Bardzo trudno ocenić mi tę książkę. Z jednej strony jak ocenić historię Inki, która w tak krótkim życiu tak wiele zrobiła, poświęciła i została zamordowana. Z drugiej strony zgadzam się z innymi opiniami, iż książka zasypuje imionami, pseudonimami i trochę trudno połapać się w tym wszystkim. Rys historyczny jest potrzebny by osadzić losy Inki, zrozumieć motywy działania czy decyzji. Jednakże, moim zdaniem, autorka zarzuca czytelników dygresjami.
Jak kształtowała się świadomość młodej sanitariuszki, która walcząc z jednym wrogiem miała już pewność, że walczyć też będzie z drugim? Choć jej jedyną bronią była jej apteczka - lista leków, które miała kupić dla oddziału była jedynym dowodem rzeczowym w jej sprawie. Świstek papieru miał moc odebrania bardzo młodego życia, choć nie on sam oczywiście.
Masa pytań, które można sobie stawiać, a tak naprawdę, jakże niewiele odpowiedzi, choć książka Luizy Łuniewskiej na część z nich stara się odpowiedzieć. I przyznać trzeba, że robi to w bardzo interesujący sposób.
Nie zdawałem sobie sprawy z tego, jak wiele się działo w jej życiu, szczególnie w momencie, gdy jego dowódcą został major Zygmunt Szendzielarz, ps. „Łupaszka”. Jej myśli, pragnienia, jej wyjątkowa czystość umysłu, ale i radość życia. 3 września 1939 roku skończyło dopiero 11 lat. W 1943 roku sanitariuszka „Inka” została zaprzysiężona w szeregach AK. W roku największego rozkwitu największej podziemnej formacji okupowanej Europy. A jednak nie potrzeba było wiele czasu, aby widmo czerwonej zarazy nieuchronnie zbliżyło się do granic umęczonej Ojczyzny, jak walec, niszcząc wszystko na swojej drodze. (...)
https://bit.ly/1001ksiazek