeprowadzka czteroosobowej rodziny i ich opiekunki dobiegła końca. Jest lato, wakacje w pełni, a żar leje się z nieba. I niestety ten upał i potworne lenistwo to jedyne rzeczy, które czujesz podczas lektury.
Ja rozumiem, że należy wprowadzić odbiorcę w akcję, przedstawić pokrótce bohaterów i zarysować problem. Ale żeby na niecałe 400 stron robić to przez 350 to już lekkie nadużycie zaufania czytelnika. Gdzie podziało się napięcie, gdzie emocje? Też na wakacyjnym urlopie? Zawsze myślałam, że thriller szczególnie powinien oddziaływać na wyobraźnię, karmić się strachem odbiorcy, bazować na jego lękach, a jedyne czego się bałam, to tego, że nie uda mi się wytrwać do końca tej nudy.
Mimo upału i znużenia czekasz. Przebrnąłeś już przez sto stron, przez połowę, aż wreszcie zbliżasz się niemal do finału? I co? I nic, nadal czekasz. No właśnie, tylko na co? Bo mimo ubywania kartek, akcja wcale nie postępuje naprzód, totalna stagnacja tematu.
Niemal od początku wiadomo, w którym kierunku autor będzie chciał poprowadzić akcję i bohaterów. To kierunek totalnego zaskoczenia czytelnika, które niestety dla mnie totalne nie było. Postacie, wrzucone tu i teraz, rażą powierzchownością. Nie potrafię zrozumieć postępowania bohaterów (może prócz ojca), ich motywów i nie kupuję naciąganych lęków i wizji syna.
Przede wszystkim brak tu dobrej charakterystyki popartej dogłębną analizą psychologiczną, która przy tego typu książkach to podstawa. Bohaterowie niemal anonimowi, bez przeszłości, teraźniejszości i obawiam się, że również bez przyszłości. Mamy dziecięcego bohatera, który snuje jakieś psychodeliczne opowieści, mamy opiekunkę, która wyjeżdża z tekstami podpadającymi pod pedofilię, mamy dziwne zachowanie rodziców, mamy dom, który jest potencjalnym sprawcą obłędu, i w końcu mamy duchy i zjawy przeszłości. Mamy to wszystko, ale tak naprawdę nie mamy nic, bo nic się tu kupy nie trzyma.
Jeśli "Cela" miała w zamierzeniu być thrillerem zaangażowanym w dramatyczne losy rodziny, to jej twórca chyba znacznie pogubił się we własnej fabule. Nudne toto i beznadziejne.
Strata czasu.
Chorobliwa nuda w gorący letni czas czyli parno, duszno i beznamiętnie.
I to w sumie mógłby być już koniec tej mojej recenzji, ale mam poczucie, że chyba powinnam to jednak doprecyzować.
Berlin- Grunewald, końcówka lat 90-tych w jednej z najbogatszych dzielnic miasta. Przeprowadzka czteroosobowej rodziny i ich opiekunki dobiegła końca. Jest lato, wakacje w pełni, a żar...
1999-12
1999- 10/10: za humor, język, za Bridget i Daniela :*
2015- 6/10: głównie z sentymentu- po 30-ce unikać głupawych romansów
1999- 10/10: za humor, język, za Bridget i Daniela :*
2015- 6/10: głównie z sentymentu- po 30-ce unikać głupawych romansów
1999-12
1999 10/10: za śmiech do łez, za Bridget i niepoprawnego, niepokornego Daniela :*
2015- 6/10: z sentymentu do Daniela
1999 10/10: za śmiech do łez, za Bridget i niepoprawnego, niepokornego Daniela :*
2015- 6/10: z sentymentu do Daniela
2018-10-03
2018-04-30
2018-05-10
2011-11
2014-09-30
Wciąż zastanawiam się, czym kierowała się rodzina Christie rozpoczynając współpracę z panią Sophie Hannah. Z autobiografii Agathy wiem, że zabezpieczyła ona finansowo najbliższych jeszcze kilka lat przed swoją śmiercią. Zarówno córka jak i wnuk otrzymali na wyłączność prawa do kilku najpoczytniejszych jej powieści, w tym sławnej "Pułapki na myszy", więc bieda raczej nie powinna im doskwierać. Jeśli więc powodem była wyłącznie chęć zysku, to znaczy, że dość szybko uporali się z tą fortuną (np. dochody z praw autorskich w roku 1990 przekroczyły 600 mln funtów!). Córka bardzo chroniła spuściznę matki, wiele lat nie wyrażała zgody na ekranizacje jej powieści, to zawsze bardziej wnukowi zależało na tym, by wykorzystać zainteresowanie powieściami babki dla osiągnięcia jak największych zysków.
Ale wracając do tematu :)
Moje wrażenia- zaczęło się bardzo dobrze, pierwszy rozdział spełnił oczekiwania i dał nadzieję, że dalej może być tylko lepiej. A potem pojawił się nierozgarnięty i przygłupi detektyw Scotland Yardu Edward Catchpool. I aż strach się bać, jeśli tak „wyspecjalizowani i bystrzy” policjanci mieliby strzec naszego bezpieczeństwa. Hastings przy nim to mistrz erudycji i geniusz dedukcji (nie obrażając Hastingsa, którego uwielbiam). Catchpool jest typem gliniarza, który nie znalazłby mordercy nawet jeśli by się o niego potknął.
Jeśli chodzi natomiast o samego Poirota, to muszę oddać honor pisarce, bo stworzyła całkiem dobrą imitację detektywa. Nigdy nie będzie on Poirotem jak u Christie, ale jego postać jest podrobiona po mistrzowsku, przywołuje miłe wspomnienia, jest autentyczny i doskonale wpasowuje się w fabułę. Czasami ma się wrażenie, że prawdziwy Poirot zrobiłby coś inaczej, użył innego sformułowania, ale nie jest to zbyt częste.
Książka nie jest tak dobra jak miałam nadzieję (nie ma takiego ładunku i suspensu jak u Agathy), ale nie jest też tak zła jak się obawiałam, ponieważ akcja postępuje dość sprawnie, a trup ściele się gęsto.
Wciąż zastanawiam się, czym kierowała się rodzina Christie rozpoczynając współpracę z panią Sophie Hannah. Z autobiografii Agathy wiem, że zabezpieczyła ona finansowo najbliższych jeszcze kilka lat przed swoją śmiercią. Zarówno córka jak i wnuk otrzymali na wyłączność prawa do kilku najpoczytniejszych jej powieści, w tym sławnej "Pułapki na myszy", więc bieda raczej nie...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-03-17
2011-12
2017-04-27
2014-03-18
2014-03-18
2017-09-03
2015-11-12
2017-04-12
Boże, widzisz i nie grzmisz.
Przeczytałam tę „książkę”, ale graniczyło to niemal z cudem. I jak poprzednie części dało się strawić i spełniły swoją podstawową rolę przyziemnej rozrywki, tak ten wytwór przekroczył poziom psychicznego bólu i mojej wytrzymałości na głupotę.
Język tego czegoś rozwalił system. Czytałam i czytałam i zastanawiałam się, jak daleko tłumacz ma być wierny oryginałowi i czy czasem translator, dla dobra czytelnika i własnego sumienia, nie powinien pokusić się o własną, bardziej poetycką interpretację.
Boże, widzisz i nie grzmisz.
więcej Pokaż mimo toPrzeczytałam tę „książkę”, ale graniczyło to niemal z cudem. I jak poprzednie części dało się strawić i spełniły swoją podstawową rolę przyziemnej rozrywki, tak ten wytwór przekroczył poziom psychicznego bólu i mojej wytrzymałości na głupotę.
Język tego czegoś rozwalił system. Czytałam i czytałam i zastanawiałam się, jak daleko tłumacz ma być...