Kratki się pani odbiły Jacek Galiński 6,4
ocenił(a) na 31 tydz. temu I na tym kończę moją przygodę z tą serią. Wiem, że są jeszcze dwa tomy, ale nie dam rady, czytanie staje się coraz bardziej zmuszaniem się, szkoda mojego czasu, nie warto.
Akcja wciąż jest chaotyczna i bezsensowna, pełno dziwnych wydarzeń, nie łączących się z niczym, nie prowadzących do niczego. Wydaje się nieco lepsza od drugiego tomu, który już w ogóle był czystym chaosem, zbiorem niepowiązanych elementów.
Autor w sposób niedbały rzuca czytelnikowi jakiś z grubsza wykonany szkic, ciąg wydarzeń, które chyba dopiero wtedy nabierają sensu, gdy się je samodzielnie wypełni treścią. Przez większość czasu czytania dowolnej z trzech pierwszych części serii nie wiedziałam do końca, co się tam w ogóle dzieje, nie potrafiłam sobie tego w żaden sposób wyobrazić, przyporządkować, aby miało jakiś ciąg logiczny, jakiś sens. Po wysokich ocenach niektórych czytelników wnioskuję, że są oni w stanie wypełnić te dziwne luki - lub może im brak informacji nie przeszkadza w czytaniu, w odbiorze treści.
Nadal nie wiadomo, co z synem bohaterki, po niespodziance z końca tomu pierwszego w drugim się nic nie wyjaśniło - i w trzecim też nie! Nie mam tyle samozaparcia, by przetrwać tom czwarty i piąty, a na koniec może się okaże, że nie dowiem się tego, skoro przez trzy tomy prowadzenie narracji nie wychodzi autorowi najlepiej, do obawiam się, że w kolejnych to się już nie poprawi. Autor nie rozwija się warsztatowo, wręcz przeciwnie, kolejne tomy okazują się regresem. Może trzeci jest odrobinę lepszy od drugiego, ale nadal pierwszy był najlepszy - co nie znaczy, że był dobry. Przecież to bez sensu.
Jest w tym tomie pełno niezbyt realistycznych sytuacji, sprawność fizyczna emerytowanej bohaterki zadziwia, w topografii zakładu karnego nie udało mi się połapać. Śmiesznych sytuacji brak, nie wiem, co to jest, ale nie komedia i kryminalne to za bardzo też nie jest. Humor słaby. O tematyce więziennej nie bardzo się potrafię wypowiedzieć, nie mam doświadczenia, ale to wszystko jest zbyt przerysowane, by było realistyczne.
Bohaterka wciąż nie grzeszy inteligencją, za to wielokrotnie udowadnia swoje ograniczenie, szczególnie na początku. Jej perspektywa na zawartość lodówki, interpretacja podpisanych pudełek z jedzeniem bezsensowna, nie uwierzę, że ktokolwiek by coś takiego pomyślał na serio.
Zastanawiam się, na ile to jest celowe (bohaterka niekiedy zdaje się celowo zachowywać w głupi sposób czy zdaje się okazywać ignorancję mimo jej braku, ale to pojedyncze przebłyski),jeśli ma to być satyra, odbierane z przymrużeniem oka, to nadal jest za słabe, brak tym powieściom lekkości, polotu, wszystko naciągane. Zdarza mi się czytać niewymagającą literaturę i uważać, że ona jest dobra, nieźle napisana, ale nie mogę tego napisać o tej serii. Odnoszę wrażenie, że brak mi doświadczeń z konkretnych dziedzin życia czy wiedzy o niektórych sprawach, by móc się cieszyć lekturą książek z tej serii - a więc paradoksalnie wydaje się zbyt wymagająca jak na niewymagającą literaturę. Pisarstwo Galińskiego jest dla mnie zbyt chaotyczne, zbyt karykaturalne, zbyt męczące w odbiorze. Może z czasem autor się jednak wyrobi warsztatowo, ale ja już nie będę tego świadkiem.